Następny poranek byłby fajny, gdyby składał się z leżenia obok Fabiana przez 30 minut, zanim stawiłabym czoła problemom i skutkom poprzedniego wieczoru.
W zamian, obudziłam się z bólem głowy i bolesną sensacją w jelicie, która zmusiła mnie do udania się do toalety. Fabian, nie zważając na moje protesty, poszedł za mną i trzymał włosy podczas tej całej nieprzyjemnej sytuacji. Nie zdawał się być w jakiś sposób zgorszony, jak już, to zmartwiony. Ja za to, byłam bardzo skrępowana. Określenie upokorzona, pasuje bardziej. Zniknął na minutę, a potem wrócił z moją pastą i szczoteczką do zębów.
- Jak się czujesz? - zapytał, gdy skończyłam myć zęby i byliśmy w drodze powrotnej do pokoju; podtrzymywał mnie cały czas, za co byłam niezmiernie wdzięczna. Nadal kręciło mi się w głowie i nie czułam się stabilnie.
- Jakby przejechał mnie buldożer - wydusiłam przez zaciśnięte gardło. Sama skrzywiłam się, słysząc własną wymowę tego słowa, ale nie byłam też pewna, jak powiedzieć poprawnie. Fabian nie skomentował - Nie, cofam to. Jakby przejechał mnie buldożer, potem jakbym została zdeptana przez spłoszone hipogryfy i wrzucona do maszynki do siekania.
Skąd taki zawiły opis?
Fabian dziwnie się na mnie spojrzał, ale uśmiechnął się
- Właśnie nawiązałaś do Harrego Pottera w zwykłej rozmowie. Mara urządziłaby imprezę z tej okazji - odwzajemniłam uśmiech - Kac minie za kilka godzin, a skoro nie mamy w tym tygodniu lekcji, nie musisz się martwić o pójście jutro do szkoły.
- Nie mamy lekcji? - powtórzyłam zadumana, szukając w myślach momentu, w którym zostaliśmy o tym poinformowani i dlaczego. Otworzył drzwi do pokoju i usiadłam na łóżku - Dlaczego?
- Przerwa świąteczna - przypomniał mi - Teoretycznie, całe 2 następne tygodnie są wolne. A święta same w sobie są za 12 dni. My... - nagle przerwał, wytrzeszczając oczy. Spuścił swój wzrok nieco niżej mojej twarzy i po chwili, zrozumiałam o co chodzi.
Ostatniego wieczoru musiałam chyba zdjąć bluzę zanim zasnęłam i miałam na sobie cienką bluzkę z długim rękawem. Ale rękawy były teraz podwinięte aż do łokci, pewnie sama to zrobiłam podczas snu. Już od dłuższego czasu nie nakładałam podkładu i korektora na moje przedramię; nakładałam tylko na dłonie i nadgarstki. Aż dziwne, że żadne z nas nie zauważyło tego wcześniej.
Moje przedramię było nieosłonięte.
Przez chwilę w mojej głowie panował chaos; zapomniałam, że Fabian tak czy inaczej wiedział o mojej przeszłości a nawet widział już blizny. O Boże, wszystko się posypało, teraz wie i powie i...
Zatrzymałam swoje myśli. Już widział niektóre blizny. Spuść rękawy, to nic takiego.
Taki był plan, zanim Fabian delikatnie nie przetarł palcem po mojej zniszczonej skórze.
Jego spojrzenie było przepełnione bólem, a nie zgorszeniem i samo to wprawiło mnie w zachwyt; nie był mną przerażony. Moje mięśnie widocznie się spięły pod wpływem jego dotyku, zacisnęłam pięści. Chciałam odsunąć od niego rękę, ale chwycił ją w ostatniej chwili.
- Nie musisz tego ukrywać, skarbie. Nie przede mną.
Jego palce kontynuowały swoją podróż po mapie moich blizn; od tych powstałych przez gorący wosk po linię, którą pozostawiło żelazko. Od moich drobnych blizn po kolcach, po ślady po ranach od noża. Zacisnęłam powieki, powstrzymując łzy. Wróciły do mnie wspomnienia związane z każdą z blizn.
- Nawet nie potrafisz wyprasować moich ubrań, ty paskudna dziewczyno! Spójrz na to, spaliłaś moją bluzkę! - jego spojrzenie stało się sadystyczne - Pokażę ci jak to jest! - Chwycił żelazko, przytrzymał moją rękę i przycisnął rozgrzane urządzenie do mojej skóry. Zapach spalenizny, krzyk dziewczyny, ale chwila, ta dziewczyna to ja...
...moje przedramię zanurzyło się w cierniach, a krzyk był jakby starszy, głębszy i mocniejszy niż wcześniej. Fabian, pomyślałam. Gdzie jesteś? Skuliłam się, czując krew spływającą po mojej skórze...
Bezwartościowa. Degustująca. Nie warta życia. Niewdzięczna za..
- Nino, chciałbym, abyś coś spróbowała - odezwał się Fabian, zmuszając mnie do otworzenia oczu. Zorientowałam się, że po moich policzkach spływały łzy - Nie zamykaj oczu, nie spoglądaj na swoje przedramię, tylko patrz na mnie, dobrze? Prosto na mnie.
Skupiłam swoją uwagę na jego twarzy nie będąc pewna, czego się spodziewać. Ścisnął moją dłoń
- Pamiętasz dzień w którym pierwszy raz dotknęłaś mnie z własnej woli? Gdy dotknęłaś mojej dłoni, potem powędrowałaś wzdłuż ręki aż po moją twarz?
- Tak - wyszeptałam.
- Robię dokładnie to samo co ty. Tak, twoja skóra może wygląda inaczej niż moja, ale co z tego? Skóra to skóra - podwinął nieco wyżej mój rękaw i kontynuował - Nie patrzysz teraz na swoje blizny. Na tą chwilę one nie istnieją - przerwał na chwile - Okay, może skóra pokryta bliznami jest inna w dotyku, ale to nie sprawia bólu, prawda?
- Nie, nie sprawia bólu.
- Właśnie - zadrżałam pod jego dotykiem, jego dłoń powędrowała jeszcze wyżej - Nawet najbardziej poranione ciało może się zregenerować. To samo tyczy się także ludzi. Zasługujesz na życie wolne od bólu. Chciałbym móc ci to dać.
- To jest bezbolesne - powiedziałam cicho, uśmiechnął się
- Mam na myśli to i coś więcej. Coś więcej niż zwykłe dotknięcie, muśnięcie palcem. Coś bardziej... bardziej czułego. - jego dłoń powędrowała do mojego ramienia, obojczyka. Zesztywniałam na chwilę w obawie, że zjedzie niżej, ale poczułam jego dotyk na szyi, potem na szczęce. Sekundę później, jego palec otarł o moją wargę - Na przykład muśnięcie ustami - przełknęłam z trudnością ślinę.
Zeszłego wieczoru, byłam równie blisko Mark'a. Uwodził mnie, byłam pijana i mimo to, czułam się z tym odrażająco źle. Teraz towarzyszyły mi tylko lekkie zawroty głowy.
Więc dlaczego teraz czułam się z tym dobrze?
Podniósł moją dłoń i przyłożył do swoich ust, całując ją tuż przy bliźnie. Nie wiedziałam której - zazwyczaj pamiętałam miejsca w których mam blizny, ale w tamtym momencie, jego oddech na mojej skórze skupiał na sobie 115% mojej uwagi. Ciągle drżałam, ale nie ze strachu.
- Jesteś piękna, Nino - wymamrotał, składając pocałunek na kolejnej bliźnie; albo tak mi się zdawało. Już nie wiedziałam, czy całował gładką skórę, czy poranioną a nie miałam zamiaru spuszczać go z oczu, by sprawdzić.
Następnie poczułam jego usta na nadgarstku. Jakaś część mnie, koniecznie chciała się wydostać z dala od niego, od chłopaka, chłopaka bez koszulki, którego usta dotykały moją skórę i mógłby zrobić znacznie więcej i to byłoby coś złego, złego, złego...
Ale to jest Fabian. Wyszeptał niewyraźny głos w mojej głowie. Nie byłam pewna, czy niewyraźny był przez mój kac, czy przez to, co działo się poza moim umysłem. Fabian mnie nie skrzywdzi.
- Chcę, abyś odpowiedziała na moje pytania - wymamrotał, przykładając wargi w następne miejsce. Zdawało się, że zrezygnował z posunięcia się dalej niż przedramię, nie docierając nawet do łokcia i mimo wszystko, kamień spadł mi z serca
- Możesz odpowiedzieć?
- Mhm
Uśmiechnął się
- Czy to dobre uczucie?
- Tak
- Chcesz, abym przestał?
-... nie.
- Czujesz się z tym komfortowo?
- Tak
- Czy twoje blizny przeszkadzają ci teraz w jakiś sposób? Czujesz się skrępowana?
- Nie - odetchnęłam
Uśmiechnął się szerzej, a jego policzki nadal były wręcz wiśniowe
- Dobrze, Misja wypełniona - nadal nie odsunął się, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę. Czy budowało to we mnie pewne pożądanie? Nie. Ale czy to nie było wspaniałe uczucie? Nie tylko dotyk nie sprawiający bólu, ale także moment, który utwierdził mnie w przekonaniu, że Fabian mnie nie skrzywdzi i sądzi, że jestem piękna? Tak.
Mogłabym zatrzymać czas i trwać w tym momencie do końca życia.
Ale wszystko co dobre, szybko się kończy i tym razem również nie było wyjątku, ponieważ Amber wybrała idealny moment, by otworzyć na oścież drzwi, radosna jak zawsze.
- Hej wam, słyszałam, że wstaliście wcze... oh - wymamrotała, w końcu przetwarzając widok przed swoimi oczyma. Fabian bez koszulki, ja z moimi bliznami na widoku, on całujący je i policzki nas obojga zabarwione na czerwono - Wow, to niezręczne.
Fabian wstał szybko, zapominając, by spuścić moje rękawy.
- No to ja... Um... - zająkałam się.
I wyszłam.
Tuż przed wejściem do jadalni zdążyłam zaciągnąć rękawy. Usiadłam do stołu bez słowa, wzięłam truskawkę i zaczęłam ostrożnie jeść. Nie dość, że czułam mdłości przez kac, to jeszcze mój brzuch wypełniły motylki.
Fabian i Amber nigdy nie wyszli z jego pokoju, przynajmniej nie dopóki nie poszłam do swojego pokoju.
A miejsca w których miał swoje usta na mojej skórze, nie przestały mrowić przez godziny.
Fabian's POV
- Jestem strasznym idiotą! - wrzasnąłem, rzucając czymś lekkim i miałem nadzieję, że czymś niezniszczalnym o ścianę, po tym kolejną rzecz. Odbijały się od ściany i spadały bez szkody na podłogę. Amber chwyciła mnie za rękę zanim zdążyłem rzucić kolejną.
- Fabian, czy masz zamiar wytłumaczyć mi co się stało? Daj mi zdecydować, czy jesteś idiotą, czy nie. Wytłumacz.
Rzuciłem się na łóżko i zajęczałem w poduszkę
- Po tym, jak wróciłem z Niną do pokoju, rozmawialiśmy chwilę ale zauważyłem jej podciągnięte rękawy i jej blizny. Wyglądała na tak speszoną, że to mnie zabijało, więc zacząłem dotykać jej blizn i chciałem, aby przestała się ich wstydzić, a po tym, zacząłem je całować, a ona nie powstrzymywała mnie i Boże, Amber, byłem tak głupi, tak...
- FABIAN! - krzyknęła, przerywając mój chaotyczny monolog - Musisz się uspokoić. Co złego w tym, że sprawiłeś iż zapomniała o swoich bliznach chociaż na kilka minut? Jak dla mnie, to jest coś dobrego!
- Ale nie rozumiesz, prawda? Ona jest nadal na kacu. Ja, bez koszulki, całowałem jej blizny, gdy ona siedziała na moim łóżku. Myślisz, że jak to wszystko odbierze, gdy kac minie? Oddali się ode mnie, albo będzie się mnie bać!
Amber usiadła obok mnie na łóżku i westchnęła.
- Raczej ty nie rozumiesz - podniosłem głowę, aby mogła zobaczyć moje zdezorientowane spojrzenie, wywróciła oczami - Nie jesteś już zwykłym chłopakiem bez koszulki, nie dla niej. 5 sekund temu, byłeś Fabianem bez koszulki.
-... nadal nie łapię
- Pomyśl, co by się stało, gdyby zrobił to Mark! Zaczęłaby się szarpać i wrzeszczeć, albo wymusiłaby w sobie utratę przytomności, nawet gdyby była kompletnie pijana. Ale to byłeś ty, więc zareagowała inaczej. Ona cię lubi. Twoje słowa, twój dotyk, twoje pocałunki? Ona tego pragnie, nawet jeśli nie przyznaje się do tego. Podoba jej się to, co się stało i będzie podobać się jej to również jutro i pojutrze.
- Ale jej przeszłość zniszczyła wszelkie szanse na pocałunek, Amber.
- A kilka miesięcy temu myśleliśmy, że jej przeszłość zniszczyła wszelkie szanse na to, że będzie można ją normalnie dotknąć. Teraz, nie dość, że dotyka ciebie bez zawahania, ale dotyka pozostałych. No cholera, rzucała śnieżkami w nasze twarze bez obaw o karę, ponieważ wie, że nie będzie ukarana. Ona zdrowieje. I za kilka miesięcy, pocałunek może być dla niej możliwy. Na teraz, zakończmy temat i zajmijmy się własnym życiem.
- Czy... porozmawiasz z nią? Tylko dla pewności. Nie ważne, czy będzie tego żałować czy nie, to co się wydarzyło było zbliżone zbyt do czegoś, co mogłoby mieć miejsce w związku i nie chcę, aby zamartwiała się, że wstąpiliśmy w jakiś nowy rozdział bez jej świadomości - nawet ja słyszałem zadumę w własnym głosie. Tak bardzo chciałbym, aby to się wydarzyło.
Amber najwidoczniej również, ponieważ jej twarz złagodniała
- Pewnie Fabian, ale możesz też sam z nią porozmawiać, jeśli chcesz. Mam wrażenie, że oboje używacie mnie jako posłańca
Podszedłem do szafy i ubrałem koszulkę, a na zmianę spodni miałem zamiar zaczekać, aż płeć przeciwna opuści pokój.
- Więc, po co tak w ogóle tutaj przyszłaś?
Podniosła bluzę Niny z podłogi z zadowolonym uśmiechem malującym się na twarzy
- Oh, nic takiego. Chciałam tylko sprawdzić co u was, przypomnieć Ninie, że ma dzisiaj zajęcia z Mickiem i podyskutować o nachodzącym balu.
- Co jeszcze? - zapytałem podejrzliwie - Jest coś jeszcze, prawda?
- Nic złego... tylko fakt, że gałązki jemioły są porozwieszane w całym domu.
- Amber, nie zrobiłaś tego...
- Co mam powiedzieć? - uśmiechnęła się - To, że Misja Fabina idzie po mojej myśli, nie oznacza, że zwalniam.
Nina's POV
Po południu, ból głowy zaczął nareszcie zanikać i aby to uczcić, spędziłam dzień malując. Jeden obrazek był już skończony - scena z Harrego Pottera, co miałam zamiar dać Marze. Dla fana, jest to od razu do rozpoznania; dla kogoś, kto nie zna Harrego Pottera, wyglądałoby to jako coś kreatywnego - chłopiec z czarnymi włosami stojący tyłem i zagadkowa postać stojąca w ciemności nocy, a wokół niej zielona poświata. Mógłby to być prezent na Boże Narodzenie. Potrząsnęłam głową. Może część prezentu.
Tą pracę odłożyłam na bok i zajęłam się malowaniem czegoś bardziej osobistego.
- Nino? - zawołała Amber, wystawiając głowę zza drzwi sekundę później - Nino, mogę z tobą porozmawiać? Nie musisz zaprzestawać pracy czy coś - zarumieniłam się na sam jej widok, przypominając sobie sytuację w której mnie wcześniej przyłapała, ale przytaknęłam. Weszła do pokoju i usiadła na łóżku obok mnie, przechyliła głowę oglądając malunek.
- Co to?
- Szafa - wymamrotałam.
Nie czułam się obrażona, że nie wiedziała co to jest; obrazek nie był nawet jeszcze w połowie skończony i był nieco inny. To był widok ze środka szafy, w której drzwiczki były wystarczająco otwarte, by ukazać pokój, cały w czerwonych barwach, a na drzwiczkach były czyjeś palce, otwierające je.
To był częsty widok w moim dzieciństwie. Drzwiczki otwierane były po kilku dniach, czasami po ponad tygodniu. Mimo, że pokój nigdy nie był czerwony, lecz kremowo-brązowy, czerwień odzwierciedlała gniew czekający na mnie na zewnątrz.
- Szafa? - powtórzyła zdezorientowana - Ale.. - coś błysnęło w jej oczach, coś ciemnego i ponurego - Nieistotne. Fabian chciał, abym przyszła ciebie sprawdzić kilka godzin temu, ale pomyślałam, że najpierw wolałabyś trochę czasu dla siebie.
Poczułam budującą się we mnie irytację
- Sprawdzić? - powtórzyłam, nie lubiłam tego, jak to brzmiało. Mój głos zdradził ból, który starałam się ukryć i wzburzyłam się zauważając, jak łatwo przekazuję emocje mówiąc. Na kartce można było łatwiej to ukryć.
- Nie w ten sposób, Nino. Był przerażony, że wystraszył cię tym, uh, incydentem rano. Biedny chłopak, cały dzień chodzi strapiony, ale jest za dużym mięczakiem, aby przyjść tu samemu. I ma do tego powód; już kilka razy wcześniej go odtrąciłaś - przypomniała mi delikatnie.
Rozluźniłam się nieco, słysząc jej odpowiedź
- Nic mi nie jest. Tak, jestem trochę przytłoczona emocjonalnie, ale nie mam zamiaru zamykać się na świat. Potrzebowałam trochę czas by... porozważać. - Lub przywrócić milion razy uczucie, gdy jego usta były na mojej skórze. Wyszeptał pewien głos w mojej głowie, który jak najszybciej wypędziłam - Przeszkadza mi jedynie to, że nie wiem, na jakiej drodze teraz jesteśmy - I jak bardzo podobało mi się to.
Nie odpowiadała przez minutę, więc wykorzystałam ten czas, by namalować słup światła przedostający się przez szparę w drzwiczkach szafy.
- Nino - zanucił, nie ukrywając pogardy w głosie - Jesteś gotowa, aby wyjść i się pobawić? Tęskniłem za tobą, moja mała, dobro dziewczynko. Nie widziałem cię przez półtorej tygodnia.
Było to aż tyle? Straciłam poczucie czasu po trzecim dniu, a jedyne światło jakie widziałam, to krótkie przebłyski, gdy podawał butelkę wody przez klapkę dla kota, którą specjalnie zamontował. Przez 98% czasu była zablokowana, mimo, że i tak nie mieściłam się w niej jako czternastolatka. Wyrosłam z szans na to, mając 7 lat, a spróbowałam się tamtędy wydostać, mając 6 lat. Zostałam pobita nie do poznania i zamknięta z powrotem na 3 tygodnie. Wtedy pierwszy raz zaczął dawać mi jedzenie. Człowiek jest w stanie przetrwać bez wody 3 dni, ale bez jedzenia, 20-40 dni. Dawał mi... ah, wysuszony chleb i zimny makaron, oczywiście bez sosu, ale nadal było to dla mnie jak posiłek bogów.
- Mam jedzenie. Pamiętasz, jak ono smakuje? Wiem, że było to trochę długo, ale mam kanapkę z indykiem z musztardą i wszystkim... - głód, który cały czas powstrzymywałam, znów wzrósł. Indyk. Mięso. Białka. Potrzebowałam tego... lekko zaszlochałam, a on zaśmiał się
- Tak myślałem - otworzył drzwiczki i wytarzałam się na zewnątrz, byłam zbyt słaba, aby wstać. Wciągnęłam swoje ciało na łóżko i zwinęłam w kulkę, błagając go swoim wzrokiem o jedzenie.
- Co? Chcesz tego? Dlaczego pomyślałaś, że dam ci to? - zamrugałam oczyma, zdezorientowana i próbując zwalczyć czarne plamy w mojej wizji - Powiedziałem, że mam jedzenie, ale nigdy nie powiedziałem, że dla ciebie.
Odwróciłam wzrok, próbując ignorować głód. Westchnął i położył talerz na moim stoliku nocnym.
- Dobra. Dostaniesz to, ale... najpierw musisz na nie zasłużyć godnym przywitaniem - uśmiechnął się mrocznie.
-...powiedział, że nie oczekuje od ciebie czegoś więcej. To co się stało, było jednorazowe, ale jeśli chcesz, może się także powtórzyć - uśmiechnęła się szeroko, widząc moje zaskoczenie - Tak, tak, wiem. Lubisz go i to nic takiego, że czujesz się zadowolona z tego co się wydarzyło i to w porządku, by chcieć jeszcze raz lub... czegoś więcej.
- Może i nie przeszkadza mi to, co się wydarzyło, ale nie chcę więcej. Całowanie moich blizn, było... odwróceniem uwagi, abym zapomniała o nich. Wątpię, że chciałby pocałować mnie tak naprawdę, a nawet jeśli, całowanie moich blizn nie było intymne, tak jakby był pocałunek i nie jestem jeszcze na to gotowa.
Coś w mojej wypowiedzi zdawało się ją zadowolić, ale nie powiedziała co.
- Błagam, Fabian pewnie marzy o pocałowaniu cię i to nie musi być intymne. Może być to tylko okazanie zainteresowania a nawet miłości i nie musi przeradzać się w coś więcej. Można kogoś pocałować bez poczucia pożądania, tak jak małe dzieci dają sobie buziaki.
- Tak, ale...
- Ale co?
Przełknęłam głośno ślinę
- Nie sądzę, że z punktu widzenia Fabiana byłoby to takie przyjacielskie. Byłoby intymne. A zaznaczmy, że rozmawiamy o ewentualności gdyby chciał mnie pocałować.
- Gdyby kto chciał zrobić co? - zapytał Fabian, wchodząc do pokoju z zawahaniem. Poczułam żar na policzkach, zastanawiając się, jak dużo słyszał.
Amber oczywiście musiała upewnić się, że wie o czym dokładnie rozmawiałyśmy.
- Oh, dyskutowałyśmy tylko o tym, czy chciałbyś pocałować Ninę, a jeśli tak, czy byłoby to coś w stylu wstępnej gry do nieczystego seksu czy zwykłej adoracji - zakrztusiłam się powietrzem, a Fabian nie był w stanie spojrzeć mi w twarz - Co? Tylko jestem szczera - obroniła się radośnie.
- Oh, dyskutowałyśmy tylko o tym, czy chciałbyś pocałować Ninę, a jeśli tak, czy byłoby to coś w stylu wstępnej gry do nieczystego seksu czy zwykłej adoracji - zakrztusiłam się powietrzem, a Fabian nie był w stanie spojrzeć mi w twarz - Co? Tylko jestem szczera - obroniła się radośnie.
- Ja.. Uh... um... - zająkał się Fabian, ale Amber spiorunowała go wzrokiem i wyprostował plecy - Chciałbym cię pocałować i byłoby to mieszanką tego i tego... lecz bardziej w stronę adoracji - odpowiedział z taką pewnością siebie, że oniemiałam.
Spuściłam wzrok, nie będąc pewna, jak przyjąć taki news. Gdy znów na niego spojrzałam, zrobiłam to bardzo ostrożnie. To nie musi znaczyć, że spróbuje mnie teraz pocałować, prawda? Jeszcze nie jestem na to gotowa.
Jeszcze.
Uświadomiłam sobie, co wcześniej tak zadowoliło Amber. Powiedziałam 'jeszcze' bez większego zastanowienia, pewnie podświadomie zdając sobie sprawę z tego, że kiedyś będę na to gotowa. Zbladłam na twarzy, mając nadzieję, że Amber nie wzięła sobie tego do serca. Otrząsnęłam się ze swoich zmartwień, gdy Fabian usiadł obok mnie i wziął mnie za rękę.
- Nie zrobię nic o co nie zapytasz lub czego nie zainicjujesz, okay? Nie oddalaj się ode mnie tylko dlatego, że Amber ma idiotyczne poczucie czasu - mówiąc ostatnią część, zniżył ton - Zapomnij o tym. Co malujesz? Szafę? - zdecydowanie starał się mnie rozproszyć i udało mu się. Przytaknęłam i zajęłam się dokańczaniem palców chwytających drzwiczki. Kątem oka, zauważyłam jak wymienił się z Amber spojrzeniem.
- Nino... Gdy wczoraj zasypiałaś, wspomniałaś pierwszy raz o szafie. O byciu zamykanym w szafie. I zastanawiam się, co sprawiło, że o tym pomyślałaś... lub ogólnie o szafie.
Z mojej twarzy ulotniły się wszystkie kolory; byłam tego pewna. Oraz upuściłam pędzel
- Ja... nie... - odsunęłam się do Fabiana a moje oczy powędrowały do drzwi, ale zauważył to i tylko ścisnął moją dłoń mocniej.
- Nino, musisz zacząć otwarcie mówić o tych sprawach, pamiętasz? Nie będziemy ciebie oceniać - tym razem, to Amber się odezwała. Zacisnęłam powieki, ze świstem wypuściłam powietrze z płuc, potrząsnęłam głową i zacisnęłam pięści.
- On... mój ojczym... zamykał mnie w szafie w ramach kary - wyszeptałam.
Amber usiadła na łóżku tuż obok Fabiana
- Nie potrafię siebie wyobrazić w szafie przez kilka godzin; zaczęłabym wariować po 10 minutach - nie potrafiłam powstrzymać gorzkiego śmiechu, gdy to usłyszałam - Co takiego powiedziałam?
- Nie byłam zamykana w szafie na kilka godzin, Ambs - bezwyrazowo wbiłam swój wzrok w ścianę - Byłam zamykana na kilka dni, czasami na kilka tygodni. Rekord to około 1,5 miesiąca. Było to w czasie wakacji.
Jedyną odpowiedzią na moje słowa była śmiertelna cisza.
Nie miałam zamiaru spojrzeć im w oczy, a pusta ściana naprzeciw mnie okazała się bardzo interesująca i z pewnością nie stwarzała bólu, niż gdybym spojrzała na ich twarze. Fabian wymamrotał kilka przekleństw
- Jak... - Amber przerwała, zbierając się w sobie - jak byłaś karmiona?
- Większość czasu nie byłam. Przez klapkę dla kota, codziennie dawał mi butelkę wody, a gdy byłam zamknięta na dłużej niż 2 tygodnie, zaczął dawać mi codziennie mały posiłek.
- A toaleta?
Westchnęłam
- Było tam wiaderko. Sprawiało się świetnie w tej roli.
Jeszcze więcej ciszy.
Dopiero po minucie, Fabian otrząsnął się z tego horroru i objął mnie. Przymknęłam powieki, czując na nich ciężar tego, co wyznałam. Schowałam twarz w ramieniu Fabiana i zaczął przeczesywać moje włosy palcami, Amber położyła dłoń na moim kolanie
- Wiedziałam, że nie powinnam tego mówić, przepraszam.
- Nie - zaprzeczył natychmiast Fabian - Poprosiłem cię o to i nie żałuję. Żałuję tylko, że nie poznałem ciebie te wszystkie lata temu, by móc uratować cię od tego cierpienia. Dziękuję za powiedzenie nam - oparł policzek o moją głowę - Przykro mi skarbie, że musiałaś przechodzić przez to wszystko.
I siedzieliśmy dalej w ciszy aż do zachodu słońca.
***
Witam Was w te sobotnie, wakacyjne popołudnie!
Rozdział w miarę spokojny i tak, to jest cisza przed burzą. Nie wiem jak dla Was, ale jak dla mnie, czasami ta scena z całowaniem blizn jest... dziwna. Ale z drugiej strony to jest przecież takie piękne... No nie wiem co mam Wam dalej napisać; wciąż śpię.
W przyszłym rozdziale, wstępnie dowiecie się, jakie konsekwencje pociągnęła za sobą impreza! Wciąż brak teorii spiskowych?
Cóż, jestem w trakcie tłumaczenia 51 rozdziału. Rozumiecie to? Łącznie z tym 51 zostało mi 10 rozdziałów do końca (epilog liczę już w tym). Tak bardzo nie chcę kończyć... ale doszłam do wniosku, że jak skończę, to wezmę się za poprawianie rozdziałów od początków, bo błędów jest niemało.
A wracając do 51 - nawet nie macie pojęcia, jak ciężko tłumaczy się rozdziały, gdzie rodzi się niezręczna sytuacja. Lub któraś z postaci czuje się niezręcznie. Albo jak ktoś się z kimś godzi. Przysięgam, tłumaczenie scen z kłótniami jest lepsze. I tak, Nina i Fabian będą się kłócić. Bez kłótni to przecież byłoby zbyt idealne, co nie?
Tak czy siak, jestem w 1/3 rozdziału i już do końca będzie niezręcznie. Co ja gadam, jeszcze przez kilka rozdziałów będą niezręczne sytuacje. Wyczuwam nadchodzące trudności, abym tylko nie dostała blokady jak w poprzednie wakacje.
Okej, kończę już to bezsensowne paplanie.
Następny rozdzial - 16/07/16
Dziękuuuuję bardzo, domyślam się, że w najbliższych dniach, o ile nie godzinach, na liczniku wybije 30 000 wyświetleń!
I jak już można było zauważyć wcześniej - nareszcie mamy szablon tematyczny. Podziękowanie kieruję do Cherry z Szablono-Strefy
Pamiętajcie, by napisać co sądzicie o rozdziale!
A przede wszystkim - ŻYCZĘ WAM WSPANIAŁYCH WAKACJI
Fabian taki uczynny, trzyma jej włoski, och. Taki chłopak to skaarb, powiadam wam!
OdpowiedzUsuńBoże, Amber, ta bezpośredniość, jej tekst o nieczystym seksie i o pocałunkach wygrał dzisiejszy dzień. Po prostu leżę i nie wstaję, płaczę ze śmiechu. Ale pewnie gdybym była na miejscu Niny to zabiłabym Amber. Ale mnie to śmieszy.
Rozdział taki zdecydowanie spokojny, łagodny i miły na swój sposób, nie licząc przykrych wspomnień Niny. Fabian taki kochany, jak zawsze zresztą. ♥
Tak, dla mnie też ta scena z całowaniem blizn była troszkę dziwaczna, ale zarazem na swój sposób słodka.
Kurde, co? Pięćdziesiąty pierwszy rozdział, ty cudotwórco, mistrzu mój! Samo to, że tłumaczysz to jest dla mnie takie wow. Życzę powodzenia w dalszym tłumaczeniu i trzymam kciuki, abyś przebrnęła przez tony niezręcznych sytuacji.
Miłych, jak najwspanialszych i obfitych w ciekawe i dobre wydarzenia wakacji życzę! Pozdrawiam, trzymaj się ♥
*pomaga wstać*
Usuń*nie, jednak też kładzie się na ziemię i płacze z tekstu Amber*
Hahahah mówiłam już, że cię uwielbiam? Co powiesz, abyśmy na miotle porwaly Fabianka i zatrzymały tylko dla siebie? (ej, bez skojarzeń)
Tak czy inaczej, dziękuję. Mam nadzieję, że zmotywuję się i w tym tygodniu przebrnę przez ten 51 rozdział 💖
jeju, dawno mnie tu nie było.. ale mega się cieszę że jakoś sie zebrałam żeby wszystko nadrobić. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Fabian jest kochany aww
OdpowiedzUsuńto ja się cieszę, że nadal pamiętałaś i postanowiłaś wrócić, dziękuję! 💕
UsuńNooo jestem mile zaskoczona tym wszystkim (chyba nie pierwszy raz to piszę...) Nie sądziłam, że Nina zgodzi się na jakąkolwiek formę pocałunku a tu proszę. Może jednak będziemy czytać ten intymny pocałunek Fabiny... kiedyś tam :)
OdpowiedzUsuńRozdział spokojny i kochany. Jedyne co mnie niepokoi to to że jest ciszą przed burzą...
Całowanie tych blizn jest... nie wiem jak to określić, jak powiedzieć, ale na pewno dla mnie nie jest dziwne. Czytając to mam wrażenie, że Fabian za pomocą pocałunków nie tylko chce by Nina o nich zapomniała, ale w jakiś sposób chce jej pokazać że podziwia ją za to co przeszła. Wiem, brzmi to tak jakby pochwalał czyny ojczyma bo dzięki nim Nina jest jaka jest. Nie. Chodzi mi o to, że blizny nie są oznaką słabości tylko walki i Fabian za pomocą pocałunków... yhhh...Nie umiem skleić sensownego zdania z emocji które czuje do tego momentu. Mam nadzieję, że to co napisałam wcześniej jest wystarczająco zrozumiałe ^^
A teraz po długich przemyśleniach ( czyt. minutowym zaświeceniu się żarówki w mojej głowie) w mojej głowie pojawiły się pewne myśli dotyczące konsekwencji, bo ostatnio narzekałaś że nie masz się z kogo pośmiać :D
Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to ojczym. Co jeśli dowiedział się o tej imprezie? Jego grzeczna dziewczynka robiła złe rzeczy, do tego pozwoliła innemu mężczyźnie się dotykać tylko w taki sposób jaki on mógł. Nawet nie chcę myśleć jaką karę mógłby zastosować. Ale... skoro Mark ma mieć swoje miejsce w tym ff. Co jeśli ojczym.. nie wiem dorwie go czy coś lub znają się. Szczerze? Nawet przez myśl mi przeszło że to jego ojciec. Taaa... jak już zacznę myśleć to moje teorie spiskowe nie mają końca (i tak wszystkie teorie spiskowe kręcą się wokół ojczyma)
Powodzenia z tłumaczeniem tych niezręcznych momentów. Też nie lubię takich pisać.
Sięęę rozpisałaaam...
Pozdrawiam i ściskam <3
Karen
Przeczytałam ten komentarz jak byłam w odwiedzinach u cioci i miałam ogromnego banana na twarzy, ciekawe co inni sobie pomyśleli, hmmm...
UsuńKocham to przemyślenie na temat sceny z bliznami, ponieważ ja uważam podobnie.I doskonale zrozumiałam, co miałaś na myśli, bez obaw ❤
Wiesz, że nawet nie miałam się z czego pośmiać? Te teorie są bardzo logiczne (na Wattpadzie usłyszałam propozycję od kochanej Absailer, że Ninka jest w ciąży XD).
Bierzesz pod uwagę ojczyma i Mark'a i powiem Ci w sekrecie, że będzie chodziło o jednego z nich. Jednak sytuacja, która będzie dotyczyć jednego z nich, będzie inna niż podałaś. No ale zawsze coś, brawo!
Całusy,
Klaudia x