sobota, 3 lutego 2018

Rozdzial 56

OSTRZEŻENIE: Wzmianka o gwałcie.

Mark’s POV

    Wszedłem po frontowych schodach swojego domu akademickiego; cóż, albo raczej starałem się. Gospodyni domu miała wziąć z samochodu torbę i wózek i mimo że nie powinienem jeszcze przez następne 2 dni chodzić o kulach, 30-sekundowy spacer nic mi nie zrobi. 

O ile nie zapadną się pode mną kolana. 

Wiedziałem, że Haru jest w domu. Spytałem się o to gospodyni, zanim ruszyła w stronę samochodu i bez zawahania mi odpowiedziała. Czy widział, gdy przyjechałem? Wie, że tutaj jestem? Czy będzie chciał się ze mną widzieć? Trzaśnie mi drzwiami w twarz?

Nie, to ostatnie nie wchodziło w grę, bo gdy zapukałem, drzwi otworzył mi Josh. 

– Mark! – wrzasnął, prawdopodobnie informując cały dom o moim przybyciu – Dobrze ciebie widzieć! Gdzie byłeś, stary? Pisałem do ciebie, dzwoniłem. Wszyscy myśleli, że jesteś martwy. 
– Byłem zajęty – odpowiedziałem, nie patrząc mu w oczy. 

    Nina rozmawiała ze mną przez cały zeszły wieczór o tym, że Josh i jego kumple muszą zniknąć z mojego życia, jeśli chcę zrobić dobre wrażenie na Haru. Rzecz w tym, że ona nie wiedziała, iż moja odpowiedź do Haru będzie brzmiała „nie”… a mimo to, jej słowa na mnie zadziałały. Jakakolwiek sympatia do Josha i jego ekipy znikała z każdą rozmową z Niną w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. Ostatnią rzeczą, jaką chciałem, było rozmawianie z nim jak z kumplem. 

    Gdy klepnął mnie w plecy, musiałem ukryć skrzywienie na twarzy, bo trafił w jedną z prawie-uleczonych ran. Bandaże Niny zdziałały cuda i zminimalizowały szanse na przyszłe blizny. Kolejna rzecz, za którą byłem jej wdzięczny. 
– Będziesz musiał to jakoś odpokutować! – zażartował i dopiero w tym momencie w pełni zrozumiałem lekcję od Niny podczas śniadania. Sugestie Josha brzmiały mrocznie, niemal jak szantaż, a nawet i obraza – W domu Senet jest dzisiaj impreza. To są same nerdy, więc będzie brakowało im odpowiedniej atmosfery, ale z łatwością możemy podrasować ich napoje. To będzie genialne. Może skłonimy kujony do wyjawienia wstydliwych sekretów. Pewnie nadal są prawiczkami. 

– Pogadamy później – odpowiedziałem natychmiast. 

Dodałem jeszcze do mojej długiej listy „do zrobienia” aby powiadomić dyrektora o tej imprezie. 

Rozbawienie Josha i jego uśmiech zanikły
– Koleś, serio? Chcesz stracić szansę na odebranie jakiejś kujonce dziewictwa? Pomyśl, jakie będziesz miał z tego wspomnie…
– Wiesz co, nie za bardzo jestem zainteresowany rujnowaniem życia jakiejś dziewczyny – rzuciłem ze wściekłością narastającą w głosie. Przed oczami miałem obraz, że ktoś robi coś takiego Ninie. Prawie to jej zrobiłem – Niektórzy mają bardziej wyrafinowane rzeczy do zrobienia; na przykład zajęcie się własnym życiem. Jeśli usłyszę, chociaż słowo na temat twoich wybryków podczas tej imprezy, w mgnieniu oka pojawi się tam policja. Dorośnij, Josh. Ostatecznie wszyscy zostawią cię w tyle, tak jak ja teraz. 

    Zorientowałem się, że kilka osób stało w kuchni i słuchało naszej konwersacji. Wygląda na to, że nie będę musiał przeprowadzać tej rozmowy ze wszystkimi. Josh patrzył na mnie zdumiony. Wziął krok naprzód. 
– Zdaje mi się, że potrzebujesz przypomnienia, jak traktuje się lepszych od siebie, Hampton. 
Zacisnął pięści, a ja wziąłem chwiejny krok do tyłu, próbując przygotować swoje kule, zanim weźmie zamach…
Nagle trzecia osoba weszła do pomieszczenia
– Weź krok do tyłu, zanim zrobisz coś, o co zadbam, abyś żałował, Josh. 

Zamarłem w miejscu, a Josh warknął pod nosem.
– Zawsze wiedziałem, że jesteś pedałem, Mark – powiedział, ignorując nowo przybyłą osobę i oddalając się ode mnie – Zejdź mi z oczu
– Nawet nie wiesz z jaką przyjemnością. 
Ruszyłem w stronę swojego pokoju, ale zatrzymałem się natychmiast jak podniosłem głowę. Osoba stojąca przede mną wypuściła z płuc drżący oddech, wyglądając równie niepewnie, jak ja się czułem
– Cześć, Mark. 
– Cześć, Haru. – odpowiedziałem po chwili. 


X

Nina’s POV

Nie wiedziałam, co jest gorsze – to, że nie wiedziałam, gdzie jestem, czy to, że nie wiedziałam, jak się w to wpakowałam. 

Panowała całkowita ciemność, a ja nie miałam pojęcia dlaczego. 

    Mój powrót do świadomości był bardzo wolny. Jedyne co mój mózg był w stanie przetworzyć, to strach, ból i pulsowanie w głowie. Poczułam gwałtowne szarpnięcie, które spowodowało, że uderzyłam o coś twardego i dopiero wtedy mogłam wydostać się z własnego umysłu. Gwałtownie otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że były one zamknięte przez bardzo długi czas. 

Nie oślepiło mnie żadne światło. Wciąż panowała ciemność. 

Czy tak właśnie wygląda życie po śmierci? Próbowałam rozpoznać małą przestrzeń, w której byłam uwięziona – na tyle długa, by leżeć wyprostowana i mogłam obrócić się w poprzek dwa razy. Napadła mnie nagła myśl, że jest to trumna, a moim piekłem było spędzenie swojego pośmiertnego życia w trumnie. Przez chwilę nie mogłam oddychać, ale wtedy doszło do mojego mózgu więcej informacji. Moja „trumna” poruszała się, a powierzchnia, na której leżałam, nie była drewniana, lecz raczej szorstka, podobna do dywanu. 

Kolejne szarpnięcie. Uderzyłam się w część, która nie była pokryta materiałem, lecz metalem. W oddali słyszałam odgłos silnika. Dopiero wtedy wszystko do mnie dotarło. 

Byłam uwięziona w samochodzie, a dokładniej – w bagażniku. 

    Ledwo pamiętałam, co działo się, zanim straciłam przytomność. Ktoś mnie złapał, przyłożył mokry materiał do ust i biel przed moimi oczami zamieniła się w niekończącą się czerń. Biel, była śniegiem i byłam na zewnątrz, po tym, jak…

Fabian odjechał. Fabian odjechał z rodzicami, myśląc, że jutro wybieram się do Eddiego – a może jest to już dzisiaj? Jak długo leżałam bez przytomności? I kto mnie porwał? Przewróciłam się na brzuch, by wyjąć telefon z tylnej kieszeni, ale go tam nie było. Mój telefon, mój notes, moja kurtka. Wszystkiego brakowało. 

Samochód skręcił i przejechał przez jakąś przeszkodę, która wydała charakterystyczny dźwięk. To był próg. W oczach zebrały mi się łzy. 12 lat swojego życia oczekiwałam tego dźwięku. Dźwięku, który oznaczał, że chwila wolności dobiega końca. Poznałam to natychmiast. 

Wjazd do garażu. 

Byłam w Kalifornii, w swoim domu i to mój ojczym mnie porwał. 

    Samochód zatrzymał się, a drzwi garażu zostały zamknięte. Próbowałam mocno się skoncentrować, ale nie słyszałam nic oprócz skrzypienia metalu i własnego bicia serca. Wzrok miałam wbity w miejsce, które uznałam za otwarcie bagażnika, a plecy miałam przyciśnięte do tylnej ściany. Przyszedł mi do głowy pomysł, aby wybiec. Wyruszyć natychmiast, gdy otworzy bagażnik, ale gdy tylko światło wpadło do środka, zostało ono zablokowane przez zacienioną figurę. 

– Widzisz? To właśnie dlatego zamknąłem cię w bagażniku. Miałem przeczucie, że pod koniec podróży odzyskasz przytomność. Nie mogłem pozwolić na to, abyś pukała w szyby i zwróciła na siebie czyjąś uwagę. To byłoby katastrofą – przechylił na bok głowę – Wstawaj. Jestem niecierpliwy. 
Jego ton głosu natychmiast wprawił mnie w ruch. Gdy stanęłam na ziemi, miałam wrażenie, że za chwilę osunie się ona spod moich stóp, ale złapał mnie za ramię. 
– To może jeszcze trochę potrwać, zanim chloroform całkowicie przestanie działać. Będziesz nieco oszołomiona, ale poza tym, to jak się czujesz?

Nie miałam przy sobie notesu, aby mu odpowiedzieć, a nawet gdybym miała, nie byłabym w stanie utrzymać długopisu. 

– Wiem, że potrafisz mówić, zapomniałaś? – syknął, uderzając mnie w twarz. Oparłam się o samochód, aby nie upaść – Używaj słów, komunikując się ze mną. Podarłem twój notes, a telefonu nie dostaniesz z powrotem. Jeśli spróbujesz mi coś napisać, dostaniesz chłostę. Masz do mnie mówić, kiedy oto zażądam, jasne?

Próbowałam przystosować się do bólu w szczęce, bo wiedziałam, że czeka mnie coś bardziej bolesnego
– Rozumiem – odpowiedziałam, zaskoczona stanowczym tonem swojego głosu – Jak przeprawiłeś mnie do Ameryki nieprzytomną i odurzoną?
– Jeden z moich klientów jest współwłaścicielem linii lotniczej. Poprosiłem o przysługę i załatwiłem prywatny samolot tylko dla nas. Tak czy inaczej, musieliśmy przejść przez odprawę, ale powiedziałem, że jesteś chora i potrzebujesz snu. Nawet niosłem ciebie na rękach. Kobieta z ochrony stwierdziła, że to bardzo rozsądne z mojej strony, a kim ja jestem, aby zmieniać jej zdanie? – jego uśmiech był pełen jadu – Właź do środka. 

Klepnął mnie w plecy. Kiedyś przez takie coś wylądowałabym na podłodze, ale teraz tylko lekko się potknęłam i jak najszybciej skierowałam się ku drzwiom wejściowym. Usłyszałam z tyłu siebie głębokie westchnięcie; nie był zadowolony z mojej wytrzymałości fizycznej. 
– Myślę, że nie muszę oprowadzać cię po domu. Jestem pewien, że wszystko pamiętasz. 
Jadalnia była zastawiona i zaczęłam zastanawiać się, czy spodziewa się on jakiegoś towarzystwa, lecz nie odezwałam się na ten temat. 

Dopóki coś do mnie dotarło. 

– Co zrobiłeś z Trudy? – zapytałam cicho – Pewnie zgłosiłaby moje zaginięcie. 
– Oh, nic jej nie jest. Powiedziałem jej, że zabieram cię na jeden wieczór, a następnie odwiozę tam, gdzie miałaś spędzić ferie. Była niezwykle szczęśliwa, że dzięki temu szybciej mogła wrócić do domu
Skinęłam głową, nie chcąc ciągnąć dalej dyskusji. Trudy nic nie jest. 

Z każdą sekundą spędzoną w tym mieszkaniu, docierała do mnie powaga całej tej sytuacji. 

– Do twojej sypialni – ogłosił, otwierając trzecie drzwi w korytarzu. W środku wszystko było dokładnie tak, jak zostawiłam. Cienka pościel na łóżku była nieco pognieciona. Drzwi do szafy były lekko uchylone. Na kredensie była cienka warstwa kurzu i szkic, który wykonałam tydzień przed wyjazdem. 
– Spędzisz tutaj najbliższe dwie godziny. Rób co chcesz, ale bądź cicho i nie wychodź. Klienci przyjdą na kolację. A potem, możemy przedyskutować… układ. 
Jego wyraz twarzy nie był ani trochę pocieszający
– Jesteś nadzwyczaj spokojna, biorąc pod uwagę twoją sytuację. Zobaczymy, jak długo to potrwa. 

Zamknął za sobą drzwi i zostałam sama. 

X
Mark’s POV

    Ustawiłem kule ponownie w pozycji pozwalającej mi iść. Ruchem głowy wskazałem Haru, aby wszedł za mną do sypialni. Przez cały ten czas nie zamieniliśmy ani jednego słowa i byłem wdzięczny za to, że nawet nie próbował. Nie byłem pewny, czy byłbym w stanie ustać na nogach, słysząc jego głos. 

Po prostu powiedz nie. Bądź mężczyzną i uratuj jego życie. Wyobraź sobie przyszłość, którą może on zbudować z innym mężczyzną. Wyobraź sobie, że bez ciebie, jego życie będzie lepsze i powiedz „nie”. 

Usiadłem na łóżku, ale nawet na niego nie spojrzałem. 
– Haru, ja…
– Proszę…

Oboje zaczęliśmy i zaprzestaliśmy mówić w tym samym momencie. Oboje zaśmialiśmy się pod nosem i skinąłem głową
– Wiem, że mamy sobie trochę do powiedzenia, ale najpierw… Minęły 2 tygodnie. Co u ciebie?

Daj mi czas na zebranie myśli. Daj mi jakikolwiek znak, że będziesz mógł kontynuować swoje życie beze mnie. 

Chyba pierwszy raz zabrakło mu słów. 
– U mnie… jest dobrze – odpowiedział cicho. Wciąż stał na środku pokoju, przestępując nerwowo z nogi na nogę – Tęskniłem za tobą. Byliśmy nierozłączni przez tak długi czas… ale jest dobrze. 
– Naprawdę? – słysząc jego słowa, poczułem nieprzyjemny ścisk w klatce piersiowej, ale to tylko utwierdziło mnie w swoim przekonaniu. Ma się dobrze. Będzie okay, gdy odejdę. Po prostu weź się w garść i powiedz to. W przyszłości będzie ci za to wdzięczny. 

    Cała przemowa, którą przygotowałem wcześniej, wyparowała z mojej myśli, gdy Haru dosłownie padł przede mną na kolana i wziął mnie w swoje ramiona, przytulając. Uścisk szybko dobiegł końca, ale chwycił mnie za ramiona. 
– „Dobrze”? Boże, Mark, to największe kłamstwo w całym moim życiu. Jestem tak odległy od bycia w porządku, że nawet nie masz pojęcia – w jego oczach lśniły łzy – Mark, nie jestem w stanie znaleźć słów, by przeprosić za to, jak ciebie potraktowałem. Powiedziałeś mi coś bardzo osobistego, ale ja myślałem tylko o sobie. Zraniłem cię i zostawiłem, gdy najbardziej mnie potrzebowałeś. Zrozumiem, jeśli nie zechcesz mi wybaczyć, ale proszę, błagam, nie odchodź. Nie musimy być razem; potrafię uszanować twoją decyzję – Trzymał mnie z desperacją za rękę i spoglądał na mnie z niepowtarzalną intensywnością – Po prostu zostań. 

Jak wdzięczny byłem za to, że zaczęliśmy rozmowę od niego. 

Moje „nie” wciąż czekało na języku, ale rozpacz na jego twarzy na myśl o moim odejściu poruszyła moje serce. Jak mógłbym zostawić kogoś, kto tak bardzo się o mnie troszczy? Kogoś, kto mnie kocha?

Wciąż wpatrywał się we mnie, wyczekując jakiejkolwiek reakcji
– Mark, proszę. Powiedz cokolwiek. Zrobię wszystko, by ci to wynagrodzić. Co tylko pragniesz. Chcesz jakiejś przysługi? Albo…

Chwyciłem go za kołnierzyk od bluzki, przyciągnąłem bliżej i pocałowałem. 

    Usta Haru były cieplejsze od ust Doriana*. Były też spierzchnięte i sprawiały, że po całym moim ciele rozeszła się fala przyjemności. Moją dłoń, która nadal ściskała jego koszulkę, przesunąłem nieco wyżej, na kark. Haru dość szybko zareagował na mój spontaniczny ruch i odwzajemnił pocałunek. 
– Zaczekaj. Zaczekaj – wydyszał, odsuwając się o tylko kilka centymetrów. Moje usta automatycznie powędrowały do jego szczęki, a potem szyi – Cholera jasna, Mark, jeszcze jakieś 30 sekund temu myślałem, że odchodzić. 30 sekund temu myślałem, że jesteś hetero. 
– Skłamałem – odpowiedziałem bez ogródek – Wciąż jestem zdecydowanie biseksualny. Zawsze byłem. 
– To akurat zauważyłem – pociągnąłem go za koszulkę, aby usiadł na łóżku – Ale co się zmieniło?
– Tak cholernie mocno chciałem pozwolić ci odejść, naprawdę. Przyszedłem tutaj, by powiedzieć "nie", by ciebie uwolnić ode mnie. Nie miałem zamiaru wracać tutaj w przyszłym roku szkolnym. Ale co mam zrobić, gdy klękasz przede mną na kolana i błagasz, mimo że to moja wina i jesteś tak cholernie bezinteresowny i wspaniały. Jak mógłbym tego nie docenić? Nadal mamy do przedyskutowania kilka rzeczy. Muszę przeprosić za kilka rzeczy i kilka zaadresować. Nadal będę borykał się z problemami. Nadal będę wybuchał złością, czy potrzebował pomocy, albo panikował. Z pewnością będę miał przez jakiś czas problemy z publicznym okazywaniem uczuć czy chociaż z ujawnieniem naszego związku przed wszystkimi, przed matką i ojcem w szczególności. 
    Jego oddech zwolnił, ale trzymając dłoń na jego klatce piersiowej, czułem szybkie i mocne bicie serca. Takie jak moje. 
– Roz…
– Nie, shhh, nie mów nic, bo inaczej już nigdy nie wyrzucę tego z siebie. Jestem kapryśny. Jestem kłamcą i dupkiem z depresją. Może z chorobą afektywną dwubiegunową. Będą dni, w których będziesz na mnie wrzeszczeć, a w inne dni, to ja będę wrzeszczeć na ciebie. Przez pewien czas będziesz zmuszony ukrywać ten związek i wiem, że to może ranić. Bez względu na to, czy nasz związek wyjdzie na światło dzienne, czy nie, bycie z tobą nie „naprawi” mnie w żaden magiczny sposób. Związki nie naprawiają ludzi i nie możesz wymagać ode mnie, abym natychmiast miał się dobrze. Ale przecież możesz mieć wymagania w stosunku do mnie i każdego dnia będę się starał, by im sprostać. Jeśli jesteś w stanie się na to zgodzić… – wziąłem głęboki wdech – To będę kochał cię każdego dnia aż do końca mojego życia. 
   Haru zamrugał, wpatrywał się we mnie i nie odzywał się tak długo, że wydawało się to być całą wiecznością. 
– Nie będzie dnia, w którym nie będę się na to zgadzać, ty idioto. 

Nina’s POV

    Przesunęłam palcami po szkicownikach ułożonych na mojej jedynej półce w całym pokoju. Wzięłam je wszystkie i przeniosłam na łóżko. Każda cząstka mnie krzyczała, gdy usiadłam na materacu. Pamiętałam wszystko. Pamiętałam przetarte koce, szorstkie prześcieradło, zacieki z krwi. Robił wszystko, abym czuła się jak najmniej komfortowo. 

Mimo że próbowałam przygotować się na powrót tego wszystkiego, miałam nadzieje, że do tego nie dojdzie. 

Otworzyłam swój ostatni szkicownik, był on z minionego lata. Od tamtej pory mój styl malarski bardzo się zmienił. Ostre, twarde linie zamieniły się w gładkie krawędzie. Byłam ciekawa, ile to o mnie mówiło; o mojej zmianie w osobowości. Kolejne szkicowniki miały prace z mojej poprzedniej szkoły; z roku w którym mój nauczyciel sztuki wysłał w moim imieniu zgłoszenie do British Fine Arts Academy. Tamten rok szkolny, nie licząc bieżącego, był najlepszy w moim życiu. 

    Sztuka zawsze była dla mnie ukojeniem bólu. Pan Clarke jako jedyny otworzył na to oczy i już do końca życia będę mu za to wdzięczna. Nawet gdy mężczyźni mnie przerażali, nawet jeśli był on jednym z nich, to istniała między nami szczególna więź. Nigdy nie miałam szansy, aby podziękować mu za wysłanie moich papierów do UK. 

Może kiedyś będę miała okazję mu podziękować. 

Natknęłam się na rysunek przedstawiający wschód słońca i mimo że przez cały czas byłam zaskakująco spokojna, ten rysunek wymazał resztki ewentualnego strachu. 

Wschód słońca mienił się w ciepłych odcieniach pomarańczy znanych z filmów. Widniały też resztki mojego ulubionego koloru – ten szczególny odcień szarości widoczny tuż przed wschodem słońca. 
– Fabian, to jest cudowne – przez to, że stał za mną, nie mogłam go zobaczyć, ale wyczułam jego uśmiech. 
– Warto było tutaj przyjść mimo niebezpieczeństwa, prawda? Pokonywanie lęków jest dobre w 99% przypadkach. Czasami jesteśmy nawet za to nagradzani. 

Fabian. 

Ostatnio, gdy byłam w tym pokoju, nie wiedziałam nawet o jego istnieniu. 

– Nałóż korektor w tym momencie, dziewczyno. Nie chcę wyrzucać pieniędzy na ciebie w błoto. Wyruszamy niedługo na lotnisko – Ustąpiłam, nie zauważając jego obecności w drzwiach. Zastanawiałam się, czy stał tam wystarczająco długo, by widzieć mój uśmiech. 

Nie lubił, gdy się uśmiechałam. 

    Następnego dnia moje życie się zmieniło. Następnego dnia wpadłam na chłopaka o brązowych włosach, który patrzył na mnie jak nikt inny. Następnego dnia, ten chłopak jaką swoją misję ustanowił, by wywołać uśmiech na mojej twarzy, by zniknęło przerażenie w moim spojrzeniu, by sprawić, abym czuła się czegoś warta po raz pierwszy w życiu. Chciana. Szczęśliwa. 

Sprawił, że czułam się kochana. 

A teraz być może już nigdy go nie zobaczę. 

Okej, moja reakcja była przesadą. Nie byłam pewna, co mój ojczym chciał osiągnąć, ale jutro pan Sweet i jego rodzina zorientują się, że coś nie gra. Może nawet zadzwoni do Fabiana, a jeśli nie, to do mnie, a gdy nie odbiorę, zaczną się pytania i ktoś w końcu zorientuje się, co się wydarzyło. 

Fabian uratuje mnie. Byłam tego pewna. 

Ale rzecz w tym… mój ojczym również o tym wiedział, więc dlaczego mnie porwał?

    Usłyszałam dźwięk odjeżdżającego samochodu, mimo że miałam wrażenie, iż minęło zaledwie kilka minut. Następnie usłyszałam kroki w korytarzu i drzwi do mojego pokoju otworzyły się. 
– Byłaś bardzo grzeczną dziewczynką, gdy mnie nie było – na jego słowa poczułam stare, zwariowane poczucie dumy. Nie doświadczyłam tego, odkąd opuściłam to miejsce i automatycznie zamarzyłam o komfortowej obecności moich przyjaciół. To chore poczucie, że w jego oczach zrobiłam coś dobrego, nie było przyjemne. 
– Nie wydałaś z siebie żadnego dźwięku. Ale pamiętaj, że masz ze mną rozmawiać. 
– Oczywiście – odpowiedziałam automatycznie – Czy możemy porozmawiać o rzeczach, które będą mnie obowiązywać przez najbliższy tydzień?
Zaśmiał się i potrząsnął głową, ale nie miałam pojęcia, co tak go rozbawiło. 
– To, co zawsze. Sprzątanie, gotowanie, spełnianie każdego mojego życzenia – zadrżałam, słysząc jego słowa – Tak, wracamy do wszystkiego, co było wcześniej. Teraz czas na pierwszą sprawę. 
Wskazał palcem, abym wstała i podeszła do niego. Niepewnie podniosłam się z łóżka, nie wiedząc, jakie są jego zamiary. 

Gdy jego dłonie zamknęły się na mojej szyi, wiedziałam, że moje zmartwienie nie było zbędne. 
– Muszę cię poddusić. 

Próbowałam wyrwać się z jego uścisku i złapać oddech, ale nie byłam w stanie. Zacisnął swoje dłonie jeszcze mocniej i jedyne, o czym myślałam to powietrze. Powietrze, powietrze, potrzebuję powietrza. 

Rzucił mnie na łóżko. Skulona wokół pościeli z trudem złapałam oddech. 
– Dlaczego? – mój głos łamał się i był chrapliwy. Podniosłam wzrok, by ujrzeć jego triumfalne spojrzenie. 
– Trzymaj to – rzucił coś na łóżko. Mój telefon – Masz w mojej obecności zadzwonić do Fabiana. Powiedz mu, że masz zapalenie gardła i że od ma do ciebie tylko i wyłącznie pisać. Potem zadzwoń do swojego dyrektora albo jego partnerki i odmów swój pobyt u nich z tego samego powodu. Użyj jakichkolwiek wymówek, tylko żeby były skuteczne. Jeśli w jakiś sposób zdradzisz im, że coś się stało, najbliższy tydzień będzie dla ciebie znacznie gorszy niż planowałem. 
– Nie mogłam po prostu udawać, że boli mnie gardło?
– A gdzie w tym jest zabawa? – uśmiechnął się – Dzwoń. Natychmiast. 

Moje dłonie niemiłosiernie się trzęsły, ale zdołałam wejść w kontakty
– Najpierw zadzwonię do Fabiana – powiedziałam cicho, przystawiając słuchawkę do ucha, a on tylko przytaknął. 

– Nino? – poczułam bolesny uścisk w sercu, słysząc panikę w jego głosie – Nino, nic ci nie jest?
Zacisnęłam powieki. 
– Cześć, Fabian. Nie, wszystko jest dobrze. Przepraszam, że nie oddzwaniałam, pewnie wystraszyłam cię przez to. Nie zrobiłeś nic drastycznego, prawda?
– Nie. Miałem zamiar czekać do wieczora przed zadzwonieniem do pozostałych. Nie chciałem siać paniki. Co się stało? Dlaczego twój głos jest tak zachrypnięty? – Byłam w stanie wyobrazić go sobie, jak siedzi i z desperacją trzyma telefon. Przez kilka sekund nie odpowiadałam – Nino?
Krótkie spojrzenie na ojczyma dało mi do zrozumienia, że nie był zadowolony z mojej ciszy. 
– Dziękuje, że nie zdążyłeś zrobić zamieszania. Wszystko dobrze, naprawdę, po prostu zachorowałam. Jestem teraz u Eddiego, ale oni wszyscy też mają zapalenie gardła, więc mam nadzieję, że ty tego nie złapiesz. Jak się czujesz?
Przynajmniej to pytanie wywołało pochwalne spojrzenie ojczyma. Odciągaj uwagę od siebie, a skup ją na Fabianie. 
– Wszystko dobrze, poza tym, że jestem nieco samotny – na moich ustach pojawił się cień uśmiechu; smutnego, ale nie musiał o tym wiedzieć – Mogę cię odwiedzić, jeśli chcesz. Pogoda ma się pogorszyć dopiero jutr…
– Nie – przerwałam natychmiast – Naprawdę. Nie chcę, abyś się zaraził. I jeśli ci to nie przeszkadza, to możemy się kontaktować poprzez SMS-y? Ból gardła nie daje mi spokoju. Pan Sweet prosił mnie, abym przekazała, żebyś do nich również nie dzwonił, dopóki wszyscy nie poczujemy się lepiej – kłamstwa z taką łatwością płynęły z moich ust, że aż sama byłam zaskoczona. Może nauczyłam się czegoś od mojego opiekuna – Przykro mi. Naprawdę chciałabym częściej słyszeć twój głos. 
    Piorunujące spojrzenie ojczyma było warte wszystkiego, gdy usłyszałam śmiech po drugiej stronie linii
– W takim razie będę zostawiać ci nagrania na poczcie głosowej. W taki sposób nie musisz mówić, a wciąż będziesz mogła słyszeć mój głos. Będziesz odpowiadać mi poprzez SMS-y. Co ty na to?
– To… świetnie – gdyby tylko pozwolił mi na odsłuchanie tych wiadomości – Czy…
Usłyszałam odległe głosy w słuchawce i Fabian westchnął
– Cholera. Kolacja. Napiszę do ciebie, jak zjem, dobrze?
– Oczywiście, że tak – otarłam łzy, które były bliskie spłynięcia po policzkach. Weź się w garść. Zobaczysz go w przyszłym tygodniu – Odpiszę, gdy będę mogła. Nie martw się o mnie. Tęsknię za tobą – Gdy wrócę, już nigdy nie odstąpię cię na krok. 
Gdy znów się odezwał, jego głos był tak delikatny, że już nie byłam w stanie powstrzymać łez
– Też za tobą tęsknie, skarbie. Widzimy się za tydzień, tak?
– Tak – wyszeptałam – Do zobaczenia w przyszłym tygodniu. 

Rozłączyłam się, zanim zdążył coś jeszcze powiedzieć. 

    Spojrzałam na ekran telefonu i zauważyłam, że zostało tylko 10% baterii. Kolejny telefon musiałam wykonać szybko, ale najpierw musiałam zadać jedno pytanie. 
– Dlaczego to robisz? Doskonale wiesz, że do przyszłego tygodnia ktoś się zorientuje, gdzie jestem, a Fabian złoży wszystkie doniesienia na policję. Bez względu na to, co zrobisz, nie wyjdziesz na tym dobrze. 

Nie wiedziałam, skąd znalazło się we mnie tyle odwagi, by być tak bezpośrednią, ale on tylko się uśmiechnął. 

– Co zrobię? Już nigdy nie opuścisz tego domu. 
– Ale…
– Doskonale wiedziałem, co to oznacza, gdy ty i twój chłoptaś zebraliście dowody przeciwko mnie. Nie ważne co zrobię, trafię do więzienia. Nie jestem też na tyle głupi, by nie wiedzieć, że wsadzisz mnie za kratki, gdy tylko będziesz pełnoletnia, także znalazłem kompromis. 
– Nadal nie rozumiem. 
Potrząsnął głową i podszedł bliżej. Pogładził mnie po włosach. 
– Oh, Nino. Nie rozumiesz? Tak czy inaczej, pójdę do więzienia, więc nie obchodzi mnie, co się wydarzy – Klęknął przede mną i byłam zmuszona na niego spojrzeć – Najbliższy tydzień będzie dla ciebie prawdziwym piekłem. Półtora tygodnia, jeśli pogoda będzie mi sprzyjać. Będzie to najgorszy tydzień twojego życia i będziesz nienawidzić każdą jego sekundę. A potem… cóż, myślę, że już wiesz, co mam na myśli. 
– Tak – wypuściłam z płuc drżący oddech – Rozumiem. 
Uśmiechnął się mrocznie. 
– W wybranym momencie, zabiję cie – Przeczesał moje włosy palcami – I zapewniam cię, że będę miał przy tym dużo przyjemności. 

To pożegnanie z Fabianem było moim ostatecznym pożegnaniem.

--------------------------
* Dorian - jeśli ktoś nie pamięta, jest to pierwszy chłopak Mark'a, jeszcze z czasów dzieciństwa. Jeżeli chcecie przypomnieć sobie dokładniej, o co chodziło, odsyłam do rozdziału 52.


***
No to się porobiło....
Ale przynajmniej Mark i Haru doczekali się happy end'u! Czy może będzie coś jeszcze? Szczerze mówiąc, nie pamiętam nawet.
A wracając do Niny.
Ten rozdział jest bardziej takim "wstępem" do wielkiego finału. Kolejny rozdział również. A po tym, no cóż, finał.
Jak myślicie, jak to się wszystko potoczy? Fabian lub ktokolwiek inny zorientuje się w porę, co grozi Ninie? Ojczym to kawał psychopaty, co nie? Byłoby mi bardzo miło, gdybyście pozostawili swoje własne przemyślenia w komentarzach; uwielbiam je czytać

Powiem Wam, że przez pierwszy tydzień ferii byłam bardzo leniwa. Dopiero wczoraj zaczęłam tłumaczyć rozdział 58; mam nadzieję, że do końca ferii jakimś cudem go skończę. Nie mówiąc o tym, że wciąż nie zapisałam się na egzamin z prawa jazdy... po prostu jakoś dziwnie się stresuję i nie potrafię się do tego zmusić. Może przyszły tydzień będzie bardziej produktywny chociaż pod względem tłumaczenia...

Następny rozdział: 17.02

A w nim: Koszmary we śnie i na jawie, zajrzymy co u Maru i na samym końcu moje 6 ulubionych słów wypowiedzianych przez Mark'a, które sprawiają ochotę wykrzyczenia "TAK!" (nie myślcie o tym i tego typu rzeczach, bez przesady XD)

Miłego wieczoru kochani! <3

~ Klaudia

PS. Jakby ktoś szukał mnie na twitterze i nie mógł znaleźć, to po prostu zmieniłam user na smokenmirrorxs

2 komentarze:

  1. Przeczytałam już w nocy, ale dopiero teraz mam czas by dać komentarz. I takie pytanie kręci mi się po głowie. Co tu się właśnie stało?
    Od początku czytając o życiu Niny wiedziałam,że od piekła nie uwolni się tak łatwo. Z piekła po prostu ciężko jest się wydostać. Miałam jednak nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Ktoś taki jak ona zasługuje by uwolnić się od ojczyma tyrana.
    Okazało się jednak,że to nie tylko bezwzględny gwałciciel i psychopata, ale i morderca. Od dawna planował śmierć Niny i jest gotowy zamęczyć ją z zimną krwią.
    Gdzieś we mnie tli się jednak nadzieja, że Nina jest dużo silniejsza niż przed wyjazdem i w pore uda jej się uwolnić od swojego oprawcy, lub jest wystarczająco silna by dotrwać do ratunku Fabiana.
    Nie zniosłabym scen po śmierci Niny. Po prostu bym tego nie zniosła.
    Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Po raz pierwszy odkąd pamiętam nie wiem co powiedzieć na temat rozdziału. Nie wiem od czego nawet zacząć xd
    Mark i Haru nareszcie w jakimś stopniu razem. Mam nadzieję, że to pomoże Markowi dojść do siebie :)
    Biedna Nina ;( Ja mam nadzieje, że Fabian jakoś zrozumiał że Nina jest w niebezpieczeństwie. Nie wiem. Może usłyszał w jakiś sposób to że jest bliska płaczu, albo jakąś zmianę tonu głosu, no cokolwiek. No przecież tak nie może być. Ojczym (nazwałabym go inaczej no ale cóż miejsce publiczne) nie może znów skrzywdzić Niny. Przecież ona tak bardzo męczyła się by znów zaufać, przestać się bać i by powrócić do formy a on chce to wszystko zniszczyć. Mam nadzieję, że uratują Ninę zanim dojdzie do jakieś tragedii. Przecież jak znów coś jej się stanie to słowo daje, że będę płakać jak bóbr :(

    A teraz coś dla ciebie. Prawo jazdy dobra rzecz ;) Po prostu musisz się odważyć i pokonać swoje lęki, a może i nawet zostaniesz za to nagrodzona <3 Pamiętaj o tym co tłumaczysz. Mi to opowiadanie pomogło zrozumieć parę rzeczy. Do tego powrót do pisania po długiej przerwie może nie być łatwy, więc jak najmniej myśl o tym, że musisz tłumaczyć bo goni cię termin. Myśl o pozytywach tłumaczenia i pisania a może wtedy będzie szło ci lepiej.

    Mam nadzieję, że w żaden sposób nie uraziłam cię moim zdaniem.
    Pozdrawiam :*
    Karen

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx