sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 11

Nina's POV

Nie zwracałam zbyt dużej uwagi na Fabiana przez ostatnie 8 dni.

    Dostał ocenę ze szkicu z podobizną Joy. Otrzymał 4. Jedna z najniższych ocen w semestrze, jak skomentował. Słyszałam też, jak mamrotał pod nosem, że szkic wyszedłby lepiej z inną modelką. Nikt inny go nie usłyszał i zaczęłam się zastanawiać, czy nie było to przeznaczone tylko dla moich uszu.

Wtedy przypomniałam sobie, że nie powinnam o nim myśleć i moje zastanowienia zaniknęły.

    Czasami czułam jego wzrok na sobie. Czułam się z tym niekomfortowo. Gdy jego gapienie się przekraczało 10 sekund, zwyczajnie opuszczałam pomieszczenie. Wszyscy byli już przyzwyczajeni do mojej przypadkowej obecności, ponieważ patrzał na mnie więcej niż 10 sekund często
    Kiedy zorientował się, że to on był powodem dla którego wychodziłam z pokoju, znalazł sposób by uniknąć przyłapania i spoglądał na mnie tak czy inaczej. Nie mogłam oprzeć się chęci rozglądania się dookoła co kilka sekund. Ale wtedy przypomniałam sobie, że nie powinnam o nim myśleć i przestać się interesować.

    Ze względu na to, że nie byłam już dłużej skupiona na Fabianie, dowiedziałam się wiele o pozostałych mieszkańcach akademika. Wiedziałam, że Alfie chciał zostać aktorem, Mick śledził plan zajęć teatralnych, ale miał zbyt wiele wątpliwości, by się zapisać. Amber została zaproszona na staż w przyszłe wakacje do biznesowej linii modowej. Patricia była bardziej zainteresowana muzyką niż zajęciami artystycznymi. Joy lubiła robić dużo zdjęć-

Nie mów jego imienia, nie mów tego, nie mów tego.

Innym słowem, życie szło naprzód.

    Amber próbowała przekonać mnie, bym wybrała się z nią na zakupy, a ja kontynuowałam sprzeciwianie się. Spróbowała nawet użyć logiki przeciw mojej upartości. To, że potrzebuję płaszcza zanim odmrożę sobie tyłek, że nie mogę przecież nosić tych samych, kilku bluzek z długim rękawem przez cały czas. Chciała również przekupić mnie gorącą czekoladą.

Zaczynało działać, ale nie przyznałam się do tego.

    Próbowałam przygotować gorącą czekoladę samemu, gdy wszyscy zajęli swoje miejsca na wieczór filmowy, ale zakończyło się to marnie. Nikt nie wiedział, co tak na prawdę robiłam, a na koniec czekolada wyeksplodowała w mikrofalówce i - gdy otworzyłam drzwiczki - moja bluzka....
    Gdy tak stałam, wszyscy oprócz Fabiana śmiali się, moja skóra prawie paląca się przez gorącą czekoladę rozlaną na mojej bluzce. Nie wiedziałam co zrobić, gdzie były ręczniki papierowe czy jak porządnie przygotować gorącą czekoladę.

    Fabian wszedł do kuchni i sięgnął po ręczniki papierowe, których nie mogłam znaleźć, Zaczął wycierać wnętrze mikrofalówki. Ja starałam się wycierać bałagan znajdujący się na mojej klatce piersiowej, unikając spoglądania na Fabiana i mając nadzieję, że nic nie prześwituje z spodu.

    Do czasu gdy skończyłam zajmować się sobą, Fabian miał wyczyszczoną mikrofalę i włożył do niej nowy kubek z gorącą czekoladą. Przez ten cały czas, starałam się utrzymać go w zasięgu wzroku.
    Chciałam podziękować, ale nie wiedziałam jak, więc nawet nie próbowałam. Wyszedł bez słowa i usiadł na kanapie. Ja poszłam na górę by zmienić bluzkę i wróciłam by zobaczyć gorącą czekoladę czekającą na mnie.

Smakowała milion razy lepiej, niż ta, którą miała zrobione Amber.

X

- Nie zdam! - wybuchnął Jerome, podskoczyłam, prawie spadając z krzesła - Malowanie akwarelą jest najbardziej niedorzeczną sztuką z którą miałem styczność i dostanę z tego jedynkę!

    Była to niedziela i wszyscy oprócz Micka i Mary byli w salonie siedząc nad różnymi szkolnymi projektami po lunchu. I najwidoczniej, Jerome miał problemy a nikt nie wiedział jak pomóc.

- Przykro mi Jerome, ale nikt z nas nie miał zajęć z akwarelami - powiedział Fabian, który siedział obok niego - Może powinieneś poszukać czegoś online.
- Już próbowałem - burknął

Podeszłam do niego z notatką zanim zdążyłam się zastanowić, co tak na prawdę robię

Miałam zajęcia z akwareli. Mogę pomóc?

    To prawda - nauczyciel który wysłał podanie do szkoły, praktycznie był fanem akwareli. Gdy on nie mógł mnie odebrać ze szkoły na czas, nauczyciel oferował mi dodatkowe projekty do pracy. Większość tyczyła się pracy z akwarelami. Mimo, że wolę szkice i farby akrylowe, wiedziałam nieco o różnych trikach.

- Byłoby wspaniale - powiedział, zaskoczenie koloryzujące jego słowa - Chodź, usiądź - powiedział, wskazując na miejsce obok siebie, jednoznacznie będąc osobą miedzy Fabianem i mną. Z przyjemnością zajęłam miejsce i zaczęłam bazgrać w notesie

Jakie jest twoje zadanie i jaki masz problem z nim?

- Miałem zamiar namalować tygrysią lilię jak tą - powiedział, pokazując mi zdjęcie pomarańczowej lilii i kontynuując - Ale nie wychodzi mi. Farby rozlewają się wszędzie i gdy próbuję to wysuszyć i nałożyć nową warstwę, kolory mieszają się i znów wszystko rozlewa się.

Na szczęście, wiedziałam jak temu zaradzić

Trik polega na tym, że powinieneś zmoczyć płótno zanim zaczniesz. Naszkicuj kwiat i zmocz jeden z jego płatków. Wtedy zrób farbą kleksa lub dwa. Jeśli nie nałożysz zbyt dużo, wyschną one równocześnie z namoczoną częścią. Tylko upewnij się, że płótno jest równo ułożone, gdy nakładasz farbę. Musisz przechylać je na wszystkie strony, by rozlać farby, a gdy dopłynie do brzegów, znów położyć płasko. 

- To ma.... rzeczywiście sens - uśmiechnął się do mnie szeroko - Popracuję nad tym przy stole w jadalni by mieć równe podłoże. Mogłabyś pójść ze mną i dać jeszcze krótką instrukcję na początek? - wzruszyłam ramionami i przytaknęłam. On wstał i zaczął zbierać swoje rzeczy, niszcząc ścianę między mną a Fabianem. Nieumyślnie spojrzałam na niego

On, chociaż raz nie patrzył na mnie

    Miał wkuty wzrok w zadaniu domowym z historii z taką ogromną irytacją, że prawie chciałam mu zaoferować pomoc. Zaskoczyło mnie to, ponieważ był jednym z najlepszych uczniów z historii. Co mogłoby mu aż tak przeszkadzać?
    Wtedy podniósł swój wzrok na mnie, nasze oczy spotkały się po ponad tygodniu i zdałam sobie sprawę, że może to nie zadanie tak bardzo mu przeszkadza.

Wyszłam do jadalni krótko po tym.

X

Fabian

    Traciłem zmysły
- Amber, ona nawet na mnie nie spojrzała przez 9 dni! - Przeczesałem włosy ręką, czochrając je w różnych kierunkach - Zwariuję, przysięgam. Nie wiem co zrobiłem źle!
- Fabian, musisz się uspokoić i zastanowić. Co wydarzyło się w wieczór przed dniem w którym przestała się do ciebie odzywać?

    Próbowałem cofnąć się myślami

Więc, idę do łóżka - ogłosił Jerome - Seksualne napięcie tutaj jest takie ogromne, że idę spać tak wcześnie by to ominąć. Dobranoc wszystkim - opuścił pomieszczenie nie mówiąc nic więcej. Wszyscy mieli różniące się odpowiedzi na te słowa

Miałem ochotę zabić Jerome'a

    Poczułem jak moje policzki pieką i odwróciłem się od Niny, skupiając się na swoim jedzeniu. Wyglądała na zdezorientowaną. Była tak cicho, że do czasu gdy podniosłem wzrok by przeprosić, ona odeszła od stołu na górę, wślizgując się do swojego pokoju.


- To był wieczór w którym Jerome zażartował sobie z seksualnego napięcia - jęknąłem - Chciałem przeprosić, ale do rana obstawiałem, że pójdzie to w zapomniane i nie chciałem do tego wracać
- Mogło to być to, ale następnego ranka znalazłam ją śpiącą na kanapie w salonie. Powiedziała, że nie mogła spać i poszła tam by rozproszyć myśli i zasnęła, ale wyglądała jakby kłamała - powiedziała Amber - gdy chciałam ją o to zapytać, wyciągała już notatkę, z pytaniem, czy zapewnię jej abyś nie usiał obok. Nie chciała powiedzieć dlaczego.
- To jest niemożliwe - zajęczałem - Powinienem porozmawiać z nią, czy czekać aż ona sama podejmie ten temat?
- Nie wydaje mi się aby kiedykolwiek do ciebie z tym przyszła. Wygląda na to, że jest śmiertelnie nastawiona, że nie będzie się do ciebie odzywać do końca lat szkolnych - odpowiedziała - Ja poszłabym do niej -  wziąłem głęboki oddech i przytaknąłem
- Powiedziała, że czuła się bezpiecznie w moich ramionach gdy niosłem ją do Domu Anubisa - powiedziałem cicho - Chcę sprawić by ponownie czuła się tak bezpiecznie - Amber patrzała z szerokim uśmiechem, ale szybko zmył się z jej twarzy - Co?
- Dzień w którym zabrałeś Joy do ogrodu by pozowała, a ja szukałam Niny? - przytaknąłem, nie będąc pewien do czego zmierza - Nie znalazłam jej przez godziny
- Co?
- Znalazłam ją w lesie bez płaszcza, czapki czy czegokolwiek. Jej usta dosłownie zmieniały kolor na niebieski. Gdy namówiłam ją by wrócić do domu, zamartwiała się, że będziesz w środku. Musiałam ją przekonać, że nadal szkicowałeś Joy w ogrodzie zanim postawiła nogę za próg drzwi -  Każde słowo raniło mnie głębiej i głębiej
- Boże, na prawdę to spieprzyłem
- Nigdy wcześniej nie próbowała gorącej czekolady - powiedziała cicho Amber - Patrzała na napój jakby był cudem. Jaka osoba nie piła nigdy w życiu gorącej czekolady?
- Jaka osoba nigdy nie miała śniadania, tylko dwa małe posiłki w ciągu dnia? - odburknąłem, pamiętając notatkę z pierwszego dnia jej pobytu - Dzieje się coś na prawdę bardzo złego, tylko, że nie mogę wpaść na pomysł co to mogłoby być. Myślę... - westchnąłem, wziąłem głęboki oddech i powiedziałem rzecz o której próbowałem nie myśleć odkąd poznałem Ninę
- Myślę że była wykorzystywana... w sensie... wiesz co mam na myśli..

Amber nie wyglądała na zaskoczoną. W zamian, przytaknęła, na jej twarzy była wymalowana powaga.

- To pasuje. Jej strach przed wszystkimi dookoła i ogólnie strach przed dotykiem. Może miała chłopaka który ją wykorzystywał... - Potrząsnęła głową - Nie wiem. Tak czy inaczej, jest teraz z dala od tej osoby, prawda? Możemy jej pomóc, po prostu będąc przy niej. Dużo rozluźniła się od czasu gdy tu trafiła i jestem święcie przekonana, że głównie dzięki tobie, ale także dzięki mnie i pozostałym z Anubisa
- Denerwuje mnie to - odpowiedziałem, mój głos prawie przypominający warkot -  Myśl o kimś krzywdzącym ją, wymagającym tyle, że jest przerażona wszystkimi i wszystkim dookoła. Myślę, że dotyk oznacza dla niej ból.

Doszliśmy do Anubisa, budynek górował nami. Wziąłem głęboki wdech.

- Więc nauczysz jej przeciwności od bólu - powiedziała z świadomym, smutnym uśmiechem - Porozmawiamy na ten temat później. Teraz dalej, bierz ją tygrysie! - Wepchnęła mnie do przedpokoju. Uśmiechnąłem się na nią nerwowo i ruszyłem na górę. Wtedy z zawahaniem otworzyłem drzwi

- Nina?

***

WAKACJE!
Wytrwaliśmy, wszyscy jesteśmy zwycięzcami!
Skończyłam gimnazjum. A zaczęłam oglądać HoA gdy zaczynałam gimbazę, a w sumie to gdy kończyłam 6 klasę. Czas mija zbyt szybko....
Co do tego rozdziału, to nie potrafię się określić, był on trudny do tłumaczenia. Spędziłam jakieś 1,5 godziny na opisach technik malarskich by to dobrze zrozumieć i przetłumaczyć. Jednak mogę zapewnić, że 12 rozdział będzie niesamowicie zarąbisty - jeśli chodzi o fabułę, oczywiście. Fajny i szybki obrót spraw, O 180 stopni, no... a potem o kolejne 180 stopni. Ktoś skojarzył co mam na myśli?
To chyba wszystko, właśnie zjadłam całą "półeczkę" Alpejskiego Mleczka (Milka rządzi!!) i za słodko mi w gębie, ok, nic.

Skoro następny rozdział będzie taki świetny (musicie wierzyć na słowo) to pewnie chcecie też świetny spojler zaspokajający pragnienie, ponieważ rozdział ten, pojawi się ZA 2 TYGODNIE (wyjeżdżam na weekend, chyba)

A więc, aby pojawił się ten supi spojler, do supi następnego rozdziału, mogę liczyć na 5 komentarzy?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

~Klaudia

sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 10

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer  

Nina's POV

    Dlaczego w ogóle zależało mi na Fabianie?
To pytanie nurtowało mnie, gdy ślepo szłam przez trawy. Kolejne akademiki pojawiały się na horyzoncie. Moje zęby dygotały, ale nie czułam chłodu. Byłam zbyt pochłonięta swoimi zdezorientowanymi myślami.

    On był ja puzzle. Zagadka owinięta w zagadkę. Robiłam złe rzeczy, ale on nie robił nic, by mnie ukarać. Wyglądał na zranionego, gdy się od niego oddaliłam, fizycznie czy psychicznie. Postępował jakby mu zależało. Ale to niemożliwe.

Nikomu na mnie nie zależało.

    Jestem psychicznie zniszczoną, nie mówiącą, płochliwą i brzydką nastolatką, z zewnątrz. Od środka, jestem używanym kawałkiem śmiecia, który nie zasługiwał na miłość, dbałość. Byłam bita, wykorzystywana i głodzona przez tak długi czas, że ledwo rozpoznawałam ból. Zbyt pokryta bliznami by zasługiwać na miłość. Czy sądzisz mnie za moje wnętrze, czy zewnątrz - to i to jest złe. Złącz to razem i jestem  czymś, co ktoś mógłby wsadzić do przytułku dla szurniętych.

Nikomu na mnie nie zależało. Nikomu nie powinno na mnie zależeć. Nikomu kiedykolwiek będzie na mnie zależeć.

Więc dlaczego on zachowywał się jakby mu zależało?

    Nie ważne jak bardzo próbowałam, nie znalazłam na to odpowiedzi. Jedyne moje domysły były takie, że czekał, zdobywał moje zaufanie, zanim mnie zrani. Cichy głos na końcu moich myśli szeptał, że Fabian nie zrobiłby tego, ale ignorowałam to.
    Ledwo co zorientowałam się, że dotarłam do okolic lasu i jakoś skończyłam skulona na ziemi, próbując zatrzymać swoje ciepło. Nie byłam pewna, czy będę w stanie znaleźć drogę powrotną do domu, jeśli spróbowałabym. Jest mi to z resztą obojętne.

    Byłam tak bardzo głupia. W jakiś sposób, pozwoliłam maleńkiej części mnie zacząć rozpoznawać go jako przyjaciela. Kogoś, komu mogłam zaufać. Ale na koniec, zaufanie przynosi ból, nie ważne jak bardzo ktokolwiek chciałby to powstrzymać. Zaufanie komuś, było jak otwarcie się na destrukcję, ufając komuś, dawaliśmy zgodę na destrukcję.

Już byłam wystarczająco zniszczona. Niebiosa wiedziały, że nie potrzebuję więcej bólu.

    Muszę przywrócić wszystko do pierwotnego porządku. Muszę pozostać w dystansie. Muszę być obojętna gdy Fabian na mnie spojrzy, czy Jerome wymyśli o nas żarty. Muszę być tak przestraszona na myśl o nim w moim pokoju, jak byłam gdy stało to się pierwszy raz. Fabian musi stać się następnym mieszkańcem domu Anubisa, nie chłopakiem który się do mnie uśmiechał i rozmawiał ze mną, jakbym była jego przyjaciółką.

I muszę to przywrócić teraz.

    Dziwnym sposobem, cieszyłam się z ostrzeżenia Patrici i Joy o Fabianie. Jestem pewna, że zrobiłabym to wkrótce tak czy inaczej, ale im dużej zatracałam się ufając mu, tym bardziej raniłoby gdybym w końcu się odsunęła. To wszystko ożywiło zostało ożywione wcześniej i mogłabym tylko dziękować tym dwóm dziewczynom za pomoc.

    Większa, silniejsza część mnie powoli zaciemniała istnienie części, która chciała zaprzyjaźnić się z Fabianem. Czułam jak brała ostatni oddech, a potem nic. Nagle poczułam się pusto - bynajmniej bardziej pusto niż zazwyczaj. Ale poczucie pustki, to coś z czym potrafię sobie poradzić. Coś do czego jestem przyzwyczajona.

- Nina? - głos Amber w niespodziance wyrwał mnie z mojej własnej skóry. Byłam tak zatopiona w swoich myślach, że nie usłyszałam jak nadchodzi - Nareszcie, szukałam cię przez wieki... Nina, twoje usta stają się niebieskie. Nie masz kurtki?

Właściwie to nie miałam.

- No wstawaj, idziemy zanim zamarzniesz na śmierć. Nie chcesz tego, tak? - zamilkła, jakby czekała aż rozśmieję się. Nawet nie mrugnęłam okiem - Okay poważnie, wstawaj. Potrzebujesz pomocy?

    Potrzebowałam, ale nie miałam zamiaru o to prosić. Pomoc zaliczała do siebie dotykanie. Chwyciłam gałąź drzewa i użyłam jako dźwignię, by się podnieść. Czułam jak chwieją mi się kolana, ale nie zapadły się pode mną. Uznałam to za wygraną.
    Amber zaczęła zdejmować swój puszysty płaszcz, spoglądając na moją drżącą postać i natychmiast dałam jej znać gestem by przestała. Patrzałyśmy na siebie, walczyłyśmy wzrokiem. Najwidoczniej wygrałam, bo z powrotem założyła go na siebie. Szłyśmy, wszystko było zdecydowanie za cicho.

    Dotarcie do Anubisa zajęło nieco czasu. Nie zorientowałam się, jak daleko powędrowałam. Gdy dom pojawił się w zasięgu wzroku, poczułam zapaść formującą się w moim brzuchu. Musiało to się ujawnić na mojej twarzy, ponieważ Amber zaczęła zapewniać mnie moment później.

- Fabian jest w ogrodzie, rysuje Joy. Bynajmniej było tak, gdy ostatni raz sprawdzałam - jej głos był cierpki - Prawie wyszedł aby cię szukać, ale Joy chciała pozować zaraz po śniadaniu, więc zaproponowałam, że to ja ciebie poszukam - Nie mogłabym być bardziej uradowana obrotem sytuacji.

    Nie byłam w stanie znieść teraz jego widoku. Wciąż budowałam ścianę między sobą, a duszącą się częścią mnie która chciała poznać go lepiej. Budowla zapadłaby się, gdybym ujrzała Fabiana zbyt wcześnie. Potrzebowałam czasu, by ułożyć myśli.

- Idź do swojego pokoju, zrobię dla nas gorącą czekoladę - zaczęłam protestować, ale wskazała na mnie palcem, a gdy znów się odezwała, jej głos był stanowczy - Nie jesteś w stanie mnie przekonać. Zrobię to tak czy inaczej. Na górę. W tym momencie. Wskocz pod kołdrę i ugrzej się jakby nie było jutra.

Westchnęłam, wiedząc, że jest to bitwa nie do wygrania i wspięłam się po schodach.

    Amber przyszła po kilku minutach, trzymając parujące kubki. Brałam łyk co kilka sekund i przyglądałam się napojowi w zastanowieniu. To było takie słodkie i czekoladowe; byłam pod wrażeniem kogokolwiek kto to wymyślił. Amber zaśmiała się z mojej reakcji

- Wyglądasz jakbyś nigdy wcześniej nie próbowała gorącej czekolady - zażartowała. Wtedy zorientowała się, że rzeczywiście nie próbowałam

Zamilkła.

    Po krótkiej chwili wyszła, zabierając ze sobą oba puste kubki. Wtulałam się w kołdrę dopóki na reszcie przestałam się trząść.
    Kiedy tak się stało, usiadłam i wyjęłam pracę, którą przygotowywałam dla Fabiana - ptak. Biały ptak podczas lotu, wzbijający się w nocne niebo, dookoła wirujące kolory.

Moment później, podeszłam do kosza.

    Wtedy wyjęłam szkic, który Fabian zrobił dla mnie, w pełni stanowcza, by wyrzucić to również, ale za drugim razem gdy na to spojrzałam, wiedziałam, że nie mogłabym. Więc w zamian, złożyłam i włożyłam do szuflady stolika nocnego, obiecując sobie, że nigdy więcej tego nie rozłożę.

Wiedziałam co miałam do zrobienia.

    Nie zależy mi na Fabianie. Nie ufam mu. Jego imię nie mogło wywrzeć na mnie żadnej reakcji tak jak Micka. Fabian jest współlokatorem, kimś kogo widuję każdego dnia. Kimś, kto nie doprowadzał mojego serca do galopu za każdym razem, gdy go widziałam. Kimś, komu zależało na innych, w szczególności na Joy i nie zależało mu na mnie. Ponieważ jestem osobą ma której nikomu nie zależy, w szczególności jemu.

Nie zależy mi na Fabianie. Nie ufam mu...

    Powtarzałam sobie to na okrągło w myślach, aż powtarzałam to, kompletnie nie skupiając się na tym. Nabrałam powietrza do płuc. Wypuściłam je. Zeszłam na dół na lunch.

    Gdy Fabian i Joy weszli przez drzwi, śmiejąc się do rozpuku, nie czułam nawet ukłucia bólu. Gdy Fabian zapytał się, czy mogłabym podać masło, nie spojrzałam na niego. Wzdrygnęłam gdy jego dłoń otarła o moją i ignorowałam jego przepełniony bólem wyraz na twarzy. Gdy Fabian zatrzymał mnie w drodze do pokoju po posiłku i zapytał się czy wszystko w porządku, mrugnęłam i przytaknęłam, bez emocji.

    Nie czułam przypływu zdezorientowania, bólu, zazdrości, ponęty czy czegokolwiek, czegokolwiek, czegokolwiek

Nic nie czułam.

***

Wszelkie zażalenia co do rozegrania fabuły nie do mnie, ja tu tylko tłumaczę, oops...
Mamy za sobą prawie 1/6 fanfiction. Razem z epilogiem są 62 rozdziały + po drodze 1 alternatywny, to już od Was będzie zależeć, czy będziecie chcieli go czytać.
Za tydzień będziemy wolnymi ludźmi, yay! Mam nadzieję że pójście na ogłoszenie listy rekrutacyjnej będzie dla mnie tylko formalnością, wyniki egzaminów nie są super mega rewelacyjne, ale łącznie z ocenami 130/200pkt starczy mi by się dostać do technikum :)
Następny rozdział... nie potrafię sobie przypomnieć co tam będzie haha, ale nie mogę się doczekać, aż dodam 12, jest on świetny, jeśli chodzi o fabułę. Jeśli chodzi o tłumaczenie to już inna sprawa bo w końcu jestem tylko człowiekiem, ok

Kolejny rozdział: 27/06/15

Again, ucieszyłabym się, widząc komentarze od każdego, kto przeczytał rozdział :)


Spojler za 7 komentarzy
Potrzebuję motywacji

~Klaudia

PS. Dziękuję za ponad 4 200 wyświetleń, to jest niesamowite! xx

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer  

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 9

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer 

Nina's POV

Drzwi uderzyły o ścianę, wybudzając mnie z snu i niemal śląc z łóżka na podłogę.

- Amber, jest tutaj! Przyszło!
    W drzwiach stała Joy z błyszczącymi oczami. Trzymała w ramionach gigantyczny karton, ale nie byłam w stanie zobaczyć od czego on był. Ona nawet na mnie nie spojrzała, zamiast tego, czekała na reakcję Amber, która nawet się nie poruszyła.
- Joy, Nina spała. Wiesz że jest chora, potrzebuje odpoczynku - Spojrzała na moją przerażoną twarz - Sorry Nina, ona zawsze jest zbyt podekscytowana jeśli chodzi fotografię.

Joy nadal się mną nie przejmowała. Przeszła wzdłuż pokoju i położyła ogromny karton na łóżku Amber, szeroki uśmiech nadal widniejący na jej twarzy.

Fotografia?

- Daj spokój, pomóż mi to otworzyć!
Amber sięgnęła po parę dużych nożyczek, zaraz po posłaniu mi przepraszającego spojrzenia i zaczęła przecinać tekturę. Joy z każdą sekundą była bardziej podekscytowana aż wyjęła to co było w środku.

    Joy trzymała w ręce duży, drogi bardzo fajny aparat. Zapisnęła, jakby była Amber i wyjęła pozostałe rzeczy - dwa obiektywy, kilka kart pamięci, ładowarkę, pasek i parę innych rzeczy których nie potrafiłam nazwać. Włożyła kartę pamięci i zamontowała jeden z obiektywów. Włączyła aparat a on natychmiast obudził się do życia, wydając z siebie cichy dźwięk.
- To wszystko o czym śniłam - wyszeptała, patrząc się na urządzenie. Obróciła się do Amber - Powiedz 'seeer'

    Przyglądałam się wszystkiemu w ciszy, nieco przytłoczona jej entuzjazmem. Gdy aparat obrócił się w moją stronę i wydał z siebie charakterystyczny dźwięk, schowałam się pod kołdrę.
- Aw, czyżby ktoś stawał się nieśmiały przed aparatem? - jej głos był drwiący.
- Joy, daj spokój. Ona jest chora a ty ją obudziłaś
- W porządku, przepraszam Nino. Możesz wyjść z ukrycia. Będę ciszej. A w zasadzie to wychodzę. Mam zamiar wypróbować aparat na Fabianie - gdy powiedziała jego imię, zaczęła chichotać, a potem słyszałam ją pakującą swoje rzeczy.

Zamiast znów spać, usiadłam i wyjęłam swoje plastyczne przybory.

Czas zabrać się za podarunek dla Fabiana.

X

    Byłam w stanie dotrzeć na dół i dojść do stołu tego wieczoru. Fabian i Amber ucieszyli się widząc mnie wlokącą się do jadalni.
- Gorączka prawie całkowicie Ci minęła - powiedziała Trudy po delikatnym dotknięciu mojego czoła - Nie jest tak źle jak wcześniej, do rana powinna zniknąć. Będziesz mogła usiąść z wszystkimi przy stole.

Oh, świetnie. Otoczona ciałami, gorącem i hałasem. Tylko tego potrzebuję.

    Ale gdy Fabian usiadł obok mnie, a nie między Amber i Joy, zdecydowałam że może nie będzie mi to tak bardzo przeszkadzać.
    Joy bawiła się aparatem, robiła zdjęcia potrawom zamiast je jeść. Nie jestem pewna czy udało jej się ująć mnie na jakimś zdjęciu - celowo ukrywałam się za swoim jedzeniem lub Fabianem, który mówił coś o szkole.
- Hej, um... - spojrzał na mnie, jego policzki barwiące się na blady róz - Mam wybrać kogoś z mieszkańców domu Anubisa do projektu i narysować. Rysowałem wszystkich tutaj już wiele razy, a ciebie tylko jeden i wyszło to całkiem nieźle, więc... Zgodziłabyś się zostać moją modelką?

    Amber, która rozmawiała z Alfiem i Joy, która robiła zdjęcia - obie zamarły i spojrzały na mnie. Każda miała zupełnie inny wyraz twarzy. Jedno to zadowolenie, drugie to ból i złość.

Czułam jakby moje policzki płonęły.

- Jest okay jeśli nie - pośpieszył Fabian, widząc moją reakcję - Całkowicie zrozumiem i nie będę obrażony czy coś. Pomyślałem, że zapytam. To nie jest żaden przymus... Możesz pozować gdziekolwiek i jakkolwiek chcesz.

Cały stół zamilkł widząc twarze Joy i Amber

Cisza

- Jeśli ona nie chce, to ja z chęcią - wtrąciła się Joy - Znam również idealne miejsce
Fabian nawet na nią nie spojrzał, zbyt zajęty oczekiwaniem na moją odpowiedź.

Przytaknęłam

    Uśmiech który namalował się na jego twarzy w odpowiedzi, prawie całkowicie zniszczył moje obawy przed tym, jak bardzo będę tego żałować.
- Zaczekamy aż znów będziesz zdrowa. Możemy zrobić to na zewnątrz w zależności od tego gdzie chcesz pozować. Ochładza się nieco na dworze. Nie chcę aby ci się pogorszyło - Nie, zdecydowanie nie. Już narobiłam sobie wystarczających zaległości w szkole
    Wszyscy starali się prowadzić dalej swoje konwersacje, ale Joy w ciszy mieszała jedzeniem na talerzu i wszyscy znów zapadli w ciszy. Wzięłam się za swoje jedzenie, rumieniąc się.

- Więc, idę do łóżka - ogłosił Jerome - Seksualne napięcie tutaj jest takie ogromne, że jestem w stanie iść spać o tak wczesnej porze, byle to ominąć - Opuścił pomieszczenie, nie mówiąc nic więcej. Alfie wybuchnął śmiechem i poszedł za nim. Amber wyglądała jakby była gotowa mu przywalić, niezadowolona mina Joy, tylko się pogłębszyła. Patricia przyglądała się z uśmiechem. Mara i Mick nawet nie zwracali uwagi.
    Fabian nagle zdecydował nie patrzeć się w moją stronę, jego policzki znów przybierające różowy kolor i dopiero wtedy zrozumiałam, że komentarz o napięciu seksualnym dotyczył Fabiana i mnie.

Zanim Fabian znów podniósł swój wzrok, ja byłam już na górze wślizgując się do pokoju.

X

    Po całym wypoczynku jaki zafundowałam sobie w przeciągu kilku ostatnich dni, nie potrafiłam zasnąć. Obracałam się z boku na bok co chwilę. Jestem pewna, że irytowałam tym Amber. Rozważałam kontynuowanie swojej pracy dla Fabiana, ale potrzebowałabym większego światła, a to zdecydowanie nie jest odpowiedni moment na włączenie go.

Co zrobić, co zrobić...

    Następną rzeczą którą pamiętam, to że wychodziłam z pokoju i schodziłam na dół, prawdopodobnie łamiąc zasady, ale chociaż jeden raz nie obchodziło mnie to. Z wielką ulgą, okazało się że schody nie skrzypiały i mogłam dojść na parter bez żadnego hałasu.

- Cześć
Odwróciłam się w stronę z której dobiegał głos, wysyłający mnie na podłogę. Dłoń chwyciła mnie za nadgarstek, podciągając mnie i ratując od twardego spotkania z posadzką.

Przede mną stały Joy i Patricia

O słodki Jezusie...

- Nie możesz spać? - zapytała Patricia, wchodząc do salonu i rozsiadając się na kanapie - My również. Przy okazji, idealna pora; chciałyśmy porozmawiać z tobą przez chwilę.
    Nie miałam pojęcia do czego to ma prowadzić i całkowicie mi się to nie podobało. Wyciągnęłam notes z tylnej kieszeni.

Zeszłam tylko na dół, by się czegoś napić. Za sekundę wracam na górę, przepraszam że przeszkodziłam

- Za cholerę nie potrafisz kłamać, więc siadaj - powiedziała Patrycia buntując się i wskazując na miejsce między nią a Joy. Mimo, że wiedziałam, iż będę tego żałować, usiadłam.
- Więc. Nina. Myślę, że to czas by dowiedzieć się nieco więcej o sobie. Przepytamy cię na temat kilku rzeczy, a gdy nam odpowiesz, my również odpowiemy na te same pytania. Brzmi dobrze? Dobrze

Na prawdę nie podobało mi się to

- No to zacznijmy od czegoś prostego. Jaki jest twój ulubiony kolor? - zapytała

Szary

    Nie chodzi mi dokładnie o szary, raczej kolor nieba tuż przed wschodem słońca - jest to idealne do malowania - ale nie miałam zamiaru wywodzić się przed nimi na ten temat.
- Szary... ciekawe - powiedziała Joy, marszcząc swój nos w niechęci - Więc, mój to fiolet a Patricii, czerwony. Ulubione jedzenie?

Nie mam ulubionego

- Moje to naleśniki autorstwa Trudy, a Joy uwielbia frytki - powiedziała Patricia. Mały uśmiech na jej twarzy ciągle rósł - Teraz... masz crusha?

Ta, myślałam, że to doprowadzi do tego.

Nigdy nie byłam nikim zainteresowana

Joy zaśmiała się - Trudno mi w to uwierzyć, ale okay, przepuśćmy to. Nie wydaje mi się aby Patricia była również kiedykolwiek kimś zainteresowana. Mi za to od lat podoba się Fabian.
    Tak, domyśliłam się

Moje serce zaczęło bić szybciej i poczułam się otoczona Wdech, wydech. Wdech, wydech

- Co byś zrobiła, gdyby inna dziewczyna dobierała się do chłopaka, który ci się podoba?

Nie wiem. Nic takiego nigdy mi się nie przytrafiło.

- A więc, chciałabyś wiedzieć co ja bym zrobiła? - Jej głos nabrał tonu który za nic w świecie mi się nie podobał - Zadbałabym o to, by konkurencja została wykluczona z gry. Łapiesz moje przesłanie?

Wdech, wydech. Wdech, wydech...

Nie jestem zainteresowana Fabianem. Nie stoję na drodze.

- Jak mówiłam, nie potrafisz kłamać - wtrąciła się Patricia - Nie chcę widzieć swojej najlepszej przyjaciółki zranionej, więc wypowiem się za nią. Jutro, pójdziesz do Fabiana i odmówisz modelowania oraz zasugerujesz by wziął Joy. Po tym, masz go unikać jakby miał Plague. Zrozumiano?

    Przytaknęłam szybko, starając się utrzymać oddech w normie. Już rozmyślałam nad odmówieniem mu, to nic wielkiego... bynajmniej tak sobie powtarzałam.
- Dobrze - powiedziała Joy - Myślę że pora na nas, by położyć się do łóżka. Śpij dobrze Nina - Po tym, razem z Patricią wyszła z pokoju.

Wdech, wydech. Wdech, wydech.

   Pomijając fakt, że zeszłam na dół, ponieważ nie mogłam zasnąć i miałam zbyt dużo energii, teraz byłam wykończona. Nie wydaje mi się, abym była w stanie dojść na górę. Ta cała konfrontacja wyssała ze mnie resztki energii jaką miałam wcześniej.

Bez namysłu, skuliłam się w sobie na kanapie i zamknęłam oczy.

Wdech, wydech. Wdech, wydech

Zasnęłam zanim doszłam do końca cyklu.

X

- Nina... wstawaj, obudź się...
Otworzyłam oczy, by ujrzeć Amber stojącą nade mną, trzymającą swoje dłonie na ustach.
- Masz szczęście że znalazłam cię tutaj przed innymi. Mogłabyś wpaść w kłopoty. Dlaczego spałaś tutaj? Budziłam cię?
Zaspana sięgnęłam po notes, starając się wypędzić mgłę z mojego umysłu.

Nie mogłam spać, więc przyszłam tutaj na dół

Wspomnienie o wydarzeniach z nocy uderzyło mnie w brzuch jak tona cegieł. Amber natychmiast zauważyła we mnie tą zmianę 
- Co? O co chodzi?

Nic. Wszystko w porządku.

Zagłuszyłam swoje zmartwienia i wstałam. Zachwiałam się, ale udało mi się pozostać na nogach.

- Wszyscy się ubierają. Trudy przygotowuje w kuchni śniadanie, ale nie widziała cię, więc jest dobrze. Idź, usiądź przy stole, pozostali dojdą tu za minutę.
Przytaknęłam zmęczona i zmusiłam siebie by dojść do stołu, osuwając się na jedno z krzeseł. Po chwili weszli Jerome i Alfie.
    Gdy słyszałam kroki na schodach, obróciłam głowę by zobaczyć kto nadchodzi. Moje przypuszczenia stały się prawdą, gdy przez próg przeszły Patricia i Joy, śmiejąc się. Amber, która właśnie zajęła miejsce obok mnie, wywróciła oczami. Znów wyciągnęłam notes, od razu zauważyła.

Proszę, upewnij się że Fabian nie usiądzie obok mnie.

- Dlaczego?- zapytała zirytowana

Bez powodu. Proszę?

- W porządku - Najwidoczniej miałam świetne wyczucie czasu, ponieważ Fabian wszedł do jadalni zaraz po tym, jak schowałam notes w kieszeni. Miał zamiar usiąść po jednej z moich stron, ale Amber chwyciła go za rękę.
- Sorry Fabian, ale Mara zarezerwowała sobie już to miejsce. Możesz usiąść obok mnie
- Ale...
- Siadaj - Oboje spojrzeli na siebie i spuścili głowę. Nie byłam w stanie dojrzeć twarzy Amber, ale widziałam Fabiana. Coś przebłysnęło w jego oczach - zrozumienie? - i spojrzał na mnie. Natychmiast wbiłam wzrok w swój pusty talerz. Słyszałam jego głęboki oddech.
- Dobra - kątem oka widziałam go, jak siadał z drugiej strony, obok Amber.

Joy uśmiechnęła się

- Ah Nino, wyglądasz znacznie lepiej. Wszystkie kolory wróciły na twoją twarz, więc jest dobrze - Powiedziała Trudy, wykładając naleśniki na mój talerz - Znów będziesz mogła nareszcie zjeść pełną porcję!
    Wątpiłam w to. Mój brzuch nie miał się zbyt dobrze i nie miało to związku z chorobą
- Oh tak, Nina, kiedy chciałabyś rozejrzeć się nad miejscem do pozowania? Jest sobota, nie mamy lekcji, więc mi pasuje.

Upuściłam widelec

    Miałam nadzieję, że wdrąży ten temat później, więc miałabym czas, by wymyślić dobry powód w przykrywce.
- Nina? - Wydawał się być zmartwiony. Mogłam poczuć na sobie jego wzrok, płonący jak biały ogień. Ostatecznie, wyjęłam notes.

Zmieniłam zdanie. Przepraszam za pokrzyżowanie planów.

Podałam to do Amber, która przekazała Fabianowi.
- Dlaczego? - w jego głosie znajdował się ból i zastanawiałam się, czy go uraziłam.

Nie czuję się z tym komfortowo. Przepraszam. Masz za to Joy.

- Jesteś pewna?
Podniosłam głowę, więc mogłam spojrzeć mu w oczy. Miałam nadzieję, że nie będzie mu to przeszkadzać. Bez zawahania, przytaknęłam
- Um okay, tak mi się wydaje. Daj mi znać jeśli zmienisz zdanie. Joy? - Spojrzała na niego z promiennym uśmiechem - Chciałabyś dla mnie pozować?
- Pewnie że tak, Fabian! Mam już nawet wypatrzone idealne miejsce. Myślałam, że moglibyśmy zrobić to w ogrodzie, przy tym krzewie różanym gdzie... - Dźwięki dookoła mnie zaniknęły. Gwałtownie odsunęłam talerz z naleśnikami

Czułam że będę chora

    Następną rzeczą jaką pamiętam, było wybiegnięcie z jadalni do drzwi wejściowych. Otworzyłam je, czując podmuch zimna na policzkach, ale nie zamartwiałam się nawet tym czy odmrożę sobie tyłek. Zamknęłam za sobą drzwi i zwróciłam się ku kierunku, którym nigdy wcześniej nie szłam, nie martwiąc się, dokąd mnie to zaprowadzi.

Wielkie dzięki za pełną porcję jedzenia.

***

Hi, a więc oto 9 rozdział!
Nie jestem z niego bardzo zadowolona, ale zacznijmy od tego, że z mało czego jestem zadowolona. Ciepło. Umieram. Note to self: Nie opalaj się w krótkich spodenkach bo ubierzesz bikini i będziesz wyglądać okropnie.
Zaliczyłam sprawdzian z fizyki na 4+ aka na koniec mam 4, a ta ugadana 5 z historii jest już na papierze, ayyy. Jeszcze 13 dni i czeka nas wolność!
Co do rozdziału, to jestem prawie pewna że na chwilę obecną nienawidzicie Pati i Joy. Wiem coś o tym. Ale to nie one są największym złem w tym fanfiction, w sumie to polubicie je :)
Wiem, interpunkcja leży, poprawność językowa też. Od zawsze mam z tym problem. Ale jestem tylko człowiekiem, na dodatek dość leniwym.

Następny rozdział: 20/06/15

Mogę prosić o komentarze? Zależy mi na tym, lubię je czytać.

Spojler za 6 komentarzy
Teraz będą one dodawane także na koncie na Twitterze, które założyłam - ScarredPL - a więc myślę, że lepiej, bo wydaje mi się, że nikt nie sprawdza tego bloga codziennie, czekając na spojler. Liczę na follow!

Edit: Spojler jest dodany!
~Klaudia



Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer  

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 8

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer 

Nina's POV

Jak wryta patrzałam na kartkę papieru
Dziękuję ci za bycie sobą - Fabian

    Rysunek sam w sobie był piękny mimo, że drażniący zmysły. Przedstawiał on dziewczynę śpiącą w fotelu. Jej twarz zrelaksowana i spokojna. Jej policzki były wklęsłe, jej ciało jakby niedożywione, to było oczywiste.

Zajęło mi chwilę, zanim zorientowałam się, że rysunek przedstawiał mnie.

    Amber usiadła na łóżku, porządkując swoją kolekcję błyszczyków i nie odezwała się do mnie słowem mimo ,że przyłapałam ją uśmiechającą się na moment. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się dalej.

Bez namysłu, delikatny uśmiech podniósł kąciki moich ust.

Potem opadły

Czy on spodziewa się czegoś w zamian? Będzie zły, jeśli mu nic nie dam? Czego on ode mnie chce? Cz on chce-

- Nina, co jest? - Głos Amber włamał się między moje paniczne myśli. Szybko podniosłam na nią wzrok, usiłując, by strach nie przejął nade mną kontroli. Czy ona znałaby odpowiedź? Byłaby zła na mnie, że myślę o takich rzeczach?
- Napisz, jestem pewna, że mogę pomóc.

    Szybko sięgnęłam po brudnopis i zanotowałam swój dylemat, podając jej ostrożnie. Amber zaparła dech w piersiach.

- Nie Nina, jestem całkowicie pewna, że nie oczekuje niczego w zamian. Powiedział mi, co się wydarzyło. Zrobił z pięć takich szkiców. Po prostu z nudów. Rysował nas wszystkich już wcześniej, więc jestem pewna, że nie mógł się oprzeć rysowaniu również ciebie. To było dla zabawy, nic więcej - Zdawało mi się, że coś ukrywała. Zmrużyłam oczy, ale nie ciągnęłam tematu dalej. Dałam jej znak, by podała mi znów brudnopis.

Myślisz, że powinnam zrobić coś dla niego, nawet jeśli się tego nie spodziewa?

    Wzruszyła ramionami gdy to przeczytała, kolejny uśmiech malujący się na jej twarzy na ułamek sekundy
- Jeśli chcesz, to możesz. Jestem przekonana, że to przyjmie, ale nie musisz - Nie. Chciałam. Czułam się winna, dostając coś od niego, a nie dając nic w zamian - Możesz wykonać swoją własną pracę i zostawić gdzieś by ją znalazł.

Myślę że mogłabym to zrobić.

- Więc, teraz idę do łóżka. Jestem zmęczona - ziewnęła wstając i powędrowała do swojego łóżka, po czym wtuliła się w kołdrę - Dobranoc Nina.

Tak, dobranoc, rzeczywiście.

X

    Następny poranek przyniósł zabójczy ból głowy i mroźną temperaturę, chociaż nikt inny zdawał się nie dostrzegać zmiany. Ignorowałam to najlepiej jak mogłam - miałam do czynienia z znacznie gorszym bólem - i powędrowałam do jadalni, gdzie wszyscy byli już w połowie posiłku. Amber i Fabian uśmiechnęli się, gdy mnie zobaczyli, ale ich uśmiechy zamieniły się w zmartwienie w prawie identycznym tempie.

- Nina, co się dzieje? - Zapytała Amber. Potrząsnęłam głową i usiadłam, mając nadzieję że zostawią temat w spokoju. Znów wzdrygnęłam, gdy poczułam kolejne dreszcze na swoim ciele. Trudy położyła przede mną jedzenie, ale nie miałam zapału by to zjeść.

- Nina, pocisz się. I to tak mocno - powiedział Fabian
Poważnie? To nie ma sensu, zważając na to, jak jest mi zimno. Może mam gorączkę? Wzruszyłam ramionami i odsunęłam jedzenie, nie będąc w stanie wziąć ani gryza. Trudy zauważyła to i zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała. Wzrok Fabiana nie opuścił mnie ani na sekundę, przesunęłam się niekomfortowo pod jego czujnym spojrzeniem.

    Wstałam, by odnieść talerz, mrugając bezustannie - czarne plamy wędrowały przed oczami. To było dziwne.
    Umyłam talerz w zlewie i poszłam w kierunku schód, by zabrać rzeczy do szkoły z mojego pokoju. Próbowałam się wspiąć po pierwszych kilku stopniach, ale zdawało się, że grawitacja płata mi figle. Druga próba, prawie zesłała mnie na ziemię, ale złapałam równowagę w ostatnim momencie. Jezu, tutaj jest jak na Antarktydzie...

- Nina? - Głos Fabiana sprawił, że podskoczyłam, wpychając mnie znów w kolejną zamgloną wizję. Skupiłam swój wzrok na nim, najlepiej jak mogłam. On nagle wyciągnął rękę, która przybliżała się do mojej twarzy. Odsunęłam się. Z mojego gardła wydostał się jęk przerażenia zanim mogłam go powstrzymać. Jego spojrzenie złagodniało
- Nina, muszę sprawdzić twoją temperaturę. Mogę położyć dłoń na twoim czole? - Potrząsnęłam głową, ignorując oszołomienie które ten ruch wywoływał. Jego wyraz twarzy zmienił się w błagający - Proszę Nina, muszę dotknąć twoje czoło.

    Znów zaczęłam się sprzeciwiać, ale pomyślałam o każdym momencie w którym byłam bita gdy powiedziałam 'nie' jemu. Tylko dlatego, że Fabian nie zrewanżował się nie oznacza, że będzie tak wiecznie.

Moje całe ciało trzęsło się - nie tylko z mrożącej krew w żyłach temperatury - ale przytaknęłam.

    Poruszał swoją ręką powoli, upewniając się, by była przez cały czas w zasięgu mojego wzroku. Wzdrygnęłam gdy jego skóra nawiązała kontakt z moją. On odsunął się zaskoczony.

- Jak jesteś jeszcze w stanie być na nogach? Jesteś cała rozpalona, musisz się położyć i odpocząć - to jest właśnie to, czego się obawiałam. Znów zaczęłam potrząsać głową. Musiałam iść do szkoły, wykonać wszystkie obowiązki.
- Trudy? - zawołał - Trudy, możesz tutaj przyjść?
Dałam znak rękoma, by go zatrzymać, moje źrenice się powiększyły. Nie chciałam narobić sobie kłopotów. Od tamtego incydentu wszystko szło dobrze. Byłam dobrą dziewczynką...
- Co się dzieje, Fabian? - Trudy wystawiła głowę z kuchni.
- Nina ma gorączkę i wydaje mi się, że tak czy inaczej chce iść do szkoły. Mogłabyś pomóc mi doprowadzić ją do łóżka? - słowa "mi" "ją" i "łóżko" w jednym zdaniu posłały ciarki wzdłuż mojego kręgosłupa, ale ignorowałam nagły strach uderzający mnie. Byłam zbyt skupiona by zostać przytomną.
- Nino, nie możesz iść do szkoły - Musiała dostrzec moją stanowczą odmowę wypisaną na twarzy, ponieważ jej spojrzenie, zmieniło się w bardziej chytre - Ryzykujesz innych uczniów zarażeniem się od ciebie. Czy na prawdę chcesz by inni ominęli lekcje z twojego powodu?

Znalazła punkt zaczepny i nienawidziłam jej za to.

- Pójdę do szkoły szybciej i poinformuję twoich nauczycieli, że jesteś chora. Zrozumieją to. W najgorszym wypadku będziesz miała trochę dodatkowej pracy domowej - Moja szczęka prawie opadła na ziemię. Mógłby to dla mnie zrobić?

    Nie będąc w stanie dać innego argumentu do obrony - pewnie dlatego że obraz przed oczami zaczął rozmazywać się jeszcze bardziej, a czułam jakby moje kolana były z waty w każdej chwili gotowe by się pode mną ugiąć - przytaknęłam.
    Praktycznie wczołgałam się po schodach, nie pozwalając im mnie dotknąć. Trudy zeszła na dół po lekarstwa i okład. Fabian został sam ze mną, w moim pokoju, wystraszając każde żyjące we mnie światełko, ale byłam zbyt oszołomiona, by się tym na prawdę przejąć.

    Ledwo co zapamiętałam, jak Fabian okrył mnie kocem, zanim odsunął delikatnie włosy z mojej spoconej twarzy. Nigdy wcześniej nikt mnie nie okrywał do snu, nie w moich wspomnieniach, więc poczułam jakby coś w moim brzuchu się paliło.

- Śpij Nina. Potrzebujesz tego bardziej niż zwykle.
Odpłynęłam w ciemność snu, zanim nawet zdążył zamknąć za sobą drzwi.

X

"Byłaś złą dziewczynką, Nino Martin"
    To były słowa które wybudziły mnie z mojego snu prosto do rzeczywistości. Podskoczyłam ponownie, gdy coś zimnego spadło na moje kolana - okład, który najwidoczniej był na moim czole.
- Dobrze że się obudziłaś - ugryzłam się w język, by powstrzymać się od wrzasku. Moment później mogłam posmakować swoją krew. Amber siedziała na swoim łóżku, spoglądając na mnie.
- Przepraszam, nie miałam zamiaru cię przestraszyć. Trudy przyniosła ci jedzenie - wskazała na tacę na moim stoliku nocnym - a Fabian przyniósł ci notatki ze szkoły, ale nadal ma je przy sobie. Pójdę po to - Wstała i wyszła nie czekając na moją odpowiedź.

    Moment, do domu ze szkoły? Spałam przez cały dzień? Nie spałam tak długo od... no, wydaje mi się że nigdy nie spałam tak długo. Pukanie do drzwi wyrwało mnie z myśli, podniosłam wzrok i zobaczyłam Fabiana zaglądającego przez drzwi.
- Um, cześć Nina. Amber pomyślała że mógłbym przynieść ci notatki osobiście, wiesz jaka ona jest, więc... mogę wejść? - Nadgryzłam wargę i przytaknęłam. Nie zaryzykowałby zarażeniem się, tak samo jak on. Byłam bezpieczna. Prawda?

    Uśmiechnął się i podszedł do mojego łóżka, kładąc notatki, nie zdając sobie sprawy z mojej wewnętrznej walki. Odsunęłam się od niego, najbardziej jak mogłam, starając się by nie wyglądało to na celowy ruch, nie podobało mi się to, w jaki sposób górował nade mną. Zorientował się, co zrobiłam. Ból rozpalał się w jego oczach jak ogień.

Moment, ból?

    Odwrócił się zanim mogłam ponownie ocenić jego wyraz twarzy i do czasu gdy usiadł na łóżku Amber i spojrzał na mnie - to zniknęło.
- Masz telefon? - zapytał nagle. Podniosłam brew, co ja mogłabym robić z telefonem? Wytłumaczył - Myślę że smsy byłby łatwiejsze niż pisanie. Oszczędziłoby papier i prawdopodobnie byłoby szybciej. Nie wspominając, że mogłabyś napisać do mnie bez ruszania się z miejsca, niż gdybym miał podchodzić po notatkę. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale... nie lubisz gdy jestem blisko ciebie.

    Usiadłam na tyle prosto na ile byłam w stanie i sięgnęłam po brudnopis. Miał rację - miałam ochotę wyskoczyć z własnej skóry gdy podszedł i chwycił notes

Możesz usiąść na krawędzi mojego łóżka

   Byłam tak skupiona na ubieraniu w słowa mojej następnej wiadomości, że niemal co przegapiłam jego uśmiech w odpowiedzi. Starałam się patrzeć na notes i próbowałam nie myśleć o tym, że Fabian siedział na moim łóżku, gdy byłam bezsilna i chora. Atak paniki nie byłby mile teraz widziany.
W końcu, z zawahaniem podałam mu brudnopis

To nie chodzi tylko o ciebie

To są tylko słowa napisane na kartce, a on patrzał na to jak na najtrudniejsze puzzle w historii.
- Ale mnie boisz się bardziej niż pozostałych. Nie ukrywaj tego. Widzę to. Wyrażasz unikalny rodzaj strachu, gdy tylko jestem w pobliżu - Powiedzieć mu czy nie?

Ponieważ jestem zdezorientowana. I przestraszona.

- Dlaczego?

Ponieważ miałeś na sobie szary sweter.

- Co? - Ta, prawdopodobnie powinnam wytłumaczyć to lepiej. Już za późno.

W dzień w którym straciłam świadomość, śniło mi się, że byłam przez kogoś niesiona. Czułam się bezpiecznie - na prawdę bezpiecznie. I osoba która mnie niosła, miała na sobie szary sweter. Później tego dnia, zorientowałam się, że miałeś na sobie ten sam sweter, I to ty mnie niosłeś. Ale to tylko sprawiło że stałam się bardziej zdezorientowana.

Na jego twarzy malował się delikatny uśmiech gdy to czytał. Potem zniknął
- Bardziej zdezorientowana, z jakiego powodu?

Jakie są twoje intencje.

Siedzieliśmy w ciszy przez minutę, wpatrywał się w kartkę
- Ja... Ja nie rozumiem o co ci chodzi

W pierwszy dzień; gdy się poznaliśmy, wpadłam na ciebie i porozrzucałam wszystkie twoje rzeczy. Nigdy się nie odpłaciłeś. Rzuciłeś się na Mark'a, gdy mnie pocałował, ryzykując karą lub nawet zawieszeniem, za zaatakowanie ucznia. Zadałeś sobie trud by mnie znaleźć, a potem niosłeś całą drogę do domu. Twój rysunek przedstawiający dziewczynę, ona miała moje oczy - wiem o tym, nie ukrywaj tego. Narysowałeś mnie i nie oczekiwałeś niczego w zamian. Gdy spałam, nic nie zrobiłeś. A mógłbyś. Bardzo łatwo. I dzisiaj, zadałeś sobie tyle trudu by sprawdzić mi temperaturę, poinformować moich nauczycieli z jakiego powodu mnie nie ma i przynieść do domu notatki. Ja zrobiłam tyle błędów, a ty nie zrobiłeś mi nic złego i na prawdę nie mam pojęcia czego ode mnie chcesz.

Myślę że nigdy nie użyłam tylu słów za jednym razem. Przeczytał to chyba z kilka razy, zanim odpowiedział.
- Nino, ja nic od ciebie nie oczekuję
Przyglądałam się mu. Tym razem wyraźnie widziałam ból, nie ważne ile razy mrugnęłam.
- Robię to z... Uprzejmości? Dbałości? Tak, dbam o swoich przyjaciół Nina, i ty również do takiego grona należysz, nawet jeśli tego nie odwzajemniasz. Narysowałem cię, bo się nudziłem. Nie odpłaciłem się za incydent pierwszego dnia, ponieważ to była moja wina. Namalowałem dziewczynę z twoimi oczami bo... lubię twoje oczy

Czy to rumieńce na jego twarzy?

- Resztę zrobiłem, bo sądziłem, że tak być powinno. Mark nie miał prawa cię pocałować. Sprawdziłem ci temperaturę, ponieważ martwiłem się, że jesteś chora. Przyniosłem ci notatki, bo odkąd tutaj się pojawiłaś, pilnie pracujesz i nie chciałem abyś została w tyle. A jeśli chodzi o "podczas gdy spałaś" sprawę... Co masz na myśli? Co mógłbym niby zrobić?

    Brzmiał bardzo zdezorientowanie

Jezu, on rzeczywiście był zdezorientowany? Nie wiedziałam jak odpowiedzieć na to pytanie, więc wymyśliłam coś innego, ale powinnam pomyśleć dwa razy zanim podałam mu notes

Amber powiedziała, że nigdy wcześniej się nie całowałeś.

Lekko zaśmiał się, teraz to ja miałam rumieńce na twarzy.
- Nie, chyba że licząc rodziców. Ale rodzice się nie liczą w tej sprawie.

Poczułam ścisk w sercu i od razu zauważył zmianę na mojej twarzy.
- Co takiego powiedziałem? - Gdy pisałam, ręce całe mi się trzęsły, sprawiając że moje pismo wyglądało jak hieroglify, trudne do odczytania.

Rodzice cię całowali?

- No tak. Wiesz, "dobranoc skarbie" całusy, które każdy dostaje jako dziecko? - Zrelaksowałam się. Westchnęłam. Próbując powstrzymać łzy
- Nigdy twoi rodzice cię nie całowali?

    Więc, byłam całowana przez mojego ojczyma. Pocałunki które nie były niczym jak to. Moja mama może i całowała mnie na dobranoc, ale byłam zbyt mała by zapamiętać. Ale Fabian nie musi o tym wszystkim wiedzieć.

- Nino, wszystko w porządku? - przytaknęłam, ale nie. Nie było okay. Powstrzymywałam łzy i serce od płaczu.

Przez moment myślałam, że nie jestem jedyna.

X

Fabian's POV

    Kilka minut później, zasnęła.
Wyglądała na bardziej zmęczoną niż wcześniej i czułem się winny. Narobiłem jej tyle stresu, na dodatek będąc w jej pobliżu.
    Położyłem mokry ręcznik z powrotem na jej czoło i wyślizgnąłem się z pokoju, zabierając kartkę papieru ze sobą. Pomimo tej całej sytuacji, gdy spojrzałem na to, uśmiechnąłem się.

    W dzień w którym straciłam świadomość, śniło mi się że byłam przez kogoś niesiona. Czułam się bezpiecznie - na prawdę bezpiecznie

Czuła się bezpiecznie w moich ramionach.

    Nie rozumiałem większości - dlaczego tak wariowała na temat całowania, dlaczego sądziła, że czegoś od niej oczekuję. Stawała się coraz bardziej tajemnicza, coś co prowadziło mnie drogą bez końca. Ale nadal, ta jedna linijka zajmowała mój umysł

Czuła się bezpiecznie w moich ramionach.

I wiedziałem, całym sobą, że chcę sprawić, by znów czuła się bezpiecznie

***

Awww jakie piękne rozwinięcie fabuły w tym rozdziale. Kocham to. No ale nie oznacza to, że teraz będzie wszystko happy i idealnie. W komentarzu do poprzedniego rozdziału, moja kochana Joylittka, porównała to wszystko z Małym Księciem oswajającym Lisa i byłoby to idealne określenie, gdyby nie fakt, że nawet jak Nina zostanie 'oswojona' już wydawałoby się do końca, to nie pozwoli sobie zaufać komukolwiek w 100%. Spojleruję haha. A Mały Książe, nie będzie musiał zostawiać Lisa i wracać na swoją Planetę. JESZCZE WIĘKSZY SPOJLER,
Długi ten rozdział. Najdłuższy jak do tej pory. Muszę przyznać, że nie poprawiłam jeszcze błędów, interpunkcja i te pierdoły. Upał na dworze. Idę za chwilę się trochę poopalać bo przydałoby się wyglądać jak człowiek w sukience na balu gimnazjalnym, ew. Jeszcze wieczorem, jak nie będę miała co robić, to będę edytować. Wyświetlenia poprzedniego rozdziału są zadowalające, jednak ilość komentarzy stosunkowo mała, ale domyślam się, że niektórzy jeszcze nawet nie zdążyli przeczytać. W końcu większość populacji ma życie społeczne, nie co to ja haha

Następny rozdział - 13/06/15

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
SPOJLER ZA 7 KOMENTARZY


~Klaudia

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer 

środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 7

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer 

Amber's POV

Przyznając się, nie byłam zachwycona Niną, gdy się pojawiła.

    Mówiono nam, że zamieszka w Domu Anubisa kilka tygodni po rozpoczęciu roku szkolnego, o tym, że zdobyła pełne stypendium i jest z Ameryki. Ale nie powiedziano nam, że jest niemową i nie lubi dotyku.

Nie powiedziano również, że będzie moją współlokatorką.

    Pierwszy raz ją zobaczyłam, gdy otworzyłam drzwi do mojego pokoju, podeszłam do toaletki i zaczęłam zmywać makijaż. Poruszyła się podczas snu, odbiło to się w moim lustrze. Ledwo co powstrzymałam siebie od krzyku, gryząc się w język - który bolał po tym godzinami.

    Nie widziałam zbyt wiele, bo jej głowa ledwo wystawała spod kołdry a w pokoju było prawie całkowicie ciemno. Rozpoznałam ją dzięki jej zdjęciu które nam wcześniej pokazano. Wyszłam z pokoju i obudziłam Trudy, domagając się odpowiedzi, dlaczego ona jest moją współlokatorką. Najwidoczniej zdecydowali, że pokój we 4 byłby zbyt zatłoczony, bo Mara, Joy i Patricia dzieliły ze sobą jeden. Wróciłam do swojego pokoju i natychmiast poszłam spać.

Wtedy też odkryłam, że miała twardy sen.

    Rzucała się i obracała co kilka minut, czasami jeden lub dwa piski wydostające się z niej. Nigdy słowa, tylko dźwięki. Prawie rzuciłam w nią poduszką, ale w końcu się uspokoiła a ja byłam w stanie się przespać na rzecz urody, oczywiście.

Nadszedł poranek.

     Całkowicie ją ignorowałam, nie sprawiając sobie trudu by obudzić ją na śniadanie. Nadal byłam na nią oburzona za odebranie nieco mojego cennego snu. Jadłam, słuchając Joy opowiadającej o historii która wydarzyła się dzień wcześniej.

- Wpadła na Fabes'a i porozrzucała wszystkie jego rzeczy - powiedziała. Fabian zaczął natychmiast protestować.
- To ja wstałem i wszedłem jej w drogę, nie jakkolwiek inaczej.
- Tak czy inaczej... - kontynuowała, prawie całkowicie ignorując jego słowa - Nawet nie przeprosiła. Tylko pozbierała jego rzeczy, oddała mu i odbiegła jak porażona, gdy chciał przyjrzeć się jej krwawiącemu kolanu. Była cholernie nie miła - Fabian tylko westchnął i dołożył sobie jedzenia na talerz, zasmucony wersją historii Joy na temat Niny.

Wtedy właśnie wszyscy przy stole nagle zamilkli, patrząc się na obcą osobę, która zeszła na dół.

Nina Martin

    Pierwszą rzeczą, jaką zauważyłam, były jej ubrania i akcesoria. Miałam ochotę parsknąć. Założyła bluzkę z długim rękawem, a to nie było wcale zimno na zewnątrz. Jej jeansy były nędzne i o rozmiar za duże, a jej luźny sweter był w najgorszym możliwym kolorze i nie uwydatniał żadnych jej kształtów. Wyglądała przez to kompletnie płasko. Jej buty były nędzniejsze niż jej jeansy. Nie miała na sobie żadnych bransoletek czy naszyjników, nie pomalowane paznokcie, całkowity brak makijażu na jej twarzy.

Potem dostrzegłam wszystko inne.

    Pod jej oczami widniały worki, tak ciemno fioletowe, że były prawie czarne. Była niezwykle blada. Jej rozczesane, sianowate włosy, wyglądały jakby były zaniedbywane przez wieki. Rozdwojone końcówki wszędzie, mówię wam. Jej twarz była zbyt chuda, policzki zbyt wklęsłe. Wysokie kości policzkowe, które powinny sprawiać, aby jej twarz wyglądała egzotycznie, sprawiały że, wyglądała obco i nienaturalnie.

Z tego co mogłam powiedzieć - nie zważając na jej okropny sweter - była zdecydowanie zbyt chuda.

Może jest anorektyczką?

W tamtym momencie, zorientowałam się, że Trudy rozpoczęła dyskusję i zwróciłam swoją uwagę na nią.

    Śniadanie przebiegało w dziwnej atmosferze, a determinacja Trudy, by zachęcić Ninę do jedzenia, tylko podbudowała moje wnioskowanie, że miała anoreksję. Śniadanie się skończyło, życie ruszyło dalej.
    Przez pierwsze dni ignorowałam Ninę, ale było trudno jej nie zauważać. Przez to jak bardzo chciała nie być zauważana, bardziej zwracała na siebie uwagę. Była niewidzialna dla prawie wszystkich i wszystkiego, patrzała na ludzi jakby mogli ją ugryźć w każdej chwili.

Ponieważ ciekawość była ciężką rzeczą do odrzucenia, zaczęłam odzywać się do niej trzeciego dnia.

    Czas mijał, odzywałam się zawsze gdy miałam szansę być w jej towarzystwie. Mimo, że nie była już przerażona, za każdym razem gdy na mnie spojrzała - jak było to pierwszego dnia - w tyle jej oczu nadal można było dostrzec nieustający strach. Próbowałam ignorować jak bardzo sprawia to, że czuję się niezręcznie.

    Wtedy nadszedł dzień w którym totalnie straciła kontakt ze światem. Rozmawiając o wydarzeniu - również jako dzień pogrzebu mojej drugiej z kolei ulubionej pary szpilek. Byłoby mi smutno ze względu na fakt, że te buty były warte 100 razy więcej niż cała garderoba Niny, ale jej stan w jakim się znajdowała, odrzucił moją złość na później.

    To całe doświadczenie w pokoju, nieco mnie przeraziło, mimo że starałam się zachować spokój. Dlaczego jej myśli mogły natychmiast powędrować do czegoś takiego? Myśl o anoreksji jako jej problem, zaczęła zanikać. Znacznie gorsze domysły zaczęły wypełniać mój umysł i starałam się odtrącić te myśli najmocniej jak tylko potrafiłam.
    Sprawy nabrały po tym nieco wyższego poziomu. Mijały dni. Kontynuowałam zagadywanie Niny i o nic się jej nie pytałam. Ostatnią rzeczą którą chciałam zrobić, było wystraszenie ją na śmierć. Kupiłam nową parę butów, po opłakaniu poprzednich które straciłam w błocie.

    Moje zaproszenie Niny na spędzenie z nami wieczoru nie było planowane. Wspólne oglądanie filmów było czymś, co organizowaliśmy co najmniej raz w tygodniu, a ona ostatnie 3 razy przesiedziała ukryta w pokoju. Czułam się z tym nieco źle, wiedząc że prawdopodobnie siedziała sama w pokoju z niczym do robienia, w czasie w którym my dobrze się bawiliśmy, jedząc popcorn i oglądając filmy.

Jej akceptacja mojej oferty sprawiła że miałam ochotę pisnąć, zaskakując tym samą siebie.

    Film był całkiem dobry, ale nie w moim typie. Jednak wszyscy pozostali zgodzili się na Eragon. Nie jestem pewna ile Nina z tego widziała, skoro zdawała się być tak napięta i rozproszona przez cały czas.
    Wyszłam zaraz po tym, jak film się zakończył i byłam zszokowana, że Nina została, szczególnie skoro w pokoju został tylko Fabian. Przyglądałam się im nieco z góry schodów przez minutę, uśmiechnęłam się gdy Fabian sięgnął po swój szkicownik. Najwidoczniej odnalazł w Ninie swoją nową modelkę.

Byłam w naszym pokoju, gdy wszedł Fabian z jednym ze swoich szkiców w ręce. Uniosłam brwi.

- Gdzie Nina?
- Śpi - Moje oczy przybrały wielkość monety na jego słowa.
- Niemożliwe
- Tak, możliwe. Zasnęła gdy ją rysowałem. Powinnaś zobaczyć różnicę gdy jest obudzona a kiedy śpi, Amber, to było zdumiewające. Wydaje ci się, że wiesz kiedy jest spięta albo się boi, ale kiedy zasypia, całe napięcie którego nawet nie dostrzegałem, zniknęło - Jego głos był nieco wyrwany ze snu, gdy mówił i nie mogłam ulec, tylko się uśmiechnąć.
- Co masz w ręce? - Już wiedziałam, ale chciałam zobaczyć. Spojrzał na swoje dłonie, lekko zdezorientowany, jakby zapomniał, że przyszedł tu z określonego powodu.
- Oh. To jest mój drugi z kolei ulubiony szkic Niny. Pomyślałem, że może chciałaby go mieć, więc położę jej na poduszkę - Zawahał się swoimi następnymi słowami - Mogłabyś może powiedzieć mi jak zareaguje? Wiem, prawdopodobnie nie powie mi, że to widziała, ale chciałbym wiedzieć.
- Peeeeewnie Fabian. Dam ci jutro znać - Posłał mi uśmiech w podziękowaniu, ten, który zamarł, gdy znów się odezwałam - Wydaje mi się że ktoś się nieco zauroczył...
- Oczywiście, że nie ja, Amber - odpowiedział szybko - Jest mną przerażona i nie znosi dotyku. Nigdy w życiu nie odważyłbym się z nią umówić. Prawdopodobnie by się zgodziła, obawiając się mojej reakcji, gdyby powiedziała nie - Wzdrygnął na swoje własne słowa. Ja również.
- Nie powiedziałam nic o randce, dotykaniu czy czymkolwiek podobnym. Zwyczajnie powiedziałam, że się zauroczyłeś - Zaczęłam przeplatać w głowie ich imiona razem na kilka sposobów i byłam szczególnie zadowolona z jednego z rezultatów - Fabina. Podoba mi się.

    Wyglądał jakby była na skraju wybuchu wściekłości, jego policzki malujące się na kolor czerwony. Odłożył szkic i kawałek kartki na jej łóżko

- Tak czy inaczej, Amber. Nie myślę o niej w ten sposób. Dobranoc
- Dobranoc! - odpowiedziałam mu, delikatny uśmiech nadal na moich ustach.

Fabina. Zdecydowanie podoba mi się to...
***


Królowa Amber w akcji, yeah! Kocham ją w tym ff mimo, że jej rola jest minimalnie mniej istotna niż w serialu. Ale istotna. FABINA, aw nie jarajcie się. Nie będzie romansiku, nie szybko, a jeśli tak, to inny niż sądzicie, uh, zdecydowanie. Nie. Nie mam pojęcia jak to nazwać, bo jak powiem, że przyjaźń bez zobowiązań to wszystkim kojarzy się z jednym, a to NIE o to chodzi.
Początek tego rozdziału i oryginalną wersję dla porównania, przeczytała moja nauczycielka od angielskiego. Wiedziała wcześniej, że tłumaczę i mówiła, że z chęcią zobaczy, soł wybrałam rozdział który bez większych obaw można pokazać tzn z mało skomplikowaną fabułą i nie ujawniający szczegółów głównego wątku. I boomsh. Pogratulowała mi przy całej grupie. To było takie aw, bo poczułam się choć trochę przydatna i doceniana, ale z drugiej strony, nie lubię być w centrum uwagi...
Whatever, wróciłam z wycieczki, żyję, więcej informacji chyba nie potrzebujecie. 

Proszę o komentarze, chcę wiedzieć ile osób czyta i nabrać trochę motywacji ily x

KOCHAM WAS MOCNO, PONAD 3 100 WYŚWIETLEŃ, YAY, TYSM <3

Następny rozdział - 6/06/15
Po tym, rozdziały będą pojawiać się tylko co sobotę. Z tłumaczeniem stoję w miejscu i muszę trochę nadrobić, a poza tym, macie sobie za dobrze, trzeba podbudować napięcie, ha, ja czekałam na rozdział 2 tygodnie, zdarzyło się kiedyś że 1,5 miesiąca uh...

~Klaudia

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer