piątek, 29 grudnia 2017

Rozdzial 54

W poprzednim rozdziale:
Przerwa świąteczna. Eddie obraził się na Ninę za to, że nie zgodziła się być dziewczyną Fabiana. Fabian zabrał Ninę do wesołego miasteczka, gdzie przeprowadzili dość istotną rozmowę. Mark i Haru pokłócili się; Mark jest w słabej kondycji psychicznej i wciąż jest na wózku.


Nina’s POV

- Nino! - wrzasnęła Amber, rzucając się w moje otwarte ramiona - Jak się masz? Jak minęła twoja przerwa? Tęskniłam za tobą!
Zaśmiałam się i odsunęłam od niej
- Amber, nie było ciebie tylko przez 3 dni. Też za tobą tęskniłam, ale nie przegapiłaś zbyt wiele - Co za kłamstwo - Co u twojej rodziny?
Przytuliłam wszystkie dziewczyny, które weszły, chociaż można to zaliczyć bardziej do pół-uścisku. Fabian i Amber byli jedynymi osobami, które potrafiłam przytulić tak w pełni.
- Wszystko dobrze. Rozmawialiśmy o tym wakacyjnym obozie, na który mnie zapisałaś i zgodzili się. Nie mogę się doczekać!
    Fabian skończył rozmawiać z Mickiem i podszedł do nas. Nie byłam w stanie powstrzymać różu wkradającego się na moje policzki. Od czasu rozmowy w wesołym miasteczku, czerwieniłam się na sam jego widok.

Fabian
Mój prawie-chłopak.

- Więc, czy wy, umm… zadzwoniliście? - wymamrotała Amber tak cicho, by nikt inny nie usłyszał. Gdyby zależało to ode mnie, nikt więcej nie wiedziałby o tym, że mój ojczym tutaj był. Jakbym potrzebowała kolejnej osoby, która zna prawdę. Fabian przytaknął, obejmując mnie za plecy jedną ręką. Amber zaczęła przyglądać się nam uważnie, ale nic nie powiedziała.
- Dobrze. Jak na razie zszedł nam z drogi.
- Kto? - zapytała Patricia, wchodząc do domu jako ostatnia - Hej wam - przytuliła mnie i Fabiana równocześnie.
Przez przypadek uścisnęła też jeden z moich siniaków i mimowolnie syknęłam z bólu. Patricia zmrużyła oczy.
- Coś ciebie boli. Co jest?

    Kilka osób obróciło się w naszym kierunku. Lekko zbledłam, ale gdy się odezwałam, mój głos był zaskakująco stabilny.
- Fabian i ja ćwiczyliśmy, gdy was nie było, by mieć pewność, że utrzymam kondycję to powrotu Micka. Ćwiczyliśmy obronę i gdy Fabian próbował mnie „kopnąć”, obróciłam się w złym kierunku i nadziałam się na jego stopę. Nic mi nie jest.
Wcześniej nie ustaliliśmy z Fabianem żadnej przykrywki, ale on przytakiwał na moje słowa z przekonującym uśmiechem.
- Ah, no dobrze - odpowiedziała Patricia, wierząc w naszą historyjkę. Pozostali wrócili do swoich wcześniejszych zajęć.
- Tak czy inaczej; co z wami? Jakieś pocałunki w blasku księżyca? Wyznania miłosne?

    Na wzmiankę o całowaniu, zarumieniłam się, a Fabian głośno przełknął ślinę. Otworzyłam usta, aby zaprzeczyć, ale Amber zdążyła już głośno zaprzeć dech w piersiach, co pozostawiło nas w niekomfortowej ciszy na dwie sekundy.
- Chwila, naprawdę? - pisnęła - Całowaliście się?
To zwróciło na nas uwagę dosłownie wszystkich.
- Tak - odpowiedziałam cicho, wbijając wzrok w swoje buty - Prawdę mówiąc to 3 razy.
Fabian zaśmiał się pod nosem, słysząc wrzask Amber, ale ja zrobiłam automatycznie krok do tyłu. Fabian jednak przyciągnął mnie ponownie bliżej do siebie. Amber uderzyła Alfiego w ramię.
- Wisisz mi 50 funtów! I Jerome 30! Pocałowali się! - znów uderzyła Alfiego, albo raczej zaczęła klepać go z podekscytowania po klatce piersiowej. - Myślę, że nigdy wcześniej nie byłam tak szczęśliwa!

    Zawstydziłam się jeszcze bardziej, wiedząc, że zakładali się o to, kiedy się pocałujemy. Chciałam wyjść z pomieszczenia, ale Fabian znów mnie zatrzymał.
- Amber, uspokój się. Tylko wystraszysz tym Ninę.
- Przepraszałam - wymamrotała - Wiec, jak było? Macie może jakiś wrodzony talent?
- Możemy teraz odejść od tematu naszego życia miłosnego? To nie jest reality show. Nie mamy za zadanie zapewniać wam rozrywki - odezwał się Fabian.
Amber spuściła z rezygnacją ramiona, ale ja poczułam ulgę.
- Tak, poproszę. Poza tym musimy przygotować się na wieczór.
- Co jest wieczorem?
Weszłam do salonu.
- Eddie znów przychodzi - Niestety. Wiem, że tak jakby się zgodziłam na propozycję Fabiana i to rozluźniło między nami atmosferę, ale powiedzenie o tym Eddiemu, równa się z powiedzeniem wszystkim pozostałym w domu. Poza tym nadal czułam się nieco zraniona jego słowami.
- Ten smarkacz? - zapytała Patricia, ale byłam zdziwiona tonem jej głosu. Zdawała się pozytywnie zaskoczona - Dobrze. Niech się do mnie nie zbliża.
Wymieniłam się z Fabianem rozbawionym spojrzeniem.
- O której będzie?
- Za godzinę. Nina i ja chcemy przygotować coś na kolację.

    Natychmiast usłyszeliśmy okrzyki osób chętnych do pomocy, a Amber dosłownie pobiegła do kuchni, mówiąc coś o tym, że pomoże, o ile nikt nie pobrudzi jej outfitu. Alfie, podążył za nią z szerokim uśmiechem, szepcąc coś o mące.

Fabian i ja przyglądaliśmy się im z rozbawieniem, a gdy się o niego oparł, zaplótł wokół mnie swoje ramiona.

To się nazywa dom.


Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi i opuściłam objęcie Fabiana, by je otworzyć.
Są o godzinę za wcześnie. Mam nadzieję, że nie będą źli, że…
- Mark? - powiedziałam, nie będąc w stanie ukryć zaskoczenia - Miło ciebie widzieć, naprawdę, ale co tutaj robisz? Gdzie jest Haru?

    Był to nadzwyczajny widok - Mark’a bez jego współlokatora. W niezwykle krótkim czasie stali się dla mnie jednością, szczególnie biorąc pod uwagę to, że Mark jest na wózku. Widząc jednego, bez drugiego, było… dziwne.
Spoglądając na Mark’a po raz drugi, zdałam sobie sprawę, że wygląda na wykończonego. Na samotnego i pustego.
Wyglądał tak jak ja, gdy pierwszy raz stanęłam w progu Anubisa.
- Hej Nino - wymamrotał - Mogę tutaj zostać na kilka dni?

X

    Przemknięcie się do środka udało się bez zbędnego hałasu. Mieliśmy zamiar powiedzieć pozostałym, w tym Trudy, o zaistniałej sytuacji, ale Mark sprawiał wrażenie, że mógłby rozpaść się na kawałki, gdyby musiał z kimś rozmawiać. Fabian pomógł z wózkiem i zamknęliśmy się w jego pokoju.

- Mark, co się stało? Wszystko dobrze?
Odłożył swoją torbę na podłogę i przymknął powieki.
- Powiedziałem Haru o moim byłym chłopaku i o tym, jak „byłem biseksualny”. On wyznał prawdę o swoich uczuciach - odpowiedział. Fabian wyglądał na zaskoczonego, ale ja pojęłam wszystko bez chwili zastanowienia - Powiedział mi, że nie będzie długo w stanie być tylko i wyłącznie moim przyjacielem, bo to zbyt mocno go rani. Jeśli mamy być „czymś”, to ma być to związek. Po tym wyszedłem. Odwiedziłem moją mamę, ale skończyło się to kłótnią i wyrzuciła mnie z domu. Stwierdziła, że nie spojrzy mi w oczy, dopóki nie wezmę się w garść. Poszedłem do ojca, by tylko pogorszyć sprawę. Stwierdził, że powinienem sam siebie ukarać. I tak zrobiłem, mając nadzieję, że zamaskuje to ból z dnia wcześniej. Nie pomogło. Teraz nawet proszki od lekarza nie chcą działać.

    Rozumiałam go. Cały świat wali mu się na głowę. Musiał się od tego wyrwać.
- Fabian, powiedz proszę pozostałym, że nie pomogę przy kolacji i przynieś z góry moją niebieską torbę - Fabian bez pytań wyszedł z pokoju.
Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, westchnęłam.
- Czy Haru wie, że tutaj jesteś?
- Nie. Zostawiłem mu tylko list w jak w jakimś pieprzonym filmie. Napisałem tam jak bardzo potrzebuję znaleźć sobie miejsce, by móc wziąć się w garść. Może i to nie jest najlepsze miejsce, ale potraktuję je tylko jako nocleg. Nie musisz się mną przejmować całymi dniami. Poza tym nie jest to pokój Fabiana? Gdzie on będzie spał?
- Śpię w pokoju Fabiana już od jakiegoś czasu. On będzie teraz spać ze mną na górze, a ty możesz zostać tutaj. To nie problem. I możesz spędzać z nami czas, kiedy tylko zechcesz. Wszyscy nieco bardziej się do ciebie przekonali, więc nie spotkasz się z krzywymi spojrzeniami. Możesz jeść z nami posiłki.
Fabian wrócił z torbą w dłoni.
- Mark, przenieś się na łóżko, muszę opatrzyć twoje plecy.
Po kilku minutach namawiania go, by wstał z wózka i usiadł na łóżku, zdjął koszulkę i zaczęłam zdejmować stary bandaż.
- Powiedziałeś, że zrobiłeś to sobie wczoraj? - zapytałam, a on przytaknął. Fabian siedział na łóżku Micka wyglądając raczej nieswojo, więc uśmiechnęłam się do niego.

    Mimo że wygląd pleców Mark’a nie był mi obcy, to byłam zaskoczona, jak mocno był w stanie siebie poranić. Jego skóra była płótnem pełnym czerni i fioletu; miał też głębokie rany od metalowej końcówki paska. Na większości ran były już strupy, ale jedna z nich widocznie nie chciała się goić.
- Jedna z ran nie chce się goić, użyje bandażu, który powinien to przyśpieszyć - skinął głową.
- W Kalifornii też siebie opatrywałaś?
Na jego pytanie przerwałam odpakowywanie bandażu. Uderzył mnie pewien rodzaj dyskomfortu.
- Tak - odpowiedziałam powoli - Zawsze byłam dość giętka, więc byłam w stanie zrobić to samodzielnie. Wzięłam to wszystko ze sobą tak na wszelki wypadek.

W razie, gdyby ktoś tutaj również był jak mój ojczym. Na szczęście tak nie jest.


- Gdyby zadzwonił Haru pytając, czy ciebie widziałam, co powinnam mu powiedzieć?
- Powiedz mu prawdę, ale powiedz także, że nie chcę, aby ktoś mi zawracał głowę i aby to poszanował, jeśli chce abyśmy mieli jakieś szanse - przytaknęłam, kończąc opatrywanie jego pleców
- Dziękuję ci za to - wyszeptał - Nie miałem gdzie się podziać.
- Nie ma za co. Jesteś tutaj mile widziany - poklepałam go po ramieniu, ale nie skomentowałam tego, jak się wzdrygnął. Wow. Dziwnie jest być po przeciwnej stronie sytuacji. - Odpocznij. Fabian i ja idziemy pomóc przy kolacji a potem będziemy zajmować się Eddie’m. Przyniesiemy ci tutaj jedzenie, gdy będzie gotowe, a teraz prześpij się trochę - wstałam i skierowałam się ku wyjściu - Zadzwoń, jeśli będziesz czegoś potrzebował.

Gdy zamknęły się za nami drzwi, wpadłam w ramiona Fabiana.

- Wszystko w porządku? - wyszeptał, ale sama nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Czy jest wszystko w porządku?
- Tak, tak myślę. Po prostu dziwnie jest patrzeć na to wszystko z boku, szczególnie że jest to osoba, której kiedyś się bałam. Jest on tak słaby, tak pozbawiony nadziei. Przypomina mnie, gdy ciebie poznałam i sama myśl, że mam to już daleko za sobą jest szokująca. Patrzę na niego i nie widzę teraźniejszej siebie w nim, tak jakby było to kiedyś. Dużo zmieniło się dla mnie i to dobrze, ale widzenie go takiego pustego, boli. Wiedziałam, że będzie musiał kiedyś stawić czoła konsekwencjom swoich czynów, ale to wszystko runęło na niego za jednym razem…
- To jest ciężkie, wiem - pocałował mnie w czoło - Ale na szczęście jesteś tutaj, aby mu pomóc.
Słysząc jego słowa, tak różniące się od tych pełnych nienawiści i zazdrości jeszcze tydzień lub dwa tygodnie temu, zatrzymało na chwilę moje myśli.
- Naprawdę jesteś okej z tym wszystkim? Wiem, że wątpiłeś w moje intencje, gdy ociepliłam z nim stosunki… - stanęłam na palcach, by cmoknąć go w policzek - Nie ma nikogo innego poza tobą.
- Wiem i ufam ci. Pozbyłem się moich problemów z Mark’em jakiś czas temu. Jego pomoc kilka dni temu z pewnością temu sprzyjała - uścisnął delikatnie moją dłoń - Chodźmy dokończyć tę kolację.

Podążyliśmy za wrzaskiem Amber i śmiechem Alfiego, pozostawiając Mark’a w ciszy.


X

Eddie przytulił Fabiana i Amber. Przytulił nawet Patricię, która odwzajemniła uścisk, wywracając oczy. Wziął w swoje ramiona kota, gdy tylko go zobaczył.

Lecz mnie ominął szerokim łukiem.

- Nino - usłyszenie mojego imienia, oderwało moją uwagę od 7-latka, który aktualnie biegał za kotem. Odwróciłam się i posłałam uprzejmy uśmiech panu Sweet.
- Fabian wspomniał, że zostaniesz tutaj sama z Trudy podczas ferii zimowych. Czy to prawda?
- Ferie zimowe? - wspomnienie o czymś tak odległym zdezorientowało mnie - Nie są one przypadkiem w lutym?
Fabian dołączył do rozmowy
- Po przerwie świątecznej mamy tylko dwa tygodnie szkoły i wtedy będą już ferie zimowe. Zapowiadają burze śnieżne, czyli szkoły byłyby zamknięte, więc przesunięto ferie zimowe na ten termin. Ja będę musiał wrócić do domu, tym bardziej że spędziłem święta tutaj. Rodzice przyjadą po mnie w sobotę po ostatnim dniu szkoły. Wiem, że niektórzy uczniowie zostają i domyślam się, że ty również.

    Miałam trudności z połapaniem się i znalezieniem odpowiedniego kłamstwa w tak krótkim czasie. Mam trudności w rozmawianiu z nim nawet bez tego i musiałam odwrócić na chwilę wzrok, zanim odpowiedziałam.
- Tak, proszę pana. Mój ojczym nie będzie w stanie mnie odebrać, pracuje nad ciężką sprawą i nie chcę go rozpraszać. Czy to jakiś problem? - zapytałam, czując nieprzyjemny strach. Czy muszę do niego wrócić?
- Nie, oczywiście, że nie - odpowiedziała pani Miller, siadając obok byłego męża - Ale Eddie i ja spędzimy tydzień na dworku. Pogoda ma być okropna. Gdybyś spędziła ferie gdzieś indziej, Trudy mogłaby spędzić ten czas z rodziną.
Przełknęłam z trudem ślinę, próbując odeprzeć narastającą panikę.
- Przepraszam, nie zdałam sobie z tego sprawy. Oczywiście, że mogę wrócić do Kalifornii…
- Nino, my pytamy się tylko, czy zechcesz zostać z nami - przerwał mi pan Sweet - Eddie miałby towarzystwo i moglibyśmy wszyscy się lepiej poznać. Mam mnóstwo wolnych pokoi, będziesz mogła wybrać dowolny. W taki sposób Trudy mogłaby wrócić do domu, a ty nie będziesz sama. Co sądzisz o takiej propozycji?
Spojrzałam na nich całkowicie zdumiona
- Ja. Um… - chwilę zajęło mi pozbieranie myśli - Bardzo chętnie. Co miałabym robić? To znaczy, mogę zapłacić za mój pobyt, albo zamiast tego sprzątać, albo…
- Nie będziesz musiała nic robić. No, może poza zabawą z Eddie’m.
- Oczywiście - odpowiedziałam po chwili zawachania - Dziękuję bardzo.

    Gdy wyszli, nadal byłam w szoku. Eddie spędził wieczór ignorując mnie, a w zasadzie, to większość osób, bo szybko dał się wciągnąć w grę w Need For Speed z Patricią na Xbox’ie Alfiego. Oburzyła się, gdy Eddie wygrał. „Ledwo” Mruczała pod nosem, z okazjonalnym „Dawałam mu fory”

    Nieco później zaniosłam Mark'owi jedzenie. Był skulony na łóżku Fabiana, nawet głowę miał przykrytą kołdrą. Jedyne co widziałam, to regularne unoszenie jego klatki piersiowe, gdy oddychał.
- Mark? - zapytałam cicho, co potwierdziło to, co już wiedziałam - spał. Odłożyłam talerz na stoliku nocnym i naszła mnie chwila zawahania. Powinnam go pewnie obudzić, ale nie miałam serca tego robić, gdy spał tak spokojnie. Wyjęłam notes i ołówek. Wciąż trzymałam to w tylnej kieszeni. Stare nawyki nie wygasają tak łatwo.

Mark, zadzwoń do mnie lub napisz, gdy będziesz czegokolwiek potrzebował. Mick wie, że tutaj jesteś, ale pozostałym powiemy dopiero rano. Zostawiłam dla ciebie jedzenie. Włożyłam do torby kilka twoich rzeczy, które zostawiłeś na wierzchu. Mam nadzieję, że nie jesteś zły. 

I to prawda, włożyłam kilka jego rzeczy z powrotem do torby - zakrwawiony list, trochę ubrań oraz zdjęcie - mimo, że to ostatnie było zostawione na stoliku nocnym.

Zdjęcie ukazywało Haru, który siedział przy pianinie. Jego spojrzenie ledwo co skierowane ku obiektywowi, ale na jego twarzy jaśniał delikatny uśmiech, jakby dopiero co zauważył aparat i osobę stojącą za nim i chciałby, aby ta osoba usiadła obok. Wyglądał na szczęśliwego i pełnego wsparcia.

Nie miałam żadnych wątpliwości, dlaczego Mark zabrał ze sobą akurat to zdjęcie.

Chwilę później wyszłam z pokoju i poszłam na górę, przez co przegapiłam to, jak Mark wystawił lekko głowę spod kołdry, chwycił ramkę i schował się z powrotem, ściskając do siebie zdjęcie Haru z całych sił.

X

- Fabian, proszę, naprawdę nie powinniśmy tego robić - zawołałam, przystępując z nogi na nogę - W szczególności ty. Twoi rodzice zabiliby ciebie, gdyby wiedzieli, co robimy. Jest zbyt ciemno na to! Do wschodu słońca zostało jakieś pół godziny!

To była prawda - niebo dopiero co zaczęło się rozjaśniać. Wzięliśmy ze sobą latarki na wszelki wypadek.
- Daj spokój, w życiu chodzi o to, by stawiać czoła lękom, prawda? Robisz to każdego dnia. Teraz ja też powinienem coś z tym zrobić.
Gdy potrząsnął gałęzią, spadło kilka zmarzłych liści, ale ja jedyne co miałam przed oczami, to jego spadające ciało.
- No dalej, Nino. Wiem, że masz już wystarczająco dużo siły, by się podciągnąć. I chyba nie chcesz zostawić mnie tu samego, prawda?
- Jeśli umrzesz, zabiję cię - zawołałam, ale zaczęłam wspinać się na drzewo. Fabian wydał z siebie triumfalny okrzyk, na co tylko wywróciłam oczami. Chłopcy. Zaczęłam powoli wspinać się po drzewie; tym razem bez pomocy Fabiana. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Fabiana wchodzącego na gałąź, na której byliśmy ostatnio. Po chwili do niego dołączyłam. Gdy spojrzałam w dół, miałam ochotę zwymiotować.
- To jest wyżej niż pamiętam
- T-też mam takie wrażenie - zająkał się Fabian, po czym na niego spojrzałam i przeklęłam siebie wewnętrznie. Wciąż nie byłam przyzwyczajona do tego, że Fabian też może spanikować w pewnych sytuacjach, tak jak teraz, gdy spoglądał w dół z przerażeniem.
- Może to nie był dobry pomysł.
Zbliżyłam się do niego i chwyciłam jego dłonie.
- Jak już tutaj jesteśmy, to nie będziemy się cofać. Oddychaj spokojnie. Nie spadniesz.
Fabian przytaknął, ale jego wzrok wciąż był utkwiony w ziemi pod nami, więc pocałowałam go w policzek. Dzięki temu nareszcie na mnie spojrzał.
- Wiesz co? Bycie tutaj jest cholernie romatyczne - powiedziałam z poważną miną, ukrywając uśmiech. - To tutaj pierwszy raz przyznałeś, że mnie lubisz. To tutaj pierwszy raz zagrałeś dla mnie piosenkę o mnie… Co ty na to, aby było to miejsce, w którym również mnie pocałujesz?

Flirtowanie zdecydowanie nie jest moją działką i chyba nigdy nie będzie. Doświadczyłam już całowanie Fabiana i wiedziałam, że ten czyn przecież mnie nie zabije; nie mam nic przeciwko temu. Tak, czasami po prostu chciałam go pocałować. Tak, wciąż drżą mi ręce, lecz nie jest to coś, do czego musiałam się przyzwyczajać tak jak do mówienia. Byłam całowana przez całe życie. Z tym że nigdy wcześniej nie byłam całowana tak niewinnie, a teraz gdy tego doświadczyłam, chcę więcej. Ale flirtowanie? To jest już mocne nagięcie limitu.

Lecz Fabian oderwał wzrok od trawy pod nami i spojrzał na mnie i miałam już pewność, że mój dyskomfort nie poszedł na marnę.
- Oh, naprawdę? - wymamrotał, zbliżając się do mnie. Z jednej strony wyglądał jak łowca, który właśnie wypatrzył swoją zdobycz, ale z drugiej, patrzył na mnie jak na dar, którego istnienia nie był pewien.

Zadrżałam, gdy zbliżył swoje usta do moich, nie będąc do końca pewna jak poradzić sobie z taką wersją Fabiana.

Pocałował mnie i natychmiast zapomniałam, o co tak naprawdę się martwiłam.

- Przyniosłem coś ze sobą - powiedział, podczas gdy ja wciąż starałam się przywrócić swój oddech - Pomyślałem, że może to być tandetne, ale urocze.

Wyciągnął z kieszeni nożyk.

Odsunęłam się od niego. Szczęście natychmiast zamieniło się w strach. Co on robi tutaj z nożem? Dlaczego zabrał go ze sobą?
Odsunęłam się jeszcze dalej, aż zatrzęsły się gałęzie.
- Fabian, proszę, nie…
- Przecież nie użyję go na tobie - wyglądał na zirytowanego - To tylko scyzoryk i mam zamiar go użyć, by wyryć nasze inicjały w pniu drzewa. Proszę, przestać trząść już tymi gałęziami, bo to ja zemdleję. 

    To był jeden z nielicznych przypadków, gdy mówił do mnie jak do normalnej osoby; bez strachu przed wystraszeniem mnie. Mimo że byłam nieco zdumiona jego tonem, dobrze było zobaczyć, że potrafi powiedzieć mi coś wprost.

    Wyciągnęłam rękę i chwyciłam się nadgarstek ręki, w której trzymał scyzoryk, okazując zaufanie, mimo że zaciskałam usta, by powstrzymać je od drżenia.
- Przepraszam za moją reakcję. Nóż skojarzyłam tylko z jednym, tak z przyzwyczajenia. Już nie będę potrząsać gałęziami.
Fabian zrelaksował się, gdy drzewo przestało się poruszać.
- W porządku. Przepraszam. Ja tylko… - wziął głęboki wdech - Okay. Nic mi nie jest. Bierzmy się do pracy.

Powoli przesunął się, aby być bliżej pnia i zauważył to, jak mój wzrok z uwagą przyglądał się ostrzu.
- Nino, zrelaksuj się. Chcesz być pierwsza?
- Nie. Chcę najpierw zobaczyć jak ty to robisz.
Fabian przyłożył ostrze do pnia. Wbijał je w korę tak długo, aż wystrugał dużą literę „F”. Potem zrobił znak „+” i podał mi scyzoryk.
- Ja mam zrobić tylko „N”, tak?
- Tak, dokładnie.

    Delikatnie przesunęłam się, by być bliżej pnia i wzięłam się do pracy. Z czasem przyzwyczaiłam się do ciężaru scyzoryka w dłoni, a moje napięte mięśnie zrelaksowały się.
- Już - westchnęłam, wyciągając rękę, by oddać scyzoryk - Skończyłam.
Moje „N” nie było idealne, ale dobrze pasowało do „F” i to jest najważniejsze.
- Lepiej będę czuł się ze świadomością, że masz go przy sobie. W szczególności, że za niedługo nie będziemy się widzieć przez cały tydzień. Oczywiście będziesz bezpieczna, skoro twój ojczym musi traktować ciebie jak księżniczkę. I nawet go nie zobaczysz przecież, ale wciąż…
- Tak, wiem - nadal nie miałam serca, by powiedzieć mu o moim złym przeczuciu co do szantażu i mojego ojczyma - Będę za tobą tęsknić. 

    Jego uśmiech był idealnym kontrastem do mojego zmartwionego wyrazu twarzy. Przybliżył się do mnie i pocałował. Ja ułożyłam swoją dłoń na jego policzku, nie tylko po to, by go tam pogładzić, ale także, aby móc go odepchnąć w razie konieczności. Pozostały rzeczy, które wciąż praktykowałam, mimo że ufałam Fabianowi. Plany B i środki ostrożności.

Nie sądzę, aby mu to przeszkadzało, ale nigdy nie mam zamiaru zdradzić mu swoich sposobów.

Może już o nich wiedział.

Po krótkim pocałunku oparł swoje czoło o moje.
- Jestem szczęściarzem, mając ciebie w swoim życiu - wyszeptał - I nigdy nie będę lekceważył tego szczęścia.

    Dłoń, która wciąż spoczywała na jego policzku, wsunęłam w jego włosy, a następnie ułożyłam na karku.
- Ja też nie. Tak wiele rzeczy mogło zdarzyć się inaczej. Mogłam mieć innego nauczyciela w poprzedniej szkole, on mógł nie wysłać mojej pracy. Ja mogłam odmówić pobytu tutaj. Mogłam trafić do innego domu akademickiego. Tak wiele szans i wyborów, a ja trafiłam na te najlepsze.

- I znalazłaś drogę do mnie - musnął opuszkiem swojego kciuka pod moim okiem, by otrzeć łzę, której nawet nie zauważyłam - Wiem. I mógłbym czekać na ciebie wieczność.
Fabian wziął głęboki wdech, a intensywność jego spojrzenia aż mnie zaskoczyła.
- Nino, ja…
- HEJ, GOŁĄBECZKI! - zawołał Jerome z dołu - Może zejdziecie już na dół, co? Jesteście tam dłużej niż planowaliście, a za pół godziny będzie śniadanie! Lekcje zaczynają się za 1,5 godziny!

Nastrój został zniszczony, ale uśmiech wciąż pozostał na naszych twarzach.
- Będziemy na dole za minutę! - krzyknął Fabian.
Nie usłyszeliśmy odpowiedzi, a jedynie oddalające się kroki i parsknięcie śmiechem.

Fabian chwycił moją dłoń.
- Chodź. Mam ci coś do pokazania, ale musimy wspiąć się nieco wyżej.

    Wspięliśmy się wyżej, nawet tam, gdzie gałęzie stały się nieco cieńsze. Fabian sprawdzał wytrzymałość każdej gałęzi, zanim na nią wszedł. Ja robiłam dokładnie to samo.
- Jesteśmy - powiedział z nutą stresu w głosie - Zamknij na chwilę oczy i pozwól mi ustawić ciebie w odpowiedniej pozycji.
Zrobiłam to bez chwili zastanowienia. Fabian pomógł mi wstać. Poczułam mdłości, gdy uświadomiłam sobie, że stoję na gałęzi na takiej wysokości.
- Fabian…
- Shhh, chwyć się tej gałęzi - pokierował moją rękę tak, abym mogła się przytrzymać.
- Dobrze. Otwórz oczy.

Gdy tak zrobiłam, odebrało mi mowę.

Podczas gdy umieszczaliśmy swoje inicjały, niebo powoli rozjaśniało się, lecz byliśmy w miejscu, w którym masywny pień zasłaniał wschód.

Teraz nie było z tym problemów.

Wschód słońca mienił się w ciepłych odcieniach pomarańczy znanych z filmów. Widniały też resztki mojego ulubionego koloru - ten szczególny odcień szarości widoczny tuż przed wschodem słońca.
- Fabian, to jest cudowne - przez to, że stał za mną, nie mogłam go zobaczyć, ale wyczułam jego uśmiech.
- Warto było tutaj przyjść mimo niebezpieczeństwa, prawda? Pokonywanie lęków jest dobre w 99% przypadkach - musnął mnie delikatnie w policzek - Czasami jesteśmy nawet za to nagradzani.

Na moje policzki wkradł się rumieniec, ale mój uśmiech nigdy nie był tak szeroki.

Trudno się nie zgodzić



******


*Wychodzi z ukrycia*
Wow, prawie brakowało mi odwagi, aby odezwać się tutaj po tak długim czasie.
Ktoś tutaj jest? Cóż, nie mam chyba nic na swoje usprawiedliwienie, przepraszam z całego serca. Jedno jest pewne - nie mogę obiecać żadnych konkretnych terminów, jeśli chodzi o rozdziały.
Już to pisałam i nie jest to żadne usprawiedliwienie, ale tłumaczenie przychodzi mi z dużą trudnością w dniach dzisiejszych. Kompletny brak motywacji i weny. Jedyne co mogę obiecać, to że przetłumaczę Scarred do końca. Kiedy? Nie wiem, ale dotrwam do końca.

Widzę małe światełko w tunelu - zaczęłam wczoraj tłumaczyć kolejny rozdział. Z odrobiną szczęścia skończę go do końca stycznia/początku lutego - wtedy zaczynam ferie - ale nic nie obiecuję. Następnie przez ferie może skończę jeszcze kolejny rozdział. W marcu mam praktyki, także nie wiem jak to będzie, ale może jest szansa na kolejny? Nie mam pojęcia. Źle się czuję, ze świadomością, że tak zaniedbuję te ff i zawodzę czytelników. Nie jestem zwolenniczką noworocznym postanowień, ale może spróbuję zrobić wyjątek i wezmę się w garść z tłumaczeniem.

Chciałam zdążyć z tym rozdziałem chociaż na Święta, ale przybywam z kilkudniowym opóźnieniem, także zostało mi życzyć wspaniałego Nowego Roku, samych sukcesów, zdorwia, spełnienia marzeń i dużo uśmiechu.

Jakieś planu na nadchodzący rok? Postanowienia? 
Ja chciałabym zdać prawo jazdy - egzamin pewnie będę miała jakoś pod koniec stycznia. Dobrze byłoby też trafić na fajne praktyki, bo jak na razie nie mam pojęcia gdzie będą się one odbywać. 
Poza tym, przydałoby się nareszcie zacząć nieco zdrowszy tryb życia, ale pewnie znowu się nie uda. Chociaż, pod koniec września wybieram się na szkolną wycieczkę do Hiszpanii, także mam dużą motywację, aby zrobić coś, by wyjść na plażę i czuć się w 100% dobrze.

A co u Was? Jak tam szkoła? Bo u mnie sama nuda. Powinnam pewnie siedzieć nad zadaniem domowym, które dostałam na święta - pismo techniczne. Czuję się jakbym znowu była w gimnazjum. Na jaką cholerę jest mi potrzebne pismo techniczne w reklamie? No okej, może do projektów, ale i tak nie widzę w tym sensu... O właśnie, muszę poprosić tatę aby najpierw kupił mi papier milimetrowy, bo inaczej nawet nie zacznę tego zadania.

Tak czy inaczej - dziękuję wszystkim, którzy wytrwale czekają na rozdziały. Jesteście bohaterami.
Przypominam, że jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach, to wystarczy podać swój user na Twitterze, link do aska bądź sarahah; cokolwiek.

Przypominam, że najłatwiej skontaktujecie się ze mną przez Twittera - xbradscookiex
Informacje o rozdziałach przesyłam z konta ScarredPL

Jeszcze raz przepraszam i do następnego razu!
~ Klaudia

*tłumaczenie tego rozdziału triumfalnie zakończyłam, gdy na mojej ulubionej playliście można było usłyszeć piosenkę Lei Michele - Heavenly. Polecam cały album Places, jeśli ktoś lubi posłuchać czasami pięknych ballad*

4 komentarze:

  1. Wyczekałam i o to jest. Najnowszy rozdział Scarred.
    Nie spodziewałam się go dzisiaj, a tu takie zaskoczenie.
    Tobie na nowy rok moge życzyć tylko spełnienia postanowień i zdania prawa jazdy (jak dobrze, że mam to już za sobą)oraz doprowadzenia scarred do końca.
    A naszym bohaterom? Moge życzyć tylko szczęścia i ogrom miłości oraz żeby pokonali wszystkie słabości.
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spóźnione (kiedy to ja nie jestem spóźniona....) ale dziękuję!
      A przyszły rozdział będzie już 20.01 i najprawdopodobniej kolejne będą dodawane regularnie. Dziękuję z całego serca za cierpliwość i komentarz ♥

      ~ Klaudia x

      Usuń
  2. Hey, hello, just wanted to let you know that I cannot believe you're still working on this so diligently. Also I would die for you. Always so amusing to see Google Translate's version of your translation back into English. Happy holidays and I hope you're doing well!

    - Definition of a Writer

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hey! to be honest I can’t believe it either. I had a major writing/translation block; that was awful but I promised myself I’d finish it all, and well, surprisingly, people are still waiting for new chapters - here and on wattpad. Besides, my friend would literally kill me if I didn’t get rid of that block. But I think I’m back with my regular schedule, it’s all going quite good. I’m halfway through chapter 57 and if everything will go well, the epilogue will be posted at the beginning of april!

      hah, google translate is something out of this world sometimes 😂

      and I hope you’re doing well too, all the love ❤️

      Usuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx