sobota, 27 lutego 2016

Rozdzial 32

Pamiętajcie o hashtagu #ScarredPL na Twitterze :)
Z góry przepraszam za wszystkie błędy.

Fabian's POV

    Złamana ręka i obolałe plecy... tak, to do bani.
Funkcjonowanie bez sprawnej, lewej kończyny, to zdecydowanie nowe wyzwanie, ale patrząc optymistycznie - mogło być gorzej. Mogłem stracić czucie w ręce, mogłem całkowicie stracić tą rękę.

Mogłem umrzeć.

    Moja mama wciąż dzwoniła do mnie każdego dnia, a tata typowo do niej dołączał. Przynajmniej przekonałem ją, że jestem w stanie normalnie chodzić do szkoły. Miała zamiar zabrać mnie do domu na kilka tygodni, ale postawiłem na swoim.
    W międzyczasie, Nina stała się cichsza niż zazwyczaj - to o czymś świadczyło. Nie 'rozmawiała' ze mną przez prawie cały tydzień, ale czułem na sobie jej wzrok, gdy wykonywałem proste, codzienne czynności. Gdy czasami miałem z czymś zwyczajnym problem - co poprzez złamaną rękę, stawało się nie lada wyzwaniem, zdarzało się, że podchodziła i pomagała mi, a po tym wracała do swojego wcześniejszego zajęcia, nawet na mnie nie patrząc, a w szczególności na mój gips.
    Zdaje mi się, że nie spojrzała na ten gips ani jeden raz, odkąd wróciłem. Nie naciskałem, aby przebywała więcej wśród ludzi - miała za sobą kilka ciężkich tygodni i zmagała się z wieloma rzeczami. To zrozumiane i spodziewałem się tego.

    Ale ten wieczór. Wieczór, w którym mnie przytuliła, pozwoliła, abym to ja ją przytulił, abym mógł oprzeć podbródek o jej głowę, gdy wtuliła się we mnie siedząc na kolanach.
Oh, ten wieczór powtarzał się w moich snach. Powracałem do tego momentu w moich myślach bez ustanku pamiętając to, jak automatycznie się uśmiechnęła, gdy oparła głowę o moją klatkę piersiową. Zrobiła to tak naturalnie, że wyglądało to jakby nawet nie zorientowała się co robi.
Zakochiwałem się w niej, mocno, szybko i nie miałem mocy, aby to powstrzymać

- Fabian - powiedział Mick, pstrykając palcami przed moją twarzą - Dalej facet, musimy iść na siłownię. Zajęczałem
- Po co?
- Musisz ćwiczyć mięśnie pleców w ramach rehabilitacji i mam się tam spotkać z Amber i Niną - zerknął na mnie, czekając na moją reakcję, której się pewnie spodziewał
- Niną? - powtórzyłem zdezorientowany - Ona idzie na siłownie? Nie wydaje mi się, aby kiedykolwiek tam była. Dlaczego miałaby iść teraz?

Uśmiechnął się szeroko
- Musisz przyjść, aby się dowiedzieć.

X
Nina's POV

- Idziemy dzisiaj na siłownie - oznajmiła Amber, zadowolona opadając na swoje łóżko - Idziemy to oznacza, że ty i ja
Po co mam iść na siłownie?
    Nigdy nie lubiłam miejsc takich jak siłownia, szkoła czy biuro. Siłownie zawsze były przepełnione spoconymi ludźmi i zapachem potu. On zawsze mówił moim nauczycielom, że mam okropną kondycję i najmniejszy wysiłek doprowadza mnie do mdlenia. Załatwił też fałszywe zwolnienie lekarskie - nie mógł ryzykować, aby ktoś zobaczył moje blizny, co było nieuniknione w krótkich spodenkach i bluzce z krótkim rękawkiem.
To była jedna z niewielu rzeczy, za które byłam mu wdzięczna.
- To niespodzianka - odpowiedziała, patrząc na mnie podstępnie. Wiedziała, że nienawidzę niespodzianek. Widząc moje zwątpienie, westchnęła
- No dalej, Nino. Proszę? Dla mnie? - poddałam się
Dobra
Pisnęła z radością i wstała
- Dziękuję! Spodoba ci się. Chodźmy, on już czeka!
Kto cze-
Chwyciła mnie za rękaw i zmusiła do wstania nie dając mi dokończyć pisać.

X

    Skrzywiłam się, gdy tylko weszłam do siłowni. Tak jak pamiętałam - gorąco i duszno. Ludzie byli w każdym zakamarku. Miejsce samo w sobie prezentowało się ładnie - wszystko było podzielone na sektory, a za oknem można było dostrzec ludzi biegających po torze. Amber doprowadziła mnie do sektora z workami treningowymi. Nie zauważyłam Micka i Fabiana, dopóki nie dostrzegłam znaczków na gipsie Fabiana

    Każdy podpisywał się na jego gipsie i coś rysował. Ogromne, różowe serce Amber było chyba widoczne na kilkanaście metrów. Ja nie podpisałam się i nikt nie musiał pytać dlaczego. Ledwo mogłam na to patrzeć, a co dopiero podpisać. Gips sam w sobie jest moim podpisem
- Dobrze, że jesteście - powiedział Mick, uśmiechając się. W tamtym momencie, Fabian obrócił się w naszym kierunku i najwidoczniej był zaskoczony naszą obecnością.

    Amber, która wciąż trzymała mnie za ramię, jakbym miała odbiec przy najbliższej okazji - co wcale nie było wielkim kłamstwem  - również szeroko się uśmiechnęła.
- Ledwo udało mi się ją namówić, aby przyszła, ale udało się. Znasz mnie, potrafię namówić każdego, do zrobienia wszystkiego.
Nikt nie mógł temu zaprzeczyć, zdecydowanie nie ja. Zmanipulowała mnie już do zbyt wielu rzeczy.

- Czy łaskawie mogłabyś powiedzieć mi, dlaczego ona tutaj jest? - zapytał Fabian - Mick nie chce mówić, a patrząc na minę Niny, ona sama nie wie co tutaj robi
    Mick klasnął w dłonie tak głośno, że podskoczyłam. Fabian rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie, po czym Mick sam spojrzał na mnie z przeprosinami wymalowanymi na twarzy. Czekał jeszcze chwilę, aż wszyscy skupiliśmy na nim uwagę.
- Nina zacznie ćwiczyć. Ze mną.

    Prawie odezwałam się poprzez napływ ekstremalnej niechęci i tak jak kilka dni temu, wszyscy osłupieli tak jak ja, gdy otworzyłam usta. Jak najszybciej je zamknęłam, ale moja reakcja dała im już moją odpowiedź.
- No co ty Nino, będzie zabawnie! - Nawet ona zawahała się mówiąc to - Dobrze, może nie, ale musisz nabrać kondycji. Musisz wiedzieć, jak się obronić.
    Zesztywniałam na samo słowo obronić i spojrzałam na Micka. To, że każdy z Anubisa wiedział chociaż trochę o mojej przeszłości, było dla mnie nie do pojęcia, nawet, jeśli większość nie wiedziała, kto jest sprawcą wszystkiego. Mick nie był wcale zaskoczony i wciąż się uśmiechał.
    Miałam z nim najsłabszy kontakt, nawet słabszy niż z Alfie'm, którego ponadprzeciętna ilość energii po prostu mnie przezwyciężała. Mick za to był za duży i zbyt mocno wysmortowany. Czułam się bezsilna tylko na niego patrząc.

Teraz mam spróbować uderzyć tego kolesia?
Po moim trupie.

- Amber, może powinnaś to przemyśleć? - Zapytał Fabian, widząc moją reakcję - Nina nie jest osobą, która uderzyłaby ten worek, a co dopiero kogoś. Już i tak zmaga się teraz z wieloma sprawami.

Takie jak poczucie winy za prawie doprowadzenie cię do śmierci - wyszeptał głos w głowie, ale nawet tam, gorzki ton był bardzo wyraźny.

- Musi się przemóc. Musi wiedzieć, jak się bronić - syknęła Amber - Co jeśli on posunie się za daleko i ją zabije, bo nie potrafiła się obronić? Jak będziesz się czuł, idąc na jej pogrzeb?
Fabian wstał wściekły
- Nawet nie waż się sugerować, że nie będę jej bronić do ostatniej sekundy, Amb...-
- Czy przestaniecie mówić o Ninie, jakby jej tutaj nie było i dacie zdecydować jej samodzielnie? - zasugerował Mick i spojrzał na mnie. Gdy Fabian i Amber się uspokoili, posłałam mu lekki uśmiech pełen wdzięczności.
- Chcę, aby czuła się komfortowo. Była zmuszona już do zbyt wielu rzeczy w swoim życiu.
- On ma rację - przyznał Fabian
- Przepraszam Nino - wymamrotała Amber rumieniąc się i spuszczając głowę.
Mick podniósł pytająco brew
- Więc Nino, spróbujemy, czy nie? - przez chwilę zastanawiałam się, po czym wyjęłam notes z tylnej kieszeni spodni.
Nie chce robić czegoś, co wiąże się z biciem lub kopaniem.
- Zamiast tego, możemy biegać - zasugerował - Bez dotykania i przemocy, a podbuduje twoją kondycję - Zawahałam się przed odpowiedzią i spojrzałam na niego niepewnie - Co?
Nie chcę być sama  z tobą.
Bałam się, że poczuje się obrażony, ale tylko przytaknął.
- Amber, Fabian. kto z was chciałby dołączyć?
Amber parsknęła
- Mnie się o to pytasz? Mnie?
- Ja chciałbym, ale lekarz powiedział, że muszę ograniczyć tego typu rzeczy, aby nie narazić się na kolejny uraz.
- Sugerując, że Nina wolałaby, aby była to dziewczyna - szybko przytaknęłam na jego słowa - Jestem pewien, że Patricia, Mara lub Joy dołączą. Tata Mary był atletą, dużo wie na ten temat. Może i nie jest wyśmienita w bieganiu, ale mogłaby pomóc w teorii.
Przegryzłam wargę.
Jeśli ona się zgodzi, to ja też.
Amber rozpromieniła się.
- Porozmawiam z nią później. Jestem przekonana, że z chęcią dołączy.
- Dlaczego nie chcesz poćwiczyć z workiem treningowym? Przecież nie odwzajemni uderzenia - skomentował Mick
Nie lubię przemocy. Nawet jeśli to worek treningowy.
- No dobrze. Daj mi znać, gdy zmienisz zdanie - przerwał i wyjrzał przez okno - Chcesz zobaczyć bieżnie? Fabian i Amber mogą iść z nami.
    Wyszłam na zewnątrz bez odpowiedzi, pozostawiając wszystkich, aby poszli za mną. Poczułam na twarzy przenikliwy chłód i mocniej otuliłam się swoim płaszczem. Mick był w szortach i w bluzce z krótkim rękawem, a nawet nie zadrżał. Wyszczerzył się, wiedząc o czym myślę.
- Nic mi to nie robi, jestem od dawna przyzwyczajony

    Spojrzałam na ogromny tor. Jak daleko mam biec po tym czymś? Jak długo? Moje nastawienie musiało być widoczne na mojej twarzy, ponieważ Fabian zaśmiał się pod nosem.
- To nie jest takie długie, na jakie wygląda.
- Jedno kółko - oznajmił Mick - 400 metrów. Spróbuj zmieścić się w ośmiu minutach. Start!

Pobiegłam

X

Po 5 minutach, wiedziałam, że słowa Fabiana były czystą prawdą. Nie jest to takie długie, jak myślałam.

Jest o wiele dłuższe.

    Po 10 minutach, praktycznie przewlekłam się przez linię mety nie wiedząc jak zwolnić oddech. Moje nogi były jak z waty. Czułam się, jakbym przebiegła maraton a Mick tylko podniósł brew na mój widok.
- Cóż - zaczął powoli - To może być trudniejsze, niż myślałem.
To oczywiste
- Musimy ułożyć plan zajęć, jeśli chcesz nabrać kondycji. Kiedy ostatnio przebiegłaś chociaż 2 kilometry? Kiedy ostatnio miałaś w ogóle WF? - zapytał. Ledwo byłam w stanie wyjąć notes, a co dopiero napisać cokolwiek.
Nigdy. 
- Nigdy? - powtórzył i zajęczał - Jezu, to będzie ubaw.
Przepraszam. Nie chciałam ci niczego utrudniać. 
Podniósł brew i potrząsnął głową
- Więc to miałeś na myśli - wymamrotał pod nosem, spoglądając na Fabiana, który tylko lekko zaśmiał się i skinął.
Mick widząc moje pytające spojrzenie, tylko się wyszczerzył
- Oh, nic takiego. Tylko coś, co powiedział mi kiedyś Fabian. Więc, jeśli Mara się zgodzi, chciałbym zacząć z dwoma treningami w tygodniu. Jakie dni pasują ci najbardziej?
Wtorek i czwartek?
- Mi również pasuje idealnie - podniósł rękę, abym mogła przybić mu piątkę i zrobił to na tyle szybko, abym mogła się przestraszyć i cofnąć o krok. Natychmiast spuścił rękę i po raz kolejny posłał mi przepraszające spojrzenie
- Przepraszam. Nie mieliśmy wcześniej ze sobą zbyt dużo kontaktu. Będę musiał się przyzwyczaić - otrząsnął się i skierował ku drzwi siłowni nie czekając na odpowiedź.

- Napij się wody i zjedz jabłko. Przyda ci się.

X

   Gdy wróciłam do domu, napiłam się wody i zjadłam jabłko, rytm mojego serca wrócił do normy. Poszłam do pokoju i uśmiechnęłam się do Amber, która porządkowała przybory do włosów i rozmawiała z Marą. Obie natychmiast przerwały konwersację.

- Nino, usiądź - zarządziła Amber, wskazując na krzesło ustawione przed ogromnym lustrem. Pod krzesłem, było rozłożone jakieś stare prześcieradło a na toaletce, były ustawione różne kosmetyki do włosów i szczotki.  Spoglądałam raz na nią, raz na krzesło.
Po co?
Bo nadszedł czas, na obcięcie włosów.
Nie. Zdecydowanie nie.
- Tak. Siadaj - potrząsnęłam głową i z przerażeniem spojrzałam na nożyczki, które trzymała w dłoni. Rozszyfrowała, na co się patrzę i zajęczała znużona,
- Daj spokój. Jeśli boisz się mnie, że ciebie skrzywdzę, to nie masz o co. Jeśli martwisz się o swoje włosy, to przysięgam, jestem w tym dobra. Zajmuję się włosami Mary od lat.
Mara pomachała ręką i wyeksponowała ruchem głowy swoje zadbane, czarne włosy.
Nie chodzi mi o żadną z tych rzeczy
Cóż, może jej pierwsza sugestia miała coś w sobie, ale to nie był główny powód.
- No to o co chodzi?
Nie chcę ładnie wyglądać
- Wyglądasz ładnie nawet z takimi włosami, Nino. I nie chcę robić tego dla ładnego wyglądu, tylko dla zdrowia. Masz sporo rozdwojonych końcówek, co hamuje odpowiedni wzrost włosów. Nie będę ich obcinać, mając na myśli upiększanie. Proszę? - Zastanawiałam się, przegryzając dolną wargę.
Niech będzie
- Yay! - uradowała się - W porządku, usiądź. To będzie wspaniałe - Posłusznie usiadłam i z uwagą przyglądałam się odbiciu w lustrze. Zauważyła to i uśmiechnęła się.
- Zrelaksuj się. Najpierw tylko rozczeszę je. Na razie bez nożyczek.
Dotrzymując słowa, chwyciła tylko szczotkę.


- Dlaczego płaczesz, kochanie? - wyszeptał ktoś do mojego ucha. Głos był delikatny i damski.
- Tęsknie za tatusiem - odpowiedziałam cicho. Szczotka na chwilę zatrzymała się w moich włosach, a po chwili znów zaczęła przeczesywać falowane kosmyki. Kobieta westchnęła.
- Też za nim tęsknię skarbie, ale teraz mamy ojczymusia - jej głos stał się cieplejszy, gdy użyła nazwy, którą dla niego wymyśliłam - I będzie się nami opiekował i kochał nas, tak mocno jak tatuś, okay?
Przetarłam oczy i westchnęłam 
- Okay - na mojej twarzy zajaśniał uśmiech - Przynosi mi słodycze. Psepysne słodycze.
- O tak - zaśmiała się, ale po chwili jej śmiech ucichł i znów zaczęła rozczesywać moje włosy. Zamknęłam spokojnie oczy, ale ponownie sie odezwała - Wiesz, że nigdy ciebie nie opuszczę, prawda? Nie tak jak tatuś. Będę przy tobie na zawsze.
- Tak - wyszeptałam i przytaknęłam - Kocham cię mamusu.
Zbliżyła usta do mojej głowy.
- Też cię kocham, Nino. Zawsze.

    Gdy powróciłam to rzeczywistości, miałam w oczach łzy a obie dziewczyny przyglądały mi się uważnie. Szczotka tkwiła w moich włosach bez ruchu.
- Nino? Wszystko dobrze? Nie musimy tego kontynuować, jeśli boisz się tak bardzo, że płaczesz....
Nie, jest w porządku. Tylko wspomnienie. Dobre wspomnienie.
    Tylko wspomnienie, którego nigdy nie pamiętałam. Skąd to przyszło? Dlaczego? Zawsze pamiętałam tylko szczotkę przeczesującą włosy, a nie słowa które przy tym padły. Nawet nie pamiętam twarzy ojca i z trudnością przypominam sobie, jak wyglądała mama.
- Czas na nożyczki, Nino - oznajmiła ostrzegawczo Amber. Wszystkie moje mięśnie sie napięły, co nie umknęło uwadze Amber.
- Chcesz, aby Fabian był przy tobie do pomocy? - zapytała - Ufasz mu najbardziej z nas wszystkich. Nie obrażę się, obiecuję.

    Oh tak, wiedziałam, że obecność Fabiana mogłaby pomóc mi przezwyciężyć moje lęki ale jak diabli mam zamiar go o to prosić. Nie po tym wszystkim, przez co musiał przeze mnie przechodzić. Potrząsnęłam głową i zmusiłam się do relaksu, ignorując chaos w mojej głowie.
- Dobrze. W takim razie, zacznę od podcinania końcówek, a ty masz myśleć o szczeniaczkach, tęczy, wtulaniu się w Fabiana czy o czymkolwiek innym, co cię uspokaja - Uśmiechnęła się chytrze, widząc moją zszokowaną reakcję.
- Okay? Okay - chwyciła część moich włosów i bez dalszej dyskusji, zaczęła obcinać.

    Obcięte kosmyki opadały na materiał rozłożony pod krzesłem. Lok za lokiem. Nigdy nie spuściłam wzroku z odbicia w lustrze i z nożyczek. Byłam do tego tak zdeterminowana, że chyba ani razu nie mrugnęłam. Łzy zbierające się w kącikach, potwierdzały tylko moje przypuszczenia. Teraz, moje oczy były ostatnią rzeczą, na której się skupiałam; gdy do gry wchodziły nożyczki, będące tylko kilka centymetrów od mojego gardła.
    Gdy wydawało się, że skończyła obcinanie, przeszła do grzywki, która już dawno odrosła. Gestem poprosiłam ją, aby przerwała.
- Co?
Co robisz?
Zawahała się
- Chciałam dodać do stylizacji grzywkę. Grzywkę na bok. Widzę, że kiedyś już ją miałaś. Sekcja włosów jest idealnie do tego wydzielona. Pomyślałam, że spodobałoby ci się, skoro tak lubisz się ukrywać.... mogłabyś to robić za swoimi włosami, a nie zamknięta w pokoju - Spojrzała na mnie z oczyma przepełnionymi nadzieją i pierwszy raz odkąd chwyciła nożyczki, uśmiechnęłam się.
Tak, poproszę.
    Pięć minut później, wygoniła mnie jak najprędzej do łazienki a po 15 kolejnych minutach, wróciłam do pokoju z mokrymi włosami i czystym ciałem. Na toaletce przede mną, położyła suszarkę. Spojrzałam niepewnie na urządzenie.
- Nigdy wcześniej nie używałaś suszarki? - zapytała z zaskoczoną pasją w głosie. To w końcu jest Amber - Co było alternatywą przez te wszystkie lata?
Pozwalałam, aby schły naturalnie.
Potrząsnęła głową i wzięła do ręki suszarkę.
- Schnęły naturalnie - wymamrotała jakby było to największe przestępstwo, jakie mogłam popełnić - Bez komentarza
    Włączyła suszarkę. Jeszcze kilka miesięcy temu, ten dźwięk wystraszyłby mnie na śmierć, ale przyzwyczaiłam się do Amber suszącej sobie włosy po drugiej stronie pokoju, więc nawet się nie ruszyłam. Za to nagłe ciepło buchające w moje włosy, to coś nowego, ale siedziałam w spokoju radząc sobie z tym.
Przyglądałam się, jak ciężkie, mokre włosy, zmieniły się w zwiewne, delikatne fale opadające na ramiona i sięgające do połowy pleców.

    Wyłączyła urządzenie i przeczesała włosy jeszcze kilka razy, nie zapominając o grzywce, która opadała na bok, przysłaniając nieco czoło i oko, ale nie zasłaniała całkowicie. Mara, która siedziała nadal na łóżku, szeroko się uśmiechnęła.
- Wyglądasz pięknie Nino

    Sięgnęłam ręką, aby dotknąć włosów, które pewnie dzięki suszarce, były teraz znacznie gładsze. Ledwo poznawałam siebie, mimo, że Amber nie zmieniła dużo, tak jak obiecała. Były 2 lub 4 centymetry krótsze i zmianą była grzywka, lecz główną zasługą była odpowiednia opieka nad nimi.
- Podoba ci się? - zapytała pełna nadzieji. Mara wbiła we mnie swój wzrok, gdy nie odpiwiedziałam
- Nino?
- Tak - wyszeptałam tak cicho, że ledwo było słychać. Jakoś i tak to usłyszały, bo obie wytrzeszczyły oczy z zaskoczenia - Tak, podoba sie.

X

    Pół godziny zajęło Amber namówienie mnie, abym poszła na dół. Ostatecznie, zeszłam wolnym krokiem po schodach. Nie byłam pewna, czego bardziej się bałam - tego, że wszyscy polubią nową fryzurę, czy tego, że nie
Nadszedł czas, aby się dowiedzieć.

    Wszyscy byli w salonie. Gdy weszłam do pomieszczenia, Joy szturchnęła Fabiana i wskazała na mnie. Zajęło mu chwilę, aby podążyć wzrokiem za jej palcem, ale gdy tak się stało, jego szczęka opadła.
- Jasna cholera - rzucił nieświadomie i wszyscy skierowali swoją uwagę ku mojej osobie. Patricia szeroko się uśmiechnęła, komentując to, jakim cudem Amber zdołała mnie do tego namówić. Jerome upomniał Fabiana, że powinien otrzeć ślinę z brody, po czym szybko oberwał w tył głowy od Joy.
    Fabian wstał oszołomiony i podszedł bliżej. Spojrzałam na niego nerwowo; uśmiechnął się i schował jeden z moich opadających kosmyków za ucho
- Nino, nigdy nie widziałem cię piękniejszej niż teraz - poczułam żar na policzkach i odwróciłam na moment wzrok, przegryzając wargę. Oślepił mnie flesz, a po chwili zorientowałam się, że to aparat Joy, ujmujący tą chwilę. Moje policzki stały się jeszcze bardziej czerwone o ile było to możliwe, a Fabian uśmiechnął się szerzej,
- To aż prosi się o uczczenie. Co myślicie, aby...-

Ktoś zapukał do drzwi.

Trudy, która cały czas się nam przyglądała, wstała z krzesła
- Otworzę! - wyjrzała przez judasza i otworzyła drzwi - Mark! Co za niespodzianka.

Poczułam okropny ścisk w brzuchu.
O nie.

Mark przeszedł przez próg domu, jakby podawał się za jego właściciela, ubrany odświętnie. Uśmiechnął się do niej czarująco.
- Dzień dobry, proszę pani. Wpadłem tutaj po...-
- Mark - głos Fabiana był równie zimny, jak jego spojrzenie - Co tutaj robisz?
Bicie mojego serca nabrało szybszego tempa. Zapomniałam o mojej randce. Jak mogłam? Dlaczego musiało to przytrafić się dzisiaj?

To jest sen. Obudź się. Obudź się
Nie obudziłam się

- Nie słyszałeś? - zapytał, zadowolony z siebie. Podszedł do mnie i chwycił za rękę. Ledwo powstrzymałam siebie od wzdrygnięcia - Nina i ja wychodzimy na kolację.

Cisza okazała się być zbyt głośna.

    Amber opadła szczęka. Joy prawie upuściła aparat na podłogę. Mara i Patricia zaparły dech w piersiach. Jerome, Alfie i Mick wyglądali, jakby Mark oszalał. I Fabian, biedy Fabian, wyglądał jakby jego świat zmienił się w koszmar i modlił się, aby mógł się wybudzić. Przerzucił swój wzrok z Mark'a, na mnie
- Nino? - wyszeptał - To prawda?
Z ogromnym bólem w sercu, przytaknęłam.

- Obcięłaś włosy na naszą randkę? - Zapytał Mark z szerzącym się uśmiechem. Po tym zrobił coś, co tylko pogorszyło sytuację. Chwycił kilka kosmyków, podobnie jak tydzień wcześniej, ale tym razem z trudem powstrzymałam się od skwaszonej miny - Podoba mi się
     Uśmiech na jego twarzy był srogi. Wiedział, co robi ze mną oraz z moją przyjaźnią z Fabianem
- Cóż, zdaje mi się, że powinniśmy już iść. Pizza już woła nasze imiona - uśmiechnął się do wszystkich zwycięsko, jakby wygrał jaką grę, a ja jestem jego medalem, który może sobie powiesić na szyi - Miłego wieczoru wszystkim!

    Ostatnią rzeczą, którą widziałam przed obróceniem się i wyjściem, była twarz Fabiana, która sama za siebie mówiła, o poczuciu zdrady. Jedyne co po tym nastąpiło, to chłodne powietrze szczypiące w policzki i śmiech Mark'a podczas gdy szliśmy wzdłuż chodnika. rozpoczynając prawdopodobnie jeden z najgorszych wieczorów mojego życia.

XXX

Większość z Was w tej chwili

Ja teraz
Dzień dobry! Cóż za piękne zakończenie! Haha, nie. Wiem, że co najmniej 2 osoby nastawiały się iż ta randka nie wypali. Niespodzianka! 
Szczerze, to nie wiem co dalej napisać...
Kończą mi się ferie, błagam, chcę teraz przeskoczyć do Wielkanocy lub majówki. W pierwszym tygodniu nic nie tknęłam, jeśli chodzi o tłumaczenie, ale w drugim... Skończyłam dzisiaj 37 rozdział *bije sobie sama brawo*

Teraz przyszedł czas na mały ochrzan. Trochę przykro mi się zrobiło, gdy przez pierwszy tydzień nie pojawił się żaden komentarz. Dopiero w połowie drugiego, pojawiły się 2. Wyjątkowo sytuację uratował Wattpad, bo tam 4. Wiecie, że to wiele dla mnie znaczy i proszę, wystarczy mi jedno słowo w komentarzu, naprawdę. Chcę wiedzieć dla kogo zarywałam nocki przez ostatnie 5 dni. Na szczęście, ewentualną motywacje dało mi kilka kochanych osóbek, które zainteresowały się i zaczęły czytać :)

Następny rozdział:  12/03/16
A co w nim? Przebieg randki i coś ważnego, przełomowego, czego Wam nie zdradzę teraz. Chyba, że...

6 komentarzy = spojler!


Wezmę się dzisiaj za 38 rozdział. Przyda się popcorn, omg. I wcale nie mam na myśli czegoś śmiesznego. Wręcz przeciwnie... trochę boje się Waszej reakcji na niektóre przyszłe rozdziały. Zbliża się koniec początku


Proszę, komentujcie x

2 komentarze:

  1. "No co ty Nino, będzie zabawnie! - Nawet ona zawahała się mówiąc to - Dobrze, może nie..." Ten entuzjazm. Jakbym słyszała siebie przesz fizyką!
    Tak! To zdecydowanie była moja reakcja. Ty zła. Ale gif jest zarazem boski, rozbroił mnie. Aż go sobie zapiszę.
    Łączmy się w bólu, ci, którym ferie się kończą. Boże, ta niepewna Nina, uroczy Fabian, jak zwykle zaborcza Amber i taki miły Mick.
    No i Mark. Ugh, przepadnij, zła duszo!
    Nina się znowu odezwała. Boże, święto! Łuhu!
    Coś ważnego? Przełomowego? Chcę wiedzieć. O jeju, oby ten czas szybko zleciał. Nie mogę się doczekać.
    Ostatnio nie komentowałam, za co przepraszam. Poprawię się.
    A te rozdziały niech nie kończą się w takich momentach. Polsatujesz!
    Pozdrawiam cieplutko! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! *.* Mark namiesza.. bardzo namiesza :/ świetne tłumaczenie: ) twoje ferie sie kończą a moje były 2 tyg temu �� pozdrawiam: )
    Rybka

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx