sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdzial 35

Z dedykacja dla Absailer


Fabian's POV

- Nienawidzę tego
- Wiem
- Chciałbym go zgłosić
- Wiem
- Martwię się o nią
- Wiem
- Przestań powtarzać wiem, Amber i znajdź rozwiązanie! - warknąłem - Muszę to naprawić. Ona musi być przerażona będąc z nim i to mnie zabija. Musi być jakieś wyjście z tego.

Amber położyła dłoń na moim ramieniu i wzięła głęboki wdech.
- Nie wiem Fabian. Nie mam pojęcia, nawet nie wiemy gdzie dzisiaj idą na tą randkę, a nie możemy śledzić ich, nie zdradzając przy tym swoich intencji. Nina trzyma wszystko w sekrecie - zawahała się - A mówiąc o sekretach...
- Co? - nie odpowiedziała i dotarło to do mnie - Zwierzyła ci się? O czym? Kiedy? - domagałem się odpowiedzi.
Przeczesała włosy palcami
- Kilka dni temu. Nie było odpowiedniego momentu, aby ci powiedzieć. Powiedziała mi o liście, albo chociaż o jego urywkach - gdy nie kontynuowała, rzuciłem jej spojrzenie mówiące no powiedz to wreszcie.
- Um, jej ojczym jest zły o gitarę. Powiedział, że będzie za to ukarana... bardzo. I... - pohamowała się.
- Amber, przysięgam na wszystko co święte...
- Nie mogę ci powiedzieć - spiorunowałem ją wzrokiem, a ona podniosła ręce w obronie - Nie mogę, okay? Obiecałam jej, że nikomu nie powiem, a tobie w szczególności. Bardzo chciałabym ci powiedzieć, ale jeśli to zrobię, stracę jej zaufanie. Już nigdy więcej mi nic nie powie, a pewnego dnia może być to coś ważniejszego niż to, co muszę przed tobą ukryć.
Zrezygnowany schowałem twarz w dłoniach
- Dobra. Powiedziała ci, kiedy przyjedzie jej ojczym?
- Dzień rodzinny.
- I uwierzyłaś jej?
- Ani trochę, ale ona o tym nie wie. A ja nie mam pojęcia kiedy on naprawdę się tu pojawi, ale wiemy, że będzie to jeszcze przed dniem rodzinnym. Przynajmniej przed lutym - skinąłem, zgadzając się z nią - To nie zapowiada się dobrze. On musi mieć coś zaplanowane a ona o tym wie, ale ukrywa przed nami.
Wypuściłem powoli powietrze z płuc.

- Ale przyznała się do czegoś innego - oznajmiła Amber, nagle się rozpromieniła. Taka szybka zmiana humoru była nadzwyczajna nawet dla niej. Najwidoczniej przyznała się do czegoś dobrego. Czegoś bardzo dobrego, skoro tak szybko zmieniło to jej humor.
- Okay, co takiego powiedziała.

Amber uśmiechnęła się złowieszczo.
- Obiecałam, że tego również ci nie powiem.
- Co? Znowu? Co masz na myśli? Nie możesz mnie tak zwodzić a potem odsuwać temat!
Zaśmiała się
- Jedynie mogę powiedzieć, że jest to coś dobrego. W szczególności dla ciebie. Będziesz musiał z nią porozmawiać, jeśli chcesz wiedzieć.
 - Ale ona się do mnie nie odzywa! - powiedziałem z bólem w głosie - Jestem zdumiony, że pozwoliła mi pokazać jej funkcje telefonu. Unika mnie jak dżumę a nawet jeśli nie, nadal trzyma dystans i każdego dnia coraz bardziej zamyka się w swojej skorupie i to mnie zbija, Amber - powiedziałem bezładnie, mój głos stawał się coraz bardziej sfrustrowany z każdą sekundą - Nie potrafię tego znieść. Mark niszczy ją powoli a ja nie mogę pomóc.
- Fabian, musisz się uspokoić zanim doprowadzisz siebie do ataku paniki, okay? Oddychaj. - powiedziała, kładąc dłoń na moim ramieniu. Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem w dół.

Moje ręce się trzęsły

- Musisz z nią porozmawiać zanim eksplodujesz. Zanim oboje eksplodujecie. Ona też o tym wie, rozmawiałam z nią o tym. Odkłada to, bo nie chce stawiać czoła swoim uczuciom - zatrzymała się na chwilę - Po prostu... Daj jej do zrozumienia, że jesteś dla niej, gdy chce porozmawiać i nigdy nie będziesz jej oceniać. Przyjdzie, gdy będzie gotowa.

Przytaknąłem i wziąłem kolejny głęboki wdech ignorując dziwne uczucie w brzuchu.
- Idziesz na dzisiejszą imprezę? Wiesz jak wszyscy uwielbiają patrzeć, gdy jeździsz... - potrząsnąłem głową.
- Nie, nie jestem w humorze na rolki.
Moment później, do pokoju wbiegła Joy z dumnym uśmiechem na twarzy.
- Wiem, gdzie Nina idzie z Mark'em!
- Gdzie? - zapytałem, wstając na równe nogi.
- Stałam chwilę za nią w salonie, gdy przeglądała coś na laptopie. Szukała w Google, jak jeździć na rolkach - po krótkiej chwili, Amber zdała sobie sprawę z tego, o co chodzi, ja też.
- Amber - powiedziałem powoli - Myślę, że jednak pójdę na tą imprezę.

Widziała plan formujący się przed moimi oczami tak jak ja czułem go budujący się we mnie, klocek za klockiem
- Masz plan, prawda?
- Tak. I to duży. I będą potrzebni wszyscy z Anubisa, którzy tam będą, rolki i dużo serowego sosu do nachosów - uśmiechnąłem się szeroko.

Mark nigdy by tego nie przewidział
Zapowiada się nieźle.

Nina's POV

Nie dam rady
Nie dam rady
Nie dam rady

Nie dam rady

    Muzyka była tak głośna, że przysięgam, wszystkie wnętrzności poruszały się w jej rytm. Kolorowe światła wirowały na torze. Dzieci wrzeszczały. Krzyki ludzi, którzy upadali podczas jazdy. Popcorn. Pizza. Perfum Mark'a. Muzyka, Boże, ta muzy...

Czeka na mnie atak paniki

- Ktoś tutaj jest zestresowany - odezwał się Mark - Nie martw się Nino, nie pozwolę ci upaść.
    Wolałabym upaść niż być dotykaną przez niego, ale zdaje mi się, że nie mam innego wyboru. Przy nim nigdy go nie mam. Uśmiechnął się, nie będąc świadomym moich myśli
- No dobra, chodźmy po nasze rolki - zaczęłam poszukiwać wymówki, by uwolnić się od niego chociaż na chwilę i dostrzegłam znaczek toalety.
Muszę iść do toalety. Mógłbyś wziąć mi rolki? Rozmiar 37.
Potrząsnął ramionami i skinął
- Dobrze, mała nóżko - zażartował - Wróć do mnie szybko.

Na pewno

Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi kabiny, zsunęłam się na podłogę, podciągając kolana do klatki piersiowej. Wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość do Amber


Jesteśmy. Trochę się boję.

Jej odpowiedź była natychmiastowa:


Jesteś razem z nim? Gdzie jesteś?

Nie, chowam się w damskiej toalecie. I już mamy to za sobą, nie powiem ci gdzie jesteśmy

Odpisanie na to, zajęło jej trochę dłużej

W porządku. Do zobaczenia za sekundę.

Chwila.
Co?

- Nino? Jesteś tutaj? - usłyszałam znajomy głos. Natychmiast wstałam i otworzyłam drzwi, przy okazji prawie uderzając nimi Amber. Wrzasnęła i odskoczyła w ostatniej chwili,
- Co do cholery? Uważaj trochę, dobra?
- Co ty tutaj robisz, Amber? Dlaczego tu jesteś? - wydusiłam. Byłam zbyt zszokowana, aby przepraszać.
Uśmiechnęła się szeroko
- Co? To szkolna impreza. Wszyscy tutaj są - wzięła mnie za ramię i wyprowadziła z łazienki - Sprowadziłam pomoc. Kontynuuj normalnie z Mark'em. My będziemy obserwować i czekać na odpowiedni moment. Wszystko będzie dobrze.
- Co masz na myśli, mówić my - wyszeptałam, ale ona tylko uśmiechnęła się złowieszczo i zniknęła w tłumie. Niestabilna, ale równocześnie uspokojona, wróciłam do Mark'a.
- Hej - przywitał mnie ciepło, ale odebrałam to jako degustujące i poczułam ciarki wzdłuż ciała.
- Trochę długo cię nie było. Tu są twoje rolki - chwyciłam je niepewnie, spoglądając na kółka z takim strachem, że zaczął się śmiać
- Poradzisz sobie. Chodź usiądź, założymy je. Potrzebujesz pomocy? - szybko potrząsnęłam głową. Za cholerę nie pozwolę, aby dotykał mnie więcej razy niż jest to konieczne - Jak wolisz.

    Pięć minut później, kończyłam zawiązywanie prawej rolki. Mark przyglądał się rozbawiony, gdy próbowałam wstać, ale odmawiałam jego pomocy. Wykładzina stała się bardzo niestabilna. Podniosłam minimalnie nogę i natychmiast zaczęłam upadać. Ziemia była coraz bliżej i bliżej i czekałam na ...

    Mark chwycił mnie jedną ręką w talii a drugą chwycił moje ramię, ratując mnie w ostatniej chwili. W sekundzie w której odzyskałam równowagę, odsunęłam się od niego. Puścił mnie i nie tęskniłam za tym, jak jego palce były na moim ciele nieco dłużej niż powinny. Wzdrygnęłam, a on westchnął
- Wszystko dobrze? - zapytał. Skinęłam lekko głową - Dlaczego tak bardzo boisz się dotyku? Nie ważne kto cię dotyka, reagujesz w ten sam sposób. Rutter, Millington, Williamson... i ja w szczególności - Nie chciałam się poruszyć, by wyjąć telefon i przy okazji znów upaść, więc potrząsnęłam ramionami. Wywrócił oczami.
- Pójdę po wodę, więc zostań tutaj, okay? Wrócę, zanim zdążysz się stęsknić - i poszedł

    Sekundę później, ktoś chwycił moją dłoń i przestraszyłam się tak bardzo, że upadłabym, gdyby właściciel ręki nie podtrzymał mnie w równowadze.

Fabian.

- Hej - przywitał mnie radośnie - Gotowa, by nauczyć się jeździć?
Teraz było warto wyciągnąć telefon, by odpowiedzieć.
Co masz na myśli? Dlaczego tutaj jesteś?
Zaśmiał się.
- Amber powiedziała, że jesteśmy do pomocy. Jestem jedną z czterech osób zawartych w my. Amber, Joy, Patricia i ja jesteśmy tutaj. Mara i Jerome dołączą później, a co do reszty to nie mam pewności.
Mark nie może zobaczyć cię ze mną. Fabian, musisz iść.
- Oh, nie sądzę, że powinniśmy się tym martwić; wszystko dzięki Amber. Jeśli wszystko poszło dobrze, 'przez przypadek' wysypała na niego nachosy z sosem. Serowym. Nie wspominając już o jej napoju... - Oboje spojrzeliśmy w kierunku bufetu i toalet. Widziałam Mark'a jak wchodził do łazienki. Amber zaśmiała się i pokazała nam kciuki w górę.
- Jeśli wyjdzie zbyt wcześnie, Patricia wpadnie na niego i wysmaruje jego koszulkę pizzą.

Nie mogłam tego powstrzymać.
Uśmiechnęłam się.
Widzę, że zaplanowałeś cały wieczór.
- Yep - odpowiedział z dumą - Pracowałem nad tym z Amber całe popołudnie... Nad każdym punktem, z wyjątkiem jednego i to zależy tylko od ciebie - Wyciągnął rękę w moim kierunku.
Nie wiem, Fabian....
- Nie pozwolę ci upaść - przyrzekł - Nigdy nie pozwolę ci upaść - przez moment zdawało mi się, że mówił nie tylko o jeździe na rolkach i uśmiechnęłam się. Nie zastanawiając się co robię, schowałam telefon do kieszeni i chwyciłam jego dłoń. Nigdy nie widziałam tak szerokiego uśmiechu na jego twarzy.

    Dojście do toru zajęło kilka minut i kilka razy byłam blisko upadku, ale Fabian trzymał mnie przez cały czas. Spojrzałam na wypolerowaną, drewnianą podłogę z ogromnym strachem. Fabian mocniej ścisnął moją dłoń
- Wejdę pierwszy, dobrze? Stój tutaj tak stabilnie jak potrafisz i zobacz, jak będę się poruszać.

Wszedł na tor z ogromną łatwością i po prostu zaczął jeździć.

Z tego co zauważyłam, poruszał nogami na ukos i na przemian i wstyd się przyznać, ale ledwo skupiałam swoją uwagę na jego nogach. Nie, skupiałam się po prostu na nim.

    Miał na sobie jedną z tych sportowych koszulek przylegających do ciała i zapewniających wygodę podczas aktywności fizycznej, a gdy poruszał się tak szybko, jego włosy były rozwiewane przez wiatr w różnych kierunkach. Wyglądał na tak spokojnego; lekkiego i pewnego siebie.

Był piękny i chciałabym mieć przy sobie szkicownik w tamtym momencie.

Gdy wrócił do mnie, szybko pozbierałam myśli i uśmiechnęłam się do niego. Chwycił moje dłonie.
- Ufasz mi? - zapytał i przypomniało mi się, gdy zadał to pytanie podczas nocnego pikniku. Ścisnęłam jego dłonie i przytaknęłam, ale emocje w moim spojrzeniu mogły odpowiedzieć same za siebie.
- W porządku, więc będzie to tak: musimy dostać się do centrum toru. Tam jeżdżą początkujący, ale musimy przedrzeć się przez tor, na którym jeżdżą osoby bardziej zaawansowane. Więc powoli będę ciągnął ciebie za sobą i prowadził, okay?
Znów przytaknęłam, a on się uśmiechnął.
- Poradzisz sobie, Nino.

Więc dlaczego miałam wrażenie, że będzie kierował mną podczas operacji na otwartym sercu?

Delikatnie wciągnął mnie na tor, jadąc tyłem. Moje oczy przybrały wielkość monety, gdy stanęłam na drewnianych panelach - myślałam, że dywan, to najmniej stabilna rzecz na której byłam.

Byłam w błędzie.

Widział mój strach i znów ścisnął moje dłonie
- Pamiętasz, jak poruszałem nogami? - szybko przytaknęłam - W porządku, zaczniemy od prawej nogi. Pochyl się lekko do przodu i w prawo i rusz swoją stopą w bok - zrobiłam tak i prawie upadłam. Złapał mnie w odpowiedniej chwili i przywrócił równowagę - Spróbuj jeszcze raz.

Tym razem, udało mi się. Poruszyłam się tylko kilka centromerów, ale to wystarczyło, aby wywołać na naszych twarzach uśmiech.

- Fantastycznie Nino. Teraz zrób to dwa razy; najpierw prawa noga, potem lewa.
Wzięłam głęboki oddech i spróbowałam, ale nie udało się. Spróbowałam jeszcze raz. I kolejny. Przy czwartej próbie, w końcu udało się
- Teraz pojadę tyłem i pociągnę cię ze sobą na środek. Chciałbym, abyś tak poruszała nogami, ale nie za szybko.

Wytrzeszczyłam oczy. Czy to nie jest niebezpieczne dla niego?

- Nic mi nie będzie - zapewnił, widząc moje zmartwienie - Robiłem już tak wcześniej. A teraz przygotuj się. Trzy, dwa, jeden...

    Wjechał ze mną na główny tor a ja byłam przerażona. Wszyscy jeździli wokół nas, jakby nas wcale tutaj nie było. ale kilka osób niemal wpadło na nas a potem przewróciło się. Część z tych osób obdarzyło nas nieprzyjemnym spojrzeniem, ale Fabian przeprosił, zanim kontynuowaliśmy
- Widzisz? Idzie nam do...

    Ktoś wjechał prosto w nas, posyłając nas oboje na podłogę. Natychmiast rozejrzałam się, by sprawdzić, czy nic mu się nie stało. Nie zdawało się, że upadł na swoją wcześniej złamaną rękę. Pokazał mi kciuki do góry i szybko przeczołgał się na środek, pokazując, abym również tak zrobiła. Spojrzałam na osoby jeżdżące dookoła mnie i zamarłam. Nie mogłam się ruszać.

Nie mogłam się ruszać.

Po chwili poczułam dłoń, która chwyciła moja i pociągnęła na środek, ledwo omijając kolejną osobę, która by potknęła się o mnie. Fabian objął mnie.
- Jest dobrze, jesteś bezpieczna - wyszeptał uspokajająco do mojego ucha. Zrelaksowałam się i wzięłam głęboki wdech.
Nic ci nie jest?
- Nie, wszystko w porządku. Upadłem tak, że będę miał tylko mały siniak na biodrze. A tobie coś się stało? - spojrzałam na swoje ciało i poczułam ukłucie bólu w nodze. Zauważyłam, że mocno obtarłam kolano. Miałam dziurę w jeansach, ale nie była ona na tyle duża, aby można było zauważyć jakieś blizny. Krwawiłam, ale nie tak bardzo jak się spodziewałam. Gdy ja odetchnęłam z ulgą, Fabian spiął się.
- Tak bardzo cię przepraszam Nino. Chodź, wrócimy lepiej na dywan.
Dlaczego? Nic mi nie jest. Ledwo boli. Mogę jeździć.
Chciał się sprzeciwić, ale gdy widział mój stanowczy wyraz twarzy, westchnął.
- Dobrze, dobrze, ale zaczekaj - Zdjął bluzę z kapturem, którą miał przewiązaną w pasie i delikatnie przyłożył materiał do mojego kolana. Gdy skończył, rękaw od bluzy był przesiąknięty krwią.
- I tak chciałem wrzucić to do pralki. Możesz wstać? - przytaknęłam i schowałam telefon w kieszeni.
- W porządku, zacznijmy od początku.

X

    Po 15 minutach, wjechaliśmy na tor dla średnio zaawansowanych. Nie jeździłam jeszcze tak pełna wdzięku jak Fabian i potknęłam się kilka razy, ale utrzymałam równowagę i jeździłam z uśmiechem na twarzy, nigdy nie puszczając dłoni Fabiana.

Czułam się, jakbym mogła latać.

    Dorwała mnie rzeczywistość, gdy dostrzegłam Mark'a jadącego w naszym kierunku, by nas zatrzymać. Omal nie upadliśmy. Jego oczy płonęły ze złości.
- Więc, miałem już na swojej koszulce nachosy, pizze i na dodatek poparzoną przez to skórę. Twoi przyjaciele nie byli nawet na tyle mili, aby przeprosić, zanim zaczęli mnie sabotażować.

Przysunęłam się bliżej Fabiana, czując strach, a on stanął przede mną, jakby Mark miał się zaraz na mnie rzucić.

- Mark - zaczął spokojnie. To był śmiertelny spokój w jego głosie. Jakby maska ukrywająca jego prawdziwy gniew - Zrób krok do tyłu i nie odgrywaj scenek. Nie przy prawie całej szkole - Jego słowa mogłyby zadziałać, gdyby Mark nie widział naszych złączonych dłoni.
- Oh, więc wzdrygasz za każdym razem jak jestem blisko, a jego ściskasz jakby od tego zależało twoje życie? Już wiem jak to jest. Jesteś strasznie fałszywa - zarzucił - Myślałem, że jesteś inna. Myślałem, że naprawdę masz swój powód. Współczułem ci bo myślałem, że byłaś sponiewierana, źle traktowana albo Bóg wie co. Ale ty tylko chciałaś zebrać wokół siebie uwagę, prawda? Jak możesz?
Fabian oburzył się
- Niektórzy mają problemy z dotykiem. Odpuść sobie - To tylko bardziej go zezłościło.
- Nie, ona kłamie! Kto jeszcze siedzi w tej tajemnicy, co? Rutter z całą pewnością, ale Millington? Williamson? Mercer? Ta dziewczyna co uganiała się za nim jak zbity pies przez całe lata? Wszyscy jesteście żałośni. Mogę ci pokazać, przed czym powinnaś wzdrygać - Wyciągnął ręce w moją stronę i mogę przysiąc, że w jego oczach nad złością przeważał smutek.

Wtedy inna ręka chwyciła jego i nie był to Fabian.

To był Alfie.

- Zostaw naszą przyjaciółkę! - warknął z taką złością, że brzmiał jak ktoś inny. Wypchnął Mark'a na ziemię, ale ten po chwili wstał. Wtedy to Mick próbował go zatrzymać. Ludzie zaczęli zwracać uwagę na to co się dzieje i kilka osób nawet przestało jeździć. Fabian przyciągnął mnie bliżej do siebie i zawiesił ramię wokół mojej talii ale zdaje mi się, że nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, co robi.

Mark chciał się przedrzeć między Alfiem i Mickiem, ale osoby jeżdżące dookoła, utrudniały to.
- Zostawcie mnie! - krzyknął - Nie skrzywdzę jej, obiecuję, tylko weźcie ode mnie swoje łapy! - Jeden z pracowników przybył zobaczyć co się dzieje, ale chłopacy puścili Marka. Z uwagą wrócił na dywan
- Ale nadal chcę z nią porozmawiać.
- Po moim trupie - sprzeciwił się Fabian
- Zostaniemy w zasięgu waszego wzorku - zadrwił, podchodząc do mnie - Chcę tylko z nią porozmawiać. Nawet jej nie dotknę.

    Fabian otworzył usta by przygasić jego zamiary, ale szybko wyjechałam na przód i przytaknęłam. Wszyscy się na mnie gapili, ale ignorowałam to. Mark podążył za mną a potem objął prowadzenie, by zatrzymać się w mniej tłocznym miejscu, ale nadal w zasięgu wzroku Fabiana i pozostałych.
- Nie podoba mi się to, co zrobili twoi znajomi - burknął - Dałaś jasno do zrozumienia, co o mnie sądzisz. Więc rozegramy to w ten sposób: oddalimy się od siebie, nie będziemy nawet na siebie patrzeć, jeśli tego sobie życzysz, ale wybiorę sobie dzień, w którym zabiorę cię na jeszcze jedną randkę. Jedną, I wtedy koniec.
Dlaczego?
- Ponieważ masz jakiś sekret, który chce poznać, nawet jeśli to nie jest to, o czym myślę. I chcę mieć chociaż jedną randkę w której nie przeszkodzą twoi znajomi. Zgoda? - gdy zawahałam się, jego spojrzenie ściemniało - Jeśli nie, będę dalej naciskać i nie zdaje mi się, że polubisz moje metody.
Dobrze. Umowa stoi.
- To dobrze. Idę już, bo widzę, że nie chcesz mnie tutaj i nikt z moich znajomych nie przyszedł. Ty... idź się dobrze bawić. - powiedział, stając się delikatniejszy na moment - Nie pozwól, aby znów coś takiego się przytrafiło - zmarszczyłam brwi widząc jego nagłą zmianę emocji.
Dlaczego zdajesz się być tak miły, a chwilę później stajesz się tak wredny? Mark, boję się tego.
Odwrócił wzrok i już wiedziałam, że za tym kryje się jego własny sekret
- To długa historia - wymamrotał - I na pewno się nią nie podzielę - znów na mnie spojrzał i dotknął mój policzek na moment - Przepraszam, za straszenie cię. To nie jest w moich intencjach, nie na początku. - Z pewnością widział, jak powstrzymywałam siebie przed odsunięciem się od niego i puścił mnie - Przepraszam. Nie dotknę cię już więcej. Baw się dobrze, Nino.

Odjechał do przebieralni i zaczął zdejmować rolki. Po kilku minutach nie było go.
I z jakiegoś dziwnego powodu, byłam tak samo smutna, że odchodzi jak i uradowana.

- Nino - powiedział delikatnie Fabian, podjeżdżając do mnie - Co się stało?
Nic ważnego. Nic mi nie jest.
- Nadal chcesz wrócić na tor, czy wolisz wrócić do domu? - przegryzłam wargę, spoglądając na tor. Jeździli na nim Mick i Alfie, a Patricia właśnie zakładała rolki. Amber kupowała nachosy a Joy napełniała kubek. Jerome i Mara dopiero co przybyli, rozmawiając ożywieni.

Cała ekipa tutaj była.
Chciałam być jej częścią.
Chcę dalej jeździć. Wrócę do domu, wtedy, gdy pozostali będą wracać.
Fabian uśmiechnął się, zadowolony z mojej odpowiedzi i chwycił mnie za rękę
- To dobrze. Chodź, pokażę ci kilka trików, których się nauczyłem - poprowadził mnie na tor, ale obróciłam się by spojrzeć w okno.

Mark stał za nim, przyglądając się nam z smutkiem w oczach. Gdy nawiązałam z nim kontakt wzrokowy, szybko obrócił się i wsiadł do samochodu.

Leć mały ptaszku. Leć, leć daleko


xxxx


Druga randka Mark'a i Niny - zaliczona! No... tak jakby. Ale spokojnie, będzie jeszcze jedna, jak już wiecie. Bardziej udana *złowieszczy śmiech*
W przyszłym rozdziale... dawno zapowiadany przeze mnie 'koniec początku' *teraz histeryczny śmiech* Albo raczej początek końca początku, bo sytuacja rozkręci się w 37 rozdziale.
Anyway!
Dobijamy do 25 000 wyświetleń bloga? A co do wyświetleń poprzedniego posta, to trochę lepiej, ale z komentarzami nadal nie za bardzo....
Mogę Was o coś poprosić? Trzymajcie za mnie kciuki, bo moja matma to katastrofa i nie mogę nic zawalić.
Co do snapa, o którym wspominałam. Teraz już na poważnie, spojlery, wszystkie mniej i bardziej interesujące rzeczy - możecie mnie dodać na 'twoxpiecesx'. Tam nie mam niepożądanych osób, więc będzie wszystko swobodnie :)

 Następny rozdział - 23/04/16

Spoiler.... gdy poprawi się sytuacja LUB/ORAZ gdy ktoś zgadnie o jaki 'koniec początku' chodzi? Trudne, ale liczę na kreatywność

5 komentarzy:

  1. Od tego rozdzialu jestem na bierzaco, wczesniej w ciagu 2 dni nadrobilam wszystkie rozdzialy. Mega sie wkrecilam w to opowiadanie i czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! Jeszcze 13 dni ;)
      Wcześniej pewnie pojawi się jakiś spoiler na Twitterze (@ScarredPL) lub na snapie (twoxpiecesx)
      Miłego dnia xx

      Usuń
  2. Natknelam się przypadkiem na twojego bloga i jestem mega "happy", że piszesz o Fabinie :)
    Dobrze, że dziś piątek to zaległe rozdziały nadrobilam ;D
    Jeszcze tylko ją musze się zebrać i znów zacząć pisać o naszej Fabinie *.*
    W każdym razie czekam na kolejną część *_~
    Kisses&Hugs
    Nathalia Pisarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czeekaj, pisałaś "Gdy opadnie mgła", prawda? Wpadłam na to cudeńko wieki temu! Jak będziesz kontynuować, to z całą pewnością będę czytać. A jeśli będzie coś nowego, to też - w końcu Fabina!

      Usuń
    2. Tak, pisalam :) I zamierzam go nadal kontynuować, tylko nie mogę się zebrać ;D

      Usuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx