sobota, 5 listopada 2016

Rozdzial 49

Nina’s POV

Ktoś mnie całował.

Pocałunek nie należał do szorstkich i tych pozostawiający niesmak w ustach, czy mrok w moim sercu, jak te, do których byłam zmuszana. Nie, ten był delikatny, zmysłowy i przypominał mi o czymś... czymś, co ostatnio miało miejsce.

Im dłużej pocałunek trwał, tym szybciej zapominałam o wszystkim dookoła.

Niepewnie go odwzajemniłam, co świadczyło nadal o moich oporach, które powoli łagodniały. Tej drugiej osobie to nie przeszkadzało. Ta osoba...
– Fabian – wymamrotałam i poczułam na wargach, jak kąciki jego ust podnoszą się w lekkim uśmiechu. Moje mięśnie były bardziej zrelaksowane niż mogłam się kiedykolwiek spodziewać w takiej sytuacji; zsunęłam z niego ciężar swojego ciała i położyłam się obok. Fabian, nie przerywając pocałunku, znalazł się nade mną, podtrzymując się na łokciach, więc nasze ciała nie dotykały się. Jak przemyślane. Sprawa z całowaniem wcale nie jest tak przerażająca.

Wtedy ktoś otworzył drzwi na oścież.

Fabian odsunął swoją twarz od mojej, by po chwili zostać wyszarpanym z łóżka za ramię. Chciał krzyknąć, ale został rzucony o ścianę tak mocno, że gdy zsunął się na podłogę, na ścianie pozostała krwista smuga. Wrzasnęłam i zeszłam z łóżka, by sprawdzić, co z nim jest, ale wtedy napastnik obrócił się w moją stronę.

To był on

– Co myślisz, Nino? – zapytał spokojnie, powoli zakładając skórzane rękawiczki. Wiedziałam, że pod spokojnym wyrazem twarzy kryła się furia – Jak powinienem go zabić? Mógłbym złamać mu kark. Podciąć gardło.
Wdrapałam się z powrotem na łóżko i jak najdalej od niego.
– Prosze...
Podszedł bliżej, wyjmując nóż i natychmiast zamilkłam.
– Byłaś złą dziewczynką. Nie powinnaś była zacząć mówić – syknął – Ty będziesz ukarana jako druga. Co ja ci mówiłem? Mówiłem, że jesteś moja. Nie leciałem tutaj z Kaliforni by zobaczyć cię jak zbeszczyszczasz się z pierwszym, lepszym facetem, który okazuje najmniejsze zainteresowanie tobą
Obrócił się w stronę Fabiana, który zaczął odzyskiwać przytomność
– To się dzieje, gdy jesteś nieposłuszna wobec mnie, skarbie – To słowo, które zawsze tak czule padało z ust Fabiana, w jego wykonaniu stało się przekleństwem. Poczułam, jak odpływają ze mnie wszystkie siły, ale byłam gotowa rzucić się na niego z wrzaskiem rozpaczy...

Nóż został wbity w jego gardło. Na ułamek sekundy wytrzeszczył oczy, które były przepełnione poczuciem zdrady...

– Nina. Nino, obudź się. Nino! – usłyszałam męski głos zmieszany z niekontrolowanym, przenikliwym wrzaskiem i płaczem – Nino, proszę, otwórz oczy. To tylko sen, skarbie.. – słysząc ten przydomek, głośno załkałam. Poczułam wokół siebie czyjeś ramiona i starałam się z nich wyrwać. Nóż nadal jest w jego dłoni. Zabije mnie, tak jak zabił Fabiana
– Shh, oddychaj. Przestań z tym walczyć Nino, to tylko ja, Fabian.

    Gdy do moich uszu dotarło to imię, nagle otworzyłam oczy. Nareszcie rozpoznałam głos i ramiona trzymające mnie w objęciu. Ledwo byłam w stanie usłyszeć jego odetchnięcie z ulgą, poprzez spanikowany odgłos krążący po pokoju. To było jakieś zwierze? Weszło do środka? Nie. Zdałam sobie sprawę. To ja. To ja wydaję ten dźwięk. Spróbowałam wziąć głęboki wdech
– Fabian – odetchnęłam – Fabian, Fabian, Fabian – rozejrzałam się dookoła, a potem skupiłam się na jego twarzy będącej kilka centymetrów nade mną – Żyjesz – powstrzymywałam się przed wybuchnięciem płaczu – Ty żyjesz.
– Oczywiście, że żyję. Dlaczego miałbym... oh – odetchnął, gdy zorientował się, o co chodzi.
Usiadłam, zmuszając go, by mnie puścił, ale automatycznie zaczęłam dotykać jego policzek, usta, włosy; upewniając się, że był przy mnie. To był sen. To był sen.
– Leżeliśmy na łóżku i całowałeś mnie i to wydawało się być takie prawdziwe, i, i wszedł mój ojczym i rzucił tobą o ścianę. Podciął twoje gardło i patrzyłeś na mnie, jakby to wszystko była moja wina i... – Po moich policzkach spłynęły świeże łzy – To wydawało się być tak realne. T-ty umarłeś, tuż przy mnie. Co, jeśli wydarzy się to w prawdziwym życiu? Co, jeśli on ciebie zabije z mojego powodu?
– Nino, oddychaj – uspokajająco zaczął przeczesywać moje włosy – Pamiętasz co powiedziałaś mi w kuchni? Może i twój ojczym jest okropnym człowiekiem, ale nie jest mordercą. Nigdzie się nie wybieram.
    Przytaknęłam, oddychając spokojniej, by nie dopuścić do ataku paniki; uśmiechnął się delikatnie.
– Widzisz? To był tylko sen – pochylił się lekko, by móc pocałować mnie w czoło, ale odsunęłam się. Na moment zdawał się być tym zraniony, ale potem potrząsnął głową.
– Długo spałaś, jest już 10. Zrobiłem śniadanie i miałem przyjść cię obudzić, gdy zaczęłaś krzyczeć. Chcesz teraz zjeść śniadanie?
– Pewnie – odpowiedziałam, wstając z łóżka. Moje dłonie nadal trzęsły się zauważalnie, więc zacisnęłam je w pięści – Co przygotowałeś?
Poprowadził mnie do jadalnii
– Francuski tost cynamonowy, bekon i jajecznicę z serem. – odpowiedział z dumą, kładąc przede mną talerz – Mamy dom dla siebie. Trudy wyszła, gdy kończyłem gotowanie, ale pewnie jeszcze wróci, bo zostawiła swoją portmonetkę. A ogólnie, to wróci dopiero wieczorem. Inni, wrócą w najbliższych kilku dniach. I mam dla nas coś zaplanowane.
– Co takiego? – zapytałam z ciekawością, zadowalając się pysznym tostem
– To tajemnica. Ale hej, jeszcze nie dałem ci drugiego prezentu ani ty mnie, najpierw możemy wziąć się za to. Mark też coś ci dał, prawda? Otworzyłaś już?
Pokręciłam głową
– Nie. Zrobię to później. Chciał, abym otworzyła to na osobności – Fabian wyglądał na zaniepokojonego, więc wywróciłam oczami – To nic złego. Powiedział tylko, że coś osobistego i tyle.
Wcześniejszego wieczoru, po pocałunku od razu poszliśmy spać. Nic nie potoczyło się inaczej – ja wtulona w niego, a on opierając policzek o moją głowę – ale nie mógł zmyć z twarzy delikatnego uśmiechu, aż zasnęłam. Zapadłam w spokojny sen bez koszmarów, aż do rana.

Przez kilka minut, jedliśmy w ciszy.

– Zaraz wrócę – powiedział wstając po czym poszedł do swojego pokoju. Po chwili wyszedł z niego, trzymając coś w dłoni – Nie chciałem tego jakoś specjalnie pakować. I nie chcę, abyś czuła się w jakikolwiek sposób obrażona. To nie oznacza, że cofam to, co powiedziałem o twoich bliznach. Nie powinnaś się ich wstydzić i jestem co do tego przekonany, ale... – podał mi tubkę czegoś.
– Co to Maderma? – zapytałam
– To jest krem. Na blizny – szybko podniosłam na niego wzrok – To nie usuwa blizn, ale przy codziennym stosowaniu, może zmienić ich kolor teksturę i ich widoczność. Wsmarowujesz jak zwykły krem. Zanim zadziała na starsze blizny, może minąć od 3 do 6 miesięcy, ale ze świeższymi może sobie poradzić w 8 tygodni. Może dzięki temu, będziesz mogła ubierać coś, co nie osłania każdego centymetra twojego ciała, jeśli zechcesz – przegryzł niepewnie wargę – Przepraszam. Myślałem, że spodoba ci się...
– Podoba się – przerwałam mu – Naprawdę. Dziękuję ci, Fabian – przyciągnęłam go bliżej siebie, by móc pocałować w policzek – To jest wyjątkowe.
Zdawał się być bardziej zadowolony z pocałunku niż z tego, jak spodobał mi się prezent
– Oh. Dobrze. Cieszę się – odpowiedział bez tchu.
– Zaczekaj, teraz moja kolej – oznajmiłam, wstając od stołu i biorąc ostatni prezent będący pod choinką – Teoretycznie, jest to ode mnie i od Victora. Pomysł był jego, ale projekt mój.
Fabian wyjął z małej torebki szklane pudełeczko z pięcioma kostkami do gitary. Każda z nich była granatowa z białym, zawarowanym, abstrakcyjnym malunkiem, mające przedstawiać drzewo. Na granatowym tle były również kropeczki, przypominające gwiazdy
– Spędziłam nad tym kilka dni. Jest to drzewo z którego spadłeś, a więc miejsce, gdzie po raz pierwszy wyznałeś mi swoje uczucia. Granatowe tło z kropkami ma reprezentować nasz nocny piknik. Victor powiedział, że każdy gitarzysta potrzebuje kostki, która będzie miała dla niego szczególne znaczenie. Projekt jest zachowany w Silver Strings, więc jeśli zgubisz te kostki, można zamówić więcej. Mam też kilka innym pomysłów, gdybyś chciał coś innego.

Fabian wziął mnie za rękę, abym wstała i objął mnie. Z łatwością odwzajemniłam uścisk, uśmiechając się. Obawy po koszmarze nareszcie przestały dawać się we znaki i dotykanie Fabiana nie sprawiało mi wielkiego trudu. Mój ojczym nie jest mordercą.

– Dziękuję Nino. Są wspaniałe. Nie zgubię ani jednej – przyrzekł – W przeciwieństwie do większości gitarzystów, jestem dobry w pilnowaniu swoich kostek. Tym bardziej tych – Przyłożył usta do mojego czoła, a rumieńce zalały moje policzki – Idę pod prysznic. W razie gdybyś czegoś potrzebowała, nie będę zakluczać drzwi. Mogłabyś zmyć talerze? Wszystko inne jest już posprzątane.

 Moje rumieńce stały się tylko intensywniejsze, na myśl o nim pod prysznicem. Kiedyś, byłbym przerażona faktem, że jest jakiś nagi chłopak w pomieszczeniu obok, tym bardziej, skoro nie ma nikogo innego w domu. Ale to przeszłość. Fabian nic by nie zrobił
– Pewnie, nie ma problemu. Do zobaczenia za chwilę – wyszedł z jadalni, a sekundę później, usłyszałam jak otwiera i zamyka drzwi od łazienki. Chwyciłam talerze i zaniosłam do kuchni. Usłyszałam szum wody z prysznica. Myjąc drugi talerz, ktoś zadzwonił do drzwi.

– Idę! – zawołałam. Trudy. Przypomniałam sobie. Fabian mówił, że wróci pewnie po portmonetkę.
A więc po drodze wzięłam portmonetkę z salonu oraz spojrzałam w lustro, by sprawdzić, jak wyglądam. Moje oczy lśniły od szczęścia, a policzki nabrały pulchności, co świadczyło o przybraniu na wadze w ostatnich miesiącach. Nie przeglądałam się zbyt często w lustrze, będąc zbyt skołowana własnym odbiciem, ale teraz nie wyglądałam tak tragicznie...

Może będę częściej zaglądać w lustro.

Odkluczyłam drzwi i otworzyłam je, mając wzrok wbity w portmonetce
– Tutaj. Fabian mówił, że... – w tamtym momencie podniosłam wzrok, a słowa zamarły na moich ustach. To nie Trudy stała przede mną. Trudy nie stała przede mną.

Kąciki jego ust podniosły się w leniwy uśmiech i oparł się o ramę drzwi
– Wzajemnie; spóźnionych, wesołych świąt, Nino. Dziękuję za tak miłe przywitanie. Przelot samolotem z Kaliforni z pewnością jest wart tej... portmonetki? Błagam, nie mówi mi tylko, że Rutter powiedział, abyś dała swojemu ojczymowi jako prezent akcesoria damskie.

Portmonetka wypadła z moich dłoni.

Mark’s POV

– Jesteś pewien, że to dobry pomysł?
– Zdecydowanie nie. Ale zrobimy to tak czy inaczej.
– Zdajesz sobie sprawę z tego, że to ja prowadzę, prawda? Mógłbym zawrócić a ty nie możesz nic z tym zrobić. Wady bycia kaleką.
– Zamknij się i jedź, Kudłaty.

Haru zajęczał, ale nie zawrócił.
– Przypomnij mi; po co to robisz? To jest jeden z najgorszych pomysłów, jakie wpadły ci do głowy a było ich wiele – potrząsnąłem głową i spojrzałem przez szybę, czekając aż w zasięgu mojego wzroku pojawi się ceglany budynek.
– To nie jest coś, co chcę zrobić. Ja to muszę zrobić. I tak mnie to czeka, no nie? Pewnego razu zmusi mnie do tego matka albo będę musiał zrobić to podczas rozprawy... albo przy nagrobku. Chcę zrobić to na własnych zasadach i gdy nikt się tego nie spodziewa. I przede wszystkim, bez mamy u mojego boku.
– Mam iść z tobą? – zapytał cicho

    Upewniłem się, że moje pełne wdzięczności spojrzenie, zostało zauważone. Rozumiał; a przynajmniej na tyle, by mnie wspierać.
– Tylko jeśli chcesz. To może obrócić się kiepsko i możesz usłyszeć słowa, których byś nie chciał. Idziesz na własne ryzyko. 

    Zaparkowaliśmy i po kilku minutach znów siedziałem na swoim wózku. Pani w recepcji zapytała mnie o moje imię i przyczynę wizytacji, na co odpowiedziałem z pustką w głosie. Mężczyzna przy drzwiach pokierował mnie do odpowiedniego stolika. Odsunął krzesło, abym mógł wjechać wózkiem, a Haru usiadł po mojej prawej stronie, na wcześniej wspomnianym krześle. Byli tutaj inni ludzie przy stolikach, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi.

Z wyjątkiem mężczyzny, który przeszedł przez próg.

Miał na sobie brązowy ubiór, który musieli nosić chyba wszyscy. Był nieogolony. Brudny. A stwierdzając po tym, jak bezwyrazowo błądził wzrokiem po mojej twarzy, był zaskoczony.

Haru chwycił pod stołem moją dłoń i tym razem, nie wyrwałem się. Ciepło i pocieszenie, które odnalazłem w jego dotyku było jedyną rzeczą, która przytrzymywała mnie na ziemi. Wypuściłem powoli powietrze z płuc, gdy mężczyzna usiadł naprzeciw nas. Mogę to zrobić. Mogę to zrobić.

– Długo się nie widzieliśmy – powiedziałem, patrząc w twarz mężczyźnie, którego kiedyś nazywałem swoim ojcem – Jak tam w więzieniu?

X
Nina’s POV

    Odsunęłam się od niego. Zaschło mi w gardle na tyle, że nie byłam w stanie zawołać Fabiana. I tak by mnie nie słyszał. Skoro zrobiłam mu przejście, ojczym wszedł do środka. Uśmiechnął się, przyglądając mi się z góry.
– Wyglądasz zdrowiej. I to jest problemem – powietrze utknęło mi w gardle – Co, teraz nie mówisz, gdy rozpoznałaś swojego drogiego, starego ojczyma? Szczerze, uczyłem ciebie tak, że stać cię na coś więcej. Nie chcesz mnie zezłościć, prawda?
– J.. J-ja... – zająkałam się, z trudnością przełykając ślinę – Myślałam, że chciałeś odwiedzić mnie wczoraj.
– Miałem takie plany, ale miałem do zakończenia sprawę. Mała dziewczynka była torturowana przez swoją matkę. Ciągle była zamykana w piwnicy. Co za okrucieństwo. Widzisz, jak dobrze cię traktuję? Powinnaś być bardziej wdzięczna – podniósł jedną z brwi – Co powiesz na pocałunek, by pokazać jak jesteś wdzięczna? Nadal jesteś dobrą dziewczynką?

Wytrzeszczyłam oczy i wzięłam kolejny krok do tyłu. Nie, nie, nie, nie. Fabian, wyjdź z łazienki.
– Jeszcze nie myłam zębów – znalazłam szybką wymówkę – Wiem, jak nie lubisz mnie całować, gdy mam nieświeży oddech – To była prawda. Nie ważne jak bardzo była niedokarmiona, jak bardzo miałam zniszczone włosy, zawsze myłam zęby trzy razy dziennie. Były śnieżno białe.

– Niech będzie – chwycił mnie za ramię i zacisnęłam oczy pod wpływem jego uścisku – Porozmawiajmy w takim razie o twoim chłopaku. Myślałem, że go nie ma. Dlaczego nadal tutaj jest? – syknął.
    Strach zaczął wysyłać ostrzeżenie do mojego mózgu i wszystko stało się bardziej mgliste. Nie trać kontaktu. Nie masz pojęcia co może zrobić, gdy będziesz nieprzytomna.
– On.. on nie jest moim chłopakiem. Chciał zostać, abym nie była sama.
To tylko bardziej go rozzłościło
– Nie jesteś sama. Jestem tutaj. Jestem wszystkim, czego potrzebujesz – szarpnął mnie mocno za włosy, więc zacisnęłam powieki – Zostałaś złą dziewczynką nawet po naszej rozmowie. Nadal ubliżasz się przy nim. Wiesz o tym, że on ciebie nie kocha, prawda? Chcę tylko naprawić zepsutą zabawkę, którą jesteś – delikatny temat uczuć Fabiana wobec mnie sprawił, że wzdrygnęłam. On uśmiechnął się – Ah, hah. To jest słaby punkt którego szukałem. Zależy ci na nim, prawda? I chcesz, aby ciebie pokochał.
– N-nie – zaprzeczyłam słabym głosem – Ja..
– Tak, zależy ci na nim. Może i nawet go kochasz. I wiesz, że nigdy nie odwzajemni twoich uczuć, prawda? Nikt, nigdy nie pokocha kogoś takiego jak ty.
Spojrzałam na niego, próbując dolać benzyny do nie istniejącego we mnie płomienia
– Mylisz się – wyszeptałam, ale wcale w tych słowach nie zabrakło emocji, które chciałam przekazać. – Lubi mnie. Troszczy się o mnie. Kłamiesz – powiedziałam; mój głos zyskiwał na sile z każdym słowem – Idź do dia... 

    Moje słowa zostały przerwane uderzeniem w twarz, które aż wytraciło mnie z równowagi. Na dodatek, zepchnął mnie na ziemię i kopnął w brzuch. Znowu. I znowu. Gdy kaszlnęłam, podłoga została poplamiona krwią. Nie miałam pojęcia, czy jest ona z mojej buzi, czy przez jakieś wewnętrzne obrażenie. On mnie zabije. Zabije, podczas gdy Fabian jest tylko pod prysznicem w innym pomieszczeniu. Zdąży schować ciało, zanim on wyjdzie?

Fabian.
Fabian jest w łazience.

”W razie gdybyś czegoś potrzebowała, nie będę zakluczać drzwi”

Przewróciłam się tak, by być na brzuchu i zgięłam jedną nogę, tak, by była pode mną
– Kiedyś może się czegoś nauczysz – syknął, kopiąc mnie precyzyjnie w bok – Może będzie to dzisiaj.
Usłyszałam, jak się poruszył i kątem oka zauważyłam, że chce sięgnąć po moje ramię.

    Wspomagając się odpowiednio ułożoną nogą, wstałam. Szybko pobiegłam do drzwi łazienki, ale słyszałam jak mnie dogania. Prawie wyrwałam drzwi z zawiasów, otwierając je w pośpiechu, ale przetrwały nawet to, jak mocno je zatrzasnęłam. Zsunęłam się na podłogę.
– Nina? – usłyszałam zaniepokojony głos i zauważyłam głowę Fabiana wystającą zza parawanu. Miał we włosach pianę i to było dla mnie najzabawniejszym widokiem na tamtą chwilę. Zaśmiałam się pod nosem, ale to tylko sprawiło, że więcej krwi wydostało się z mojej jamy ustnej – Co się dzieje?
    Miałam w sobie wystarczająco dużo rozumu, by w ostatniej chwili zakluczyć drzwi. On zaczął w nie uderzać, każąc je otworzyć. Zaczął wrzeszczeć o tym, jak śmiałam wejść do pomieszczenia, w którym jest nagi chłopak i jak bardzo będę tego żałować, gdy wyjdę. Mój mózg zaczął blokować jego głos zza drzwi. Ale to oznacza reakcję łańcuchową. Tracę kontakt ze światem. Hiperwentylacja, na którą wcześniej nie zwróciłam uwagi, zaczęła zwalniać. Moja głowa mimowolnie oparła się o drzwi, które wciąż drżały pod wpływem jego uderzeń.

– On tutaj jest – wydusiłam przez gardło. Po mojej brodzie spłynęła krew.
Straciłam przytomność.

Mark’s POV

– Nie powiadomiłeś mnie, że przyjdziesz – odezwał się. Zdjęli mu kolczyk z ucha, po którym została tylko dziurka. Bez niego zdawał się być całkiem inną osobą. Wszyscy uwielbiali ten kolczyk. Mówili, że sprawia on, że mój ojciec jest, jaki jest. Nikt nie widział go bez tego kolczyka, nawet ja.

Ale jego oczy. One wciąż były takie same.

– Nie czułem zobowiązania, by cię powiadomić. No wiesz, mam do tego takie prawo. Całkiem fajne uczucie. I fajnie jest też zobaczyć cię w miejscu, do którego przynależysz. A teraz zdaje mi się, że masz obowiązek odpowiedzieć na moje pytanie. Jak tam więzienie?
    Mój głos był czymś, czego nigdy wcześniej nie słyszałem, nawet w najgorszych chwilach. Była to czysta nienawiść. Mrok w głosie niebezpieczny niczym wąż gotowy do ukąszenia. Haru spojrzał na mnie, a w jego uścisku rozpoznałem pewne zmartwienie, które zignorowałem.

Mężczyzna naprzeciw mnie zaśmiał się, nie będąc poruszonym moimi szorstkimi słowami
– W więzieniu jest fantastycznie. Nikt nie lubi skazanych, którzy skrzywdzili dzieci, ale ty nie jesteś dzieckiem. Nie wiedzą, że krzywdziłem cię, gdy byłeś młodszy. Odpuścili sobie. Poza tym ten facet, który zabił 7-letnie dziecko kilka lat temu? Dopiero co go tutaj przenieśli. Wszyscy skupiają się na nim. Mam celę, którą dzielę z jednym więźniem, a gdy dostanę swoje pieniądze, będę mógł kupić sobie książki i inne rzeczy. Nie mam tylko ciebie i twojej matki, by kopać was, gdy tylko mi się podoba, ale poza tym? Żyję jak król.

– Obrzydzasz mnie – warknąłem.
– Twoje maniery mnie obrzydzają. Musisz nauczyć się szacunku, chłopcze. Wbiję to w ciebie, gdy stąd wyjdę.

Usiadłem głębiej w wózku
– Długo przed tym, zanim wyjdziesz, zgłoszę sprawę przeciw tobie o zakaz zbliżania się do mnie. Nie będziesz mógł się do mnie zbliżyć. A nawet jeśli tego nie zrobię, będę już pełnoletni. Ty po latach spędzonych będziesz słaby. Zmęczony. A ja? Będę w gotowości na ciebie czekał, silniejszy niż nawet ty kiedykolwiek byłeś.
– Cofnij to – zarządził, uderzając pięścią w stół. Ochroniarz spojrzał na nas przezornie – Nie masz pozwolenia na opuszczenie tej rodziny, chłopcze. Zawsze będę twoim ojcem!
– Zawsze będziesz mężczyzną, który przekazał połowę mojego kodu genetycznego, ale to nie czyni cię moim ojcem i nie pozwala ci na istnienie w moim życiu. Jesteś pokręconym facetem, który umrze w zimnie i w samotności. Nikt nie przyjdzie na twój pogrzeb. Nie obchodzisz mnie na tyle, abym miał się zmiłować, tak jak nie zrobi tego nikt inny na tej planecie – potrząsnąłem głową – A jeśli chodzi o moją matkę, to jeszcze zobaczymy. Nie sądzę, że nagle będziemy się trzymać razem jak najlepsi przyjaciele po tym, jak przyniosła ci pieprzony, świąteczny prezent, gdy cię odwiedziła, ale lubię ją bardziej niż ciebie.

Wyrwał się na przód i jestem pewien, że gdyby nie był przykuty kajdankami do stołu, uderzyłby mnie
– Szanuj swoją matkę! Jak śmiesz?
– O tak, tak, jak ty ją szanowałeś, bijąc nie do poznania? – warknąłem. Dłoń Haru, która znalazła się na moim ramieniu, dała mi do zrozumienia, że cały się trzęsę. Niepohamowanie.
Mężczyzna przede mną przyglądał się temu, jak Haru mnie dotyka, jakby było to coś toksycznego
– Co, teraz jesteś homoseksualny? Będąc pewien, że nie przeszkodzę, znalazłeś sobie innego chłopaka? Niczego się nie nauczyłeś poprzednim razem, głupi chłopcze?

Jego słowa zmroziły krew w moich żyłach. Czułem, jak dłoń Haru na moim ramieniu zesztywniała, gdy przetworzył wypowiedziane słowa. Nigdy wcześniej nie słyszał tej historii.

Jeśli zależałoby to ode mnie, nigdy by jej nie usłyszał.

Mój telefon zawibrował, ratując przed kontynuowaniem rozmowy

Nowa wiadomość od: Nina

Natychmiast otworzyłem, a po kilku sekundach odjeżdżałem od stołu.
– Gdzie ty się wybierasz? Impreza dopiero miała się rozkręcić – ignorowałem go.

Tutaj Fabian. Nina jest nieprzytomna. Jest tutaj ojczym. Potrzebuję pomocy TERAZ

– Co się dzieje? – zapytał Haru, doganiając mnie.
Potrząsnąłem głową
– Nina ma kłopoty. Musisz zawieźć mnie do Anubisa najszybciej jak to możliwe bez dostania mandatu.

Odpisałem na wiadomość.

Co chcesz, abym zrobił?

X
Nina’s POV

– Nino, obudź się. Proszę, obudź się – usłyszałam rozpaczliwy szept, ledwo słyszalny przez krzyk pochodzący z większej odległości. Chciałam znów zatopić się w błogą ciemność nieprzytomności, ale ból gardła zmusił mnie do kaszlu, którego nie potrafiłam zatrzymać. Poczułam krew i zamarłam. Krwawię. Jestem zraniona.

    Przetworzenie tej wiadomości przywróciło falę bólu, którą blokowałam wcześniej. Coś w mojej jamie ustnej nieprzyjemnie pulsowało – z pewnością źródło krwawienia – mój cały tułów był obolały, jakbym została wrzucona do maszynki do mięsa. Płuca niemiłosiernie bolały od kaszlu. Ból głowy, niebezpiecznie szybko zmienił się w uczucie migreny. Piekły mnie oczy. Płakałam.

– Nino. Dzięki Bogu – głos ten należał do Fabiana. Rozejrzałam się dookoła. Byliśmy w łazience. Na posadzce była krew. Fabian był obok mnie w samym ręczniku i nadal miał pianę we włosach. Ktoś bez przerwy uderzał w drzwi.

Mój ojczym uderzał w drzwi.

– Straciłam przytomność – wyszeptałam.

Fabian przytaknął, przykładając zwilżony ręcznik do mojego policzka.
– Tak. Na 5 czy 10 minut. Nic wielkiego się nie wydarzyło. Wymieniłem się z twoim ojczymem kilkoma słowami przez drzwi, ale raczej nie powinienem powtarzać. Myślę, że powiedzenie ’wiele przekleństw i obelg, które doprowadziłyby moją mamę do mdlenia’ dobrze podsumowuje całość. 

Moja hiperwentylacja zaczęła powracać. Powaga sytuacji w której się znajdujemy, zaczęła docierać do mojego umysłu. Fabian wziął mnie za rękę.
– Hej, Nino. Pomoc jest już w drodze. Uspokój się.
– Zadzwoniłeś na policję? – wyszeptałam z paniką, spodziewając się najgorszego. Fabian zaczął wycierać pianę z włosów za pomocą kolejnego ręcznika – Dlaczego to zrobiłeś? Dobrze wiesz, że..
– Nie zadzwoniłem na policję. Do nikogo nie dzwoniłem. Tylko napisałem do Mark’a. Zapewni nam odwrócenie uwagi twojego ojczyma od nas – spuścił głowę – Muszę przyznać, że ma on jakieś zalety. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, zastanowię się nad lekką zmianą zdania na jego temat.

Właśnie w tamtym momencie, zadzwonił dzwonek do drzwi.
– To Mark – wyszeptał Fabian.
Słuchaliśmy z uwagą, jak kroki mojego ojczyma oddalają się od drzwi łazienki. Otworzył drzwi. Ktoś się odezwał. Czy to był Haru? Też tutaj jest?
– Wrócę za sekundę – z mojego gardła wydostał się niekontrolowany szloch. Nie zostawiaj mnie. Fabian westchnął i pomógł mi wstać
– No dobrze. Pójdziemy do mojego pokoju, okay? Muszę coś stamtąd zabrać
– Okay
    Byłam przerażona swoim odbiciem w lustrze – wyglądałam jak zombie z tymi śladami krwi na brodzie – ale wtedy Fabian odkluczył drzwi i musieliśmy wyślizgnąć się z łazienki. Widziałam ojczyma przy drzwiach frontowych, bezskutecznie próbującego wyprosić chłopców. Raczej nas nie słyszał. Weszliśmy do pokoju i Fabian zakluczył za nami drzwi. Oparłam się o nie i odetchnęłam z ulgą. Otworzyłam oczy.

Dopiero wtedy przetworzyłam fakt, że Fabian był owinięty tylko w ręcznik.

Gdy automatycznie się od niego odsunęłam, na jego twarzy pojawił się grymas
– Tak wiem, przepraszam. Zapomniałem wziąć stąd ubrania, gdy szedłem pod prysznic. Mogę się tutaj przebrać, nie doprowadzając cię do jakiegoś ataku?
Wiem, że w innym razie, musiałby stąd wyjść i jak diabli mu na to pozwolę
– T-tak – odpowiedziałam drżącym głosem. Usiadłam w rogu.
– Nino, nie musisz tam siadać..
– Tak, muszę – odpowiedziałam na tyle stanowczo ile mogłam – Wiem, jak zachować spokój i to jest właśnie tego częścią. Nie mogę usiąść na łóżku, okay? Proszę, zrozum to.

Zdawał się być nadzwyczaj zadowolony, że postawiłam sprawę jasno, co nie miało dla mnie najmniejszego sensu
– No dobrze, więc obróć się
Zrobiłam to bez chwili zastanowienia i zasłoniłam uszy, aby nie słyszeć, jak się przebiera. Bicie mojego serca przyspieszyło poprzez strach. Oddychaj. Oddychaj. Szeptałam pod nosem, aby zagłuszyć nawet własny oddech. On nic mi nie zrobi.

Dłoń Fabiana znalazła się na moim ramieniu, odchylając lekko do tyłu.

Wrzasnęłam, gotowa by go uderzyć; moje myśli były przepełnione strachem. Myślałam, że on jest inny. Myślałam, że on jest inny.
– Nino! Nino przestań! – odezwał, biorąc krok do tyłu – Jestem ubrany
Upewniłam się podwójnie. Tak, był ubrany.
– Nie słyszałaś mnie. Musiałem jakoś zwrócić twoją uwagę. Przepraszam. – Trzymał w dłoni teczkę.
– Co to? – zapytałam, ignorując ostatnie 2 minuty
– To jest... cóż, dojdziemy do tego za chwilę. Chodźmy.
Wbiłam w niego swój wzrok
– Co? Mamy stąd wyjść? Dlaczego nie możemy zaczekać tutaj, aż on stąd wyjdzie?
– Ponieważ jest coś, co musimy zrobić. Musimy zedrzeć ten bandaż, Nino, i musimy zrobić to teraz – podszedł do drzwi, a ja natychmiast podążyłam za nim, z tym, że lekko plątały mi się nogi – Nie pozwolę, by ciebie dotknął; nie w mojej obecności.
– Obiecujesz, że mnie nie zostawisz? – wyszeptałam – Obiecujesz, że nie spuścisz mnie z zasięgu swojego wzroku?
Wyraz jego twarzy złagodniał i pocałował mnie w policzek
– Oczywiście. Chodź już; jestem pewien, że Mark’owi i Haru kończą się tematy do dyskusji. Damy sobie radę. Ty dasz sobie radę. Jesteś silniejsza niż myślisz – zarumieniłabym się, gdybym nie była tak blada – Chodźmy.

    Otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju równo z Fabianem. Trzymał mnie za rękę, ale szedł dwa kroki przede mną. On siedział w salonie na kanapie używając swojej publicznej osobowości, nie mając pojęcia o gierce Mark’a i Haru.
– Dzięki za rozproszenie go, chłopcy. Jestem wam dłużny – odezwał się Fabian. Mój ojczym zerwał się z miejsca, odstawiając swoją fałszywą osobowość na bok, wiedząc, że został wkręcony – Teraz panie Martin, myślę, że przyszedł na pana czas do wyjścia.

Wziął on krok do przodu, a Fabian stanął przede mną, nie przejmując się tym, że on był od niego wyższy
– Co sprawia, że sądzisz, iż to zrobię? W zasadzie zdaje mi się, że zabieram Ninę ze sobą do domu. Stało się coś doprawdy tragicznego. Śmierć dawnego przyjaciela Niny. Zdaje mi sie, że dyrektor zrozumie. Chodź, dobra dziewczynko. Wracamy do domu.

    Zbledłam. To nie jest już mój dom. Nie miałam pojęcia co robić, a Mark wyglądał, jakby za chwilę miał przejechać wózkiem po głowie mojego ojczyma. Lecz Fabian był przygotowany i tylko podniósł teczkę, o którą wcześniej pytałam.
– Nie zdaje mi się. Nie po tym, gdy to zobaczysz.
– Co to? – zapytał, wytrzeszczając oczy z zaskoczenia – Co jest w tej teczce?

Fabian uśmiechnął się i chyba nigdy jeszcze nie widziałam go tak dumnego z samego siebie; nie w taki mroczny sposób. Gdy się odezwał, wszyscy prócz niego zamarliśmy.
– Dowody. Dowody na wszystko, co zrobiłeś Ninie. I mam zamiar użyć tego do szantażu.

xxx
Strasznie Was przepraszam, że znów tak późno. Mam małe kłopoty z organizacją czasu nawet w sobotę. Ale jest!
Więc tak, początek tego rozdziału to był sen Niny. Celowo nie użyłam pochyłej czcionki, bo wiedzielibyście, że to sen.
Na chwilę odchodzimy od sielanki i zaczyna się mała akcja. Taki przedsmak przed finałowymi rozdziałami, a zostało ich jeszcze 10 + epilog, jeśli się nie mylę.
Mam nadzieję, że nikt nie pomijał części z perspektywy Mark'a, by tylko wiedzieć, co dzieję się z perspektywy, bo jeśli tak, to ominęliście drobną ale bardzo istotną informację. Rozszerzenie do niej znajdzie się dopiero w 51 rozdziale.
Za to w przyszłym, między innymi dowiecie się, co Mark podarował Ninie jako prezent gwiazdkowy!

A będąc już przy Mark'u.... został on stworzony na podstawie postaci, którą Grant Gustin grał w Glee - Sebastian. I będąc obecnie przy odcinkach, w których pojawia się Sebastian, nie mam wątpliwości, skąd wziął się pomysł na takiego drania, którym był na początku Mark; Sebastian jest okropny. Strasznie podziwiam Deffy, że potrafiła dać Mark'owi szansę, by okazał swoją dobrą stronę, prawdziwe oblicze.
+ Fun fact; Haru był wpisany w Scarred bez oparcia na konkretnym aktorze, mimo że wizualnie od początku było założone, że jest to chłopak azjatyckiego pochodzenia z ciemnymi włosami i oczami. Dopiero później, jeden z czytelników podsunął, że pasowałby tutaj Harry Shum Jr., a co lepsze, jest to, że Haru ma kilka cech wspólnych z postacią, którą Harry odgrywał w Glee - Mike - również wzorowy uczeń, członek drużyny footballowej i mający zapracowanych rodziców; różni się głownie tym, że nie jest gejem i jest tancerzem, a nie pianistą. 

Okej, lepiej kończę.

Następny rozdział: 19/11/16

Dobrej nocy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx