niedziela, 18 lutego 2018

Rozdzial 57

Nina’s POV

Byłam uwięziona w jakiejś szklanej skrzyni.

To było niczym z bajki, jak Królewna Śnieżka – gdy wyciągnęłam rękę stronę jasnego nieba nade mną, moje dłonie napotkały, gładką, chłodną powierzchnię. Było ciaśniej niż w bagażniku.

    Gdy rozejrzałam się, dostrzegłam, że nie jestem sama. Był Fabian i jego rodzice, tak jak i wszyscy z Anubisa. Uśmiechnęłam się na ich widok i ogarnęła mnie ogromna ulga. Nie widziałam ich od tygodnia i myślałam, że już nigdy ich nie zobaczę.
– Fabian! Amber! – zapukałam w szkło, chcąc zwrócić na siebie ich uwagę.
Fabian zaczął płakać. Patrzył na mnie… nie, zdawało mi się, że widzi przeze mnie. Upadł na kolana i Amber chciała pomóc mu wstać, ale również płakała. Pozostali wyglądali na zbyt zagubionych we własnych myślach, by zareagować.
– Proszę, Fabian! Nic mi nie jest, jestem tutaj!

– Zebraliśmy się tutaj, by pożegnać Ninę Martin – usłyszałam głos mężczyzny. Obróciłam głowę i ujrzałam księdza – Ukochaną przyjaciółkę… i dziewczynę.
    Mówił dalej, lecz ja nie byłam w stanie skupić na tym uwagi. Pojawił się Eddie i tylko stalowy uścisk jego ojca na ramieniu powstrzymywał go od pobiegnięcia w moich kierunku. Przez płacz nie mógł złapać oddechu.

Siedmioletnie dziecko nie powinno płakać tak rozpaczliwie.

– Nino – wyszeptał Fabian, kładąc dłoń na skrzyni. Swoją dłoń ułożyłam w tym samym miejscu, ale nie byłam w stanie poczuć jego dotyku. W moich oczach zebrały się łzy – Dlaczego? Dlaczego nas opuściłaś?
– Nie opuściłam was! JESTEM TUTAJ! – krzyknęłam. Ktoś przyniósł łopatę, a ja uderzyłam pięścią w skrzynię, ale Fabian patrzył w moim kierunku z pustką w oczach – Fabian, proszę! Zobacz, jestem tutaj!
Łopata została podana Mickowi i jako pierwszy sypnął ziemią.

Zdałam sobie sprawę, że nie jestem w żadnej skrzynce.

Tylko w trumnie.

Kolejne osoby zaczęły sypać ziemią na trumnę, a ja straciłam kontrolę nad swoim oddechem
– WYPUŚCCIE MNIE. JA ŻYJĘ, PROSZĘ!
    Eddie niemal nie był w stanie udźwignąć łopaty, ale drżącym zamachem sypnął kolejną porcją ziemi. Podał łopatę następnej osobie. Był to Fabian.
Łzy spływały po jego twarzy bez ustanku. Jego ręce tak się trzęsły, że nie był w stanie utrzymać trzonka, więc podał łopatę kolejnej osobie. Następna osoba spojrzała na mnie. Na mnie, w moje oczy, a nie na moje rzekomo martwię ciało.

Mój ojczym.

– Wypuść mnie! Wypuść mnie, ty draniu! – wrzasnęłam, bo jakimś sposobem wiedziałam, że to wszystko jego wina. Uśmiechał się – usłyszał mnie – ale tylko przyłożył swój palec wskazujący do ust, nakazując ciszę. Objął Fabiana, ale on, zamiast się odsunąć, zrelaksował się na jego dotyk i zaczął płakać jeszcze mocniej. Gdy zamknął oczy, sztuczne zmartwienie na twarzy ojczyma zostało zastąpione mrocznym uśmiechem.
– Nie pamiętasz, Nino? Zawsze wygrywam.

Obudziłam się, próbując zaczerpnąć powietrza i zatrzymać łkanie.

    Dostałam napadu kaszlu. Mój organizm próbował wyrzucić coś z moich płuc i zadziałało – z ust prysnęła krew i poplamiła pościel, co nie było niespodzianką. Mimo że nie miałam żadnego medycznego zatwierdzenia, byłam przekonana, że przebił mi płuco dzień wcześniej lub przynajmniej złamał żebro. Tak czy inaczej, bolało jak cholera.

Minęło co najmniej 5 dni odkąd tutaj przybyłam. Nie byłam jednak pewna – nie miałam dostępu do zegara, kalendarza i nawet okna miałam zacienione od zewnątrz. "To zrujnuje niespodziankę", powiedział. "W taki sposób nie będziesz wiedzieć, którego dnia będziesz zabita. Czy to niezabawne?" Zaśmiał się i odszedł, tylko po to, by wrócić 10 minut później i mnie zgwałcić. Ponownie.

Pory, w jakich spał były zmienne, więc nie mogłam się tym wesprzeć, by określić czas. Stawiałam na 8, może 9 dni. Z tego, co mi przekazał, w UK wciąż panował sztorm śnieżny. Fabian przestał przysyłać wiadomości około 2 dni temu.

Nie, żebym w ogóle miała dostęp do telefonu.

Co jakiś czas przychodził, odczytywał wiadomości i pytał, jakbym na nie odpowiedziała. Nawet nie probowałam używać jakiegoś kodu. Wiedziałam, że czeka mnie śmierć, po co martwić przyjaciół, skoro i tak nie będą w stanie mnie uratować.

Fabian pyta się, czy grałaś w Rocksmith z Eddiem. 
Amber pyta się o opinię na temat sukienki, ale nie mogę pokazać zdjęcia, więc odpisałem, że jest prześliczna. 
Fabian napisał, że połączenia są niestabilne ze względu na śnieg. 

Pisze, że jest bezpieczny i tęskni. Prawdopodobnie straci zasięg na jakiś czas.

To była ostatnią rzeczą, jaką napisał albo przynajmniej, którą przeczytał mi ojczym.
Od czasu przybycia tutaj, nie jadłam.

Patrząc w lustro, znów widziałam dziewczynę, którą byłam przed wyjazdem do UK – nie, było gorzej. Straciłam wszystko, co przybrałam na wadzę w ostatnich miesiącach. Mój brzuch znów był wklęsły. Włosy były przetłuszczone i splamione krwią. Moja twarz była kolarzem czerwonych i niebieskich śladów.

Przesunęłam drżącym palcem po ranie na policzku. Zaczął biczować mnie paskiem – nowym, nie będąc świadomym, że stary wciąż jest w mojej torbie. Uderzał mnie nie tylko w plecy.

Już nie musiał się martwić o to, że zostanie przyłapany. Za kilka dni i tak będę martwa.

Cała reszta mojego ciała była jednym, wielkim deja vu. Ślady paznokci znów były świeże. Tuż pod nimi widniały sińce. Miałam więcej przypaleń od papierosa i wiele rozdartych ran na nogach. Jedno z moich żeber najprawdopodobniej było złamane, ale moje całe ciało piekło od bólu i zidentyfikowanie większości urazów było trudne.

Malinki. Malinki pokrywały moją bladą szyję aż po obojczyk.

To był widok, który przeplatał się w moich koszmarach przez lata. Moje odbicie jasno dawało znać, że nie ma już odwrotu. Codzienne zadawanie takich ran wkrótce mnie zabije i wiedziałam, że taki właśnie jest jego zamiar. Odebranie nadziei, mojego szczęścia, i w końcu życia. Patrzenie na własną twarz było torturą.

Była to twarz, na którą nawet Fabian nie byłby w stanie patrzeć.

I Boże, ta myśl powracała do mnie za każdym razem, gdy widziałam swoje odbicie. Z całych sił starałam się o nim nie myśleć, ale doszłam do wniosku, że jest to niemożliwe. Każde uderzenie, każdy pocałunek, każdy komentarz był całkowitą przeciwnością gestów i słów Fabiana. To pokazywało jeszcze bardziej, jak go potrzebuję. Ale ta twarz, tak różniąca się od tej, którą znał Fabian, sprawiała, że w moich oczach lśniły łzy.

Zasłoniłam lustro kawałkiem materiału i odwróciłam się.

Już nigdy nie spojrzałam w lustro.

X
Fabian’s POV

Nieistotne, że brzmiałem jak zakochany szczeniak.
Tęskniłem za Niną bardziej, niż przepuszczałem.

    Minął ponad tydzień, odkąd ostatnio słyszałem jej głos; było to, gdy zadzwoniła pierwszego dnia przerwy. Zanim zeszła ze mnie panika, że coś jej się stało, minęło kilka godzin, jeszcze długo po tym, jak zadzwoniła i przeprosiła. Teraz po prostu za nią tęskniłem.

Jutro. Jutro. Po 4 dniach ostrej zamieci śnieg ma nareszcie ustąpić i wracam do akademika.

Jutro.

    To nie jest pierwsza zamieć, którą doświadczyłem. Niektóre trwały jeszcze dłużej. Gdy byłem młodszy, zabawa w śniegu z rodzicami przez 1,5 tygodnia nie brzmiała źle. Tym razem było inaczej. Kocham swoich rodziców na zabój, ale powstała między nami przepaść, taka typowa w tym wieku. Zacząłem powoli żyć własnym życiem, odkrywając własne ścieżki. Moja zależność od rodziców zmniejszała się z każdym miesiącem.

    Wiele rozmów podczas kolacji kręciło się wokół mojego życia, przyszłości. Wzmianka o Ninie była nieunikniona. Mama oczywiście jest bardzo entuzjastyczna w stosunku do niej. Sądzi, że jest bardzo bystrą dziewczyną i nie może się doczekać, by przyjąć ją do rodziny. Tata ma co do niej więcej wątpliwości, ale to zrozumiałe, bo nie zrobiła na nim najlepszego pierwszego wrażenia. Był to dzień, w którym odwiedził ją ojczym, przez co była rozproszona, nie wspominając już o tym, że wtedy nawet nie mówiła i wciąż bała się dotyku. Wiem, że ojciec, w przeciwieństwie do mamy, ma pewne podejrzenia.

Mimo wszystko, nieco zmienił swoje nastawienie po spotkaniu się z nią w zeszłym tygodniu. Zaimponowała mu, przez co byłem bardzo zadowolony.

– Gotowy na powrót do szkoły? – odezwał się tata, stojąc w drzwiach. Nie byłem pewien, jak długo tam stał.
– Gdybyś zadał mi to pytanie rok temu, natychmiast odpowiedziałbym, że nie, ale teraz… to jedyne czego chcę – odpowiedziałem, wyglądając przez okno. Zaśmiał się pod nosem – Czegoś potrzebujesz ode mnie?

Usłyszałem, jak wchodzi do pokoju i zamyka za sobą drzwi, co w końcu oderwało moją uwagę od okna. Zamknięte drzwi oznaczały poważną rozmowę.

– W zasadzie to tak. Chciałbym porozmawiać od Ninie.
– Myślałem, że masz już dość tego tematu, biorąc pod uwagę ile o niej już rozmawialiśmy – zażartowałem, ale ojciec nie uśmiechnął się. Mój uśmiech również zaczął zanikać i został zastąpiony wyrazem niepewności na twarzy – Jaki to rodzaj dyskusji ma być?
    Spojrzał na obramowane zdjęcie z Niną, które dostałem od Joy na święta. Była owinięta w koc i spała na kanapie, oparta o moje ramię.
– Mogłeś się raczej spodziewać, że dojdzie do tej rozmowy – nareszcie odpowiedział – Powinienem był porozmawiać z tobą o tym dawno temu. Mimo że widocznie wiele się zmieniło, wciąż pamiętam, jaka Nina była na samym początku.
– Nie wiem, o czym mówisz – skłamałem.
– Tak, doskonale wiesz, o czym mówię. Podczas pierwszego spotkania była wychudzona. Nikogo nie dotknęła, nie powiedziała ani jednego słowa, ale skoro teraz mówi, musiała być niemową z wyboru. A teraz również i dotyka innych. To oznacza, że wcześniej musiała męczyć ją psychiczna i emocjonalna trauma – przerwał na chwilę, by z ostrożnością dobrać swoje kolejne słowa – Czy masz świadomość, jak wyglądała jej przeszłość?
    Zacisnąłem szczękę. Nie chciałem stracić zaufania Niny.
– Co, jeśli przyznam się do czegokolwiek? Czy zgłosisz to komuś?
– O takiej opcji również chciałbym porozmawiać, ale nie, nie chcę odebrać kontroli nad jej własnymi decyzjami. Po prostu chcę wiedzieć.
– Tak. Była maltretowana. To nie dzieje się w UK. Nie jest obecnie w niebezpieczeństwie i wciąż pracujemy nad sytuacją. Troszczę się o nią bardziej, niż chyba potrafisz zrozumieć. Nie traktuje tego lekko; podjąłem kroki, by zapewnić, że nie będzie to kontynuowane. Na szczęście, Nina jest po mojej stronie. Przez długi czas nie była, ale wraz z Amber byłem w stanie ją przekonać.
– To dobrze – położył dłoń na moim ramieniu – Jestem z ciebie dumny, synu. Znalazłeś sobie osobę, z którą bez wątpliwości jesteś szczęśliwy i do tego zmieniasz życie tej dziewczyny. Ufam twoim działaniom i pozostawię sprawę w twoich rękach, ale jeśli będziesz czegoś ode mnie potrzebował, to nie bój się poprosić – nastało kilka sekund ciszy – Potrzebujesz czegoś?

Przez moment miałem wielką ochotę, by wygadać się z wszystkiego i płakać aż zabraknie łez. Nie często nachodziło mnie to uczucie, ale mój tata zawsze potrafił burzyć wszystkie mury wokół mnie.

    Wiedziałem, że Nina mnie potrzebuje. To, co jest między nami, jest czymś szczególnym i zmieniła moje życie na lepsze, ale… mamy dopiero 16 lat. Nawet nie jestem jeszcze pełnoletni, a już musiałem posługiwać się szantażem i zmagać się z bólem maltretowanej dziewczyny, która bała się wszystkiego. Budziłem się każdej nocy, słysząc szelest pościeli i jej łkanie, myśląc przez sekundę, że odczuwa ból albo umiera. Nawet teraz, gdy minęły miesiące, musiałem czasami traktować ją jak jajko. Wszystko jest znacznie lepiej i jestem za to niezmiernie wdzięczny, ale…

Czy to złe z mojej strony, że chciałbym od tego odpocząć?
Czy sprawia to, że jestem złą osobą?
Czy przyznanie tego na głos, polepszyło, czy pogorszyłoby sytuację?

Nie. Nie czas na to. Potrząsnąłem głową i spojrzałem na tatę.
– Nie, niczego nie potrzebuję, ale dziękuję.

Wyszedł.
A ja zostałem sam ze swoimi myślami.

X

Nina’s POV

Usłyszałam w oddali kuchenny minutnik, ale każdy mięsień mojego ciała pragnął odmówić posłuszeństwa.
– Nino! Wyjmij jedzenie, zanim pożałujesz swojego ociągania się! – wrzasnął z innego pokoju.

Moje stare nawyki wracały równie szybko, jak traciłam swoje siły.

Rób, tak jak ci każe. Bądź dobrą dziewczynką. Zostało ci tylko kilka dni i cały ból dojdzie końca.
Weszłam do jadalni, w której on już siedział, i pośpieszyłam do kuchni. Uśmiechnął się na mój widok, w ten sam nieprzyjemny sposób.
– Dostałem wiadomość od Fabiana.
    Dobrze, że nie powiedział tego, podczas gdy wyciągałam jedzenie z piekarnika, bo upuściłabym je z czystej ulgi. Mimo że w swojej ostatniej wiadomości Fabian ostrzegał, że może stracić połączenie, to i tak się martwiłam.
– Oh? – otworzyłam drzwiczki piekarnika – Co takiego napisał?
– Mówi, że odzyskał zasięg, ale cała okolica wciąż zmaga się ze skutkami zamieci. Prawdopodobnie minie tydzień, zanim droga dojazdowa do jego domu zostanie odblokowana. Kontaktował się z pozostałymi i są w podobnej sytuacji. Innymi słowy, mam dodatkowe dni do czasu, gdy połamię każdą kość w twoim ciele.

Z wyjęciem naczynia z piekarnika powinnam była zaczekać, aż skończy mówić.
Szkło i jedzenie runęło na kuchenną podłogę.

Krzyknęłam, gdy poczułam szkło wbijające się w nogę i gorące jedzenie na swojej skórze. Usłyszałem, jak ojczym wstaje ze swojego miejsca i nie było niespodzianką, gdy pociągnął mnie za włosy do tyłu. Moje oczy wypełniły się łzami, ale on wciąż mnie ciągnął za włosy po podłodze przez korytarz, aż do mojego pokoju.
– Zaczniemy wkrótce – syknął – Na teraz, musisz nauczyć się prawidłowego zachowania.

Dosłownie wrzucił mnie do szafy i zatrzasnął za sobą drzwiczki.

Wyszedł.
A ja zostałam sama.


X
Fabian’s POV

Swój wzrok miałem wbity w telefon. Z pewnością jest już zdrowa albo przynajmniej czuje się lepiej. Dlaczego wciąż do mnie pisze, zamiast dzwonić?

    Trzymałem już palec nad zieloną słuchawką, ale zamiast na nią nacisnąć, przesunąłem palcem, by poszukać innego kontaktu. Gdy go znalazłem, nacisnąłem słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha, czekając w ciszy na odebranie.

– Halo?
Uśmiechnąłem się, słysząc głos Eddie’go – jak i przez to, że nie był on zachrypły.
– Cześć Eddie, tu Fabian. Czujesz się już lepiej?
– Co masz na myśli?
– Nina mówiła, że wszyscy macie zapalenie gardła i dlatego nie dzwoniłem wcześniej. Już wyzdrowieliście?
Jego dezorientacja była niemal namacalna nawet na odległość.
– Um… nie jestem chory. Mama i tata też nie. A Nina nie przyjechała. Nie powiedziała ci tego?
I tak oto mój świat wywrócił się do góry nogami.
– Czy… czyli nie była z wami przez ten tydzień? – powtórzyłem, próbując przypomnieć sobie wiadomości, które od niej dostałem. Eddie wciąż wygrywa ze mną w Rocksmith. Uderzyłam śnieżką przez przypadek panią Miller w twarz. Razem z Eddie’m zdołałam ulepić bałwana, zanim pogoda się pogorszyła.
– Nie. Dlaczego ci nie powiedziała?
Z trudem przełknąłem ślinę.
– Eddie, czy mógłbyś poprosić do telefonu twoich rodziców? Powiedz im, że jest to ważne.
– Pewnie. Daj mi chwilę. Mamo? – zawołał i chwilę później usłyszałem kroki – Fabian chce z tobą porozmawiać. Mówi, że to coś pilnego.
– Fabian, co się stało?
Wstałem i zacząłem krążyć po pokoju, próbując wpaść na pytanie, które nie wzbudziłoby paniki
– Dzień dobry. Zdaje mi się, że między mną a Niną doszło do nieporozumienia. Myślałem, że przez ten tydzień była z wami…
– Oh, musiała to odwołać. Zadzwoniła kilka godzin przed tym, jak mieliśmy ją odebrać z akademika i powiedziała, że grafik jej ojczyma się rozluźnił, więc mogła wrócić do domu. Poza tym, była chora i powiedziała, że ty również masz ostre zapalenie gardła, więc nie dzwoniliśmy do ciebie. Biedny Eddie, przez cały tydzień się nudzi. Czujesz się już lepiej?
– Tak – odpowiedziałem automatycznie, myśląc o alternatywnych miejscach, w których mogłaby być Nina. Tylko nie Ameryka, proszę, nie tam – Rozmawiała pani też z jej ojczymem?
Zdaje mi się, że moje pytania zaczęły być zbyt podejrzane.
– Tak. Martwiłam się o nią, więc podała telefon ojczymowi. Był bardzo uprzejmy, powiedział, że wszystkim się zajmie i podziękował za naszą propozycję dla Niny. Oddał jej telefon i Nina pożegnała się. Biedna dziewczyna, tak bolało ją gardło, że ledwo mogła mówić. A co się dzieje?

Ameryka.
Ona jest w Stanach Zjednoczonych.

– Oh, nic takiego. Po prostu przez większość czasu nie miałem z nią kontaktu, martwiłem się, ale to było głównie przez brak zasięgu. Przepraszam za ten telefon.
– Nie ma żadnego problemu – po drugiej stronie linii usłyszałem jakiegoś rodzaju alarm – To mój minutnik, muszę wyjąć jedzenie z piekarnika. Do zobaczenia za dzień lub dwa, tak?

Rozłączyłem się bez odpowiedzi.

Założyłem czapkę i włożyłem buty, równocześnie próbując napisać wiadomość. Jej ojczym prawdopodobnie monitorował SMS-y. Nie mogłem napisać czegoś, co było prawdą.
Po co te gierki? Przecież wie, że trafi za kratki, jeśli Nina wróci z chociaż jednym siniakiem.

Miałem jednak przeczucie, że miał coś pod rękawem.
Ale ja również.

Hej, nareszcie wrócił zasięg, ale śniegu nie ubyło. Zanim mój dom i droga dojazdowa zostaną odkopane, minie dobry tydzień. Pozostali mają podobny problem. Amber kazała przekazać uściski. Tęsknię.

Mark’s POV

– Mógłbym się przyzwyczaić do tego całego siedzenia z tobą w domu – mówiąc to, Haru rzucił mi jabłko. Złapałem je i potrząsnąłem głową, ale nie mogłem powstrzymać uśmiechu – Tęsknie za moją rodzinką, ale to, co jest teraz, jest fantastyczne. Cały tydzień z tobą? To jest lepsze od Świąt.
– Masz świadomość, że porwą cię, jeśli nie wrócisz do domu podczas przerwy wiosennej, tak? Twoja siostra może oszaleć, jeśli nie będzie miała kolejnej okazji, by spróbować umówić cię z którąś ze swoich koleżanek z drużyny – zażartowałem. Haru zaśmiał się głośno; nareszcie prawdziwy, szczery śmiech, którego nie znałem jeszcze przed rozpoczęciem ferii.

    Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo musiał się powstrzymywać. Dopiero teraz poznaję jego prawdziwe oblicze. Wszystko, co robił, było robione z pasją. Już nie posyłał pół-uśmiechów ani nie śmiał się cicho pod nosem. Na jego twarzy często pojawia się teraz promienny uśmiech, a jego śmiech jest głośny i autentyczny. Ukrywanie swoich uczuć – jak i zmartwienia związane z moją psychiką i orientacją; to wszystko wysysało z niego życie. Odkąd te problemy nie stoją na drodze, nie może przestać się uśmiechać.

A jeśli chodzi o mnie, cóż…

Noce wciąż są ciężkie. Przeróżne koszmary, w których jestem torturowany – albo w których muszę patrzeć, jak Haru jest torturowany – w tej przeklętej wannie, spędzają mi sen z powiek. Są noce, w których budzę się z krzykiem 5 razy, zanim wzejdzie słońce i za każdym razem to Haru mnie uspokaja.

    Pierwsza noc była zdecydowanie najgorsza. Gdy obudziłem się przerażony i nieświadomy swojego otoczenia, Haru próbował wszystkiego, by mnie uspokoić. Nawiązanie rozmowy, potrząsanie mną – nic nie działało. W ostateczności pocałował mnie – by mnie zszokować, jak powiedział – prawie się udało, jednak wciąż nie byłem do końca świadomy swojego otoczenia, ani tego, co się dzieje.

Uderzyłem go na tyle mocno, że czerwony ślad utrzymał się przez kilka godzin.

Z trudnością pamiętam, co wydarzyło się później, ale z tego, co wiem, zachował całkowity spokój. Zaczął do mnie spokojnie mówić. Kilka razy powtórzył moje imię. Po tym nareszcie wyrwałem się z szoku i gdy go rozpoznałem, skuliłem się na łóżku, nie będąc w stanie z nim rozmawiać, poza kilkukrotnym powtórzeniem „przepraszam” i „proszę, wybacz mi”.

Tamtej nocy już nie zdołałem zasnąć.

    Rano wszystko sobie wyjaśniliśmy i gdy kolejnej nocy obudziłem się z wrzaskiem, wziął mnie tylko w swoje ramiona i zaczął szeptać do ucha co tylko przyszło mu na myśl. Czasami były to liczby, czasami snuł różne opowieści. Jednej nocy powtarzał w kółko „kocham cię”. W jakiś sposób to działało. Już więcej go nie zraniłem i obiecałem sobie, że jeśli takie coś znów się wydarzy, przeniosę się do innego pokoju. Nie mam zamiaru być osobą, która sprawia Haru jakikolwiek ból.

Jest dla mnie zbyt dobry.

Z moich myśli wyrwał mnie pocałunek, który natychmiast odwzajemniłem, lecz zakończył się za wcześnie.
– Dobrze się czujesz? Wyłączyłeś się na chwilę.
– Wszystko jest w jak najlepszym porządku – odpowiedziałem z łatwością; chociaż raz było to prawdą – Myślałem tylko o ostatnim tygodniu lub dwóch – opuszkiem palca musnąłem skórę pod jego okiem, mój uśmiech zmalał – Wyglądasz na zmęczonego.

To prawda. Mimo że wyglądał na szczęśliwszego, pod jego oczami nieustannie widniały sińce.

– Ty również.
Potrząsnąłem głową.
– Nie daję ci spać przez te koszmary. Źle się z tym czuję.
– Mark, czy ty myślisz, że jako jedyny masz złe sny? – zaskoczył mnie swoją odpowiedzią – Tak, ja również miewam koszmary. I zazwyczaj to twój krzyk mnie z nich wybudza, więc to dobrze. Wolę być obudzony i trzymać cię w ramionach niż spać, mając w głowie niestworzone wizje.
    Otworzyłem usta, by coś powiedzieć, lecz przez kilka długich sekund nie wiedziałem co.
– Ale przez ten cały czas to ty mnie tuliłeś, pocieszałeś…
– To jest mój sposób na uspokojenie natłoku własnych myśli. Znajduję ukojenie w słuchaniu twojego oddechu i czuciu jak rytm twojego serca zwalnia, gdy uspokajasz się i ponownie zasypiasz. Większość moich koszmarów dotyczy mnie i moich własnych słabości, ale czasami są one o tobie i o tym, przez co musiałeś przejść. W takie noce, trzymanie ciebie w ramionach pomaga mi jeszcze bardziej, bo nabieram świadomości, że już nigdy nie będziesz musiał przechodzić przez to ponownie.

Chciałem uśmiechnąć się i przytaknąć, ale mimowolnie zmarszczyłem czoło
– Skąd wiesz? – wyszeptałem – Skąd wiesz, że nie będę musiał przez to ponownie przechodzić?
– Ponieważ teraz masz mnie i skopię tyłek każdego, kto ośmieli się ciebie tknąć – odpowiedział, jakby była to najjaśniejsza rzecz pod słońcem; uśmiechnąłem się – Widzisz? Oto uśmiech na który czekałem.

Kilkanaście minut później, gdy oboje postanowiliśmy zapomnieć o wcześniejszej rozmowie i cieszyć się chwilą spokoju i prywatności, wymieniając się krótkimi pocałunkami, ktoś zapukał do drzwi. Haru chciał wstać, ale nie pozwoliłem mu. Osoba po drugiej stronie drzwi zapukała kolejny raz.

– To musi być ważne – odpowiedział Haru.
Wyjrzeliśmy przez okno w kuchni – śnieg jeszcze nie stopniał, co ta osoba sobie myśli? Podszedłem do drzwi, Haru tuż za mną. Gdy je otworzyłem, przywitał nas podmuch lodowatego powietrza.

Oraz Fabian, który nawet nie miał na sobie kurtki.

– Fabian? Co ty sobie do cholery myślałeś, przychodząc tutaj tak ubrany? I jak się tutaj dostałeś? – zaciągnąłem go do środka. Był lodowaty w dotyku. Haru natychmiast przyniósł dla niego koc.
Chwilę później dostrzegłem inne szczegóły – na jego policzkach widniały zaschnięte ślady łez, a wyraz jego twarzy przedstawiał kompletną panikę.
– Nie ma tutaj Niny, prawda?
– Nie. Myślałem, że spędza ferie u dyrektora?
Moja odpowiedź chyba zgasiła ostatni płomyk nadziei, jaki w sobie miał.
– Też mi tak powiedziała. Przez cały czas z nią pisałem, bo powiedziała, że ma zapalenie gardła, z resztą tak jak Eddie i jego rodzice. Gdy zadzwoniłem do pani Miller, powiedziała ona, że Nina odwołała swój pobyt u nich i że wraca do domu z ojczymem. Nigdy nie mieli zapalenia gardła. Nigdy u nich nie była, nie było jej też w Anubise. Miałem nadzieję, że może będzie tutaj.
– Dlaczego miałaby kłamać?
Z trudem przełknął ślinę i potrząsnął głową
– Nie sądzę, że to był jej wybór. Nie mogę z wami dużej rozmawiać. Dziękuję, ale muszę zarezerwować bilet na samolot.

Haru zaklął pod nosem, ja również byłem tego bliski.
– Myślisz, że ojczym ją zabrał – wzdrygnął, słysząc moje stwierdzenie. Znałem to uczucie. Czasami powiedzenie czegoś, co jest oczywiste, jest ciężkie do zniesienia.

Nina jest w niebezpieczeństwie. Nina jest w niebezpieczeństwie.

Nie potrafiłem sobie wyobrazić tego, jak czuje się Fabian.

– Muszę iść. Zadzwonię do was… gdy ją znajdę.

Tym razem nie potrzebowałem dłoni Haru na ramieniu, czy jego racjonalnych rad, by podjąć decyzję.
– Nie, nigdzie nie idziesz.
    Zdjąłem swój płaszcz z wieszaka oraz rzuciłem Haru jego własny. Złapał go i natychmiast założył, kierując się już w stronę drzwi. Nie musiał nawet zgadywać, jaki mam zamiar i na dodatek bez zawahania dołączył. Boże, kocham go.

– Chwila, co?
Fabian nadal nie zorientował się, o co chodzi. Podniosłem na niego wzrok po zawiązaniu sznurówek.
– Zadzwoń na lotnisko, głupku. Lecimy z tobą.

***********

Przepraszam za malutkie opóźnienie!
Wczoraj zasiadłam do laptopa dopiero po 20; miałam do edycji cały rozdział i gdy prawie to skończyłam, było znacznie później, a przed sobą miałam jeszcze napisanie tej notki i koszmarne formatowanie tekstu na Wattpadzie, który jest kapryśny i nie chce zapisywać zmian.

Fabian, Mark i Haru na ratunek Ninie!
"Zadzwoń na lotnisko, głupku. Lecimy z tobą" - jedne z najlepszych słów jakie kiedykolwiek wypowiedział Mark. Z jakiegoś powodu naprawdę lubię zakończenie tego rozdziału.
Tylko pozostaje pytanie - czy zdążą na czas? Rozważanie na ten temat pozostawiam tylko Wam. Nie mogę dać na ten temat żadnego spoileru.

Wiecie co? Jestem całkiem zadowolona z tłumaczenia tego rozdziału. Przeczytałam go sobie w całości i byłam jak "wow, to wcale nie brzmi tak źle". Musiałam mieć niezłą wenę jak tłumaczyłam.
Jestem obecnie na początku rozdziału 59; myślałam, że 58 będzie trudny do tłumaczenia, ale poszło mi jak z płatka, ale za to 59 już taki nie jest. Cały nadchodzący tydzień mam zawalony, ponieważ każdy nauczyciel chce mieć jakąś ocenę zanim pójdziemy na praktyki.... trafię do urzędu miasta na wydział rozwoju; a nazwa mojego kierunku brzmi "technik organizacji reklamy". Pasuje jak pięść do nosa.

Anyway, znowu się rozpisałam.

Następny rozdział: 3/03/2018

A w nim: Dużo, dużo krwi, nie tylko Niny.

Życzę wszystkim miłego popołudnia! Ja muszę przysiąść nad angielskim, bo czeka mnie jutro kartkówka. A z drugiej strony trwa półfinałowe głosowanie na parę roku, znane jako "bitwa pod e-online" i moje OTP ma tylko 0,5% przewagi. Priorytety....

Do następnego, ily!
~  Klaudia x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx