sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 19

#ScarredPL
Czytacie na własną odpowiedzialność

Patricia's POV

Skóra Niny była niebieska, fioletowa, czarna i czerwona.

Cholera


    Dzbanek wyślizgnął się z mojej ręki i upadł na podłogę z trzaskiem. Nikt się nie poruszył na ten hałas, nawet Nina która zaczynała się cała trząść.... i nie sądzę, że przez zimną wodę.

- Czy to... - szepnęłam, ale przerwałam. Wiedziałam co to.

Sińce.

- Nina - powiedział Fabian, głosem który ledwo było słychać - Kto ci to zrobił?
Powoli podniosła wzrok, by spojrzeć we wszystkich przerażonych oczy po kolei. Wzięła głęboki oddech, trzęsąc się jeszcze bardziej. Zaczęła pisać w brudnopisie choć nie była w stanie przestać się trząść. Odłożyła notes tak, by wszyscy widzieli.
Spadłam ze schodów gdy byłam sama. Wszystko w porządku, to nic takiego.
Po krótkim spojrzeniu na wszystkich po kolei, wiedziałam że oni byli nieprzekonani tak jak ja
- Nino, musisz mi powiedzieć kto ci to zrobił - powtórzył Fabian - Proszę.
Jej klatka piersiowa zaczęła podnosić się i opadać coraz szybciej. Mara wstała.
- Będzie miała atak paniki - powiedziała szybko. Ona jak i Fabian, mieli zamiar podejść do Niny.

    Tak szybko, że nawet tego nie zauważyłam, Nina również wstała i zaczęła się wycofywać; z dala od nich, patrząc na nas jakbyśmy byli myśliwymi a ona otoczonym zwierzęciem. Tym razem, wiedziałam, że było to prawdziwe.
    Wszyscy przyglądali się z szerokimi oczyma jak ona. Przemoknięta do suchej nitki z kapiącym podkładem i wodą, trzymająca ręce w obronie i wciąż cofająca się małymi krokami. Zaszlochała.

- Uspokój się - błagał Fabian - Nie skrzywdzimy cię. Chcemy ci pomóc. Musisz nam tylko na to pozwolić. Oddychaj Nina. Nie musisz nam mówić teraz, jeśli nie chcesz.

Mrugnęłam okiem, a ona w jednej sekundzie wybiegła.

Nikt się nie ruszył. Każdy spoglądał na siebie nawzajem, ale unikał kontaktu wzrokowego. Fabian otworzył usta. Zamknął je. Znów otworzył.

I pobiegł za nią.

    W zabójczej ciszy panującej w jadalni, byliśmy w stanie usłyszeć wszystko, co dzieje się na górze.
Nina zatrzasnęła za sobą drzwi, tak mocno, aż zatrząsł się cały dom. Fabian dotarł na górę moment później. Natychmiast zaczął walić w drzwi.
- Nina, pozwól mi wejść. Proszę. Nina, proszę otwórz drzwi - jedyne co usłyszeliśmy w odpowiedzi, to jej cichy płacz - Nina, otwórz drzwi, otwórz je.

    Usiedliśmy wszyscy w ciszy, w czasie gdy on błagał ją o otworzenie drzwi. Zdaje się, że po chwili, Fabian poddał się i jedynym dźwiękiem, który wypełniał ciszę, było jej szlochanie. Potem nawet to ucichło na moment. Mara wyszeptała, że prawdopodobnie uderzył ją ten atak paniki. Mick zzieleniał i pobiegł do łazienki.

Poszliśmy spać bardzo szybko tego wieczoru.

    Amber nocowała u nas, bo przecież nie miała jak się dostać do swojego pokoju. Spała w łóżku Mary, a ona za to usiadła do biurka przy książkach, tłumacząc że ma do odrobienia zadanie domowe. Jedno spojrzenie na nią, powiedziało mi, że po prostu nie chciała mieć koszmarów.

Zasnęłam przy odgłosie płaczu Niny odbijającym się echem w całym domu i z mroczną myślą. Jestem kompletną suką.

Nina's POV

    Gdy dotarłam do pokoju, zdjęłam przemoknięte ubrania. Jedyne co założyłam z powrotem to czysta bielizna. Przyglądałam się sińcom i bliznom, które pokrywały moje ciało od klatki piersiowej po palce u stóp. Na prawdę przyglądałam się i to sposobem jakim nigdy wcześniej. Unikałam przyglądaniu się im. Oglądałam je klinicznym okiem, nie dając się ponieść żadnym osobistym emocjom,

    Nie mogę ukryć tego, że jestem w stanie policzyć każde żebro bez wciągania brzucha - nie miałam brzucha, by go wciągnąć. Jest on płaski. Zbyt płaski.
    Nie mogę ukryć tego, że mam na swoim ciele więcej blizn niż jestem w stanie zliczyć. Te na rękach i nogach, długa blizna na ramieniu, po tym jak rozbił butelkę o moje plecy. Przypalenia cygaretem które widniały na moich udach, gdy byłam zbyt cicha, zbyt głośna, lub gdy nie wystarczająco zrelaksowana, gdy mnie gwałcił. Nieodwracalnie zniszczona skóra na plecach, od paska którym mnie bił.

Tak dużo blizn. Zbyt dużo. O wiele za dużo.

    Pierwszy raz, trafiło do mnie, jak bardzo zdegustowana jestem sama sobą.
Myślałam, że wystarczy zachować się normalnie - na ile u mnie jest to możliwe - i wkręcić wszystkich dookoła w jedną bajeczkę. Sprawić, by ludzie sądzili, że jestem trochę szurniętą dziewczyną na swój sposób.

Myliłam się.

    Teraz Fabian siedział pod moimi drzwiami. Byłam w stanie dostrzec jego cień. W najlepszym przypadku? Czeka aż staniemy twarzą w twarz by powiedzieć, że nie chce ciągnąć dalej tej przyjaźni i abym zostawiła wszystkich tutaj w spokoju. W najgorszym wypadku? Czekał na to, by móc mnie uderzyć. Dowiedział się, co tak na prawdę się ze mną działo, jak potargana emocjonalnie jestem, jaka jestem obrzydliwa. Jak jestem niezdolna do poczucia miłości. Zorientował się, że zasługuję na śmierć i czekał tylko na to, by dać mi to, na co zasługuję. A nawet nie wie kto to wszystko zrobił.

Nie ważne jak bardzo siebie nienawidzę, nie chcę umierać.

    Ubrałam koszulkę i skuliłam się na łóżku. Prawie zemdlałam przez hiperwentylację [google it]. Cała się trzęsłam i to mocniej niż w jadalni. Wciąż miałam przed oczyma reakcję wszystkich - przerażenie. Przerażenie moimi sińcami, przerażenie mną i tym jaka jestem.
    Gdy Fabian i Mara, zaczęli do mnie podchodzić, włączył mi się ochronny instynkt i wybiegłam. Teraz nie ma szans na przekonanie ich, że nie byłam bita. Uciekanie bez opamiętania jest najbliższym synonimem do przyznania się, nie wypowiadając ani jednego słowa. Mogą teraz powiedzieć dyrekcji. Dyrekcja może powiedzieć jemu. On może zwalić winę na kogoś innego i odciąć mnie od jakiejkolwiek pomocy; zabrałby mnie do domu i już nigdy nie byłabym w stanie stamtąd się wydostać.

    I wraz z tą jedną myślą, atak paniki który zbliżał się nieubłaganie, uderzył.
Moje szlochanie zostało przerwane poprzez gwałtowny wdech powietrza, kolejny i kolejny. Skuliłam się jeszcze bardziej, moje ręce obięły nogi i podciągnęły do klatki piersiowej.

    W tamtej chwili, przypomniało mi się, że nie mam przy sobie Xanax. Flakonik był w torbie po drugiej stronie pokoju i nie ma możliwości, abym teraz mogła się wyprostować i wstać. Po raz pierwszy od czasu gdy miałam 10 lat - pierwszy raz gdy dostałam atak paniki - muszę przez to przejść sama nawet bez pomagających lekarstw.

I tym razem, nie było tu nikogo, by odliczać ze mną, trzymać za rękę lub mówić, że będzie dobrze.

Fabian's POV

Nie spałem tej nocy.
Nie jestem pewien, czy byłbym w stanie nawet jeśli bym chciał. I wiem, że gdybym zasnął, miałbym koszmary o bez twarzowym mężczyźnie bijącym Ninę aż zacznie krzyczeć - albo i nie. Może zwyczajnie zwinęłaby się w kulkę i znosiła to, dopóki jej serce się nie podda i umrze.

Pomyślałem, że moje wyobrażenia mogą być gorsze niż każdy możliwy koszmar.
To bez różnicy.

Przestała na chwilę płakać i godzinna cisza doprowadzała mnie do szaleństwa. Po tej godzinie znów było słychać płacz.
    Siedziałem przed jej drzwiami nie odzywając się, przez godziny. Byłem tu ja, ona i jej emocje. Razem, ale rozdzielone drzwiami. Nie przysnąłem ani na moment, ani też nie ziewnąłem. Ucichła na stałe, tuż przed tym, jak pierwsze promienie słońca, zaczęły przedzierać się przez okna. Nie miałem pewności czy zasnęła, czy może nadal była obudzona. Czy przestała płakać, a może po prostu płacze w ciszy.

Nie wyszła z pokoju ani nie wydał się z niego żaden dźwięk, więc jedynym odgłosem były myśli przeplatające się w mojej głowie przez ostatnie godziny.

Jak mogłem być tak głupi?

    Wszystko nabrało sensu, ale wolałbym, aby tak jednak nie było. Nienawiść dotyku, nieustanny strach. Była maltretowana, domyślałem się tego, ale mogłem się zorientować, że działo się to tutaj. Może odkąd tu przyleciała.

Ale kto?

   Nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Zdecydowanie był to chłopak, biorąc pod uwagę fakt, że zawsze była bardziej przerażona przy obecności facetów. Nie wydaje mi się, aby był to ktoś z Anubisa - Jerome i Alfie są kawalarzami, tak, ale nie z takimi intencjami. Mick bywa czasem nadpobudliwy, ale nie skrzywdziłby muchy.

    Przez mój umysł, przepływały imiona wszystkich z pobliskich domów akademickich. Nawet dopuściłem do siebie myśl, że może być to nauczyciel, ale szybko pozbyłem się tego pomysłu z głowy.
Wtedy pomyślałem o tym, jak bardzo nie lubi obecności facetów w sypialni, sposób w jaki zawsze bała się, gdy siadałem na jej łóżku lub otaczałem ją. Zacząłem się zastanawiać, czy ta osoba robiła coś więcej niż zadawanie tych wszystkich ran.

Tym razem nie mogłem tego powstrzymać. Ledwo zdążyłem dotrzeć do łazienki zanim to co jadłem na kolacje, samoistnie wydostało się z mojego żołądka.

Pięć minut później, znów byłem na swoim miejscu pod drzwiami.

Mara wstała pierwsza i patrząc na worki pod oczami, nie byłem pewien czy w ogóle spała. Wystawiła głowę przez drzwi i podniosła brew. Wiedziałem, że chce wiedzieć, czy Nina odezwała się odkąd przestała płakać. Potrząsnąłem głową, a Mara zniknęła w drzwiach łazienki.

Patricia była następna. Nie spojrzała na mnie i to nawet dobrze. Miałem ochotę się na nią wydrzeć i nie wiem, czy mógłbym się od tego powstrzymać, gdyby odezwała się do mnie słowem.

Amber wyszła ostatnia, wyglądając na tak samo wykończoną jak Mara.
- Wiem, że źle na to zareagujesz, ale musisz iść do szkoły.
Spojrzenie które jej rzuciłem, zdecydowanie było tym, o czym mówiła.
- Myślisz, że nie chcę do ciebie dołączyć? - kontynuowała - Uwierz mi, że chcę. Ale wątpię, że wyjdzie jeszcze dzisiaj. Musimy zapewnić jej przykrywkę u nauczycieli, że jest chora. Możesz przyjść sprawdzić co z nią podczas lunchu i zaraz jak skończymy lekcje.
- Amber...- wiedziałem, że ma racje, ale myśl o zostawieniu jej, trapiła mnie w nieskończoność.
- Przynieś jej śniadanie i zostaw pod drzwiami. Nie musi wychodzić jeśli nie chce. Nie wyjdzie, bo nie chce stanąć z tobą twarzą w twarz, po tym co wszyscy widzieliśmy zeszłego wieczoru. Pilnowanie jej drzwi, może okazać się bardziej przeszkodą niż pomocą.

Nienawidziłem gdy miała rację.

    Jęknąłem i wstałem, prostując ramiona przed zejściem na dół. Przebrałem się i nałożyłem na talerz jedzenie. Na kartce papieru napisałem wiadomość - Przyniosłem ci śniadanie, jest przy drzwiach. Wrócę aby przynieść ci lunch, jeśli do tej pory nie wyjdziesz. Wyjdź kiedy będziesz gotowa, nie będziemy zadawać żadnych pytań, jeśli nie chcesz. Wsunąłem karteczkę pod drzwi. Stałem tam przez chwilę, mając nadzieję, że wyjdzie.

Nie wyszła.

Zabrałem swoje rzeczy i przeszedłem przez jadalnie, nawet nie myśląc by samemu coś zjeść. Jedno spojrzenie na wszystkich prawie nie tknięte talerze, dało mi do zrozumienia, że też nie będą dużo dzisiaj jeść. Nawet Alfie i Jerome zjedli tylko po jednym naleśniku.

Nikt nie skomentował nieobecności Niny w drodze do szkoły, a ja nawet do tego nie zachęcałem.
Z uwagą patrzyłem na każdą osobę którą mijałem, zastanawiając się, która z nich krzywdzi Ninę.

X

Nie wyszła w czasie lunchu.
Również nie przyszła na kolację.
Ale jedzenie znikało sprzed jej drzwi, więc jadła. Chociaż coś.

Podczas kolacji, czekała aż usłyszy nas wszystkich jedzących w jadalni przed otworzeniem drzwi i zabraniem swojego talerza. Wszyscy zamarliśmy na ten dźwięk, ale sekundę później, słyszeliśmy jak zamyka te drzwi.

Nadal brak Niny

Usiedliśmy na kanapie, napięcie wypełniało cały salon. Czas na spotkanie.
- Powiemy komuś? - były to chyba pierwsze słowa w tym dniu z kogokolwiek ust. Amber.
- Nie - odpowiedziałem i usłyszałem parę okrzyków oburzenia - Jeśli powiemy komuś, zaciągną ją na terapię, zmuszą do badań w szpitalu i Bóg wie co jeszcze. Ona nie może mówić, więc terapia jest bez sensu i czy wy na prawdę wierzycie w to, że Nina otworzy się na tyle by powiedzieć kto ją ranił? A badania wystraszyły by ją jeszcze bardziej. Nienawidzi dotyku. Nie, zatrzymamy to wszystko dla siebie, przynajmniej na teraz. Gdy będziemy wiedzieć więcej - jeśli Nina pozwoli nam się więcej dowiedzieć - jeszcze raz przemyślimy decyzję jeśli będzie taka potrzeba.
- To co możemy zrobić? - zapytała Mara - Nie możemy pozwolić aby ktoś nadal ją krzywdził.
- Sami ją wyleczymy. Przestanie się nas bać, jeśli pokażemy jej, że można nam zaufać. Musimy mieć na nią oko cały czas, czujnie obserwując, czy nie podchodzi do niej osoba, która może być sprawcą.
- Myślisz, że może być to Mark? - wyszeptała Amber, ale wystarczająco głośno, by każdy usłyszał - Wrócił do szkoły i jestem pewna że jest na nią zły, bo to przez nią został zawieszony. Mieszka w domu akademickim najbliżej położonym od Anubisa.

Wszyscy umilkli

- To niewątpliwie możliwe - odpowiedziałem - A więc, wszyscy czujnie obserwują też Mark'a. To wszystko? Jeszcze jakieś pytania?
- Czy przytaczamy przy niej ten temat? Jak mamy się przy niej zachowywać - Po raz pierwszy odezwał się Jerome, nadzwyczaj poważnie.
- Nic przy niej nie przytaczamy. Zachowujemy się, jakby nic się nie wydarzyło. To jedyne, co zatrzyma ją przy nas.
Wszyscy ostatecznie zamilkli. Siedzieliśmy tak myśląc o własnych sprawach, pytaniach i zmartwieniach. Miałem nadzieję że jeszcze dzisiaj wieczorem Nina wyjdzie, więc czekałem do późna na dźwięk otwierających się drzwi jej pokoju.

Nie wyszła
Nie wyszła przez następne 2 dni.

***
Tak, 2 dni....

I nadszedł czas, by pożegnać się z wakacjami i wrócić do piekła. Mam na myśli, do szkoły.A wraz z tym, muszę zrobić coś, czego na prawdę nie chciałam. W roku szkolnym, rozdziały będą pojawiać się co 2 tygodnie. Tak, niestety. Wiem, że takie czekanie, czasami może być uciążliwe, tym bardziej, iż akcja dopiero się rozkręca, ale nie mam innego wyjścia; nie będę miała wystarczająco czasu. Gdybym dalej chodziła do gimnazjum, miałabym na to wylane, bo wiem na co mogę sobie pozwalać u każdego z nauczycieli, ale teraz nie mam pojęcia czego się spodziewać. I po 9 latach nic nie robienia w szkole, chyba przyszedł czas, by jednak pouczyć się przed sprawdzianem w domu, a nie na 5 minutowej przerwie przed lekcją (chociaż ta taktyka szła mi dobrze, lol)  Więc tak, co 2 tygodnie. 
Co do rozdziału, to nie wiem. Chyba nigdy nie będę w 100% zadowolona ze swojej pracy haha.

Dziękuję, że jesteście. Gdybym miała to tłumaczyć dla 2 osób, już dawno bym się poddała. Ale jest Was ciut więcej i na prawdę jestem z tego powodu szczęśliwa.

6/7 komentarzy = SPOJLER
Już doskonale wiecie, że komentarze są moją największą motywacją :)

Następny rozdział - w sobotę; 12 września
O Boże, ale to okropnie brzmi ;;

Powodzenia, Klaudia x

PS
Kilka dni temu, ktoś zapytał się, czy może polecić tego bloga na Tumblrze. Odpowiedziałam w komentarzu, ale w razie czego, napiszę też tutaj - Oczywiście, że tak! Jest mi bardzo miło i byłabym niezmiernie wdzięczna, za jakiekolwiek polecenie :)


Edit - spojler jest już dodany

7 komentarzy:

  1. Blog już udostępniłam :) zbyt wielu obserwatorów nie mam ale staram się ich zdobywać oraz rebloguje post ;) rozdział jest świetny i tłumaczenie jest cudowne. Będę ubolewać że rozdziały będą tak rzadko ale cie bardzo rozumiem c: akcja jest teraz taka ciekawa ! Mogę udostępnić go również na tt ? ( spokojnie nie przywłaszczę go sobie xD ) ( przeczytałam twoja odpowiedź (:
    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i jak chcesz, mogę informować Cię na Twitterze o rozdziałach, możesz dać znać w zakładce 'informowani' :)
      Miłego wieczoru x

      Usuń
  2. O M G !!! To było świetne! W sensie nie, że historia Niny, tylko przedstawienie tych wydarzeń! Jak pisałam, byłam bardzo podekscytowana tym rozdziałem i nie zawiodłam się! "Jestem kompletną suką" -nie Patricio, jesteś tylko trochę, ale dobrze, że to dostrzegasz ;) No i jejku, Amber tak mądrze mówiła ♥ Ach, no i jeszcze ta "narada" uczniów. O rany, za to właśnie uwielbiam Anubisa, za tą więź i klimat. Za to, jak pomimo codziennych sprzeczek w trudnych chwilach potrafią działać razem ♥ Zobaczymy jak będzie dalej, ale na ten moment to mój fave rozdział! Keep doing!
    ~annslovesbrad

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że rozdziały tak rzadko będą się pojawiać ale rozumiem Cię. Co do rozdziału jest wspaniały. Akcja jest teraz bardzo ciekawa! Tłumaczenie jest wspaniałe i musisz uwierzyć w siebie!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Amber i Fabiana. To taka fajna para przyjaciół. Taki goal. W ogóle uwielbiam całą tą paczkę, są tacy zgrani. Cóż, akcja już się mocno rozwinęła, z każdym rozdziałem jestem coraz bardziej ciekawa co wydarzy się w kolejnym. Tym trudniej będzie mi czekać te 2 tygodnie, ale rozumiem Cię. Powodzenia w liceum! xx

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest genialne!
    Dobrze, że Pati ogarnęła, że jest suką. Bardzo dobrze xd Amber i Fabian... uwielbiam ich. Tworzą zgrany duet.
    2 tygodnie? Ew, no nic, poczekam.
    Czekam na kolejny.
    xx little A

    OdpowiedzUsuń
  6. O Jeżu, tak czekałam na ten rozdział!
    No cóż, Patricia zachowała się jak stara, groźna Trixie, ale teraz się raczej w końcu ogarnie. I dobrze, choć przynajmniej nieumyślnie sprawiła, że Fabian i reszta zobaczyli sińce. I mogą spróbować coś zrobić.
    Fabian i Amber-no kocham ich po prostu!
    Ten rozdział jest świetny! Nie wiem jak doczekam do 12 :x Ale rozumiem, bo mam tak samo-początek liceum, czasu już znacznie mniej ;_; Powodzenia w dalszym tłumaczeniu ;D
    ***(Nigdy nie komentująca) Karolina <3

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx