Nina’s POV
Otworzyłam usta, by coś powiedzieć....
I od razu je zamknęłam.
Zostałabyś moją dziewczyną?
Jest to dokładnie to, czego się obawiałam. No i proszę, nawet nie potrafiłam odnaleźć głosu, by odpowiedzieć. Moja cisza trwała na tyle długo, że uśmiech Fabiana pełen nadziei, zaczął zanikać.
– Nino? – wyszeptał – Proszę, tylko nie odbiegaj. Albo nie miej ataku paniki. Przepraszam. Po prostu zapomnij, że zapytałem, okay? Proszę? – z każdą sekundą narastała w nim panika, ale na szczęście zebrałam w sobie dostatecznie dużo odwagi, by odezwać się.
– Nie mam zamiaru odbiegać, czy mieć atak. Jednak nie mam też zamiaru zapomnieć tego, co powiedziałeś – oznajmiłam najspokojniej jak potrafiłam, lecz nienawidziłam tego, jak w jego oczach pojawiła się iskierka nadziei
– Czy to oznacza, że...
– Nie – przerwałam mu – Nie oznacza. Przepraszam Fabian, ale moja odpowiedź brzmi nie.
4 miesiące temu, odbiegłabym, dostałabym ataku paniki lub zgodziłabym się, aby nie zrobił mi krzywdy. Moje ’nie’ opisuje moje postępy bardziej niż powiedzenie ’tak’. Pomimo bólu w sercu, czułam się także dumna z siebie. Mam kontrolę nad swoim życiem.
Fabian przymknął oczy, ale zdołałam dostrzec odrobinę bólu, zanim zdążył to ukryć.
– Mogę wiedzieć dlaczego? – zapytał powoli, jakby słowa raniły go w sposób fizyczny – Nadal jesteś na mnie zła za szantażowanie twojego ojczyma? Nie jestem wystarczająco dobry? A może... może wszystko mylnie interpretowałem? Bo jeśli tak, to Nino, bardzo prze...
– Nie, to nic z tych rzeczy, przysięgam. Jesteś kimś więcej, niż mogłabym potrzebować i nie jestem już zła – niepewnie podniosłam swoją dłoń do jego policzka – Nie... nie zinterpretowałeś tego wszystkiego w zły sposób. Tak, pocałowałam cię. Tak, śpię w twoim pokoju. Zależy mi na tobie bardziej niż na kimkolwiek innym i myślę, że zależy mi na tobie jako kimś więcej, niż na przyjacielu, lecz moja odpowiedź nadal brzmi nie – pokręciłam powoli głową – Nie jestem do końca pewna dlaczego, ale wiem, że nie jestem na to gotowa. Może i twoje wyczucie czasu jest słabe, ale to nie ma nawet wpływu na moją odpowiedź. Gdy dowiem się, dlaczego nie jestem gotowa, to powiem, okay? I może... może wtedy moja odpowiedź będzie brzmiała inaczej.
Fabian odsunął twarz od mojej dłoni i przeczesał swoje włosy palcami. Wyglądał... nieswojo. Niekomfortowo.
Naprawdę musiał sądzić, że sie zgodzę.
– Będę szczery, dobrze Nino? Jestem zawiedziony i przygnębiony tym, że powiedziałaś nie. Ale to niczego nie zmienia. Nadal będę przy tobie, gdy będziesz mnie potrzebować. Moje ramiona są dla ciebie otwarte. Kulinarne zdolności i gorąca czekolada również – posłał mi delikatny uśmiech – Poza tym, mimo że bardzo chciałem, abyś się zgodziła, jestem zadowolony z tego, że miałaś w sobie tyle odwagi, by powiedzieć nie. Szanuję to i jestem wdzięczny za to, że jesteś ze mną szczera.
Przybliżył się do mnie, jego spojrzenie złagodniało. Po kilku sekundach otrząsnął się i wstał
– Przepraszam, przepraszam. Jeśli chcesz, mogę pójść, albo...
Znów mu przerwałam
– Fabian, chodź tutaj – gdy zatrzymał się, ale nie podszedł do mnie, to ja wstałam i podeszłam do niego.
Możesz to zrobić. Znów miał zamknięte oczy, więc nie spodziewał się niczego, gdy delikatnie musnęłam jego usta swoimi
– Nadal możesz mnie całować – powiedziałam drżącym głosem – Czasami – W naturalnej reakcji, starał się pogłębić pocałunek, tak jak za pierwszym razem, ale lekko odsunęłam się – Przepraszam. Nie... Nie tak. Za pierwszym razem dałam się ponieść chwili, ale nie sądzę, że teraz też tak potrafię. Ale to? – mój pocałunek był delikatny i słodki – To jest w porządku. Radzę sobie z tym. Wiem, że to dziwne; to, że całuję cię, a nie jesteśmy razem, ale wiem co mogę, a co nie.
Starałam się ukryć to, jak moje dłonie drżały nawet przy takim pocałunku. To był mój kompromis. W taki sposób dam sobie radę.
– Okay – cofnął się o krok i wziął za rękę – Powinniśmy wracać. Limuzyna czeka na nas na parkingu – Chciał porzucić temat, więc przytaknęłam w ciszy.
Droga powrotna zdawała się być całkiem komfortowa. Rozmawialiśmy tak jak zawsze. Nie przypominało tego, co słyszałam o nieudanych związkach i oświadczynach.
Ale coś było inaczej.
Coś, nad czym Fabian, czy ja nie mieliśmy kontroli. Powietrze trzymało w sobie gorzką posmak.
I wiedziałam, że nie ważne co zrobię, nie ważne, jak mocno się postaram, będzie tak, aż moja odpowiedź będzie brzmiała ’tak’.
Haru’s POV
Gdy Mark otworzył oczy, miałem ochotę rozpłakać się z ulgi.
– Mark. O mój Boże, Mark – sięgnąłem do jego dłoni i ścisnąłem ją wraz z szpitalną pościelą – Nawet nie wiesz, jak dobrze jest ciebie widzieć. Nigdy więcej, pod żadnym pozorem nie rób mi tego kolejny raz.
Nie miałem nawet pewności czy mnie słyszał. Powoli zamrugał powiekami i zajęczał
– Co się stało? Gdzie jestem? – wymamrotał. Wstałem z krzesła i usiadłem po boku łóżka i czekałem, aż rozbudzi się na tyle, by zrozumieć moją odpowiedź
– Jesteś w szpitalu. Gdy nawiązałem do tego, co twój ojciec powiedział na widzeniu, zacząłeś mieć atak paniki, ale go ukrywałeś. To, pomieszane z brakiem snu sprawiło, że straciłeś przytomność – westchnałem – Dlaczego nie bierzesz swoich lekarstw?
Mark znów zamknął oczy, ale wiedziałem, że nie próbował zasnąć
– Sprawiały, że byłem w ciągu dnia senny, a w nocy byłem w zbyt głębokim śnie, by móc wybudzić się z koszmarów. Po kilku kolejnych koszmarach, przestałem je brać. Ale wtedy nie mogłem spać... więc tylko udawałem, że śpię, bo nie chciałem ciebie martwić.
– Domyśliłem się. Lekarze przepisali ci nowe leki i te nie powinny mieć efektów ubocznych. Trzymają ciebie tutaj, by mieć pewność, że nie nastąpi reakcja alergiczna – wpuściłem drżący oddech z płuc – Myślałem, że... Myślałem, że próbujesz...
Położył swoją dłoń na mojej
– Wiem. Przepraszam – westchnął – Jak długo muszę tutaj leżeć?
– Obecnie jest druga nad ranem. Wypuszczą cię jutro po południu, lub raczej... zależy jak na to spojrzeć; dzisiaj po południu.
– Druga nad ranem? Czas na wizyty przypadkiem się nie skończył?
Na mojej twarzy zajaśniał lekki uśmiech
– Tak. Wślizgnąłem się tutaj. Pod wrażeniem?
– I to jakim – odetchnął i zamknął oczy. Wiedziałem, że nie będzie obudzony na długo – Naprawdę przepraszam za takie przestraszenie cię. Wiesz, że nigdy bym cię nie zostawił. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, Haru. – zamilkł na moment – Wow, musieli mi podać niezłe proszki, bo inaczej bym tego nie powiedział.
Zaśmiałem się pod nosem lekko zadumany
– Śpij, Mark. Musisz wypocząć.
Przytaknął i wtulił się mocniej w pościel
– M-okay – wymamrotał – Chciałbym... – nie dokończył, ale napłynęła do mnie determinacja, by dowiedzieć się co ma na myśli. Coś osobistego.
– Co? Czego byś chciał?
-... więcej – wyszeptał
I zasnął.
Nina’s POV
W następny poranek obudziłam się z krzykiem i kurczowo trzymając koszulkę Fabiana. Znów śniło mi się, że on skręcił mu kark na moich oczach. Jednak tym razem poradziłam sobie lepiej i z drobną pomocą Fabiana uspokoiłam się po minucie lub dwóch. Mimo to czułam ze strachu dziwną zapaść w brzuchu. Wiedziałam, że Fabian dostrzegł to w moich oczach, ponieważ gładził kciukiem mój policzek i z uwagą przyglądał się mojej twarzy. Nic jednak nie powiedział.
W powietrzu nadal unosiła się pewna gorzkość, tak jak wcześniej założyłam, że nie zniknie.
– Musimy dzisiaj zadzwonić do twojego ojczyma – powiedział, składając pocałunek na moim policzku – Spaliśmy do 11. Co obecnie może on robić w USA?
– Zazwyczaj nie trzyma się żadnego grafiku, jeśli chodzi o pracę. Przynajmniej, gdy jeszcze z nim mieszkałam. Lubił spać w ciągu dnia, ale na kanapie, by mieć na mnie oko, a chodził spać bardzo późno. Pewnie jeszcze nie śpi – oznajmiłam. Nie chciałam tej rozmowy, ale wiedziałam, że musi się ona odbyć. Damy sobie radę.
Fabian usiadł i sięgnął po telefon.
– Ja mam zadzwonić, czy ty chcesz?
– Ty zadzwoń – odpowiedziałam natychmiast – Ale włącz tryb głośnomówiący.
Przytaknął i wybrał numer, który mu podyktowałam, a następnie zrobił tak, jak poprosiłam. Sygnał oczekiwania wypełnił cichy pokój i przyprawił moje wnętrzności do drgania. Czekaliśmy kilka sekund i z każdą kolejną, coraz bardziej się stresowałam, coraz bardziej się bałam. Co, jeśli powie coś, co nie chcę, aby Fabian wiedział? Co, jeśli...
Moje myśli przerwał znajomy, melodyjny głos
– Pan Rutter, jak mogę się domyślić?
– Zgadza się – Byłam zdezorientowana tym, jak zgadł, że to Fabian, ale potem domyśliłam się, że wyświetlił mu się numer kierunkowy UK – Nina jest tutaj ze mną. Zadzwoniliśmy, by...
– Ustalić warunki. Tak, wiem.
Coś nie grało.
Jego głos nie był jego i im więcej mówił, tym bardziej byłam tego pewna.
Tak, to on był przy słuchawce, ale brzmiał... pusto. Na zmęczonego. Na pokonanego. Ten sam ton, którego użył na koniec naszej konwersacji, gdy był tutaj w domu, ale jeszcze bardziej wyraźny. Poddał się i to było coś, czego nigdy bym się po nim nie spodziewała.
W pewien sposób, to mnie właśnie martwiło.
– Po pierwsze, koniec z krzywdzeniem Niny. Nie możesz jej sponiewierać w jakikolwiek sposób. Jeśli usłyszę od niej cokolwiek o byciu chociaż godzinę w tej przeklętej szafie, o biciu, o tym, że nazwałeś ją swoją dziwką, idziesz do więzienia. Jeśli spróbujesz wypisać ją ze szkoły, idziesz do więzienia. Jeśli odwiedzisz ją bez skrajnego powodu? Więzienie. Spróbujesz coś mi zrobić? Więzienie. Masz już przed oczami pełen obrazek?
Przez słuchawkę nawet nie usłyszałam, aby zawarczał ze złością.
– Tak, panie Rutter. Mam zerwać z nią jakikolwiek kontakt, nie licząc wakacji. A wtedy też nie mogę jej skrzywdzić; nie może stracić ani włosa z głowy. O to chodzi?
– Tak. I jestem pewien, że masz świadomość, czego jeszcze nie możesz robić. Jeśli zrobisz coś, co mnie nie zadowoli, trafisz za kratki. Trzymaj się tego.
– Jak sobie życzysz. Czy ta rozmowa może już się zakończyć? Obecnie pracuję.
Zawsze lubił wszystko przedłużać, a tym razem chciał skrócić. Moje zmartwienia wzrosły. Fabian zawahał się i wiedziałam, że nawet on wyczuł, że coś tutaj nie pasuje.
– Uh.. pewnie. Będziemy dzwonić regularnie co miesiąc, by mieć pewność, że wszystko nadal trzyma się planu.
Jedyną odpowiedzią, był sygnał zakończenia rozmowy.
Mark’s POV
Wyszedłem ze szpitala po południu.
Resztę dnia spędziłem z Haru, grając w różne gry. Jak zwykle, skopałem mu tyłek w Mario Kart, ale on zrewanżował się przy Guitar Hero. Był to dzień jak każdy inny i nie miałem pojęcia jak bardzo tego potrzebowałem, dopóki nie doszedł jego koniec.
Zasnąłem na kanapie.
Dostałem list miłosny od Doriana. Najpierw pomyślałem, że to jakiś żart, ponieważ Dorian nie był tego rodzaju osobą. Mając nawet tylko 13 lat (ja byłem 1,5 miesiąca młodszy), był bardzo rzeczowym, bezpośrednim człowiekiem. Gdy się pocałowaliśmy, nie zaszło to nigdzie dalej. To znaczy, ledwo co można było nazwać nas nastolatkami. Mieliśmy plany na przyszłość, tak, gdzie on specjalizowałby się w marketingu, a ja w technice teatralnej; poszlibyśmy do tego samego collegu. Pasowaliśmy do siebie. Ale listy miłosne?
To nowość.
Jednak otworzyłem go i był on tak uroczy i tak bardzo definiujący styl mowy Doriana, że chwilami śmiałem się. Napisał o tym, jak to w końcu jest 6 miesięcy odkąd jesteśmy razem (odliczał dokładnie co do dnia) i wiedział, że pary zazwyczaj robią takie rzeczy w szczególne okazje. Jego zdaniem, kwiaty to był zbyt dziewczęcy pomysł, a kartki z życzeniami, zbyt kiczowate.
A więc postanowił napisać miłosny list, opisujący nasze pół roku razem i 5 lat, przez które wcześniej się znaliśmy.
List zawierał wątki wzruszające (takie jak jego uczucia, o których nie dyskutował często), tkliwe (lata w których widział to, jak spoglądam na dziewczyny z rosnącym zainteresowaniem) oraz zabawne (na przykład to, jak próbowałem upiec mu urodzinowy tort, lecz piekarnik jego mamy wyglądał jakby ktoś wrzucił do niego granat)
Nawet wtedy nie miał on pojęcia o sytuacji z moim ojcem.
Mój ojciec, który znalazł ten miłosny list i stracił nad sobą panowanie.
Był homofobem z prawdziwego zdarzenia. W najlepszych dniach był psychopatą, co potrafił zataić w miejscach publicznych. Jednak zobaczenie czegoś związanego z homoseksualizmem, czy czegokolwiek w tym stylu; nie ważne, czy to była transpłciowa osoba, czy komentarz o biseksualiźmie – doprowadzało go to na skraj nie zważając na to, czy był w miejscu publicznym, czy nie. Jego znajomi, a nawet wrogowie, wiedzieli, aby nie poruszać przy nim tego tematu. Był wychowany w rygorystycznej, religijnej rodzinie. Od dziecka był uczony, że wszystko, co jest nowomodne, jest uwielbieniem szatana.
I to dlatego skończyłem związany w wannie, krzycząc z bólu
– Proszę – załkałem – Przepraszam, przestanę, proszę...
– Mark! Mark, obudź się! – przez mój sen przedarł się głos Haru oraz to, jak mną potrząsał. Wyrwałem się z jego dotyku i przytrzymałem kurczowo brzegu kanapy – Przepraszam, byłem w łazience, gdy to się zaczęło. Wszystko w porządku? Krzyczałeś do kogoś, aby przestał... i wypowiedziałeś kilka razy imię, o którym wcześniej nie słyszałem...
Dorian
– Tak, właśnie to – powiedział i zorientowałem się, że musiałem wypowiedzieć to na głos – Chcesz o tym porozmawiać?
– Nie! – syknąłem natychmiast, odsuwając się od niego, jakby miało to powstrzymać go od zadawania pytań.
Nie zadziałało
– Czy Dorian to ten chłopak, o którym wspomniał twój ojciec? Ten z którym, um, kiedyś byłeś? – otworzyłem usta, by ponownie zaprzeczyć jego słowom, ale zrobił tą błagalną minę szczeniaka i posłał delikatny, uspokajający uśmiech – Musisz rozmawiać o takich sprawach, Mark. Wiesz, że nie będę ciebie za nic osądzał.
Może było to przez moją słabość, może przez ból, a może przez fakt, że nadal byłem zaspany.
Jednak byłem tak wykończony. Tak zmęczony tym wszystkim. Tym ciągłym ukrywaniem.
– Tak.
Nina’s POV
Fabian i ja zostaliśmy zaproszeni na kolację do pana Sweet i pani Miller.
Nadal czułam się nieswojo po porannej rozmowie przez telefon, ale założyłam jeden z nowych outfitów od Amber i fałszywy uśmiech. Kolacja miała się odbyć w domu pana Sweeta, który znajduje się na drugim końcu drogi, prowadzącej do Akademika. Czułam się niekomfortowo. Z pewnością to nie powinno być dozwolone, prawda? Być na kolacji u dyrektora? Jednak nikt inny raczej nie uważał tego, za coś dziwnego, więc nie odezwałam się.
Jego dom był ogromny, tak jak kiedyś słyszałam. Był to duży majątek dworski, ale bardzo przyjazny. Na przodzie nadal znajdował się mały plac zabaw, ale huśtawki były obrośnięte winoroślami co świadczyło o tym, że były nietknięte przez całe lata.
– Panna Martin. Pan Rutter – przywitał nas przy drzwiach – W samą porę. Eddie pomaga swojej mamie w kuchni. Wchodźcie, wchodźcie!
Zamknął za nami drzwi i automatycznie stanęłam bliżej Fabiana. Mogłam poczuć na sobie oddech dyrektora, gdy przeszedł obok mnie.
Nienawidzę mężczyzn.
– Chodź, Nino – wymamrotał Fabian i lekko szturchnął mnie za ramię.
Zdałam sobie sprawę, że dyrektor zniknął w progu do kuchni, opowiadając coś o wystroju. Wraz z Fabianem poszłam za nim i z uwagą zaczęłam słuchać jak z wielkim zamiłowaniem opowiadał o procesie budowy domu. W jego oczach jarzyła się iskierka, której brakowało, gdy zazwyczaj o czymś mówił i dopiero wtedy przypomniałam sobie, że prócz bycia dyrektorem, prowadzi także zajęcia z architektury. Mówiąc o swojej pasji, zdawał się być bardziej przystępny.
– Czy... – miałam wrażenie, że słowa za chwilę zaschną w moim gardle. Fabian wplótł swoje palce w moje – Czy to pan projektował ten dom?
Pan Sweet uśmiechnał się, będąc wyraźnie zaskoczony szczerym, ciekawskim pytaniem.
– Po części tak. Podstawowe szkice były moje, ale potem współpracowałem z firmą remontowo-budowlaną, by dopracować znaczące szczegóły. W przeszłości miałem okazję zaprojektować kilka domów, ale ten nadal jest moim ulubionym.
– Jest wspaniały – powiedziałam cicho – Podobają mi się łuki i wszystkie inne zaokrąglenia. Jest tutaj dosłownie tylko kilka ostrych wykończeń i daje to ładny przepływ.
Wyglądał, jakby był gotowy do skoku z ekscytacji. Praktycznie za każdym razem, gdy go widziałam, był sam; nawet gdy było to w szkole. Wielu uczniów lubiło robić sobie z niego żarty, co niezbyt mi się podobało. Może po prostu nie miał wielu znajomych. Kiedy ostatnio ktokolwiek, szczególnie w moim wieku, komplementował jego pracę?
– Taki miałem zamiar! Interesujesz się architekturą?
– Nie. Kształtuję się w bardziej tradycyjnej sztuce. Byłabym najbliższa w sprawach prac wykończeniowych, gdybym miała namalować na którejś ze ścian freskę, ale to nie oznacza, że nie mogę nie podziwiać pańskiej pracy.
Pan Sweet otworzył usta, by odpowiedzieć, lecz złotowłosa smuga przerwała mu, trafiając prosto w moje ramiona.
– Niiiiina! – pisnął Eddie – Przyszłaś! Kolacja też jest już gotowa! Mamy pyszne spaghetti i kurczaka – po sekundzie wygramolił się z mojego uścisku, by przywitać się podobnie z Fabianem.
Pani Miller przyszła po nim z dwoma talerzami w dłoniach i pokierowała nas do jadalni. Całą drogę, Eddie był niesiony na rękach przez Fabiana.
– Wina? – zapytała pani Miller, trzymając butelkę nad kieliszkiem dyrektora. Po jego przytaknięciu napełniła naczynie do połowy czerwoną cieczą i odłożyła butelkę na środek stołu, tak, by mieć ją w zasięgu ręki po dolewkę.
Fabian musiał lekko mnie szturchnąć, by zwrócić na siebie moją uwagę.
– Wszystko w porządku, skarbie? – zapytał zniżonym głosem. Automatycznie przytaknęłam, ale wtedy chwilę się zastanowiłam i pokiwałam przecząco głową – Więc co jest?
Nie sądząc, że powiedzenie tego na głos jest dobrym rozwiązaniem, zdołałam wyjąć z tylnej kieszeni spodni notes, który ciągle z przyzwyczajenia miałam przy sobie.
– Wszystko w porządku? – zapytał pan Sweet, lecz nie potrafiłam na niego spojrzeć.
Fabian, będąc tą wspaniałą osobą którą jest, wstawił się za mnie.
– Wszystko gra. Alkohol po prostu sprawia, że lekko się denerwuje.
– Oh, no tak. To jest całkiem zrozumiałe po wydarzeniach w domu Isis. Lecz zapewniam cię, ostatnio byłem pijany, będąc młodym mężczyzną, tak samo, jak moja partnerka. A nawet jeśli, nigdy na oczach Eddisona. Uczyliśmy go o skutkach picia alkoholu, prawda?
Eddie wyprostował się nieco wiedząc, że uwaga skupia się także na nim
– Tak, Um, zdaje mi się, że nie mogę pić aż będę bardzo stary, czyli 21 lat czy jakoś tak. A nawet wtedy nie powinienem pić dużo, ponieważ mogę podjąć złe decyzje będąc od-od...
– Odurzonym – wspomogła go jego mama
– Tak, odrzuconym – powtórzył z błędem – A skoro nie chcę podejmować złych decyzji, nie będę pił alkoholu. Poza tym mamusia i tatuś pozwolili mi kiedyś spróbować łyk i to było ohydne – pokręcił nosem w tak uroczy sposób, że na mojej twarzy zajaśniał uśmiech – Więc... tak. Bez alkoholu. Dobrze mówię, tatusiu?
Pani Miller przyszła po nim z dwoma talerzami w dłoniach i pokierowała nas do jadalni. Całą drogę, Eddie był niesiony na rękach przez Fabiana.
– Wina? – zapytała pani Miller, trzymając butelkę nad kieliszkiem dyrektora. Po jego przytaknięciu napełniła naczynie do połowy czerwoną cieczą i odłożyła butelkę na środek stołu, tak, by mieć ją w zasięgu ręki po dolewkę.
Fabian musiał lekko mnie szturchnąć, by zwrócić na siebie moją uwagę.
– Wszystko w porządku, skarbie? – zapytał zniżonym głosem. Automatycznie przytaknęłam, ale wtedy chwilę się zastanowiłam i pokiwałam przecząco głową – Więc co jest?
Nie sądząc, że powiedzenie tego na głos jest dobrym rozwiązaniem, zdołałam wyjąć z tylnej kieszeni spodni notes, który ciągle z przyzwyczajenia miałam przy sobie.
Ostatnio, gdy widziałam taką butelkę wina, została ona roztrzaskana o moją głowę. Jest to pierwszy mężczyzna pijący przy mnie alkohol, prócz mojego ojczyma, jego znajomych, czy ludzi z imprezy w Isis. Żadne z tych sytuacji nie zakończyło się dobrze. Denerwuję się.
Fabian, będąc tą wspaniałą osobą którą jest, wstawił się za mnie.
– Wszystko gra. Alkohol po prostu sprawia, że lekko się denerwuje.
– Oh, no tak. To jest całkiem zrozumiałe po wydarzeniach w domu Isis. Lecz zapewniam cię, ostatnio byłem pijany, będąc młodym mężczyzną, tak samo, jak moja partnerka. A nawet jeśli, nigdy na oczach Eddisona. Uczyliśmy go o skutkach picia alkoholu, prawda?
Eddie wyprostował się nieco wiedząc, że uwaga skupia się także na nim
– Tak, Um, zdaje mi się, że nie mogę pić aż będę bardzo stary, czyli 21 lat czy jakoś tak. A nawet wtedy nie powinienem pić dużo, ponieważ mogę podjąć złe decyzje będąc od-od...
– Odurzonym – wspomogła go jego mama
– Tak, odrzuconym – powtórzył z błędem – A skoro nie chcę podejmować złych decyzji, nie będę pił alkoholu. Poza tym mamusia i tatuś pozwolili mi kiedyś spróbować łyk i to było ohydne – pokręcił nosem w tak uroczy sposób, że na mojej twarzy zajaśniał uśmiech – Więc... tak. Bez alkoholu. Dobrze mówię, tatusiu?
Pan Sweet wyglądał na tak dumnego, że poczułam ukłucie w sercu. Nigdy nie miałam ojca, który spoglądałby na mnie z dumą.
– Perfekcyjnie, Eddisonie. Dziękuję ci. Widzisz, Nino? – podniósł na mnie wzrok, uśmiechając się delikatnie – Posługujemy się alkoholem z ekstremalną ostrożnością. Nie pijemy nawet na tyle, by poczuć tego skutki, a co dopiero, by mieć kaca.
– Dobrze – odpowiedziałam delikatnie, nie pozwalając sobie na zaufanie mu, lecz próbując zaufać temu, jak wychowują Eddiego i co ważniejsze, co to oznacza – Dziękuję.
Fabian, który potrafił czytać mnie jak otwartą księgę, nie ominął tego, jak nadal byłam niespokojna
– Będę miał na wszystko oko – wymamrotał – Wiesz, że ochroniłbym cię, gdyby coś miało się stać – przytaknęłam, a on pocałował mnie w policzek. Eddie przyglądał się z niemal zwycięskim wyrazem twarzy.
X
Mark’s POV
Haru uklęknął przy kanapie, więc jego oczy były na równi z moimi. Tak ciemne, że niemal czarne. Tak przepełnione pocieszeniem, delikatnością, że miałem ochotę zwymiotować. Widziałem zdezorientowanie w tym, jak zmarszczył brwi. Nerwową energię na myśl, że może nie jest jedyny w tym, jak uderzał rytmicznie palcami w swoje kolano.
– Myślałem, że powiedziałeś, że jesteś hetero.
– Bo jestem – powiedziałem natychmiast. Haru był tylko bardziej zdezorientowany.
– Ale myślałem...
– Byłem biseksualny. Teraz nie mam nic z tym wspólnego.
Haru położył swoją dłoń na mojej i zauważyłem, że moja nadal się trzęsie.
– Mark, proszę, powiedz co się wydarzyło. Opowiedz mi o Dorianie i waszym związku. Pozwól mi na to, abym mógł ciebie wesprzeć – zacząłem potrząsać przecząco głową, ale on ciągnął dalej – Nie rozmawiając o tym, pozwalasz swojemu ojcu na wygraną. To jest ostatnia rzecz, którą chcesz, prawda? Jeśli przed nikim się nie otworzysz, to on będzie zwyciężony, nawet w więzieniu. Musisz udowodnić, że on już na ciebie nie może wpłynąć.
Jak zwykle, Haru był w stanie przesłać swoje słowa prosto do mojego serca. Przez chwilę intensywnie zastanawiałem się nad decyzją, a potem usiadłem, wciskając się bardziej do rogu kanapy. Będąc zwinięty w kulkę, w tak bardzo obronny sposób, musiałem wyglądać jak Nina.
– Od czego mam zacząć? – zapytałem, wręcz wymuszając słowa i próbując pozbyć się nieprzyjemnej guli z gardła.
– Może od tego, jak ty i Dorian się poznaliście?
Odetchnąłem głęboko i odwróciłem od niego wzrok
– Miałem osiem lat. Dorian i ja poznaliśmy się, gdy jego rodzina wprowadziła się na ulicę, na której mieszkałem. Nawet jako dziecko, był po prostu piękny. Typ dzieciaka, którego można zobaczyć w magazynach, wiesz? – zamknąłem oczy, by móc lepiej sobie go przypomnieć – Miał włosy tak czarne, że nie można ich do niczego porównać. A oczy miał mrocznie zielone. Był Afroamerykaninem, tak jak reszta jego rodziny, która była dobrze ułożona i poważna. Zaprzyjaźniliśmy się. Wraz z dojrzewaniem, jego atrakcyjność również wzrosła. Od zawsze myślałem, że jestem zainteresowany i w dziewczynach i w chłopakach. Do czasu, gdy ukończyłem 12 lat, byłem już co do tego przekonany. Oglądałem się za dziewczynami, pocałowałem kilka w policzek, wiedząc, że mógłbym z którąś być szczęśliwy. Przyłapałem też Doriana na niewinnym pocałunku z chłopakiem i nagle wiedziałem, że ja też mógłbym tak postąpić. Staliśmy się parą. Bawiliśmy się tak jak wcześniej, z tym że czasami zdarzało się nam pocałować. Mieliśmy tylko 13 lat. To było niewinne. Lecz mój ojciec znalazł list, który Dorian mi dał i w którym pisał o naszym związku... i oszalał. Byłem zabrany ze szkoły na 2 tygodnie, a gdy wróciłem, natychmiast zakończyłem wszystko z Dorianem. Gdy zaczął się stawiać, powiedziałem mu, że to wszystko było kłamstwem, że tylko go wkręcałem. Także go wyzwałem, by mieć pewność, że nie ma między nami szans nawet na przyjaźń. I tak to się zakończyło.
Miałem nadzieję, że Haru to zaakceptuje i nie będzie naciskał dalej, ale oczywiście zauważył to, co pominąłem
– Co stało się w przeciągu tych dwóch tygodni? – zapytał delikatnie, a ja skrzywiłem się na twarzy – Proszę Mark.
– On... on był przekonany, że może mnie jeszcze naprawić, gdyby postarał się wystarczająco mocno. A więc, gdy mama wyszła do pracy, związał mnie i przywiązał do wanny. Na początku pomyślałem, że chce mnie utopić, myśląc, że mnie to jakoś oczyści. Ale to, co planował, było znacznie gorsze.
Na podłodze leżało wiele narzędzi. Skalpel, sztylet, pęsety. Dużo ręczników. Ojciec przemywał już drugi sztylet w wodzie i alkoholu, tak jak robił z innymi.
– Naprawię cię – powiedział, a w jego głosie gościł taki chłód, którego wcześniej nie słyszałem nawet w najgorszych momentach bicia – Mój syn nie będzie gejem.
– Proszę ojcze. Dostałem już nauczkę. Już nie będę spotykał się z chłopakami. Dziewczyny też lubię, przysię....
Przerwał mój płaczliwy monolog.
– I jak to ma polepszyć sytuację? Nie... muszę ciebie naprawić na stałe – uklęknął przy mnie ze sztyletem w dłoni – Im mniej będziesz się wiercił, tym mniej będzie boleć. To jest nauczka, za tańczenie z pomysłami samego diabła, synu.
– Myślał, że może wyciąć moją nieczystość, więc wziął ostrze i rozciął moją głowę.
Haru zaparł dech w piersi. Wziąłem jego dłoń i podniosłem ją do długiej blizny po boku mojej głowy. Nadal czułem przeszywający ból. Nie tyle, co fizyczny, a psychiczny. Poprowadziłem jego palce wzdłuż tej blizny, starannie przykrytej pod włosami. Nie była ona prosta. Wierciłem się i tak jak mówił, bolało bardziej niż powinno.
– Rozcięcie było głębokie. Przez cały ten czas byłem przytomny. Jeśli dobrze zrozumiałem, zdołał nieźle zarysować moją czaszkę, ale nie zdążył dotrzeć do mózgu, przed powrotem mamy. Zaatakowała go, za co też później musiała zapłacić, ale uratowała mi życie. Zdołała go uspokoić i przekonać, że zrobił już wystarczająco dużo. Byłem blisko wykrwawienia się, ale ona mnie uratowała. Nie mogła zabrać mnie do szpitala, więc znalazła lekarza, który przy wystarczającej sumie w gotówce nie zadawał pytań. Musiałem ogolić głowę i nosiłem każdego dnia przez 6 miesięcy czapkę, ukrywając bandaż, a później bliznę, aż wystarczająco odrosły mi włosy – zamilkłem na chwilę – Już nigdy nie spojrzałem na żadnego chłopaka w taki sam sposób –
Zanim ty się pojawiłeś.
Dłoń Haru pozostała w moich włosach, badając dotykiem bliznę, nawet gdy go puściłem. Potem, zostawił moją bliznę i ze zdezorientowaniem pomyślałem, że szuka na mojej głowie innych blizn, aż zdałem sobie sprawę, że po prostu głaskał mnie po włosach.
– Mark – wymamrotał; nie myśląc co robię, przechyliłem głowę, by lepiej poczuć jego dotyk niczym kot. Każdy ten dotyk był delikatny i znaczący. Dopiero gdy jego dłoń spoczęła na moim karku, uderzyło mnie to, o co chodzi.
A Haru, mimo że oczekiwał ode mnie jakiegokolwiek sygnału, patrzył na moje usta z taką intensywnością, że przez moje ciało przebiegły ciarki.
Odsunąłem się od niego, bo nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że byliśmy bliżej. I w taki oto sposób, wcześniejszy moment pękł niczym bańka mydlana, a Haru wyglądał tak, jak ja się czułem – wyrwany ze snu.
– Jestem hetero – powiedziałem stanowczo – Byłem bi, ale już nie jestem. Chłopacy nie wpadają mi już w oko. Cokolwiek zrobił mi mój ojciec, podziałało.
– Nie wierzę w to. Nie można odciąć kogoś od jego orientacji seksualnej.
– Traumatyczne wydarzenia mogą.
– Nie Mark, kłamiesz.
– A skąd możesz wiedzieć?
Tego pytania nie powinienem był zadawać. Coś w wyrazie jego twarzy zmieniło się na tyle, że bałem się tego, co może powiedzieć. Nie rób tego. Pomyślałem, bo miałem już przeczucie. Nie mów czegoś, z czego nie można się wycofać.
– Ten chłopak, którego lubię? Ten, o którego pytałeś? – przełknął głośno ślinę – To ty, Mark. To zawsze byłeś ty. Odkąd poznałem ciebie, nie spojrzałem na nikogo innego, zawsze mając nadzieję, że otworzysz oczy i sam zobaczysz, że możesz coś do mnie poczuć, gdybyś tylko sobie odpuścił. Twojego ojca już nie ma. Już nie może ciebie zranić, a ja nadal jestem przy tobie. Nadal w ciebie wierzę i nadal czekam, aż pokochasz mnie tak, jak ja kocham ciebie.
Gdzieś w połowie jego monologu straciłem oddech. Nabrałem gwałtownie powierza do płuc dopiero przy ostatnim zdaniu. Jego policzki pociemniały; pewnie nie chciał tego powiedzieć tak wprost, ale kontynuował.
– Tak, okay? Kocham cię – powtórzył, tym razem stabilniejszym głosem.
Jego dłoń znalazła się na moim policzku, ale byłem w zbyt wielkim szoku, by się poruszyć.
– Pociągnąłeś mnie za sobą od pierwszego dnia, nawet jeśli twoje zachowanie doprowadzało mnie do białej gorączki. Nie wiem, kiedy przerodziło się to w coś większego, ale kocham cię od tak wielu miesięcy, było tak wiele nocy, których nie przesypiałem, by móc tylko posłuchać twojego spokojnego oddechu – Jego druga dłoń znalazła się na mojej klatce piersiowej i uśmiechnął się z nadzieją – Twoje serce bije milion razy na minutę. Wiem, wiem, że to wszystko jest takie nagłe, ale już nie mogę się dalej powstrzymywać. Proszę, Mark, uwolnij się. Pozwól mi być twój.
Minęło kilka długich sekund, zanim odpowiedziałem
– Ja... – Nie potrafię myśleć – Haru, ja nie mogę – strach zaczął wspinać się po mnie i zaciskać się na gardle – Nie mogę być z tobą. Nie lubię ciebie w ten sposób.
Dłoń Haru pozostała w moich włosach, badając dotykiem bliznę, nawet gdy go puściłem. Potem, zostawił moją bliznę i ze zdezorientowaniem pomyślałem, że szuka na mojej głowie innych blizn, aż zdałem sobie sprawę, że po prostu głaskał mnie po włosach.
– Mark – wymamrotał; nie myśląc co robię, przechyliłem głowę, by lepiej poczuć jego dotyk niczym kot. Każdy ten dotyk był delikatny i znaczący. Dopiero gdy jego dłoń spoczęła na moim karku, uderzyło mnie to, o co chodzi.
A Haru, mimo że oczekiwał ode mnie jakiegokolwiek sygnału, patrzył na moje usta z taką intensywnością, że przez moje ciało przebiegły ciarki.
Odsunąłem się od niego, bo nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że byliśmy bliżej. I w taki oto sposób, wcześniejszy moment pękł niczym bańka mydlana, a Haru wyglądał tak, jak ja się czułem – wyrwany ze snu.
– Jestem hetero – powiedziałem stanowczo – Byłem bi, ale już nie jestem. Chłopacy nie wpadają mi już w oko. Cokolwiek zrobił mi mój ojciec, podziałało.
– Nie wierzę w to. Nie można odciąć kogoś od jego orientacji seksualnej.
– Traumatyczne wydarzenia mogą.
– Nie Mark, kłamiesz.
– A skąd możesz wiedzieć?
Tego pytania nie powinienem był zadawać. Coś w wyrazie jego twarzy zmieniło się na tyle, że bałem się tego, co może powiedzieć. Nie rób tego. Pomyślałem, bo miałem już przeczucie. Nie mów czegoś, z czego nie można się wycofać.
– Ten chłopak, którego lubię? Ten, o którego pytałeś? – przełknął głośno ślinę – To ty, Mark. To zawsze byłeś ty. Odkąd poznałem ciebie, nie spojrzałem na nikogo innego, zawsze mając nadzieję, że otworzysz oczy i sam zobaczysz, że możesz coś do mnie poczuć, gdybyś tylko sobie odpuścił. Twojego ojca już nie ma. Już nie może ciebie zranić, a ja nadal jestem przy tobie. Nadal w ciebie wierzę i nadal czekam, aż pokochasz mnie tak, jak ja kocham ciebie.
Gdzieś w połowie jego monologu straciłem oddech. Nabrałem gwałtownie powierza do płuc dopiero przy ostatnim zdaniu. Jego policzki pociemniały; pewnie nie chciał tego powiedzieć tak wprost, ale kontynuował.
– Tak, okay? Kocham cię – powtórzył, tym razem stabilniejszym głosem.
Jego dłoń znalazła się na moim policzku, ale byłem w zbyt wielkim szoku, by się poruszyć.
– Pociągnąłeś mnie za sobą od pierwszego dnia, nawet jeśli twoje zachowanie doprowadzało mnie do białej gorączki. Nie wiem, kiedy przerodziło się to w coś większego, ale kocham cię od tak wielu miesięcy, było tak wiele nocy, których nie przesypiałem, by móc tylko posłuchać twojego spokojnego oddechu – Jego druga dłoń znalazła się na mojej klatce piersiowej i uśmiechnął się z nadzieją – Twoje serce bije milion razy na minutę. Wiem, wiem, że to wszystko jest takie nagłe, ale już nie mogę się dalej powstrzymywać. Proszę, Mark, uwolnij się. Pozwól mi być twój.
Minęło kilka długich sekund, zanim odpowiedziałem
– Ja... – Nie potrafię myśleć – Haru, ja nie mogę – strach zaczął wspinać się po mnie i zaciskać się na gardle – Nie mogę być z tobą. Nie lubię ciebie w ten sposób.
Kłamstwo. Co za kłamstwo. Moje myśli były jednym, wielkim bałaganem.
Ostrze przecięło moją skórę i ogarnął mnie ból większy niż kiedykolwiek wcześniej. Ciepła ciecz spływała po mojej głowie i musiałem wypluwać z ust własną krew. Krzyczałem.
– Błagam, już nie będę lubił chłopców, tylko przestań.
– Gdy tylko spróbuję pomyśleć o jakimś chłopaku w ten sposób, jedyne co czuję to bolesne tortury z tamtego wieczoru. Nie mogę być tym, kim chcesz, abym był.
Haru wstał a emocje na jego twarzy ściągniętej bólem były bliskie wyżłobienia dzióry w miejscu, w którym mam serce.
– Wiem, że coś do mnie czujesz. Nie ubzdurałem sobie tego, oboje o tym wiemy. Nawet nie 5 minut temu zareagowałeś na mój dotyk. Wtuliłeś się w moją dłoń. Twoje serce galopowało jeszcze zanim ogarnął cię strach, więc biło tak szybko z jakiegoś innego powodu. Czy to była ekscytacja, ulga czy pożądanie, wszystko to działa na moją korzyść. Byłeś zazdrosny, gdy zagadała do mnie ta kelnerka. Lubisz mnie i nieważne co powiesz, nie przekonasz mnie, że jest inaczej. Jesteś dla mnie jak otwarta księga, pamiętasz?
– Nie...
– Ten strach? Nie jest to coś z czym mogę ci pomóc. Jeszcze nie teraz. Nie mogę trzymać cię za rękę i prowadzić tak jak robiłem z wszystkim innym, nawet gdybym chciał. Weź się w garść, Mark. Zdecyduj się, co chcesz robić. Jednak nie zapominaj, że nie jesteś jedyną osobą, którą dotykają twoje działania – wziął kilka kroków do tyłu – Przezwycięż swój strach. Nie pozwól, by twój ojciec wygrał; nie, gdy ty jesteś tak blisko, bo inaczej nie tylko stracisz szanse na wygranie z nim tej bitwy.
Skierował się do wyjścia, ale jedyne co potrafiłem to patrzeć się na niego
– Stracisz także i mnie.
– Nie martw się, nic mi nie będzie – powiedziałam i doprawdy tak było; bluszcz nie jest trudny do ścięcia, a plac zabaw był bezpiecznie zaprojektowany – Przestań się martwić.
– Mamusia zawsze powtarza, że nie mogę tego dotykać – Eddie powiedział z zwątpieniem – Po tym, jak całe zarosło.
Zaśmiałam się pod nosem i potargałam jego włosy. Prace w ogrodzie były jednym z moich obowiązków w Kalifornii, więc z nożycami ogrodniczymi byłam obyta tak samo jak z własnymi dłońmi.
– Poza tym, wcześniej pytałam o pozwolenie twoich rodziców i zgodzili się. Jeśli coś się stanie, możesz po nich iść – Eddie wytrzeszczył ze strachu oczy słysząc jeśli i westchnęłam – Nic się nie stanie.
– Chyba ich widzę – powiedział powoli, próbując sam się uspokoić.
Podniosłam wzrok i była to prawda: Fabian i rodzice Eddiego siedzieli na ganku na tyle daleko, że nie słyszałam ich słów, ale wystarczająco blisko, że mogłam dostrzec uśmiech Fabiana. Spojrzał w moim kierunku i pomachał a następnie wrócił do rozmowy.
Plac zabaw naprawdę był bardzo łatwy do uprzątnięcia. Bluszcz i chwasty zniknęły po 10 minutach i znalazłam jakąś szmatkę, by wszystko wytrzeć. Po pół godzinie, wraz z Eddiem siedziałam na odświeżonych huśtawkach; nigdy nie widziałam go tak zadowolonego.
– Ty i Fabian wyglądacie na szczęśliwych – uśmiechnął się podejrzliwie niczym Jerome.
Potrząsnęłam ramionami.
– Bo jesteśmy szczęśliwi.
– Czyli spodobała ci się karta do restauracji, którą z Amber daliśmy Fabianowi? Zabrał cię tam, tak jak mówił mi przez telefon, że zrobi? – spojrzałam na niego pytająco, a ten wywrócił oczami – Rozmawiałem z nim, gdy byłaś na niego zła. Już nie jesteś, prawda?
– Nie, nie jestem. A kolacja była wspaniała. Jedzenie było dobre, miła obsługa i wspaniały ogród. Dziękuję ci bardzo za tą kartę, Eddie. Świetnie spędziliśmy czas.
Wyszczerzył się jeszcze bardziej
– Gdy teraz powiedziałaś mu tak, możecie żyć z Fabianem długo i szczęśliwie, prawda? Fabina? I pewnego dnia będziecie mogli wziąć ślub i mieć dzieci... ooh, czy dasz jednemu dziecku na imię Eddie; po mnie? Proszę? – ciągnął rozmowę, nie będąc świadomy mojego zdezorientowanego spojrzenia – Nie Eddison, bo to jest głupie imię. Po prostu Eddie.
– Czekaj, czekaj. Co masz na myśli, że powiedziałam tak?
Zamrugał
– Powiedziałaś tak Fabianowi. Jesteś teraz jego dziewczyną, prawda? Nie pytałem, ponieważ Fabina jest na zawsze i musiałaś powiedzieć tak, ponieważ go kochasz.
– Eddie... – Spojrzałam mu prosto w oczy, by dać do zrozumienia, że nie żartuję – Nie powiedziałam tak. Fabian zapytał się i odpowiedziałam, że nie, ponieważ nie jestem jeszcze gotowa. Jesteśmy teraz przyjaciółmi, którzy bardzo się lubią. Nie jesteśmy razem.
Zapadła cisza.
– CO? – wrzasnął Eddie – Jak mogłaś się nie zgodzić?
– Eddie...
– On ciebie kocha! Kocha cię i robi dla ciebie wszystko i tak bardzo ci pomógł i ty po prostu się boisz! Zbyt mocno się boisz i tym go ranisz! – zszedł z huśtawki i stanął przede mną z łzami w kącikach oczu – Fabian zasługuje na kogoś lepszego niż ty. Jesteś t-tchurzem!
I po tym zaczął biec do domu, zostawiając mnie z największym poczuciem samotności, jaki kiedykolwiek doświadczyłam.
Ostrze przecięło moją skórę i ogarnął mnie ból większy niż kiedykolwiek wcześniej. Ciepła ciecz spływała po mojej głowie i musiałem wypluwać z ust własną krew. Krzyczałem.
– Błagam, już nie będę lubił chłopców, tylko przestań.
– Gdy tylko spróbuję pomyśleć o jakimś chłopaku w ten sposób, jedyne co czuję to bolesne tortury z tamtego wieczoru. Nie mogę być tym, kim chcesz, abym był.
Haru wstał a emocje na jego twarzy ściągniętej bólem były bliskie wyżłobienia dzióry w miejscu, w którym mam serce.
– Wiem, że coś do mnie czujesz. Nie ubzdurałem sobie tego, oboje o tym wiemy. Nawet nie 5 minut temu zareagowałeś na mój dotyk. Wtuliłeś się w moją dłoń. Twoje serce galopowało jeszcze zanim ogarnął cię strach, więc biło tak szybko z jakiegoś innego powodu. Czy to była ekscytacja, ulga czy pożądanie, wszystko to działa na moją korzyść. Byłeś zazdrosny, gdy zagadała do mnie ta kelnerka. Lubisz mnie i nieważne co powiesz, nie przekonasz mnie, że jest inaczej. Jesteś dla mnie jak otwarta księga, pamiętasz?
– Nie...
– Ten strach? Nie jest to coś z czym mogę ci pomóc. Jeszcze nie teraz. Nie mogę trzymać cię za rękę i prowadzić tak jak robiłem z wszystkim innym, nawet gdybym chciał. Weź się w garść, Mark. Zdecyduj się, co chcesz robić. Jednak nie zapominaj, że nie jesteś jedyną osobą, którą dotykają twoje działania – wziął kilka kroków do tyłu – Przezwycięż swój strach. Nie pozwól, by twój ojciec wygrał; nie, gdy ty jesteś tak blisko, bo inaczej nie tylko stracisz szanse na wygranie z nim tej bitwy.
Skierował się do wyjścia, ale jedyne co potrafiłem to patrzeć się na niego
– Stracisz także i mnie.
Nina’s POV
– Nie martw się, nic mi nie będzie – powiedziałam i doprawdy tak było; bluszcz nie jest trudny do ścięcia, a plac zabaw był bezpiecznie zaprojektowany – Przestań się martwić.
– Mamusia zawsze powtarza, że nie mogę tego dotykać – Eddie powiedział z zwątpieniem – Po tym, jak całe zarosło.
Zaśmiałam się pod nosem i potargałam jego włosy. Prace w ogrodzie były jednym z moich obowiązków w Kalifornii, więc z nożycami ogrodniczymi byłam obyta tak samo jak z własnymi dłońmi.
– Poza tym, wcześniej pytałam o pozwolenie twoich rodziców i zgodzili się. Jeśli coś się stanie, możesz po nich iść – Eddie wytrzeszczył ze strachu oczy słysząc jeśli i westchnęłam – Nic się nie stanie.
– Chyba ich widzę – powiedział powoli, próbując sam się uspokoić.
Podniosłam wzrok i była to prawda: Fabian i rodzice Eddiego siedzieli na ganku na tyle daleko, że nie słyszałam ich słów, ale wystarczająco blisko, że mogłam dostrzec uśmiech Fabiana. Spojrzał w moim kierunku i pomachał a następnie wrócił do rozmowy.
Plac zabaw naprawdę był bardzo łatwy do uprzątnięcia. Bluszcz i chwasty zniknęły po 10 minutach i znalazłam jakąś szmatkę, by wszystko wytrzeć. Po pół godzinie, wraz z Eddiem siedziałam na odświeżonych huśtawkach; nigdy nie widziałam go tak zadowolonego.
– Ty i Fabian wyglądacie na szczęśliwych – uśmiechnął się podejrzliwie niczym Jerome.
Potrząsnęłam ramionami.
– Bo jesteśmy szczęśliwi.
– Czyli spodobała ci się karta do restauracji, którą z Amber daliśmy Fabianowi? Zabrał cię tam, tak jak mówił mi przez telefon, że zrobi? – spojrzałam na niego pytająco, a ten wywrócił oczami – Rozmawiałem z nim, gdy byłaś na niego zła. Już nie jesteś, prawda?
– Nie, nie jestem. A kolacja była wspaniała. Jedzenie było dobre, miła obsługa i wspaniały ogród. Dziękuję ci bardzo za tą kartę, Eddie. Świetnie spędziliśmy czas.
Wyszczerzył się jeszcze bardziej
– Gdy teraz powiedziałaś mu tak, możecie żyć z Fabianem długo i szczęśliwie, prawda? Fabina? I pewnego dnia będziecie mogli wziąć ślub i mieć dzieci... ooh, czy dasz jednemu dziecku na imię Eddie; po mnie? Proszę? – ciągnął rozmowę, nie będąc świadomy mojego zdezorientowanego spojrzenia – Nie Eddison, bo to jest głupie imię. Po prostu Eddie.
– Czekaj, czekaj. Co masz na myśli, że powiedziałam tak?
Zamrugał
– Powiedziałaś tak Fabianowi. Jesteś teraz jego dziewczyną, prawda? Nie pytałem, ponieważ Fabina jest na zawsze i musiałaś powiedzieć tak, ponieważ go kochasz.
– Eddie... – Spojrzałam mu prosto w oczy, by dać do zrozumienia, że nie żartuję – Nie powiedziałam tak. Fabian zapytał się i odpowiedziałam, że nie, ponieważ nie jestem jeszcze gotowa. Jesteśmy teraz przyjaciółmi, którzy bardzo się lubią. Nie jesteśmy razem.
Zapadła cisza.
– CO? – wrzasnął Eddie – Jak mogłaś się nie zgodzić?
– Eddie...
– On ciebie kocha! Kocha cię i robi dla ciebie wszystko i tak bardzo ci pomógł i ty po prostu się boisz! Zbyt mocno się boisz i tym go ranisz! – zszedł z huśtawki i stanął przede mną z łzami w kącikach oczu – Fabian zasługuje na kogoś lepszego niż ty. Jesteś t-tchurzem!
I po tym zaczął biec do domu, zostawiając mnie z największym poczuciem samotności, jaki kiedykolwiek doświadczyłam.
***
Wszędzie kłopoty!
Nina nie zgodziła i nad Fabiną wiszą czarne chmury. Mark opowiedział o swoim najbardziej traumatycznym wydarzeniu. Haru wyznał mu miłość.
Bardzo przepraszam Was za opóźnienie. Zdążyłam napisać na Wattpadzie, ale tutaj nie - po prostu całkowicie wypadło mi dodanie rozdziału z głowy. Dzisiaj też prawie zapomniałam. Jedyne o czym marzę, to przerwa świąteczna i ferie, przysięgam.
Nie mam też czasu zbyt długo się rozpisywać. A więc jeszcze raz przepraszam za opóźnienie i wszelkie błędy. Przyszły rozdział będzie raczej 31/12/16!
Proszę, pamiętajcie o komentarzach, to wiele dla mnie znaczy.
Klaudia x
O jejku. Zamurowało mnie.
OdpowiedzUsuńWyznanie Marka... Jak można być takim psychopatą by zrobić coś takiego dziecku?! Dupek (delikatnie ujmując) z tego ojca
MARU <3 No w końcu Haru powiedział co czuję. Teraz pozostało tylko czekać na odpowiedź Marka. Mam nadzieję, że dobrze to wszystko przemyśli, przezwycięży ten strasz i pokona wspomnienia z przeszłości.
A teraz Fabina. Nie wiem co o tym myśleć. Jest mi żal Fabiana, bo na pewno dotknęła go odmowa Niny, ale zarazem rozumiem Ninę. Po prostu potrzebuje czasu by to wszystko "przetrawić". Ale znowu z innej strony... Przecież już praktycznie zachowują się jak para, więc powiedzenie tego "tak" to tylko formalność i sposób w jaki będą siebie nawzajem przedstawiać innym (zamiast przyjaciel - chłopak)
Czy tylko mi wydaje się, że ten ojczym coś kombinuje? Zbyt łatwo się poddał... Zbyt łatwo się na wszystko zgodził i zrezygnował z lat katowania Niny. Coś mi tu śmierdzi ale nie wiem co...
Mam nadzieję, że w święta wypoczniesz i nabierzesz sił i weny na następne rozdziały.
Trzymam za ciebie kciuki i pozdrawiam :*
Karen