środa, 20 maja 2015

Rozdział 6

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer 

Nina's POV

Minęły kolejne dwa tygodnie.

    Mark został zawieszony na 15 dni szkolnych, a ja, wybrałam pracę nad scenami w sztuce. Musiałam robić wszystkie podstawowe rzeczy razem z pozostałymi, ale przez pozostałą część czasu, malowałam drzewa potrzebne do tła w nadchodzącym wystawieniu.

Fabian nie spojrzał na mnie ani razu, odkąd wtedy straciłam kontakt z rzeczywistością.

- W porządku, czas minął. Mam nadzieję, że dzieła są skończone, albo wasze oceny nie będą wam się podobać na zakończeniu roku - powiedział pan Winkler. Odłożyłam ołówek po szybkim wygumkowaniu niechcącej linii, którą ominęłam wcześniej - Każdy z was podejdzie i zaprezentuje swoje dzieło. Z góry do dołu. Od lewej do prawej.

    Klasa była niesamowicie utalentowana. Każdy był w inny sposób, ale każdy był spektakularny. Jerome wykonał rysunek drzewa farbami akrylowymi. Nie miało liści i to było jasne że obumierało, ale dookoła wschodziło słońce i bawiły się dzieci. Wszystko było kolorowe, z wyjątkiem drzewa.

To było zdecydowanie moje ulubione dzieło.

Mara użyła ołówka. Dziewczyna brała kęs jabłka, nie zauważając że w środku było całkowicie zepsute.

Duma z mojego dzieła zaczęła zanikać.

- Panie Rutter, twoja kolej. Zaprezentuj swoje dzieło sztuki klasie - Uśmiechnął się nerwowo, przestępując z nogi na nogę, gdy zbierał swoje rzeczy i wychodził na przód klasy. Po głębokim oddechu, odwrócił swoją pracę w naszą stronę, Mój wzrok utkwił w jego kartce.

- Moje dzieło przedstawia dziewczynę, przeglądającą się w lustrze. W prawdziwym życiu, jest piękna... ale jest w pewien sposób zniszczona w tym samym czasie. W lustrze widzi to co myśli - że jest brzydka. Jej twarz jest chuda a włosy rozszarpane. W prawdziwym życiu, myśli o sobie jak o bezwartościowej rzeczy, ale w rzeczywistości jest kimś znacznie więcej, lecz nigdy się o tym nie dowie - Jego oczy przebłysnęły patrząc na mnie, ale natychmiast odwrócił wzrok - Zostało to wykonane kredkami na kartce 18x24.

Tak, to było piękne. Powiedziałabym że bardzo piękne. Ale nie to sprawiło, że moja szczęka opadła.

    Dziewczyna miała szmaragdowe, zielone oczy, tak jak moje. Może i miała czarne włosy, ale te oczy były moje i tylko moje.

Zrobił to celowo?

- Całkiem niezła praca panie Rutter. Podałeś wyśmienity przykład tego, co się dzieje w dzisiejszych czasach. Podziwiam twoją technikę. Możesz wrócić na miejsce.

    Uczniowie podchodzili i odchodzili z swoimi pracami od biurka, aż weźcie nadeszła moja kolej. Zamrugałam powiekami jak spłoszony jeleń w świetle reflektorów gdy wychodziłam na przód pomieszczenia. Fabian posłał mi delikatny uśmiech i trzymał swoje kciuki w górze.

Podałam kawałek papieru panu Winklerowi i odwróciłam swoje dzieło w stronę klasy.

Mój rysunek przedstawia ołówek, który eksplodował od środka. Został porozbijany w setkach miejsc, ale nadal można zauważyć że jest to ołówek. Końcówka jest połamana, umiejscowiona na dole kartki. Dla mnie, reprezentuje to wiele rzeczy, a wśród nich są 1) Bezsilność którą czujemy podczas pracy, 2) Frustrację gdy próbujemy coś stworzyć 3) Zakończenie pracy. Moje dzieło jest mieszanką ołówka i kredek na kartce 9x12

Pan Winkler przeczytał to z uśmiechem na twarzy
- Muszę przyznać Nino, że jestem zdumiony. To jest znacznie więcej, niż się od ciebie spodziewałem i uwielbiam głębię oraz myśl jaką włożyłaś w to dzieło.

    Najwidoczniej klasa również nie spodziewała się dużo ode mnie. Nikt z nich nie widział wcześniej moich prac i pewnie myśleli że jestem dobra w teorii, mimo tego, co wszyscy nauczyciele mówili. Na twarzy Fabiana przebłyskiwał uśmiech, nic więcej. Nagle uśmiech zmył się z jego twarzy. Zastanawiałam się co o tym pomyślał.

- Dziękuję wszystkim, koniec lekcji.

Wtedy zorientowałam się, że Fabian nie patrzał tylko na rysunek. Patrzał nieco bardziej w lewo.
    Moja koszulka się lekko podwinęła ujawniając nieco nadal fioletowy odcisk. Szybko to zasłoniłam i odwróciłam wzrok, całą sobą mając nadzieję, że nie domyślił się co to jest.

X

    Pukanie do drzwi pokoju wysłało mnie z łóżka na podłogę. Weszła Amber, jej oczy przybrały wielkość monety z zaskoczenia,

- Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć. Przyszłam tylko na górę by zapytać czy chciałabyś spędzić wieczór z nami wszystkimi. Oglądamy film i jemy popcorn. Wszyscy są na kanapach, więc ty możesz zająć fotel - Zamilkła na moment i dodała - Proszę?

Uniosłam brwi, przetwarzając w głowie jej propozycję, sięgnęłam po notatnik.

Może. Będę na dole za kilka minut, jeśli zdecyduję się przyjść. Czy to w porządku?

Spojrzałam na nią do góry z ostrożnym wzrokiem. Będzie niezadowolona z mojej niepewności? Zrobi coś?

- Oh, to w porządku. Nie powiem innym, więc jeśli nie przyjdziesz, nie będą zawiedzeni. Do zobaczenia wkrótce... może  - Uśmiechnęła się, puściła oko i wyszła. A ja pusto wpatrywałam się w miejsce w którym jeszcze przed chwilą stała,

    Zawiedzeni? Dlaczego mieliby być zawiedzeni, jeśli nie zejdę na dół? Potrząsnęłam głową i wstałam by nałożyć warstwę podkładu. Gdy byłam pewna że wszystko jest zakryte, wyszłam z pokoju.
    Zatrzymałam się w progu salonu. Przewijały się właśnie początkowe napisy filmu, jak powiedziała Amber. Fotel był pusty i otwarty dla mnie by usiąść.

    Fabian zauważył mnie pierwszy i uśmiechnął się. Szybko odwróciłam wzrok przeklinając siebie tysięczny raz za spojrzenie mu w oczy. W swojej podświadomej wizji, widziałam jak jego uśmiech zanika.

Po prostu usiądź. To nie boli, oni nic nie zrobią, nie będziesz skrzywdzona. Nawet w mojej głowie brzmiało to fałszywie.

Usiadłam tak czy inaczej.

    Amber i Fabian szeroko się uśmiechnęli. Joy i Patricia wywróciły oczami i odetchnęły w niemal identycznym momencie. Pozostali nawet nic nie zauważyli, zbyt mocno zaciekawieni początkową sceną.
    Film był przyzwoity. Zbyt zamartwiałam się tym, co może zdarzyć się w rzeczywistości, by martwić się tym, co działo się w filmie. Coś o chłopaku, smoku i jajku; nie jestem pewna. Pamiętam że krążyły mi po głowie myśli o tym, jak mały smok był słodki.

Inni się śmiali, ja pozostawałam cicho.

    Ale na koniec czułam się zrelaksowana, byłam spokojna, w sposób w jaki nie byłam od długiego czasu. Kiedy wszyscy wyszli, ja zostałam, wtulona w fotel jakby był to koc.

Fabian też został.

    Chwycił swój szkicownik i zaczął tam coś bazgrać. Ledwo go widziałam z miejsca w którym byłam, ale nie przejmowałam się tym zbytnio. Trudy przygotowywała jedzenie w kuchni i nie sądzę, że pozwoliłaby mu zaatakować mnie. Spoglądał na mnie co chwilę, a potem szybko wracał do rysowania.

Nie byłam świadoma tego, jak bardzo jestem zmęczona, dopóki moje oczy się nie zamknęły.

I nie otworzyły się na dłuższą chwilę

Fabian's POV

Wyglądała tak spokojnie gdy spała.

    Była obudzona przez chwilę, patrząc na pusty ekran telewizora, Domyślam się, że wędrowała myślami głęboko w głowie. Sięgnąłem po swój szkicownik i zacząłem rysować.

Zacząłem rysować ją.

    Była perfekcyjną modelką, zważając na to, że nigdy się nie ruszała, nigdy nie próbowała zwracać na siebie uwagi. To było prawie jak rysowanie martwej natury. Jedynym ruchem było wolne podnoszenie się i opadanie jej klatki piersiowej.

Wtedy jej oczy się zamknęły i napięty wyraz twarzy, którego wcześniej nie dostrzegłem, zanikł. Mięśnie się zrelaksowały.

Była piękna.

    Musiałem chyba zdążyć wykończyć 5 szkiców zanim zaczęła jęczeć. To był pierwszy dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałem z jej ust i zamarłem. Jej głowa odwróciła się w moją stronę, twarz znów zamykająca się w bólu.

Śnił jej się koszmar.

    Szybko odłożyłem szkicownik i wstałem z kanapy, podchodząc na palcach do jej trzęsącej się postaci. Po jej policzku spłynęła łza. Dłonie były zaciśnięte w pięści, tak bardzo, że kostki były białe. Delikatnie położyłem swoją rękę na jej.

- Nina, jest okay. Nic ci nie jest, jesteś bezpieczna - wyszeptałem, mając nadzieję że uspokoję ją, nie budząc jej - Nina, zrelaksuj się, jestem tuż obok - drugą ręką schowałem kosmyk jej włosów za ucho. Wypuściła drżący oddech, ale zrelaksowała się.

Niechętnie odsunąłem się od niej, podniosłem szkicownik i napisałem kilka słów na kartce. Potem skierowałem się do jej pokoju, całą drogę wpatrując się w notatkę.

Mam nadzieję że zrozumie.

***
Kolejny rozdział za nami, wow, muszę zwolnić z dodawaniem, a przyspieszyć z tłumaczeniem. Nie powiem że było łatwo, bo nie do końca było. Każdy następny rozdział zdaje się coraz to bardziej skomplikowany w tłumaczeniu, tym bardziej, że w końcu jestem totalną amatorką; pierwszy raz podjęłam się czegoś takiego, a wcześniej nie miałam do czynienia z pisaniem ff. No, może nie licząc pewnych wypocin sprzed ponad 2 lat które były tragiczne. 
Dziękuję Wam że jesteście, autorka też jest W A M I zachwycona. Tłumaczy komentarze i sobie je czyta. Obydwie jesteśmy wdzięczne :)

A co do kolejnego rozdziału, to jestem w kropce. Wytrzymacie 2 tygodnie? Nie zapomnicie? (haha)
Sobota odpada - ciocia ma urodziny, uh. W niedzielę jadę na Komunię. W poniedziałek wieczorem wyjeżdżam na wycieczkę klasową i wracam w sobotę (30/05) wieczorem. W niedziele pewnie będę odsypiać. A jak jesteśmy przy grafiku środa-sobota, kolejny rozdział wypadłby 3 czerwca. Gdyby coś uległo zmianie, dam znać, no ale:

Następny rozdział: w środę 3/06/15

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Dajcie znać co sądzicie, cokolwiek, prooooooszę (:
SPOJLER ZA 7 KOMENTARZY

~Klaudia
xbradscookiex

PS. Tak, zmieniłam szablon huh, mniejsza czcionka, ale tamten był jak na moje oko zbyt ponury. Za pewien czaaaas pojawi się szablon tematyczny, nie śpieszy mi się, bo to nie wygląd, a treść ma przyciągać ludzi.
PSS. Ugadałam raczej sobie z gościem od historii 5 na koniec mimo że wychodzi 4. Kto wygrał życie? KTO IMPREZUJE RAZEM ZE MNĄ?

Edit: Spojler już jest :)


Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer 

sobota, 16 maja 2015

Rozdzial 5


Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer

Fabian's POV

    Czas mijał szybko przez pierwszy tydzień. Nic specjalnego się nie wydarzyło. Przyglądałem się jak Nina stopniowo zaczyna jeść więcej podczas śniadania, prawie była w stanie zjeść jednego naleśnika. Przyglądałem się sposobowi którym się porusza, sposób jakim zamykała się w sobie, jakby nie chciała być zauważona.

Nie odezwałem się do niej więcej.

    Bała się mnie, to oczywiste. Bała się każdego, naprawdę, ale za każdym razem gdy mnie widziała, w jej oczach narastało przerażenie. Próbowałem nie dawać szans, by urażało mnie to.

Urażało tak czy inaczej.

    Patrzyłem z boku, jak zmuszała siebie by położyć swoja rękę na ramieniu Mark'a, trzeciego dnia, łzy sączące jej oczy, których zdawało się, że nikt inny nie dostrzegł. Jedyne co zrobił Mark to uśmiechnął się ponuro.

I dotarliśmy do dzisiejszego dnia.

    Pan Winkler tracił swoją cierpliwość na wahania się Niny w pocałowaniu Marka. Chciałem coś zrobić, powiedzieć, że ona nie czuję się z tym okay i aby to wycofali, ale zanim mogłem zdecydować, Mark znów się odezwał i zaatakował ją... swoimi ustami.

    Wszyscy zamarli na moment, zaskoczeni. Próbowała się wydostać z jego uścisku, ale nie pozwolił jej. Jestem pewien, że jego palce mogły zostawić sińce na jej skórze. Zmusił ją aby otworzyła swoje usta, a pan Winkler krzyknął tylko aby przestał. Wszyscy tylko patrzyli.

Musiałem coś zrobić.

    Zanim zdążyłem cokolwiek zaplanować, rzuciłem się na niego. Wykręciłem kilka jego palców tak mocno, że byłem pewien, że są prawie złamane. Wrzasnął i puścił Ninę, dając mi wystarczające pole manewru, by posłać go na podłogę. Był zbyt zajęty ściskaniem swoich palców, by się sprzeciwić.

- Ona. Nie. Lubi. Dotyku - Mój głos brzmiał jak warkot.

    Pan Winkler bynajmniej otrząsnął się z szoku i wyszedł by wezwać ochronę. Obróciłem się, wyszukując wzrokiem jasno brązowych włosów.

Niny nie było, i przez to, jak ludzie gromadzili się przy drzwiach, powiedziałbym, że poszła w tamtą stronę. Amber już za nią biegła, tak szybko jak mogła w swoich szpilkach.

- Idź po nią - powiedział Winkler, wskazując kierunek którym poszła - I powiedz jej, że może robić na lekcji co chce, dopóki będzie to dotyczyło teatru.

Więc pobiegłem.

X

    Podążałem za stukotem szpilek Amber. Zanim ją dogoniłem, była już przed szkołą, rozglądając się dookoła.

- Skąd wiesz, że tędy poszła? - zapytałem bez tchu. Przewróciła oczami.
- Padał wczoraj deszcz, jej ślady są wyraźnie odbite w błocie - odpowiedziała, jakby to była najłatwiejsza rzecz na świecie - Widziałam to kiedyś w filmie - uwielbiałem gdy zdarzały się Amber te inteligentne momenty.

    Byłem pierwszy, by zobaczyć ją skuloną pośród traw, nieruszającą się przed szkolnymi murami. Wylądowałem obok niej na kolanach, upewniając się czy nie jest zraniona. Jej oczy były otwarte, wpatrzone jakby w pustkę. Łzy nadal spływały po jej twarzy.

- Czy jest ona przytomna? - zapytała Amber, spoglądając na nią - Nina, słyszysz mnie? Nina?

Brak odpowiedzi.

- Myślę, że jej mózg został przeciążony i kompletnie straciła kontakt z rzeczywistością - przekląłem cicho i owinąłem swoje ramiona wokół niej.
- Fabian, co ty wyprawiasz?! Tylko pogorszysz sytuację! - pisknęła
- Jeśli straciła świadomość, nie będzie o tym wiedzieć i na pewno nie będzie o to dbać. Masz jakiś inny pomysł by doprowadzić ją do domu? Czekać tutaj aż się obudzi i narazić ją na grypę czy coś? - bez czekania na odpowiedź, podniosłem ją do góry. Była znacznie lżejsza niż mogłem się spodziewać, tak lekka, aż przerażało mnie to. Jej głowa przewróciła się i oparła o moją klatkę piersiową, oczy wciąż otwarte.
- Cholera, moje buty są całe w błocie - jęknęła Amber, jej inteligentna chwila szybko zniknęła.
- Amber, skup się. Możesz rozpaczać nad swoimi butami później, teraz nie mamy czasu - wyprostowała się z kwaśną miną - Pobiegnij i powiedz Trudy, by upewnić się, że droga do jej pokoju jest czysta.
    Kilka sekund później, Amber była w oddali a ja zostałem z Niną. Z schyloną głową, przeciw wietrze, mogłem przyjrzeć się jej lepiej, lepiej niż kiedykolwiek. Jej szmaragdowe, zielone oczy wyróżniały się na tle bladej cery, ale nie było w nich żadnego błysku. Były obumarłe i zranione.

Ona była zraniona. I bez skutku starałem się nie wyobrażać sobie powodów które ją zniszczyły.

    Przyspieszyłem kroku gdy w zasięgu mojego wzroku pojawił się Dom Anubisa. Trudy czekała przy drzwiach, próbując wypatrzeć mnie wśród traw. Nina nieco poruszyła się w moich ramionach, gdy wchodziłem po schodach i moje serce się zatrzymało. Jeśli obudzi się, zanim ją położę, wątpię, że kiedykolwiek znów na mnie spojrzy. Nie uszanowałem jej życzeń.
    Dotarliśmy do pokoju i klęknąłem przy jej łóżku. Amber obserwowała z rogu, na szczęście decydując, że to nie jest czas na rozmowy. Opuściłem ją na łóżko z ekstremalną ostrożnością, upewniając się, by jej nie szturchnąć. Gdy zacząłem usuwać swoje ręce od niej, tylko na ułamek sekundy, zrobiła coś co mnie zaskoczyło.

Chwyciła moje nadgarstki i obróciła się do mnie, nie pozwalając mi odejść.

    Jej kruche paznokcie, nie zrobiły dużo, by utrzymać moje ramiona na miejscu, ale natychmiast znieruchomiałem. Zacisnęła mocniej, wbijając palce w moją skórę. Jej fizyczny uścisk nadal był tak słaby, że nie czułem bólu. Umysłowo, przykuwała mnie do siebie stalowymi kajdankami.
Wojna w jej głowie zdawała się zanikać i tuż zanim jej oczy rozjaśniły się z świadomością, jej ręce wypuściły moje i odwróciła się.

Ale ona chciała dotyku na moment, nawet jeśli to był tylko moment.

    Nieświadomie, ustanowiłem to moim celem, sprawienie by chciała tego ponownie, nawet jeśli miałaby to być ostatnia rzecz jaką zrobię.

X

Nina's POV

Leciałam.

    Wiatr uderzał w moje policzki i plątał włosy, ale to nie ważne. Latałam, byłam wolna i nie byłam złą dziewczynką. Nie byłam również dobrą.

Byłam sobą.

Ale jak wszystkie moje sny, musiało zamienić się to w koszmar.

    Moje ramiona są nagle uwiązane wokół mnie niewyobrażalnie silną liną. Walczyłam, ale nie mogłam się wydostać. Wiatr wiał teraz w innym kierunku - pochodził od dołu, popychając.

Upadałam.

    Ziemia zdawała się pędzić w moim kierunku, ale wiem, że było na odwrót. W każdej sekundzie mogłam uderzyć w ziemię i umrzeć. Mogłam nie mieć już więcej szans na bycie wolną. Ziemia była tylko 30 centymetrów ode mnie, krzyknęłam, odwracając głowę, by nie patrzeć jak-

    Ramiona owinęły się wokół mnie, silne i ciepłe. Moje ręce były rozwiązane i zdawały się, że wcale nie były wcześniej związane. Nogi niosące ramiona, a wszystko co mogłam zobaczyć to szary sweter. Wirujące kolory wypełniały ciemność dookoła swetra, walcząc z czernią, ale nie bałam się. Ramiona trzymały mnie stabilnie, ciepło. Nie było strachu.
    Kolory wygrywały, górując nad ciemnością, ale ramiona zaczęły mnie wypuszczać. Wiedziałam że nie mogły mnie opuścić, albo ciemność wygra. Znów będę się bać. Chwyciłam je, mając nadzieję, że pozostaną.

    Ale obawa przed ponownym strachem wygrała i wypuściłam ramiona. Byłam dobrą dziewczynką, a dobre dziewczynki nie dotykają ludzi. Nikogo poza nim, mojego cienia i ciemnością. Nie mogę być złą dziewczynką, nie mogę znów go zawieść.

Wtedy się obudziłam... i znalazłam twarz Fabiana, centymetry od mojej.

X

- Obudziłaś się - westchnął, dwa różne typy emocji towarzyszące jego słowom. Jedno było oczywiste - ulga. Ale było też coś innego, okryte kurtyną dookoła jego twarzy.

Rozczarowanie.

    Był rozczarowany że się obudziłam, ta ulga była tylko przykrywką. Dlaczego chodził na podstawy teatralne? Skoro określenie jego prawdziwych emocji, zajęło mi więcej niż sekundę, jest wyśmienitym aktorem. Osobą której nie mogę zaufać.

    W końcu zorientowałam się co do tego, jak blisko jesteśmy i wygramoliłam się do tyłu, nie pamiętając o tym, że moje łóżko nie jest przysunięte do ściany, dopóki z niego nie spadłam, prosto na dywan. Będę miała po tym małego guza, ale to w porządku. Guz to mój ostatni problem.
    Udało mi się zapisać kilka słów w brudnopisie na stoliku nocnym i podać go przez łóżko Fabianowi. Podniósł go z ciekawością

Co się stało?

 - Straciłaś przytomność, no tak jakby. Byłaś przytomna ale jakby nie obecna. Pomogliśmy ci wstać i doprowadzić do domu - Dopiero wtedy zorientowałam się, że nie byliśmy sami. Trudy oraz Amber opierały się o ścianę - ... ale nie byłaś w stanie zareagować na nic co mówiliśmy.

    Amber rzuciła Fabianowi krótkie spojrzenie, ale nie potrafiłam się domyślić dlaczego. Jego historia zdawała się być wystarczająco wiarygodna, bynajmniej dla mnie. Oczywiście, jest osobą którą wzięłam za znakomitego aktora, ale nadal mimo to, wierzyłam w mu.

- Czekaliśmy na ciebie aż się obudzisz... i oto jesteśmy - Tak, oto jestem. W mojej sypialni. W rogu. Z dorosłą kobietą, dziewczyną i chłopakiem w jednym pokoju ze mną.

W mojej sypialni był chłopak a ja byłam otoczona.

    Mój oddech natychmiast przyspieszył. Fabian gwałtownie pochylił się nad łóżkiem, by lepiej mnie widzieć.

- Nina? Co takiego powiedziałem? - zapytał szybko - Przysięgam że nie chciałem, przepraszam - ledwo go słyszałam. Moje oczy wędrując między Trudy, Amber, Fabianem i łóżkiem. Mógłby coś zrobić jeśli one tutaj były? Zrobiłyby coś by go zatrzymać? Dołączyłyby?

Amber domyśliła się jako pierwsza.

- Fabian, Trudy, wyjdźcie - Natychmiast zaczęli protestować, ale Amber podniosła rękę, by dać znak aby się uspokoili. Jej perfekcyjnie wymaniciurowane paznokcie odbijały się w jego oczach - Poważnie? Wyjść. Natychmiast. Czas na nieplanowaną rozmowę między nastoletnimi dziewczynami. Na tyle ile wiem, nikt z was nie jest nastolatką. Teraz, wyjdźcie, sio! - Oboje opuścili pokój. Fabian posłał mi krótkie spojrzenie gdy wychodził. Amber zamknęła za nimi drzwi i spojrzała na mnie.

Mój oddech natychmiast zwolnił do naturalnej prędkości.

- Oddychaj, Nina. Oddychaj, okay? - przytaknęłam - Możesz wyjść z tego rogu jeśli chcesz. Wydaje mi się, że ta podłoga nie jest najwygodniejszym miejscem na świecie - Jej oczy, z drugiej strony, mówiły coś innego. Dlaczego tak na prawdę chciała, abym się przeniosła?

Ta dziewczyna jest bardziej inteligentna, niż sądziłam.

- On nie miał zamiaru nic zrobić, no wiesz. Fabian wcale taki nie jest. Nikt z nas. Dlaczego tak w ogóle pomyślałaś? - Teraz to ja byłam nieco zdezorientowana. Czy wszyscy faceci tacy nie są? - Poważnie, on jest kompletnie niewinny. Wydaje mi się, że nigdy nie całował się jeszcze z dziewczyną.

Trudno było mi w to uwierzyć.

    Siedziałyśmy przez chwilę w ciszy, po pewnym czasie wyszła z pokoju i wróciła do szkoły. Powiedziała mi, że powie pozostałym, iż chcę być sama a skoro nikt nie przyszedł, rzeczywiście dotrzymała słowa.

    Nie opuściłam pokoju do końca dnia, woląc patrzeć przez okno i szkicować moje marzenia kredkami. Szary sweter, wirujące kolory, ciemność. Na koniec wyrzuciłam to, nie będąc zadowolona z tego że nie mogłam odpowiednio ubrać w kolory ciepło ramion.

    Zapadł mrok, ominęłam kolację. Wciąż nikt nie przyszedł. Cieszyłam się z tego. Poszłam do łóżka szybko, decydując że odpoczynek jest lepszy. Nawet nie przejmowałam się, że nie nałożyłam drugiej warstwy korektora przed pójściem spać, wiedząc, że pościel zakryje wszystko.
    To był mój ostatni moment przed zaśnięciem, tuż zanim ciemne pazury snu pociągnęły mnie za sobą, przypomniałam sobie co Fabian miał dzisiaj na sobie ubrane.

Szary sweter.

***
Od zawsze uwielbiam przyjaźń Fabiana i Amber/Brada i Any, aw

Całkiem lubię ten rozdział. Z tłumaczeniem w niektórych momentach miałam problem, ale obecnie skończyłam 15 - tam to dopiero jest jazda. Znalazłam taką zależność: każdy rozdział kończący się na 5 - 5, 15, 25 itp. jest ekstremalnie zarąbisty w fabule. I wcale nie mówię tego by, Was nakręcać pff.
Co do zeszłego rozdziału, nie był on wyśmienicie przetłumaczony i bardzo dziękuję za uwagi. Błędy należy wysłuchiwać, naprawiać, ale nie brać sobie do serca. Tak na marginesie, w wielu rozdziałach pojawia się anafora, a więc celowe powtórzenie w tekście, w tym rozdziale również, ale tamto w zeszłym, rzeczywiście wynikało z nieuwagi. 
Co do domysłów niektórych z Was czy Nina i Fabian będą razem.
Nie zdradzę. Ale powiem, że ich relacje będą takie, jakich pewnie nie potraficie wymyślić, poważnie. Tak blisko a tak daleko. (Nie powiedziałam za dużo?). Czy Nina zacznie kiedykolwiek mówić? Hm, maybe? Maybe not?

Justyś, nie zbieraj ekipy i nie rzucaj się z nożami na Mark'a bo obiecuję Ci, że go polubisz... kiedyś. Może nie wszystkich zainteresuje odrębny wątek jego postaci (he, bo będzie i to całkiem obszerny), ale polubicie go (spokojnie, trochę to jeszcze potrwa).
 A Fabianek będzie tu pierdyliard razy lepszy, nie obrażając oczywiście naszego serialowego Aniołka.
To chyba na tyle. Zostawcie po sobie coś. Pochwałę czy krytykę. Wszystko mile widziane.
A, Pati, nie jesteś chamska, to tylko Twoja natura ~siekiera, motyka, bimber, szklanka, Benny jest głupi jak maślanka~ lol stop it, od ponad roku mam ten cytat w głowie. Dorwę Cie za to kiedyś. Rozpisałam się, ok. 
Lego House w wykonaniu Brada nadal na playliście, nie ma sprawy Joylittko :)

Następny rozdział: 20/05/15

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Na prawdę, proszę k a ż d e g o kto przeczytał o zostawienie komentarza, chociażby ":)". Potrzebuję jakiejkolwiek motywacji do tłumaczenia, o losie, zbliżam się do cholernego 17 rozdziału.

SPOJLER ZA 6 KOMENTARZY (YUP, IDZIEMY W GÓRĘ)

~Klaudia

PS. Jak ktoś z Was chce być jeszcze informowany o rozdziałach na tt, asku - gdziekolwiek - dajcie znać x
PSS. Może mam założyć konto na tt dla tłumaczenia Scarred? Informacje, updates o tym gdzie jestem w tłumaczeniu, extra spojlery? Co myślicie? Może hasztag do ff?

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer 

Edit: Zapraszam - Spojlery

środa, 13 maja 2015

Rozdział 4

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer 

Nina's POV

Minął tydzień, a sprawy miały się - jak dla mnie bardzo niespodziewanie - dobrze

    Zaawansowana sztuka konceptualna to był zdecydowanie mój ulubiony przedmiot. Miejsce w rogu było codziennie pozostawione dla mnie puste i nikt mi nie przeszkadzał. Pan Winkler postanowił nie spoglądać na moją pracę, za każdym razem gdy przechodził po klasie i za każdym razem gdy się odwracał, na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Wszystko szło dobrze, tak skupiałam się na rysunku, że czasami ledwo zwracałam uwagę na szkolny dzwonek - rzadkość jeśli chodzi o moją nadwrażliwość na nagłe dźwięki.

    Cicho obserwowałam mieszkańców Anubisa, studiując ich, poznając ich nawyki. Jerome i Alfie uwielbiali podpuszczać wszystkich w swoje kawały, tyle że jeszcze nie spróbowali ze mną. Zawsze byłam poza zasięgiem ich gierek. Ich energia nieco mnie przerastała.
    Mara była zdecydowanie moją ulubienicą. Jest cicha, typem osoby z nosem w książkach lub pracującą nad sztuką. Nie unikała mnie, ale też nie oglądała się za mną. Przebłyskiwały delikatne uśmiechy, nic więcej. Było między nami zrozumienie.
    Tylko Amber odzywała się do mnie między lekcjami. Podeszła do mnie trzeciego dnia, nie myśląc o przywitaniu się, zanim zaczęła mówić o quizie który dostaliśmy na historii. Na początku, obawiałam się że oczekuje ode mnie czegoś w zamian, ale ona nigdy nie spytała o prywatne informacje czy zachęcała abym jej odpowiedziała. Jej buzia nigdy się nie zamykała, ale nie ruszało mnie to. Fajnie było kogoś posłuchać i wiedzieć że nie oczekuje abym odpowiedziała, nawet jeśli temat dotyczył szkolnych plotek i nowości w świecie mody.

    Nie miałam jeszcze czystej opinii o innych. Joy była obronna w stosunku do Fabiana i zdaje się że mnie nie lubi, Patricia była całkiem podobna wykluczając tylko część o Fabianie. Nie miałam im tego za złe; w zasadzie ich chłodna postawa była czymś co lubię. Czymś co znam, co mnie nie zaskakuje.

Trudy była ciepła i miła, Mick... jest Mickiem

I wtedy był Fabian

    Jest dla mnie kompletną zagadką. Wszystko co robił było sprzeczne z tym co przypuszczałam. Nie zrewanżował się za to, co się stało pierwszego dnia. Jest jak Mara - nie unika mnie, nie stara się poznać mnie bliżej- ale jest co do tego bardziej oczywisty. W sposób jak zobacz, nie zranię cię. Doprowadzało mnie to do szaleństwa.

To co naprawdę mnie dziwiło, to że nie byłam dotykana przez cały tydzień.

    Tak, zdarzały się otarcia na korytarzach, okazjonalne podczas odgrywania roli z Markiem. Ale nie było żadnego celowego dotykania, z przemocą czy seksualnego.

Może czekałam tylko jak na nadejście sztormu.

X

    Mark był dzisiaj w złym humorze. To powinien być już pierwszy znak nadchodzącego zagrożenia. Pracowaliśmy nad finałową sceną... sceną z pocałunkiem. I miałam problemy.

- Panno Martin, nigdy się nie całowałaś? - Winkler był mną rozdrażniony, łatwo szło stwierdzić. Nie mogłam go za to winić. Oh, tak proszę pana. Byłam wcześniej całowana, ale nie jestem pewna czy nocne, ckliwe pocałunki od pijanego faceta też się liczą. Jak myślisz? Z braku lepszego wyjaśnienia, pokręciłam głową.

To był błąd

- Zobacz Nina, to idzie tak.

    Zanim zdążyłam zorientować się, co się dzieje, usta Mark'a ułożyły się na moich. Ugryzłam swój język, by powstrzymać płacz. Próbowałam się wyrwać, ale jego ręka była zapleciona wokół mojego pasa, trzymając mnie tak mocno jak to możliwe. Jego usta zmusiły mnie do otworzenia moich i jego gorący oddech zmieszał się z moim, mogłam poczuć jego język i wszystko co słyszałam to jego śmiech i jego głos i stop stop stop-

    Ręka Mark'a została oderwana od mojej tali i nagle nabrałam do płuc świeżego powietrza. Przez rozmazaną wizję dostrzegłam formę Fabiana. Usiadł na nim, trzymając na dół jego ręce. W jednym momencie jego ciało było przyciśnięte do mojego, a w następnym, był on na podłodze. To się zdarzyło tak szybko, że ledwo to zauważyłam.

Nadal czułam jego usta

- Ona. Nie. Lubi. Dotyku - Głos Fabiana mógł być tylko przedstawiony jako niski warkot.

Nigdy nie zdawało mi się, że kiedykolwiek zapomnę smak jego ust, odór alkoholu. Byłam pośród tego przez tyle lat, jak mogłabym?

    Otaczali mnie ludzie, pytając czy wszystko w porządku, przytłaczając moje i tak już wystarczająco przytłoczone myśli. Mimo że nie miałam klaustrofobii, nigdy tak się nie bałam.

Wybiegłam jakby od tego zależało moje życie.

Zawsze marzyłam by zapomnieć o tych momentach, o każdym momencie z ostatnich 12 lat mojego życia. Ale byłam przeklęta by pamiętać je do końca mojego istnienia.

    Nikt nie zatrzymywał mojej drogi do drzwi, a korytarze były puste. Byłam poza salą teatralną i prawie przy frontowym wyjściu szkoły, zanim ktokolwiek się pewnie zorientował.

Pierwszy raz gdy pozostawił zauważalny siniec na moim ciele. Pierwszy raz gdy pobił mnie aż omdlałam. Pierwszy raz gdy mnie pocałował.

    Do czasu w którym wydostałam się ze szkoły, miałam przed oczami czarne plamy, wirujące w mojej wizji. Moja klatka piersiowa podnosiła się i opadała w niewyobrażalnie szybkim tempie. Pobiegłam i poślizgnęłam się by opaść na ceglany mur akademii, zbyt oszołomiona by ruszyć dalej. Miałam tylko wystarczająco dużo energii by nasłuchać czy zbliżają się jacyś ludzie.

Pierwszy raz gdy nocą wszedł do mojego pokoju

Gdy jedyne co słyszałam to ćwierkanie ptaków, przed oczami zapadła ciemność.

***

No a więc mamy ten 4 rozdział! Jest on najkrótszy w historii. Obiecuję że nie będzie już żadnego aż tak krótkiego. Do zakładki Postacie dodałam Mark'a. Jeśli są tu fani Glee to mogą się ucieszyć z tego, kto 'odgrywa' jego rolę :)
No i cover Brada w playliście, yay!
Dziękuję za komentarze, jesteście kochani x
Następny rozdział: 16/05/15
(jeśli coś ulegnie zmianie, dam znać, tam u góry po prawej stronie)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Dajcie znać co sądzicie, cokolwiek
SPOJLER ZA 5 KOMENTARZY



~Klaudia

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer 

Edit: Spojler jest już dodany i nie ukrywam że jest ciekawy, zapraszam - Spojlery

sobota, 9 maja 2015

Rozdzial 3

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer 

Nina's POV

    Mój pierwszy dzień obył się bez jakichkolwiek niespodzianek, ale wciąż stresujący. Trygonometria, historia, malarstwo farbami akrylowymi i kilka innych przedmiotów. Fabian i Mara byli na trygometrii, a Amber i Joy na historii, tyle że Amber spędziła większość lekcji na bazgraniu różnych rysunków. Joy kompletnie mnie ignorowała.

    Na szczęście nauczyciele, nie robili wielkiej sprawy z mojego braku przedstawienia się. Mówiono im wcześniej i tylko dwójka nauczycieli przedstawiła mnie całej klasie. Miałam czerwone policzki i spuszczoną głowę, aż mogłam znów wrócić na swoje miejsce.
    Moją następną lekcją była konceptualna sztuka zaawansowana z Jasonem Winklerem jako nauczycielem. Uczy mnie również podstaw teatralnych co miało być po tym, i zarazem moją ostatnią lekcją.

W tej szkole jest zbyt wiele mężczyzn.

    Gdy weszłam, klasa była prawie cała pełna. Spuszczona głowa, sprężone mięśnie w całym ciele. Spoglądając spod rzęs, Mara i Jerome byli jedynymi osobami które rozpoznałam.
Były tylko trzy wolne ławki, wszystkie z przodu, jedna przy drugiej. Usiadłam do tej po prawej stronie, natychmiast wyjmując swój blok rysunkowy i przybory.

- Dzisiaj rozpoczniemy swoje projekty na półrocze. Będzie się on liczyć w 25% do oceny końcowej - Prawie cała klasa zajęczała - Tak, tak wiem, jestem okropny. Ale jest to... - drzwi otworzyły się, przerywając słowa pana Winklera - Ah, panie Rutter, miło że się pokazałeś.
    Moje serce prawie się zatrzymało
- Następnym razem jak się spóźnisz, dostaniesz karę.
- Przepraszam proszę pana, zostałem zatrzymany w Domu Anubisa
- Masz szczęście że dopiero zaczęliśmy. Zajmij swoje miejsce.

Zanim pomyślałam o nadziei, że może nie usiądzie obok mnie, Fabian usiadł do ławki po lewej stronie. Dzieliła nas jedna pusta ławka, a czułam się jakby to były kilometry

Oczywiście że nie usiadł obok mnie. On mnie nienawidzi.

- Więc tylko dla przypomnienia - zaczął pan Winkler, sprowadzając moją uwagę ponownie do lekcji - Musi być to sztuka konceptualna, musi być wykonane ołówkiem, kredkami, długopisem bądź farbami akrylowymi, na grubym papierze o rozmiarze od 9x12 do 18x24. Jeśli chcecie pracować z sztalugami, wystarczy zapytać. Macie 3 tygodnie, tylko podczas lekcji. Możecie zacząć w tym momencie.
    Ludzie zaczęli pośpiesznie rozchodzić się po przybory, ale ja, wszystko co potrzebowałam miałam w torbie. Wybrałam kartkę 9x12 i ołówek, pomysł już malujący się w mojej głowie. Na moich ustach zajaśniał lekki uśmiech. Fajne uczucie będąc znów pracować nad swoją sztuką.

Ale musiałam coś zrobić z tym układem siedzenia.

    Wyciągnęłam brudnopis i szybko napisałam swoje pytanie. Moje nogi drżały gdy podchodziłam do biurka pana Winklera. Zanim zdążył zapytać o co chodzi, położyłam kartkę ta jego biurku.

Mogę zmienić swoje miejsce na tył klasy? Nie czuję się komfortowo pokazując ludziom swoją pracę gdy wciąż nad nią pracuję. Jestem okay z pokazywaniem jej panu lub wszystkim pozostałym w dzień prezentacji, ale nie w trakcie tworzenia. Tak czy inaczej, chciałabym poprosić o sztalugę, jeśli to nie jest problem.

- Oczywiście Nino, kiedyś też nie czułem się komfortowo pozwalając na pokazywanie swojej pracy innym - Wypełniła mnie ulga - James, proszę przenieś się na przód klasy. Nino, możesz tam usiąść- James siedział w tylnym rogu klasy.
    To nie było tylko i wyłącznie moje zmartwienie o pokazaniu swojej pracy przed całą klasą. Chodziło też o to, że lubiłam patrzeć co robią inni. Nie chciałam żadnych niespodzianek nadchodzących od tyłu. Miałabym atak paniki w środku lekcji i zostałabym wyrzucona na dobre.

Chwyciłam swoje rzeczy i zabrałam wraz z sztalugą na tył klasy.

Było to nie możliwe by nie czuć na sobie spojrzenia Fabiana gdy szłam.

X

    Na koniec lekcji czułam się całkiem odważnie co do swojej pracy. Miałam gotowe wszystkie podstawowe kontury i mogłabym zacząć cieniowanie od jutra. Powiedziano nam, by zostawić swoje kartki tam gdzie są, ponieważ jako jedyni używamy tej klasy.

Na lekcji podstaw teatralnych, byli wszyscy mieszkańcy Anubisa. Dobierali się w grupy. Na koniec, byłam jedyną osobą stojącą samemu.

- A więc, powitajcie wszyscy Ninę, naszą nową uczennicę. Nie mówi i proszę nie pytajcie się jej dlaczego, to prywatna sprawa i będziemy to szanować. Mark, teraz masz z kim się dobrać w parę więc dołączysz również. Nino, poznaj Marka - powiedział
- Miło cię poznać, Nino

    Natychmiastowo, nie lubiłam Marka. Miał czarne włosy i brązowe oczy, tak ciemne że też wyglądały jakby były czarne. Uśmiech na jego twarzy, sprawiał że czułam się niepewnie, szczególnie gdy zjechał mnie wzrokiem z góry do dołu. To było zbyt bliskie sposobu jakim on patrzał na mnie. Ale polecenie to polecenie. Już raz prosiłam Winklera o przysługę

- Już znalazłem dla was scenariusz. Jest to o niemej dziewczynie i bogatym chłopaku którzy się w sobie zakochują, mimo wszystkich rzeczy które blokują im drogę. W ten sposób Nina może również wziąć udział. To są wasze scenariusze - Podał je do nas a ja prawie upuściłam swój.
    Zakochują się? To nie może się dobrze skończyć. Miłość pociągała za sobą dotykanie. Trzymanie się za ręce, może nawet całowanie się. Prawda? Może pan Winkler nie otrzymał wszystkich informacji.

- No więc Nina, zdaje się że czeka nas pocałunek na samym końcu - powiedział. Na jego twarzy pojawił się mroczny uśmiech, gdy widział moją reakcję.
- Proszę pana? - zaczął Fabian - Przepraszam, ale Nina nie czuję się komfortowo jeśli chodzi o dotykanie - Spojrzałam się na niego, z całą pewnością nie spodziewając się tych słów od kogokolwiek, szczególnie od niego.
- Co? Czemu nie? Z całą pewnością drobny pocałunek nic nie zrobi pannie Martin. To jest tylko do przedstawienia - powiedział spoglądając przez swoje okulary, prawdopodobnie zastanawiając się czy ja to sobie wymyśliłam, by ominąć lekcję.
- Ona nie lubi być dotykana i...- wyraziłam gestami by przestał mówić. W tej sytuacji, nie myśląc o tym czy odpłaci mi się, za przerwanie mu. I tak ukara mnie za wczorajszy incydent. A każda kara będzie lepsza niż całkowite wykluczenie ze szkoły. To oznaczałoby powrót do niego.

    Ułożyłam swoją trzęsącą się dłoń na przedramieniu Marka. Było przykryte koszulką, to nie był bezpośredni kontakt, nie liczy się. Nie liczy się, nie liczy się, nie liczy się-

Moja ręka nadal się trzęsła. Liczyło się, bynajmniej dla mnie.

    Zwróciłam wzrok na pana Winklera, wciąż omijając jego oczy i przytaknęłam na tyle wiarygodnie, na ile mogłam to wymusić. Spojrzał na mnie na moment, potem przytaknął i odwrócił wzrok.

Fabian również.

    Przedstawienie było o niemej dziewczynie i bogatym chłopaku którzy się zakochali, tak jak mówił pan Winkler. Na szczęście, nie było dużo dotyku; w historii, kontakt między wyższymi i niższymi klasami społeczeństwa, były zabronione, a ja byłam w o wiele niższej klasie niż on. Było to tylko podczas finałowego pocałunku, do którego niebłagalnie się zbliżaliśmy.

Nadal nie mam pojęcia, jak wyjdę z tej lekcji żywa.

***
Kolejny krótki rozdział, ew... kolejny będzie jeszcze krótszy. Najkrótszy jaki do tej pory przetłumaczyłam. Ale zarazem zawarta jest w nim bardzo ważna scena.... nope, nie zdradzę jaka.
Nie wiem co jeszcze napisać haha. Boję się tłumaczyć niektóre rozdziały, serio, dzisiaj ot tak przeczytałam sobie 53 i załamałam się że nie dam sobie rady. Cholernie trudna fabuła/scena/rozmowa. No ale zanim tam dotrę minie jeszcze trochę czasu...
Następny rozdział w środę, 13 maja

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Dajcie znać co sądzicie, cokolwiek

SPOJLER ZA 4 KOMENTARZE, YUP?


~Klaudia



Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer 

Edit: 4 komentarze. Zgodnie z umową - zapraszam do zakładki Spojlery :) 

środa, 6 maja 2015

Rozdział 2

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer 

Nina's POV

    Moje sny były wypełnione nim pomieszane z wirującymi kolorami. Gdy kolor został zastąpiony czernią a jego ręka znalazła się na mojej twarzy, zaczęłam płakać.
- Dobre dziewczynki nie odchodzą, Nino. Jesteś złą dziewczynką i nigdy nie będziesz kochana. Złe dziewczynki są niczym. Jesteś. Niczym - Łzy spływały po moich policzkach, ucichłam.

Następne uderzenie obudziło mnie.

    Szybko rzuciłam okiem na swoje otoczenie. Ostatniej nocy, zasnęłam natychmiast po rozpakowaniu torby. Słyszałam uczniów jedzących kolacje, gdy kładłam się do łóżka. Zastanawiałam się, czy jeden z trzech uczniów opowiedział pozostałym o mnie i mojej dziwnej reakcji.
    Pokój był pusty, łóżko naprzeciwko mnie, już zaścielone. Było pokryte różem i zastanawiałam się, jakim typem jest moja współlokatorka. Zapewne cicha, skoro nie obudziłam się gdy weszła.
Nałożenie korektora zajęło mi kilka minut i zeszłam na dół krótko po obudzeniu się. Sen ciągnął się w głębi moich myśli.

Będę dzisiaj dobrą dziewczynką.

    Podążałam za odgłosem stukających sztućców, prowadzący do jadalni. 8 uczniów jadło stosami naleśniki i bekon, a kobieta sprzątała w kuchni. Gdy weszłam, wszyscy zaprzestali to co robili i zwrócili swoją uwagę na mnie.
- Oh - westchnęła kobieta, podchodząc do stołu - Kompletnie zapomniałam, dzieciaki, to jest Nina Martin. Jest z Ameryki i to jest jej pierwszy dzień, więc mam nadzieję że każdy z was będzie bardzo przyjazny - Zarumieniłam się pod wypływem intensywnych spojrzeń w moim kierunku, wbiłam wzrok w podłogę
- Hej Nina - powiedział znajomy głos, chłopak, na którego wpadłam. Poczułam ścisk w brzuchu i miałam ochotę wymiotować. Co on może sobie o mnie myśleć? - Przepraszam za wczoraj. Jak tam z twoim kolanem?
    Uniosłam brwi. Moje kolano ledwo co krwawiło i ta rana była niczym w porównaniu z wszystkimi innymi na moim ciele. Ale nie to mi przeszkadzało. Wczoraj to była moja wina. Może i był on osobą która się potknęła o mnie, ale ja nie powinnam być osobą o którą się potknął. To nie była jego wina
- Trudy, czy ona jest... no wiesz, nienormalna? - powiedziała dziewczyna z wczoraj, ta z brązowymi włosami i oczami. Chłopak rzucił jej zabójcze spojrzenie, tak samo jak Trudy, tylko że jej było nieco łagodniejsze.
- Nina nie mówi - powiedziała - Odkąd była bardzo mała. Ale rozumie wszystko co się do niej mówi, tak samo jak wy i jestem pewna że twój komentarz nie sprawił że poczuła się lepiej - Trudy chciała pogładzić mnie po ramieniu, ale automatycznie się odsunęłam. Zauważyła swój błąd i wyszeptała krótkie przeprosiny.

Oni nadal spoglądali na mnie.

- Nino, oto Dom Anubisa. Fabian, Amber, Patricia, Joy, Mara, Mick, Jerome i Alfie - Więc chłopak na którego wpadłam to Fabian. Patricia to ta, która robiła zdjęcia, a Joy jest tą trzecią osobą. Patrząc na ubiór Amber - idealnie odzwierciedlający drugą część mojego pokoju - Mogłam się zorientować że to ona jest moją współlokatorką. Cała ósemka pomachała mi.
- Jeśli chcecie się z nią komunikować, ma zawsze przy sobie brudnopis, więc nie bójcie się do niej zagadać. Nie czuje się komfortowo jeśli chodzi również o dotyk, ale widziałam kilka jej prac i są naprawdę inspirujące - zaklaskała co sprawiło że aż lekko podskoczyłam, ale chyba nie zwróciła na to uwagi - Teraz Nina, jestem pewna że jesteś głodna. Chciałabyś coś do zjedzenia?

    Jedzenie? Co takiego zrobiłam by zasłużyć na posiłek?  Nie liczyłam się z tym. Nie miałam śniadania od wieków.
    Napisałam swoją odpowiedź na kartce i podałam ją Trudy. Zaparła lekko dech w piersiach i dziwnie się na mnie spojrzała.

- Jak często zazwyczaj jesz, kochana?

Dwa małe posiłki dziennie, w czasie wolnym od szkoły i tylko po tym, jak posprzątam w domu. Jeśli mam szkołę, to tylko małą przekąskę, ponieważ mam syty posiłek podczas lunchu. Jeśli jestem dobrą dziewczynką, czasami dostaję nocną przekąskę

To napisałam. Po moich aktywnościach z nim. Tego już nie zawarłam w swojej odpowiedzi. Jestem pewna że nie chce o tym wiedzieć.

- Oh, skarbie- wyszeptała i wyrwała kartkę papieru z brudnopisu, którą wrzuciła do kosza. Oddała mi notes - Chodź, usiądź. Zjesz śniadanie jakby miała to być ostatnia rzecz jaką zrobię.

    Wciąż byłam zdezorientowana, ale nie mogłam być nieposłuszna. Jedyne wolne krzesło było między Fabianem i Patricią, więc usiadłam. Przede mną były trzy naleśniki i kawałek bekonu. Syrop klonowy był polany na górze.
     Wszyscy przy stole szeptali, jednak nie byłam w stanie usłyszeć dokładnie słów. Tylko Fabian nie rozmawiał. W przeciwieństwie do tego, wolał patrzeć się w moim kierunku.

    Jestem pewna że planował jak mógłby odpłacić mi się za wczoraj albo może myślał o tym jaka dziwna jestem. Prawdopodobnie jedno i drugie.
    Jedzenie było dziwne i zjadłam kilka kęsów pod czujnym spojrzeniem Trudy. Po tym, oraz po kawałku bekonu, byłam pełna. Nadzwyczaj słodki smak syropu sprawił dziwne wrażenie w moim brzuchu. Jerome i Alfie wzięli kolejne dwa naleśniki i zjedli je w mniej niż minutę.

    Zadzwonił dzwonek, podskoczyłam. Sygnalizował że to koniec śniadania i czas do szkoły. Wszyscy natychmiast odeszli od stołu, łącznie ze mną. Starałam się tylko nie wpaść na nikogo. Gdy wychodziłam, Fabian był jedyną, wciąż pakującą się osobą.

Moja droga do szkoły była samotna i cicha. Tak jak lubię.


Fabian's POV

    Wiedziałem że coś jest nie tak. Trudy dba o nasze zdrowie i kocha nas równie mocno jak ,rodzic ale nigdy nie widziałem jej aż tak zdeterminowanej, by zachęcić kogoś do jedzenia. Żółty papier w linie, leżący w koszu, odciągał mnie od jedzenia.
    Więc kiedy nadszedł czas wyjścia do szkoły, celowo pakowałem się znacznie wolniej. Trudy wyszła z pokoju i poszła do pralni, a wszyscy inni szli wzdłuż chodnika, Nina daleko za nimi.

    Wczoraj, była to moja wina i wydaje się, że się z tym zgadza. Terror przebłyskiwał w jej oczach, za każdym razem gdy mnie tylko widziała. Najwidoczniej całkiem nieźle ją wystraszyłem i czułem się z tym głupio. Skoro Trudy powiedziała zero dotyku, to popchnięcie musi być jednym, wielkim nie.

Gdy byłem pewien że nikt mnie nie przyłapie, podszedłem cicho do śmietnika i wyciągnąłem z niego kartkę.

Przepraszam, nie rozumiem. Nie liczyłam się z tym i swoją drogą, nie miałam śniadania od wieków

Nieco niżej, były kolejne napisane słowa

Dwa małe posiłki dziennie, w czasie wolnym od szkoły i tylko po tym, jak posprzątam w domu. Jeśli mam szkołę, to tylko małą przekąskę, ponieważ mam syty posiłek podczas lunchu. Jeśli jestem dobrą dziewczynką, czasami dostaję nocną przekąskę.

    Schowałem kartkę do tylnej kieszeni, oczy o 3 razy większe, gdy zrozumiałem co ona napisała. Nie zdaje się być aż tak biedna i ta sprawa z "dobrą dziewczynką" mi nie pasuje. Podskakiwała przy najcichszym odgłosie i co mogło sprawiać że człowiek rezygnuje z mówienia na lata?

Coś jest nie tak i mam zamiar się dowiedzieć co.

***

Fabian detektyw?
Matko, ale ten rozdział jest krótki. No ale też dodałam wcześniej niż miałam dodać, yay! Szczerze mówiąc, to chce te pierwsze-7-rozdziałów dodać jak najszybciej, bo są takie trochę mało interesujące a nie mam zamiaru wydłużać Wam czekania nie wiadomo ile by przeczytać takie, o, coś jak u góry.
Powstała zakładka pytania/kontakt, chyba nie muszę mówić o co chodzi.
Jest też zakładka spojlery. Tu robi się ciekawiej. Podtrzymując tradycje autorki tego ff, będę dodawała krótkie spojlery. Pierwszy z nich pojawi się... za 3 komentarze? Możemy się tak umówić? Będzie on z nadchodzącego rozdziału :)
Dziękuję za komentarze, to bardzo dużo znaczy. Oficjalnie - kocham Was
Następny rozdział w sobotę, 9 maja

czytasz = komentujesz = motywujesz
W tłumaczeniu, obecnie jestem w połowie 14 rozdziału i nieubłaganie zbliżam się do 17 - jednego z pierwszych takich... trudniejszych - a więc motywacja się przyda (:
~Klaudia


Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer

Edit: Spojler jest już dodany :)

sobota, 2 maja 2015

Rozdział 1

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer

Nina's POV

     Tym razem, sińce były łatwiejsze do zamaskowania. Mniej zużytego korektora, mniej straconych pieniędzy.

To było prawie śmieszne jak moje dobre dni były poplątane.

Prawie

- Nałóż swój korektor w tym momencie dziewczyno. Nie chcę wyrzucać pieniędzy na ciebie w błoto. Wyruszamy niedługo na lotnisko - Ustąpiłam, nie zauważając jego obecności w drzwiach. Zastanawiałam się, czy stał tam wystarczająco długo, by widzieć mój uśmiech.

Nie lubił, gdy się uśmiechałam.

    Odpychając moje wędrujące myśli, przytaknęłam i szybko go nałożyłam. Ostatnią rzeczą jaką chciałam, było bicie przed moim odlotem. Wyszedł, ale mogłam nadal słyszeć jego pijane potknięcia na dole korytarza. Nie byłam pewna czy powinnam wsiadać z nim do samochodu, a jednak, zawsze tak się kończyło.

    Przynajmniej dzisiaj będzie moja ostatnia jazda samochodem, cuchnącym alkoholem i narkotykami. Dzisiaj jest moją ucieczką. Dzisiaj jest początkiem mojej wolności.

Zastanawiam się tylko, jak długo moja wolność będzie trwać.


X

- Witam w Akademii, panno Martin.

      Słowa taksówkarza obudziły mnie i szybko podniosłam się ze swojego miejsca. Rozglądając się zdezorientowana dookoła, automatycznie sprawdziłam otoczenie i samą siebie. Nigdy nie zasnęłam w miejscu publicznym, szczególnie przy obcych osobach. Szczególnie, przy nieznajomych mężczyznach. Ale on prowadził samochód i obudziłabym się, gdyby go zatrzymał.

- Panno Martin? - powtórzył, obracając się by spojrzeć na mnie. Natychmiast odwróciłam wzrok. To, że on nie był tutaj, nie znaczy że jego zasady były do naruszenia, i to jest jedna z jego najstarszych zasad - nigdy nie patrz mężczyźnie w oczy.
- Jesteśmy na miejscu, jesteś mi winna 19 funtów - Przytaknęłam i wyjęłam pieniądze, wzdrygając gdy jego ręka otarła o moją. Taksówkarz wyglądał na trochę zmartwionego, ale nie powiedział nic gdy wysiadałam z samochodu.

- Miłego dnia - powiedział, gdy wzięłam swoją walizkę. Przytaknęłam w odpowiedzi, oczy nadal utkwione w moich stopach.

Jestem tutaj.

    British Fine Arts Academy to jedna z najwyższych szkół w UK. Oferuje wszystko, od teatru do sztuki i muzyki, jest znana z wygranej większości konkursów pomiędzy szkołami.
    Mój nauczyciel plastyki z liceum, był osobą która wysłała kilka moich prac i esejów - bez mojej zgody, mogłabym dodać.
    To ja byłam bita przez godziny gdy otrzymałam pełne stypendium, mimo wytłumaczeń że to nie ja podesłałam zgłoszenie. Ale było warto wycierpieć to wszystko. Bo jestem tutaj. Jestem w swojej wymarzonej szkole i nie będę musiała wracać do niego na cały rok szkolny.

    Szkoła górowała nade mną, śląc dreszcze po całym ciele. Pociągnęłam za swoje rękawy przed wejściem, upewniając się czy wszystkie sińce są zasłonięte. Moja walizka, którą ciągnęłam za sobą, była dziwacznie lekka. Miałam tam tylko kilka bluzek z długim rękawem i dwie pary jeansów. Ostatecznie byłam dobrą dziewczynką

Złe dziewczynki nie dostają kompletnie nic.

- Cześć kochanie - powiedziała do mnie pani w recepcji, gdy tylko zamknęły się za mną drzwi - Jak mogę Ci pomóc? - W odpowiedzi wysunęłam karteczkę na biurko

Nazywam się Nina Martin. Mam 16 lat i jestem nową uczennicą. Nie jestem pewna gdzie mam iść.

- Ah, Nina! Mówiono mi o Tobie. Jesteś niemową, prawda? - przytaknęłam - Tak, jesteś tą którą mam na myśli. Będziesz mieszkać w Domu Anubisa. Mamy tam dobrą mieszankę talentów. Uczniów będących na profilu muzycznym, kilku artystów, aktora, fotografa i jedna z osób zajmuje się modą. Niektórzy są towarzyscy, niektórzy nieśmiali, więc jestem pewna że znajdziesz kogoś z kim będziesz mogła się dogadać.
    Odwróciła się i zajrzała do kartoteki
- To zawiera twój plan lekcji, mapę szkoły, zasady i informacje na temat pobytu w internacie. Znajdziesz Anubisa na mapie - Uśmiechnęła się do mnie ciepło - Powodzenia skarbie.

Tak, powodzenia. Będę tego potrzebować

X

    Dom Anubisa nie był trudny do odnalezienia a szłam przez podwórze przez kilka minut. Na trawniku, obok chodnika było 3 uczniów, śmiejących się. Jedna z nich, dziewczyna z doczepkami we włosach, trzymała aparat, robiąc zdjęcia pozostałej dwójce. Podała aparat brunetce po kilku sekundach, która schowała go do torby i wyrwała z ręki książkę trzeciemu uczniowi, chłopakowi. Ich głosy z łatwością rozchodziły się po podwórzu.

- Trochę lekkiego czytadełka? - odezwała się brunetka.
- Tylko dlatego, że nie ma Roberta Pattinsona na okładce, nie oznacza że nie jest warte przeczytania - odpowiedział chłopak, uśmiechając się. Chwycił książkę spowrotem i przetrał ją z umiłowaniem. - To jest najnowsza część “Theory of Research, Production and Presentacion of Abstract Art”
- To jest za długie. Nazwij to TRPPAA! - zaproponowała.
- Tirpay? - wyjaśnił wstając gdy właśnie przechodziłam obok... i wpadając prosto na mnie, wysyłając nas oboje na beton.
    Zaparłam dech w piersiach, poczułam ścisk w brzuchu, moja wizja stała się nieco mglista i  odepchnęłam chęć stracenia przytomności*. Zajęło mi sekundę, by zorientować się, co się wydarzyło - i zorientować się że chłopak leżał na ziemi.

Oh nie

    Szybko wstałam i zaczęłam zbierać jego książki, układając w schludny stos, próbując zwolnić swój oddech. Zanim wstał, skończyłam już i wyciągnęłam ręce podając jemu, z błagalnym wyrazem twarzy

Proszę, proszę, proszę...

    Ostatni raz, gdy pomieszałam jego rzeczy, było to dobry rok temu, gdy zbiłam talerz. Następujące po tym bicie, było okropne i mam bliznę na przedramieniu na pamiątkę - jedną z wielu. Czy ten chłopak również mógłby mnie uderzyć?

    Bynajmniej, wziął książki z moich drgających rąk. Stałam i podniosłam je w rezygnacji. Nie. Nie, proszę nie.

    Jedyne co robił to patrzył się na mnie.

    Odwróciłam wzrok, przeklinając się wewnątrz. Patrzałam na niego dłużej niż minutę. To jest drugi raz jednego dnia i w dodatku, strąciłam go na ziemię i pewnie pobrudziłam książki.
    Jeśli on by tu był, zostałabym wepchnięta do szafy na tydzień. Ale nie było go tutaj i nie wiem jak sprawy mają się po tej stronie oceanu. Kary są tutaj jeszcze gorsze?

- Hej, jest w porządku - powiedział w końcu, uśmiechając się nieśmiało - Przepraszam za to. Jestem strasznie niezdarny, ta dwójka może za mnie poręczyć - Coś we mnie zwróciło jego uwagę - Oh, krwawisz...
    Racja, było to głębokie draśnięcie na moim kolanie i krew zaczynała spływać po nodze. Nie było to aż takie złe jak moje wcześniejszcze urazy. Ledwo co szczypało. Ale chłopak zdawał się być zmartwiony, co mnie zdezorientowało.
    Wtedy zrobił jedną z kilku rzeczy które potrafiły mnie przerazić jeszcze bardziej.
- Tutaj, daj sobie pomóc - uklęknął przede mną i wyciągnął rękę by sczyścić żwir z mojej rany. Obca pozycja połączona z zbliżającym się dotykiem, było moim szczytem wytrzymałości.

Gdy jego palce otarły o moje kolano, odbiegłam.

    Dwie dziewczyny i chłopak patrzyli na mnie gdy wbiegałam po schodach i zatrzasnęłam za sobą drzwiami, nie przejmując się bólem promieniującym z mojego kolana. To będzie mogło być rozpatrywane później.
    Zdecydowałam znaleźć drogę do swojego nowego pokoju i na szczęście, był pusty. Strona która należała do mnie była oczywista - jedna strona była całkowicie pusta, gdy druga była czysto różowa z kosmetykami i ubraniami. Usiadłam na swoim łóżku, ostrożnie by nie pobrudzić pościeli od krwi i schowałam twarz w dłoniach.
Mój pierwszy dzień, a ja już złamałam 3 zasady, jedną z nich 2 razy.

    Jeśli to jest przykład, jak mój pobyt w Akademii będzie wyglądać, nie wiem jak długo będzie to trwało.

* Tak dla wyjaśnienia, to mdlenie na zawołanie, Nina ma opanowane do perfekcji

~~~~

Boomsh, pierwszy rozdział... Nie jest on wybitnie długi ani zachęcający czy ciekawy, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że będzie działo się więcej, zdecydowanie bardziej ciekawych rzeczy. Dla zachęty, mogę zdradzić że już w 4 i 5 rozdziale nastąpi pierwsza przełomowa sytuacja, której w żadnym innym ff nie znajdziecie.
Poza tym, dziękuję wszystkim bez wyjątku za wczorajsze opinie prologu. W komentarzu jak i na Twitterze. Jest to bardzo motywujące. Dziękuję. Wczorajszy post ma prawie 180 wyświetleń. Nie wiem czy to dla Was dużo, ale jak na moje oko to jest gigantyczna liczba. Prócz tego, od wczoraj doszło około 300 wyświetleń bloga. Swoje wyświetlenia mam wyłączone więc to wszystko W a s z a zasługa. Już wyczuwam dług wdzięczności. Osoby które nie czytały prologu - zapraszam post niżej. Jest tam trochę informacji.

Mogę liczyć na komentarze od osób które przeczytały? Cokolwiek. Chciałabym tylko wiedzieć ile osób poświęca swój cenny czas by czytać te - jak na chwilę obecną - marne wypociny.
Zapraszam do zakładki Postacie szczególnie osoby które kompletnie nie znają House of Anubis. Łatwiej będzie Wam wyobrazić sobie wszystko :)

Z mojej strony to już raczej wszystko, jeśli jest ktoś kto jeszcze chciałby być informowany o nowych rozdziałach - daj znać x
Do następnej soboty

~Klaudia


Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer

piątek, 1 maja 2015

Prolog


"Czas nie leczy ran; przykrywa je aby zaczęły gnić i wróciły o wiele gorsze..."

Dlaczego jeszcze tu jestem? Dlaczego jeszcze znoszę to cierpienie? Chwila... on mówił mi, że na to zasługuje. Tak, to wiele wyjaśnia. Zasługuje na to. Wiem o tym. Tylko nie wiem dlaczego. I dlaczego jeszcze mnie nie zabił, skoro zasługuje na najgorsze? Niema 16 latka nie zdolna do życia społecznego jest tylko kulą u nogi dla takiego cenionego prawnika jak on. 

Jestem Nina, mam 16 lat. Jestem niemową i każdego dnia znoszę tortury stosowane przez mojego ojczyma. Moje ciało jest jak mapa nieba, tylko nie mam na nim gwiazd, lecz blizny i rany. Boję się. Boję się wszystkiego. Strach i ból to moi codzienni przyjaciele. Innych nie mam. Nie mam nikogo prócz niego, bólu, strachu i ciemności, która widzę w każdym jego spojrzeniu.
Poznajcie moją drogę do normalnego życia.


"...to miłość leczy wszystkie rany. Leczy je jak nic innego"
~•~•~•~•~•~•~•
Nigdy nie zdawało mi się, że kiedykolwiek zapomnę smak jego ust, odór alkoholu. Byłam pośród tego przez tyle lat, jak mogłabym?

 Co trudnego może być w życiu 16-latki? Przecież to najlepszy okres naszego istnienia.


Zawsze marzyłam by zapomnieć o tych momentach, o każdym momencie z ostatnich 12 lat mojego życia. Ale byłam przeklęta by pamiętać je do końca mojego istnienia.

Myśli nastolatek w tym wieku przecież bujają w obłokach, marząc o jak najlepszych ciuchach i chłopakach

Pierwszy raz gdy pozostawił zauważalny siniec na moim ciele. Pierwszy raz gdy pobił mnie aż omdlałam. Pierwszy raz gdy mnie pocałował.

Zmartwienia? Jakie? Przecież jeszcze nie mają założonej rodziny by się o nią martwić a o ich tyłek nadal dbają rodzice


Pierwszy raz gdy nocą wszedł do mojego pokoju


***
    Nina ma 16 lat, talent plastyczny. Co prawda mama nie żyje, ojciec odszedł gdy była mała, ale każdy optymista zaśmiałby się jej w twarz - Dziewczyno, przecież masz jeszcze ojczyma który na dodatek ma sporą sumę w banku!
    Um nie, to nie jest sielanka. Nina ma 16 lat i talent plastyczny. Ma również ciało pokryte bliznami i siniakami. Jest niemową. Ojczym taktuje ją gorzej niż zwierzę, przez 12 lat wmawiając jej jakim jest nieudacznikiem losu, głodując, bijąc, wykorzystując seksualnie.

    To tylko właśnie jej talent plastyczny pomógł jej wydostać się z tego piekła. Bohaterka dostaje się do szkoły artystycznej po drugiej stronie oceanu, w Wielkiej Brytanii. Czyżby koniec problemów? Nie. Tam sytuacja również nie jest łatwa, ponieważ dziewczyna boi się nawet dotyku, sądzi że każdy chce ja skrzywdzić. Jest wychudzona, słaba, zrujnowana psychicznie do takiego stopnia, że jest święcie przekonana iż zasłużyła sobie na całe to cierpienie. Znajduje tam jednak osoby które chcą ją otworzyć na świat, pomóc żyć od nowa. Sprawy znów się komplikują, gdy Nina za wszelką cenę stara się odizolować od wszystkich w akademiku. Nie chce nikomu zaufać - zaufanie w jej oczach przynosi ból. Nie chce się z nikim zaprzyjaźniać - twierdzi że nie jest warta niczyjego czasu
***
    Jest to tłumaczenie fanfiction zainspirowane serialem House of Anubis, prawa autorskie uzyskane za zgodą wspaniałej autorki, pod pseudonimem Definition of a Writer
    Prawda jest taka, że nie musicie znać serialu, by móc ogarnąć fabułę, ponieważ jest ona całkowicie inna, zgadzają się tylko imiona postaci.

    Mam nadzieję że dacie mi szansę na rozkręcenie się, bo to tylko od Was zależy. Byłabym wdzięczna za komentarz z jakąkolwiek opinią może być nawet ":)"
    Zapraszam do zakładki Postacie oraz O Fanfiction. Jeśli chcecie być informowani o rozdziałach na Twitterze/Asku, podajcie swoje usery/linki do aska w komentarzu. 

Jutro 1 rozdział, zapraszam

~Klaudia