sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 25

Nina's POV

    Budzik Amber natychmiast wybudził mnie ze snu. Z zapartym tchem rozejrzałam się po pokoju - nadal ciemno. Ani jeden promień słońca, nie przedarł się przez  nadal gwieździste niebo. Na zegarze elektrycznym widniała godzina 4:00
    Gdy nadal próbowałam zwolnić oddech, Amber zajęczała i uderzyła w budzik ze złością, aby wyłączyć przenikliwy dźwięk. Po tym usiadła i również rozejrzała się po pokoju. Rozczochrane włosy i zaspane oczy - gdy wylądowały one na mnie, przepełniły się zdezorientowaniem.
- To piątek, prawda? - zapytała, ziewając szeroko. Przytaknęłam. To pięć dni od mojego nocnego pikniku z Fabianem. Pięć nieskazitelnie spokojnych dni.
- To dlaczego miałam włączony budzik?

To było dobre pytanie.

    Sekundę później na twarzy Amber przebłysnęło zrozumienie. Zmyła z oczu resztki snu i zaczęła płonąć ze złości. Wzdrygnęłam, generalnie będąc nieco przestraszoną nią, ale nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Była zbyt zajęta wstawaniem z łóżka i wychodzeniem z pokoju - w piżamie.
- JEROME? ALFIE? - krzyknęła głośno. Szybko wstałam i przebrałam się w rzeczy, które naszykowałam na rano, już zeszłego wieczoru. Amber zeszła na dół skrzypiącymi schodami. Każdy krok dudniał głośno w całym, starym domu. Mara wystawiła głowę zza drzwi i zmarszczyła brwi w pytaniu. Ja tylko potrząsnęłam głową.

Nie miałam pojęcia o co chodzi tak samo jak ona.

    Powędrowałam za Amber na parter aż do pokoju Alfiego i Jerome'a. Otworzyła drzwi bez pukania ujawniając dwóch chrapiących chłopaków, okrytych kołdrą. Zanim zdążyłam ją powstrzymać - chociaż nie wiem, jak mogłabym to zrobić - podeszła do jednego i drugiego łóżka, ściągając im okrycia.

Bokserki. Jerome i Alfie mieli tylko bokserki.

    Oboje przebudzili się, widząc przed sobą wkurzoną do granic możliwości Amber. Spojrzeli na siebie i wybuchli śmiechem, najwidoczniej mało przejęci tym, iż byli prawie nadzy. Zdaje się, że Amber nawet nie zauważyła.
    Ja za to, zaczęłam żałować, iż w ogóle poszłam za Amber. Jedyny mężczyzna, jakiego widziałam nagiego, to on i za każdym razem, nie kończyło to się dobrze. Logika mówiła mi, że nie jestem w zagrożeniu, ale moja logika jest nadzwyczaj psikusna.

Czas zawrócić.

- Gdybyś widziała teraz swoją twarz! - wydusił przez śmiech Alfie, nawet nie zauważając mnie w pokoju.
- Potrzebuję aparatu. Niech ktoś obudzi Joy, potrzebuję aparatu! - dołączył Jerome
- Jest taka...
- Fioletowa!
- Boże, Amber. Bardzo do twarzy ci z tym kolorem!

Cofnij się powoli, cofnij....

    Amber uderzyła Jerome'a w ramię tak mocno, że nawet ja usłyszałam po drugiej stronie pokoju. Podeszła do łóżka Alfiego i zrobiła to samo. Oboje pogładzili miejsce w które właśnie oberwali, ale nadal nie mogli powstrzymać się od śmiechu.
    Zatrzymałam się. Teraz Amber jest w niebezpieczeństwie. Uderzyła ich obu, z pewnością się zemszczą. Jeśli ja bym ich uderzyła, byłoby sprawiedliwe, gdyby mi oddali. Ale to nie oznacza, że w porządku jest tak stać i patrzeć jak Amber zostaje krzywdzona. Mogłabym stanąć w jej obronie, obrywając za nią...

    Nadal po prostu głośno się śmiali. Nawet nie wyglądali na złych. Może nie mają zamiaru jej uderzyć? Ale dlaczego by tego nie zrobili? Jeśli uderzyłabym go, zostałabym zamknięta w szafie na tydzień...
- Co tutaj się dzieje? - usłyszałam znajomy, zaspany głos z tyłu siebie. Obróciłam się szybko, tylko by trącić o czyjąś klatkę piersiową.
Nieokrytą klatkę piersiową
Nieokrytą klatkę piersiową Fabiana

    Dzięki Bogu, miał spodnie od piżamy. Jeśli byłby w bokserkach, jestem pewna, że natychmiast straciłabym kontakt z rzeczywistością. Ale też z jakiegoś niewyjaśnionego powodu, jego widok wpływał na mnie setki razy mocniej niż widok Alfiego i Jeroma w samych bokserkach.
Fabian był bez koszulki. Amber krzyczała. Jerome i Alfie byli w bokserkach, śmiejąc się do rozpuku.

A ja byłam w centrum tego wszystkiego, praktycznie otoczona z każdej strony.

- Nina - powiedział Fabian, będąc tak samo zaskoczonym jak ja - Oh, ja, umm - spojrzał na siebie - jestem tak jakby bez koszulki.

    Tak, byłam tego świadoma. Bardzo, bardzo świadoma.
Jego twarz wypełniła się zmartwieniem
- Wszystko w porządku? Wyglądasz trochę niestabilnie.

Oh, to tłumaczy dlaczego pomieszczenie przed moimi oczyma zaczęło się huśtać.

    Cichy jęk był ledwie możliwy do usłyszenia pośród całego chaosu i zorientowałam się z opóźnieniem, że to ja. Fabian pomachał ręką przed moją twarzą, a ja odsunęłam się, szlochając. Jego spojrzenie złagodniało, mimo, że zaczął rozkwitać na jego twarzy ból.
- Nino, co.... - zaczął, ale usłyszałam kolejne uderzenie odbijające się echem w pomieszczeniu. Szybko spojrzałam na Amber - to ona znów ich spoliczkowała, nie na odwrót, jak się obawiałam.        
    Wtedy zorientowałam się, że stoję plecami do Fabiana, a on był bez koszulki, blokując moją jedyną drogę ucieczki i strach ponownie przejął kontrolę nad logiką.

    Upadłam na kolana i zaczęłam czołgać się do tyłu, aż uderzyłam w szafę, sprawiając jeszcze większe zawirowania w mojej głowie. Skuliłam się, próbując wymusić utratę przytomności, jeszcze przed rozpoczęciem się ataku paniki. Zablokuj się. Zablokuj się...

 Ale chwila. Amber. Amber. Muszę zostać przytomna, muszę ją chronić, jeśli chłopacy ją uderzą...
- Nino - usłyszałam cichy, spokojny głos - Uspokój się. Nikt nie zostanie tu skrzywdzony, ty w szczególności. Nie blokuj się jeszcze. Oddychaj. Uspokoję ich, okay?
    Poczułam łzy spływające po policzkach. Ten głos był męski, ale to nie był on. Jeśli by mnie dotknął, on dowiedziałby się o tym, i pobiłby mnie. I nie chciałam aby mnie dotknął tak czy inaczej. Muszę się wydostać, muszę się wydostać i to teraz.

    Przesunęłam się nieco, ale moja głowa znów o coś trąciła. Byłam w rogu, nie mogłam poruszyć się dalej. Muszę utracić przytomność. Ale jest tu ktoś... ktoś, kogo muszę chronić...
Wtedy dopiero dostrzegłam, że wszystko dookoła mnie ucichło, oprócz mojego płaczu.

Nic.
Nic.
Nadal nic.
Cisza.

    Powstrzymałam szlochanie, czekając na jakikolwiek dźwięk. I w końcu coś dotarło do moich uszu.
- Nino? - Usłyszałam cichy, drżący głos. Wysoki. Damski - Nino, przepraszam. Nie chciałam ciebie wystraszyć. My nie chcieliśmy ciebie przestraszyć. I nic mi nie jest, wszystko jest w porządku. Nikt nikogo nie krzywdzi.

Dlaczego miałby być ktoś krzywdzony oprócz mnie? Moment. Jest tu ktoś, kogo próbowałam chronić, prawda? Od czego? Kogo? Kogo chciałam bronić?

Oh
Amber
Racja

    Z tą myślą, mój umysł otrzeźwiał. Powoli podniosłam wzrok, obawiając się tego, co ujrzę.
Jerome i Alfie nie byli już dłużej w bokserkach. Stali w spodniach i byli w trakcie zakładania koszulek. Amber nie była zraniona i spoglądała na mnie. Fabian nadal był bez koszulki, ale siedział na podłodze z dłonią wyciągniętą w moim kierunku.
- Nikt nikogo nie skrzywdził - powtórzył Fabian - Nie ciebie, nie Amber, nikogo z nas. Jerome i Alfie nie skrzywdzą jej, prawda chłopacy? - Oboje przytaknęli, wyglądając na speszonych
- Nie, nic takiego się nie stanie. Przepraszamy Nino - powiedział Alfie. Jego głos był o wiele łagodniejszy i poważniejszy niż zwykle. Jerome będący obok niego, przytaknął na te słowa.
    Wypełniło mnie zażenowanie. Co ja właśnie zrobiłam? Co to była za reakcja? Teraz chciałam tylko wstać i się wydostać z tego pokoju, ale nadal byłam otoczona. Dwaj z trzech mężczyzn górowało nade mną. Z paniką spojrzałam na Fabiana, ale to Amber zorientowała się, o co chodzi.
- Cała wasza trójka, odsuńcie się od drzwi, najdalej jak jest to możliwe. I usiądźcie na łóżkach - zarządziła, posyłając mi zatwierdzające spojrzenie. Przytaknęłam w wdzięczności za pomoc. W kilka sekund, droga do drzwi była czysta.

    A więc wyszłam, po posłaniu kolejnego wdzięcznego spojrzenia w kierunku Amber i Fabiana, ale nie mogłam pozbierać rozproszonych myśli - sen jest już niemożliwy, ale mogłabym zrobić pracę domową - tą, którą zamknęłam po sekundzie.

Huh. Kto by pomyślał, że Fabian wygląda tak dobrze bez koszulki?


X
Fabian's POV

    Patrzyłam jak odchodzi, oddychając głęboko. Wszystko wydarzyło się szybciej, niż mogłem się spodziewać.

    Po pierwsze, pewnie już nigdy nie wyjdę bez koszulki; oczywiste, że właśnie to ją doprowadziło do tego stanu, lub co najmniej wystraszyło do granic możliwości. Zacząłem się zastanawiać, ile razy jej ojczym przychodził do jej pokoju w nocy, pijany i zaspany  tylko w bieliźnie.
Boże, jestem idiotą. Muszę ją przeprosić później, gdy na pewno będę miał coś więcej na sobie.
Nina nie pytała o świadomość Amber, na temat sytuacji z jej ojczymem, a ja nawet nie proponowałem - ale nigdy nie zapomnę momentu, w którym powiedziałem o tym Amber.

- Jak idzie piosenka? - zapytała Amber, uśmiechając się chytrze i odkładając świeżo wysuszone ubrania. 
- Jakoś... idzie. Myślę, że w końcu wypracowałem zwrotkę, z którą miałem problem.
    Piosenka dla Niny. Ta, którą idiotycznie wykonałem przed nią, gdy była tylko w połowie napisana, teraz dobiegała końca prac. Jeszcze nie byłem pewien jaki dać tytuł, ale moim najlepszym pomysłem było You I See. Bynajmniej pasowało. 
- Ale nie o tym chcę z tobą porozmawiać; przyszedłem tu z znacznie poważniejszym tematem
- Naprawdę? Co takiego, wtedy? 
- Wiem, kto molestował Ninę i dała mi pozwolenie, aby tobie również powiedzieć. 

Pozostałe ubrania, które Amber trzymała, upadły na podłogę. Powoli podniosła na mnie wzrok.
- Wiesz? Kto to? To Mark? Przysięgam, jeśli ten skurczybyk, położył na niej choć jeden palec...-
- To nie Mark - przerwałem - I myślę, że powinnaś usiąść zanim to usłyszysz - Posłała mi zmartwione spojrzenie, ale posłusznie usiadła na rogu łóżka
- Nie... nie jestem pewien, jak to powiedzieć.
- Po prostu wyduś to z siebie.
- To jej ojczym.

Gapiła się na mnie z pustką w oczach przez co najmniej pełną minutę, a potem zaczęła się śmiać pod nosem. 
- Jej ojczym. Wkręciłeś mnie tym na prawię minutę. Na prawdę nie podoba mi się ten żart, jest degustujący... -  zaczęła przyglądać się mi, czekając, aż moja poważna mina przełamie się uśmiechem. Gdy nic takiego się nie stało, opadła jej szczęka.
- O mój Boże - wyszeptała.
- Wiem.
- On... Podałam rękę temu mężczyźnie. Rozmawiałam z nim i sądziłam, że jest miły. Uśmiechałam się do niego, a ty mi mówisz, że on.... O mój Boże
- Wiem.
- To był tylko on, w Ameryce jak i tutaj. To dlatego tak się zachowywała po tym spacerze. Te sińce... to on jej zrobił.
- Wiem.
- Ale to jest jej ojczym. To nie jest w porządku. On powinien o nią dbać i ją kochać - jej oczy zaczęły lśnić łzami. Zacząłem zastanawiać się, ile czasu to potrwa zanim wybuchnie płaczem. 
- Powinien ją wspierać, nie wykorzystywać i gwałcić. Oh... on ją gwałcił. Gwałcił ją jej własny ojczym
- Wiem - za każdym razem, gdy to mówiłem, próbowałem mówić to na tyle spokojnie, na ile byłem w stanie, bo miałem ochotę tylko krzyczeć. 'Wiem' było jedynym słowem, które byłem w stanie wydusić, nie wpadając przy tym w furię.

    Ręka Amber zaczęła się trząść. Usiadłem obok, rozważając, czy przytulenie jej zatrzyma czy spowoduje wybuch płaczu. 
- Co jeszcze ci powiedziała? Co więcej się dowiedziałeś? - wyszeptała, próbując powstrzymać płacz. Wiem, że moja odpowiedź nie pomoże, ale odpowiedziałem tak czy inaczej.
- Powiedziała kilka rzeczy. To, że bicie zaczęło się, gdy miała 4 lata, dzień po śmierci mamy. I pierwszy raz ją zgwałcił gdy... gdy miała 10 lat - wydusiłem przez gardło. 

Amber zaszlochała głośno. 
- Powiedziała o kilku biciach i za co to się działo, ale uwierz mi, nie chcesz usłyszeć szczegółów. Ale... ona... ona myśli, że zasługuje na wszystko, co się z nią działo - powiedziałem powoli.

Spojrzała na mnie z oczyma przepełnionymi łzami. 

- Sądzi, że na to zasługuje? Jak w ogóle może tak myśleć? 
- Jej ojczym.... odpowiedziałem słabym głosem - Przez to, co mi mówiła, mogę tylko stwierdzić, że zrobił jej całkowite pranie mózgu. Nauczył ją, że jest gorsza niż zużyta guma pod czyimś butem. Myśli, że nie jest nic warta. Powiedziałem jej, że jest ładna, a ona na to, że nie muszę kłamać w tej sprawie. Zniszczył ją tak bardzo, że sama myśl zabija mnie od środka.
- I nawet nie wiemy o połowie przez co musiała przejść - wyszeptała

I wtedy właśnie wybuchnęła płaczem.

    Wziąłem ją w swoje ramiona i lekko pogładziłem po plecach, mając nadzieję, że będę mógł kiedyś zrobić tak Ninie. Przytulić ją... marzyłem o tym momencie. I wiem, że pewnie miną miesiące, zanim uzna to za przytulenie, a nie pułapkę w ramionach, ale zaczekam. Na teraz, mogę trzymać Amber, bo właśnie tego potrzebuje. 
- N-nie rozumiem, jakim cudem, nie ma jeszcze schizofrenii katatonicznej - wydusiła przez łzy - Ona za-zasługuje na w-wszystko co dobre
- Shhh Amber, uspokój się. Wiem. Uwierz mi, wiem o tym. Ale teraz ma nas. Wszystkich tutaj, ale nas w szczególności. I pomożemy jej w każdy możliwy sposób. Tylko to możemy zrobić.

    Gdy przestała płakać, wyjaśniłem jej kilka rzeczy - od teraz, nikt więcej nie może się dowiedzieć. Przyniosłem jakieś przekąski i zaczęliśmy snuć teorie o pomaganiu Ninie. 

I miałem nadzieję, że któryś z pomysłów, okaże się skuteczny.

    W szkole było luźno. Dostaliśmy nowy projekt artystyczny. Wykończyłem tekst You I See na przerwach i to na tyle. Amber była w okropnym humorze ze względu na przedwczesną pobudkę, jak i wyciszona przez sytuację z Niną i pozostali również byli lekko niewyspani przez poranną kłótnię Amber z Jeromem i Alfiem. Jednak atmosfera polepszyła się, gdy ktoś przypadkowo nawiązał do Halloween w drodze powrotnej do domu.
Nina - która podążała cicho za nami - posłała mi pytające spojrzenie. Spojrzała na mnie pierwszy raz od poranka.
- Nie bawimy się w 'cukierek albo psikus' w Akademii. Zbyt wiele domów było obrzucone jajkami - wyjaśniłem - A więc, tradycją w Anubisie, jest kupienie przez każdego, paczki ulubionych cukierków i oglądanie horrorów do późna w nocy. Na jakie filmy, zdecydowaliśmy się w tym roku?
- Dom w Głębi Lasu i Znaki jak na razie. Znaki, to oczywiście wybór Alfiego - powiedziała Patricia, przewracając oczami - Na szczęście, jest to dobry film. Musimy jeszcze wybrać trzeci film. Masz jakieś propozycje Nino?

Nie, nigdy nie oglądałam żadnych horrorów.

- Boisz się krwi czy czegoś innego? - zapytała Mara - Amber czasami przez to wychodzi z pokoju, więc nie zastanawiaj się nad zrobieniem tego samego w razie potrzeby.

Nie. Kiedyś bałam się widoku krwi, ale będąc osobą, którą jestem, musiałam się do tego przyzwyczaić. Trudno jest się bać jakiejś sztucznej charakterystyki, gdy widzi się takie coś na prawdę, za każdym razem spoglądając w lustro. 

Następująca po tym cisza nie była niczym przyjemnym. Nina przestraszyła się sama swojej odpowiedzi.
- Co z Dniem Psikusów? - zapytałem, próbując zmienić temat

Zadziałało.

- Aw, myślałem, że zapomniałeś! - powiedział Alfie, koloryzując swoją wypowiedź - Byłem gotów zrobić ci największy psikus wszechczasów bez twojej świadomości. Teraz muszę na siebie też uważać.
- Przygotowuję specjalny psikus - powiedziałem z chytrym uśmiechem - Lepiej wszyscy oglądajcie się za siebie, bo ktoś może mieć poważne kłopoty - Nina znów wyglądała na zdezorientowaną - Urządzamy zawsze dzień psikusów 3 listopada. Wszyscy nawzajem robią sobie psikusy. W zeszłym roku zaskoczyłem Alfiego i Jeroma. Posypałem swędzącym proszkiem wszystkie ich koszulki, spodnie i buty. Zostałem królem Dnia Psikusów. Nawet dostałem koronę.
- A teraz, odbierzemy twoją koronę, królewiczu - powiedział Jerome, przewracając oczami - Mamy wszystko zaplanowane.
Wszyscy po kolei zaczęli się przekomarzać, a Nina przyglądała się wszystkiemu z uśmiechem. Gdy doszliśmy do domu, usiedliśmy w salonie, próbując wybrać film do obejrzenia
- Nino, skończyłaś czytać Harry'ego Potter'a? - Zapytała Mara z uśmiechem. Nina skinęła i odwzajemniła uśmiech.
- Więc, już postanowione! W ten weekend, robimy Maraton z Harry'm Potter'em! - zawołał Alfie - W porządku, gdzie jest czapka? Jerome, gdzie ją masz?

    Po chwili, uroczyście założył ją na głowę Niny. Zaśmiałem się, widząc jej zaskoczoną reakcję. Amber przyniosła wszystkie płyty i włożyła jedną do odtwarzacza w czasie, w którym wszyscy zajmowaliśmy swoje miejsca. Usiadłem na swoim tradycyjnym miejscu na kanapie.

I po raz pierwszy, zamiast usiąść na osobnym krześle, Nina usiadła obok mnie.

    Mieliśmy mały problem z rozłożeniem koca tak, aby okrywał nas oboje. Ostatecznie, Nina przysunęła się nieco bliżej. Nie na tyle, abyśmy dotykali się ramionami, ale wystarczająco, abym mógł poczuć ciepło promieniujące z jej ciała.
    Cała ta sytuacja, która mnie nieco oszołomiła, nie została zauważona przez nikogo, prócz Amber, która spoglądała na nas z uśmiechem na twarzy. Nina zauważyła jej reakcję i zmarszczyła brwi, więc Amber szybko odwróciła wzrok.
    Ale gdy zgasły światła i pojawiły się pierwsze napisy, Nina znów przysunęła się nieco bliżej. Nie zdaje mi się, że w ogóle to zauważyła, ale nasze ramiona ocierały się, za każdym razem, gdy braliśmy wdech w tym samym momencie.
Tym razem, Amber nie potrafiła powstrzymać uśmiechu.
Ja również.

X
Nina's POV

    Nie wstydzę się przyznać, że uroniłam parę łez, gdy ostatnia scena z Harry'm Ron'em i Hermioną, zaczęła zanikać. Szczególnie, gdy z policzków Mary, ciągle kapały łzy, a Fabian miał zaszklone oczy. To byłam w stanie dostrzec, bo byliśmy bardzo blisko. Gdy podniosłam głowę, mój podbródek otarł o jego ramię...

Chwila

    Odsunęłam się natychmiast, zostawiając między nami co najmniej 3 centymetry odległości. Jak długo to trwało? Jak to się w ogóle stało? Co najważniejsze, jak mogłam tego nie zauważyć?
    Przy okazji, Fabian próbował ukryć lekkie zawiedzenie, malujące się na jego twarzy. Zorientowałam się, że dostrzegł to, jak blisko jesteśmy, dużo wcześniej. I nie przeszkadzało mu to, ani o tym nie wspomniał.

    Sięgnęłam po ostatnie ciastko - Trudy upiekła je dla nas, przed dołączeniem do oglądania ostatniej części - i ugryzłam je, zanim zorientowałam się, co tak na prawdę robię. Zamarłam

Wzięłam ostatnie.

Fabian zauważył moje nagłe napięcie i posłał zmartwione spojrzenie. Wyciągnęłam notes.

Wzięłam ostatnie ciastko. Nie chcę, aby ktoś był zły. 

Zrelaksował się
- Nino, nikt na ciebie nie będzie zły. To jest twój maraton filmowy, więc pełne prawo do wszystkiego. Zbyt dużo się martwisz.
    Chciałam mu powiedzieć, że raczej mam pełne prawo do zmartwienia - Zrobiłam to raz w domu. On kazał mi upiec ciastka, ale nie pozwolił założyć rękawic kuchennych podczas wyjmowania blaszki z piekarnika. Jeśli ktoś z bliska przyjrzałby się moim dłoniom, byłby w stanie dostrzec różnicę w strukturze i lekki przyrost na skórze w niektórych miejscach. Wszystko dzięki oparzeniu 2 stopnia, które narobiłam sobie tamtego wieczoru.

Nie wspominając o późniejszym biciu za mój krzyk od przenikliwego gorąca.

    Tak, miałam pełne prawo, by się martwić. Ale nie chciałam niszczyć jego nocy, dzieląc się tym wspomnieniem, więc tylko westchnęłam i obróciłam głowę.
    Już byliśmy dawno po kolacji, więc zaraz gdy skończyły się końcowe napisy, Jerome zdjął mi czapkę i wszyscy poszliśmy spać - po tonie pytań, co myślę o tej postaci, o tym zwrocie akcji i tak dalej. Zanim dotarłam na górę, byłam zmysłowo przeciążona. Amber weszła do pokoju kilka minut zaraz po tym, jak przebrałam się w piżamę i zaczęłam rozczesywać włosy.

- Nino, koniecznie musisz zrobić coś z włosami
Spojrzałam na nią, mrugając ze zdumieniem. Siedziała na łóżku w piżamie, mierząc mnie spokojnym i stanowczym wzrokiem. Speszyłam się, nie będąc pewna, czy powinnam być obrażona, znużona, czy się zgodzić. Najwidoczniej zrozumiała,
- Przepraszam, wymsknęło mi się to znikąd, ale widzę brak ich blasku z braku odpowiedniej dbałości siedząc tutaj, twoje końcówki wyglądają okropnie i myślę, że wybuchnę, jeśli będę musiała patrzeć na to przez kolejne miesiące.
    Westchnęłam, odkładając szczotkę i chowając twarz w poduszce, po czym przykrywając się po czubek głowy kołdrą.
- Obiecaj, że się nad tym zastanowisz? - zapytała, sprawiając, że jęknęłam z niechęcią - No daj spokój, to nawet nie chodzi o ładny wygląd, mimo, że jest to jedna z części tego. Chodzi tu o zdrowie. A twoje włosy... nie są zdrowe, wcale.
    Wystawiłam głowę spod kołdry i poruszyłam ustami, jakbym mówiła zobaczymy później. Zdawała się być zaskoczona ruchem moich ust, jakby czekała na jakikolwiek dźwięk wydostający się z nich.

    Hah. Jasne. Mimo, że wydawałam z siebie dźwięki takie jak śmiech lub okazjonalne chrząkanie, nie oznacza, że mam zamiar mówić. Co to, to nie. Dziękuję bardzo.
- W porządku - powiedziała po sekundzie - 'zobaczymy później' jak na razie chyba mi wystarczy. Dobranoc Nino.
Zamknęłam oczy i przewróciłam się na drugi bok, szybko po tym zasypiając.

X

- Nina? - zawołał Alfie, zatrzymując mnie na środku szkolnego korytarza. Lekcje już się skończyły i byłam gotowa, by wrócić do domu i zająć się najnowszym projektem artystycznym.

Najwidoczniej, muszę to przełożyć na później.

Alfie i Jerome stanęli przede mną. Ich łagodny wyraz twarzy uspokoił mnie, zanim jeszcze zdążyłam panikować.
- Zastanawiałem się, czy możemy cię poprosić, abyś coś  z nami zrobiła, ale.... nie na środku korytarza, gdzie Fabian może usłyszeć - wytrzeszczyłam oczy, ale przytaknęłam i uśmiechnęłam się.

Wtedy położył dłoń na moim ramieniu.

To przez czyste zaskoczenie, cofnęłam się o krok, nie strach. Alfiemu opadła szczęka i szybko mnie puścił.
- Przepraszam, nie myślałem - wymamrotał szybko. Zajęło mi to chwilę, ale powoli przytaknęłam, próbując wymusić na twarzy uśmiech i zastanawiając się, jakim cudem jeszcze nie straciłam kontaktu z rzeczywistością. Chłopak, wyższy ode mnie i o wiele bardziej wysportowany, chwytający mnie za przedramię? Jeśli stałoby się to w pierwszych tygodniach, natychmiast załamałabym się emocjonalnie
.
    Powróciłam do teraźniejszości i zauważyłam, że próbują poprowadzić mnie na bok korytarza. Z uwagą to zrobiłam, zastanawiając się o co w tym wszystkim chodzi.
- Pamiętasz o Dniu Psikusów? - przytaknęłam - Chcemy abyś pomogła nam wkręcić Fabiana.
Oh
Oh

    Więc... to brzmiało jak dobra zabawa. O ile, psikus jest bezpieczny; nie chciałam, aby był na mnie zły. Uśmiechnęłam się i przytaknęłam. Odwzajemnili gest.
- Świetnie. Mamy pomysł, co chcemy zrobić, myślę, że będziesz uważać go za ironiczny... O szczegółach dowiesz się później, ale chcieliśmy się upewnić, czy w to wchodzisz. Nie wspominaj o niczym Fabianowi i odrzuć wszystkie inne propozycje w robieniu psikusów, okay?
Po tym, szybko odeszli.

    Westchnęłam, śmiejąc się pod nosem i kręcąc głową. Wyszłam na zewnątrz. Podwójne drzwi zamknęły się z trzaskiem, zaraz po tym, jak ktoś chwycił mnie lekko za rękaw i pociągnął.
- Cześć Nino, możemy pogadać? - Poczułam silny ścisk w brzuchu, gdy spojrzałam na osobę stojącą przede mną.

Mark.

***
Hej wszystkim! 
A więc 25 rozdział. Jakie wrażenia? Oprócz złości z pojawienia się Mark'a? Znów jestem później, I know, ale dzisiaj jest dniem, w którym uaktywniło się moje życie społeczne aka byłam z koleżankami na mieście haha
Zaczęłam tłumaczyć 31 rozdział, ale tak trochę mam mało motywacji. Chce już być przy np. 40 rozdziale; tam jest ciekawiej, ew...
Anyway, dzisiaj nie rozpisuję się. 
BARDZO dziękuję za komentarze, serio, to dużo dla mnie znaczy. Uwielbiam je czytać i motywują mnie, mimo, że nadal nie wiem ile osób dokładnie czyta to tłumaczenie.... ostatni rozdział ma aż 300 wyświetleń więc wow.
Również dziękuję za ogólne wyświetlenia. Ponad 12 000, kocham Was xx
1) Zmieniłam playlistę, yay!
2) Dodałam do prawego menu ankietę, myślę, że wiadomo o co chodzi, bardzo proszę :)
3) Chce ktoś jeszcze być informowany o rozdziałach? Dajcie znać w komentarzu, gdzie mam Was informować x

Następny rozdział: 5/12/15
CHRISTMAS IS COMING!!

6 komentarzy = spojler

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ


~Klaudia xx

7 komentarzy:

  1. Jejku, uwielbiam ❤ Idk, jak dotrwam do kolejnego ��
    (tt: @xFineLine )

    OdpowiedzUsuń
  2. WINTER IS COMING!
    "Huh. Kto by pomyślał, że Fabian wygląda tak dobrze bez koszulki?" Nina, jestem z niej dumna. Co jak co ale to moje ulubione zdanie z całego rozdziału!
    To było takie kochane, ale mam wrażenie, że ten żart może się źle skończyć. No co zrobisz, no nic nie zrobisz.
    Tyle piosenek na playliście. A ja nie wiem które powinnam najpierw odsłuchać. Ej, tego jest za dużo, mój umysł płacze bo na pewno wszystkie są wspaniałe.
    Wspaniały rozdział. Motywacjo, przybądź tutaj! Życzę powodzenia w tłumaczeniu! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział �� Tyle się wydarzyło i był bardzo przyjemny w czytaniu �� ah, no i Fabinaaaa! �� A co do Marka, to nie jestem zła, ale mega ciekawą jak to się dalej potoczy i ile namiesza ��
    ~annslovesbrad

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle świetny. Zachwycają mnie Fabian i Amber, tym jak troszczą się o Ninę, no i swoją przyjaźni, a Marka gdzieś wykopać, tu nam naprawdę niepotrzebny ;-; Nie mogę się doczekać Dnia Psikusów *O* Powodzenia w tłumaczeniu :)
    -Karolaaa :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Śmiałam się w głos, czytając tą akcje Amber z chłopakami. I jeszcze Fabian bez koszulki i ten tekst 'Huh. Kto by pomyślał, że Fabian wygląda tak dobrze bez koszulki?' hahah

    Rozmowa Fabiana z Amber mnie rozwaliła. To jest cudowne.
    Fabian królem psikusów? Nie pomyślałabym. Zawsze uważałam, że to Alfie i Jerome są królami w tej 'kategorii'.
    Maraton z Potterem aww kocham. Nina współpracująca z Alfie'm i Jeromem w dniu psikusa? Czuję, że to będzie genialne.

    Mark wraca... Nie lubię tego gościa ew
    Bardzo dużo piosenek na playliście. Są genialne.
    Powodzenia w tłumaczeniu. Czekam na następny
    x little A

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam skomentować wczoraj, ale całkowicie nie miałam do tego głowy, bo skończyłam czytać dziesięć po 1 XDDD I dziwić się dlaczego jestem taka niewyspana XDDD

    W każdym razie coś tam pamiętam, więc zacznijmy od tego, że Fabian jest taki ajhsfslajjakvjj. Fangiling ON. Naprawdę taki słodki <3 Kocham go (jak zawsze oczywiście). Uwielbiam moment, w którym Amber wkurzona wchodzi do chłopaków. To było piękne. I jeszcze Fabian bez koszulki awwww <3333
    Przypomniało mi się coś. JAK MOGŁAŚ NIE CZYTAĆ POTTERA? ALBO CHOCIAŻ OGLĄDAĆ? :((((((((((( Potter życiem. (Masz oglądać. Dzisiaj Potter o 20 na tvn7. Ostatnia część, ale co tam XDDD)
    I głupi Mark. Nie cierpię go. Debil. Idiota. Głupek. Cham. I mogłabym wymieniać w nieskończoność serio.

    Tak wgl to playlista genialna <3 Dużo pomogła przy rozdziale <3
    Pozdrawiam serdecznie,
    Absailer

    OdpowiedzUsuń
  7. Wreszcie znalazłem czas żeby przeczytać twojego bloga i muszę powiedzieć że nie żałuję. Bardzo mi się spodobał pierwszy raz przeczytałem historie z takim paringem i bardzo mi przypadł do gustu czekam na szybciutki next i życzę dużo weny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx