sobota, 25 lipca 2015

Rozdzial 14

Nina's POV

    Minęła już ponad godzina odkąd Joy wyszła a ja nadal byłam w szoku.
Joy cofnęła wszystko co powiedziała. Przeprosiła. Powiedziała, że ja zmieniłam Fabiana na lepsze. Ja. Powiedziała, że sprawiam że jest szczęśliwszy, silniejszy.
Joy powiedziała mnie, Ninie Martin, że jestem dobrą osobą dla Fabiana

Wypatrywałam przez okno czekając aż zobaczę latającą świnię.

Nie byłam pewna co teraz zrobić. Jedna część mnie jakby tańczyła ze szczęścia, a druga ukrywała się. Teraz Fabian mógł zacząć rozmowę a ja nie miałam wymówki by go ignorować.

Nie byłam pewna czy to coś dobrego czy złego.

- Nino, kolacja jest gotowa! - Amber zawołała z parteru, wyrywając mnie z myśli.
Byłam gotowa protestować, uspokoić, że do kolacji mamy jeszcze godzinę lub dwie, ale wtedy spojrzałam na zegar i szybko zorientowałam się, iż siedziałam tak więcej niż godzinę czasu, uwięziona we własnych myślach.

    Gubienie się we własnych myślach, było czymś w czym byłam świetna. Ćwiczyłam to, więc mogłam wycofać się; stracić poczucie czasu, za każdym razem gdy on przychodził nocą do mojego pokoju. Zwykle w takich sytuacjach nie było dużego rezultatu, tylko w spokojnych środowiskach jak zacisze pokoju byłam w stanie pominąć pół dnia bez zorientowania się.

Przez większość czasu, nie było to dla mnie dobre. To oznaczało że mogłam skupić się na swoich błędach, przeszłości, sobie przez godziny doprowadzając mnie do pochmurnego samopoczucia. Ale tym razem, jedyne o czym myślałam, to słowa Joy.

    W jaki sposób ja, żałosna dziewczyna która nie zasługuje na czyjąkolwiek uwagę, mogła pomóc chłopakowi takiemu jak Fabian?
- Nina? - znów zawołała Amber - No dalej, wszyscy już siedzą!
Pośpiesznie wyszłam z pokoju, nie chcąc by ktokolwiek na mnie czekał, znalazłam Amber na parterze. Uśmiechnęła się na mój widok.
- Chodź, zajęłam ci miejsce - powiedziała i poprowadziła do jadalni
Zatrzymałam się gdy zauważyłam moje zarezerwowane miejsce.
Było ono między Amber a Fabianem. Fabianem, który który już siedział i uśmiechał się, odsuwając moje krzesło.

Będę chora.

- Nina, wszystko w porządku? - wyszeptała Amber - mogę zamienić miejsca, jeśli nie czujesz się komfortowo. Nie rób niczego wbrew sobie - pokręciłam głową i próbowałam uśmiechnąć się w podziękowaniu, ale jestem pewna że to zawaliłam.
Usiadłam z spuszczoną głową, nie spoglądając na Fabiana. Prawie żałowałam, że Joy cofnęła swoje słowa. Teraz musiałam się z nim zmierzyć i wszystkie minusy tej sytuacji przeważały nad jej plusami.

    Wspominając o Joy, siedziała dosłownie naprzeciw mnie spoglądając między nas oboje z czymś w oczach przypominającym zazdrość i gigantyczną dezorientację. To pierwsze byłam w stanie zrozumieć, ale drugie intrygowało mnie.
- Cześć Nina - dosłownie podskoczyłam na głos Fabiana i ponownie spuściłam głowę by ukryć rumieńce. Jego stłumiony śmiech wysłał dreszcze wzdłuż całego mojego ciała i nie byłam pewna dlaczego.
- Oj czekajcie, czyżbym przegapił artykuł w Anubis House News? - powiedział Jerome z szerokim uśmiechem - Fabian i Nina zmienili status na 'znów odzywamy się do siebie'? No, może nie powinienem mówić odzywają, przepraszam Nino, więc poprawię się: Fabian i Nina są na statusie 'chcę rozerwać twoje ubrania, ale jestem zbyt nieśmiały, więc będę się rumienić i trzepotać rzęsami'? To z rzęsami dotyczy was oboje, przy okazji, ponieważ cholera Fabian, masz na prawdę dziewczęce rzę...-
    To Mara, jako jedyna w końcu uderzyła go w tył głowy by się przymknął. Przerwał posłusznie i czekał aż rozpocznie się chaos.
Chaos w rzeczywistości był ponad minutą zabójczej ciszy, wszyscy patrzeli na Jerome'a oraz na Fabiana i mnie. Nie żebym ich widziała - wzrok miałam utkwiony w talerzu - ale czułam ich spojrzenia jak żar na ciele.

Zjadłam trochę puree z ziemniaków, pierwszy ruch który wykonałam odkąd zapadła cisza i nienawidziłam tego, w jaki sposób drżały moje dłonie. Próbowałam wyrzucić słowa które powiedział z moich myśli.
- Jerome - powiedział Fabian, czysta złość wypełniła jego głos - Lubisz żartować i rozumiem to, ale teraz przesadziłeś. Masz się do cholery zamknąć albo to ja zmuszę cię byś zamknął swoją mordę.

Zaparłam dech w piersiach.
To zdanie było zbyt znajome

Krzyknęłam z płaczem gdy uderzył moją twarz po raz siódmy w dokładnie to samo miejsce. Zamarł, jego ręka zawisła w powietrzu.

    Wtedy, nie wiedziałam jeszcze jak się uciszyć. Nadal mówiłam. Nadal wołałam imię mamę każdej nocy. To były tylko 3 miesiące odkąd zginęła.
Miałam 4 lata, prawie 5 i byłam kompletnie nie świadoma niewyobrażalnego horroru który czekał mnie w przyszłości.

- Ile razy mam ci powtarzać? - syknął i zepchnął mnie na podłogę - Nie. Odzywaj. Się.
- Proszę - wydusiłam przez płacz - Ranisz mnie, proszę przestań, chcę do mamy..- po raz pierwszy kopnął mnie w bok, przerywając moje słowa. Uklęknął przy mnie i ścisnął moją brodę w palcach
- Masz się do cholery zamknąć albo to ja zmuszę cię byś zamknęła swoją mordę.


Nie odpowiedziałam

Nie odezwałam się
Już nigdy się nie odezwałam

'Proszę. Ranisz mnie, proszę przestań, chcę do mamy' były moimi ostatnimi słowami.
W przyszłości, moje milczenie wyprowadzało go na granicę wytrzymałości. Chciał zmusić mnie do mówienia, ale wspomnienie błysku w jego oczach gdy to mówił nigdy nie opuściło mojego umysłu. Wiedziałam, że chciał tylko kolejny powód by mnie ukarać. Nie chciałam dawać mu tej satysfakcji, nawet będąc czteroletnim dzieckiem.
    Karał mnie tak czy inaczej.

- Nina. Nina
Powróciłam do teraźniejszości i znalazłam siebie na podłodze, skuloną w tak bardzo znajomą pozycję którą przybierałam za każdym razem gdy mnie bił. Próbowałam złapać powietrze, ale zdawało się że jest go za mało, moja klatka piersiowa podnosiła się i opadała zbyt gwałtownie. Wszyscy mieszkańcy Anubisa stali nade mną -  Amber, Fabian i Mara klęczeli - i czułam się otoczona. Zbyt otoczona.
- Co jest nie tak? Co się z nią dzieje? - zapytał Fabian nieprzytomnie, wyciągając ręce w moją stronę, ale gdy tylko złapał siebie na tym geście, cofnął je i schował w włosach.
- Ma atak paniki - natychmiast odpowiedziała Mara i przysunęła się bliżej. Próbowałam się wycofać, wciąż nie mogąc uspokoić oddechu - Nino, masz na to lekarstwa? - przytaknęłam a ona obróciła się w stronę Amber - Idź poszukaj jej tabletek, są prawdopodobnie w jednej z jej toreb - wyruszyła bez zawahania a Mara znów obróciła się do mnie.
- W porządku Nino, muszę spowolnić twój oddech, okay? Naśladuj tępo mojego - zarządziła i zaczęła oddychać na tyle głośno, że byłam w stanie usłyszeć ją nawet przez mój własny gwałtowny oddech. Próbowałam wziąć jeden głęboki wdech, ale nie byłam w stanie. Wszyscy byli zbyt blisko, zbyt blisko, zbyt blisko...
- Jerome, znajdź mały ręcznik i namocz zimną wodą. Pośpiesz się - powiedziała Mara spokojnym głosem. On wybiegł do kuchnii - Nina, powodem jest przeszłość czy teraźniejszość?
Przemogłam się by rozluźnić napięte ręce i podnieść je lekko. Z jednej ręki podniosłam jeden palec, a z drugiej dwa.
- Obydwa? - przytaknęłam - Jaki jest problem w teraźniejszości? - Wskazałam na otaczających mnie ludzi, mój gest był drżący. Zrozumiała natychmiast - Wszyscy oprócz Fabiana, cofnijcie się. Usiądźcie w salonie.

    Usłuchali po krótkiej pauzie. Kroki dudniły na schodach i po chwili weszła Amber, bledsza niż wcześniej. Trzymała znajomą buteleczkę Xanax, którą wzięła Mara i wyjęła jedną tabletkę. Podała mi, ale ledwo byłam w stanie ją utrzymać w dłoni, gdy brałam do ust. Połknęłam szybko.

- Okay, muszę zrelaksować twoje ciało. Skup się na jednym mięśniu, zaczynając od palców, wtedy dłonie, ramiona, stopy, nogi i tak dalej. Postaraj się zwolnić oddech - mocno zacisnęłam oczy, ale wszystko co wtedy widziałam to on, więc szybko je otworzyłam i skupiłam się na relaksowaniu.
- Jest cokolwiek w czym mogę pomóc? - Zapytał szybko Fabian - Uspokój się, ona nie umiera, Fabian. To jest atak paniki. Przeminie a ty tylko jeszcze bardziej ją stresujesz. Nino, mogłabyś spróbować potrzymać go za rękę? Kontakt może pomóc. Ściśnij tak mocno jak chcesz - zaproponowała cicho gdy Jerome wrócił z ręcznikiem, który szybko od niego wzięła i podłożyła mi pod kark. Poruszyłam się pod wpływem zimna i z oczami przepełnionymi obawą przyglądałam się jak Fabian wyciąga rękę w moją stronę.

Chwyciłam go.

Jego palce zaplotły się wokół moich, moja mała dłoń tonąca w jego. To uczucie było nienaturalne... ale nie było niekomfortowe. Ścisnęłam jego rękę, jakby od tego zależało moje życie i odkryłam, że to pomaga. Skupiając się na tym - nawet jeśli skupienie było przepełnione obawą - pomogło odciągnąć moje myśli od wszystkiego innego.
Nareszcie udało mi się rozluźnić palce u stóp, wzięłam głęboki oddech. Mara natychmiast to dostrzegła.
- Dobrze. Wdech na 4 i wydech na 8, tak jak ja to robię. Licz razem ze mną każdy oddech. Prawie minęło... dwa... trzy... cztery...
    Do czasu gdy doliczyła do 8, moje ciało było rozluźnione, i nie trzymałam już dłoni Fabiana, mój oddech zwolnił i wiedziałam że to już koniec. Wszyscy w pokoju zbiorowo wypuścili powietrze z płuc w uldze.

Spokojnie zamknęłam oczy.

- Xanax już uderzyło? Musimy doprowadzić cię do łóżka - Zauważyła zdezorientowany wyraz twarzy Fabiana i wytłumaczyła - Xanax ma skutki uboczne; lekka depresja, zawroty głowy i senność. Dodatkowo atak paniki kompletnie ją wykończył, więc jest już zmęczona
- Skąd wiedziałaś co robić? - zapytał Fabian
- Miałam koleżankę, która miała zaburzenia lękowe. Miała ataki paniki co najmniej 2 razy w tygodniu i była w złej kondycji. Zanim dobrali jej odpowiednie lekarstwa i zaczęły działać, byłam ekspertem w pomaganiu jej - odpowiedziała. Fabian przytaknął w zamyśleniu, a potem obrócił się w moją stronę.
- Nina, jak często to się zdarza? Miałaś już jakiś atak odkąd tu jesteś? Dlaczego nie straciłaś kontaktu ze światem, jak wcześniej? - pokręciłam głową mając nadzieję że domyśli się że chodzi o drugie pytanie, nie zaspokajając jego ciekawości. Jego pytania sprawiły, że poczułam wstyd.

Jestem kompletną idiotką.

    Nie miałam ataku paniki od prawie roku. To on kupił mi Xanax nielegalnie od znajomego, nie chciał abym musiała iść do lekarza aby przypisał mi ten lek. Gdy miałam atak - co nie zdarzało się często - on po prostu wychodził z pokoju i zostawiał mnie samą, by sobie z tym poradzić. Pomoc Mary była czymś nowym i całkowicie przydatnym.

Nie straciłam świadomości, ponieważ wspomnienie uderzyło mnie zbyt szybko, że nie miałam czasu na wymuszenie w sobie takiego stanu. To nadeszło znikąd i było mi wstyd.

Jakby potrzebowali jeszcze więcej dowodów na to jakim świrem jestem.

Mam pecha.

- Nino, będzie w porządku jeśli zaniosę cię do twojego pokoju? Nie wyglądasz jakbyś mogła dojść tam o własnych siłach - powiedział cicho. Bez namysłu, przytaknęłam.
    Po tym, otoczyły mnie jego ramiona i zostałam podniesiona. Zaczęłam się trząść i nie mogłam przestać. Zacisnęłam powieki próbując ukryć swoją reakcję.

Pudło

- Krzywdzę cie w ten sposób? Czy to jest złe uczucie? - powoli potrząsnęłam przecząco głową - Sądzisz że mam zamiar cię skrzywdzić?

    Nie byłam pewna. Bojowały we mnie ze sobą dwa instynkty. Zabrało to kilka długich sekund, ale w końcu potrząsnęłam głową. Nie, to nie było tak jakby chciał mnie skrzywdzić. Przynajmniej, gdy inni ludzie są w pokoju obok.
- To dlaczego się boisz? - zapytał.

To było dobre pytanie. Jedyne na jakie nie znałam odpowiedzi.

    Moje drgania zatrzymały się i Fabian odetchnął z ulgą przed wejściem na schody. Trzymał mnie mocno w swoich ramionach a ja znów zamknęłam oczy, wypuszczając powietrze z płuc. Nie, to nie bolało. To nie bolało w żaden sposób.

Prawie pozwoliłam sobie myśleć że to uczucie jest przyjemne.

Szturchnął nogą drzwi do mojego pokoju by je otworzyć; położył mnie na łóżko i nie byłam pewna czy powinnam czuć ulgę czy rozczarowanie. Przykrył mnie kołdrą i uśmiechnął się.
- Prześpij się, wyglądasz na zmęczoną - powiedział - Widzimy się jutro, tak?
Wiem że prawdziwe pytanie brzmiało "mogę jutro być w twoim otoczeniu?"
Przytaknęłam, a on uśmiechnął się szerzej.
- Śpij dobrze.
Wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Minęło kilka chwil i zasnęłam.

*Xanax jest prawdziwym lekiem

***
Znów Jerome narozrabiał trochę, ups... Nie jestem pewna czy w przyszłych rozdziałach coś jeszcze sknoci, chyba nie...
Widzicie ten postęp Niny? Ha, nie będziecie na długo z tym szczęśliwi :)

Ogłoszenia parafialne:
1. Tak się wczoraj zastanawiałam i doszłam do pewnego wniosku... Mieszkam na pomorzu, dosłownie w samym sercu Kaszub i mimo, że nie znam języka kaszubskiego (nienawidzę go ugh), to nienaumyślnie może się zdarzyć, że jakieś zdanie może być niepoprawne po polsku, tylko po kaszubsku; lub inaczej odmienione słowo. Nawet normalnie tego nie rozróżniam, jedynie wczoraj trochę szukałam za tym w internecie i rzeczywiście jest takie prawdopodobieństwo.
2. Jak można zauważyć, skrypt z tweetami z konta jest w prawej kolumnie
3. SCARRED NA WATTPADZIE!
Tak, zdecydowałam się publikować na Wattpadzie. Słabo to tam widzę, no ale nie zaszkodzi.
<klik na okładkę>

4. Nawiązałam blogową współprace z nikim innym jak Joylitte. Już 8 sierpnia, zostanie opublikowany prolog nowego fanfiction! 
<klik na okładkę, again>

No a więc to na tyle. Jestem sama w domu więc mogę śpiewać (czyt. wyć) ile chcę! Ok, idę zrobić popcorn i wezmę się za dokończenie 20 rozdziału...

O właśnie, następny rozdział to 15, tak, ten długo wyczekiwany bo Was nakręcałam i nakręcam dalej. Jest on po prostu sdfghjkljhytf brak słów.
Jestem pewna, że macie chęć zasmakować tego rozdziału nieco wcześniej, a więc...

7 komentarzy = spojler
Musicie się postarać, bo norma to 6 komentarzy. W sumie to jestem trochę zdezorientowana, bo nadal posty mają dużo wyświetleń (średnio 150 każdy rozdział w ciągu pierwszego tygodnia; to dla mnie dużo), a z komentarzami trochę już stosunkowo gorzej.

Następny rozdział: 1/08/15

Ily, Klaudia x

PS. Dziękuję za ponad 6 000 wyświetleń! Na prawdę, gdy zaczynałam, nie spodziewałam się takiej liczby kiedykolwiek.

PSS. We wtorek mam urodziny, a więc może te komentarze (najlepiej od każdej osoby, która przeczytała) jako prezent urodzinowy + motywacja? :)

PSSS. Zmieniłam playlistę! 1 piosenka , tak bardzo ją kocham jejku. 2 poleciła mi Joylitte, a 3 po prostu też bardzo lubię


Edit: Spojler jest dodany :)

sobota, 18 lipca 2015

Rozdzial 13

Patricia's POV

- Co ty zrobiłaś?
Fabian stał w drzwiach, mocno ściskając pięści, najwidoczniej na mnie wściekły. Przewróciłam oczami i włożyłam naczynie które wycierałam z powrotem do zlewu. Wytarłam dłonie i oparłam się o ladę. Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Co takiego zrobiłam tym razem, Rutter? - Wiedziałam co zrobiłam, Fabian też.
- Przeglądałem notes Niny. Rozmawiała z kimś o tym, że nie jest mną zainteresowana. Była przestraszona, można stwierdzić po charakterze pisma. Połączyłem ze sobą te dwie rzeczy i na myśl przyszłaś ty oraz Joy
- Nie dotknęłyśmy jej.
- Nic takiego nie powiedziałem - odburknął. Był zły, bardziej niż kiedykolwiek. Nawet bardziej, gdy Alfie przez przypadek spalił jego projekt nad którym pracował przez cały miesiąc.
- Powiedziałyśmy jej tylko to, co musiała wiedzieć - powiedziałam. To było prawdą

    Joy była zabujana w Fabianie odkąd go poznała, a on w końcu zaczął okazywać jakiekolwiek, najmniejsze zainteresowanie nią, kilka tygodni przed pojawieniem się Niny. Wtedy pojawiła się ona, przyciągając wszystkich uwagę na siebie oznajmiając, że jest niemową i udając niewinną, niedostępną. Fabian dostał na jej punkcie obsesji od pierwszego tygodnia.
Ja musiałam wysłuchiwać płaczów Joy każdej nocy. To był czas, by postawić wszystko w odpowiednim świetle.
- A co takiego dokładnie musiała wiedzieć? - domagał się szczegółów
- To, że należysz do Joy i jeśli nadal będzie się tak zachowywać, czekają ją konsekwencje. Nie powiedziałyśmy jakie, ale zrozumiała co mamy na myśli - wzruszyłam ramionami - Wybrała mądrzejszą drogę.
- Do nikogo nie należę, tym bardziej do Joy i w szczególności po tym, co zrobiłyście. Ona nawet na mnie nie chce spojrzeć - jego emocje szybko zmieniły się z wściekłych do zasmuconych - Odtrąca mnie i doprowadza mnie to do szaleństwa.
- Błagam - parsknęłam - Ona nie jest warta twojego czasu. Zachowuje się jak kopnięty szczeniak, zepsuta zabawka i to wszystko jest udawane. Joy miała wcześniej do czynienia z takimi ludźmi, wie co mówi. Ona chce tylko owinąć sobie wszystkich dookoła placa, w szczególności ciebie. Udaje przy tobie słabą, a ty w to wpadasz.

Twarz Fabiana była prawie fioletowa. Przydałby się teraz aparat

- Ona nie udaje i nie jestem jej crushem! Nie jest w stanie znieść dotyku i boi się wszystkich a mnie w szczególności. Próbowałem jej pomóc i zauważałem postępy, ale ona nadal jest mną przerażona -
To było absurdalne i najwidoczniej Joy zgadzała się ze mną.
- Chcesz dowód, kochasiu? Proszę bardzo - Fabian i ja podskoczyliśmy słysząc Joy. Stała równo za nim i była na tyle niska, że Fabian przez cały czas mógł ją zasłaniać. Miała w ręcę włączony aparat i przewijała zdjęcia.
- O czym ty mówisz? - zapytał Fabian, ale ona tylko chwyciła go za rękaw i pociągnęła tak, by stał obok niej. Szybko do nich dołączyłam, patrząc Joy przez ramię.
- Zobacz. To jest zdjęcie Niny, gdy zawołała ją Amber. Amber która jest jej współlokatorką i tak-jakby przyjaciółką - Na jej twarzy było wymalowane zmieszanie, zawahanie - To jest jej twarz, gdy Jerome zawołał ją na kolację - Wyglądała na przerażoną, jej ciało było lekko skulone w strachu. Miałam znów ochotę parsknąć. Ona na prawdę nie powinna chodzić na podstawy teatralne. Jej reakcje są wytrenowane na mistrzowskim poziomie

- A to jest jej twarz, gdy ty zawołałeś ją, ranek zanim ja i Patricia z nią rozmawiałyśmy - To był jedyny raz, gdy widziałam ją tak zrelaksowaną. Spoglądała z uśmiechem, optymizm odgarniał prawie wszystkie inne emocje. Jej wyraz twarzy był przejrzysty, spokojny jakiego nigdy nie widziałam.

Fabian zatrzymał oddech

- Widzisz? Ona udaje. Jej gigantyczne zauroczenie tobą jest jedyną rzeczą dzięki której zapomina o udawaniu. Ona się ciebie wcale nie boi, bynajmniej nie na tym zdjęciu i to potwierdza, że jej cały wysiłek jest fałszywy. Mogłaby się tak zachowywać bynajmniej przy Amber, nie przy tobie - Głos Joy był wypełniony nadzieją, ale miałam przeczucie że Fabian nie kupi tego.

Nie myliłam się

- Joy, nawet jeśli ona rzeczywiście oszukuje, co nie jest prawdą, wciąż nie należę do ciebie i nigdy tak nie będzie. Nigdy nic do ciebie nie czułem i nigdy to się nie zmieni, nie zważając na to, czy Nina wyjedzie czy też nie -  Jego ton nieco złagodniał - Widzę cię jako przyjaciółkę, jako dobrą przyjaciółkę, ale nigdy nie będę widział cię jako kogoś innego. I przepraszam za to. Nie chcę ciebie krzywdzić. Moje wybory nad ludźmi to coś, czego nie mogę kontrolować.

    Teraz to Joy wyglądała jak kopnięty szczeniak. Jej dolna warga trzęsła się.
- Ale... Fab...
- Masz pojęcie co stało się poł godziny temu? Chciałem z niej wyciągnąć informacje co się wydarzyło i coś co jej się przypomniało, sprawiło, że straciła przytomność. To wydarzyło się już drugi raz odkąd tu jest. Pierwszy raz był gdy Mark zaatakował ją - burknął - Jej zmysły dosłownie się wyłączają i nie reaguje na nic. To jest jakby była w tymczasowej śpiączce. Wstraszyłaś ją tak samo jak Mark. To nie było udawane czy oszukiwane. To było prawdziwe.

    Z każdą sekundą był coraz bardziej zły. Gdyby to nie był Fabian którego znam, bałabym się czy nie skrzywdzi Joy. Ale on jeszcze nie skończył.

- Jeśli chcesz mieć jakąkolwiek szanse pozostania moją przyjaciółką, pójdziesz do niej i cofniesz każde jedno słowo które powiedziałaś. W. Tym. Momencie. - Jego głos był niezachwiany, pewny i silny.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Sutter'em Rutter'em?
Nie odpowiedział. Nawet na mnie nie spojrzał. Oczekiwał tylko odpowiedzi od Joy.
- Powiedziałbym, że mając mnie jako przyjaciela, jest lepsze od niczego, Joy. Chcę być twoim przyjacielem, nie chcę aby cokolwiek się między nami zmieniło. ale jeśli będziesz kontynuować takie zachowanie, nie jestem pewien czy to zniosę. Chcesz abym zachowywał się w stosunku do ciebie tak, jak Nina do mnie?

    Był zbyt przekonujący. Joy poddała się.
- W porządku - wydusiła przez gardło, łzy szkliły jej oczy - P-przeproszę ją. Ale nie spodziewaj się że będe cię po-ocieszać gdy Nina pokaże swoje prawdziwe oblicze. Bo nie będę.
Stała tu przez chwilę, roztrzęsiona. Wtedy odeszła. Usłyszałam jej kroki na schodach minutę później.
Zostałam z Fabianem, oboje nie pewni co zrobić.
- Ty weźmiesz dyżur na zmywaku w przyszłym tygodniu, to ja również ją przeproszę - zaoferowałam. Wszystko, byle tylko wymigać się od dyżuru w kuchni. Podniósł brew, rozważając.
- Zgoda. Ja skończę, ty pójdziesz przeprosić. I zrób to dobrze.
Byłam na piętrze zanim zdążył odkręcić kran.

    Joy zdążyła otworzyć już drzwi i Nina patrzyła na nią, jej oczy szerokie. Ściskała ołówek jakby wisiało na nim jej życie. Joy spojrzała do tyłu gdy mnie usłyszała i uśmiechnęła się lekko, wciąż w łzach.
- Przychodzimy w pokoju - powiedziała zachrypniętym głosem - Obiecuję. Możemy usiąść?  -  Nina przytaknęła i wskazała miejsce na łóżku, po czym przesunęła się do tyłu, przyciskając plecy do oparcia, nadal jej oczy wyglądały jak 5zł.
    Rozejrzałam się dookoła i byłam zaskoczona tym co ujżałam - pustka. Jej dekoracje były nawet bardziej skromniejsze niż moje. One nie istniały, oprócz jednego rysunku który wykonała na lekcji, wiszącego na ścianie. Brak zdjęć, czegokolwiek.

Gdzie ta dziewczyna miała rodzinę?

- Chciałabym przeprosić - zaczęła Joy, przyciągając moją uwagę z powrotem do sprawy z którą tu przyszłyśmy - To co powiedziałam było kompletnie niestosowne i bardzo, bardzo przepraszam - Szczerze, to nie potrafiłam stwierdzić czy kłamała.

Nina spoglądała na nas z czystym zachwytem w oczach. Przytaknęłam do tego, co Joy powiedziała.

- Nadal uważam że oszukujesz z tą całą historią o niemowie - kontynuowała - ale szantażowanie że wydalimy cię z akademii z powodu chłopaka, było totalnie nie na miejscu. Nie lubię cię i nadal będę stała za Fabianem murem całą sobą, ale nie zasługiwałaś na takie coś.

    Joy pocierała ręce, otwierając i zamykając usta kilka razy zanim znów się odezwała.
- I jeśli ty i on będziecie razem, nie będę cię zatrzymywać. Uszczęśliwiasz go w sposób w jaki ja nigdy nie byłam w stanie. Jego twarz rozjaśnia się gdy jesteś w pobliżu i jest w stanie z znudzonego przemienić się w wartkiego w sekundzie której ktoś tylko powie twoje imię -  Jej głos zdawał się być coraz bardziej smutny a szczęka Niny opadła na jej słowa - Nigdy nie stało się tak dzięki mnie i nie wydaje się, że są na to jakiekolwiek szanse. On zasługuje na szczęscie, nie zważając na to czy ja jestem szczęśliwa czy nie... Więc, z mojej strony to już wszystko.

    Dłoń Niny drgnęła gdy Joy wstała i byłam pewna, że chce ją chwycić i zatrzymać. Zamiast tego, chwyciła notes, zatrzymując ją tak czy inaczej.

Nie mam w planach się z kimkolwiek umawiać, więc nie zamartwiałbym się o to. Ale dziękuje ci za informację i przeprosiny. Masz już przebaczone.

    Spojrzała na nas z szczerością wymalowaną na twarzy, ale mogłam stwierdzić, że była czymś rozproszona, Czymś co powiedziała Joy. Nie byłam w stanie stwierdzić czym, ale najwidoczniej Joy tak.
- To jak powiedziałam o tym, że Fabian cię lubi jest prawdą. Powinnaś zobaczyć go zanim się tu pojawiłaś, był samotnikiem. Znany jako kujom, bardzo zamknięty w sobie. Nie odzywał się dużo. Wyciągnęłaś go z jego skorupy - Potrząsnęłam głową - Nadal cię nie lubię, więc uważaj bo będę się przyglądać czy nie popełnisz jakiegoś błędu.

    Wyszła, a Nina spojrzała na mnie. Bez dyżuru przy zmywaku cały tydzień. Musiałam to sobie przypomnieć zanim się odezwałam.
- Może i zaszłam za daleko szantażując cię i przepraszam za to. Był to cios poniżej pasa - wymamrotałam. Przepraszanie jest tak bardzo poniżające. Wtedy moje spojrzenie ściemniało nieco - Wiedz tylko, że będę cię pilnować. Joy miała do czynienia z oszustami, a ja sądzę że jesteś oszustką. Możesz przekonać wszystkich, ale my będziemy miały na ciebie oko. Może to brzmieć, że znów cię szantażuję, ale przyrzekam, to nie jest tak. Po prostu dbam o swoich przyjaciół. Nie chcę aby zostali skrzywdzeni - Nina szybko przytaknęła i napisała coś

To jest zrozumiałe i mogę to zupełnie zaakceptować. Podziwiam twoją lojalność wobec przyjaciół.

    Ona zawsze potrafi mnie zaskoczyć, prawda?
W końcu przytaknęłam, czekając aż odpowie tym samym gestem, po czym wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.

***

Dobry wieczór wszystkim! No a więc 13 rozdział, wcale nie taki pechowy, prawda? Moje tłumaczenie chyba nie jest najgorsze, no ale zawsze może być lepiej.
Mam małe informacje. 
1. Osoby czytające, które znają serial, mogą zauważyć, że brakuje kilku postaci, ale spokojnie. Niektóre z nich się pojawią. Trochę inaczej niż możecie sobie wyobrażać, ale będą :)
A osoby, które nie znają serialu, przede wszystkim zapraszam do zakładki Postacie, jeśli jeszcze tam nie były!
2. Chciałabym przypomnieć o koncie na Twitterze, które założyłam na rzecz tego ff. Różne informacje i spojlery pojawiają się tam wcześniej. Co do ewentualnych informacji, dla osób nie mających Twittera [tak, Patrycja i Karolina, o Was mowa :)] to dodam skrypt na bloga, gdzie będą wyświetlały się tweety z konta (o ile idzie??)
3. Jeśli macie jakiekolwiek przemyślenia na temat ff, 'przeżywacie' podczas czytania, no nie wiem, cokolwiek, to zachęcam do używania hasztagu #ScarredPL. Chętnie sobie poczytam i w sumie też dodam skrypt gdzie będzie się wyświetlać co piszecie pod hasztagiem.
4. Jest ktoś jeszcze kto chciałby być informowany? Podajcie usery :)
A osoby nie mające Twittera to mogą podać też np. aska 
Mam wrażenie, że o czymś zapomniałam, no ale trudno....

Następny rozdział - 25/07/15

6 komentarzy = spojler

Większą ilością na pewno nie pogardzę. Byłby miło, gdyby każda czytająca osoba zostawiła coś po sobie, no ale najwyżej, nie zmuszam.

Klaudia x

sobota, 11 lipca 2015

Rozdział 12

Nina's POV

- Nina?
Proszę. Boże. Nie.
Fabian

- Nina, wchodzę - Pędzel wyślizgnął się z mojej ręki i uderzył w notes, brudząc go kropkami niebieskiej farby. Kroki odbijały się dźwiękiem w pokoju, ale nie spojrzałam na niego. Zwyczajnie wpatrywałam się w dół na pędzel, ukrywając twarz za włosami.
Mimo to, mogłam dostrzec jego buty zatrzymujące się tuż obok mnie. Wtedy widziałam nogi, potem kolana.

Uklęknął obok mojego łóżka.

- Nina - mruknął - Spojrzysz na mnie?
Usiadłam prosto, jednak z wzrokiem nadal utkwionym w swoją pracę.

    Nie widziałam jego ręki, czułam tylko jak moje włosy były odgarniane na bok. Wyrwałam się, odkładając malunek obok by móc podciągnąć kolana do piersi i oprzeć o nie głową.

- Przepraszam -  powiedział cicho - Nie chciałem cię przestraszyć - Widziałam jak przesunął obrazek w swoją stronę. Przez moment się nie odzywał - To jest piękne, co przedstawia?

    Nawet nie byłam świadoma tego co maluję. Pozwoliłam mojej ręce przęjąć kontrolę, gdy moje myśli wędrowały gdzieś daleko. Ostrożnie podniosłam wzrok i spojrzałam na kartkę.

Kolory. Wirujące kolory.

Westchnęłam i wyciągnęłam brudnopis, szybko notując odpowiedź i podając przez łóżko. Nadal nie spojrzałam na niego.

Moje marzenia

- Marzysz o kolorach? To jest... niesamowite. Powiedziałbym Ci o czym ja marzę, ale już nigdy byś na mnie nie spojrzała... nie jest to wcale tak, że zrobiłaś to więcej niż jeden raz w ciągu ostatnich 9 dni.

Ah, o to chodzi.

- Chodzi o to co wydarzyło się w piątek wieczorem, komentarz Jerome'a? On tylko żartował, Nina. Nie miał niczego takiego na myśli. Nigdy bym nie...
Potrząsnęłam głową. Przerwał.
- Więc co takiego zrobiłem? - znów chwyciłam notes

Nic takiego nie zrobiłeś

- Więc dlaczego nagle mnie ignorujesz? Gdybyś mi powiedziała, postarałbym się to naprawić.

Chronię samą siebie

Cholera. Mogłam siedzieć cicho
- Chronisz samą siebie? Od czego?

Od bólu

Cisza.
- Nina... nigdy bym cię nie skrzywdził. W żaden sposób. Nie z premedytacją. Staram się tylko zrozumieć. Co mogłoby cię skrzywdzić? - westchnęłam i pokazałam mu to, co przed sekundą napisałam w notesie.

Zaufanie

- Zaufanie? Co to się ma do tego wszystkiego?

Zaczęłam ci ufać. Zaufanie przynosi ból.

- Nie rozumiem - Szczerze brzmiał jakby nie rozumiał. Mógłby nie wiedzieć?

Ufanie komuś, oznacza otwarcie samego siebie na destrukcję. Ufanie oznacza, że dajemy moc na zniszczenie nas. Nie chcę tej mocy i nie chcę nikomu jej dawać.

- Ale to nie oznacza że ta osoba użyje tej mocy. Musisz otworzyć się do innych ludzi i im zaufać. Inaczej nie będziesz miała na kim polegać

Za każdym do tej pory razem, gdy zaufałam komuś, oni wykorzystywali tą moc. Nie wierzę już w to.

    Nerwowo przegryzłam wargę, zastanawiając się, czy nie było to zbyt dużo informacji. Zdawało się, że walczył ze słowami przez minutę

- Kto ciebie skrzywdził?

    Chciałam mu powiedzieć. Chciałam mu powiedzieć, że ufałam swojej mamie, która zmarła, ponieważ wyszła z przyjaciółmi, wypiła zbyt dużo alkoholu i skończyła umierając w wypadku samochodowym. Że ufałam swojemu prawdziwemu ojcu, który odszedł rok przed jej śmiercią bez słowa. Że ufałam swojej babci, która zmarła gdy miałam 7 lat. To, że zaufałam przyjaciółce z Ameryki, która nazwała mnie degustującą i pobiegła swoją drogą, gdy dowiedziała się, co wydarzyło się w moim domu.
    Że zaufałam swojemu ojczymowi, który przynosił mi każdego dnia słodycze. Nazywał mnie dobrą dziewczynką, zawsze uśmiechnięty i uroczy. Który mówił mi, że mnie kocha.
    Mój ojczym, który zaczął mnie bić w dzień śmierci mamy i nigdy nie przestał.
To, że zostałam skrzywdzona przez każdego, nie ważne czy umarli czy zdradzili mnie.

Zamiast tego, potrząsnęłam głową

    Mój malunek leżał na podłodze, poprzez kurtynę włosów zauważyłam, że Fabian wstaje. Po tym, wspiął się na moje łóżko.
Wycofałam się na drugi koniec, bez skutku próbując nie myśleć o tym co może pójść nie tak. Zdecydował by również mnie skrzywdzić?

- Nina, nie zranię cię. Chcę tylko abyś na mnie spojrzała - Przesunął się w moją stronę a ja przycisnęłam plecy do oparcia, odwracając od niego głowę, nie będąc w stanie zrozumieć jego słów. Nie miałam gdzie uciec, gdzie się schować i...

- Proszę Nina. Spójrz na mnie. Proszę.
    Powoli, spojrzałam na niego spod zasłony z włosów. Wyglądał na tak strapionego, tak przygnębionego, że byłam bliska płaczu patrząc na niego. Zgarnęłam włosy na bok i spojrzałam na niego prosto.
    Przesuwał rękę powoli, upewniając się, że jest w zasięgu mojego wzroku i spoczęła ona na mojej dłoni. Chciałam się wyrwać, ale on, po raz pierwszy, chwycił mnie i zatrzymał w miejscu.
Moje serce zaczęło bić szybciej więcej z niż z jednego powodu.

- Pozwól mi być osobą, która udowodni ci, że jesteś w błędzie - powiedział cicho - Pozwól mi odbudować twoją wiarę w zaufanie - Jego kciuk gładził zewnętrzną stronę mojej dłoni i to uczucie było dla mnie kompletnie obce. Nie potrafiłam zdecydować czy lubię to, czy nie.

Chciałam przytaknąć.
Chciałam się otworzyć.
Chciałam być w stanie dotknąć go bez wzdrygania.
Prawie tak się stało.
Ale wtedy.
Joy.

    W sekundzie w której jej imię odbiło się echem w mojej głowie, wyrwałam dłoń z jego dotyku. Tym razem, nie zatrzymał mnie, ale przysunął się bliżej.
- Co jest? Co się stało?
Co się stało, to że ostrzeżenie Joy bezustannie rozbrzmiewało w moich myślach. Zadbałabym o to, by konkurencja została wyeliminowana z gry.
Spróbowałaby czegoś by mnie wyrzucili, wysłali z powrotem do USA? Do niego?

    Nie mogę tam wrócić. Nie przetrwałabym. Byłabym jego złą dziewczynką - albo co gorsze, jego dobrą dziewczynką. Nie chcę tego. Nie chcę być dobrą dziewczynką, czy złą. Chcę być sobą, nie zważając na to jaka beznadziejna jestem. Gdy byłam w jego pobliżu, nie byłam w stanie trzeźwo myśleć. Nigdy bym się już nie wydostała, nie tym razem.
- Nina? - Jego głos był jeszcze bardziej zmartwiony niż wcześniej i zorientowałam się. że jest to prawdopodobnie dlatego, że zaczęłam szybko i głęboko oddychać - Nina, chcesz abym poszedł po pomoc?
    Potrząsnęłam głową, co tylko przysporzyło mi nagłego zawrotu. Czarne punkciki wirowały w mojej wizji, zacisnęłam oczy

Jego dłoń
Na moim ramieniu
Jego dłoń jest na moim ramieniu

To był ostatni kawałek układanki, ostatni klocek wieży zanim runęła ona na ziemię z trzaskiem,

Zatopiłam się w nieprzytomnej ciemności.

Fabian POV's

    Poczułem jak jej mięśnie rozluźniły się pod moją ręką, i może nawet wypowiedziałem kilka kolorowych słów za które mógłbym oberwać.
    Jej głowa była oparta, włosy opadły tak, że mogłem widzieć jej twarz. Jej oczy były wciąż otwarte wpatrując się w nicość a pozycja zbyt mocno mi coś przypominała.

Znów przekląłem.

    Nie rozumiem co się stało. Była trochę przestraszona, gdy trzymałem jej dłoń, ale to nic takiego by to spowodować. Nie. Inne myśli przewinęły się przez jej umysł, te które sprawiły że straciła kontakt ze światem. Ja dotykając jej ramienia - automatyczna reakcja którą zrobiłem bez namysłu - mogła być szczytem góry lodowej.
- Nina. Nina
Nic

    Przesunąłem ją, aby leżała w nieco bardziej komfortowej pozycji, wtedy zszedłem z łóżka i usiadłem na podłodze. Zaczekam, przeproszę i zobaczę co się stanie

Coś zwróciło moją uwagę. Malunek. Malunek w śmietniku obok stolika nocnego Niny

    Wyciągnąłem go, i rozwinąłem do połowy wykończonego ptaka. To zdecydowanie była praca Niny, mogłem stwierdzić przez styl w jakim został wykonany. To było piękne i nie potrafiłem zrozumieć dlaczego to wyrzuciła. Z ciekawości, obróciłem kartkę
Dziękuję Ci za pozwolenie mi być mną - Nina

Oh.
Oh
Oh

To miało być dla mnie
    I wtedy coś się wydarzyło, coś co sprawiło że wyrzuciła to. Prawdopodobnie ta sama rzecz co doprowadziła ją do stanu w którym znajduje się w tym momencie.

Zwariuję.

    Teraz moją uwagę przyciągnął notes w którym pisała. Miała zapisane już kilka stron -  i ciekawość tego, co jest na pierwszych stronach była niemożliwa do zignorowania. Czułem się trochę winny biorąc notes do ręki. To było jak włamywanie się na kogoś e-maila, czytanie pamiętnika. Ale może da mi to wskazówkę

    Wertowałem strony, tylko przelatując wzrokiem jej konwersację z Jeromem i Amber, potem ze mną i...

Zeszłam tylko na dół, by się czegoś napić. Za sekundę wracam na górę, przepraszam, że przeszkodziłam

Zatrzymałem się i natychmiast dostrzegłem swoje imię.

Nie jestem zainteresowana Fabianem. Nie stoję na drodze.

Odłożyłem notes z powrotem na łóżko.

Na drodze? Kogo? I dlaczego pisała o tym czy jestem jej crushem czy nie? Dlaczego ktokolwiek w ogóle się spodziewał, że mogłaby być mną zainteresowana? Była przerażona mną najbardziej z wszys...

    Nagle Nina usiadła, jej oczy świadome. Wydawała się jakby zamarzła na moment, ale potem urzeczywistnienie skoloryzowało jej wyraz.

- Nina, przepraszam że chwyciłem cię za ramię. Nie przemyślałem. Ale co sprawiło że... - chwyciła notes z łóżka oraz ołówek który używała wcześniej, efektywnie przerywając mi w połowie zdania. Uniosła kartkę mi przed oczy.

Odejdź stąd

Zacisnąłem oczy, próbując nie zdradzać tego, jak bardzo brak jej zaufania oddziaływał na mnie
- Nina, proszę...- Zapisała kilka kolejnych słów, jej ruchy tym razem bardziej skotłowane i prawie rzuciła notesem w moją twarz.

ODEJDŹ STĄD W TYM MOMENCIE!

- Okay - powiedziałem wstając z rękoma podniesionymi w obronie - Wychodzę. Przepraszam za cokolwiek zrobiłem - Odwróciłem się i wyszedłem, nie będąc pewien, czy kiedykolwiek zapomnę wyraz jej twarzy. Ale wyparłem te zmartwienia z moich myśli, skupiając się na moim nowym celu.

Miałem robotę do zrobienia i dziewczynę do odnalezienia

***


Mwhahaha kocham dawać gify pasujące do fabuły...
Fajny obrót spraw, co nie? Hahaha wiem, wkręciłam trochę, że ten rozdział będzie tak bardzo sweet a nie do końca był, wiem, wiem... A teraz obiecuję, że rozdział 15 na prawdę będzie sdfghfghjjk, sam fangirling, mówię Wam, tym razem nie wkręcam.
Co do swojego tłumaczenia jestem neutralna. Źle nie jest, idealnie też nie, whatever.
Wczoraj wieczorem skończyłam tłumaczyć 17 rozdział, omg to była dla mnie katorga. Przez jakieś 3 tygodnie się z tym męczyłam (90% czasu byłam jak "dokończę jutro" no ale shhhh...). Był to pierwszy, ale też i nie ostatni rozdział, który jest tak bardzo zagmatwany, trudny... 18 też mi się nie uśmiecha, aby tłumaczyć. 19 trochę luźniej, chociaż bardzo napięta fabuła. Okay, kończę spojlerować.
Jadę na urodziny do cioci, whoops. A wieczorem rzekomo mam spotkanie "klasowe" chociaż już nie jesteśmy klasą, heloł, zgraliśmy się dopiero teraz? Na (mini)stadionie miejskim występuje Pectus i Lisowska no i idziemy (bo free), ale tak bardzo mi się nie chce... Kończę z tym. Eh, idę pomalować paznokcie. 

Następny rozdział 18 lipca

6 komentarzy = spojler
Może tak być? Przy okazji dacie mi trochę motywacji do tłumaczenia 18?

Ily, Klaudia xx