Nina's POV
Minęła już ponad godzina odkąd Joy wyszła a ja nadal byłam w szoku.
Joy cofnęła wszystko co powiedziała. Przeprosiła. Powiedziała, że ja zmieniłam Fabiana na lepsze. Ja. Powiedziała, że sprawiam że jest szczęśliwszy, silniejszy.
Joy powiedziała mnie, Ninie Martin, że jestem dobrą osobą dla Fabiana
Wypatrywałam przez okno czekając aż zobaczę latającą świnię.
Nie byłam pewna co teraz zrobić. Jedna część mnie jakby tańczyła ze szczęścia, a druga ukrywała się. Teraz Fabian mógł zacząć rozmowę a ja nie miałam wymówki by go ignorować.
Nie byłam pewna czy to coś dobrego czy złego.
- Nino, kolacja jest gotowa! - Amber zawołała z parteru, wyrywając mnie z myśli.
Byłam gotowa protestować, uspokoić, że do kolacji mamy jeszcze godzinę lub dwie, ale wtedy spojrzałam na zegar i szybko zorientowałam się, iż siedziałam tak więcej niż godzinę czasu, uwięziona we własnych myślach.
Gubienie się we własnych myślach, było czymś w czym byłam świetna. Ćwiczyłam to, więc mogłam wycofać się; stracić poczucie czasu, za każdym razem gdy on przychodził nocą do mojego pokoju. Zwykle w takich sytuacjach nie było dużego rezultatu, tylko w spokojnych środowiskach jak zacisze pokoju byłam w stanie pominąć pół dnia bez zorientowania się.
Przez większość czasu, nie było to dla mnie dobre. To oznaczało że mogłam skupić się na swoich błędach, przeszłości, sobie przez godziny doprowadzając mnie do pochmurnego samopoczucia. Ale tym razem, jedyne o czym myślałam, to słowa Joy.
W jaki sposób ja, żałosna dziewczyna która nie zasługuje na czyjąkolwiek uwagę, mogła pomóc chłopakowi takiemu jak Fabian?
- Nina? - znów zawołała Amber - No dalej, wszyscy już siedzą!
Pośpiesznie wyszłam z pokoju, nie chcąc by ktokolwiek na mnie czekał, znalazłam Amber na parterze. Uśmiechnęła się na mój widok.
- Chodź, zajęłam ci miejsce - powiedziała i poprowadziła do jadalni
Zatrzymałam się gdy zauważyłam moje zarezerwowane miejsce.
Było ono między Amber a Fabianem. Fabianem, który który już siedział i uśmiechał się, odsuwając moje krzesło.
Będę chora.
- Nina, wszystko w porządku? - wyszeptała Amber - mogę zamienić miejsca, jeśli nie czujesz się komfortowo. Nie rób niczego wbrew sobie - pokręciłam głową i próbowałam uśmiechnąć się w podziękowaniu, ale jestem pewna że to zawaliłam.
Usiadłam z spuszczoną głową, nie spoglądając na Fabiana. Prawie żałowałam, że Joy cofnęła swoje słowa. Teraz musiałam się z nim zmierzyć i wszystkie minusy tej sytuacji przeważały nad jej plusami.
Wspominając o Joy, siedziała dosłownie naprzeciw mnie spoglądając między nas oboje z czymś w oczach przypominającym zazdrość i gigantyczną dezorientację. To pierwsze byłam w stanie zrozumieć, ale drugie intrygowało mnie.
- Cześć Nina - dosłownie podskoczyłam na głos Fabiana i ponownie spuściłam głowę by ukryć rumieńce. Jego stłumiony śmiech wysłał dreszcze wzdłuż całego mojego ciała i nie byłam pewna dlaczego.
- Oj czekajcie, czyżbym przegapił artykuł w Anubis House News? - powiedział Jerome z szerokim uśmiechem - Fabian i Nina zmienili status na 'znów odzywamy się do siebie'? No, może nie powinienem mówić odzywają, przepraszam Nino, więc poprawię się: Fabian i Nina są na statusie 'chcę rozerwać twoje ubrania, ale jestem zbyt nieśmiały, więc będę się rumienić i trzepotać rzęsami'? To z rzęsami dotyczy was oboje, przy okazji, ponieważ cholera Fabian, masz na prawdę dziewczęce rzę...-
To Mara, jako jedyna w końcu uderzyła go w tył głowy by się przymknął. Przerwał posłusznie i czekał aż rozpocznie się chaos.
Chaos w rzeczywistości był ponad minutą zabójczej ciszy, wszyscy patrzeli na Jerome'a oraz na Fabiana i mnie. Nie żebym ich widziała - wzrok miałam utkwiony w talerzu - ale czułam ich spojrzenia jak żar na ciele.
Zjadłam trochę puree z ziemniaków, pierwszy ruch który wykonałam odkąd zapadła cisza i nienawidziłam tego, w jaki sposób drżały moje dłonie. Próbowałam wyrzucić słowa które powiedział z moich myśli.
- Jerome - powiedział Fabian, czysta złość wypełniła jego głos - Lubisz żartować i rozumiem to, ale teraz przesadziłeś. Masz się do cholery zamknąć albo to ja zmuszę cię byś zamknął swoją mordę.
Zaparłam dech w piersiach.
To zdanie było zbyt znajome
Krzyknęłam z płaczem gdy uderzył moją twarz po raz siódmy w dokładnie to samo miejsce. Zamarł, jego ręka zawisła w powietrzu.
Wtedy, nie wiedziałam jeszcze jak się uciszyć. Nadal mówiłam. Nadal wołałam imię mamę każdej nocy. To były tylko 3 miesiące odkąd zginęła.
Miałam 4 lata, prawie 5 i byłam kompletnie nie świadoma niewyobrażalnego horroru który czekał mnie w przyszłości.
- Ile razy mam ci powtarzać? - syknął i zepchnął mnie na podłogę - Nie. Odzywaj. Się.
- Proszę - wydusiłam przez płacz - Ranisz mnie, proszę przestań, chcę do mamy..- po raz pierwszy kopnął mnie w bok, przerywając moje słowa. Uklęknął przy mnie i ścisnął moją brodę w palcach
- Masz się do cholery zamknąć albo to ja zmuszę cię byś zamknęła swoją mordę.
Nie odpowiedziałam
Nie odezwałam się
Już nigdy się nie odezwałam
'Proszę. Ranisz mnie, proszę przestań, chcę do mamy' były moimi ostatnimi słowami.
W przyszłości, moje milczenie wyprowadzało go na granicę wytrzymałości. Chciał zmusić mnie do mówienia, ale wspomnienie błysku w jego oczach gdy to mówił nigdy nie opuściło mojego umysłu. Wiedziałam, że chciał tylko kolejny powód by mnie ukarać. Nie chciałam dawać mu tej satysfakcji, nawet będąc czteroletnim dzieckiem.
Karał mnie tak czy inaczej.
- Nina. Nina
Powróciłam do teraźniejszości i znalazłam siebie na podłodze, skuloną w tak bardzo znajomą pozycję którą przybierałam za każdym razem gdy mnie bił. Próbowałam złapać powietrze, ale zdawało się że jest go za mało, moja klatka piersiowa podnosiła się i opadała zbyt gwałtownie. Wszyscy mieszkańcy Anubisa stali nade mną - Amber, Fabian i Mara klęczeli - i czułam się otoczona. Zbyt otoczona.
- Co jest nie tak? Co się z nią dzieje? - zapytał Fabian nieprzytomnie, wyciągając ręce w moją stronę, ale gdy tylko złapał siebie na tym geście, cofnął je i schował w włosach.
- Ma atak paniki - natychmiast odpowiedziała Mara i przysunęła się bliżej. Próbowałam się wycofać, wciąż nie mogąc uspokoić oddechu - Nino, masz na to lekarstwa? - przytaknęłam a ona obróciła się w stronę Amber - Idź poszukaj jej tabletek, są prawdopodobnie w jednej z jej toreb - wyruszyła bez zawahania a Mara znów obróciła się do mnie.
- W porządku Nino, muszę spowolnić twój oddech, okay? Naśladuj tępo mojego - zarządziła i zaczęła oddychać na tyle głośno, że byłam w stanie usłyszeć ją nawet przez mój własny gwałtowny oddech. Próbowałam wziąć jeden głęboki wdech, ale nie byłam w stanie. Wszyscy byli zbyt blisko, zbyt blisko, zbyt blisko...
- Jerome, znajdź mały ręcznik i namocz zimną wodą. Pośpiesz się - powiedziała Mara spokojnym głosem. On wybiegł do kuchnii - Nina, powodem jest przeszłość czy teraźniejszość?
Przemogłam się by rozluźnić napięte ręce i podnieść je lekko. Z jednej ręki podniosłam jeden palec, a z drugiej dwa.
- Obydwa? - przytaknęłam - Jaki jest problem w teraźniejszości? - Wskazałam na otaczających mnie ludzi, mój gest był drżący. Zrozumiała natychmiast - Wszyscy oprócz Fabiana, cofnijcie się. Usiądźcie w salonie.
Usłuchali po krótkiej pauzie. Kroki dudniły na schodach i po chwili weszła Amber, bledsza niż wcześniej. Trzymała znajomą buteleczkę Xanax, którą wzięła Mara i wyjęła jedną tabletkę. Podała mi, ale ledwo byłam w stanie ją utrzymać w dłoni, gdy brałam do ust. Połknęłam szybko.
- Okay, muszę zrelaksować twoje ciało. Skup się na jednym mięśniu, zaczynając od palców, wtedy dłonie, ramiona, stopy, nogi i tak dalej. Postaraj się zwolnić oddech - mocno zacisnęłam oczy, ale wszystko co wtedy widziałam to on, więc szybko je otworzyłam i skupiłam się na relaksowaniu.
- Jest cokolwiek w czym mogę pomóc? - Zapytał szybko Fabian - Uspokój się, ona nie umiera, Fabian. To jest atak paniki. Przeminie a ty tylko jeszcze bardziej ją stresujesz. Nino, mogłabyś spróbować potrzymać go za rękę? Kontakt może pomóc. Ściśnij tak mocno jak chcesz - zaproponowała cicho gdy Jerome wrócił z ręcznikiem, który szybko od niego wzięła i podłożyła mi pod kark. Poruszyłam się pod wpływem zimna i z oczami przepełnionymi obawą przyglądałam się jak Fabian wyciąga rękę w moją stronę.
Chwyciłam go.
Jego palce zaplotły się wokół moich, moja mała dłoń tonąca w jego. To uczucie było nienaturalne... ale nie było niekomfortowe. Ścisnęłam jego rękę, jakby od tego zależało moje życie i odkryłam, że to pomaga. Skupiając się na tym - nawet jeśli skupienie było przepełnione obawą - pomogło odciągnąć moje myśli od wszystkiego innego.
Nareszcie udało mi się rozluźnić palce u stóp, wzięłam głęboki oddech. Mara natychmiast to dostrzegła.
- Dobrze. Wdech na 4 i wydech na 8, tak jak ja to robię. Licz razem ze mną każdy oddech. Prawie minęło... dwa... trzy... cztery...
Do czasu gdy doliczyła do 8, moje ciało było rozluźnione, i nie trzymałam już dłoni Fabiana, mój oddech zwolnił i wiedziałam że to już koniec. Wszyscy w pokoju zbiorowo wypuścili powietrze z płuc w uldze.
Spokojnie zamknęłam oczy.
- Xanax już uderzyło? Musimy doprowadzić cię do łóżka - Zauważyła zdezorientowany wyraz twarzy Fabiana i wytłumaczyła - Xanax ma skutki uboczne; lekka depresja, zawroty głowy i senność. Dodatkowo atak paniki kompletnie ją wykończył, więc jest już zmęczona
- Skąd wiedziałaś co robić? - zapytał Fabian
- Miałam koleżankę, która miała zaburzenia lękowe. Miała ataki paniki co najmniej 2 razy w tygodniu i była w złej kondycji. Zanim dobrali jej odpowiednie lekarstwa i zaczęły działać, byłam ekspertem w pomaganiu jej - odpowiedziała. Fabian przytaknął w zamyśleniu, a potem obrócił się w moją stronę.
- Nina, jak często to się zdarza? Miałaś już jakiś atak odkąd tu jesteś? Dlaczego nie straciłaś kontaktu ze światem, jak wcześniej? - pokręciłam głową mając nadzieję że domyśli się że chodzi o drugie pytanie, nie zaspokajając jego ciekawości. Jego pytania sprawiły, że poczułam wstyd.
Jestem kompletną idiotką.
Nie miałam ataku paniki od prawie roku. To on kupił mi Xanax nielegalnie od znajomego, nie chciał abym musiała iść do lekarza aby przypisał mi ten lek. Gdy miałam atak - co nie zdarzało się często - on po prostu wychodził z pokoju i zostawiał mnie samą, by sobie z tym poradzić. Pomoc Mary była czymś nowym i całkowicie przydatnym.
Nie straciłam świadomości, ponieważ wspomnienie uderzyło mnie zbyt szybko, że nie miałam czasu na wymuszenie w sobie takiego stanu. To nadeszło znikąd i było mi wstyd.
Jakby potrzebowali jeszcze więcej dowodów na to jakim świrem jestem.
Mam pecha.
- Nino, będzie w porządku jeśli zaniosę cię do twojego pokoju? Nie wyglądasz jakbyś mogła dojść tam o własnych siłach - powiedział cicho. Bez namysłu, przytaknęłam.
Po tym, otoczyły mnie jego ramiona i zostałam podniesiona. Zaczęłam się trząść i nie mogłam przestać. Zacisnęłam powieki próbując ukryć swoją reakcję.
Pudło
- Krzywdzę cie w ten sposób? Czy to jest złe uczucie? - powoli potrząsnęłam przecząco głową - Sądzisz że mam zamiar cię skrzywdzić?
Nie byłam pewna. Bojowały we mnie ze sobą dwa instynkty. Zabrało to kilka długich sekund, ale w końcu potrząsnęłam głową. Nie, to nie było tak jakby chciał mnie skrzywdzić. Przynajmniej, gdy inni ludzie są w pokoju obok.
- To dlaczego się boisz? - zapytał.
To było dobre pytanie. Jedyne na jakie nie znałam odpowiedzi.
Moje drgania zatrzymały się i Fabian odetchnął z ulgą przed wejściem na schody. Trzymał mnie mocno w swoich ramionach a ja znów zamknęłam oczy, wypuszczając powietrze z płuc. Nie, to nie bolało. To nie bolało w żaden sposób.
Prawie pozwoliłam sobie myśleć że to uczucie jest przyjemne.
Szturchnął nogą drzwi do mojego pokoju by je otworzyć; położył mnie na łóżko i nie byłam pewna czy powinnam czuć ulgę czy rozczarowanie. Przykrył mnie kołdrą i uśmiechnął się.
- Prześpij się, wyglądasz na zmęczoną - powiedział - Widzimy się jutro, tak?
Wiem że prawdziwe pytanie brzmiało "mogę jutro być w twoim otoczeniu?"
Przytaknęłam, a on uśmiechnął się szerzej.
- Śpij dobrze.
Wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Minęło kilka chwil i zasnęłam.
*Xanax jest prawdziwym lekiem
***
Znów Jerome narozrabiał trochę, ups... Nie jestem pewna czy w przyszłych rozdziałach coś jeszcze sknoci, chyba nie...
Widzicie ten postęp Niny? Ha, nie będziecie na długo z tym szczęśliwi :)
Ogłoszenia parafialne:
1. Tak się wczoraj zastanawiałam i doszłam do pewnego wniosku... Mieszkam na pomorzu, dosłownie w samym sercu Kaszub i mimo, że nie znam języka kaszubskiego (nienawidzę go ugh), to nienaumyślnie może się zdarzyć, że jakieś zdanie może być niepoprawne po polsku, tylko po kaszubsku; lub inaczej odmienione słowo. Nawet normalnie tego nie rozróżniam, jedynie wczoraj trochę szukałam za tym w internecie i rzeczywiście jest takie prawdopodobieństwo.
2. Jak można zauważyć, skrypt z tweetami z konta jest w prawej kolumnie
3. SCARRED NA WATTPADZIE!
Tak, zdecydowałam się publikować na Wattpadzie. Słabo to tam widzę, no ale nie zaszkodzi.
<klik na okładkę>
4. Nawiązałam blogową współprace z nikim innym jak Joylitte. Już 8 sierpnia, zostanie opublikowany prolog nowego fanfiction!
<klik na okładkę, again>
No a więc to na tyle. Jestem sama w domu więc mogę śpiewać (czyt. wyć) ile chcę! Ok, idę zrobić popcorn i wezmę się za dokończenie 20 rozdziału...
O właśnie, następny rozdział to 15, tak, ten długo wyczekiwany bo Was nakręcałam i nakręcam dalej. Jest on po prostu sdfghjkljhytf brak słów.
Jestem pewna, że macie chęć zasmakować tego rozdziału nieco wcześniej, a więc...
7 komentarzy = spojler
Musicie się postarać, bo norma to 6 komentarzy. W sumie to jestem trochę zdezorientowana, bo nadal posty mają dużo wyświetleń (średnio 150 każdy rozdział w ciągu pierwszego tygodnia; to dla mnie dużo), a z komentarzami trochę już stosunkowo gorzej.
Następny rozdział: 1/08/15
Ily, Klaudia x
PS. Dziękuję za ponad 6 000 wyświetleń! Na prawdę, gdy zaczynałam, nie spodziewałam się takiej liczby kiedykolwiek.
PSS. We wtorek mam urodziny, a więc może te komentarze (najlepiej od każdej osoby, która przeczytała) jako prezent urodzinowy + motywacja? :)
PSSS. Zmieniłam playlistę! 1 piosenka , tak bardzo ją kocham jejku. 2 poleciła mi Joylitte, a 3 po prostu też bardzo lubię
PSSS. Zmieniłam playlistę! 1 piosenka , tak bardzo ją kocham jejku. 2 poleciła mi Joylitte, a 3 po prostu też bardzo lubię
Edit: Spojler jest dodany :)