sobota, 20 stycznia 2018

Rozdzial 55

Nina’s POV

Mark jakimś sposobem unikał posiłków z nami przez 8 dni.

    Za każdym razem, gdy się budziłam i sprawdzałam co u niego, spał, a zawsze wyglądał na tak zmęczonego, że nie miałam serca go budzić. Gdy wpadałam do niego podczas lunchu, nie było go już w domu, a gdy próbowałam wyciągnąć go na kolację, twierdził, że już jadł albo nie było go jeszcze w domu.

Tym razem nie miałam zamiaru pozwolić mu na coś takiego.

Gdy tego ranka weszłam do pokoju, trzymał zdjęcie Haru tak jak zawsze. Przyciskał ramkę do swojej klatki piersiowej tak mocno, że bałam się, że ją złamie. Moje serce zacisnęło się z bólu na ten widok.

On potrzebuje Haru. Bardziej niż kiedykolwiek.

– Mark – wyszeptałam.
Byłam sama zaskoczona tym, że nie bałam się go, ani Micka. Zawsze czułam się bezpieczna śpiąc w tym pokoju, bo Fabian był przy mnie, ale teraz byłam tutaj bez niego, a pozostali dwaj chłopacy byli w samych piżamach. Jeden miał przeszłość związaną z przemocą, a drugi wyglądał, jakby nieco przesadził ze sterydami.
– Mark, obudź się.
Przewrócił się na drugi bok, więc był plecami do mnie.
– Zjeżdżaj, Haru. Jestem zbyt zmęczony na twoje pierdoły – powiedział zaspany. Kilka sekund później wyraźnie się spiął i obrócił, by na mnie spojrzeć.
– Nie jesteś Haru, a to nie jest mój pokój – westchnął głęboko – Przepraszam.
– W porządku. Słuchaj, może ubierzesz się i przyjdziesz do jadalni? Za pół godziny będzie śniadanie i jest środa, co oznacza szkołę.
Potrząsnął przecząco głową
– Nie, nie idę do szkoły. Poza tym nie chcę integrować się z ludźmi
– Wiesz, że musisz popracować nad swoim życiem w społeczeństwie, prawda? – podeszłam do tego tematu z ostrożnością. To, że nie bałam się go, nie oznaczało, że nie bałam się go zezłościć – Wyobraź sobie, że jesteś w stanie wrócić do Haru i wytrzymać cały dzień bez nagłego wybuchu negatywnych emocji, nawet bez jego pomocy. Wiem, że w miejscach publicznych to on pomaga zachować ci spokój, ale nie zauważyłam, aby rozmawiał z tobą o tym. Ja mogę to zrobić. Musisz uspołecznić się bez niego. Haru nie może być przy tobie 24/7.

Mark spiorunował mnie wzrokiem, ale nie było w nim tak naprawdę żadnej iskry.
– Wolałem ciebie, gdy byłaś niemową. Daj mi 15 minut, wstanę.

Podczas nasze rozmowy obudził się Mick, który wstał z łóżka mamrocząc zaspane „dzień dobry”.

– No to do zobaczenia.

Gdy wyszłam z pokoju, ujrzałam Fabiana, który opierał się o ścianę obok drzwi.
– Powiedziałem pozostałym, jaka jest sytuacja i o tym, że będzie potrzebna pomoc przy jego problemach z wybuchami złości. Prawie wszyscy są chętni; będziemy musieli powstrzymać Patricię od odzywania się, bo ona nie jest zbyt pozytywnie nastawiona…
– Dobrze. Co jest na śniadanie?
– Chodź, to zobaczysz.

    Gdy ułożył swoją dłoń na moich plecach, zesztywniałam na chwilę, wciąż nie będąc przyzwyczajona do regularnego okazywania uczuć. Mimo że Fabian zapewniał inaczej, nasze relacje zmieniły się, odkąd… prawie weszliśmy w ten związek. Był bardziej otwarty w okazywaniu swoich uczuć, poprzez drobne gesty – bawienie się kosmykami moich włosów, pocałunki w policzek, trzymanie się za ręce; to zdarzało się nawet kilka razy dziennie. I to na oczach wszystkich, nawet Eddie’go. Zeszłego wieczoru Eddie przyglądał się nam z niezmierną ciekawością. Był zbyt zły na mnie, by zadać jakiekolwiek pytanie, lecz zbyt ciekawy, by oderwać wzrok.

Zaczęłam zastanawiać się, kiedy zaczną się pytania.

    Nawet teraz, Fabian wysunął dla mnie krzesło. Zarumieniłam się i usiadłam najszybciej jak mogłam. Fabian usiadł po mojej prawej stronie. Nikt nie usiadł po mojej lewej i zdałam sobie sprawę z tego, że ktoś zostawił wolne miejsce dla Mark’a i na jego wózek. Ten gest sprawił uśmiech na mojej twarzy. Może uda nam się trochę mu pomóc.

– Mogę usiąść? – odezwał się chrapliwy głos – Albo raczej wjechać?

O wilku mowa.


– Oczywiście. Tutaj jest dla ciebie miejsce – odpowiedziałam, wskazując na pustą przestrzeń obok mojego krzesła. Objechał stół dookoła utrzymując wszystkich w zasięgu swojego wzroku. Był w tym bardziej subtelny niż ja; podczas gdy mnie nie obchodziło, kto dostrzeże moje zachowanie dopóki działało, Mark robił wszystko, co w jego mocy, aby nikt nie rozszyfrował jego metod bezpieczeństwa.
– Dzień dobry, tak przy okazji.
– Dzień dobry – odpowiedzieli wszyscy chórem.

Mark, który akurat w tamtym momencie chwycił widelec, upuścił go z trzaskiem na talerz. Podskoczyłam w swoim siedzeniu tak samo, jak Joy, a Mark zbladł na twarzy.
– Przepraszam, przeważnie nie jadam posiłków ze swoimi współlokatorami.
     Nikt tego nie skomentował, zapadła nieco niezręczna cisza i wszyscy nagle zainteresowali się swoimi talerzami. Mark nałożył sobie więcej jedzenia niż Alfie i Jerome, którzy natychmiast poprosili o dokładkę, by wyrównać poziom.

Chwila spokoju została dość szybko zrujnowana.

– Więc jak długo będziesz jeszcze okupować łóżko Fabiana? – zapytał żartobliwie Jerome, ale spojrzenie Mark’a pociemniało, a swoją dłoń ścisnął w pięść. Spojrzenie, jakie otrzymał Jerome zmusiło go do natychmiastowej poprawki – Mam na myśli, korzystać z jego łóżka. Na jak długo tutaj zostajesz?
    W wyrazie twarzy Mark’a nie było jednak żadnej zmiany i gdy otworzył usta, by się odezwać, doskonale wiedziałam, że nikt nie potrzebował usłyszeć litanii obelg, które miał już na języku.
– Hej – wyszeptałam, szturchając go lekko łokciem – W czym problem?
– On nabija się ze mnie. To, że jestem tymczasowo słaby, nie oznacza, że pozwolę takim komentarzom ujść na sucho.

Jerome lekko odsunął swoje krzesło od stołu, tak, aby w razie czego mógł szybko wybiec. Położyłam dłoń na ramieniu Mark’a.
– On tylko żartował. Nie nabijał się z ciebie. Chciał zażartować. Tak jak Haru. Wyzywacie siebie przez cały czas, ale nie bierzesz tego na poważnie, prawda? – wytłumaczyłam.
– Skąd mam wiedzieć, czy on sobie tylko żartuje? – syknął cicho – Znam Haru, a jego nie.
– Sam siebie o to zapytaj. Gdy to powiedział, brzmiał bardziej jak Josh, czy jak Haru? Rób tak za każdym razem. Jeśli dojdziesz do wniosku, że ktoś brzmi tak jak Josh, wtedy najprawdopodobniej zasługuje na wszystko, co masz do powiedzenia. Możesz kierować się w ten sposób?

    Mark oparł się o oparcie wózka i w zamyśleniu zamrugał. Było to coś czego z pewnością wcześniej nie rozważał. Wszyscy w pomieszczeniu ewidentnie zrelaksowali się, gdy z twarzy Mark’a zniknęła złość. Ponownie zwrócił się ku stołowi, ale jego wzrok pozostał utkwiony w talerzu. Zdawało mi się, że słyszałam przepraszam z jego ust, ale było to tak ciche, że nie miałam pewności. Potrząsnął głową.
– Zostaję tutaj na jeszcze kilka dni. Maksymalnie na tydzień. Tylko na tyle, by stanąć na nogi.

Jerome z powrotem przybliżył się do stołu, a ja odetchnęłam z ulgą. Wszystko będzie dobrze.

– Więc Amber, czy Fabian i Nina zaszaleli jakoś przez ostatni tydzień? Zawsze zastanawiałem się, co dzieje się za tymi zamkniętymi drzwiami, a Mick nigdy nie chciał nic zdradzić – odezwał się z wesołością w głosie Jerome.

Mark ponownie się oburzył.
– Jak śmiesz tak nie szanować jej prywatności? – warknął. Tym razem, wszyscy prócz mnie i Fabiana nieco odsunęli się od stołu. Patricia zaczęła spoglądać na dzbanek z wodą, ale szybko spiorunowałam ją wzrokiem, aby wybić jej ten pomysł z głowy i westchnęłam.

To będzie długie śniadanie.

X

    Gdy pan Winkler wszedł do klasy, przywitała go fala oklasków i wesołych okrzyków. Był nieobecny przez ostatnie 1,5 tygodnia z powodu choroby i wszyscy mieli już dosyć nauczycieli z zastępstw, którzy zadawali tylko głupie teatralne zabawy. Gdy nam pomachał, uśmiechnęłam się szeroko
– No tak, dobrze, ostatnio widzieliśmy się przed świętami. Też za wami tęskniłem.
Ja oczywiście widziałam go już wcześniej na lekcji sztuki, lecz prowadząc teatr mógł być bardziej sobą
– Czas na wystawienie nowego spektaklu. Kilka skeczy. Każda para bądź grupa będzie miała inną historię. Będę z każdym z was rozmawiał na osobności o roli, a teraz możecie porozmawiać między sobą.

Zszedł ze sceny i zaczął iść w kierunku naszej grupy.
W moim kierunku. 

– Panno Martin? – zwrócił się do mnie pogodnym głosem – Chciałbym najpierw porozmawiać z tobą, bo twoja decyzja może zaważyć o pozostałych członkach obsady – Bez żadnego nacisku – W zeszłym semestrze oznajmiłaś, że nie czułabyś się komfortowo będąc w przedstawieniu. Czy to nadal jest aktualne? Jeśli tak, to możesz ponownie zająć się malowaniem rekwizytów i tła, to nie problem, ale jeśli chciałabyś dołączyć, dokonam wszelkich starań, aby twoja rola ograniczała się do interakcji tylko i wyłącznie z twoimi przyjaciółmi.

Przegryzłam wargę, spoglądając na niego i na scenę. Wskazałam palcem na swoje usta.

– Nie, nie będziesz musiała mówić. Moglibyśmy przygotować skecz, który proponowałem na początku roku. Niema dziewczyna zakochuje się w chłopaku? Ty i pan Rutter? Nie będziesz musiała go nawet dotykać. Już wyciągnąłem swoje wnioski z ostatniego incydentu.

Fabian wziął mnie za rękę i uścisnął.
– Co o tym sądzisz, Nino? Wchodzisz w to?

Spojrzałam na scenę. Byłam na niej kilka razy, ale nigdy jako członek obsady. Wyobraziłam sobie patrzenie na te wszystkie twarze, różnych płci, w różnym wieku i na dodatek trzeba skupić się na roli. Czy dam sobie radę?

Przedstawienie odbędzie się pod koniec roku szkolnego. Kto wie jakie postępy zrobię?
Ta myśl dała mi siłę, aby przytaknąć.
– Tak – odpowiedziałam cicho i znalazłam odrobinę satysfakcji, widząc jak szeroko uśmiechnął się pan Winkler – Tak, zagram.
– Jestem uradowany, panno Martin. Nie mogę się doczekać, by zobaczyć ciebie na scenie.

    Fabian zaparł dech ze zdziwienia i obróciłam się, spodziewając się kłopotów. W zamian za to, ujrzałam Mark’a wjeżdżającego na wózku do sali. Zaskoczenie, które zapanowało w pomieszczeniu było do zrozumienia. Wiele osób ostatnio widziało go przed wypadkiem i większość nie wiedziała o jego wózku. Mark stawił czoła ciekawskim oczom, używając swojego twardego, chłodnego spojrzenia, ale znałam go już na tyle, by dostrzec w środku przestraszonego chłopaka. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się.
– Wspaniale jest tu ciebie widzieć.
– Co ty robisz?
Wzruszyłam ramionami.
– Krok drugi. Odciągnięcie ciebie od Josha i przybliżenie do ludzi takich jak Haru i ekipa z Anubisa. Możesz być zaskoczony tym, jak ludzie potrafią być mili, jeśli będziesz zadawać się z odpowiednimi osobami.
    Popchnęłam jego wózek w kierunku naszej grupy, a osoby z jego domu akademickiego wyglądały, jakby ktoś zdjął im wielki ciężar z ramion. Może tak będzie lepiej dla wszystkich.
– Byłeś na wszystkich swoich lekcjach?
– Nie. Mam wszystkie wspólne lekcje z Haru oprócz drugiej i ósmej. Nie chcę się jeszcze z nim widzieć. Więc ominąłem pierwszą lekcję i przyszedłem na tą – odpowiedział cicho – Mniejsze ryzyko zobaczenia się.
Przewrócenie moich oczu dało mu jasno do zrozumienia, co o tym sądzę.
– Cóż, czuj się zaproszony, by spędzić czas ze mną. Załamany chłopak i już-nie-niemowa
Szturchnęłam go lekko łokciem, przez co zaśmiał się drwiąco pod nosem, ale na jego twarzy pojawił się mały, szczery uśmiech.
– Przepraszam za pocałowanie ciebie tamtego dnia – jego spojrzenie było wtopione w miejsce, w którym wtedy staliśmy. Uśmiech zniknął z twarzy – Teraz nawet nie mógłbym wyobrazić siebie robiącego takie coś.

Ponownie wzruszyłam ramionami.
– Było, minęło – poklepałam go po ramieniu, niezmiernie zadowolona, gdy nie wzdrygnął się przez ten gest – Możemy kontynuować krok drugi?

Haru’s POV

Bycie z dala od Mark’a było… trudne.

    Często obracałem się, spodziewając się, że go ujrzę. Czasami wymsknął mi się jakiś żart i zastanawiałem się, dlaczego w odpowiedzi nie usłyszałem znajomego śmiechu. Brak jego cichego chrapania spędzał mi sen z powiek.

Tęskniłem za nim. Dopóki nie zniknął z mojego życia, nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo go potrzebuję – albo na odwrót. Końcem końców, to ja odszedłem pierwszy. Co ja sobie myślałem? Co, jeśli nigdy nie wróci? Albo co gorsze, co jeśli wróci, ale powie mi „nie”?

Telefon, który trzymałem przed sobą, drwił się ze mnie. Wzrok miałem wbity w to urządzenie przez ostatnie pół godziny. Minął już tydzień, a moje zmartwienie narastało z każdym kolejnym dniem bez Mark’a. Wiedziałem, że on nie odbierze ode mnie połączenia, więc zadzwoniłem prosto do Niny.

Odebranie telefonu zajęło jej tylko kilka sekund.
– Cześć Haru – odezwała się cicho. W jej głosie gościł dziwny spokój; natychmiast zorientowałem się, że jest ona świadoma całej sytuacji. Zacisnąłem mocno powieki. Mark.
– Hej Nino. Wiesz, gdzie jest Mark?
– Tak. Um, w zasadzie to jest tutaj. To znaczy, mieszka tutaj. Jest cały i zdrowy, obiecuję.
Poczułem falę ulgi. Usłyszałem szept w oddali, ale nic nie mogłem zrozumieć. Miałem jednak przeczucie, bazując na tym, że był to raczej niski głos…
– Jest on u was teraz?
– Tak, siedzi naprzeciwko mnie.
Przytrzymałem mocnej telefon. Poczułem jak rośnie mi gula w gardle.
– Mogę z nim porozmawiać? Proszę, Nino, pozwól mi z nim porozmawiać.

    Kolejna pauza i kolejne niezrozumiałe instrukcje od Mark’a. Gdy Nina odezwała się ponownie, jej głos był przepełniony szczerym bólem i współczuciem.
– Nie, przepraszam, nie możesz z nim porozmawiać. Mark mówi, że stara wziąć się w garść i nie zrobi tego w twojej obecności.
    Usłyszałem w słuchawce materiał ocierający się o siebie. Kroki. Zamknięcie drzwi. Gdy znów się odezwała, mówiła jeszcze ciszej. Wyszła z pokoju.
– Tego chciałeś, prawda? Stara się naprawić swoje życie. Chce być wystarczająco dobry w twoich oczach albo przynajmniej tak powiedział.
– Ale on zawsze w moich oczach był wystarczająco dobry, Nino. To, co powiedziałem było błędem. Wymagałem od niego za dużo. Co, jeśli powie „nie”? Co, jeśli stracę go także jako przyjaciela, a wszystko przez to, co powiedziałem?
– Nie stracisz. Bez ciebie jest on cieniem samego siebie. Poza tym pracujemy z nim nad czymś, podczas gdy tutaj jest. Docenisz to w przyszłości, obiecuję. Musisz dać mu czas.
Gdzieś w oddali było słychać trzask.
– Eddison, cholera. Przepraszam Haru, muszę iść. Do zobaczenia.

Siedziałem w bezruchu z telefonem przy uchu długo po tym, jak połączenie zostało zakończone.

Tego wieczoru nawet nie miałem ochoty już jeść.


Mark’s POV

Minęły kolejne dni i nadeszły ferie zimowe.

    Jeszcze nie widziałem się z Haru. Oczywiście tak sobie postanowiłem, ale brak jego obecności ranił mnie w najbardziej zaskakujące sposoby. Za każdym razem, gdy przeczesywałem swoje włosy dłonią, czułem tylko jego palce wędrujące po mojej skórze. Chrapanie Mick’a sprawiało, że całe noce gapiłem się w sufit, pamiętając to, jak Haru bezgłośnie sypia. Zawsze znalazło się coś, co sprowadzało moje myśli do niego.
Wiedziałem, że tak jest dla mnie lepiej. Ale nie oznaczało to, że jest to łatwe.
Te ’kroki’ wymyślane przez Ninę były jeszcze trudniejsze.

    Przez całe życie byłem przekonany, że jeśli ktoś się śmieje, to śmieje się ze mnie. Gdy sobie żartują, mając poczucie, że jest to moim kosztem. Haru był jedyną osobą, której ufałem, że tak nie zrobi. Propozycja Niny, by porównywać każdego żarty z nim i Joshem, coś we mnie rozbudziła. Nawet Nina czasami sobie z czegoś zażartowała, a dobrze wiedziałem, że nie wykorzystuje do tego czyjejś słabości. Zdałem sobie sprawę z tego, że nie wszyscy chcą mi tylko uprzykrzyć życie.

Haru był moją oazą spokoju, osobą, która potrafiła ukoić moją nagłą złość, ale nigdy nie wytłumaczył mi, że czasami moja agresja jest niepotrzebna. 

Tak czy inaczej, tęskniłem za nim.

    Moje plany co do wędrowania po mieście zostały odwołane, gdy zaczął padać deszcz. Nie jestem w stanie trzymać parasolki i jechać wózkiem, więc zostałem uwięziony w salonie, spoglądając na każdego, jakby zaraz ktoś miał mnie ugryźć. Ugryzłbym w odpowiedzi i doskonale o tym wiedzieli, więc trzymali dystans. Swoją uwagę mieli skupioną na filmie; niektórzy także się pakowali. Amber miała naszykowane dwie walizki i wokół siebie mnóstwo ubrań. Alfie pakował wszystkie swoje gry. Nina była już gotowa i ustalała ostatnie detale z dyrektorem i jego byłą żoną, czy tam dziewczyną; wszystko jedno.
– Wpadną po mnie pojutrze. Wygląda na to, że będę miała jeden wieczór w pełni dla siebie. I może dla Mark’a – spojrzała na mnie – Jak długo jeszcze zostajesz?
– Myślałem o odejściu jutro, tak jak wszyscy – wymamrotałem – Muszę porozmawiać z nim przed feriami. Ustalić kilka rzeczy.
– Brzmi dobrze – zawahała się i zniżyła głos – Czy już wiesz, no… czy wiesz jaka będzie twoja decyzja?
Odwróciłem od niej wzrok.
– Jeszcze nie wiem – skłamałem – Będzie to decyzja na ostatnią chwilę, podjęta przez instynkt

Moje serce nie było wystarczająco silne, by wyznać jej prawdę.
Moja odpowiedź będzie brzmiała „nie”.

    Już w tym tygodniu zdecydowałem, że lepiej będzie, jak nasze drogi się rozejdą. Haru i ja; to nie ma przyszłości. Zmagam się ze zbyt wieloma problemami, a on ma zbyt wiele ważnych celów do zrealizowania; nie mogę go ograniczać. Wciąż nie wiem, ile jeszcze czasu zajmie sklejanie mojej egzystencji w jakąś sensowną całość i wiem, że nie mogę znów zrzucić tego ciężaru na jego barki. Pójdę… i pożegnam się.

Nie wrócę do Akademii w przyszłym roku.

Moje serce nie należało już do zespołu technicznego w teatrze. Moje serce już nigdzie nie należało. Będę musiał znaleźć sobie jakąś przeciętną pracę, może w restauracji, i żyć normalnym życiem w którym nie będę musiał martwić się, że wszystkie moje marzenia runą w gruzach. Może któregoś dnia spróbuję ponownie osiągnąć swoje cele, ale teraz…

Teraz muszę zniknąć.
W szczególności z życia Haru.


Jeszcze tylko nie wiem, jak mu o tym powiedzieć.


DWA DNI PÓŹNIEJ
Nina’s POV


– Mamo, tato! – zawołał Fabian – Jesteście wcześniej niż myślałem!

Jego rodzice już przyjechali.
Fantastycznie.

    Ostatnie dwa razy kiedy widziałam się z nimi, były przy okropnych okolicznościach. Pierwszy raz był podczas niespodziewanej wizyty mojego ojczyma, a drugi, podczas gdy Fabian leżał w szpitalu. Nigdy nawet nie miałam okazji oby porządnie się przedstawić, czy zrobić dobre wrażenie. Nie wiem jakim cudem po tym wypadku pozwalają mi jeszcze być blisko niego.
– Chcieliśmy porozmawiać trochę z Niną – powiedziała pani Rutter – To znaczy, spędzić trochę czasu z wami oboje. Zobaczyć jak się macie – Fabian z jakiegoś powodu zaczął się rumienić – Więc, co u was?
– Wszystko w porządku, mamo – odpowiedział Fabian. Jedyne co mi pozostało, to zaśmiać sie pod nosem widząc go sfrustrowanego jak małe dziecko – Oboje mamy się dobrze.
  Jego rodzice spojrzeli na mnie. Wyglądali dokładnie tak jak ich pamiętałam. Pani Rutter wciąż przypominała mi panią Weasley, a pan Rutter wciąż miał niezwykle przeszywające spojrzenie, które starałam się unikać. Spojrzeli na moje dłonie i zorientowałam się, że pewnie czekali, aż wyjmę coś do pisania. Fabian przyglądał mi się z uwagą, chcąc zobaczyć jaka będzie moja reakcja.

Trzeba zrobić dobre wrażenie, prawda?

– Dzień dobry. Przepraszam, że nigdy nie miałam okazji oficjalnie się przedstawić – odezwałam się wykorzystując całą odwagę, którą w sobie zebrałam. Wyciągnęłam do nich dłoń, która na szczęście drżała tylko trochę – Jestem Nina Martin. Miło państwa widzieć w mniej traumatycznych okolicznościach.

Spojrzenie pana Rutter zmieniło się z badawczego, do wypełnionego szacunkiem. Potrząsnął moją dłonią
– O tym samym pomyślałem, panno Martin.
– Prosze mówić mi Nina.
Matka Fabiana uśmiechnęła się do mnie szeroko i wzięła moją dłoń, między swoje dwie, lekko ściskając, zamiast potrząsając
– Oczywiście, Nino. Dobrze jest widzieć twój ogromny postęp. Jak mija ci rok szkolny?
– Fantastycznie – odpowiedziałam, stając bliżej Fabiana – W większej mierze zawdzięczam to państwa synowi.
Nie wiedziałam, jak dużo wiedzieli na nasz temat, więc wolałam dawać neutralne odpowiedzi, ale Fabian wziął mnie za rękę na ich oczach i odpowiadał na pytania za mnie.

Poczułam falę gorąca na twarzy
– Może powinniśmy wejść do środka?
– Oczywiście. Musimy zabrać jego bagaże. Jakie masz plany na ferie? – zapytała z ciekawością pani Rutter – Jeśli nie masz gdzie się podziać, to możesz jechać z nami; mamy wolny pokój gościnny. Nie ma z tym żadnego problemu.
– Przykro mi, ale już obiecałam dyrektorowi, że spędzę ferie na jego dworku i zajmę się jego synem – Mój smutek był szczery; bardzo chciałabym móc zostać z w domu Fabiana – Może podczas przerwy wiosennej? – Zamknęłam za nami drzwi wejściowe.
– Byłoby nam bardzo miło – odpowiedział pan Rutter. To był chyba pierwszy raz jak usłyszałam jego głos i aż podskoczyłam na jego dźwięk. Był nieco podobny do Fabiana, tylko znacznie głębszy.
– Jesteś zawsze mile widziana w naszym domu. Fabian mówił o tobie tak wiele, że mam wrażenie, jakbyś była członkiem rodziny – pani Rutter uśmiechnęła się niewinnie, ale jej w jej oczach był błysk, który wcale nie pasował do tej niewinności – Może w przyszłości będziesz.

– Mamo, wystarczy – syknął Fabian.

Przez chwilę próbowałam okiełznać znaczenie jej słów. Może w przyszłości będziesz. Będziesz… częścią rodziny. Ale to oznaczałoby, że…

  Z trudnością przełknęłam ślinę, czując się mniej komfortowo niż wcześniej. Jak mogą o tym myśleć? Dlaczego? Z pewnością nie jestem najlepszą kandydatką na synową, ale pani Rutter zdawała się być podekscytowana tym pomysłem, a pan Rutter… cóż, znów przeszywał mnie swoim wzrokiem; naprawdę miałam wrażenie, że potrafił przejrzeć mnie na wylot. Wyglądał na zmartwionego, ale nie zaprzeczył słowom swojej żony.
– Przepraszam, czasami jestem zbyt bezpośrednia – powiedziała pani Rutter. Fabian wciąż był czerwony na twarzy.
    Weszłam do salonu i chwyciłam jedną z jego walizek z zaskakującą łatwością. Gdybym spróbowała ją podnieść na początku roku, natychmiast bym ją upuściła. Nie była ona wcale taka ciężka… to ja po prostu nie jestem taka słaba.

– Ja to wezmę – powiedział Fabian, gotów wziąć ode mnie walizkę, ale ja tylko potrząsnęłam głową. Chyba zauważył, że wyglądam na zadowoloną, więc mimo że posłał mi dziwne spojrzenie, pozwolił mi zanieść jego walizkę do taksówki która czekała na ulicy.
– Nie jestem pewien, czy jestem gotowy ciebie zostawić. Masz być szczęśliwa i zdrowa, gdy wrócę.
Na moich ustach zajaśniał delikatny uśmiech
– Błagam cię. Wrócę cała w siniakach po zabawach z Eddiem – wyglądał na szczerze przerażonego, ale ja tylko się zaśmiałam – Żartuję. Nic mi nie będzie, obiecuję.
– Wyglądasz znacznie zdrowiej, Nino – podeszła do nas pani Rutter – Podczas naszych dwóch spotkań wyglądałaś na dość słabą, w szczególności podczas pierwszego spotkania.
Postanowiłam odebrać to jako komplement. Fabian znów spojrzał na swoją mamę błagająco.
– Dziękuję. Często choruję, a krótko przed przybyciem tutaj dopadła mnie ciężka dolegliwość. Fabian oraz pozostali tutaj byli bardzo zdeterminowani, aby przywrócić mnie do pełnego zdrowia.
– To dobrze – odezwał się ojciec Fabiana – Miło było znów ciebie widzieć, ale powinniśmy już iść.

   Skinął głową w pożegnaniu i wsiadł do taksówki. Pani Rutter podeszła do mnie i obdarzyła krótkim, ale ciepłym uściskiem, który pozostawił na całym moim ciele miłe mrowienie. Czy takie właśnie uczucie pozostawia uścisk rodzicielki?
– Do zobaczenia wkrótce, kochanie. Fabian, chodź już.
Fabian przestąpił nerwowo z nogi na nogę, a na jego policzkach znów pojawił się delikatny odcień różu.
– Um, czy mogę mieć jeszcze minutę? – spojrzała się na niego bezwyrazowo, więc Faban wskazał na mnie ruchem głowy – Z Niną? Na osobności?
    Panią Rutter natychmiast oświeciło i tylko przytaknęła w odpowiedzi, wsiadając do taksówki. Fabian zwrócił się do mnie.
– Przepraszam ciebie za to.
Zaśmiałam się.
– Nic nie szkodzi – moje szczęście powoli zaczęło zanikać – Pierwszy raz będziemy rozdzieleni na tak długo – westchnęłam. Z nieba zaczęły spadać płatki śniegu. Spojrzałam w górę, opierając głowę o ramię Fabiana.
– To jest tylko tydzień, z pewnością wytrzymamy. Podczas przerwy wiosennej możesz spędzić cały tydzień u mnie w domu. Poza tym, przez cały harmider który z pewnością wyrządzi Eddie, nie będziesz miała czasu by o mnie myśleć. Wyobrażasz sobie? Cały tydzień mieszkania w tym domu… Nie zazdroszczę ci – zażartował i cmoknął mnie lekko w policzek – Masz teraz telefon. Będę do ciebie pisać przez cały czas. Za każdym razem, gdy o tobie pomyślę, dostaniesz ode mnie wiadomość.
Uśmiechnęłam się.
– Obiecujesz? – wyszptałam
– Obiecuję.

    Chwyciłam za kołnierzyk kurtki, by móc sięgnąć jego ust, ignorując najbardziej jak mogłam fakt, że jego rodzice siedzą w taksówce dosłownie kilka metrów dalej. Miałam nadzieję, że nie widzieli tego.
– Mam nadzieję, albo znajdziesz się w ogromnych tarapatach, gdy wrócisz.
Uśmiechnął się, ale na jego twarzy przebłysnęła pewna niepewność. Patrzył na mnie tak samo, jak na drzewie tuż przed tym gdy przerwał nam Jerome.
– Co jest?
– Wszystko jest dobrze, po prostu… – schował kosmyk moich włosów za ucho – Nino, mam ci coś do powiedzenia.
Zmartwiłam się widząc jego niepewne zachowanie
– Dobrze. Co takiego?
– Nino…
– Synu, czas jechać! Taksówka nie będzie już dłużej czekać! – krzyknął pan Rutter przez otwartą szybę. Chwila została zepsuta. Fabian cofnął się o krok.
– Nic. To i tak nie jest odpowiednia pora. Powiem ci później
Przytaknęłam, próbując ukryć swoje zmartwienie. Co chciał powiedzieć? Dlaczego to jest takie ważne?
– No to chyba czas się pożegnać.
Stanęłam i ostatni raz go pocałowałam.
– Nie pożegnanie, tylko „do zobaczenia za tydzień”. Będę do ciebie dzwonić codziennie. Eddie oczywiście będzie chciał się przywitać – uśmiechnęłam się – Przyłożyłby mi zabawkowy pistolet do głowy, gdybym nie zadzwoniła.
– To dobrze. Wpadłbym inaczej w histerię – przytulił mnie – Miłego tygodnia!

    Nie czekał na moją odpowiedź, tylko szybko wsiadł do taksówki. Ból ścisnął mi serce. Nie podobało mi się to, że musiałam patrzeć na to jak odjeżdża, mimo że to tylko na tydzień.
Ruszył silnik i samochód odjechał. Fabian pomachał mi jeszcze przez szybę, a ja odwzajemniłam gest, ale nie byłam w stanie wymusić na swojej twarzy uśmiechu.


X


Amber odjechała jako ostatnia.

    Nasze pożegnanie było znacznie weselsze, niż to z Fabianem. Obiecała, że będzie do mnie pisać i spędziłyśmy pół godziny przeglądając informację o obozie modowym, zanim przyjechał jej tata. Już zaczęła pracować nad kilkoma szkicami które miała w głowie i wszystkie były cudowne. Zaczęła pracę nad kolejnym w moim obecności, ale nie zdążyła wiele zrobić nim zajechała limuzyna.

Tak, najwidoczniej jej tata wozi się tym wszędzie.

– Pozdrów mojego małego, znajomego shippera Fabiny! – zawołała i pobiegła wzdłuż chodnika z kosmetyczką w dłoni. Przewróciłam oczami, uśmiechając się i zamknęłam drzwi.
Dostałam wiadomość na telefon

Od: Fabian
Tęsknisz już za mną?

Parsknęłam śmiechem i na szczęście nikogo nie było, by to usłyszeć.


Od: NinaCzy nie mówiłam ci, że nie masz zadawać głupich pytań?


Następnie wysłałam wiadomość do pani Miller

Wszyscy już odjechali. Proszę przekazać Eddiemu, że nie mogę się doczekać, by go zobaczyć. Odbieracie mnie o 17, tak?


    Zablokowałam wyświetlacz i zaczęłam wkładać zimowe buty. Śnieg padał coraz gęściej i byłam ciekawa jak Big Ash wyglądał pokryty śniegiem. Może zrobię zdjęcie i wyślę do Fabiana.
– Trudy, wychodzę na chwilę na dwór! – zawołałam najgłośniej jak mogłam, mimo że i tak nie było to dużo głośniej niż mój normalny głos. Może i przyzwyczaiłam się już do mówienia, ale nad krzyczeniem wciąż musiałam popracować.

Usłyszałam coś z kuchni, co brzmiało podobnie do „okay”, więc wyszłam frontowymi drzwiami, zostawiając za sobą zapach coś co z pewnością było pyszne. Kolacja tylko dla nas? Nie mam nic przeciwko. Nie byłam blisko z Trudy, mimo że jest cudowną osobą.

Przedzierałam się powoli przez grubą warstwę śniegu, otulając się bardziej płaszczem.
Sometimes I think about that Sunday, when the moon rippled down your body – śpiewałam pod nosem, ignorując jak dalekie było to od prawidłowej tonacji. Śpiew zdecydowanie nie był moim talentem – Wish I could just hit replay, see my reflection in my eyes. Don’t you know that…

Usłyszałam czyjeś kroki tylko sekundę przed tym, jak ujrzałam czyiś cień.

Zanim zdążyłam się obrócić, do moich ust został przyciśnięty mokry materiał. Druga dłoń zatkała mi nos. Jedna część mnie chciała natychmiast wymusić atak paniki, ale druga przetwarzała informację, że widziałam coś takiego w telewizji. Chloroform. Próbowałam wstrzymać oddech i zdołałam kopnąć w kolano osobę, która mnie trzymała.

Ale to nie wystarczyło. Wzięłam drżący, przerażony oddech.

Po kilku sekundach osunęłam się w ramionach osoby która mnie zaatakowała.

****
Co jeśli na powitanie oznajmię, że prawdopodobnie wracam do publikacji rozdziałów co 2 tygodnie? Szaleństwo, prawda? Ale tak, prawdopodobnie tak będzie!
Nawet nie wiecie jak się cieszę z tego, że znalazłam w sobie resztki motywacji. W zasadzie zakończyłam już wątek Mark'a, wątek Niny wciąż trwa - obecnie kończę tłumaczyć rozdział 57 i mam nadzieję, że do połowy lutego będę miała już skończony rozdział 58. A po tym zostaje tylko 59 i epilog, który kiedyś już nawet zaczęłam tłumaczyć.
Z obliczeń wynika, że epilog mógłby pojawić sie 31 marca, ale kto wie, może przełożę to o 8 dni

Tak czy inaczej, w końcu zaczyna się akcja! Możecie liczyć na ciekawe rzeczy w przyszłych rozdziałach.
Co sądzicie o Mark'u i jego spostrzeganiu sytuacji? Co chciał powiedzieć Fabian? Kto napadł Ninę? (haha)

Bardzo bym się ucieszyła, gdybyście zostawili po sobie komentarz. Bardzo chciałabym zobaczyć, kto jeszcze tutaj został.

Życzę wszystkim wspaniałej niedzieli i dobrego tygodnia! Jak dla mnie, jest to ostatni tydzień przed feriami, więc modlę się, aby minął jak najszybciej.

Miłej nocy!

~ Klaudia

2 komentarze:

  1. No i jestem już na bieżąco :) I o ludu co tu się dzieje? Czemu Fabian nie powiedział tego co chciał powiedzieć? Teraz będę umierać z ciekawości no.
    Moim zdaniem Mark robi błąd. Widać, że przy Haru jest zupełnie innym człowiekiem i wiem, że może taki też być bez obecności Haru tylko musi popracować nad tym. Może nawet mówiąc to "tak" zrobi wielki krok, który coś w nim zmieni. Fajnie by było jakby ostatecznie Haru go przekonał, bo mimo wszystko polubiłam Marka.
    Co do porwania Niny. Szczerze? Jakoś nie jestem zaskoczona. Moja podświadomość mówi mi, że to ojczym (bo co innego może mówić moja podświadomość, jeśli dzieje się coś złego Ninie ZAWSZE stoi za tym ojczym nawet gdyby nie miał z tym nic wspólnego). Jakoś niezbyt jestem przekonana, że tak po prostu się poddał i będzie taki łagodniutki. Pewnie wykorzystał okazję, że Nina chwilowo straciła czujność i jest sama. Pewnie znów ją ukarzę za to wszystko. Biedna Nina.
    A ja już mam w głowie mnóstwo teorii co będzie dalej xd
    Mam nadzieję, że uda ci się powrócić do publikacji rozdziałów co dwa tygodnie, bo przez twoją nieobecność brakowało mi tego opowiadania.
    Trzymaj się i niech inspiracje i motywacja spłyną na ciebie <3
    Karen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, sprawa z Niną jest bardzo przewidywalna, ale z pewnością znajdzie się element zaskoczenia ;)
      Co do Mark'a, to zgadzam się, chociaż myślę, że takie bycie z dala od Haru na jakiś czas bardzo mu się przyda. Ale co dalej? To trochę bardziej skomplikowane...
      I tak! Rozdziały co tygodnie to w 99% pewność. Jeszcze dzisiaj pewnie skończę rozdział 57, więc jestem nawet trochę do przodu. Tęskniłam za dodawaniem i żałuję, że jakoś wcześniej nie zmusiłam siebie do powrotu, ale lepiej późno niż wcale.
      Dziękuję z całego serca za ten komentarz, nowy rozdział 3.02 <3
      Również trzymaj się ciepło,
      ~ Klaudia x

      Usuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx