Nina's POV
Fabian wiedział
Ta myśl, prześladowała mnie całą noc.
Ta myśl jak i fakt, że nie był mną zdegustowany. Byłam pewna, że jesli się dowie, odbiegnie gdzie pieprz rośnie, tak jak 'przyjaciółka' z podstawówki. Zamiast tego, zaangażował wszystkich do szukania mnie, mimo później pory, gdy powinni spać.
Mówiąc o zdarzeniu, ręce cholernie mnie bolą.
Pamiętam ból, gdy upadałam i gdy traciłam przytomność, lub wymuszałam utratę przytomności, już nie byłam w stanie znaleźć między tym różnicy. Ledwo co pamiętam głos Mary, mówiącą coś, co nie miało dla mnie żadnego sensu. Pamiętam dużo bólu, wtedy głos Fabiana i jeszcze więcej bólu. Kolejne co pamiętam po tym, to Fabian wyjmujący kolce z mojej skóry, w czasie gdy wszyscy mnie otaczali.
Prawie dostałam w tamtym momencie ataku paniki.
Nie jestem nim. Słowa Fabiana odbijały się echem w moim umyśle. Przerażały mnie, ponieważ nie, Fabian nie jest nim. I zaczynam to sobie uświadamiać.
Próbowałam wmówić sobie, że nawet jeśli Fabian nie był nim, nie oznacza, że nie jest jak on, pod maską opiekuńczej osoby. Ale nawet to, zaczynało brzmieć jak ostatnia, desperacka próba oderwania się od Fabiana.
Jakby ostatnie resztki znużonego umysłu, po prostu chciały pozwolić komuś na zbliżenie się do mnie.
Ale nie mogę pozwolić nikomu się zbliżyć. Zaufanie na końcu przynosi ból. Ufanie komuś oznacza otwarcie samego siebie na destrukcję. Ufając komuś, oznacza że dajemy moc na tą destrukcję. Ufanie komuś oznacza otwarcie samego siebie na destrukcję....
Ciągle powtarzałam to w myślach. Pozwolenie komuś, na zbliżenie się do mnie, jest niemożliwe. Nawet jeśli chciałabym, nie ma nikogo, kto mógłby być moją opoką. Fabian zapewniał, że chce być moim przyjacielem, obrońcą; teraz. Zapewniał, że nie spostrzega mnie inaczej. Ale to może się zmienić z czasem. Mógłby się mną zmęczyć. Znużyłby się mną i uświadomił sobie, że powinien przestać próbować dawno temu. Wyrzuciłby mnie na ulicę i zniszczył.
Albo zobaczyłby wszystkie moje blizny, tym razem nie przez przemoczoną bluzkę i oddalił się, zanim zdążyłby zaoferować mi, bycie moim największym wsparciem.
Ale to nie brzmi jakby był to Fabian... wyszeptał głos w mojej głowie. Fabian jest tu od początku i nigdy się nie zawahał. Dlaczego miałby się odwrócić od ciebie teraz?
Ponieważ to była tylko sztuczka. Nigdy nie zapomnę tego, jak on był idealnym ojczymem miesiące przed śmiercią mamy, a zmienił się w potwora, gdy ona zginęła. To mogłoby się stać z Fabianem. To się stanie z Fabianem.
Ale na teraz, muszę iść dalej ścieżką, na którą weszliśmy. Muszę porozmawiać z nim o tym wszystkim, zanim zerwę wszelkie kontakty z nim.
Nie ważne, co z tego wyniknie, przeprowadzę się do innego domu. Z tego co się orientuję, jest wolny pokój w Domu Isis i wszyscy stamtąd unikają mnie jak śmierci. Współżylibyśmy tak, jakbym chciała; nigdy nie rozmawiając, całkowicie odizolowana, bez szans, aby ktoś się dowiedział. Na koniec semestru, zmieniłabym klasę, abym nie była z nikim z Anubisa.
Żyliby swoim życiem, ja swoim.
Fabian wkrótce zapomniałby o mnie i znalazł dziewczynę, którą polubiłby. Mógłby ją pocałować, ponieważ nie bałaby się dotyku, mogliby się pokłócić, ponieważ ona, nie bałaby się, że Fabian ją zrani, gdy się zezłości. Ponieważ by tego nie zrobił. Pewna część mnie, wiedziała o tym. Fabian nie jest typem, krzywdzącym dziewczyny, czy ktokolwiek inny z Anubisa. Nie skrzywdziłby muchy. Mnie?
To już inna sprawa.
Każda blizna, która na mnie pozostała. To przeze mnie, nie przez niego. Mój ojczym nigdy nie skrzywdził nikogo innego. Wszystkie ślady pozostawiał na mnie, nie na kimś innym. Ponieważ zasługiwałam na to. Wiem o tym. Było mi to wmawiane przez lata.
Gdybym zaufała Fabianowi, na początku wszystko byłoby dobrze. Nie skrzywdziłby mnie, pomógłby. Ale jeśli nie byłoby widać postępów wystarczająco szybko, albo gdybym dostała ataku w miejscu publicznym, lub gdyby próbował mnie pocałować, wszystko mogłoby się zmienić. Poddałby się i dostrzegłby mnie w ten sam sposób jak on. Zobaczyłby mnie taką, jaka jestem na prawdę. I tak jak zaatakował Mark'a, bo na to zasługiwał, skrzywdziłby mnie, bo zasługuję na to.
To właśnie dlatego, nie mam zamiaru próbować.
Wprowadzę swój plan do życia. Opuszczę ten dom. Zapomną o mnie. Amber stanie się sławna, Mara wygra nagrodę Nobla i tak dalej. Utknę z nim do końca życia, zawsze próbując być dobrą dziewczynką, by nie mieć więcej blizn. Fabian zakocha się. Nigdy nie skrzywdził tej dziewczyny, ponieważ nie zasługiwałaby na takie coś. Pewnego dnia, mógłby usłyszeć moje imię i nawet go nie rozpoznać, bo miałby żonę, dom z białym płotem, dwójkę dzieci i trzecie w drodze. Nina Martin to imię, nad którym nawet by się nie zastanawiał przez lata.
Gdzieś w głębi mnie, siedziała mała dziewczynka marząca o księciu noszącym ją na rękach o którym zawsze marzyła, zanim on, odebrał całą nadzieję na to.
I gdzieś w głębi mnie, ta mała dziewczynka płakała.
Na dźwięk budzika prawie wyskoczyłam z własnej skóry.
Najwidoczniej, całą noc spędziłam na rozmyślaniu i nie zasnęłam ani na minutę. Fantastycznie.
W czasie gdy Amber ciągle majaczyła, dlaczego musi wstać - to jest niedziela, dlaczego nie możemy po prostu spać w niedziele - ja wstałam i zaczęłam się szykować. Moje nerwy wykraczały poza możliwą granicę, zadziwiająco dając mi poczucie całkowicie obudzonej mimo, że wcale nie spałam.
I znów, ból promieniujący wzdłuż ramion, również pomagał.
Gdy zeszłam na dół, prawie wszyscy już tam byli. Usłyszałam chórem 'dzień dobry' i kilka pytań o moje samopoczucie od Mary i Joy.
Patricia siedziała na krześle w rogu czytając coś. Otworzyła usta, by coś do mnie powiedzieć, wytedy zamknęła i potrząsnęła głową.
Huh
Nie było tu Fabiana i najwidoczniej Joy zauważyła sposób w jaki rozglądałam się po pomieszczeniu. Uśmiechnęła się.
- Rozmawia z Trudy w kuchni. Powinien przyjść za moment - przytaknęłam w podziękowaniu za informację, nadal próbując się przyzwyczaić do miłej Joy. Sięgnęłam po jabłko z miski na stole. Gdy je chwyciłam, zaczęła nieco szczypać mnie dłoń, ale ignorowałam to. Ugryzłam jabłko i zaczęłam się zastanawiać, co dokładnie powiedzieć Fabianowi. Chciałam mieć tą rozmowę za sobą, aby - miejmy nadzieje - mogła się wyprowadzić.
- Hej Nino - przywitał mnie Fabian wychodząc z kuchni z uśmiechem na twarzy - Pomyślałem, że moglibyśmy się przejść na spacer wcześniej. Tak może teraz, jeśli ci to nie przeszkadza?
Medium.
Szybko przytaknęłam, wyciągając notes i długopis, aby być gotowa, gdy zaczniemy. Założyliśmy płaszcze i Fabian poprowadził mnie na zewnątrz. Przez chwilę szliśmy w ciszy, ale w końcu przerwał tą ciszę.
- Jak tam twoje dłonie? - zapytał, spoglądając na moje bandaże - Możesz swobodnie pisać?
Jest w porządku.
Szczypało trochę, ale nie można porównać tego z żadnym bólem, jaki zaznałam przez te lata. Miałam wysoki próg tolerancji na ból.
- To dobrze - Znów zapadła cisza, dopóki.... - Więc... to twój ojczym.
Moje ciało całe się napięło i zauważył to. Gdy znów się odezwał, jego głos był bardzo delikatny.
- Dlaczego tego nie zgłosiłaś? - zapytał - Wrzuciliby go za kratki za to, co ci zrobił. Nie wiem jak długo to trwa, ale najwidoczniej nawet kilka lat, więc do czasu, gdyby go wypuścili, byłabyś pełnoletnia i nie musiałabyś więcej z nim mieszkać. I z łatwością, wróciłby do więzienia, gdyby.... - przerwał, gdy zaczęłam pisać.
Tak, wsadziliby go do więzienia, a mnie do rodziny zastępczej. Jest 99% szans, że nie mogłabym znów tu przylecieć, więc nigdy nie zobaczyłabym nikogo z was. I potrafisz wyobrazić sobie mnie w rodzinie zastępczej? Miałabym ataki paniki każdego dnia. I na dodatek, jak rodzice, zobaczyli by jaka jestem, nie chcieliby mieć ze mną do czynienia i zostałabym przeniesiona do kolejnej rodziny, i kolejnej, kolejnej. Nie jestem w stanie tego przeżyć.
Wiem, że wolałabym zostać z nim, niż przechodzić przez to wszystko. Przynajmniej w ten sposób, mogę być tutaj i chodzić do szkoły. Musiałabym być z nim tylko w czasie wakacji. Mogę to przeżyć.
Bynajmniej, to sobie mówiłam.
- Ale to nie jest w porządku. Jak mam oddychać, wiedząc, że kiedy nadejdą wakacje, w czasie gdy będę nurkować w basenie lub oglądać śmieciowy program telewizyjny, on może cie bić? W czasie w którym ja będę spokojnie spać w ciepłym łóżku, on może... - słowa zaschły w jego gardle i skrzywił się.
Gdy uświadomiłam sobie, jakie jest zakończenie zdania, wypełni mnie wstyd i zażenowanie.
W czasie w którym ja będę spokojnie spać w ciepłym łóżku, on może cię molestować.
Obróciłam się, próbując ukryć wszelkie emocje i łzy sączące moje oczy. Chwycił mnie za ramię i zadrżałam, ale nie z bólu. Swoją drugą dłoń podniósł i musnął czubek brody, aby mógł spojrzeć mi prosto w twarz.
Jego niebieskie oczy byłby łagodne, wpatrując się tak we mnie...
- Nino, chcę się tylko upewnić... wiesz, że to co ci się przytrafiło, jest złe, prawda? - zapytał cicho - Wiesz, że nie zasługujesz na to?
To były dwa różne pytania.
Wiedziałam, że to co robił, ogólnie jest złe. Bicie i gwałcenie dzieci, nastolatków czy kogokolwiek w każdym wieku, jest okropne. To niszczy życie. Niszczy ludzi.
Ale to było w ogólnym znaczeniu. Jeśli chodzi o mój przypadek, wiem, że jest inaczej.
Zasługuję na to.
Najwidoczniej, zbyt długo zwlekałam z odpowiedzią, bo jego spojrzenie stało się bardziej mroczne, a dłonią, którą trzymał mnie za ramię, zakrył usta na kilka sekund. Ciche o mój Boże, wymsknęło się z jego ust. Łzy w końcu zleciały po moich policzkach, więc ukryłam twarz w dłoniach.
Nie chciałam, aby widział jak płaczę.
On najwidoczniej nie przywiązywał do tej dużej wagi, bo odciągnął moje dłonie i trzymał mocno, ale nie boleśnie.
- Dlaczego? Jak możesz w ogóle myśleć, że to przez co przeszłaś, jest okay?
Wyciągnęłam ręce z jego uścisku i zaczęłam pisać.
Wiem, że teoretycznie, nie jest to w porządku. To jest złe i degustujące. Ludzie, którzy przez to przechodzą, nie zasługują na to. Ale ze mną, nie jest tak samo. Zasługuję na każdą bliznę, którą mam na sobie. Ranił mnie za każdym razem, gdy byłam zła
- Co on uznaje za złe? Jak decyduje jaką masz dostać karę, za każdy zły postępek? - zapytał delikatnie. Nie rozumiałam jego toku myślenia, ale napisałam tyle, ile mogłam.
Wszystko co robię nie po jego myśli, jest uznawane za złe. Gdy za dużo hałasuję, gdy przez przypadek wystraszę go, bo mnie nie zauważył, gdy czegoś nie umyję i tak dalej, codzienne rzeczy. Za to są normalne bicia i noce z nim. Gdy zrobię coś gorszego, na przykład coś zniszczę lub zacznę płakać, wybiera specyficzną karę. Na przykład, gdy miałam 7 lat, zbiłam jego drogi, porcelanowy talerz. Zamknął mnie w szafie na 3 dni bez jedzenia i wody. Najgorsze co może się przytrafić, to pozwolenie komuś na zobaczenie ran, nawet najmniejszą.... ale nie chcę mówić o tym, jaka jest za to kara.
Okay, może podałam trochę za dużo szczegółów. Zły krok.
- Siedem? - wyszeptał - To już się działo, gdy miałaś siedem lat? Jak długo to trwa?
Cholera. Na prawdę podałam zbyt dużo szczegółów. Zabrałam od niego notes.
Zaczął mnie ranić, gdy miałam 4 lata. Zaczął przychodzić nocą do mojego pokoju, gdy miałam 10 lat.
Przepraszam za rzucenie tego ciężaru, na twoje barki
- Nie, nie, jest w porządku. Chciałem abyś mi powiedziała. Poprosiłem cię o to, nie masz powodu do przeprosin - znów spojrzał na mnie - Więc.... na prawdę sądzisz, że jest to w porządku, gdy przytrafia się tobie.
Dokładnie tak. Mam na myśli, chciałabym, aby tak nie było. Chcę tego bardziej niż czegokolwiek innego. Jednak wiem, że muszę być ukarana, za to, co robię źle. Ludzie nie chcą iść do więzienia za swoje przestępstwa, ale na to zasługują, prawda? To samo jest z nim i ze mną.
Fabian wziął kolejny głęboki oddech.
- Zakończymy tą rozmowę na teraz, ale będę jeszcze chciał kiedyś do tego wrócić, okay? Potrzebuję po prostu trochę czasu, na poskładanie myśli.
Szybko przytaknęłam, mimo, że nie nie miałam ochoty rozmawiać o tym ponownie.
Powiesz o nim policji?
- Nie, przysięgam, że nie powiem policji, ani nikomu innemu. Oprócz... - zawahał się - Mogę, powiedzieć Amber? I tak jest już blisko poznania prawdy i dobrze wiesz, że utrzyma to w sekrecie. Jest w stanie pomóc ci tak samo jak ja.
Natychmiast zaczęłam potrząsać przecząco głową. Jedna osoba wystarczy. Dwie osoby wiedzące o tym, to jest niewyobrażalne. Westchnął
- Nino.... potrzebuję kogoś, z kim mógłbym o tym porozmawiać albo inaczej zwariuję od trzymania tego w swojej głowie. Rozmawialiśmy, o tym, że możesz być maltretowana, długo przed tym, jak zobaczyliśmy blizny. Dawała mi rady, a ja jej. Potrafi utrzymać sekret i nie będzie ciebie oceniać. Tak jak ja.
Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. Potrzebuję kogoś, z kim mógłbym o tym porozmawiać. Rozumiem o co mu chodzi. I wiem, że Amber utrzyma to w sekrecie...
W porządku.
Wyglądał na zaskoczonego, że poddałam się tak łatwo
- Dziękuję ci. Wiem, że dawanie mi tego pozwolenia, nie jest dla ciebie łatwe. Doceniam to - przytaknęłam, uśmiechając się lekko
- Teraz nieco lżejszy temat. Rozmawiałem rano z Trudy i pozwoliła mi... zawsze możesz odmówić, jeśli nie chcesz.
Nie byłam pewna czy być zadowolona czy przestraszona jego figlarnym uśmiechem, który mimo wcześniejszej rozmowy, podnosił kąciki jego ust.
- Nino, co myślisz o nocnym pikniku, na przednim terenie domu?
Z wszystkiego, czego się spodziewałam, tego nie przypuszczałam.
- Jest dzisiaj pełnia, więc będzie wystarczająco jasno. Mogę przynieść gitarę, trochę jedzenia, gorącą czekoladę - powiedział i mrugnął jednym okiem - Myślę, że potrzebujesz trochę czasu na zrelaksowanie się, bez żadnych zmartwień. Możemy usiąść zaraz przy sadzawce przed domem, jeśli sprawi to, że będziesz czuła się bezpieczniej.
Spojrzałam na niego zaskoczona ostatnim zdaniem. To, że zwyczajnie odniósł się do tego, nie wydawał się być w jakiś sposób obrażony, zszokowało mnie. Uśmiechnął się, podnosząc jedną brew pytająco.
Przytaknęłam, czując jak rumieńce oblewają moje policzki. On, podniósł pięść na znak zwycięstwa.
- Spodoba ci się. Będziesz pochłaniać to jedzenie. Musisz wiedzieć, że potrafię zrobić najlepsze kanapki z grillowanym serem. Te z frytkami... będziesz w niebie. Tylko zaczekaj.
Wróciliśmy do Anubisa w komfortowej ciszy. Doceniam motywację Fabiana do rozluźnienia atmosfery; zdaje mi się, że nasza rozmowa wykończyła go emocjonalnie, ale nie powiedział słowa. Mimo, że nienawidzę tego, jak ta rozmowa się potoczyła, spadł mi najcięższy kamień z serca. Nie powie policji i z tego co się orientuje - nie jest mną zdegustowany
Co za cud.
Jeszcze nie zdecydowałam, czy się przeprowadzić. Jeśli tak, byłoby to lepiej dla wszystkich. Ale po tym spacerze... decyzja zdaje się być tylko trudniejsza do podjęcia.
Doszliśmy do frontowych drzwi.
- Powiem Amber dzisiaj wieczorem lub jutro - powiedział cicho - Powiem też, aby nie bombardowała cię pytaniami
Wtedy weszliśmy do środka i poszliśmy swoją drogą. On do salonu, ja do siebie do pokoju.
Nie spodziewałam się nikogo czekającego na mnie.
I z całą pewnością, nie spodziewałam się, że mogła to być Patricia.
- Hej - powiedziała drżącym głosem - Możemy porozmawiać?
***
Boomsh... 23 rozdział.
A teraz należy się Wam porządny opiernicz, z którego wykluczam tylko Olę.
Wyświetlenia poprzedniego rozdziału jak zawsze przeciętnie, a komentarze? Jeden? Na prawdę nie liczę na długie recenzje, wystarczy jedno zdanie. To zajmuje pewnie 20 razy mniej czasu niż przeczytanie rozdziału. Proszę, nie róbcie tak więcej. Powtarzałam to dziesiątki razy, ale komentarze motywują mnie i dają też satysfakcję autorce, ponieważ ona również przejmuje się tym tłumaczeniem i informacją zwrotną od czytelników, bo to w końcu jej dzieło.
Anyway. Ważna rozmowa. Propozycja pikniku. I co będzie dalej? Rozmowa z Patricią, tak, to na co część z Was mogła czekać. Tak czy inaczej, następny rozdział będzie fajny. Bardzo, bardzo fajny...
A ja nadal tkwię w 30 rozdziale. chyba od miesiąca nic nie ruszyłam; nauka i ostatnio też zastanawianie się 'co ty do cholery Brad odpierniczasz?' [long story] zajmuje 200% mojego wolnego czasu, eh. I marketing jest nudny i trudny i serio mam dość szkoły, chcę święta, ferie i wakacje.
Ok, nastepny rozdzial: 7/11/15
niestety, znów 2 tygodnie
Nie zapomnijcie o komentarzu, błagam
I dzisiaj przestawienie czasu :)
~ Klaudia x