sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 26

Fabian's POV

- Gdzie jest Nina? - były to pierwsze słowa, które padły z moich ust, gdy grupą szliśmy w kierunku drzwi wyjściowych. Jerome, Alfie i Patricia już przy nich stali, czekając na pozostałych, którzy byli \ krok za mną.
- Zdaje mi się, że już wyszła - odpowiedział Jerome - Widzieliśmy ją, jak szła w tym kierunku, więc wydaje mi się, że po prostu za nami nie zaczekała - Alfie przytaknął na jego słowa z chytrym uśmiechem na twarzy. Ktoś był w dobrym humorze... a gdy on był w dobrym humorze, oznacza zwykle, że ktoś inny zostanie ofiarą żartu
- Chodźmy, może dogonimy ją - powiedziała Patricia, jako pierwsza przechodząca przez próg szkoły.

Wszyscy powędrowaliśmy za nią, zanurzeni w osobnych rozmowach.
To Amber zauważyła ich jako pierwsza.

- Ludzie - powiedziała głośno. Jej alarmujący głos natychmiast nas zatrzymał. Wskazała na miejsce obok ścieżki. Zabrało mi to chwilę, ale w końcu dostrzegłem.

Mark rozmawiał z Niną. Gdy wszyscy zdążyliśmy go rozpoznać, wzniósł rękę, jakby chciał uderzyć ją w twarz.
- HEJ! - krzyknęła Patricia, zatrzymując jego ruch. Oboje obrócili głowę w naszą stronę. Mark wyglądając na zdezorientowanego, Nina, na wystraszoną
- Tylko spróbuj ją dotknąć, ty draniu! - pobiegła w ich kierunku, a cała reszta za nią, łączenie ze mną, próbującym ogarnąć co do cholery się dzieje.

Ponieważ jako jedyny wiedziałem, że Mark nie dotknął jej ani razu, oprócz tej sytuacji na lekcji.
Chyba, że Nina kłamała. I prześladują ją dwie osoby.
O nie

    Gdy dogoniłem ich, Jerome i Mick już odciągali Mark'a z dala od Niny. Zapierał się i pytał o co tak na prawdę chodzi, ale jego głos został przerwany, gdy Patricia chwyciła go za kołnierzyk koszulki.
- Wiemy, że to ty! Znamy prawdę. Powiedziałabym, że jestem zaskoczona, ale to nie prawda, więc jesteś w jeszcze gorszej sytuacji. Jak możesz znieść samego siebie? - syknęła - Jak możesz budzić się każdego ranka, wiedząc, że rujnujesz dziewczynie życie każdym oddechem który bierzesz? Powinieneś pójść do więzienia, za to co zrobiłeś. Łatwo mogę cię zgłosić.
- O czym do cholery ty mówisz? - przerwał, spoglądając na wszystkich dookoła - Nic nie zrobiłem, przysięgam!

To tylko bardziej wkurzyło Patricię.

- Właśnie widać, nie udawaj niewiniątka. Chciałeś ją uderzyć, a nawet nie masz zamiaru się do tego przyznać, prawda?  Jesteś obślizgłym dupkiem!

    Poczułem gwałtowne pociągnięcie za rękaw i zobaczyłem Niną z błagającym wyrazem twarzy. Podała mi notatnik, a Patricia dalej kontynuowała wyzwiska.

Mark nic nie zrobił. On przepraszał.

    Studiowałem twarz Niny, zastanawiając się czy kłamie. Ponownie wskazała na notatkę, a w jej oczach jaśniała najprawdziwsza szczerość.
- On nic nie zrobił - ogłosiłem. Patricia przerwała - On nic nie zrobił i nie miał zamiaru jej skrzywdzić. Jest niewinny.

Moje słowa wcale jej nie przekonały

- Nina ci to powiedziała? Fabian, ona kłamie! Ten śmieć zmusza ją, aby tak mówiła! - odpowiedziała surowym głosem. Byłem zdumiony, że to Patricia broniła Ninę najbardziej z wszystkich.
Ale tym razem, broniła ją przed nieodpowiednią osobą.
Położyłem dłoń na jej ramieniu.
- Patricio - powiedziałem spokojnie - Mogę z całą cię zapewnić, że Mark nie jest winowajcą.

    Zajęło to chwilę, ale w końcu w jej oczach zajaśniało zrozumienie i opadła jej szczęka. Puściła kołnierzyk Mark'a, a on natychmiast odsunął się o kilka kroków.
- Wszyscy jesteście nienormalni - powiedział, potrząsając powoli głową - Miłego dnia życzę - Spojrzał na Ninę i mrugnął okiem - Zastanów się nad tym, co powiedziałem, tak? Propozycja jest nadal otwarta.

Gdy policzki Niny zabarwiły się na czerwono, zaśmiał się i odszedł.
Propozycja? Jaka propozycja?
Chciałem już zapytać, o co mu chodzi, ale zanim zdążyłem, zostałem zbombardowany pytaniami.

- Skąd wiesz?
- Kto ci powiedział?
- Jak długo wiesz?
- Kto to?
- Dlaczego nam nie powiedziałeś?
- Czy możecie się przymknąć na chwilę?! - krzyknąłem. Wszyscy w końcu umilkli - Nina mi powiedziała. Wiem od tygodnia i Amber wie również. Nie powiedzieliśmy wam kto to, szanując prośbę Niny, ale mogę was zapewnić, że nie jest teraz w niebezpieczeństwie.

Mara posłała mi nieufne spojrzenie.
- Jak możemy ci ufać? A co jeśli, to ty? - Jedna lub dwie osoby przytaknęły w zgodzie z jej słowami, ale i tak wszyscy byli niepewni co do tego pomysłu, włącznie z Marą.
- Żartujecie sobie ze mnie? - wzniosłem ręce do góry - Jestem jedną z osób, która jej pomaga! Nic jej nie zrobiłem, a ta osoba na teraz zaprzestała. Nawet nie próbujcie mi tego wmówić, wiecie, że nigdy nie mógłbym tego zrobić.

Patricia skinęła głową jako pierwsza.
- Okay, więc... nie zrobiłeś nic do tej pory. Ale skąd możesz wiedzieć, że nic się teraz nie dzieje?
- Po prostu wiem.
- Fabian..
- Patricio. Po prostu wiem.
- Ale...
Tym razem, to nie ja jej przerwałem. Sama zaparła dech w piersiach, gdy krucha, koścista dłoń Niny, wyrwała z jej ręki butelkę z wodą...

    .... podciągnęła rękawy, wylała całą butelkę na rękę i zmyła podkład maskujący jej blizny.
Pierwszy raz, widzieliśmy blizny Niny prześwitujące przez przemoczoną bluzkę, ale nie mogliśmy dostrzec żadnych szczegółów. Teraz były dokładnie widoczne dla nas wszystkich.
    Amber zasłoniła twarz, widząc co jest przed nią, ale nawet nie miałem serca jej osądzać.
Nie było skrawka skóry, na którym nie widniała blizna.

Jej ręka, była jedną, długą mapą bólu.

    Każda była inna. Niektóre były cienkie i tylko jaśniejszym przebarwieniem, pokrywającym starsze blizny. Niektóre wyglądały jak ciemno-czerwone oparzenia i po sekundzie, zorientowałem się, że były one w kształcie czubka od żelazka. Jedna z linii na skórze, była nieco napuchnięta - inny rodzaj oparzenia, ale nadal poważny - która rozciągała się wzdłuż całego ramienia, aż pod zasłonięta część poprzez rękaw.

Ale wyraz twarzy Niny, przerażał mnie bardziej niż cokolwiek innego.

    Wstyd. Wstyd to jedna z kilku emocji, jakie potrafiłem u niej rozpoznać. Jej oczy były przepełnione bólem, strachem i skrępowaniem, ale wstyd przewyższał wszystko.
    Jej wzrok był również wbity we mnie, przyglądając się mojej reakcji. I sposób w jaki wykrzywiła usta mówił, że nie była to reakcja, na którą miała nadzieję. Zorientowałem się, że miałem buzie szeroko otwartą, więc szybko ją zamknąłem.
- Okay, rozumiem to. Nie musisz już dłużej nam tego pokazywać, Nino - wyszeptała Patricia, krzywiąc się, rzucając kolejne spojrzenie, na jej ramię. Wtedy też zrozumiałem, dlaczego Nina to zrobiła

    Mimo, że było widać niezliczoną ilość blizn, żadna z nich nie była świeża. Nie było na jej skórze żadnych sińców. Zrobiła to, by udowodnić, że nikt jej nie skrzywdził przez co najmniej tydzień lub dwa. Że Mark jej nie skrzywdził.
Że ja jej nie skrzywdziłem.

    Nina wyciągnęła z kieszeni małą tubkę, otworzyła i wycisnęła coś na swoją rękę. Podkład. Zaczęła wmasowywać na całej długości i po 30 sekundach, jej blizny zniknęły, chociaż nadal można było dostrzec niewielkie wybrzuszenia na skórze. Ściągnęła rękaw na dół.

I wraz z tym, świadectwo o jej przeszłości zniknęło.

    Włożyła tubkę do torby a wyciągnęła notatnik. Wiem, że ten moment pozostanie na długo w pamięci, szczególnie w jej pamięci.

Tak jak powiedziałam Fabianowi, przepraszał mnie za to, co wydarzyło się w klasie teatralnej. Teatralizuje swoje słowa gestem rąk. Nie chciał mnie uderzyć, tylko wymachiwał rękoma, rozmawiając ze mną. Jedynie chwycił mnie za rękaw i nawet nie dotknął mnie poprzez tkaninę. Nic mi nie jest, ale dziękuję za obronę. 

    Na jej twarzy nadal jaśniało zaskoczenie, prawdopodobnie zszokowana faktem, że wszyscy ruszyliśmy jej na ratunek. Ale nadal coś mi przeszkadzało.
Jaka propozycja?

- To oczywiste, Nino - uśmiechnęła się Patricia. Próbowała rozluźnić atmosferę - I tak potrzebowałam wymówki, by poskromić tego drania. Przyglądał się mi kątem oka przez tygodnie. Z całą pewnością, nie będzie już mną zainteresowany.
    Kilka osób parsknęło lekko śmiechem, Nina nie była pośród nich. Posłałem jej zmartwione spojrzenie.
Omijała kontakt wzrokowy ze mną, nawet jak wróciliśmy do domu.

X
Nina's POV

Jest Halloween. I mam czerwone oczy.

    Amber w jakiś sposób namówiła mnie na strój wampirzycy bez żadnego protestu z mojej strony. Miałam na sobie ciasną, czarną bluzkę, ponieważ była to jedyna czarna bluzka, która nie była w pralni, ale byłam też okryta krwiście czerwoną peleryną, którą przyniosła wcześniej z garderoby szkolnego teatru, więc nie zamartwiałam się tym długo.

Bardziej zamartwiałam się faktem, że mam makijaż na swojej twarzy.

    Prawda, byłam prawie nie do poznania, ale nie o to chodzi.
Prócz tego, że miałam śnieżno białą twarz, Amber użyła eyelinera i mascarę, jak i ciemno-czerwoną szminkę. Nawet nie miałam świadomości o tym, co ze mną robi, dopóki nie stanęłam przed lustrem. Lecz nie mogłam tego zmyć, nie psując przy tym reszty charakteryzacji.
    Trudno było mi pozwolić jej, zbliżyć się tak do mojej twarzy, ale gdy odsunęłam się od niej, spiorunowała mnie wzrokiem mówiąc skoro jesteś w stanie tańczyć sama z chłopakiem po północy, możesz też pozwolić mi nałożyć kosmetyki na swoją twarz.

    Nie myślałam o tym w ten sposób i w czasie gdy zaskoczona zastanawiałam się nad faktem, że pozwoliłabym Fabianowi mnie dotknąć szybciej, niż jakiejkolwiek dziewczynie, którą znam - jak i nad tym, skąd wiedziała o tańcu na pikniku - zaczęła bez mojej wyraźniej zgody. Wyszło na to, że było to mniej stresujące, niż sądziłam.

    Wtedy założyłam czerwone szkła kontaktowe - które blokowały mi nieco widok i fryzura - wysoko upięty kucyk po raz pierwszy w życiu.
Ta cała sprawa z Halloween łamała wiele moich zasad, a jeszcze nawet nie zeszłam na dół.

- Wyglądasz ślicznie, Nino! - pisnęła z radością Amber, podskakując w swoim przebraniu księżniczki - Musimy robić tak częściej, bez białego pudru, a z bardziej naturalnymi odcieniami. Mogłabym zrobić z ciebie modelkę. Oh, mogłabyś pozować w ubraniach z mojego projektu, masz idealne ciało do...-
Moje głośne chrząknięcie, przerwało jej chaotyczy monolog. Westchnęła.
- Tak, tak, wiem. Ale dziewczyny mogą marzyć, prawda? - przewróciłam oczyma, słysząc jej chichot - W porządku, czas by zejść na dół.

Każdy mięsień w moim ciele zdrętwiał i odmówił posłuszeństwa.
Zejść na dół... gdzie wszyscy zobaczą mnie w makijażu.
Gdzie Fabian zobaczy mnie w makijażu.
O Boże.
Nie zrobię tego.

- Nie bądź mięczakiem, Nino. Pomyśl o słodyczach! Mini muffinki i czekolada mleczna, batoniki Milkiway i kuleczki czekoladowe!

To nie działa. Jedyną z tych rzeczy, którą próbowałam odkąd skończyłam 4 lata, to był kawałek mlecznej czekolady, który schowałam do plecaka, w szkole, gdy ojczym nie widział. Miałam 10 lat. Wtedy i gdy pobiłam swój rekord w utrzymaniu przytomności. Zachęć mnie czymś innym
.
    Gdy zaczęła czytać, zamarzła mi krew w żyłach. zdając sobie sprawę, że teraz dowie się o ojczymie; zanim się otrząsnęłam - ona wie. Fabian jej powiedział. I tak jak obiecał, nie wspomniała o tym ani razu.

Jej twarz pociemniała i spojrzała na mnie z nad kartki.
- Więc, wiesz co? - Ponury wyraz twarzy, zmienił się w zdeterminowany - Spróbujesz wszystkiego. Dobrze ci to zrobi, nadal jesteś zdecydowanie zbyt chuda i nawet nie wmawiaj mi, że tak nie jest. Widziałam cię w tej bluzce, zanim założyłaś pelerynę - podniosła brew - I jeśli potrzebujesz innej motywacji... Myślę, że spodoba ci się kostium Fabiana, nie ważne czy będziesz próbowała to ukryć, czy nie.

    I wraz z tym tajemniczym komentarzem, poczułam ogromną ciekawość. Wstałam z krzesła i poszłam w kierunku klatki schodowej, zanim zdążyłam się rozmyślić

    Wszyscy byli tam i panował kompletny chaos. Alfie był kosmitą, goniącym Micka, przebranego za zombie i Jerome'a przypominającego prywatnego detektywa. Patricia i Joy, były przebrane za diablice z czerwonym ogonem. Mara była wiedźmą. Miała na głowie czarodziejską czapkę od Jerome'a i trzymała w dłoni różdżkę.

    Zauważyłam Fabiana, w tym samym momencie, w którym on dostrzegł mnie.
Był wilkołakiem, to oczywiste. Jego charakterystyka zdecydowanie była dziełem Amber i miał przenikliwe, żółte oczy, które dostrzegałam będąc na drugim końcu pokoju. Miał przyklejone sztuczne pazury a jego włosy były całe rozczochrane, jakby dopiero co wstał z  łóżka. Miał też długie kły, które ukazały się, gdy otworzył usta, widząc mnie.

    Amber zaśmiała się za moimi plecami, sprowadzając mnie na ziemie; zorientowałam się, że Fabian już stoi tuż przede mną, a ja gapiłam się bez końca. Zamknęłam usta i zarumieniłam się, co pewnie można było dostrzec nawet poprzez biały puder na mojej twarzy.
- Nina - odetchnął - Wyglądasz... świetnie. Mam na myśli, nadzwyczaj świetnie. Wow.

Jakim cudem, kilka tych słów, było w stanie tak namieszać mi w głowie?

    Nie chciałam dobrze wyglądać, nie chciałam być dostrzegana, szczególnie przez przeciwną płeć. Ale gdy to powiedział, zarumieniłam się i uśmiechnęłam, ukazując wampirze zęby lśniące w świetle.

- Nina nie miała w ustach żadnych słodyczy odkąd skończyła 10 lat, więc masz stanąć za mną murem i zmusić ją, aby spróbowała wszystkiego po kolei, jasne? - wtrąciła się Amber.
Fabian uśmiechnął się.
- Jak sobie życzysz Królowo Amber. Przy okazji, ładna sukienka. Jest to twoja własna kreacja?
- Rzecz jasna, skąd wiedziałeś, księżycowy chłopcze?
- Ma w sobie to coś, co tylko ty potrafisz sprawić. Widziałem już dosyć twoich projektów, aby znać twój styl.  Wyglądasz bardzo spektakularnie, Ambs.
Sięgnął ręką, by rozczochrać jej włosy, ale alarmujące spojrzenie Amber, natychmiast go zatrzymało.

Mimowolnie, poczułam zazdrość która niesamowicie mnie zaskoczyła. Fabian powiedział, że nie lubi jej w ten sposób, ale...
    To nie ważne. Zwróciłam sobie uwagę. Nie ma powodu do zazdrości. Ma pełne prawo, by umawiać się z kimkolwiek chce. I tak by się z tobą nie umówił. Widziałaś ten błysk w jego oczach, gdy widział twoje blizny.

    Mój dobry humor natychmiast zniknął z myślą o tym. Na twarzy Fabiana było wymalowane prawdziwe przerażenie, gdy je widział. Nie było to zdegustowanie, ale coś wystarczającego, by nigdy mnie nie lubił w ten sposób.
    I nie chciałam, aby tak się stało. Wiem, że gdyby kiedykolwiek powiedział mi, że mnie lubi - mimo, że oczywiście nigdy to się nie stanie - odbiegłabym od niego jak porażona prądem. Ponieważ lubienie mnie, oznacza pewne oczekiwania, a to bardzie źle się kończy.

Przypomniały mi się wcześniejsze słowa Mark'a

- Chciałbym... przeprosić - powiedział to gorzko, ale szczerze - To co zrobiłem, zaatakowanie cię te kilka tygodni temu... było złe. Więc chciałbym się zrewanżować. 
Próbowałam uspokoić swoje nerwy. Dopiero co przeprosił mnie za zaatakowanie, więc nie zrobi tego ponownie, prawda?
- Chciałbym zabrać cię na randkę.

Zaparłam dech w piersiach. Zaprasza mnie na randkę. Co zrobi, jeśli się nie zgodzę? Zaatakuje tak czy inaczej?
Kontynuował, widząc moją zszokowaną reakcję
- Jesteś zbyt... sztywna. Wszystkiego się boisz. Pocałowanie cię, było zdecydowanie złym ruchem, więc... Zerwałem ze swoją dziewczyną. Zbyt przywiązaną do mnie, z mojego punktu widzenia. Co jeśli umówimy się i pokażę ci jak się nieco rozluźnić? - uśmiechnął się - Żadnych nagłych pocałunków, obiecuję... chyba, że sama o to poprosisz. 
Zaraz zwymiotuję.
- Okay, ale ta cała sprawa z niemówieniem, może stanowić mały problem - wzniósł ręce do góry - Ty...

Wtedy usłyszałam Patricię. Reszta to już historia.
- Hej. Nina. - Amber pstryknęła palcami tuż przed moją twarzą, sprowadzając mnie do rzeczywistości. Wyglądała na nieco rozbawioną.
- Rozmyślałaś o nas, prawda? - Cofnęła się o krok, przyglądając się, jak uspokajam oddech. Uśmiechała się
- Nie lubię Fabiana, no wiesz. Jest dla mnie jak brat. Jest jedyną osobą tutaj z którą nigdy nawet nie pomyślałabym, aby móc się umówić.

    Spojrzałam na nią alarmująco, zastanawiając się, jak zgadła i czy Fabian to słyszał. Obróciłam się, rozglądając się za nim.
- Spokojnie, poszedł pomóc z odtwarzaczem DVD, bo są małe problemy z nim - wskazała na znajomego bruneta, który był po drugiej stronie pokoju, plecami do nas
- Jestem święcie przekonana, że wiem o czym myślałaś. Masz ten szczególny błysk w oku, zarezerwowany na chwile, gdy myślisz tylko o nim.
Moje ironiczne westchnięcie, zostało zagłuszone głosem Trudy.

- Czas na zdjęcie! Zbierzcie się wszyscy przy lewej ścianie - zawołała. Gdy wszyscy zebrali się w wyznaczonym miejscu, a ja nie, zmarszczyła brwi - Ty również złotko.
    Mrugnęłam na nią z pustką w oczach. Nie chcieliby mnie na zdjęciu z nimi. Później tylko by żałowali, jestem pewna. A więc potrząsnęłam głową i cofnęłam się o krok.
- No dalej, Nino! - zachęcała Amber, a wszyscy poczynając od Fabiana i kończąc na Micku, przytaknęli na jej słowa - Ustaw się do zdjęcia, albo sama cię tu zaciągnę.

    I w taki sposób, znalazłam się między Amber i Fabianem, praktycznie w centrum grupy. Dłoń Fabiana, spoczęła delikatnie na moim ramieniu. Poczułam nagły żar na policzkach. Amber przewiesiła rękę na moim drugim ramieniu, bez żadnego uprzedzenia, sekundę przed tym, jak aparat Joy oślepił nas fleszem.
Nawet się nie poruszyłam

    Gdy Trudy zrobiła to zdjęcie, przyszedł czas na fotografowanie mniejszych, chętnych grup i par. Jerome i Alfie, wszystkie dziewczyny - ze mną włącznie, ku mojemu własnemu zdziwieniu - Joy i Patricia, Amber i ja i tak dalej....

Myślałam, że to już koniec, ale wtrąciła się Amber
- Potrzebujemy jeszcze fotki naszej wampirzycy z wilkołakiem razem! - usłyszałam chór zgadzających się z nią odpowiedzi, a Fabian spojrzał na mnie z nieśmiałym uśmiechem
Oh
Chodzi tu o Fabiana i o mnie.
Fantastycznie.

- Nie musisz, jeśli nie chcesz - powiedział - Nie chcę, abyś czuła się niekomfortowo - przytaknęłam tak czy inaczej i ustawiliśmy się przy ścianie.
    Tym razem, Fabian bardzo delikatnie ułożył dłoń w mojej talii. Aparat wydał z siebie charakterystyczny dźwięk i przez moment przed oczami widziałam tylko oślepiającą biel.
    Amber wydała z siebie głośne awww patrząc przez ramię Trudy na zdjęcie w małym ekranie. Wtedy pokazała mi.

    Patrzałam prosto w aparat z szerokim uśmiechem po raz kolejny, pokazując wampirze kły. Fabian w przeciwieństwie do mnie, nie patrzał w obiektyw.

Spoglądał na mnie

    W porządku, może robienie zdjęć nie będzie mi przeszkadzało, jeśli za każdym razem będzie taki rezultat. W zasadzie, może poproszę o kopię.
- Okay, koniec z zdjęciami. Czas na kosmitów! - zwołał wszystkich Alfie. Amber prychnęła i usiadła na kanapie. Ja również usiadłam między nią a Fabianem. Zaczął się pierwszy film, "Znaki"
.
    Na moich kolanach spoczęła ogromna miska ze słodyczami. Podniosłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego Fabiana
- Zacznij od batoników Butterfinger - zasugerował. Cała grupa uciszyła go, najgłośniejsze shhhh oczywiście od Alfiego, który zakładał na głowę czapkę z folii aluminiowej, Bóg wie z jakiego powodu.
- To są moje ulubione - kontynuował Fabian, teraz szeptem,

    Noc minęła z toną słodyczy, dużą ilością podskoków i okazjonalnie z moją głową schowaną w ramieniu Fabiana, gdy coś przestraszyło mnie za mocno. Tak jak rozkazała Amber - spróbowałam wszystkich łakoci, nawet gdy zaczął boleć mnie brzuch. I całkiem zabawne jest, jak wszystko się obróciło na sam koniec.

Ponieważ batoniki Butterfinger również stały się moimi ulubionymi

***
*katuje się uśmiechem Brada, bo jej tego brakuje* why

Rozdział 26, here we are. Jak Wam się podoba? O co chodzi Mark'owi? Trochę tajemnicy nigdy nie zaszkodzi :) Jeśli chodzi o tłumaczenie, to nie pamiętam, czy miałam trudności; jakieś były na pewno, ale nie zdaje mi się, że ten rozdział należy do tych najgorzej przetłumaczonych, przepraszam za wszelkie błędy.
Ogłoszenia parafialne:
1) Zmieniłam szablon! Jest to jeden z szablonów wolnych z Graphic Poison. Zamówiłam również szablon tematyczny, ale znając moje szczęście, zostanie przyjęte inne zamówienie (: Jednak nie jest tak, że szablon nie ma powiązania z fabułą. Myślę, że bardzo pasuje cytat na nagłówku But if you're not ready for love, how can you be ready for life

2) DZIĘKUJĘ za wyświetlenia! Nie dość, że w ciągu tych 2 tygodni przybyło około 1,6k wyświetleń bloga. to poprzedni post ma ponad 500 wyświetleń. To rekord ponad rekordami, poważnie. Wiem też, że przybyło kilku nowych czytelników, którym serdecznie dziękuję, za poświęcenie swojego czasu na przeczytanie!

3) Zaktualizowałam zakładkę Postacie 

4) Mam pytanie... mianowicie myślałam, nad czymś świątecznym... Co prawda święta w Anubisie jeszcze przed nami, ale te rozdziały mogą wypaść... w lutym/marcu? W najlepszym przypadku styczeń. A więc wpadłam na pomysł - co powiecie, gdybym przetłumaczyła pewnego one-shota? Nie jest on powiązany z Scarred ani nawet nie jest autorstwa Deffy, lecz święta i Fabina to główny wątek. Przeczytałam mnóstwo takich one-shotów, ale myśląc o tłumaczeniu, wpada mi do głowy tylko jeden. Dajcie znać co sądzicie, abym mogła zdecydować :)

5) Jeśli jest ktoś, kto chciałby być informowany o nowych rozdziałach, proszę o pozostawienie jakiegoś kontaktu do siebie 

6) Pamiętajcie o ankiecie w prawym menu!

7) Nawiązałam współpracę, oraz gorąco polecam fanfiction Kruche Serce - o Fabinie! Bardzo przyjemnie się czyta i jest bardzo fajna fabuła. Sami musicie zobaczyć!



Jeszcze raz dziękuję za wyświetlenia oraz komentarze x

Czytasz = komentujesz = motywujesz

6/7 komentarzy = spojler

Następny rozdzial: 19/12/15

A w nim... dotychczas najbardziej przełomowy moment tego fanfiction! Akcja dopiero się zaczyna!

Życzę wszystkim wesołych Mikołajek oraz przetrwania jeszcze około 12 dni szkolnych :)

Pozdrawiam,
Klaudia x

4 komentarze:

  1. Rozdział bardzo fajny Nina coraz bardziej się otwiera i jak dla mnie jest trochę bardziej otwarta niż na początku. Czekam na szybciutki next i życzę bardzo dużo weny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni są przesłodcy <3 uwielbiam to ff i nie moge sie doczekać nexta x

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo mi się podobał. Szczególnie nawiązanie do Halloween było naprawdę świetne. Trochę zastanawia mnie, dlaczego Mark zaprosił Ninę na randkę, bo wątpię, żeby chodziło tylko o to, żeby przestała być taka sztywna. Mam przeczucie, że coś się kroi, tylko nie mam pojęcia co. Bardzo spodobała mi się postawa Patrici w tym rozdziale. Dziewczyna chyba powoli zaczyna uważać ją za swoją przyjaciółkę, co mnie bardzo cieszy. Mam wrażenie, że Dom Anubisa jest teraz trochę jak jedna wielka rodzina, którą prawdopodobnie był zanim Nina przyjechała. Bardzo się cieszę, że już wszyscy zaakceptowali Ninę. Wracając do Marka nie mam pojęcia, co powinnam o nim myśleć. Nadal czekam na jego prawdziwe zamiary, chociaż może się tylko czegoś doszukuję.
    Podziwiam Cię za to, że dalej wytrwale tłumaczysz to opowiadanie mimo tak dużej liczby rozdziałów, która może przerażać. Co do świątecznego one shota to bardzo fajny pomysł i liczę, że się na niego zdecydujesz.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny <3
    Absailer

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero co znalazłam tego bloga, bardzo podobają mi się opowiadania. Super, że tłumaczysz, nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3 :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx