sobota, 26 grudnia 2015

Baby, it's cold outside - oneshot

Informacje wstępne:
Fabuła nie ma najmniejszego powiązania z fabułą Scarred ani Tajemnic Domu Anubisa. Bohaterowie mają ponad 20 lat. Jest to tłumaczenie




*Narracja trzecioosobowa*


Nina Martin przemierzała ulice zaśnieżonego Londynu. Wiedziała, że dotarcie do domu podczas śnieżycy, to nie lada wyzwanie. Wszystkie drogi zostały zamknięte co skutkowało tym, że żaden autobus czy żadna taksówka, nie mogła zawieźć jej do domu. Dosłownie zamarzała, ale pójście pieszo, to była jej jedyna opcja. Pracowała nieco ponad 3 kilometry od mieszkania, w którym czekał na nią jej przyrodni brat, Mick i jego dziewczyna, Amber.


Fabian Rutter obserwował śnieżną zamieć zza okna. To wyglądało okropnie. Nie chciałby być teraz na zewnątrz. Wiedział z własnego doświadczenia, że bycie na zewnątrz podczas śnieżycy, jest gorsze od utkwienia na pustyni w środku lata. Kątem oka dostrzegł dziewczynę idącą chodnikiem, odzianą tylko w płaszcz i rękawiczki. Robiło mu się zimno, tylko patrząc na nią. Nie zastanawiając się długo, chwycił swój płaszcz i wyszedł z domu. Napotkał tajemniczą dziewczynę tuż przy drzwiach


- Hej! - krzyknął - Co tutaj robisz? Jest okropny mróz!
- Słucham? - zapytała dziewczyna z czysto amerykańskim akcentem - Nie mogłam zostać w biurze. Zostało odłączone ogrzewanie i jest tam równie zimno. Po prostu staram się dotrzeć do domu.
- Nie możesz spędzić wigilii w śnieżycy - Wykłócał się z nią - Chodź, napijesz się herbaty. Może chociaż trochę cię rozgrzeje
-Nie chciałabym przeszka…
- No proszę - powiedział delikatnie Fabian - Nikogo ze mną nie ma. Nie mogę pozwolić ci iść tak dalej
- Tylko na chwilkę - odpowiedziała - Obiecuję
- Zostań tak długo, jak będziesz chciała. Przy okazji, jestem Fabian.
- Nina - odpowiedziała i podała Fabianowi rękę. Poczuła, jakby tysiące iskier przeszło jej przez ramię; Fabian też to czuł

Nina dostrzegła, że Fabian był bardzo wysoki. Wyższy od niej o przynajmniej 10 centymetrów
- Miło cię poznać, Nino.
Fabian poprowadził gościa do swojego mieszkania. Gdy Nina usiadła na kanapie, podał jej ciepły koc
- Lepiej? - zapytał, siadając obok.
- O wiele - odpowiedziała z uśmiechem na ustach - Bardzo ci dziękuję, nawet nie wiem jak…
- Nic nie trzeba. Kiedyś byłem w podobnej sytuacji i nikt nie zaoferował pomocy. Chorowałem przez tygodnie. Nie chcę, abyś skończyła tak samo.
Nina kichnęła

- Zdaje mi się, że już i tak za późno - zaśmiał się delikatnie
- Cóż, trochę długo tak szłam - odpowiedziała amerykanka - A więc, nie wiem nic, prócz twojego imienia. Opowiedz coś o sobie. No wiesz, abym miała pewność, że nie chcesz mnie napaść.
Fabian uśmiechnął się

- Masz mnie. Chciałem ciebie przytrzymywać jako zakładniczkę w tej szafie - powiedział, wskazując palcem
- Jestem przerażona! - zażartowała Nina - Przynajmniej jest tutaj ciepło
- Tak to prawda - zgodził się z nią Fabian, rozglądając się po mieszkaniu. W kominku tańczyły pomarańczowe płomienie, ogrzewanie było włączone i wszystko wyglądało na o wiele cieplejsze niż to, co znajdowało się za oknem.
Nina zadrżała z lekka ale uśmiechnęła się

- Ale poważnie, powiedz coś o sobie.
- Hm, całe życie mieszkam w Londynie. Zajmuję się marketingiem. I to na tyle. Nie jestem interesującą osobą.
- Nie - powiedziała Nina - Dorastanie w Londynie musiało być niesamowite
- Nie było źle - oznajmił brunet, potrząsając ramionami
Spędzili razem kilka godzin, rozmawiając i śmiejąc się. Nie trwało to długo, aby doznali wrażenia, że znają się od wieków.

- Fabian, bardzo ci dziękuję, ale powinnam już iść - powiedziała Nina, oddając mu koc
- Nie! - zaprotestował - Zostań.

I really can't stay - But baby it's cold outside

I've got to go away - But baby it's cold outside

This evening has been - Been hoping that you'd drop in

So very nice - I'll hold your hands, they're just like ice

- Fabian - uśmiechnęła się Nina - Było wspaniale, ale muszę wracać do domu
- Ale, umm…. - Fabian szukał powodu, dla którego mogłaby zostać. Tak dobrze czuł się w jej towarzystwie. Potrzebował czegoś, czegokolwiek, co sprawiłoby, aby została chociaż chwilę dłużej
- Twoje dłonie!
- Moje dłonie? - zapytała
- Tak - odpowiedział Fabian - Są jak lód. Naprawdę powinnaś zostać dłużej, bo… tylko bardziej zmarzniesz. Nie możemy do tego dopuścić - Fabian pośpiesznie znów zarzucił na jej ramiona koc i poprowadził na kanapę, trzymając jej dłonie w swoich - I wyglądasz na zmęczoną, musisz jeszcze odpocząć.
- Ale… - zaczęła Nina
- Żadnego ale - przerwał Fabian - Tylko chwilę dłużej.
- Uważaj, bo rzeczywiście zacznę myśleć, że próbujesz mnie uwięzić - zażartowała Nina z szerzącym się uśmiechem na twarzy.
- O tak - Fabian przesunął się bliżej - Zmuszę cię, abyś została i będę cię torturował! - brunet zaczął łaskotać Ninę po brzuchu
- Przestań! - zaśmiała się, odtrącając jego dłonie - Przestań, mam łaskotki!
- Na prawdę? - zapytał, puszczając Ninę. W głębi, nadal chciał ją trzymać - Mogę użyć to przeciwko tobie
Nina uśmiechnęła się. Otworzyła usta aby coś powiedzieć, ale przerwał jej dźwięk telefonu w torebce. Ten dzwonek był ustawiony specjalnie dla Micka. Świetnie
- To mój brat - westchnęła, sięgając po torebkę - Hej Mick
- Nina! Myślałem, że jesteś martwa! - krzyknął przez telefon Mick
- Cóż, również miło mi ciebie słyszeć.
- Wszystko dobrze? Gdzie jesteś?
- Utknęłam w biurze i wszystkie drogi są zamknięte. Ktoś bardzo miły zaprosił mnie na chwilę do siebie.
- Czy to facet?
- Tak - odpowiedziała rumieniąc się, wiedząc po tonie głosu Micka, co sobie myśli.
- Okay, Nines - odpowiedział - Baw się dobrze ze swoim facetem
- Na razie Mick - Nina rozłączyła się  i obróciła w stronę Fabiana - Powinnam wrócić do domu




My mother will start to worry - Beautiful, what's your hurry?

My father will be pacing the floor - Listen to the fireplace roar

So really I'd better scurry - Beautiful, please don't go

Well maybe just a half a drink more - Put some records on while I pour

- Nino - Fabian położył dłonie na jej ramionach - Zamarzniesz na kość
- Ale moja rodzina…
- Tylko zaczekaj, aż zamieć trochę zelżeje, dobrze?
Nina przytaknęła

- Chcesz coś do picia? - zapytał Fabian - Wina? Herbatę? Cokolwiek?
- Poproszę herbatę - odpowiedziała, siadając przy stole
- Włączysz muzykę? - poprosił chłopak - Na iPodzie mam świąteczną playlistę
- Okay - Nina uśmiechnęła się i podeszła do pułki, aby włączyć iPod’a
Włączyło się Baby, it’s Cold Outside, o ironio

Uwielbiam tą piosenkę - skomentował Fabian z chytrym uśmiechem, stawiając 2 kubki herbaty na blacie - Zatańcz ze mną
Nina zaśmiała się
- To dla mnie honor


Fabian wziął ją w swoje ramiona. Oboje się śmiali i tańczyli do każdej następnej piosenki. Ich herbata dawno wystygła, ale nie obchodziło to ich. Cieszyli się swoim towarzystwem. Niestety, także się zmęczyli.
- Jestem wykończona - westchnęła Nina, siadając na kanapie, Fabian również do niej dołączył
- Może obejrzymy jakiś film? - zapytał Fabian
- Pewnie - uśmiechnęła się - Co chcesz oglądać?
- Hm, Szkoła Uczuć właśnie się zaczyna. Co o tym myślisz?
- Czemu nie - odpowiedziała.
Nigdy wcześniej nie widziała tego filmu. Na koniec, była cała zapłakana
- To najsmutniejszy film jaki kiedykolwiek widziałam. I jeszcze płaczę jak idiotka, to krępujące
- Hej wszystko jest dobrze - pocieszył ją Fabian - Nie musisz się przy mnie krępować
Nina zarumieniła się i spuściła wzrok. Po chwili spojrzała na zegar, na którym widniała godzina 23:30
- Naprawdę muszę już iść.

The neighbors might think - Baby, it's bad out there

Say, what's in this drink? - No cabs to be had out there

I wish I knew how - Your eyes are like starlight now

To break this spell - I'll take your hat, your hair looks swell

- Nino, obiecałaś, że zaczekasz aż zamieć zelżeje, a teraz jest tylko gorzej. Proszę, jeszcze nie idź - błagał Fabian
- Myślę, że powinnam iść, chociaż nie chcę
Nina mówiła prawdę. Coś w głębi, zmuszało ją, aby została dłużej z mężczyzną, którego ledwo poznała, jednak coś sprawiało, że miała wrażenie iż zna go lepiej niż ktokolwiek inny.
- Masz piękne oczy - przyznał Fabian, gładząc ją po policzku. Nina zadrżała.
- Nadal jest ci zimno? - zapytał
Nina potrząsnęła głową, czując, że ma nogi jak z waty
- To dlaczego ciągle się trzęsiesz? - ponownie pogładził ją po policzku
- J-ja… - zająkała się Nina - Myślę, że nadal jest mi zimno
- No to chodź bliżej - powiedział Fabian, przytulając ją. Nina postanowiła ignorować na chwilę upływający czas.

I ought to say no, no, no - Mind if I move in closer?

At least I'm gonna say that I tried - What's the sense in hurting my pride?

I really can't stay - Baby don't hold out

Ah, but it's cold outside


Później tego wieczoru, dalej siedzieli i rozmawiali o wszystkim co wpadło im do głowy
- A więc, potem poznałam Amber. Gdy zabrałam ją ze sobą na lunch na który byłam umówiona z Mickiem, okazało się, że są razem
- Kiedyś mój starszy brat, uwięził mnie w mojej sypialni, gdy byłem umówiony na randkę - zaśmiał się Fabian
- Dlaczego?
- Ponieważ, uwaga, cytuję - ‘stary i tak nie miałbyś u niej szans’
- Myślę, że miałbyś szansę u każdej dziewczyny
- Dzięki - odpowiedział Fabian, zastanawiając się nad tym, co powiedziała. Czy ma na myśli, że u niej też ma jakieś szanse? 


Przestrzeń wypełniła bardzo dziwna cisza, dopóki nie zadzwonił telefon Fabiana, wystraszając Ninę na tyle, że spadła z kanapy. Fabian wiedział, że nie dzwoni nikt ważny, więc zignorował to i pomógł Ninie wstać
- Wszystko dobrze?
- Uderzyłam się - wymamrotała, trzymając się za głowę
- Pokaż - Fabian odciągnął jej ręce od miejsca, w którym się uderzyła - Przepraszam
- To nie twoja wina.
Fabian pochylił się i pocałował ją w miejsce w które się uderzyła.
- Lepiej? - wyszeptał Fabian
Nina skinęła głową, czując jak jej policzki zabarwiają się na czerwono.
- Na prawdę nie mogę zostać

I've got to get home - Oh, baby, you'll freeze out there

Say, lend me your coat - It's up to your knees out there

You've really been grand - Thrill when you touch my hand

Why don't you see - How can you do this thing to me?


- Ale zamarzniesz - zaprotestował Fabian - I masz tylko tą cienką kurtkę.
- Nic mi nie będzie
- Śnieg sięga ci pewnie do kolan - szukał dalszych argumentów
- Nie mogę zostać tu na zawsze - oznajmiła Nina, mimo, że tego chciała
- Chciałbym, aby tak się stało - odpowiedział Fabian, zakładając jej kosmyk włosów za ucho - Chociaż jedna godzina
- Okay - Nina uśmiechnęła się i chwyciła go za rękę. Włączyli muzykę i tańczyli dalej.


Nina czuła się przy nim, jakby była w domu, bardziej, niż z kimkolwiek innym. Zdaje się, że przez te kilka godzin wszystko się zmieniło. Tak się nie stało. Nadal była Niną Martin, fotografem, który nie był na randce od wieków. Jednak coś…


Wkrótce, godzina zamieniła się w dwie.

There's bound to be talk tomorrow - Think of my life long sorrow

At least there will be plenty implied - If you caught pneumonia and died

I really can't stay - Get over that hold out


Nina wiedziała, że musi już iść. Śnieg już dawno przestał padać, a ona była coraz bardziej śpiąca.
- Fabian - Spojrzała na chłopaka, z którym spędziła całą wigilię - Muszę wracać do domu.
- Wiem - westchnął
Nina ubrała swój płaszcz i rękawiczki
- Dziękuję ci - uśmiechnęła się smutno - Za wszystko


Stanęła na palcach i pocałowała Fabiana delikatnie w policzek. Posłała mu ostatni, smutny uśmiech i wyszła. Fabian zamknął drzwi, dopiero gdy Nina zniknęła z zasięgu jego wzroku, prawdopodobnie na zawsze. Oparł się o ścianę. Odeszła.


X


Gdy Nina wróciła do domu w zeszłym tygodniu, kontynuowała świętowanie Bożego Narodzenia, jednak uczucie, że czegoś brakuje, nieustannie ją prześladowało. Teraz jest Sylwester. Samotnie spacerowała po parku, robiąc zdjęcia wszystkiemu, co napotka na swojej drodze.


Zauważyła mężczyznę przytulającego pewną dziewczynę. Była niska i miała brązowe włosy. On był wysoki i miał włosy tego samego koloru. To był…


Fabian


Nina spojrzała na to, co jest przed nią, znad wizjera. Facet z którym spędziła tak wiele czasu, ma dziewczynę.


Cholera.


Odeszła dalej i skupiła się na robieniu kolejnych zdjęć. Nie chciała myśleć o Fabianie i tajemniczej dziewczynie. Zrobiła sporo zdjęć, opadającym płatkom śniegu, drzewom, ludziom. Krajobraz był piękny do fotografowania.


Po chwili dalszego spacerowania, dostrzegła, że Fabian i dziewczyna idą w jej kierunku. Mając nadzieję, że jej nie zauważą, pośpiesznie schowała się za ogromną rzeźbą, udając, że ogląda zdjęcia.
- Nina! - uśmiechnął się Fabian, niestety ją zauważając
- O, cześć - wymusiła na twarzy uśmiech
- Więc to ty jesteś Nina - odezwała się brunetka - Jestem Joy.
- Miło cię poznać - W tym momencie, Nina ledwo była w stanie powstrzymać łzy
- Mogę cię przeprosić na moment? - Fabian zapytał Joy, która się uśmiechnęła i wyszeptała mu coś do ucha, po czym odeszła.
- Wszystko w porządku Nino? Jesteś rozkojarzona i blado wyglądasz.
- Tylko mam alergię - skłamała, ale pozwoliła, aby łza spłynęła po jej policzku. Potem kolejna, kolejna i kolejna.
- Wątpię w to - powiedział, podchodząc bliżej i ocierając jej łzy - Dlaczego płaczesz?
- Mogę być szczera?
- Oczywiście.
- Gdy zobaczyłam cię z inną dziewczyną, poczułam się zazdrosna. Z-zdaje mi się, że poczułam coś, gdy byłam z tobą i…


Słowa Niny zostały przerwane pocałunkiem Fabiana. Pocałunek stawał się głębszy, a Nina tylko czuła, jak jest bezsilna w stosunku do niego.
Po chwili przerwała pocałunek, w pełni gotowa, aby zapytać o Joy
- Nino, Joy jest żoną mojego przyjaciela, Eddiego - zaśmiał się Fabian, zanim ta zdążyła się odezwać
Nina stała się czerwona na twarzy, wyraźnie zakłopotana całą sytuacją
- Hej, to nic takiego. I nie płacz, to łamie moje serce.


Nina pociągnęła nosem i zaplotła ręce wokół szyi Fabiana. Po chwili, oboje usłyszeli charakterystyczny dźwięk migawki. Nina zauważyła Micka z aparatem, uśmiechającego się od ucha do ucha
- A więc to jest facet, z którym spędziłaś całą wigilię?
- Mick proszę, idź sobie - syknęła Nina
- Przysięgam, kiedy wróciła do domu, myślałam, że spaliście ze sobą czy coś w tym stylu; tak ciągle o tobie mówiła.
- Mick!
- Musisz sobie z niej żartować? - zapytał Fabian, lecz Nina wiedziała, że był z lekka rozbawiony
- Yup
Brunet spojrzał na dziewczynę, którą trzymał w swoich ramionach
- Chcesz iść do domu? - zapytał z uśmiechem
- Baby, it’s cold outside. Oczywiście, że tak. O ile, oznacza to, że będziesz obok
- Zawsze będę - oznajmił Fabian i ponownie pocałował Ninę




***********
Może trochę mało świąteczne, no ale.... Słodkie jak Alpejskie Mleczko, uh, czyli przesłodzone
Wiem, że Święta dobiegają końca, ale udało mi się i jestem! Nie powiem, było ciężko. Styl w jakim jest to napisane, nie odpowiada mi za bardzo do gustu. Takie lekkie czytadełko *ekhem*.
Dajcie znać, co sądzicie! (Yep, średnio mi to wyszło i spodziewam się krytyk, ale cóż...)
>>>wersja oryginalna<<<

Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
Mam nadzieję, że spędziliście święta w wspaniałym gronie, jesteście zadowoleni z podarunków i jeszcze życzę Wam dużo zdrowia, szcześcia, spełnienia wszystkich marzeń a na nadchodzący Nowy Rok, jak najwięcej sukcesów, cierpliwości i optymizmu.
Mam nadzieję, że wybór tego one-shota nie był najgorszy. Może jest nieco przesłodzony, ale uwierzcie - wszystko inne co znam, jest jeszcze bardziej. Już teraz dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Jestem niesamowicie wdzięczna za nie i za Was. Świadomość, że ktoś docenia to, co robisz, jest wspaniała. Do napisania za tydzień!

PS
Spojler(y) już są:



~Mikołajka Klaudia x

sobota, 19 grudnia 2015

Rozdzial 27

Nina's POV

    Obudziłam się z obolałym brzuchem od zbyt dużej ilości słodyczy. Wyciągnęłam się ziewając i pozwalając oczom przyzwyczaić się do jasnego światła wpadającego przez okna i... natychmiast prawie spadłam z łóżka
.
Amber siedziała tu, przyglądając się mi.

- Hej, przepraszam - powiedziała z delikatnym uśmiechem - Jest prawie południe, spałaś dość długo, ale nie chciałam cię budzić - niewypowiedziane potrzebowałaś tego dosłownie wisiało w powietrzu - Gdy będziesz gotowa, ja i Fabian chcemy z tobą porozmawiać. Sam na sam.
Usiadłam i sięgnęłam po notatnik.

O czym?
- Uh... - zawahała się przed odpowiedzią - To jest... trudne do wytłumaczenia. Możesz po prostu się ubrać i zejść na dół? Pomyśleliśmy, że moglibyśmy porozmawiać przed domem?
Więc tak zrobiłam.

    Po kilku minutach, zeszłam na dół. Wcześniej, zmyłam wszelkie resztki makijażu z zeszłego wieczoru i poczułam dziwny smutek zmiksowany z ulgą, gdy spojrzałam na swoją twarz w lustrze. Pewna część mnie, zatęskniła za mascarą i eyelinerem, ale wiedziałam, że tak będzie dla mnie lepiej.
Gdy zeszłam na dół, Fabian posłał mi przyjazny uśmiech.

- Hej. Widzę, że się wyspałaś. Dobrze się czujesz? - przytaknęłam, a jego uśmiech tylko stał się większy, jednak szybko zmył się z jego twarzy, gdy wyszliśmy na zewnątrz. Zastąpiony został poważnym i skupionym wyrazem, co szczerze mówiąc, sprawiało, że zaczęłam się bać.
Coś zrobiłam?

Oboje usiedli na trawie, więc ja również tak zrobiłam.
- W porządku - zaczął nerwowo Fabian - Więc razem z Amber, zastanawialiśmy się jak to zrobić, aż w końcu coś postanowiliśmy. Jeśli zbyt mocno się zestresujesz, przerwiemy, okay?
Nie podobało mi się to. Co mogłoby mnie zestresować?
Wziął głęboki oddech.

- Powiedzmy, że Amber przez przypadek zepchnęła mnie na ziemię. Jeśli uderzyłbym ją, byłbym usprawiedliwiony? - Widział moją niespokojną reakcję. Czy on właśnie pyta mnie o opinię, czy powinien ją uderzyć? Pośpiesznie kontynuował
- Nawet jej nie dotknę. Tylko tak przypuśćmy, że miałbym to zrobić.
Natychmiast potrząsnęłam głową. Zadrżałam na samą myśl o Amber pokrytą sińcami jak ja.
O co w tym chodzi?
- Okay - Powiedział Fabian, wyglądając na zadowolonego z takiej odpowiedzi - Co, gdyby zrobiła to celowo? Zasłużyłaby na to? - ponownie potrząsnęłam głową. Nie zasługuje na bicie, popchnięcie czy nawet krzyczenie. Źle by postąpiła, ale z pewnością, nie zrobiłaby tego ponownie.
- Teraz, gdybyś to ty zepchnęła mnie, przed przypadek lub celowo? Gdybym cię uderzył, byłbym usprawiedliwiony?

    Nie czułam żadnych pohamowań by przytaknąć.
Tak, zasługiwałabym na to. Nawet, jeśli zrobiłabym to przez przypadek. Muszę być karana, za swoje błędy.
    Amber zaparła dech w piersiach. Zdaje mi się, że nie spodobała jej się moja odpowiedź. Fabianowi również.
- Chcę, abyś coś mi powiedziała - oznajmił cicho - Jaka jest różnica między tobą a Amber? Jeśli obie zrobiłybyście dokładnie to samo, dlaczego mogłaby odejść cała i zdrowa, a ty posiniaczona?

Oh

    Wiem, do czego to zmierza. Na szczęście znałam odpowiedź na jego pytanie.

Amber jest... inna. Jest niewinna. Nie jest tak rozbita emocjonalnie jak ja. Potrafi też czynić dobro. Ja nie. Zawsze będę popełniać błędy, nie ważne, jak bardzo będę się starać tego nie robić.
    Fabian zmarszczył brwi czytając wiadomość kilka razy, przed podaniem notatnika Amber. Jej oczy zaczęły się szklić, a Fabian starał się znaleźć odpowiedź.
- W porządku... powiedzmy, że obie macie 4 lata. Jaki był powód twojego pierwszwgo bicia?
Wzdrygnęłam, wracając pamięcią do przeszłości.

    Skończył się pogrzeb i wszyscy opuścili cmentarz oprócz naszej dwójki. Siedział on przed świeżo okopanym grobem z łzami w oczach. Ja stałam przy drzewie, kilka metrów dalej, spoglądając na grób. Mając 4 lata, śmierć nie była dla mnie czymś oczywistym i nie byłam w stanie pojąć, że już nigdy jej nie zobaczę.
- Gdzie mamusia? - wyszeptałam widząc jak jego plecy zaczynają się trzęść. Z miejsca w którym stałam, wyglądałoby to, jakby się śmiał. Podeszłam bliżej i poklepałam go po plecach - coś co często robiliśmy. Przed  śmiercią mamy, kilka razy gdy był blisko skrzywdzenia mnie, było podczas naszych wojen w klepaniu, kiedy poklepał mnie po plecach trochę za mocno przez przypadek. Po tym, za każdym razem  przynosił mi lody, a potem zaczynaliśmy od nowa. Mama zawsze się z tego śmiała. 
Tym razem, gdy go poklepałam, wydawało się, że przestał oddychać. 
- Ojczymuś? - wyszeptałam. Tak miałam w zwyczaju do niego mówić. 'Tatuś' było nadal zarezerwowane dla mojego biologicznego ojca, mimo, że nie widziałam go od roku. Gdy mama powiedziała, że jest to teraz mój ojczym, zaczęłam mówić do niego w ten sposób
- Gdzie jest mamusia?
Wstał i spojrzał mi w twarz ukazując swoją własną, całą czerwoną i załzawioną
- Twoja mama nie żyje - boleść koloryzowała jego słowa - Nie żyje i nie wróci.
- Nie wróci? - zaszlochałam - Odeszła? Jak tatuś?
Zdawało się, że to go rozzłościło - w jego oczach zajaśniało coś innego. Ten płomień złości, który wkrótce stał się dla mnie bardzo znajomy 
- Tak, odeszła. Zniknęła. I to wszystko przez ciebie. Przez ciebie odeszła.

To zrozumiałam
Mama odeszła. Nie wróci. I odeszła przeze mnie.

Poczułam łzy spływające po policzku
Gdy tylko zaczęłam płakać, jego boleść, zmieszała się z wściekłością
- Przestań płakać! - wykrzyczał mi w twarz, co sprawiło, że zaczęłam płakać tylko i wyłącznie mocniej.
Tym razem, nie krzyknął, tylko schylił się, by uderzyć mnie w policzek.

- Nino? - usłyszałam głos. Głos Fabiana - Nino, możesz odpowiedzieć na to pytanie?
Otrząsnęłam się z bolesnego wspomnienia i napisałam swoją odpowiedź
Płakałam, ponieważ mama umarła. To go rozzłościło.
Przełknął ślinę.
- Powiedzmy, że obie macie 4 lata. Amber zaczyna płakać, bo jej mama umarła i za nią tęskni, tak jak zrobiłoby każde dziecko. I jej tata, zaczyna ją za to bić. Zasługuje na to?
Nie, absolutnie nie. Właśnie straciła swoją mamę, to jest bezlitosne.
- Więc dlaczego ty na to zasługiwałaś? Nie byłaś wcześniej bita, byłaś niewinna, nie byłaś... rozbita - wydusił przez gardło - Dlaczego było to w porządku?
    Miałam na to odpowiedź. Miałam.... gdzieś... Mam wytłumaczenie, wiem o tym. Wiem o tym. Było coś, co powiedział mi raz lub dwa przez te lata, coś co nie lubił mówić, a dotyczyło mamy...

Oh. Mam to. I ponownie czułam jak ból wbija mi się w serce niczym nóż.
Nie byłam niewinna. To przeze mnie mama umarła. Uczestniczyła w wypadku samochodowym, ale nie byłaby w tym miejscu, w tym danym czasie, gdyby się przeze mnie nie spóźniła. Zasługiwałam za to o wiele więcej niż bicie i on najwidoczniej, też się z tym zgadzał.
   W mojej odpowiedzi było coś, co najwidoczniej poruszyło Amber, bo po jej policzku spłynęła łza.
Fabian był prawie w takim samym stanie, co ona. Przyłożyłam ołówek do kartki papieru, chcąc przeprosić za cokolwiek, co powiedziałam, ale on znów zaczął mówić.
- Jeśli Amber byłaby w dokładnie takiej samej sytuacji jak ty. Jeśli byłaby powodem, przez który jej mama zginęła, gdy miała 4 lata, gdy nie była jeszcze zniszczona psychicznie, ale jej własny ojczym zaczyna ją regularnie bić a potem gwałcić - Jego głos był stanowczy, ale delikatny za jednym razem, gdy wypowiedział kolejne 3 słowa - Zasługiwałaby na to?

Zawahałam się, ponieważ moją pierwsza odpowiedź brzmiała nie, ale coś mnie zdezorientowało. Ostatecznie potrząsnęłam ramionami, pisząc swoją odpowiedź, nie.

Fabian odgarnął włosy z mojej twarzy i chwycił obie dłonie w swoje
- Więc dlaczego ty na to zasługujesz? - zapytał powoli - Dlaczego ty na to zasługujesz, a ona nie?
Mój oddech zachwiał się, po tym nabrał nienaturalnie szybkiego tępa.

Nie miałam na to odpowiedzi.
Nie miałam na to odpowiedzi.
Ale musi być gdzieś odpowiedź... gdzieś...

    Wyrwałam dłonie z jego uścisku i wstałam, chowając twarz w dłoniach. Zaczęłam desperacko potrząsać głową i nie mogłam przestać.
Dlaczego zasługiwałam na to, gdy ktoś w dokładnie tej samej sytuacji nie?
- Może być tak, że na to nie zasługujesz? - kontynuował
Nie. Ja zasługuję na to. Wiem o tym... Ja.. Ja wiem o tym. Tak, zasługuję. Mówiono mi to przez lata. Ale nie mogłam znaleźć odpowiedzi dlaczego.Wszystkie moje przypuszczenia okazały się błędne i nic nie ma już sensu i o Boże, niech to się skoń....

- Nino - usłyszałam głos Fabiana jakby znikąd, prawie zagłuszony przez mój płacz - Nino, kochanie, uspokój się, dobrze? Jesteś bliska ataku paniki i to ostatnia rzecz jaką teraz potrzebujemy, w szczególności ty. Oddychaj. Już nie będziemy o tym rozmawiać, nie dzisiaj. Po prostu oddychaj.

    Poczułam, jak ktoś próbuje odciągnąć moje dłonie od twarzy. Przestraszyłam się i znów automatycznie odsunęłam. Sekundę później, zorientowałam się, że był to Fabian a ja właśnie się od niego odsunęłam i pewnie czuje się obrażony i cholera dlaczego nie mogę zrobić nic tak jak należy?
    Próbowałam wziąć spokojny oddech ale nie mogłam. Czułam, że balansuję na cienkiej linii ponad atakiem paniki, tak jak powiedział. Całe moje ciało się trzęsło i praktycznie miałam hyperwentylację, ale jeszcze nie spadłam z tej linii. Jeszcze nie.
    Fabian zaczął gładzić mnie po włosach, wplatając palce w moje falowane kosmyki, co tworzyło uspokajający szum dla uszu. Przypominało mi to o mojej mamie uspokajającej mnie, gdy byłam mała. Zaszlochałam z całkowicie innego powodu niż wcześniej.
- Nino, zacznę odliczać, okay? - wymamrotał - Będziemy odliczać razem. Ty w myślach, a ja na głos. Od 1 do 10, tak? Tak jak zrobiłaś to z Marą

Więc tak się stało.

    Przy 5 przestałam płakać. Przy 10 moje drganie prawie całkowicie zaniknęło i wszelkie szanse na pełen atak paniki również zniknęły. Jego dłoń ponownie odciągnęła moje włosy ukazując moją nie do końca ładna twarz.... Jestem pewna, że moje oczy były napuchnięte, a z podbródka nadal kapały łzy. Amber najprawdopodobniej była bliska ataku serca, tylko na mnie patrząc.

Amber.

    Siedziała ciągle w tej samej pozycji, ale teraz po jej policzkach, bez ustanku spływały łzy i w oczach malowało się ogromne zdumienie patrząc na nas.
    Fabian puścił mnie, a ja natychmiast poczułam dziwną stratę... czegoś... Ostatni raz pogładził mnie po włosach, po czym cofnął się o krok by dobrze na mnie spojrzeć. Zaskoczona, zauważyłam, że jego oczy były całe czerwone, mimo iż nie płakał.
- Nie musimy już więcej o tym rozmawiać - powiedział cicho - Ale chcę, abyś się nad tym zastanowiła, w porządku?
    Przytaknęłam, bo wiedziałam, że ta myśl będzie mnie dręczyć tak czy inaczej. Teraz potrzebuję czegoś, co by mnie rozproszyło, coś na czym mogłabym się skupić, cokolwiek -
- Co powiesz na to, jeśli pójdę po gitarę i pokażę ci kilka moich ulubionych miejsc w okolicy? - zasugerował. Pociągnęłam cicho nosem i przytaknęłam
- Zaraz wrócę - Wtedy pobiegł do domu zostawiając mnie w nieprzyjemnej ciszy z Amber.
Wstała, uśmiechając się delikatnie.

- Nie chcę być piątym kołem u wozu podczas waszego spaceru, więc myślę, że powinnam wrócić do domu. Tak czy inaczej, moje paznokcie potrzebują odnowy, lakier zaczyna odpryskiwać - Przeszła obok mnie, a potem się zatrzymała.
I położyła dłoń na ramieniu bez żadnego ostrzeżenia.
Wzdrygnęła, ale tylko z zaskoczenia.

- Jesteś dobrą osobą, Nino - oznajmiła cicho - Nie jesteś zniszczona czy niezdolna do poprawy. Nie ma tutaj nic do naprawianiu, oprócz tego, jak postrzegasz samą siebie i będziemy nad tym pracować. Mam nadzieję, że wkrótce uświadomisz to sobie - Uśmiechnęła się i puściła moje ramię - Mały ptaszek, powiedział mi, że szykujesz jutro jakiś psikus dla Fabiana. Już nie mogę się doczekać, by to zobaczyć.

    Fabian znów do nas dołączył, z gitarą w dłoni. Amber podeszła bliżej niego i wyszeptała coś do ucha, lecz tak cicho, że nic nie słyszałam. Ale słyszałam kilka słów z jego odpowiedzi.
- ... nie po.... się właśnie stało... jesteś nienormalna?
Westchnęła i tym razem, usłyszałam jej całą odpowiedź.
- Jeśli teraz tego nie zrobisz, to już nigdy.
- W porządku - poddał się, po czym obrócił się w moim kierunku, a Amber weszła do domu.
- Wspinałaś się kiedykolwiek na drzewo? - wytrzeszczyłam oczy i potrząsnęłam głową - No więc, dzisiaj tak się stanie. Zabieram cię na Dużego Ash'a. Jest to jedno z największych drzew na całym terenie i jest idealnie do wspinania się.

X

    Dobrze zrozumiałam, dlaczego Duży Ash, nazywał się Dużym Ash'em. Był ogromny. Gałęzie zaczynały się bardzo nisko, ale drzewo samo w sobie było wysokości takiej jak szkoła. Wiedziałam już, dlaczego było idealne do wspinania się.
Ale nie oznacza to, że nie byłam nerwowa.

- No to chodź - zaczął namawiać Fabian - Potrzebujesz pomocy, czy sama sobie poradzisz? Nie ukrywam, że na pewno lepiej byłoby jeśli bym ci pomógł, ale to wiąże się z dotykiem...
    Podniosłam dłoń pokazując jeden palec, co miało znaczyć, że preferuję pierwszą opcję. Czułam, że będę potrzebowała pomocy.
- Okay, chwycę cię i podniosę do pierwszej gałęzi. To znaczy, że będę trzymał cię w talii. Trzy... dwa... jeden...-
    Tak jak powiedział, jego dłonie mocno chwyciły mnie w talii. Spodziewałam się bólu - miałam w tym miejscu sińce prawie 24/7, ponieważ on chwytał mnie tam zbyt mocno. Przypomniało mi się, że Fabian prawie widział jedną, dużą fiolotowo-niebieską plamę na moim biodrze, gdy podwinęła mi się bluzka, wtedy krótko po przyjeździe.
    Ale tym razem, nie czułam żadnego bólu, gdy wznosił mnie w powietrze. Chwyciłam najniższą gałąź i podciągnęłam dalej swoje ciało zaskakująco łatwo. Fabian podskoczył i wdrapał się obok sekundę później.
- Widzisz? Łatwe - powiedział z uśmiechem - Chodźmy kilka gałęzi wyżej, jest tam perfekcyjny zakamarek by wygodnie usiąść. Pójdę pierwszy i wciągnę cię na górę za każdym razem.

    I tak właśnie zrobił. Po drodze napotkaliśmy tylko jedną trudność i było to wtedy, gdy prawie straciłam równowagę. Ja stałam a on siedział i chwycił mnie nieco powyżej kolana, by utrzymać w równowadze. Wystraszyłam się, ale gdy zorientowałam się, dlaczego to zrobił, natychmiast się uspokoiłam. Podciągnął mnie o jedną gałąź wyżej i oznajmił, że jesteśmy na miejscu.
Gdy już usiadłam, niepewnie spojrzałam w dół. Poczułam okropne mdłości.
- Na gitarze nie ma ani jednej rysy, misja zakończona - powiedził, ponownie się uśmiechając. Zdawał się być spięty, nerwowy i doprowadzało mnie to do szaleństwa

O co się tak denerwuje?

Uniknął moje pytające spojrzenie
- Zagram kilka piosenek. Chcę abyś się zrelaksowała. Oprzyj głowę o pień i po prostu ciesz się chwilą.
Zrobiłam tak jak powiedział.
    Zagrał składankę różnych piosenek i odnalazłam w nich kilka nowych ulubieńców. Zastanawiałam się, czy zamknąć oczy, a może przyglądać się temu, jak gra. Ostatecznie, zrobiłam to drugie. Grając, wydawał się być taki inny. Spokojniejszy, bardziej w swojej strefie.
    Gdy dotarł do końca "It's Time" Imagine Dragons, nie kontynuował kolejną piosenką. Zaczął spoglądać w dół na gitarę przegryzając wargę; nawyk, który najwidoczniej nabrał ode mnie.
Tym razem, nie ignorował mojego spojrzenia
- Przepraszam. Po prostu... um.. od dłuższego czasu rozważałem coś i Amber powiedziała, że muszę się przełamać i to zrobić, więc... mam taki zamiar - Wziął głęboki wdech - Znasz piosenkę, którą pisałem dla tej dziewczyny? You I See?

    Przytaknęłam, ożywiając się i zastanawiając do czego to zmierza. Ma zamiar mi powiedzieć kim ona jest? Straciłam nieco dobry humor, tak jak wczoraj gdy przyglądałam się Amber i Fabianowi razem. Odtrąciłam wszystkie myśli plątające mi się w głowie i skupiłam się na nim
Przeczesał włosy ręką
- Uh, więc, skończyłem piosenkę. I... mam zamiar wykonać ją przed tą dziewczyną, którą lubię - przerwał i w końcu spojrzał mi w oczy - Mam zamiar wykonać ją teraz.
     Gdy wciąż siedziałam w pełni zdezorientowana i zastanawiając się, o czym on mówi, bo jestem jedyną dziewczyną tutaj, Fabian rozpoczął piosenkę znajomym mi już dźwiękiem.



    Tekst był taki sam, tyle że kilka akordów było zmienione i dopracowane. Nie spuścił ze mnie swojego wzroku, jakby czekał na jakąkolwiek reakcję. Ale ja byłam tylko zdezorientowana. Dlaczego wykonywał on tą piosenkę przede mną? Nie jestem..-

Sometimes I think about that Sunday, when the moon rippled down your body... - śpiewał, próbując coś mi przekazać swoim wzrokiem - How much I wish I could hit replay, to see my reflection in your eyes...

Chwila.
Chwila.

Niedziela. Blask księżyca. Nasz piknik. Ten wers był o naszym pikniku. To znaczy, że piosenka jest...

O mnie.

Piosenka jest o mnie. Ta piosenka jest dla mnie. To ja jestem dziewczyną, o której mówił przez ten cały czas, tą, którą lubił.
O Boże.
On mnie lubi.

    Nadchodziła już ostatnia linijka i wpatrywaliśmy się w siebie na wzjaem - ja  z... nieopisanymi emocjami na twarzy a on z ogromnym spięciem.
But you know that I'll never run from you, you'll always count on me... - zakończył, ostatni raz szarpiąc za struny. Zrelaksował się. Wyglądał jakby ktoś mu zdjął z barków ogromny ciężar.
Nadal gapiłam się na niego w szkou.
Piosenka jest o mnie
Ta piosenka jest o mnie
Fabian mnie lubi,

Niepewnie, znów przewiesił gitarę na pasku przez plecy.
- Okay, jak widzę, nie reagujesz na to zbyt dobrze - przerwał, wzdychając
- Lubię cię, okay? Lubię cię jako kogoś więcej niż przyjaciółkę. O wiele więcej. I w zasadzie, mam tak od dawna i mam poczucie, że ukrywanie tego przed tobą, nie jest w porządku z mojej strony. Nic złego się nie dzieję, jeśli tego nie odwzajemniasz, całkowicie rozumiem, szczególnie znając twoją przeszło...-

Kontynuował, ale jego słowa zaczęły zanikać, jakby przechodziły one przez długi tunel i nie potrafiłam zebrać ich w całość,
Fabian mnie lubi.

    Powróciły do mojej pamięci, słowa wypowiedziane przez Jerome'a Fabian zdecydowanie cię lubi. Gdybyś nie wariowała tak na punkcie wszystkiego, jestem pewien, że zrobiłby jakiś krok. Natychmiast temu zaprzeczyłam, tak jak komentarzowi Patrici. I błagam, on ciebie lubi. Mogę się założyć, że ten mały nerd pisze o tobie w tym pamiętniku. Myślisz, że dlaczego spędza z tobą tak dużo czasu? Wszyscy to widzą.

Najwidoczniej, ja jedyna nie dostrzegałam jego uczuć.
Zauważyłam dłoń machającą przed moją twarzą.
- Nino? - wyciągnął mnie z moich przemyśleń. Wszystko co miałam przed oczyma, zdawało się robić nieco mgliste - Nino, oddychaj. To nic nie zmienia. Nie chcę, aby to coś zmieniło..-
    Ta, powiedział to. Ale to zmienia wszystko. Teraz wiedziała, że mnie lubił, może teraz wyczekiwać czegoś ode mnie. W szczególności, te fizyczne sprawy. I nie pozwolę, aby do tego doszło...

Zrobi to tak czy inaczej.
I z tą myślą, zaczęłam gramolić się w dół drzewa. Uciekając od niego, jakbym próbowała uciec od tego co mi właśnie powiedział. Słyszałam jego protest, ale byłam już 4 gałęzie niżej. Nie wiedziałam dokąd zmierzam ani jak to się potoczy, ale wiedziałam że muszę uciec stąd. Teraz.
- Nina! - krzyknął i usłyszałam również, że zaczął schodzić z drzewa. Ponownie spowalniała go gitara - Zaczekaj, Nino, po pro...-

Chwycił gałąź.
Gałąź, która była zbyt cienka.
Gałąź, która pękła.

I zaczął spadać a ja patrzałam na wszystko jakby w zwolnionym tempie, zapierając dech w piersiach. Przeleciał tuż obok mojej głowy. Nawet nie krzyczał.

Ramieniem zahaczył o najniższą, największą gałąź i tylko jęknął.
Uderzył w ziemie, płasko plecami, gitara pod nim rozpadła się na kawałki.
Wtedy, cisza.

    W moim umyśle była całkowita pustka. Pospiesznie zaczęłam schodzić niżej i wszystko przed oczyma było rozmazane przez łzy.
    Schodziłam czując jak strach sprzed kilku minut zanika, a pojawia się nowy; strach o życie Fabiana. Poharatałam się lekko o cienkie gałązki, ale nie czułam żadnego bólu. Będąc na najniższej gałęzi - metr nad ziemią, zeskoczyłam z drzewa a moja stopa obróciła się w nie tym kierunku, co powinna i tym razem poczułam ból.

    Ale zamartwiałam się tylko ciałem Fabiana, płasko leżącym bez jakiegokolwiek ruchu przede mną.
    Nie zawahałam się, przesuwając go z rozbitego instrumentu nieco bardziej na bok. Nie zadrgałam, gdy zaczęłam potrząsać jego ramieniem, próbując go otrząsnąć. Nawet nie musiałam się zastanawiać, skąd tak szybko pojawiła się krew - w jego plech nadal tkwiły kawałki instrumentu.

Poczułam ścisk w gardle, zatrzymując coś. Szloch? Jęk?

W końcu, lekko otworzył oczy, ale były one jakby zamglone i nie mógł skupić swojego wzroku na mnie.
- Nino - wydusił z siebie - Pomoc. Idź po pomoc - łza spłynęła po jego policzku - O Boże, to boli..- przerwał i obrócił głowę na bok.
    Spojrzałam na Akademię. Znajdowała się w godziwej odległości i dostrzegłam kilka osób idących wzdłóż chodnika.. Zaczęłam chaotycznie machać rękoma, ale nie widzieli tego. Chciałam wstać, ale wyszło na to, że nie mogłam - skręciłam kostkę.

Fabian. O Boże, nie, Fabian, Fabian...

Nie mogłam biec, Fabian nie mógł się ruszyć. Nie ma szans na sprowadzenie pomocy. Zorientowałam się, że z trudnością łapałam oddech i wszystko przed oczyma ponownie stało się niewyraźne.

Ludzie oddalali się coraz bardziej.
Fabian jęknął nieprzytomnie, jego twarz była przepełniona bólem. Desperacko spoglądałam na niego i na ludzi na przemian.
On może umrzeć.
Muszę zrobić coś, by zwrócić na nas uwagę.
I z tą krótką myślą, zorientowałam się, co przed chwilą powstrzymywałam przed wydostaniem się z mojego gardła. Nie jęk. Nie szlochanie.

Słowa
Wzięłam głęboki oddech.
Otworzyłam usta
I krzyknęłam głośniej, niż sądziłam, że jest to możliwe.
- POMOCY! NIECH KTOŚ NAM POMOŻE!

***

BOOMSH!
Co za zakończenie! Rozdział 27 - Nina wypowiada pierwsze słowa! I tak, zgadza się. Zostawiam Was z takim zakończeniem na caaałe święta. Taki mały prezencik (:
Co do świątecznych życzeń - na to przyjdzie jeszcze czas. We wtorek bądź środę dodam obiecany one-shot. Muszę przyznać, że jeszcze nie zaczęłam tłumaczyć, ale 1 dzień wystarczy.
No i tak... następny rozdział - chyba nie muszę dużo pisać. Po prostu, będzie się dużo działo.

I jakie wrażenia po tym rozdziale? Rozmowa? Wyznanie Fabiana? Reakcja Niny? Bardzo chętnie, przeczytam Wasze opinie i jak już wiecie - Wasze komentarze są dla mnie ogromną motywacją. A tego trochę mi brakuję - ciągle tkwię w 31 rozdziale, więc na prawdę proszę o komentarze, chociaż jedno zdanie. I przypominam o ankiecie w prawym menu.

Następny rozdział: 2/01/16

6 komentarzy = spojler

Spokojnego wieczoru kochani x
Klaudia

sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 26

Fabian's POV

- Gdzie jest Nina? - były to pierwsze słowa, które padły z moich ust, gdy grupą szliśmy w kierunku drzwi wyjściowych. Jerome, Alfie i Patricia już przy nich stali, czekając na pozostałych, którzy byli \ krok za mną.
- Zdaje mi się, że już wyszła - odpowiedział Jerome - Widzieliśmy ją, jak szła w tym kierunku, więc wydaje mi się, że po prostu za nami nie zaczekała - Alfie przytaknął na jego słowa z chytrym uśmiechem na twarzy. Ktoś był w dobrym humorze... a gdy on był w dobrym humorze, oznacza zwykle, że ktoś inny zostanie ofiarą żartu
- Chodźmy, może dogonimy ją - powiedziała Patricia, jako pierwsza przechodząca przez próg szkoły.

Wszyscy powędrowaliśmy za nią, zanurzeni w osobnych rozmowach.
To Amber zauważyła ich jako pierwsza.

- Ludzie - powiedziała głośno. Jej alarmujący głos natychmiast nas zatrzymał. Wskazała na miejsce obok ścieżki. Zabrało mi to chwilę, ale w końcu dostrzegłem.

Mark rozmawiał z Niną. Gdy wszyscy zdążyliśmy go rozpoznać, wzniósł rękę, jakby chciał uderzyć ją w twarz.
- HEJ! - krzyknęła Patricia, zatrzymując jego ruch. Oboje obrócili głowę w naszą stronę. Mark wyglądając na zdezorientowanego, Nina, na wystraszoną
- Tylko spróbuj ją dotknąć, ty draniu! - pobiegła w ich kierunku, a cała reszta za nią, łączenie ze mną, próbującym ogarnąć co do cholery się dzieje.

Ponieważ jako jedyny wiedziałem, że Mark nie dotknął jej ani razu, oprócz tej sytuacji na lekcji.
Chyba, że Nina kłamała. I prześladują ją dwie osoby.
O nie

    Gdy dogoniłem ich, Jerome i Mick już odciągali Mark'a z dala od Niny. Zapierał się i pytał o co tak na prawdę chodzi, ale jego głos został przerwany, gdy Patricia chwyciła go za kołnierzyk koszulki.
- Wiemy, że to ty! Znamy prawdę. Powiedziałabym, że jestem zaskoczona, ale to nie prawda, więc jesteś w jeszcze gorszej sytuacji. Jak możesz znieść samego siebie? - syknęła - Jak możesz budzić się każdego ranka, wiedząc, że rujnujesz dziewczynie życie każdym oddechem który bierzesz? Powinieneś pójść do więzienia, za to co zrobiłeś. Łatwo mogę cię zgłosić.
- O czym do cholery ty mówisz? - przerwał, spoglądając na wszystkich dookoła - Nic nie zrobiłem, przysięgam!

To tylko bardziej wkurzyło Patricię.

- Właśnie widać, nie udawaj niewiniątka. Chciałeś ją uderzyć, a nawet nie masz zamiaru się do tego przyznać, prawda?  Jesteś obślizgłym dupkiem!

    Poczułem gwałtowne pociągnięcie za rękaw i zobaczyłem Niną z błagającym wyrazem twarzy. Podała mi notatnik, a Patricia dalej kontynuowała wyzwiska.

Mark nic nie zrobił. On przepraszał.

    Studiowałem twarz Niny, zastanawiając się czy kłamie. Ponownie wskazała na notatkę, a w jej oczach jaśniała najprawdziwsza szczerość.
- On nic nie zrobił - ogłosiłem. Patricia przerwała - On nic nie zrobił i nie miał zamiaru jej skrzywdzić. Jest niewinny.

Moje słowa wcale jej nie przekonały

- Nina ci to powiedziała? Fabian, ona kłamie! Ten śmieć zmusza ją, aby tak mówiła! - odpowiedziała surowym głosem. Byłem zdumiony, że to Patricia broniła Ninę najbardziej z wszystkich.
Ale tym razem, broniła ją przed nieodpowiednią osobą.
Położyłem dłoń na jej ramieniu.
- Patricio - powiedziałem spokojnie - Mogę z całą cię zapewnić, że Mark nie jest winowajcą.

    Zajęło to chwilę, ale w końcu w jej oczach zajaśniało zrozumienie i opadła jej szczęka. Puściła kołnierzyk Mark'a, a on natychmiast odsunął się o kilka kroków.
- Wszyscy jesteście nienormalni - powiedział, potrząsając powoli głową - Miłego dnia życzę - Spojrzał na Ninę i mrugnął okiem - Zastanów się nad tym, co powiedziałem, tak? Propozycja jest nadal otwarta.

Gdy policzki Niny zabarwiły się na czerwono, zaśmiał się i odszedł.
Propozycja? Jaka propozycja?
Chciałem już zapytać, o co mu chodzi, ale zanim zdążyłem, zostałem zbombardowany pytaniami.

- Skąd wiesz?
- Kto ci powiedział?
- Jak długo wiesz?
- Kto to?
- Dlaczego nam nie powiedziałeś?
- Czy możecie się przymknąć na chwilę?! - krzyknąłem. Wszyscy w końcu umilkli - Nina mi powiedziała. Wiem od tygodnia i Amber wie również. Nie powiedzieliśmy wam kto to, szanując prośbę Niny, ale mogę was zapewnić, że nie jest teraz w niebezpieczeństwie.

Mara posłała mi nieufne spojrzenie.
- Jak możemy ci ufać? A co jeśli, to ty? - Jedna lub dwie osoby przytaknęły w zgodzie z jej słowami, ale i tak wszyscy byli niepewni co do tego pomysłu, włącznie z Marą.
- Żartujecie sobie ze mnie? - wzniosłem ręce do góry - Jestem jedną z osób, która jej pomaga! Nic jej nie zrobiłem, a ta osoba na teraz zaprzestała. Nawet nie próbujcie mi tego wmówić, wiecie, że nigdy nie mógłbym tego zrobić.

Patricia skinęła głową jako pierwsza.
- Okay, więc... nie zrobiłeś nic do tej pory. Ale skąd możesz wiedzieć, że nic się teraz nie dzieje?
- Po prostu wiem.
- Fabian..
- Patricio. Po prostu wiem.
- Ale...
Tym razem, to nie ja jej przerwałem. Sama zaparła dech w piersiach, gdy krucha, koścista dłoń Niny, wyrwała z jej ręki butelkę z wodą...

    .... podciągnęła rękawy, wylała całą butelkę na rękę i zmyła podkład maskujący jej blizny.
Pierwszy raz, widzieliśmy blizny Niny prześwitujące przez przemoczoną bluzkę, ale nie mogliśmy dostrzec żadnych szczegółów. Teraz były dokładnie widoczne dla nas wszystkich.
    Amber zasłoniła twarz, widząc co jest przed nią, ale nawet nie miałem serca jej osądzać.
Nie było skrawka skóry, na którym nie widniała blizna.

Jej ręka, była jedną, długą mapą bólu.

    Każda była inna. Niektóre były cienkie i tylko jaśniejszym przebarwieniem, pokrywającym starsze blizny. Niektóre wyglądały jak ciemno-czerwone oparzenia i po sekundzie, zorientowałem się, że były one w kształcie czubka od żelazka. Jedna z linii na skórze, była nieco napuchnięta - inny rodzaj oparzenia, ale nadal poważny - która rozciągała się wzdłuż całego ramienia, aż pod zasłonięta część poprzez rękaw.

Ale wyraz twarzy Niny, przerażał mnie bardziej niż cokolwiek innego.

    Wstyd. Wstyd to jedna z kilku emocji, jakie potrafiłem u niej rozpoznać. Jej oczy były przepełnione bólem, strachem i skrępowaniem, ale wstyd przewyższał wszystko.
    Jej wzrok był również wbity we mnie, przyglądając się mojej reakcji. I sposób w jaki wykrzywiła usta mówił, że nie była to reakcja, na którą miała nadzieję. Zorientowałem się, że miałem buzie szeroko otwartą, więc szybko ją zamknąłem.
- Okay, rozumiem to. Nie musisz już dłużej nam tego pokazywać, Nino - wyszeptała Patricia, krzywiąc się, rzucając kolejne spojrzenie, na jej ramię. Wtedy też zrozumiałem, dlaczego Nina to zrobiła

    Mimo, że było widać niezliczoną ilość blizn, żadna z nich nie była świeża. Nie było na jej skórze żadnych sińców. Zrobiła to, by udowodnić, że nikt jej nie skrzywdził przez co najmniej tydzień lub dwa. Że Mark jej nie skrzywdził.
Że ja jej nie skrzywdziłem.

    Nina wyciągnęła z kieszeni małą tubkę, otworzyła i wycisnęła coś na swoją rękę. Podkład. Zaczęła wmasowywać na całej długości i po 30 sekundach, jej blizny zniknęły, chociaż nadal można było dostrzec niewielkie wybrzuszenia na skórze. Ściągnęła rękaw na dół.

I wraz z tym, świadectwo o jej przeszłości zniknęło.

    Włożyła tubkę do torby a wyciągnęła notatnik. Wiem, że ten moment pozostanie na długo w pamięci, szczególnie w jej pamięci.

Tak jak powiedziałam Fabianowi, przepraszał mnie za to, co wydarzyło się w klasie teatralnej. Teatralizuje swoje słowa gestem rąk. Nie chciał mnie uderzyć, tylko wymachiwał rękoma, rozmawiając ze mną. Jedynie chwycił mnie za rękaw i nawet nie dotknął mnie poprzez tkaninę. Nic mi nie jest, ale dziękuję za obronę. 

    Na jej twarzy nadal jaśniało zaskoczenie, prawdopodobnie zszokowana faktem, że wszyscy ruszyliśmy jej na ratunek. Ale nadal coś mi przeszkadzało.
Jaka propozycja?

- To oczywiste, Nino - uśmiechnęła się Patricia. Próbowała rozluźnić atmosferę - I tak potrzebowałam wymówki, by poskromić tego drania. Przyglądał się mi kątem oka przez tygodnie. Z całą pewnością, nie będzie już mną zainteresowany.
    Kilka osób parsknęło lekko śmiechem, Nina nie była pośród nich. Posłałem jej zmartwione spojrzenie.
Omijała kontakt wzrokowy ze mną, nawet jak wróciliśmy do domu.

X
Nina's POV

Jest Halloween. I mam czerwone oczy.

    Amber w jakiś sposób namówiła mnie na strój wampirzycy bez żadnego protestu z mojej strony. Miałam na sobie ciasną, czarną bluzkę, ponieważ była to jedyna czarna bluzka, która nie była w pralni, ale byłam też okryta krwiście czerwoną peleryną, którą przyniosła wcześniej z garderoby szkolnego teatru, więc nie zamartwiałam się tym długo.

Bardziej zamartwiałam się faktem, że mam makijaż na swojej twarzy.

    Prawda, byłam prawie nie do poznania, ale nie o to chodzi.
Prócz tego, że miałam śnieżno białą twarz, Amber użyła eyelinera i mascarę, jak i ciemno-czerwoną szminkę. Nawet nie miałam świadomości o tym, co ze mną robi, dopóki nie stanęłam przed lustrem. Lecz nie mogłam tego zmyć, nie psując przy tym reszty charakteryzacji.
    Trudno było mi pozwolić jej, zbliżyć się tak do mojej twarzy, ale gdy odsunęłam się od niej, spiorunowała mnie wzrokiem mówiąc skoro jesteś w stanie tańczyć sama z chłopakiem po północy, możesz też pozwolić mi nałożyć kosmetyki na swoją twarz.

    Nie myślałam o tym w ten sposób i w czasie gdy zaskoczona zastanawiałam się nad faktem, że pozwoliłabym Fabianowi mnie dotknąć szybciej, niż jakiejkolwiek dziewczynie, którą znam - jak i nad tym, skąd wiedziała o tańcu na pikniku - zaczęła bez mojej wyraźniej zgody. Wyszło na to, że było to mniej stresujące, niż sądziłam.

    Wtedy założyłam czerwone szkła kontaktowe - które blokowały mi nieco widok i fryzura - wysoko upięty kucyk po raz pierwszy w życiu.
Ta cała sprawa z Halloween łamała wiele moich zasad, a jeszcze nawet nie zeszłam na dół.

- Wyglądasz ślicznie, Nino! - pisnęła z radością Amber, podskakując w swoim przebraniu księżniczki - Musimy robić tak częściej, bez białego pudru, a z bardziej naturalnymi odcieniami. Mogłabym zrobić z ciebie modelkę. Oh, mogłabyś pozować w ubraniach z mojego projektu, masz idealne ciało do...-
Moje głośne chrząknięcie, przerwało jej chaotyczy monolog. Westchnęła.
- Tak, tak, wiem. Ale dziewczyny mogą marzyć, prawda? - przewróciłam oczyma, słysząc jej chichot - W porządku, czas by zejść na dół.

Każdy mięsień w moim ciele zdrętwiał i odmówił posłuszeństwa.
Zejść na dół... gdzie wszyscy zobaczą mnie w makijażu.
Gdzie Fabian zobaczy mnie w makijażu.
O Boże.
Nie zrobię tego.

- Nie bądź mięczakiem, Nino. Pomyśl o słodyczach! Mini muffinki i czekolada mleczna, batoniki Milkiway i kuleczki czekoladowe!

To nie działa. Jedyną z tych rzeczy, którą próbowałam odkąd skończyłam 4 lata, to był kawałek mlecznej czekolady, który schowałam do plecaka, w szkole, gdy ojczym nie widział. Miałam 10 lat. Wtedy i gdy pobiłam swój rekord w utrzymaniu przytomności. Zachęć mnie czymś innym
.
    Gdy zaczęła czytać, zamarzła mi krew w żyłach. zdając sobie sprawę, że teraz dowie się o ojczymie; zanim się otrząsnęłam - ona wie. Fabian jej powiedział. I tak jak obiecał, nie wspomniała o tym ani razu.

Jej twarz pociemniała i spojrzała na mnie z nad kartki.
- Więc, wiesz co? - Ponury wyraz twarzy, zmienił się w zdeterminowany - Spróbujesz wszystkiego. Dobrze ci to zrobi, nadal jesteś zdecydowanie zbyt chuda i nawet nie wmawiaj mi, że tak nie jest. Widziałam cię w tej bluzce, zanim założyłaś pelerynę - podniosła brew - I jeśli potrzebujesz innej motywacji... Myślę, że spodoba ci się kostium Fabiana, nie ważne czy będziesz próbowała to ukryć, czy nie.

    I wraz z tym tajemniczym komentarzem, poczułam ogromną ciekawość. Wstałam z krzesła i poszłam w kierunku klatki schodowej, zanim zdążyłam się rozmyślić

    Wszyscy byli tam i panował kompletny chaos. Alfie był kosmitą, goniącym Micka, przebranego za zombie i Jerome'a przypominającego prywatnego detektywa. Patricia i Joy, były przebrane za diablice z czerwonym ogonem. Mara była wiedźmą. Miała na głowie czarodziejską czapkę od Jerome'a i trzymała w dłoni różdżkę.

    Zauważyłam Fabiana, w tym samym momencie, w którym on dostrzegł mnie.
Był wilkołakiem, to oczywiste. Jego charakterystyka zdecydowanie była dziełem Amber i miał przenikliwe, żółte oczy, które dostrzegałam będąc na drugim końcu pokoju. Miał przyklejone sztuczne pazury a jego włosy były całe rozczochrane, jakby dopiero co wstał z  łóżka. Miał też długie kły, które ukazały się, gdy otworzył usta, widząc mnie.

    Amber zaśmiała się za moimi plecami, sprowadzając mnie na ziemie; zorientowałam się, że Fabian już stoi tuż przede mną, a ja gapiłam się bez końca. Zamknęłam usta i zarumieniłam się, co pewnie można było dostrzec nawet poprzez biały puder na mojej twarzy.
- Nina - odetchnął - Wyglądasz... świetnie. Mam na myśli, nadzwyczaj świetnie. Wow.

Jakim cudem, kilka tych słów, było w stanie tak namieszać mi w głowie?

    Nie chciałam dobrze wyglądać, nie chciałam być dostrzegana, szczególnie przez przeciwną płeć. Ale gdy to powiedział, zarumieniłam się i uśmiechnęłam, ukazując wampirze zęby lśniące w świetle.

- Nina nie miała w ustach żadnych słodyczy odkąd skończyła 10 lat, więc masz stanąć za mną murem i zmusić ją, aby spróbowała wszystkiego po kolei, jasne? - wtrąciła się Amber.
Fabian uśmiechnął się.
- Jak sobie życzysz Królowo Amber. Przy okazji, ładna sukienka. Jest to twoja własna kreacja?
- Rzecz jasna, skąd wiedziałeś, księżycowy chłopcze?
- Ma w sobie to coś, co tylko ty potrafisz sprawić. Widziałem już dosyć twoich projektów, aby znać twój styl.  Wyglądasz bardzo spektakularnie, Ambs.
Sięgnął ręką, by rozczochrać jej włosy, ale alarmujące spojrzenie Amber, natychmiast go zatrzymało.

Mimowolnie, poczułam zazdrość która niesamowicie mnie zaskoczyła. Fabian powiedział, że nie lubi jej w ten sposób, ale...
    To nie ważne. Zwróciłam sobie uwagę. Nie ma powodu do zazdrości. Ma pełne prawo, by umawiać się z kimkolwiek chce. I tak by się z tobą nie umówił. Widziałaś ten błysk w jego oczach, gdy widział twoje blizny.

    Mój dobry humor natychmiast zniknął z myślą o tym. Na twarzy Fabiana było wymalowane prawdziwe przerażenie, gdy je widział. Nie było to zdegustowanie, ale coś wystarczającego, by nigdy mnie nie lubił w ten sposób.
    I nie chciałam, aby tak się stało. Wiem, że gdyby kiedykolwiek powiedział mi, że mnie lubi - mimo, że oczywiście nigdy to się nie stanie - odbiegłabym od niego jak porażona prądem. Ponieważ lubienie mnie, oznacza pewne oczekiwania, a to bardzie źle się kończy.

Przypomniały mi się wcześniejsze słowa Mark'a

- Chciałbym... przeprosić - powiedział to gorzko, ale szczerze - To co zrobiłem, zaatakowanie cię te kilka tygodni temu... było złe. Więc chciałbym się zrewanżować. 
Próbowałam uspokoić swoje nerwy. Dopiero co przeprosił mnie za zaatakowanie, więc nie zrobi tego ponownie, prawda?
- Chciałbym zabrać cię na randkę.

Zaparłam dech w piersiach. Zaprasza mnie na randkę. Co zrobi, jeśli się nie zgodzę? Zaatakuje tak czy inaczej?
Kontynuował, widząc moją zszokowaną reakcję
- Jesteś zbyt... sztywna. Wszystkiego się boisz. Pocałowanie cię, było zdecydowanie złym ruchem, więc... Zerwałem ze swoją dziewczyną. Zbyt przywiązaną do mnie, z mojego punktu widzenia. Co jeśli umówimy się i pokażę ci jak się nieco rozluźnić? - uśmiechnął się - Żadnych nagłych pocałunków, obiecuję... chyba, że sama o to poprosisz. 
Zaraz zwymiotuję.
- Okay, ale ta cała sprawa z niemówieniem, może stanowić mały problem - wzniósł ręce do góry - Ty...

Wtedy usłyszałam Patricię. Reszta to już historia.
- Hej. Nina. - Amber pstryknęła palcami tuż przed moją twarzą, sprowadzając mnie do rzeczywistości. Wyglądała na nieco rozbawioną.
- Rozmyślałaś o nas, prawda? - Cofnęła się o krok, przyglądając się, jak uspokajam oddech. Uśmiechała się
- Nie lubię Fabiana, no wiesz. Jest dla mnie jak brat. Jest jedyną osobą tutaj z którą nigdy nawet nie pomyślałabym, aby móc się umówić.

    Spojrzałam na nią alarmująco, zastanawiając się, jak zgadła i czy Fabian to słyszał. Obróciłam się, rozglądając się za nim.
- Spokojnie, poszedł pomóc z odtwarzaczem DVD, bo są małe problemy z nim - wskazała na znajomego bruneta, który był po drugiej stronie pokoju, plecami do nas
- Jestem święcie przekonana, że wiem o czym myślałaś. Masz ten szczególny błysk w oku, zarezerwowany na chwile, gdy myślisz tylko o nim.
Moje ironiczne westchnięcie, zostało zagłuszone głosem Trudy.

- Czas na zdjęcie! Zbierzcie się wszyscy przy lewej ścianie - zawołała. Gdy wszyscy zebrali się w wyznaczonym miejscu, a ja nie, zmarszczyła brwi - Ty również złotko.
    Mrugnęłam na nią z pustką w oczach. Nie chcieliby mnie na zdjęciu z nimi. Później tylko by żałowali, jestem pewna. A więc potrząsnęłam głową i cofnęłam się o krok.
- No dalej, Nino! - zachęcała Amber, a wszyscy poczynając od Fabiana i kończąc na Micku, przytaknęli na jej słowa - Ustaw się do zdjęcia, albo sama cię tu zaciągnę.

    I w taki sposób, znalazłam się między Amber i Fabianem, praktycznie w centrum grupy. Dłoń Fabiana, spoczęła delikatnie na moim ramieniu. Poczułam nagły żar na policzkach. Amber przewiesiła rękę na moim drugim ramieniu, bez żadnego uprzedzenia, sekundę przed tym, jak aparat Joy oślepił nas fleszem.
Nawet się nie poruszyłam

    Gdy Trudy zrobiła to zdjęcie, przyszedł czas na fotografowanie mniejszych, chętnych grup i par. Jerome i Alfie, wszystkie dziewczyny - ze mną włącznie, ku mojemu własnemu zdziwieniu - Joy i Patricia, Amber i ja i tak dalej....

Myślałam, że to już koniec, ale wtrąciła się Amber
- Potrzebujemy jeszcze fotki naszej wampirzycy z wilkołakiem razem! - usłyszałam chór zgadzających się z nią odpowiedzi, a Fabian spojrzał na mnie z nieśmiałym uśmiechem
Oh
Chodzi tu o Fabiana i o mnie.
Fantastycznie.

- Nie musisz, jeśli nie chcesz - powiedział - Nie chcę, abyś czuła się niekomfortowo - przytaknęłam tak czy inaczej i ustawiliśmy się przy ścianie.
    Tym razem, Fabian bardzo delikatnie ułożył dłoń w mojej talii. Aparat wydał z siebie charakterystyczny dźwięk i przez moment przed oczami widziałam tylko oślepiającą biel.
    Amber wydała z siebie głośne awww patrząc przez ramię Trudy na zdjęcie w małym ekranie. Wtedy pokazała mi.

    Patrzałam prosto w aparat z szerokim uśmiechem po raz kolejny, pokazując wampirze kły. Fabian w przeciwieństwie do mnie, nie patrzał w obiektyw.

Spoglądał na mnie

    W porządku, może robienie zdjęć nie będzie mi przeszkadzało, jeśli za każdym razem będzie taki rezultat. W zasadzie, może poproszę o kopię.
- Okay, koniec z zdjęciami. Czas na kosmitów! - zwołał wszystkich Alfie. Amber prychnęła i usiadła na kanapie. Ja również usiadłam między nią a Fabianem. Zaczął się pierwszy film, "Znaki"
.
    Na moich kolanach spoczęła ogromna miska ze słodyczami. Podniosłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego Fabiana
- Zacznij od batoników Butterfinger - zasugerował. Cała grupa uciszyła go, najgłośniejsze shhhh oczywiście od Alfiego, który zakładał na głowę czapkę z folii aluminiowej, Bóg wie z jakiego powodu.
- To są moje ulubione - kontynuował Fabian, teraz szeptem,

    Noc minęła z toną słodyczy, dużą ilością podskoków i okazjonalnie z moją głową schowaną w ramieniu Fabiana, gdy coś przestraszyło mnie za mocno. Tak jak rozkazała Amber - spróbowałam wszystkich łakoci, nawet gdy zaczął boleć mnie brzuch. I całkiem zabawne jest, jak wszystko się obróciło na sam koniec.

Ponieważ batoniki Butterfinger również stały się moimi ulubionymi

***
*katuje się uśmiechem Brada, bo jej tego brakuje* why

Rozdział 26, here we are. Jak Wam się podoba? O co chodzi Mark'owi? Trochę tajemnicy nigdy nie zaszkodzi :) Jeśli chodzi o tłumaczenie, to nie pamiętam, czy miałam trudności; jakieś były na pewno, ale nie zdaje mi się, że ten rozdział należy do tych najgorzej przetłumaczonych, przepraszam za wszelkie błędy.
Ogłoszenia parafialne:
1) Zmieniłam szablon! Jest to jeden z szablonów wolnych z Graphic Poison. Zamówiłam również szablon tematyczny, ale znając moje szczęście, zostanie przyjęte inne zamówienie (: Jednak nie jest tak, że szablon nie ma powiązania z fabułą. Myślę, że bardzo pasuje cytat na nagłówku But if you're not ready for love, how can you be ready for life

2) DZIĘKUJĘ za wyświetlenia! Nie dość, że w ciągu tych 2 tygodni przybyło około 1,6k wyświetleń bloga. to poprzedni post ma ponad 500 wyświetleń. To rekord ponad rekordami, poważnie. Wiem też, że przybyło kilku nowych czytelników, którym serdecznie dziękuję, za poświęcenie swojego czasu na przeczytanie!

3) Zaktualizowałam zakładkę Postacie 

4) Mam pytanie... mianowicie myślałam, nad czymś świątecznym... Co prawda święta w Anubisie jeszcze przed nami, ale te rozdziały mogą wypaść... w lutym/marcu? W najlepszym przypadku styczeń. A więc wpadłam na pomysł - co powiecie, gdybym przetłumaczyła pewnego one-shota? Nie jest on powiązany z Scarred ani nawet nie jest autorstwa Deffy, lecz święta i Fabina to główny wątek. Przeczytałam mnóstwo takich one-shotów, ale myśląc o tłumaczeniu, wpada mi do głowy tylko jeden. Dajcie znać co sądzicie, abym mogła zdecydować :)

5) Jeśli jest ktoś, kto chciałby być informowany o nowych rozdziałach, proszę o pozostawienie jakiegoś kontaktu do siebie 

6) Pamiętajcie o ankiecie w prawym menu!

7) Nawiązałam współpracę, oraz gorąco polecam fanfiction Kruche Serce - o Fabinie! Bardzo przyjemnie się czyta i jest bardzo fajna fabuła. Sami musicie zobaczyć!



Jeszcze raz dziękuję za wyświetlenia oraz komentarze x

Czytasz = komentujesz = motywujesz

6/7 komentarzy = spojler

Następny rozdzial: 19/12/15

A w nim... dotychczas najbardziej przełomowy moment tego fanfiction! Akcja dopiero się zaczyna!

Życzę wszystkim wesołych Mikołajek oraz przetrwania jeszcze około 12 dni szkolnych :)

Pozdrawiam,
Klaudia x