sobota, 24 grudnia 2016

Wesolych Swiat!


Pierwszy raz od dawna, mam dłużą chwilę, by napisać Wam coś porządnego!

Z głębi serca życzę Wam rodzinnych, mile spędzonych Świąt. Dużo radości, spełnienia marzeń, zdrowia, sukcesów i cierpliwości. Abyście zawsze mieli przed sobą jakiś cel, do którego będziecie nieustannie dążyć.

    Jesteście najwspanialszymi czytelnikami; nie ma Was aż tak dużo, ale jesteście najlepsi. Co prawda duża większość czyta na Wattpadzie, ale Blogger wciąż uwielbiam.
    Przenigdy nie wyobrażałam sobie, aby ktoś mógł poświęcić czas na coś, co stworzyłam. Albo raczej współtworzyłam. Deffy bierze 90% odpowiedzialności, ale pozostałe 10% też wymaga czasu, zaangażowania i przede wszystkim serca. Może i mam już przed sobą gotowe słowa, ale nadanie im odpowiedniego sensu w naszym języku, to wciąż ogrom pracy. Także dziękuję wszystkim, którzy doceniają tę pracę.

Mając nareszcie czas, mam do Was drobną prośbę.

Chciałabym prosić o głosy na książkę współtworzoną przez moją kochaną Joylitte



O ile dobrze pamiętam, głosowanie trwa do końca grudnia. Proszę, aby oddać głos wystarczy wpisać e-mail lub zalogować się przez Facebooka lub Twittera.

Także jeszcze raz życzę Wam wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia. Trzymajcie się ciepło x


A w ramach prezentu z mojej strony, co powiecie na drobny spoiler z Maru (bo z tego co widzę, większość jest nimi bardzo zainteresowana. Cieszę się, że nie jestem sama!)

///

"Zajęło to trochę czasu i zużyłem dwa ręczniki do oczyszczenia ran, ale w końcu był zabandażowany. Jego głowa lekko opadała na bok, więc zerknąłem przez jego ramię, by spojrzeć na jego twarz. Wyglądał, jakby za chwilę miał zasnąć. Wypuściłem głośno powietrze z płuc i oparłem czoło o jego łopatkę, tuż nad miejscem, w którym zaczynały sie bandaże. Wymamrotał coś niezrozumiałego

- Co?

- Dlaczego nie mogę być normalny - wyszeptał.

Wyparowała z niego chęć do kłotni. Wyszedł z niego agresywny mężczyzna, a powrócił ten, którego znałem i kochałem.

- Możesz być. Musisz tylko trochę nad tym popracować.

- Próbowałem dzisiaj. Próbowałem poprawić relacje z mamą. Ale tylko wszystko spieprzyłem, tak jak zawsze gdy nie jesteś przy mnie - zaśmiał się pod nosem - Powinniście już dawno ode mnie odejść. Nie lubię ranić ludzi. Nie lubię czuć się jak mój ojciec. Po prostu...

- Masz bardzo destrukcyjną osobowość - dokończyłem za niego - Wiem. Może pewnego dnia to naprawimy, ale pierwszy krok musisz postawić sam. - Przyłożyłem wargi do jego ramienia w lekkim pocałunku; tak lekko, że pewnie nie poczuł - Mogę cię uszczęśliwić. Ty możesz uszczęśliwić mnie.

Potrząsnął głową i opadł powoli na łóżko. Zwinął się w kulkę wokół swojej poduszki. Kawałki papieru porozrzucane na łóżku najwidoczniej nie przeszkadzały mu.

- Lepiej aby nie. Lepiej będzie, gdy odejdę. Wszyscy byliby szczęśliwsi...

///

Tak więc... nie zdradzę Wam, co się stało Marko'wi. Co to, to nie.

A ten rozdział nadal nie jest dokończony. Mam tydzień i mam nadzieję, że uda mi się.

Spokojnej nocy,

Klaudia x

niedziela, 18 grudnia 2016

Rozdzial 52

Nina’s POV

Otworzyłam usta, by coś powiedzieć....
I od razu je zamknęłam.

Zostałabyś moją dziewczyną?

    Jest to dokładnie to, czego się obawiałam. No i proszę, nawet nie potrafiłam odnaleźć głosu, by odpowiedzieć. Moja cisza trwała na tyle długo, że uśmiech Fabiana pełen nadziei, zaczął zanikać.
– Nino? – wyszeptał – Proszę, tylko nie odbiegaj. Albo nie miej ataku paniki. Przepraszam. Po prostu zapomnij, że zapytałem, okay? Proszę? – z każdą sekundą narastała w nim panika, ale na szczęście zebrałam w sobie dostatecznie dużo odwagi, by odezwać się.
– Nie mam zamiaru odbiegać, czy mieć atak. Jednak nie mam też zamiaru zapomnieć tego, co powiedziałeś – oznajmiłam najspokojniej jak potrafiłam, lecz nienawidziłam tego, jak w jego oczach pojawiła się iskierka nadziei
– Czy to oznacza, że...
– Nie – przerwałam mu – Nie oznacza. Przepraszam Fabian, ale moja odpowiedź brzmi nie.

4 miesiące temu, odbiegłabym, dostałabym ataku paniki lub zgodziłabym się, aby nie zrobił mi krzywdy. Moje ’nie’ opisuje moje postępy bardziej niż powiedzenie ’tak’. Pomimo bólu w sercu, czułam się także dumna z siebie. Mam kontrolę nad swoim życiem.

Fabian przymknął oczy, ale zdołałam dostrzec odrobinę bólu, zanim zdążył to ukryć.
– Mogę wiedzieć dlaczego? – zapytał powoli, jakby słowa raniły go w sposób fizyczny – Nadal jesteś na mnie zła za szantażowanie twojego ojczyma? Nie jestem wystarczająco dobry? A może... może wszystko mylnie interpretowałem? Bo jeśli tak, to Nino, bardzo prze...
– Nie, to nic z tych rzeczy, przysięgam. Jesteś kimś więcej, niż mogłabym potrzebować i nie jestem już zła – niepewnie podniosłam swoją dłoń do jego policzka – Nie... nie zinterpretowałeś tego wszystkiego w zły sposób. Tak, pocałowałam cię. Tak, śpię w twoim pokoju. Zależy mi na tobie bardziej niż na kimkolwiek innym i myślę, że zależy mi na tobie jako kimś więcej, niż na przyjacielu, lecz moja odpowiedź nadal brzmi nie – pokręciłam powoli głową – Nie jestem do końca pewna dlaczego, ale wiem, że nie jestem na to gotowa. Może i twoje wyczucie czasu jest słabe, ale to nie ma nawet wpływu na moją odpowiedź. Gdy dowiem się, dlaczego nie jestem gotowa, to powiem, okay? I może... może wtedy moja odpowiedź będzie brzmiała inaczej.

Fabian odsunął twarz od mojej dłoni i przeczesał swoje włosy palcami. Wyglądał... nieswojo. Niekomfortowo.
Naprawdę musiał sądzić, że sie zgodzę.

– Będę szczery, dobrze Nino? Jestem zawiedziony i przygnębiony tym, że powiedziałaś nie. Ale to niczego nie zmienia. Nadal będę przy tobie, gdy będziesz mnie potrzebować. Moje ramiona są dla ciebie otwarte. Kulinarne zdolności i gorąca czekolada również – posłał mi delikatny uśmiech – Poza tym, mimo że bardzo chciałem, abyś się zgodziła, jestem zadowolony z tego, że miałaś w sobie tyle odwagi, by powiedzieć nie. Szanuję to i jestem wdzięczny za to, że jesteś ze mną szczera.
Przybliżył się do mnie, jego spojrzenie złagodniało. Po kilku sekundach otrząsnął się i wstał
– Przepraszam, przepraszam. Jeśli chcesz, mogę pójść, albo...
Znów mu przerwałam
– Fabian, chodź tutaj – gdy zatrzymał się, ale nie podszedł do mnie, to ja wstałam i podeszłam do niego.
Możesz to zrobić. Znów miał zamknięte oczy, więc nie spodziewał się niczego, gdy delikatnie musnęłam jego usta swoimi
– Nadal możesz mnie całować – powiedziałam drżącym głosem – Czasami – W naturalnej reakcji, starał się pogłębić pocałunek, tak jak za pierwszym razem, ale lekko odsunęłam się – Przepraszam. Nie... Nie tak. Za pierwszym razem dałam się ponieść chwili, ale nie sądzę, że teraz też tak potrafię. Ale to? – mój pocałunek był delikatny i słodki – To jest w porządku. Radzę sobie z tym. Wiem, że to dziwne; to, że całuję cię, a nie jesteśmy razem, ale wiem co mogę, a co nie.

Starałam się ukryć to, jak moje dłonie drżały nawet przy takim pocałunku. To był mój kompromis. W taki sposób dam sobie radę.

– Okay – cofnął się o krok i wziął za rękę – Powinniśmy wracać. Limuzyna czeka na nas na parkingu – Chciał porzucić temat, więc przytaknęłam w ciszy.

Droga powrotna zdawała się być całkiem komfortowa. Rozmawialiśmy tak jak zawsze. Nie przypominało tego, co słyszałam o nieudanych związkach i oświadczynach.

Ale coś było inaczej.
Coś, nad czym Fabian, czy ja nie mieliśmy kontroli. Powietrze trzymało w sobie gorzką posmak.
I wiedziałam, że nie ważne co zrobię, nie ważne, jak mocno się postaram, będzie tak, aż moja odpowiedź będzie brzmiała ’tak’.

Haru’s POV

Gdy Mark otworzył oczy, miałem ochotę rozpłakać się z ulgi.

– Mark. O mój Boże, Mark – sięgnąłem do jego dłoni i ścisnąłem ją wraz z szpitalną pościelą – Nawet nie wiesz, jak dobrze jest ciebie widzieć. Nigdy więcej, pod żadnym pozorem nie rób mi tego kolejny raz.

Nie miałem nawet pewności czy mnie słyszał. Powoli zamrugał powiekami i zajęczał
– Co się stało? Gdzie jestem? – wymamrotał. Wstałem z krzesła i usiadłem po boku łóżka i czekałem, aż rozbudzi się na tyle, by zrozumieć moją odpowiedź
– Jesteś w szpitalu. Gdy nawiązałem do tego, co twój ojciec powiedział na widzeniu, zacząłeś mieć atak paniki, ale go ukrywałeś. To, pomieszane z brakiem snu sprawiło, że straciłeś przytomność – westchnałem – Dlaczego nie bierzesz swoich lekarstw?

Mark znów zamknął oczy, ale wiedziałem, że nie próbował zasnąć
– Sprawiały, że byłem w ciągu dnia senny, a w nocy byłem w zbyt głębokim śnie, by móc wybudzić się z koszmarów. Po kilku kolejnych koszmarach, przestałem je brać. Ale wtedy nie mogłem spać... więc tylko udawałem, że śpię, bo nie chciałem ciebie martwić.
– Domyśliłem się. Lekarze przepisali ci nowe leki i te nie powinny mieć efektów ubocznych. Trzymają ciebie tutaj, by mieć pewność, że nie nastąpi reakcja alergiczna – wpuściłem drżący oddech z płuc – Myślałem, że... Myślałem, że próbujesz...
Położył swoją dłoń na mojej
– Wiem. Przepraszam – westchnął – Jak długo muszę tutaj leżeć?
– Obecnie jest druga nad ranem. Wypuszczą cię jutro po południu, lub raczej... zależy jak na to spojrzeć; dzisiaj po południu.
– Druga nad ranem? Czas na wizyty przypadkiem się nie skończył?
Na mojej twarzy zajaśniał lekki uśmiech
– Tak. Wślizgnąłem się tutaj. Pod wrażeniem?
– I to jakim – odetchnął i zamknął oczy. Wiedziałem, że nie będzie obudzony na długo – Naprawdę przepraszam za takie przestraszenie cię. Wiesz, że nigdy bym cię nie zostawił. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, Haru. – zamilkł na moment – Wow, musieli mi podać niezłe proszki, bo inaczej bym tego nie powiedział.
Zaśmiałem się pod nosem lekko zadumany
– Śpij, Mark. Musisz wypocząć.
Przytaknął i wtulił się mocniej w pościel
– M-okay – wymamrotał – Chciałbym... – nie dokończył, ale napłynęła do mnie determinacja, by dowiedzieć się co ma na myśli. Coś osobistego.
– Co? Czego byś chciał?
-... więcej – wyszeptał

I zasnął.

Nina’s POV

W następny poranek obudziłam się z krzykiem i kurczowo trzymając koszulkę Fabiana. Znów śniło mi się, że on skręcił mu kark na moich oczach. Jednak tym razem poradziłam sobie lepiej i z drobną pomocą Fabiana uspokoiłam się po minucie lub dwóch. Mimo to czułam ze strachu dziwną zapaść w brzuchu. Wiedziałam, że Fabian dostrzegł to w moich oczach, ponieważ gładził kciukiem mój policzek i z uwagą przyglądał się mojej twarzy. Nic jednak nie powiedział.

W powietrzu nadal unosiła się pewna gorzkość, tak jak wcześniej założyłam, że nie zniknie.
– Musimy dzisiaj zadzwonić do twojego ojczyma – powiedział, składając pocałunek na moim policzku – Spaliśmy do 11. Co obecnie może on robić w USA?
– Zazwyczaj nie trzyma się żadnego grafiku, jeśli chodzi o pracę. Przynajmniej, gdy jeszcze z nim mieszkałam. Lubił spać w ciągu dnia, ale na kanapie, by mieć na mnie oko, a chodził spać bardzo późno. Pewnie jeszcze nie śpi – oznajmiłam. Nie chciałam tej rozmowy, ale wiedziałam, że musi się ona odbyć. Damy sobie radę. 

Fabian usiadł i sięgnął po telefon.
– Ja mam zadzwonić, czy ty chcesz?
– Ty zadzwoń – odpowiedziałam natychmiast – Ale włącz tryb głośnomówiący.
Przytaknął i wybrał numer, który mu podyktowałam, a następnie zrobił tak, jak poprosiłam. Sygnał oczekiwania wypełnił cichy pokój i przyprawił moje wnętrzności do drgania. Czekaliśmy kilka sekund i z każdą kolejną, coraz bardziej się stresowałam, coraz bardziej się bałam. Co, jeśli powie coś, co nie chcę, aby Fabian wiedział? Co, jeśli...
Moje myśli przerwał znajomy, melodyjny głos
– Pan Rutter, jak mogę się domyślić?
– Zgadza się – Byłam zdezorientowana tym, jak zgadł, że to Fabian, ale potem domyśliłam się, że wyświetlił mu się numer kierunkowy UK – Nina jest tutaj ze mną. Zadzwoniliśmy, by...
– Ustalić warunki. Tak, wiem.

Coś nie grało.

Jego głos nie był jego i im więcej mówił, tym bardziej byłam tego pewna.
Tak, to on był przy słuchawce, ale brzmiał... pusto. Na zmęczonego. Na pokonanego. Ten sam ton, którego użył na koniec naszej konwersacji, gdy był tutaj w domu, ale jeszcze bardziej wyraźny. Poddał się i to było coś, czego nigdy bym się po nim nie spodziewała.

W pewien sposób, to mnie właśnie martwiło.

– Po pierwsze, koniec z krzywdzeniem Niny. Nie możesz jej sponiewierać w jakikolwiek sposób. Jeśli usłyszę od niej cokolwiek o byciu chociaż godzinę w tej przeklętej szafie, o biciu, o tym, że nazwałeś ją swoją dziwką, idziesz do więzienia. Jeśli spróbujesz wypisać ją ze szkoły, idziesz do więzienia. Jeśli odwiedzisz ją bez skrajnego powodu? Więzienie. Spróbujesz coś mi zrobić? Więzienie. Masz już przed oczami pełen obrazek?

Przez słuchawkę nawet nie usłyszałam, aby zawarczał ze złością. 

– Tak, panie Rutter. Mam zerwać z nią jakikolwiek kontakt, nie licząc wakacji. A wtedy też nie mogę jej skrzywdzić; nie może stracić ani włosa z głowy. O to chodzi?
– Tak. I jestem pewien, że masz świadomość, czego jeszcze nie możesz robić. Jeśli zrobisz coś, co mnie nie zadowoli, trafisz za kratki. Trzymaj się tego.
– Jak sobie życzysz. Czy ta rozmowa może już się zakończyć? Obecnie pracuję.
Zawsze lubił wszystko przedłużać, a tym razem chciał skrócić. Moje zmartwienia wzrosły. Fabian zawahał się i wiedziałam, że nawet on wyczuł, że coś tutaj nie pasuje.
– Uh.. pewnie. Będziemy dzwonić regularnie co miesiąc, by mieć pewność, że wszystko nadal trzyma się planu. 

Jedyną odpowiedzią, był sygnał zakończenia rozmowy.

Mark’s POV

Wyszedłem ze szpitala po południu.

Resztę dnia spędziłem z Haru, grając w różne gry. Jak zwykle, skopałem mu tyłek w Mario Kart, ale on zrewanżował się przy Guitar Hero. Był to dzień jak każdy inny i nie miałem pojęcia jak bardzo tego potrzebowałem, dopóki nie doszedł jego koniec.

Zasnąłem na kanapie.

Dostałem list miłosny od Doriana. Najpierw pomyślałem, że to jakiś żart, ponieważ Dorian nie był tego rodzaju osobą. Mając nawet tylko 13 lat (ja byłem 1,5 miesiąca młodszy), był bardzo rzeczowym, bezpośrednim człowiekiem. Gdy się pocałowaliśmy, nie zaszło to nigdzie dalej. To znaczy, ledwo co można było nazwać nas nastolatkami. Mieliśmy plany na przyszłość, tak, gdzie on specjalizowałby się w marketingu, a ja w technice teatralnej; poszlibyśmy do tego samego collegu. Pasowaliśmy do siebie. Ale listy miłosne?

To nowość.

Jednak otworzyłem go i był on tak uroczy i tak bardzo definiujący styl mowy Doriana, że chwilami śmiałem się. Napisał o tym, jak to w końcu jest 6 miesięcy odkąd jesteśmy razem (odliczał dokładnie co do dnia) i wiedział, że pary zazwyczaj robią takie rzeczy w szczególne okazje. Jego zdaniem, kwiaty to był zbyt dziewczęcy pomysł, a kartki z życzeniami, zbyt kiczowate.

A więc postanowił napisać miłosny list, opisujący nasze pół roku razem i 5 lat, przez które wcześniej się znaliśmy.

List zawierał wątki wzruszające (takie jak jego uczucia, o których nie dyskutował często), tkliwe (lata w których widział to, jak spoglądam na dziewczyny z rosnącym zainteresowaniem) oraz zabawne (na przykład to, jak próbowałem upiec mu urodzinowy tort, lecz piekarnik jego mamy wyglądał jakby ktoś wrzucił do niego granat)

Nawet wtedy nie miał on pojęcia o sytuacji z moim ojcem.

Mój ojciec, który znalazł ten miłosny list i stracił nad sobą panowanie.

Był homofobem z prawdziwego zdarzenia. W najlepszych dniach był psychopatą, co potrafił zataić w miejscach publicznych. Jednak zobaczenie czegoś związanego z homoseksualizmem, czy czegokolwiek w tym stylu; nie ważne, czy to była transpłciowa osoba, czy komentarz o biseksualiźmie – doprowadzało go to na skraj nie zważając na to, czy był w miejscu publicznym, czy nie. Jego znajomi, a nawet wrogowie, wiedzieli, aby nie poruszać przy nim tego tematu. Był wychowany w rygorystycznej, religijnej rodzinie. Od dziecka był uczony, że wszystko, co jest nowomodne, jest uwielbieniem szatana.

I to dlatego skończyłem związany w wannie, krzycząc z bólu
– Proszę – załkałem – Przepraszam, przestanę, proszę...

– Mark! Mark, obudź się! – przez mój sen przedarł się głos Haru oraz to, jak mną potrząsał. Wyrwałem się z jego dotyku i przytrzymałem kurczowo brzegu kanapy – Przepraszam, byłem w łazience, gdy to się zaczęło. Wszystko w porządku? Krzyczałeś do kogoś, aby przestał... i wypowiedziałeś kilka razy imię, o którym wcześniej nie słyszałem...

Dorian

– Tak, właśnie to – powiedział i zorientowałem się, że musiałem wypowiedzieć to na głos – Chcesz o tym porozmawiać?
– Nie! – syknąłem natychmiast, odsuwając się od niego, jakby miało to powstrzymać go od zadawania pytań.
Nie zadziałało
– Czy Dorian to ten chłopak, o którym wspomniał twój ojciec? Ten z którym, um, kiedyś byłeś? – otworzyłem usta, by ponownie zaprzeczyć jego słowom, ale zrobił tą błagalną minę szczeniaka i posłał delikatny, uspokajający uśmiech – Musisz rozmawiać o takich sprawach, Mark. Wiesz, że nie będę ciebie za nic osądzał.
Może było to przez moją słabość, może przez ból, a może przez fakt, że nadal byłem zaspany.

Jednak byłem tak wykończony. Tak zmęczony tym wszystkim. Tym ciągłym ukrywaniem.

– Tak.

Nina’s POV

Fabian i ja zostaliśmy zaproszeni na kolację do pana Sweet i pani Miller.

Nadal czułam się nieswojo po porannej rozmowie przez telefon, ale założyłam jeden z nowych outfitów od Amber i fałszywy uśmiech. Kolacja miała się odbyć w domu pana Sweeta, który znajduje się na drugim końcu drogi, prowadzącej do Akademika. Czułam się niekomfortowo. Z pewnością to nie powinno być dozwolone, prawda? Być na kolacji u dyrektora? Jednak nikt inny raczej nie uważał tego, za coś dziwnego, więc nie odezwałam się.

Jego dom był ogromny, tak jak kiedyś słyszałam. Był to duży majątek dworski, ale bardzo przyjazny. Na przodzie nadal znajdował się mały plac zabaw, ale huśtawki były obrośnięte winoroślami co świadczyło o tym, że były nietknięte przez całe lata.
– Panna Martin. Pan Rutter – przywitał nas przy drzwiach – W samą porę. Eddie pomaga swojej mamie w kuchni. Wchodźcie, wchodźcie!
Zamknął za nami drzwi i automatycznie stanęłam bliżej Fabiana. Mogłam poczuć na sobie oddech dyrektora, gdy przeszedł obok mnie. 

Nienawidzę mężczyzn.

– Chodź, Nino – wymamrotał Fabian i lekko szturchnął mnie za ramię.
Zdałam sobie sprawę, że dyrektor zniknął w progu do kuchni, opowiadając coś o wystroju. Wraz z Fabianem poszłam za nim i z uwagą zaczęłam słuchać jak z wielkim zamiłowaniem opowiadał o procesie budowy domu. W jego oczach jarzyła się iskierka, której brakowało, gdy zazwyczaj o czymś mówił i dopiero wtedy przypomniałam sobie, że prócz bycia dyrektorem, prowadzi także zajęcia z architektury. Mówiąc o swojej pasji, zdawał się być bardziej przystępny.
– Czy... – miałam wrażenie, że słowa za chwilę zaschną w moim gardle. Fabian wplótł swoje palce w moje – Czy to pan projektował ten dom?
Pan Sweet uśmiechnał się, będąc wyraźnie zaskoczony szczerym, ciekawskim pytaniem.
– Po części tak. Podstawowe szkice były moje, ale potem współpracowałem z firmą remontowo-budowlaną, by dopracować znaczące szczegóły. W przeszłości miałem okazję zaprojektować kilka domów, ale ten nadal jest moim ulubionym.
– Jest wspaniały – powiedziałam cicho – Podobają mi się łuki i wszystkie inne zaokrąglenia. Jest tutaj dosłownie tylko kilka ostrych wykończeń i daje to ładny przepływ.
Wyglądał, jakby był gotowy do skoku z ekscytacji. Praktycznie za każdym razem, gdy go widziałam, był sam; nawet gdy było to w szkole. Wielu uczniów lubiło robić sobie z niego żarty, co niezbyt mi się podobało. Może po prostu nie miał wielu znajomych. Kiedy ostatnio ktokolwiek, szczególnie w moim wieku, komplementował jego pracę?
– Taki miałem zamiar! Interesujesz się architekturą?
– Nie. Kształtuję się w bardziej tradycyjnej sztuce. Byłabym najbliższa w sprawach prac wykończeniowych, gdybym miała namalować na którejś ze ścian freskę, ale to nie oznacza, że nie mogę nie podziwiać pańskiej pracy. 

    Pan Sweet otworzył usta, by odpowiedzieć, lecz złotowłosa smuga przerwała mu, trafiając prosto w moje ramiona. 
– Niiiiina! – pisnął Eddie – Przyszłaś! Kolacja też jest już gotowa! Mamy pyszne spaghetti i kurczaka – po sekundzie wygramolił się z mojego uścisku, by przywitać się podobnie z Fabianem.
Pani Miller przyszła po nim z dwoma talerzami w dłoniach i pokierowała nas do jadalni. Całą drogę, Eddie był niesiony na rękach przez Fabiana.
– Wina? – zapytała pani Miller, trzymając butelkę nad kieliszkiem dyrektora. Po jego przytaknięciu napełniła naczynie do połowy czerwoną cieczą i odłożyła butelkę na środek stołu, tak, by mieć ją w zasięgu ręki po dolewkę.
Fabian musiał lekko mnie szturchnąć, by zwrócić na siebie moją uwagę.
– Wszystko w porządku, skarbie? – zapytał zniżonym głosem. Automatycznie przytaknęłam, ale wtedy chwilę się zastanowiłam i pokiwałam przecząco głową – Więc co jest?

Nie sądząc, że powiedzenie tego na głos jest dobrym rozwiązaniem, zdołałam wyjąć z tylnej kieszeni spodni notes, który ciągle z przyzwyczajenia miałam przy sobie.

Ostatnio, gdy widziałam taką butelkę wina, została ona roztrzaskana o moją głowę. Jest to pierwszy mężczyzna pijący przy mnie alkohol, prócz mojego ojczyma, jego znajomych, czy ludzi z imprezy w Isis. Żadne z tych sytuacji nie zakończyło się dobrze. Denerwuję się.

– Wszystko w porządku? – zapytał pan Sweet, lecz nie potrafiłam na niego spojrzeć.
Fabian, będąc tą wspaniałą osobą którą jest, wstawił się za mnie.
– Wszystko gra. Alkohol po prostu sprawia, że lekko się denerwuje.
– Oh, no tak. To jest całkiem zrozumiałe po wydarzeniach w domu Isis. Lecz zapewniam cię, ostatnio byłem pijany, będąc młodym mężczyzną, tak samo, jak moja partnerka. A nawet jeśli, nigdy na oczach Eddisona. Uczyliśmy go o skutkach picia alkoholu, prawda?
Eddie wyprostował się nieco wiedząc, że uwaga skupia się także na nim
– Tak, Um, zdaje mi się, że nie mogę pić aż będę bardzo stary, czyli 21 lat czy jakoś tak. A nawet wtedy nie powinienem pić dużo, ponieważ mogę podjąć złe decyzje będąc od-od...
– Odurzonym – wspomogła go jego mama
– Tak, odrzuconym – powtórzył z błędem – A skoro nie chcę podejmować złych decyzji, nie będę pił alkoholu. Poza tym mamusia i tatuś pozwolili mi kiedyś spróbować łyk i to było ohydne – pokręcił nosem w tak uroczy sposób, że na mojej twarzy zajaśniał uśmiech – Więc... tak. Bez alkoholu. Dobrze mówię, tatusiu?

Pan Sweet wyglądał na tak dumnego, że poczułam ukłucie w sercu. Nigdy nie miałam ojca, który spoglądałby na mnie z dumą.
– Perfekcyjnie, Eddisonie. Dziękuję ci. Widzisz, Nino? – podniósł na mnie wzrok, uśmiechając się delikatnie – Posługujemy się alkoholem z ekstremalną ostrożnością. Nie pijemy nawet na tyle, by poczuć tego skutki, a co dopiero, by mieć kaca.
– Dobrze – odpowiedziałam delikatnie, nie pozwalając sobie na zaufanie mu, lecz próbując zaufać temu, jak wychowują Eddiego i co ważniejsze, co to oznacza – Dziękuję.
Fabian, który potrafił czytać mnie jak otwartą księgę, nie ominął tego, jak nadal byłam niespokojna
– Będę miał na wszystko oko – wymamrotał – Wiesz, że ochroniłbym cię, gdyby coś miało się stać – przytaknęłam, a on pocałował mnie w policzek. Eddie przyglądał się z niemal zwycięskim wyrazem twarzy.

X
Mark’s POV

Haru uklęknął przy kanapie, więc jego oczy były na równi z moimi. Tak ciemne, że niemal czarne. Tak przepełnione pocieszeniem, delikatnością, że miałem ochotę zwymiotować. Widziałem zdezorientowanie w tym, jak zmarszczył brwi. Nerwową energię na myśl, że może nie jest jedyny w tym, jak uderzał rytmicznie palcami w swoje kolano.

– Myślałem, że powiedziałeś, że jesteś hetero.
– Bo jestem – powiedziałem natychmiast. Haru był tylko bardziej zdezorientowany.
– Ale myślałem...
– Byłem biseksualny. Teraz nie mam nic z tym wspólnego.
Haru położył swoją dłoń na mojej i zauważyłem, że moja nadal się trzęsie.
– Mark, proszę, powiedz co się wydarzyło. Opowiedz mi o Dorianie i waszym związku. Pozwól mi na to, abym mógł ciebie wesprzeć – zacząłem potrząsać przecząco głową, ale on ciągnął dalej – Nie rozmawiając o tym, pozwalasz swojemu ojcu na wygraną. To jest ostatnia rzecz, którą chcesz, prawda? Jeśli przed nikim się nie otworzysz, to on będzie zwyciężony, nawet w więzieniu. Musisz udowodnić, że on już na ciebie nie może wpłynąć.

Jak zwykle, Haru był w stanie przesłać swoje słowa prosto do mojego serca. Przez chwilę intensywnie zastanawiałem się nad decyzją, a potem usiadłem, wciskając się bardziej do rogu kanapy. Będąc zwinięty w kulkę, w tak bardzo obronny sposób, musiałem wyglądać jak Nina.

– Od czego mam zacząć? – zapytałem, wręcz wymuszając słowa i próbując pozbyć się nieprzyjemnej guli z gardła.
– Może od tego, jak ty i Dorian się poznaliście?
Odetchnąłem głęboko i odwróciłem od niego wzrok
– Miałem osiem lat. Dorian i ja poznaliśmy się, gdy jego rodzina wprowadziła się na ulicę, na której mieszkałem. Nawet jako dziecko, był po prostu piękny. Typ dzieciaka, którego można zobaczyć w magazynach, wiesz? – zamknąłem oczy, by móc lepiej sobie go przypomnieć – Miał włosy tak czarne, że nie można ich do niczego porównać. A oczy miał mrocznie zielone. Był Afroamerykaninem, tak jak reszta jego rodziny, która była dobrze ułożona i poważna. Zaprzyjaźniliśmy się. Wraz z dojrzewaniem, jego atrakcyjność również wzrosła. Od zawsze myślałem, że jestem zainteresowany i w dziewczynach i w chłopakach. Do czasu, gdy ukończyłem 12 lat, byłem już co do tego przekonany. Oglądałem się za dziewczynami, pocałowałem kilka w policzek, wiedząc, że mógłbym z którąś być szczęśliwy. Przyłapałem też Doriana na niewinnym pocałunku z chłopakiem i nagle wiedziałem, że ja też mógłbym tak postąpić. Staliśmy się parą. Bawiliśmy się tak jak wcześniej, z tym że czasami zdarzało się nam pocałować. Mieliśmy tylko 13 lat. To było niewinne. Lecz mój ojciec znalazł list, który Dorian mi dał i w którym pisał o naszym związku... i oszalał. Byłem zabrany ze szkoły na 2 tygodnie, a gdy wróciłem, natychmiast zakończyłem wszystko z Dorianem. Gdy zaczął się stawiać, powiedziałem mu, że to wszystko było kłamstwem, że tylko go wkręcałem. Także go wyzwałem, by mieć pewność, że nie ma między nami szans nawet na przyjaźń. I tak to się zakończyło.

Miałem nadzieję, że Haru to zaakceptuje i nie będzie naciskał dalej, ale oczywiście zauważył to, co pominąłem
– Co stało się w przeciągu tych dwóch tygodni? – zapytał delikatnie, a ja skrzywiłem się na twarzy – Proszę Mark.
– On... on był przekonany, że może mnie jeszcze naprawić, gdyby postarał się wystarczająco mocno. A więc, gdy mama wyszła do pracy, związał mnie i przywiązał do wanny. Na początku pomyślałem, że chce mnie utopić, myśląc, że mnie to jakoś oczyści. Ale to, co planował, było znacznie gorsze.

Na podłodze leżało wiele narzędzi. Skalpel, sztylet, pęsety. Dużo ręczników. Ojciec przemywał już drugi sztylet w wodzie i alkoholu, tak jak robił z innymi.
– Naprawię cię – powiedział, a w jego głosie gościł taki chłód, którego wcześniej nie słyszałem nawet w najgorszych momentach bicia – Mój syn nie będzie gejem.
– Proszę ojcze. Dostałem już nauczkę. Już nie będę spotykał się z chłopakami. Dziewczyny też lubię, przysię....
Przerwał mój płaczliwy monolog.
– I jak to ma polepszyć sytuację? Nie... muszę ciebie naprawić na stałe – uklęknął przy mnie ze sztyletem w dłoni – Im mniej będziesz się wiercił, tym mniej będzie boleć. To jest nauczka, za tańczenie z pomysłami samego diabła, synu.


– Myślał, że może wyciąć moją nieczystość, więc wziął ostrze i rozciął moją głowę.

Haru zaparł dech w piersi. Wziąłem jego dłoń i podniosłem ją do długiej blizny po boku mojej głowy. Nadal czułem przeszywający ból. Nie tyle, co fizyczny, a psychiczny. Poprowadziłem jego palce wzdłuż tej blizny, starannie przykrytej pod włosami. Nie była ona prosta. Wierciłem się i tak jak mówił, bolało bardziej niż powinno.

– Rozcięcie było głębokie. Przez cały ten czas byłem przytomny. Jeśli dobrze zrozumiałem, zdołał nieźle zarysować moją czaszkę, ale nie zdążył dotrzeć do mózgu, przed powrotem mamy. Zaatakowała go, za co też później musiała zapłacić, ale uratowała mi życie. Zdołała go uspokoić i przekonać, że zrobił już wystarczająco dużo. Byłem blisko wykrwawienia się, ale ona mnie uratowała. Nie mogła zabrać mnie do szpitala, więc znalazła lekarza, który przy wystarczającej sumie w gotówce nie zadawał pytań. Musiałem ogolić głowę i nosiłem każdego dnia przez 6 miesięcy czapkę, ukrywając bandaż, a później bliznę, aż wystarczająco odrosły mi włosy – zamilkłem na chwilę – Już nigdy nie spojrzałem na żadnego chłopaka w taki sam sposób –

Zanim ty się pojawiłeś.

Dłoń Haru pozostała w moich włosach, badając dotykiem bliznę, nawet gdy go puściłem. Potem, zostawił moją bliznę i ze zdezorientowaniem pomyślałem, że szuka na mojej głowie innych blizn, aż zdałem sobie sprawę, że po prostu głaskał mnie po włosach.
– Mark – wymamrotał; nie myśląc co robię, przechyliłem głowę, by lepiej poczuć jego dotyk niczym kot. Każdy ten dotyk był delikatny i znaczący. Dopiero gdy jego dłoń spoczęła na moim karku, uderzyło mnie to, o co chodzi.

A Haru, mimo że oczekiwał ode mnie jakiegokolwiek sygnału, patrzył na moje usta z taką intensywnością, że przez moje ciało przebiegły ciarki.

Odsunąłem się od niego, bo nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że byliśmy bliżej. I w taki oto sposób, wcześniejszy moment pękł niczym bańka mydlana, a Haru wyglądał tak, jak ja się czułem – wyrwany ze snu.
– Jestem hetero – powiedziałem stanowczo – Byłem bi, ale już nie jestem. Chłopacy nie wpadają mi już w oko. Cokolwiek zrobił mi mój ojciec, podziałało.
– Nie wierzę w to. Nie można odciąć kogoś od jego orientacji seksualnej.
– Traumatyczne wydarzenia mogą.
– Nie Mark, kłamiesz.
– A skąd możesz wiedzieć?

Tego pytania nie powinienem był zadawać. Coś w wyrazie jego twarzy zmieniło się na tyle, że bałem się tego, co może powiedzieć. Nie rób tego. Pomyślałem, bo miałem już przeczucie. Nie mów czegoś, z czego nie można się wycofać.
– Ten chłopak, którego lubię? Ten, o którego pytałeś? – przełknął głośno ślinę – To ty, Mark. To zawsze byłeś ty. Odkąd poznałem ciebie, nie spojrzałem na nikogo innego, zawsze mając nadzieję, że otworzysz oczy i sam zobaczysz, że możesz coś do mnie poczuć, gdybyś tylko sobie odpuścił. Twojego ojca już nie ma. Już nie może ciebie zranić, a ja nadal jestem przy tobie. Nadal w ciebie wierzę i nadal czekam, aż pokochasz mnie tak, jak ja kocham ciebie.

Gdzieś w połowie jego monologu straciłem oddech. Nabrałem gwałtownie powierza do płuc dopiero przy ostatnim zdaniu. Jego policzki pociemniały; pewnie nie chciał tego powiedzieć tak wprost, ale kontynuował.

– Tak, okay? Kocham cię – powtórzył, tym razem stabilniejszym głosem.
Jego dłoń znalazła się na moim policzku, ale byłem w zbyt wielkim szoku, by się poruszyć.
– Pociągnąłeś mnie za sobą od pierwszego dnia, nawet jeśli twoje zachowanie doprowadzało mnie do białej gorączki. Nie wiem, kiedy przerodziło się to w coś większego, ale kocham cię od tak wielu miesięcy, było tak wiele nocy, których nie przesypiałem, by móc tylko posłuchać twojego spokojnego oddechu – Jego druga dłoń znalazła się na mojej klatce piersiowej i uśmiechnął się z nadzieją – Twoje serce bije milion razy na minutę. Wiem, wiem, że to wszystko jest takie nagłe, ale już nie mogę się dalej powstrzymywać. Proszę, Mark, uwolnij się. Pozwól mi być twój.

Minęło kilka długich sekund, zanim odpowiedziałem
– Ja... – Nie potrafię myśleć – Haru, ja nie mogę – strach zaczął wspinać się po mnie i zaciskać się na gardle – Nie mogę być z tobą. Nie lubię ciebie w ten sposób.

Kłamstwo. Co za kłamstwo. Moje myśli były jednym, wielkim bałaganem.

Ostrze przecięło moją skórę i ogarnął mnie ból większy niż kiedykolwiek wcześniej. Ciepła ciecz spływała po mojej głowie i musiałem wypluwać z ust własną krew. Krzyczałem.
– Błagam, już nie będę lubił chłopców, tylko przestań.


– Gdy tylko spróbuję pomyśleć o jakimś chłopaku w ten sposób, jedyne co czuję to bolesne tortury z tamtego wieczoru. Nie mogę być tym, kim chcesz, abym był.

Haru wstał a emocje na jego twarzy ściągniętej bólem były bliskie wyżłobienia dzióry w miejscu, w którym mam serce.
– Wiem, że coś do mnie czujesz. Nie ubzdurałem sobie tego, oboje o tym wiemy. Nawet nie 5 minut temu zareagowałeś na mój dotyk. Wtuliłeś się w moją dłoń. Twoje serce galopowało jeszcze zanim ogarnął cię strach, więc biło tak szybko z jakiegoś innego powodu. Czy to była ekscytacja, ulga czy pożądanie, wszystko to działa na moją korzyść. Byłeś zazdrosny, gdy zagadała do mnie ta kelnerka. Lubisz mnie i nieważne co powiesz, nie przekonasz mnie, że jest inaczej. Jesteś dla mnie jak otwarta księga, pamiętasz?
– Nie...
– Ten strach? Nie jest to coś z czym mogę ci pomóc. Jeszcze nie teraz. Nie mogę trzymać cię za rękę i prowadzić tak jak robiłem z wszystkim innym, nawet gdybym chciał. Weź się w garść, Mark. Zdecyduj się, co chcesz robić. Jednak nie zapominaj, że nie jesteś jedyną osobą, którą dotykają twoje działania – wziął kilka kroków do tyłu – Przezwycięż swój strach. Nie pozwól, by twój ojciec wygrał; nie, gdy ty jesteś tak blisko, bo inaczej nie tylko stracisz szanse na wygranie z nim tej bitwy.

Skierował się do wyjścia, ale jedyne co potrafiłem to patrzeć się na niego
– Stracisz także i mnie.

Nina’s POV

– Nie martw się, nic mi nie będzie – powiedziałam i doprawdy tak było; bluszcz nie jest trudny do ścięcia, a plac zabaw był bezpiecznie zaprojektowany – Przestań się martwić.
– Mamusia zawsze powtarza, że nie mogę tego dotykać – Eddie powiedział z zwątpieniem – Po tym, jak całe zarosło.
Zaśmiałam się pod nosem i potargałam jego włosy. Prace w ogrodzie były jednym z moich obowiązków w Kalifornii, więc z nożycami ogrodniczymi byłam obyta tak samo jak z własnymi dłońmi.
– Poza tym, wcześniej pytałam o pozwolenie twoich rodziców i zgodzili się. Jeśli coś się stanie, możesz po nich iść – Eddie wytrzeszczył ze strachu oczy słysząc jeśli i westchnęłam – Nic się nie stanie.
– Chyba ich widzę – powiedział powoli, próbując sam się uspokoić.
Podniosłam wzrok i była to prawda: Fabian i rodzice Eddiego siedzieli na ganku na tyle daleko, że nie słyszałam ich słów, ale wystarczająco blisko, że mogłam dostrzec uśmiech Fabiana. Spojrzał w moim kierunku i pomachał a następnie wrócił do rozmowy.

Plac zabaw naprawdę był bardzo łatwy do uprzątnięcia. Bluszcz i chwasty zniknęły po 10 minutach i znalazłam jakąś szmatkę, by wszystko wytrzeć. Po pół godzinie, wraz z Eddiem siedziałam na odświeżonych huśtawkach; nigdy nie widziałam go tak zadowolonego.
– Ty i Fabian wyglądacie na szczęśliwych – uśmiechnął się podejrzliwie niczym Jerome.
Potrząsnęłam ramionami.
– Bo jesteśmy szczęśliwi.
– Czyli spodobała ci się karta do restauracji, którą z Amber daliśmy Fabianowi? Zabrał cię tam, tak jak mówił mi przez telefon, że zrobi? – spojrzałam na niego pytająco, a ten wywrócił oczami – Rozmawiałem z nim, gdy byłaś na niego zła. Już nie jesteś, prawda?
– Nie, nie jestem. A kolacja była wspaniała. Jedzenie było dobre, miła obsługa i wspaniały ogród. Dziękuję ci bardzo za tą kartę, Eddie. Świetnie spędziliśmy czas.
Wyszczerzył się jeszcze bardziej
– Gdy teraz powiedziałaś mu tak, możecie żyć z Fabianem długo i szczęśliwie, prawda? Fabina? I pewnego dnia będziecie mogli wziąć ślub i mieć dzieci... ooh, czy dasz jednemu dziecku na imię Eddie; po mnie? Proszę? – ciągnął rozmowę, nie będąc świadomy mojego zdezorientowanego spojrzenia – Nie Eddison, bo to jest głupie imię. Po prostu Eddie.
– Czekaj, czekaj. Co masz na myśli, że powiedziałam tak?
Zamrugał
– Powiedziałaś tak Fabianowi. Jesteś teraz jego dziewczyną, prawda? Nie pytałem, ponieważ Fabina jest na zawsze i musiałaś powiedzieć tak, ponieważ go kochasz.
– Eddie... – Spojrzałam mu prosto w oczy, by dać do zrozumienia, że nie żartuję – Nie powiedziałam tak. Fabian zapytał się i odpowiedziałam, że nie, ponieważ nie jestem jeszcze gotowa. Jesteśmy teraz przyjaciółmi, którzy bardzo się lubią. Nie jesteśmy razem.
Zapadła cisza.
– CO? – wrzasnął Eddie – Jak mogłaś się nie zgodzić?
– Eddie...
– On ciebie kocha! Kocha cię i robi dla ciebie wszystko i tak bardzo ci pomógł i ty po prostu się boisz! Zbyt mocno się boisz i tym go ranisz! – zszedł z huśtawki i stanął przede mną z łzami w kącikach oczu – Fabian zasługuje na kogoś lepszego niż ty. Jesteś t-tchurzem!

I po tym zaczął biec do domu, zostawiając mnie z największym poczuciem samotności, jaki kiedykolwiek doświadczyłam.

***

Wszędzie kłopoty!
Nina nie zgodziła i nad Fabiną wiszą czarne chmury. Mark opowiedział o swoim najbardziej traumatycznym wydarzeniu. Haru wyznał mu miłość.

Bardzo przepraszam Was za opóźnienie. Zdążyłam napisać na Wattpadzie, ale tutaj nie - po prostu całkowicie wypadło mi dodanie rozdziału z głowy. Dzisiaj też prawie zapomniałam. Jedyne o czym marzę, to przerwa świąteczna i ferie, przysięgam.

Nie mam też czasu zbyt długo się rozpisywać. A więc jeszcze raz przepraszam za opóźnienie i wszelkie błędy. Przyszły rozdział będzie raczej 31/12/16!

Proszę, pamiętajcie o komentarzach, to wiele dla mnie znaczy.

Klaudia x

sobota, 3 grudnia 2016

Rozdzial 51

Przepraszam, że znów tak późno & przepraszam za wszystkie błędy, jakie mogą się pojawić. Na końcu znajdują się dość ważne ogłoszenia parafialne. Proszę przeczytajcie je.

Nina’s POV

    Drzwi powoli się otworzyły i ujrzałam w nich Fabiana przestępującego nerwowo z nogi na nogę. Z jego twarzy już nie byłam w stanie odczytać wewnętrznego mroku, co tak bardzo przypominało mi mojego ojczyma. Stanie twarzą w twarz z potworem, może cię zamienić w potwora.

– Nino, mógłbym wytłumaczyć kilka rzeczy? – zapytał z niepewnością w głosie – Nie znasz pełnej historii a myślę, że kluczowe jest to, byś znała. 
    Westchnęłam i usiadłam. Moje łzy po płaczu przez prezent Mark’a już dawno wyschnęły

– No to mów – Ruchem głowy, wskazałam Fabianowi drugi koniec łóżka, gdzie natychmiast usiadł. Zdawał się być wdzięczny nawet za to, że wpuściłam go do pokoju. Tak, nakrzyczałam na niego prosto w twarz...
– Po pierwsze, Amber nie czytał niczego, co jest w teczce. Wie tylko to, co ty sama jej powiedziałaś – zaczął – Tak, ma ona kopię wszystkiego, ale zanim jeszcze zdążyłem ją poprosić, aby nie zaglądała do teczki, zapewniła, że nie będzie wścibska. Po drugie... nie zrobiłem zdjęć twoich blizn
Zmrużyłam oczy, nadal czując ulgę, wiedząc, że Amber nie wie więcej, niż powinna
– Ale pokazałeś mu...
– Pokazałem mu zdjęcia, które znalazłem w internecie. Wiem, jak wyglądają twoje blizny. Robienie im zdjęć bez twojej zgody byłoby dla mnie ostrym przekroczeniem linii. A więc poszukałem podobne na tyle, aby twój ojczym nie byłby w stanie zauważyć różnicy. Widzisz? – otworzył przeklętą teczkę i wyjął kilka zdjęć. Miał racje – dopiero gdy się dokładnie przyjrzałam, mogłam stwierdzić, że nie są one moje. Plamka na dłoni, której nie mam, zakolony kształt przypalenia woskiem, gdy moje jest proste.

    Zabrałam od niego teczkę i zaczęłam wyjmować wszystko po kolei, chcąc zobaczyć wszystko, co zebrał. Zdjęcia, płytka CD, zeznania wszystkich mieszkańców Anubisa.
– Jaki dałeś na to powód? – zapytałam – To znaczy, jak ich namówiłeś do tego?
– Powiedziałem, że chcę zgłosić sprawę przeciw twojemu byłemu chłopakowi, który cię krzywdził w razie, gdyby znów zaczął się wokół ciebie kręcić. Powiedziałem, że to tylko takie zabezpieczenie i pozwoliłem im myśleć, że dostałem lekkiej paranoi. A więc nie martw się, nikt nie będzie znów obchodził się z tobą jak z jajkiem.

    Moją uwagę przykuła lista obrażeń i blizn. Była to cała strona. Zapisane były 2 kolumny. Na samym końcu było to, o czym wspominał Fabian – przypalenia papierosem na jej udach. Poczułam mdłości na sam widok jedynie połowy moich blizn spisanych tak bezemocjonalnie na papierze. Sięgałam już po kosz na śmieci, ale dziwne uczucie zniknęło i potrząsnęłam głową
– Przepraszm – wznowiłam przeglądanie zawartości. Nie miałam zamiaru czytać masywnego oświadczenia i zeznania Fabiana. Nie byłabym w stanie.
– Dzwoniłeś już do niego, by ustalić warunki? – potrząsnął głową – To dobrze. Chcę przy tym być. Nie chcę robić tego teraz, ale chcę być przy tym.
Zdawał się być tym zmartwiony
– Nino, jesteś pew...
– Tak – postawiłam się – Już wystarczająco długo ukrywałeś to przede mną Fabian, i to ma się zmienić. Będę tego częścią. To jest moje życie, które znosisz i zdaje mi się, że nadszedł czas, abym chociaż raz, to ja się z tym uporała.
    Podrapał się za uchem
– Jeśli ma to cię uszczęśliwić... to jak sobie życzysz. Możemy do niego później zadzwonić – westchnął – Naprawdę, bardzo przepraszam. Myślałem, że to co robię jest słuszne. Nic ci nie mówiłem, bo nie chciałem ciebie martwić. Odkryłem sposób, by cię ocalić i nie mogłem tego zmarnować. Czułem się źle z tym, że ukrywałem to przed tobą, ale byłem zbyt zdeterminowany. Nie chciałem, abyś dowiedziała się w taki sposób. A nawet jeśli, to nie spodziewałem się takiej reakcji. Gdybym wiedział... postąpiłbym trochę inaczej.
– Ale nie zaprzestałbyś, prawda?
– Nie i jestem tego pewien. Pomyśl sobie o tym, jak od teraz będzie wyglądało nasze życie. Z tymi dowodami możemy wszystko. Możemy powstrzymywać go od krzywdzenia ciebie i dopóki nie pójdziemy z tym na policję, nie wsadzą go do więzienia. Możemy zaczekać, aż będziesz pełnoletnia i nie będą mogli umieścić cię w ośrodku adopcyjnym po jego aresztowaniu. Jesteśmy wolni, Nino. Jesteśmy od niego wolni. Jesteś wolna od jego tortur. Możesz nareszcie żyć własnym życiem.

To dlaczego jego poddanie się zdaje się być kłamstwem? Dlaczego mam przeczucie, że to nie koniec?

Przysunęłam się do niego, wkładając dokumenty do teczki.
– My... myślę, że potrafię to zrozumieć. To był... no wiesz. Mocny dzień. I myślałam, że zrobiłeś więcej, niż jest to w rzeczywistości. Wybaczam ci – Ale nie będę przepraszać za moją reakcję.
– To oznacza, że wciąż mi ufasz? – zapytał. Jego głos trzymał taką niewinność i nadzieję, że nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu
– Oczywiście, że tak. Musiałabym być idiotką, aby ci nie ufać – Może i nie ufam ci tak mocno jak jeszcze o poranku... ale ufam.
Oparłam głowę o jego ramię, ale gdy bokiem otarłam o jego łokieć, syknęłam z bólu
– Mogę zobaczyć twoje siniaki?
– Umm... one są na brzuchu – odpowiedziałam, czując jak ze stresu spinają mi się wszystkie mięśnie. Zbyt dużo blizn. Zbyt dużo blizn, by mógł zobaczyć. Jakby mało miał ich już na liście.
    Uśmiechnął się
– Nie zrobię niczego złego, Nino. Decyzja należy do ciebie. Chcę tylko sprawdzić, czy nic poważnego ci nie jest. 
To tylko mój brzuch. Nic więcej. On nic nie zrobi. 

– Poza tym jest kilka siniaków, których nie byłaś w stanie zobaczyć, lepiej to sprawdzić...
    Przegryzłam wargę, aż poczułam smak krwi, ale zdjęłam ostrożnie sweter, pozostając w bluzce z długim rękawem. Zdawał się być zszokowany moją decyzją, ale nie zatrzymał mnie, gdy zaczęłam podwijać bluzkę, odkrywając brzuch.
– Wow. Mocno cię pokopał. – wymamrotał, delikatnie dotykając mojej skóry. Zadrżałam się; trochę ze strachu, a trochę przez coś... innego – Oddychanie nie boli? Nawet gdy oddychasz głęboko?
– Nie – odetchnęłam, jakbym dopiero co przebiegła maraton.
– To dobrze.

Zacisnęłam powieki, by nie pozwolić sobie na panikę. Tylko mój brzuch był odkryty. Dotykał tylko mój brzuch. On nic mi nie zrobi.

I myślałaś też, że nigdy cię nie oszuka. A oto i nadszedł dzisiejszy poranek.

– Oddychaj skarbie – wymamrotał delikatnie, wędrując opuszkami palców po mojej skórze. Chciał chyba, aby to mnie uspokoiło, ale tylko i wyłączenie sprawiło, że bardziej się stresowałam – Powinniśmy zrobić to, co kiedyś; to z twoimi bliznami? Miej zamknięte oczy. Skoncentruj się na tym, co robię, używając tylko i wyłącznie zmysłu czucia. To nie jest złe uczucie, prawda?

Nie odpowiadałam, skupiając się na palcach ocierających moją skórę
– Nie. To jest... dobre uczucie.
– Dobrze. Nie ma powodu do stresu. Tylko ci pomagam. Pozwól sobie pomóc.
Wypuściłam powoli powietrze z płuc
– Okay
Otworzyłam oczy, by ujrzeć jak skinął głową
– Nie ma uszkodzenia żeber, więc o płuca też nie musimy się bać. O to martwiłem się najbardziej – nagle wytrzeszczył oczy – Myślałem, że tylko ciebie pokopał, ale to są... ślady paznokci? – dotknął jeden ze śladów po prawej stronie w pasie. Po lewej, znajdowało się dokładnie to samo. Gdy mnie tam dotknął, byłam gotowa do wyskoczenia z łóżka; odsunęłam się od niego, jakby mnie poparzył. Do moich oczu napłynęły łzy i omijałam jego spanikowany wyraz twarzy. Nie dotykaj mnie. Nie dotykaj mnie.
– Nino. Oddychaj powoli. Przepraszam, nie powinienem był tego robić. Byłem głupi. Myślałem, że stało się to dzisiaj rano.
– Miałeś rację – wyszeptałam – To są ślady od paznokci. Od niego. Był bardzo... brutalny, w łóżku. Robił to prawie każdej nocy. Te ślady są już na stałe. 

    Fabian zacisnął na chwilę powieki i zaczęłam się zastanawiać, czy nie powiedziałam zbyt wiele.
– Przepraszam. Nie dotknę niczego więcej – chwycił kosmyk moich włosów – Połóż się jeszcze raz. Zdaje mi się, że jedna z ran krwawiła. Chcę się upewnić, że będzie goić się prawidłowo – po chwili namysłu, znów oparłam głowę o poduszkę, Jego dłonie powróciły do mojego brzucha; tym razem z większą ostrożnością, ale ja nie byłam w stanie być na tyle spokojna, jak zdołałam wcześniej
– Zdaje mi się, że kopnął cię i uderzyłaś o coś ostrego. Krwawienie szybko się zatrzymało i dlatego mogłaś to przeoczyć. Za chwilę wrócę – wstał, a gdy po kilku sekundach wrócił, w dłoni miał wodę utlenioną.

    2 minuty później było po wszystkim. Rana wciąż piekła, ale Fabian zabandażował ją.
– Wiesz... – spuścił moją koszulkę na dół, by pokazać, że skończył –... czasami zapominam jak jesteś piękna. Wtedy sobie o tym przypominam i czuję się, jakbym ujrzał cię po raz pierwszy.
– Wiesz... – moje policzki zabarwiły się na bordowo –... czasami zapominam jak jesteś dobry w komplementach. Wtedy sobie przypominam i po raz kolejny jestem oszołomiona.
    Zaśmiał się
– Powinienem chyba zejść na dół i pokazać Mark’owi i Haru drogę do drzwi. Muszą być zanudzeni na śmierć. Wrócę za krótką chwilę – pocałował mnie w policzek, wstał i otworzy drzwi. Chcąc wyjść, podniósł z podłogi torbę
– Umm.. Twój ojczym to zostawił. W środku jest pudełko; nic na nim nie pisze. Pomyślałem, że pewnie chciałabyś to otworzyć
Z przestrogą wzięłam od niego ogromną torbę i otworzyłam. Tak jak mówił, w środku było pudełko
– Chcesz, abym był przy tym, jak będziesz to otwierać? – zapytał. Miałam wrażenie, że normalnie zostałby ze mną, nawet gdybym powiedziała, że nie, ale przez dzisiejsze zdarzenie odsunął się. Chciał dać mi więcej kontroli nad własnym życiem.
– Um... Nie, dziękuję. Nic mi nie będzie – przytaknął i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Wyjęłam pudełko i sięgnęłam po długopis, aby przerwać taśmę. Delikatnie otworzyłam i wyjęłam ze środka papier. W pudełku były tylko dwie rzeczy.

Pasek od spodni i mała kartka.

Chwyciłam kartkę. Były na niej napisane tylko 4 zdania, ale wystarczyło to, abym osłupiała.

Wesołych Świąt, Nino. I szczęśliwej przedwczesnej rocznicy. Wiesz co z tym zrobić. Zobaczymy się wkrótce.
~ Twój Kochający Ojczym

Po tym chwyciłam pasek i przeszyło mnie pewne zakłopotanie. Jak mogłam zapomnieć? Rocznica śmierci mojej mamy. To będzie w przyszłym tygodniu i całkowicie o tym zapomniałam. Bicie tego dnia... zawsze było znacznie gorsze. Większość blizn na plecach od pasków jest właśnie z tego dnia.

Czasami zastanawiałam się, czy moja mama patrzyła na to z góry; zastanawiałam się, czy płakała widząc moje cierpienie.

Ścisnęłam skórzany pasek w dłoni tak mocno, że moje kostki stały się białe. Wstałam. Oddychaj. Jest dobrze. Podeszłam do swojej torby i włożyłam pasek do jednej z bocznych przegródek.

Poza zasięgiem wzroku, poza myślami. Oddychaj.
Oddychaj.


Haru’s POV

Droga powrotna z Anubisa była cicha. Zbyt cicha. 

    Mark siedział na miejscu pasażera z głową opartą o szybę i z pustką w oczach. W jego przypadku, pustka w oczach oznacza umysłową burzę.
– Co jest? – zapytałem cicho, lecz w tej ciszy, nawet szept był niczym krzyk.
– Przypalenia papierosem na jej udach... – powiedział bezwyrazowo – Poparzenie gorącym woskiem. Ta lista blizn... była tak cholernie długa. A to przecież tylko te blizny, które widział Fabian. Jej skóra musi być mapą blizn... i nawet nie potrafię wyobrazić sobie tego uczucia.
– Nie do końca się z tym zgadzam. To znaczy, może i nie masz blizn, by to udowodnić, ale też byłeś brutalnie bit...
– Tak, byłem bity, ale to przez co ona musiała przechodzić to tortura. Przynajmniej nigdy nie zostałem skrzywdzony seksualnie. Mój ojczym jest zbyt wielkim homofobem, aby zrobić coś takiego – wypuścił z płuc drżący oddech i zamknął oczy – Ja tylko wszystko pogorszyłem. I stanięcie w twarz z potworem... nie wiem. Wciąż wszystko staram się przetworzyć w umyśle.
– Ja też. Ale jak się trzymasz; tak ogólnie? Przerwałeś spotkanie z ojcem, by pomóc Ninie i dowiedziałeś się o jej przeszłości więcej, niż byłbyś w stanie przygotować, by usłyszeć. Nadal się regenerujesz.
    Mark wzruszył ramionami w sposób ’nie mam się dobrze, ale nie mam zamiaru o tym rozmawiać’
– Mark, poważnie. Porozmawiaj ze mną.
– Nie chcę o tym rozmawiać. To był ciężki dzień, okay? Zobaczenie mojego ojca... to było znacznie trudniejsze niż się spodziewałem. Ma nadludzką umiejętność odnajdywania moich słabych punktów i wykorzystywania ich przeciw mnie. I przez te krótkie 10 minut wykorzystał ich więcej niż sobie wyobrażasz. Prawdopodobnie więcej, niż się zorientowałem. Nie, nie jestem okay. Ale będę. Zawsze tak jest.
– Uszanuję to – powiedziałem niechętnie – Ale muszę zapytać... o czym on mówił na samym końcu. Co wydarzyło się ’poprzednim razem’?

    Zdawało się, że ktoś wyssał z samochodu całe powietrze. Mark natychmiast widocznie zamknął się w sobie jak więdnący kwiat. A emocje, które zaczęły wracać do tonu jego głosu kilka sekund wcześniej, znów się ulotniły.
– Nic. On nie miał niczego na myśli, Haru. Nigdy tego nie słyszałeś – syknął
Zacisnąłem mocniej dłonie na kierownicy.

Co, teraz jesteś homoseksualny? Będąc pewien, że nie przeszkodzę, znalazłeś sobie innego chłopaka? Niczego się nie nauczyłeś poprzednim razem, głupi chłopcze?

Za tym musi kryć się historia, ale nie wiem o czym. Nie mam pojęcia i wiem, że Mark o tym nie opowie bez solidnego przyciśnięcia.
Przyciśnięcie, które może wypchnąć go z mojego życia, jeśli nie będę uważny.

– Nic. Niczego nie było – powiedziałem na tyle uspokajająco i delikatnie, na ile mogłem. Czułem, się, jakbym uspokajał zranione zwierzę przed zabiegiem – Nawet nie wiem, po co o to pytałem. Wiem, że twój ojciec jest po prostu nienormalny. Nie będę znów o to pytał.

    Mark zrelaksował się i usiadł głębiej w fotelu. Każdy centymetr jego ciała krzyczał ’zmęczony’ i nie tylko fizycznie. Tak, to jest coś poważnego. Tak samo poważne jak cała przemoc którą doświadczył.
– Haru, jestem zmęczony – wyszeptał. Brzmiał jak dziecko, które dopiero co poznało ciężar problemów całego świata. – Jestem tak zmęczony. Czasami... – jego głowa mimowolnie przechyliła się i zdanie zostało niedokończone.

Byłem zaniepokojony.
Coś jest nie tak.

Szybko zmieniłem pas, dziękując mojemu szczęściu za to, że szpital był już tylko kilkadziesiąt metrów dalej.
– Wiem, Mark. Tylko nie zasypiaj, okay? Możesz spać później, a i tak będę przy tobie, jak się obudzisz.
    Potrząsnął głową
– A co jeśli nie chcę się obudzić? – wymamrotał, ale zanim zdążyłem odpowiedzieć, jego oddech stał się głębszy. Ot tak zasnął... albo było to coś gorszego. 

Przyspieszyłem, by jak najszybciej dojechać do szpitala 
Mark. MARK! – krzyknąłem. Nie poruszył się – Obudź się, idioto! Mark! – Wjechałem na podjazd dla karetek i wybiegłem z samochodu. Po sekundzie, byłem po drugiej stronie i wyciągałem z niego Mark’a. Zajęczał, ale byłem zbyt skupiony na tym, by jak najszybciej biec na ostry dyżur. Pielęgniarka przy wejściu zaparła dech na nasz widok.
– Błagam, on potrzebuje pomocy. Coś jest nie tak; nie odpowiada i nie budzi się – kobieta tylko się gapila – Potrzebuje natychmiast pomocy medycznej!

W tamtej chwili, w moich ramionach dostał drgawek.

Nina’s POV

– Zabieram cię gdzieś – ogłosił Fabian, uśmiechając się chytrze. Oderwałam wzrok on napisów końcowych filmu i spojrzałam na niego z zapytaniem w oczach – Oh, nie powiem ci, gdzie cię zabieram. Ale wychodzimy. Nie przekonasz mnie. Poza tym, słyszałem, jak burczało ci w brzuchu.

Jak na zawołanie, usłyszałam znajomy odgłos, potwierdzający jego stwierdzenie
– Okay. Kiedy wychodzimy?
– Jeśli ci to nie przeszkadza, to jak tylko będziemy gotowi. I, mimo że we wszystkim wyglądasz wspaniale, to może ubierzesz coś z kolekcji Amber?
Przytaknęłam, wstałam i wymamrotałam za chwilę wrócę, zanim poszłam na górę.

Spojrzałam na nowe ubrania, przegryzając dolną wargę. Może... nie, może to... chwila nie, coś bardziej...

Czy dziewczyny przechodzą przez takie coś każdego dnia?

    Ostatecznie wybrałam ciemnofioletową bluzkę z długim rękawem i czarne spodnie, które specjalnie projektowała Amber i uwydatniały nieco więcej, niż zwyczajnie czułam się komfortowo, ale nie było to coś, w czym nie mogłabym pokazać się publicznie. Dam radę. Fabian będzie przy mnie.

Zeszłam na dół i uśmiechnęłam się, widząc jego zdumioną reakcję
– Wyglądasz pięknie jak zawsze, Nino – pocałował mnie w policzek i wziął za rękę.
Wyszliśmy z domu i dopiero idąc wzdłuż chodnika zauważyłam, że ma na sobie garnitur.
– Wyglądasz przystojnie – wymamrotałam i poczułam jak moje policzki zalewają się czerwienią – To znaczy, zawsze wyglądasz atrakcyjnie, ale ten garnitur... – słowami Amber, wyglądasz piekielnie gorąco. Garnitur był czarny z szarymi wstawkami. Włosy miał ułożone nieco inaczej; tym razem niewielki nieład wyglądał na celowy, a nie naturalny. Jego szczęka zdawała się być bardziej... zarysowana...

Czy ja jestem dwunastoletnią fangirl?
– Rozumiem Nino, dziękuję – zaśmiał się.
Wyszliśmy za mury akademii, gdzie czekała limuzyna. Na sam jej widok wytrzeszczyłam oczy – była ona z niższej półki i krótsza, niż tradycyjna, ale myśl o mojej pierwszej przejażdżce nadal formowała szeroki uśmiech na twarzy.
– Nie, nie powiem ci gdzie jedziemy – odpowiedział, zanim zdążyłam zapytać – Dowiesz się, gdy będziemy na miejscu

    Otworzył dla mnie drzwi i weszłam do środka śmiejąc się pod nosem. Gdy Fabian zamknął za sobą drzwi, samochód natychmiast ruszył, przez co zderzyłam się z Fabianem. Chwycił mnie w talii, bym zachowała równowagę, ale przez niespodziewany dotyk w niespodziewanym miejscu – nawet jeśli nie intymnym – wzdrygnęłam się. Na szczęście ominął moje sińce. 

– Oh przepraszam – powiedział, puszczając mnie
– W porządku – wymamrotałam i rozejrzałam się dookoła – Musiałeś pójść na całość, prawda?
– A czemu nie? Mam stałą pracę, więc mogę pozwolić sobie na takie rzeczy, bez proszenia rodziców o pieniądze... ale muszę przyznać, że i tak pomogli. Mama była tak podekscytowana, że nie była w stanie się nie mieszać – zarumienił się – Zarezerwowałem to już wszystko kilka dni temu. Gdybym tylko mógł, przesunąłbym to na inny termin. Wiem, że wiele dzisiaj się wydarzyło. 

Przetarłam dłonią skórzaną tapicerkę, po czym przerzuciłam wzrok na podświetlany sufit, który co kilka sekund zmieniał płynnie kolory.
– To jest wspaniałe. Naprawdę. Dziękuję ci, Fabian – on zwyczajnie przytaknął i pocałował mnie w dłoń.

    Po 10 minutach samochód zaparkował. Na szyldzie nad wejściem widniał napis L’enoteca. Dookoła okien i drzwi były rozwieszone lampki. Budynek był z jednej strony ogrodzony. Fabian wysiadł pierwszy i przytrzymał dla mnie drzwi.
– Dla ciebie, moja droga.

Moje policzki były tak czerwone, że miałam wrażenie, iż płoną.

    Chwycił moją dłoń i poprowadził do restauracji. Większą część wystroju stanowiły świeczki, tworząc romantyczną atmosferę – ale nie zbyt mocną. Powierzchnia restauracji była podzielona na mniejsze sekcje, by zapewnić większe poczucie prywatności. Ktoś dołączył do nas przy wejściu i poprowadził do stolika w tyle restauracji przy samym oknie od strony podwórza.
– Wiem, jak nie lubisz siedzieć plecami do obcych osób, więc specjalnie zarezerwowałem ten stolik. Masz oko na całą restaurację, jak i również widok na ogród – powiedział, odsuwając dla mnie krzesło – Widzisz?

    Nareszcie oderwałam wzrok od wewnętrznego wystroju, by spojrzeć przez okno. Zaparłam dech w piersi z zachwytu. Była to część, która od strony parkingu była ogrodzona. Piękny ogród, któremu jeszcze większego uroku dodawały stylowe latarnie i ich blask na tle siwego nieba krótko po zachodzie słońca. Wzdłuż kamiennego strumyka i małej sadzawki ciągnął się chodnik, a na jego końcu, było miejsce do siedzenia.
– Pójdziemy tam późńiej – wyszeptał mi do ucha – Przy okazji, za to wszystko możesz podziękować Eddiemu i Amber. To oni wpadli na ten pomysł i Eddie dał mi kartę podarunkową do tego miejsca
– To jest wspaniałe – wyszeptałam
Fabian tylko się uśmiechał
– Tak jak i ty

Podeszła do nas z uśmiechem kelnerka i skłoniła głowę w geście powitalnym
– Dobry wieczór. Jestem Allison, ale możecie mówić do mnie Ally. Tego wieczoru będę przyjmować wasze zamówienia. Na początek, co mam podać do picia?

   W tamtym momencie odezwało się w głowie ’stare ja’ i nie byłam w stanie nic powiedzieć. Myśl o rozmowie z całkowicie obcą osobą, znów stworzyła blokadę
– Dla niej woda – powiedział Fabian, spoglądając na mnie, by upewnić się, że się zgadzam. Szybko przytaknęłam – Dla mnie również.
– W porządku! Do zobaczenia za minutę, gołąbeczki – mrugnęła do nas jednym okiem i odeszła; jej brązowe włosy spięte w koński ogoń kołysały się na boki. Spięłam się, słysząc jej słowa, ale w końcu zorientowałam się, o co jej chodzi – Fabian i ja nadal trzymaliśmy się za ręce. Nasze krzesła były przysunięte blisko siebie i lekko się o niego opierałam. Byliśmy w niemal randkowej restauracji.

Dla osoby z zewnątrz ’gołąbeczki’ to dobre określenie.

– Przepraszam – wyszeptałam – Do tej pory szło mi dobrze z mówieniem. Nie wiem co się stało
Fabian wzruszył ramionami i uśmiechnął się
– Nic się nie stało. Twój ojczym pojawił się znikąd i zaatakował ciebie; a to tylko początek dzisiejszych wydarzeń. To nic niespodzianego, że znów możesz dostać blokadę. Ta, jest tymczasowa – schował kosmyk moich włosów za ucho.

    Zarumieniłam się i przytaknęłam, po czym lekko się odsunęłam. Pierwszy raz od długiego czasu, sprawy zdawały się być zbyt... bliskie. Osobiste. Mówił do mnie takim tonem, jakbym była jego dziewczyną, ale my nie jesteśmy parą. Tak, całowaliśmy się, ale nie ma nic oficjalnego. Nawet sama nie byłam pewna, abym chciała nas razem. Wcześniejszy poranek może i zmienił moje myślenie w pewnych kwestiach.

    Fabian chyba zorientował się, że nie czułam się zbyt komfortowo, ponieważ odsunął się ode mnie, dając więcej przestrzeni. Moja nagła blokada odeszła w cień.
– Jest tutaj sporo ciekawych rzeczy – powiedziałam, przeglądając menu, które przyniosła nam Allie – Pieczona kaczka? Pierożki z krewetkami? Ludzie naprawdę jedzą takie rzeczy?
– Tak – odpowiedział, śmiejąc się – Kiedyś jadłem tutaj kaczkę, ale nie przypadła mi do gustu. Z pewnością nie zamawiaj escargots. Są to ślimaki w cieście. Obrzydliwe.

Skrzywiłam się na myśl o zjedzeniu ślimaka.
– Nie wątpię
Odłożyłam menu, decydując się na pierożki z krewetkami, a gdy Allie podeszła przyjąć zamówienie, właśnie to zamówiłam. Fabian wybrał jakieś mięsne danie.
A jakie było nasze jedzenie?
Wyśmienite.

X

    Wzniosłam ramiona niczym skrzydła i ostrożnie stawiałam krok za krokiem. Woda delikatnie obijała się o kamienie, po których chodziłam. Fabian przyglądał mi się z uśmiechem na twarzy. Dostrzegłam, że lekko wyciągnął ręce, by złapać mnie w razie upadku. Ogród był równie piękny, jak zdawał się być zza okna restauracji.

– No wiesz, tak naprawdę to mam świetną równowagę – oznajmiłam, pewnie spawając na kolejnym kamieniu – Niemal tak dobrą, jak mój refleks. Z drobnym treningiem, mogłabym być linoskoczkiem... o ile mogłabym nosić bardziej obszerne ubrania. Ale nie ma na to szans. Gdy nie było go w domu, często w ogrodzie wiązałam liny, ponieważ była to zabawa szybka do uprzątnięcia, aby nigdy o niej nie wiedział. Wiązałam je między drzewami, chodziłam po nich i przeskakiwałam z jednej na drugą – uśmiechnęłam się – Nie ma szans, abym spadła.

Przez kolejną chwilę przyglądał mi się w ciszy.
– Podoba mi się to, że wciąż bawisz się jak w dzieciństwie; wspominasz swoje niewinne sekrety. Masz jakieś zdjęcia z dzieciństwa?
– Umm – zawahałam się – Czasami robił mi zdjęcia, ale tych wolałbyś nie widzieć. Są to głównie zdjęcia moich ran i... chyba sam się domyślasz, jakie jeszcze. Na szczęście obyło się bez nagrań wideo, wiec nigdy nie musiałam się martwić o to, że coś trafi na te nielegalne strony. Poza tym nie lubił się mną dzielić z kimś poza gronem jego najbliższych znajomych

    Po tych słowach, spojrzenie Fabiana zdawało się być mroczniejsze i wzdrygnęłam się, nie chcąc, aby jego mroczna strona znów się ujawniła. Zamknęłam oczy i sięgnęłam w głąb swojej pamięci
– Chyba w jakieś szufladzie w domu mam zdjęcia szkolne. I ojczym ma też gdzieś schowane zdjęcia mojej mamy; czasami moje i jej. A dlaczego pytasz?
    Fabian potrząsnął ramionami i byłam zaskoczona, widząc jak jego policzki zabarwiają się na czerwono.
– Chciałbym zobaczyć jakieś zdjęcie. Kilka. Naprawdę, tyle ile mógłbym. Nie potrafię wyobrazić sobie ciebie, jaka byłaś przedtem. Dla mnie... jesteś taka, jaką tutaj się stałaś. Chcę to zmienić.
– Może, gdy w końcu rozprawimy się z moim ojczymem, dam ci jakieś – Delikatnie naruszyłam temat i nie miałam zamiaru, aby zaszło to dalej. 

    Wiedziałam, że musimy jeszcze do niego zadzwonić, by ustalić warunki, ale nie chciałam tego w tym momencie. Na szczęście okazało się, że Fabian wolał obejść temat bokiem równie mocno, jak ja, więc tylko uśmiechnął się delikatnie. Zeskoczyłam z ostatniego kamienia, ułożonego przy sadzawce i wylądowałam na trawie. Z opóźnieniem zorientowałam się, że Fabian był pełen energii; nerwowego rodzaju podekscytowania. Przez ostatnią minutę nieustannie tupał nogą, lecz trawa wszystko zagłuszała.
– Fabian? Co jest?
    Tak jak chwilę wcześniej się rumienił, tak był w tamtym momencie nienaturalnie blady.
– Mogę z tobą o czymś porozmawiać? – zapytał – Myślałem nad tym od dłuższego czasu i chyba nadeszła odpowiednia pora
– Na co? Fabian, nie strasz mnie – powiedziałam, biorąc krok do tyłu – Co jest nie tak?
Co się dzieję? Odchodzi? Nie chce mi już pomagać? Chce wyznać...

Natychmiast do mnie podszedł i wziął za rękę
– Nie, nie, to nie jest nic złego. Przepraszam; nie chcę, aby mój stres zepsuł nastrój. To nic złego, obiecuję ci. Możemy po prostu na chwilę usiąść? Muszę cię o coś zapytać.
Wzięłam głęboki wdech.
– Okay.

    Poprowadził mnie do ławki, stojącej między drzewami ozdobionymi świątecznymi lampkami. Gdy poklepał miejsce obok siebie, usiadłam tam. Chwycił moje dłonie, ale nie w uścisku; bardziej jakby je podtrzymywał.
– Tak jak powiedziałem, dużo o tym myślałem. W szczególności po naszym pocałunku, ale nie chciałem poruszać tematu. Nasza... przyjaźń... jest czymś więcej, niż potrafiłem sobie na początku wyobrazić i wiem, że nie powinienem prosić o więcej, gdy dałaś mi już tak wiele.

Nie podobało mi się to, dokąd to zmierza.

– Nie chcę cię do niczego naciskać albo abyś spojrzała na to w zły sposób, okay? Ale ufasz mi, prawda? Śpisz w moim pokoju każdej nocy. Pocałowałaś mnie. Ty pocałowałaś mnie, a nie na odwrót. Czujesz się przy mnie komfortowo bardziej niż kimkolwiek innym. – Podczas jego krótkiego monologu, powrócił zwyczaj lekkiego jąkania się i nie byłam w stanie powstrzymać lekkiego uśmiechu, który uniósł kąciki moich ust. Stutter Rutter
– Gdy na mnie patrzysz, chcę, aby trwało to wiecznie, ponieważ... Czuję do ciebie coś więcej, niż czułem do kogokolwiek innego... i dlatego właśnie o to się pytam – ścisnął moją dłoń – Nino, zostałabyś moją dziewczyną?


****
BOOOM

Osobiście nie wiem jak to skomentować, bo jak na moje oko, Fabian ma fatalne poczucie czasu i wyszło to zbyt... nie wiem, przesadzone? No ale oto i jest. Tylko jaka będzie odpowiedź Niny?

Mark. Co się nagle stało? Czy wszystko będzie z nim okay? I czy tak jak Haru, myślicie, że za tym, co wspomniał ojciec Mark'a w poprzednim rozdziale, kryje się coś większego? Zdaje mi się, że w najbliższych dwóch rozdziałach, znajdą się odpowiedzi na te pytania.

I teraz taka sprawa ogólna.
Jak weny nie było tak wciąż jej nie ma; brak czasu również nie pomaga. I nieco się obawiam czegoś. Wciąż tkwię na początku 54 rozdziału i na dodatek mam pominięty urywek rozdziału 53, ponieważ miałam z nim pewien problem. Jesteśmy już przy rozdziale 51.... Nie wiem, czy się wyrobię. Czy znajdę czas. Wenę. Możliwe, że publikacje od rozdziału 53 mogą się przesunąć w jakiś sposób. Na szczęście, rozdział 53 wypada na 31 grudnia, także jest szansa, że w czasie przerwy świątecznej uda mi się nieco nadrobić. A ferie zaczynam już 16 stycznia, więc także jest szansa, że nadrobię zaległości, i żadna publikacja się nie przesunie. Mam taką nadzieję. Nie mogę sobie pozwolić, by tłumaczyć rozdziały na bieżąco; w sensie, że publikuję załóżmy rozdział 53, a 54 nie jest tknięty i mam na jego tłumaczenie 2 tygodnie. Nie mogę. Muszę być kilka rozdziałów do przodu, bo to jest zbyt ryzykowne. Gdybym w maju i w czerwcu nie pobiłabym swojego rekordu w ilości przetłumaczonych rozdziałów w takim czasie, teraz mogłabym mieć jeszcze większy problem.

Niestety stało się coś, czego nie przewidziałam, gdy pytałam o zgodę na tłumaczenie 2 lata temu (zdaje mi się, że we wtorek - 6 grudnia - będą równe dwa lata) - tłumaczenie zamiast być przyjemnością, jak było przez długi czas, stało się uciążeniem. Jednak obiecuję, że zrobię wszystko, by wytrwać do końca. By dotrzeć z Wami do epilogu i małych dodatków. 

Tak czy inaczej...

Następny rozdział: 17/12/16

Czyli odpowiedź Niny, nie zabraknie Eddiego (z tego co pamiętam???. Mark i Haru przeprowadzą ważną rozmowę i sprawy mogą się nieco skomplikować... Do tego rozdziału, mam do wątku Mark'a i Haru prawie idealną piosenkę... Może ktoś chce zgadnąć??

Wskazówki: Piosenka zespołu, którego najlepszy okres kariery przypada na 2005/6 rok, jeśli się nie mylę. Promowała pewien sezon bardzo popularnego serialu medycznego i nie jest to Dr. House. Była też wykorzystana w wielu innych serialach. Powstało do niej aż 5 różnych wideoklipów. Są do niej 2 oficjalne interpretacje - pierwsza; opowiada o próbie nawiązania rozmowy przez dorosłych z kłopotliwym nastolatkiem. Druga, będąca doświadczeniem z życia autora piosenki - jest o utraconej przyjaźni. Odebranej, przez błędne postępowanie. O tym jak nawiązać kontakt z kimś, kto jest już utracony. O bezsilności w próbie uratowania czyjegoś życia, gdy ta osoba nie chce pomocy.

Powodzenia!