#ScarredPL
*Przepraszam za ewentualne błędy
Nina's POV
*Przepraszam za ewentualne błędy
Nina's POV
Gdy raz go chwyciłam, zdawało się, że nie potrafię puścić.
Walczyły we mnie dwie części. Jedna mówiła, że ramiona dookoła mnie to pułapka, druga, że ramiona te przytulają mnie, dając mi czułość i adorację.
Na tą chwilę, niepewnie stałam za tą drugą częścią i wypędziłam z siebie strach.
Przypomniało mi się, że mieliśmy widownie - w tym Amber, która ledwo powstrzymywała się od krzyku - i że staliśmy tak w uścisku przez ponad minutę, więc zarumieniłam się, chcąc go puścić, ale coś mnie zatrzymało.
Nie chciałam go puścić. Miałam wrażenie, że jeśli to zrobię, druga taka sytuacja nie przytrafi się szybko.
Mój wcześniejszy wybór walki zamiast ucieczki nie zmienił mojego spostrzegania świata. Ani trochę. I nie mogłam pozwolić sobie na więcej, niż jeden uścisk.
- Co ty na to, abyśmy poszli na górę i porozmawiali w twoim pokoju? - wyszeptał mi do ucha wysyłając ciarki wzdłuż kręgosłupa; te dobre ciarki, które doprowadzały do mrowienia w palcach, a nie te złe, po których stawały włosy na karku. To była kolejna różnica w przytulaniu Fabiana, a będąc przytulana przez niego. Oczywista. Ta, którą zdecydowanie lubiłam.
Skinęłam głową nadal schowaną w jego koszulce, po czym lekko się odsunęłam i skierowaliśmy się w kierunku schód.
Gdy doszliśmy do pokoju, usiedliśmy na łóżku, a ja nadal trzymałam go, jakby był moją deską ratunkową. Znów poczułam ciarki wzdłuż ciała i tym razem, były one ze strachu. Zignorowałam. Jest to dzień jak każdy inny, po prostu jesteśmy bliżej siebie. Pewnie, dzieje się to po raz pierwszy, od czasu, gdy powiedział mi, że mnie lubi, ale... Tak czy inaczej, ma złamaną rękę; jeśli chciałby coś zrobić - a nie myślę, że tak jest - mam przewagę. Jestem bezpieczna.
Prawda?
Prawda.
- Czy to w porządku? - zapytał. Najwidoczniej dostrzegł moją niepewność i wyglądał na zmartwionego - To były dla ciebie ciężkie dni. Nie chce być osobą, która ostatecznie zepchnie cię na skraj emocjonalny.
Przytaknęłam szybko i przepełniona wątpliwościami, ale pocieszyło go to wystarczająco, by mógł się zrelaksować.
- Jakie to uczucie? Mam na myśli, przytulanie? To coś dobrego, złego, czy nie jesteś pewna?
Wyciągnęłam notes puszczając go tylko na moment. I nie ważne, jak bardzo starał się to ukryć, usłyszałam delikatny dźwięk wydostający się z głębi jego gardła.
Ciche, zawiedzione westchnienie.
Miał nadzieję, że odezwę się.
To dobre uczucie. Na prawdę dobre, ale nadal nie jestem do tego zwyczajna i nieprzekonana.Zatrzymałam długopis nad kartką. Potem oderwałam od niej rękę, a on chwycił moje dłonie i ujął w swoje. Chyba się zarumieniłam, ale nie skomentował tej zmiany.
- O co chodzi? Nad czym się zastanawiasz?
Nie wiem, co ten uścisk dla ciebie oznacza. Jak to widzisz.Po raz kolejny zatrzymałam się w pełni gotowa wyrwać tę kartkę, ale on chwycił notes zanim zdążyłam to uczynić. Teraz jego policzki zabarwiły się na delikatny, różowy kolor i to mnie uspokoiło. Dało mi to świadomość, że może nie tylko ja jestem speszona tematem jego uczuć.
- Chcę abyś usłyszała mnie głośno i wyraźnie, w porządku? - skinęłam, unikając kontaktu wzrokowego, ale nadal zachowując uwagę - Ten uścisk, jest uściskiem między przyjaciółmi. Jest to ciepły, pocieszający uścisk który ma za zadanie sprawić, abyś czuła się lepiej. Wiem, że nadal... nie zdecydowałaś jak zareagować na moje uczucia, ale to nic.
Teraz to ja się zrelaksowałam. Oparłam głowę o jego ramię i uśmiechnęłam się. Tak, to dobre uczucie.
- Chcę wyjaśnić kilka rzeczy - oznajmił - Przekazałem kilka podstawowych informacji przez Amber, ale wydaje mi się, że nie dotarło to do ciebie. Tak czy inaczej, chcę to powiedzieć osobiście.
I w taki oto sposób, mój dobry humor zniknął.
Spojrzałam na niego, potem na moją dłoń, mocno ściskającą jego koszulkę i nie znalazłam odwagi by ponownie spojrzeć mu w oczy. Westchnął.
- Po pierwsze. Nic mi nie jest. Tak, złamałem rękę i pewnie będę miał kilka blizn na plecach, ale to wszystko. Za jakiś czas, gips zostanie zdjęty, a rany na plecach całkowicie się zagoją. Wszystko będzie tak jak należy.
Poczułam na swoim podbródku palec, wznoszący go i zostałam zmuszona by spojrzeć Fabianowi w oczy. Chciałam po chwili odwrócić wzrok, ale powstrzymałam się. Gdy utrzymałam kontakt wzrokowy, nie zważając na to, jakie było to niekomfortowe - nadal nie byłam zwyczajna patrzeć mężczyźnie prosto w oczy - uśmiechnął się i wiem, że go uszczęśliwiłam
Potem jego twarz znów przybrała poważniejszy wyraz.
- Po drugie, to co się wydarzyło, nie jest twoją winą i nie jestem zły - zmarszczyłam brwi na jego wypowiedź a on zaraz odzwierciedlił to, widząc tą reakcję
- Nino, ja spadłem z drzewa. Nie zepchnęłaś mnie. Pewnie, spadłem podążając za tobą, ale powinienem był po prostu odpuścić sobie a nie wyrwać za tobą. To moja wina, że jestem idiotą. I jeśli masz trudności by uwierzyć, że nie jestem zły, pozwól mi powtórzyć. Nie jestem zły. Ani trochę. Okay?
Przytaknęłam, ale nadal byłam z lekka oburzona. Powinien być zły. Po pierwsze, to nie powinnam była od niego uciekać. Co niby mógłby mi zrobić; zgwałcić mnie na drzewie, 5 metrów nad ziemią? Strach przejął kontrolę nad logiką i nie miałam żadnej innej wymówki.
Przypomniało mi się, co mam do zrobienia.
On musi mnie ukarać.
- Po trzecie - kontynuował, rozpraszając mnie - Chcę cię przeprosić za takie przestraszenie cię. Amber powiedziała mi, co się działo, gdy przyjechał ambulans. Z tego co słyszałem, to musieli cię odciągać ode mnie i powiedziano mi, że zdawało się iż popadłaś w histerię. To musiało być dla ciebie bardzo stresujące wydarzenie i przepraszam. Martwiłem się, gdy nie przyszłaś mnie odwiedzić.
Nie mogłam się powstrzymać.
Parsknęłam
- Co? Co w tym takiego śmiesznego?
Martwiłeś się o mnie, gdy masz złamaną rękę i poranione plecy? Powinieneś martwić się o samego siebie, a nie o dziewczynę, która prawie cię zabiła.Nie ucieszył się z mojej odpowiedzi.
- Nino, uratowałaś mnie. Jeśli nie byłabyś tam, mógłbym umrzeć. Równie dobrze, mogłem spaść z drzewa, gdy byłem sam, ale byłaś tam ze mną i zawołałaś o pomoc. Zawołałaś. Biorąc pod uwagę fakt, że przez 13 lat nawet nie wyszeptałaś słowa, to coś ogromnego. I zrobiłaś to, by mnie uratować.
Oczywiście, że to zrobiłam. Nie mogłam po prostu siedzieć tam i patrzeć jak umierasz.- Amber powiedziała, że kontynuowałaś mówienie, nawet gdy mnie zabrali - powiedział delikatnie - Dlaczego?
Nie mogłam się opamiętać. Pamiętam tylko urywki tego, co się wydarzyło. W większości majaczyłam o tym, że musisz żyć. Nie zdawałam sobie sprawy z tego co mówię i że w ogóle mówię cokolwiek, dopóki ktoś nie powiedział mi, abym zachowała spokój.- Jakie to było uczucie?
Nie musiałam się zastanawiać, o co pyta.
Jakie było to uczucie mówiąc.
To było... dziwne. Dobre, ale dziwne.Tylko to byłam w stanie napisać.
Po chwili ciszy, zadał kolejne pytanie.
- Odezwiesz się jeszcze?
To było, bardzo, bardzo dobre pytanie.
Do tego, nie znalazłam jeszcze odpowiedzi.
Nie jestem pewna. To było dziwne i mam na myśli, że nie w dobry sposób dziwne. To jest bardzo dezorientujące. Tak czy inaczej, nie chcę stać się niemą dziewczyną, która zaczęła mówić.Jednak najwidoczniej, z wypowiedzi Mark'a wnioskuję, że po szkole już chodzą takie pogłoski. Niema dziewczyna, która zaczęła mówić, by uratować chłopaka którego kocha.
Kocha. Miałam ochotę zwymiotować na tą koncepcję. Ha, jakby ktoś mógłby mnie pokochać. Jestem zbyt zniszczona, by móc być przez kogoś kochana. Zaakceptowałam to dawno temu.
- Nie musisz odzywać się publicznie. Jeśli chcesz; nie próbuję cię do niczego zmuszać, po prostu proponuję. Możesz rozmawiać ze mną. Próbować jakieś słowa. Chociaż przyzwyczaić się do idei o mówieniu. Bardzo chciałbym usłyszeć twój głos. Chyba jestem jedyną osobą z Anubisa, która nie miała do tego okazji - uśmiechnął się smutno
Nie wiem. Zastanowię się nad tym. Krzyczałam i całkiem sporo mówiłam, moje struny głosowe są po tym wycieńczone. Nie zdaje mi się, abym była w stanie, nawet jeśli chciałabym. Przynajmniej nie w najbliższych dniach.Przytaknął.
- No więc, daj mi znać, gdy będziesz chciała spróbować, zawsze cię wysłucham. Nie bój się zapytać - zamilkł, a po chwili pokręcił nosem - W porządku, to nie ma wzbudzić żadnego poczucia winy, ale możliwe, że wieczorami nie będę dużo czasu spędzał w domu. Muszę poszukać pracy, by móc uzbierać kolejne 500 funtów na nową gitarę. Oszaleję bez niej, więc możliwe, że podaruję sobie tą wymarzoną gitarę i zdecyduję się na tańszą. Tak czy inaczej, będę potrzebował trochę więcej pieniędzy. Tylko tak mówię, bo z reguły spędzamy razem dużo czasu po szkole.
Na mojej twarzy zajaśniał szeroki uśmiech. Prawie zapomniałam. Prawie. Napisałam mu kolejną wiadomość.
Siedź tu i zamknij oczy. Zaraz wrócę.Gdy tylko zamknął oczy - mimo, że posłał mi bardzo zdziwione spojrzenie, zanim tak uczynił - wstałam i podeszłam do szafy. Rozsunęłam ubrania zasłaniające pokrowiec z gitarą. Wyjęłam ostrożnie - to byłaby tragedia, gdybym zniszczyła ją, tuż przed daniem mu - i położyłam na łóżku. Powoli odpięłam zamek, starając się nie robić zdradliwego hałasu.
Nareszcie, szturchnęłam go, dając znać, że może otworzyć oczy. Zrobił to. Gdy zdał sobie sprawę z tego, co widzi - mnie, z jego wymarzoną gitarą - jego szczęka opadła.
- To... - nie dokończył, zbyt zdumiony by mówić i przytaknęłam. Spoglądał raz na mnie, raz na gitarę z zastanowieniem
- To... dla mnie? - Znów przytaknęłam i wyciągnęłam ręce, dając znać, aby wziął instrument w swoje dłonie. Zrobił to jakby ruchami robota i przyglądał się w ciszy.
Jeszcze więcej ciszy.
Zbyt dużo ciszy.
Gdy Fabian nie robił nic więcej, prócz gapienia się, moje wątpliwości wzrosły.
Podoba ci się?Wybrałam zły model? Zrobiłam coś źle? Nie wyglądał wcale na podekscytowanego. Zdawał się być... zadumany. Zrezygnowany. Wszystko to wzrosło, gdy tylko przeczytał moją wiadomość.
- Nino, oczywiście, że mi się podoba, ale... - westchnął - Nie mogę tego przyjąć.
Wstyd przeszył mnie jak strzała i spuściłam ramiona.
Czemu? Dlatego, że jest ode mnie?Fabian w końcu na mnie spojrzał, śpiesząc się z odpowiedzią.
- Nie, nie. To nie ma nic z tym wspólnego. Chciałbym ją mieć. I to tylko zaszczyt, że jest od ciebie, ale to jest prawie... tysiąc funtów. Nie możesz kupować mi czegoś takiego. To zbyt wiele. To ogromna dziura w koncie bankowym, z której twój ojczym nie będzie zadowolony.
Zaczęłam potrząsać głową, już miałam napisać notatkę, ale zatrzymał mnie.
- Musisz to zwrócić Nino.
Mój ojczym jest prawnikiem. Jest paskudnie bogaty. Jestem tutaj na finansowanym stypendium, tylko dlatego, że nie ma szans, aby wypuścił mnie tutaj z własnej woli; chciałby abym była z nim w Ameryce przez cały czas. Pieniądze nigdy nie były u niego problemem. Wątpię, że nawet zauważy, że kupiłam gitarę.- Ale...
Nie. Kupiłam ją dla ciebie. To z mojej winy, straciłeś swoją starą i tak jak powiedziałeś; nie mógłbyś żyć bez gitary. Chciałam to dla ciebie zrobić, więc zrobiłam. I proszę, nawet nie próbuj jej zwracać.Zajęczał
- Dlaczego postawiasz mnie w takiej sytuacji?
W jakiej sytuacji? Przyjmij ją. Proszę. I zanim zdecydujesz, jest jeszcze więcejWytrzeszczył oczy
- Więcej? Kupiłaś mi coś jeszcze? Nino, nie mogę... - na to, zaśmiałam się lekko, powstrzymując go od brnięcia dalej w temat, dając mi wystarczająco czasu, aby wytłumaczyć wszystko.
Nie. Jest praca do wzięcia w Silver Strings, ten sklep muzyczny tylko pół godziny drogi stąd. To tam właśnie kupiłam gitarę. Potrzebują nauczyciela gry na gitarze w weekendy. W pokrowcu jest ulotka z informacjami, jeśli chcesz. Najwidoczniej mieli sporo zapytań.Wyciągnął ulotkę i przejrzał ją.
- 50% z ceny lekcji To jest całkiem w porządku - spojrzał na mnie z chytrym uśmiechem - Ale musisz pójść tam ze mną.
To mnie zaskoczyło i on dobrze o tym wiedział. Przegryzłam wargę, podejmując decyzję. Jeśli chce...
Z chęcią. Tak czy inaczej, chcę znów zobaczyć Eddie'go- Eddie'go?
Pewnie będzie twoim pierwszym uczniem. Jest małym, 7-letnim chłopcem i jest uroczy. Chce być gwiazdą rocka, gdy dorośnie.Moja odpowiedź zdawała się go rozbawić.
- Eddie - powtórzył - Już nie mogę doczekać się, by go poznać.
Spojrzał ponownie na gitarę, tym razem z adorującym uśmiechem malującym się na jego ustach. Wyciągnął z pod strun kostkę - swoją ulubioną, którą Amber pomogła mi szukać w jego pokoju - i delikatnie szarpnął za struny. Przekręcił klucze po czym znów szarpnął struny i dźwięk był o wiele lepszy. Po kilku kolejnych poprawkach, zaczął grać wstęp do You I See. Pozycja w której był, była nieco dziwna, wszystko dzięki ręce w gipsie, ale mógł chociaż poruszać palcami, aby dociskać struny na gryfie.
Uśmiechnął się do mnie widząc rumieńce malujące się na moich policzkach.
- To najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałem, naprawdę Nino. Nie wiem jak ci dziękować - Odłożył gitarę do tyłu na łóżko. Wyciągnął ręce. Na jego twarzy pojawiło się zdezorientowanie - Nadal jesteś otwarta na uścisk, czy to była tylko jednorazowa sprawa?
Nie byłam zdecydowana. Spojrzałam na łóżko, a potem na jego wyciągnięte ręce. Znów musiałam sobie przypomnieć, że ma złamaną kość i mogłabym go pokonać w razie czego. A nawet nie myślę, że coś może zrobić. A więc przysunęłam się do niego i po tym, skuliłam się na jego kolanach, opierając głowę o klatkę piersiową. Mogłam prawie poczuć jego uśmiech. Jedną ręką, bardzo luźno objął mnie od tyłu, a drugą zaczął gładzić moje włosy. Przypominało mi to o mojej mamie, ale tym razem, sprawiło to, że czułam się szczęśliwa, a nie smutna.
Zaczął nucić coś pod nosem i pozwoliłam swoim powiekom opaść. Oparł policzek o moją głowę.
- Przytulanie wcale nie jest takie złe, prawda?
Pokręciłam głową, mój uśmiech powiększał się z każdą chwilą. Nie. Nie jest. Wcale. W zasadzie, jest to spektakularne doświadczenie.
Jeśli tylko mogłoby tak zostać.
Bam
W jednej chwili, ta rosnąca bańka szczęścia, pękła i odsunęłam się od niego. Fabian przyglądał się wszystkiemu zdezorientowany.
- Nino? Co jest?
Potrząsnęłam głową, powstrzymując łzy które napływały mi do oczu. Boże, nie chcę tego robić. To ostatnia rzecz, jaką chcę. Ale to musi się stać.
Wiem, że uważasz iż to co się stało, nie jest moją winą. Wiem, że mnie nie winisz, ale ja winię samą siebie i muszę być ukarana za to. Muszę dostać nauczkę. Ale nie mogę tego zrobić sama.Zmrużył oczy. Zdawał się być jeszcze bardziej zdezorientowany.
- Co masz na myśli?
Wzięłam głęboki oddech, napisałam kolejną wiadomość i podałam mu przed wyciągnięciem z pod łóżka paska od spodni. Jego paska, który zabrałam z jego szafki, gdy razem z Amber szukałam kostki do gitary. Nie zauważyła, że wzięłam pasek. Ale był na wierzchu, jakby czekał, abym go wzięła, jakby to było przeznaczenie. A więc wzięłam. A teraz, podaję jemu.
Musisz mnie ukarać.Nastąpiło kilka chwil kompletnej ciszy w której Fabian kilka razy otworzył i zamknął usta. Jeszcze nigdy nie zabrakło mu słów na tak długo.
- Ty chcesz, abym się nad tobą znęcał. - powiedział powoli - Ty chcesz, abym cię skrzywdził, zostawiając więcej blizn niż już masz. I chcesz tego, bo sądzisz, że potrzebujesz nauczki?
Napisałabym, że zgadzam się z jego słowami, ale moje ręce trzęsły się zbyt mocno, abym mogła utrzymać długopis, który chwilę wcześniej, upuściłam na łóżko. Zwyczajnie przytaknęłam i potrząsnęłam ręką, aby chwycił pasek.
Gdy tak zrobił, moje serce się zatrzymało. Zacisnęłam oczy.
- Chcesz tego? - powtórzył cierpkim głosem i znów przytaknęłam. Otworzyłam lekko oczy i ujrzałam, jak ściska pasek mocniej w swoich dłoniach; zadrżałam.
A więc nawet nie muszę go przekonywać. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle.
Nawet jeśli każda komórka mojego ciała, kazała mi się nie odwracać do niego tyłem, zrobiłam to i powoli, bardzo powoli, zaczęłam podciągać tylną część bluzki.
Podciągnęłam wystarczająco, aby mógł dostrzec pierwsze blizny - ślady paznokci, które on potrafił ciągle wbijać w moją skórę. Poczułam coś na swojej ręce i chciałam się wyrwać, myśląc, że to pasek i spodziewając się bólu, ale z opóźnieniem, zdałam sobie sprawę, że to tylko dłoń Fabiana.
- Nino przestań - powiedział głosem, któremu nie można było się stawiać - Nie mam zamiaru ciebie biczować jak jakieś zwierze. Wcale nie mam zamiaru tego robić.
A może jednak będę musiała go błagać.
Zmusiłam się, aby przytrzymać stabilnie długopis i napisać wiadomość.
Nie rozumiesz. Potrzebuję tego. Muszę być ukarana. Nie musisz robić nic dużego, ale cokolwiek bo potrzebuję tego. Cokolwiek zrobisz i tak będzie lepsze, od tego, co zrobiłby na twoim miejscu mój ojczym. Torturowałby mnie, może i nawet zabił.To co napisałam, praktycznie nie było możliwe do odczytu, ale udało mu się. Jego oczy płonęły
- A to co robił tobie przez ten cały czas, nie jest torturą? Ten facet bił i gwałcił cię prawie codziennie, Nino. Co jeśli Mara byłaby na twoim miejscu? Co jeśli zacząłbym bić ją paskiem, aby ją ukarać? Uważasz to za stosowne? - Zdrętwiałam
Nie.- I jaka tu jest różnica? Dlaczego błagasz o bicie, gdy inni w tej sytuacji na to nie zasługują?
Już przecież o tym rozmawialiśmy. Nie jest tak zniszczona jak ja, mogłaby się poprawić, ja...Nawet nie pozwolił mi dokończyć.
- Tak, już o tym rozmawialiśmy. I jak zakończyła się ta konwersacja? - upomniał się, jego głos był cichy, ale stanowczy. Gdy nie odpowiedziałam, on przytaknął.
- Tak jak myślałem. Skończyło się na tym, że zdałaś sobie sprawę iż to co się stało, nie jest twoją winą. Jeszcze tylko tego nie pojęłaś. Nie zasługujesz na to, a ja nie będę osobą, która będzie cię karać, nawet jeśli zasługiwałabyś - po moich policzkach spłynęło kilka łez.
Proszę. Nie mogę o to pytać nikogo innego, a potrzebuję tego. To jest jedyny sposób jaki znam, by wynagrodzić to, co się stało i to jedyna rzecz, która może mnie zmotywować, do bycia lepszą.- Nino... - coś w nim złagodniało i położył dłoń na moim policzku - Gitara wynagrodziła bardziej niż powinna, nawet jeśli to nie twoja wina. I jeśli chcesz być ukarana... możemy wypróbować coś innego dla ciebie. Coś, co nie przynosi ze sobą bólu, bo tego miałaś już wystarczająco dużo w swoim życiu - Uśmiechnął się, ale był to nieco wymuszony uśmiech - Co powiesz na to. Musisz coś mi namalować. Obrazek który zaczęłaś, nigdy nie dokończyłaś przez groźby Joy, a chciałbym obrazek...
To nie jest kara. To jest zabawa.- Cóż, to mnie poprosiłaś o karę i to jest to, co widzę jako karę. Jeden obrazek przedstawiający cokolwiek chcesz. Tylko nie zaniedbaj przez to prac szkolnych.
To było absurdalne, ale widziałam, że nie zmieni zdania, więc westchnęłam i poddałam się.
W porządku.- Dobrze - powiedział zadowolony, ale w jego oczach nadal panował mrok. Trzymał pasek w sposób, który nie stwarzał zagrożenia, ale nadal drżałam tylko spoglądając.
- To jest pasek. Służy on do podtrzymywania spodni a nie krzywdzenia ludzi. I gdy jesteś w pobliżu mnie, nie ważne jak długo się znamy, nigdy, przenigdy cię nie uderzę. Własną dłonią czy jakąkolwiek bronią. Czy to jasne?
Hmm. Zobaczymy jeszcze. Ale teraz czekał na odpowiedź, więc znów westchnęłam i skinęłam głową.
- Okay, a teraz przestań płakać, bo nie ma powodu do płaczu - kciukiem otarł moje mokre policzki. Nie zdawałam sobie sprawy, że nadal płaczę. Ale teraz były to łzy ulgi. Błagałam go, aby mnie ukarał, ale odmówił. Nie mogłam przestać płakać.
Fabian zorientował się w tym samym czasie co ja i powoli zaplótł swoje ramiona wokół mnie. Zrobiłam to samo, ściskając go nieco mocniej, niż on mnie, ale bardzo uważałam na jego plecy.
- Shhh Nino, uspokój się. Nikt cię nie skrzywdzi. Nie pozwolę. Będę cię chronić do ostatniego oddechu. - Oparł podbródek o czubek mojej głowy - Nie skrzywdzę cię. I nigdy nie pozwolę już aby on ciebie skrzywdził
Nie trzeba tłumaczyć, kim on jest. Chciałabym wierzyć w te słowa, ponieważ, on jest bardziej przebiegły niż Fabian i nic go nie powstrzyma. Ale mogłabym uwierzyć, że Fabian dałby radę.
- Mam nadzieję, że mi ufasz - wyszeptał, zdaje mi się, że do samego siebie a nie do mnie - Nie mogę wyobrazić sobie, że mógłbym krzywdzić cię fizycznie, czy.... seksualnie - Jego mięśnie napięły się na samo słowo. Pogładziłam go po ramieniu i westchnął
- Tak, lubię cię. Bardzo cię lubię. Ale nie będę cię do niczego zmuszać. Lubię cię od dawna, nie zrobiłem nic jeszcze, prawda? Nic od ciebie nie oczekuję. Oferujesz mi to, co jesteś w stanie zaoferować i jestem całkowicie szczęśliwy zostając przyjaciółmi. I nie będę poruszać tematu uczuć dalej niż to.
Przepłynęła przeze mnie masa różnych emocji, prawie wszystkie przewidziane - ulga, że nie oczekuje niczego ode mnie. Wdzięczność, za to jaki on jest. Szczęście przez... to coś. Zawahanie, ponieważ świadomość o tym, że mnie lubi, włączała we mnie pewien alarm. Smutek, ponieważ nigdy nie będę nadawać się na związek. Niedowierzanie, że dotrzyma swojej obietnicy o nie poruszaniu dalej tematu uczuć.
I dwie rzeczy, których nie spodziewałabym się.
Zawiedzenie... ponieważ chcę, aby poruszył dalej ten temat?
I co ważniejsze, coś czego nie potrafiłam nazwać. Nie mogłabym nazwać. To nie była adoracja, to nie było pożądanie, to nie było zauroczenie. To była mieszanka tego wszystkiego. I z tego powstało coś jeszcze, co sprawiało, że drętwiały mi mięśnie.
Strach
Ponieważ gdzieś w najgłębszym zakamarku umysłu, mikroskopijny głos mówił, że ja lubię Fabiana, tak samo jak on mnie.
X
Dwie godziny po tym, jak Fabian wyszedł - musiał porozmawiać z Trudy o wizycie u lekarza, zjeść coś i tak dalej - nadal siedziałam na łóżku, zastanawiając się, co narysować Fabianowi. Ktoś zapukał do drzwi i spodziewałam się Amber lub Fabiana
Jednak zobaczyłam Trudy z uśmiechem na twarzy.
- Nino, dostałaś dzisiaj list z Ameryki. Tutaj - powiedziała, kładąc kopertę na łóżko - Mam do przygotowania kolację, więc nie mogę tu zostać. Robię puree z ziemniaków i pieczeń z okazji powrotu Fabiana. Do zobaczenia na dole.
Wyszła, zostawiając mnie w kompletnym szoku wpatrzoną w kopertę.
Ameryka.
To może oznaczać tylko jedno.
On wysłał mi list.
Zanim zdałam sobie sprawę, co robię, zaczęłam rozdzierać kopertę, by wyjąć list. Zaczęłam szybko czytać, ale w połowie zorientowałam się, że w ogólnie nie przetwarzam tego, co jest napisane i musiałam zacząć od początku.
Droga NinoZostałem poinformowany, że uległaś wypadkowi, ale kamień z serca, że jesteś cała. Mam nadzieję, że twoja kostka wkrótce wydobrzeje, ale nie zamartwiam się - ty z wszystkich ludzi jesteś w stanie poradzić sobie z tym bólem najlepiej.Wraz z tym jednak, narosły dwa bardziej stresujące tematy - sprawdziłem stan konta, by móc pokryć koszty twojej wizyty w szpitalu i zauważyłem, że zniknęło prawie tysiąc funtów i zostały wydane na kupno gitary w Londynie. Co sobie myślałaś, kupując coś tak drogiego bez mojej zgody, hm? Oczekuj konsekwencji przy najbliższej okazji.I drugie... ku mojemu zdziwieniu, poinformowano mnie również, że odezwałaś się. Niezły przełom. Zacząłem się zastanawiać, o kogo troszczysz się tak bardzo, aby krzyknąć w celu uratowania życia. Może ten cały Rutter? Nadal nie zapomniałem sposobu, jakim na ciebie patrzył, i co najważniejsze - jak ty na niego. Może z nim również powinienem porozmawiać. Tak czy inaczej, w najbliższym miesiącu masz kupić sobie telefon. Oraz spodziewam się, że zadzwonisz... albo pożegnasz się z tą swoją kochaną szkołą. Jestem też ciekawy, jak twój głos się zmienił.Nie jestem pewien, czy mogę czekać do następnego Dnia Rodzinnego, aby ciebie zobaczyć. Mógłbym kupić bilet na bliższy termin, niż można się spodziewać.... Może Boże Narodzenie?Twój Kochający Ojczym.
Kartka papieru spadła na ziemię bez jakiegokolwiek dźwięku.
***
BOOMSH
Szykują się kłopoty, bardzo poważne kłopoty... ale wszystko w swoim czasie, kochani.
Jak na razie - Fabina! Co sądzicie o przełomie Niny? To dopiero początek, akcja rozkręca się nieco bardziej, Nina będzie nieco szybciej zdrowieć. Kto wie, co będzie działo się za 10 rozdziałów, ha.
Dziękuję z głębi serca za wszystkie komentarze, jesteście przewspaniali; strasznie mnie cieszy ta aktywność i mam nadzieję, że pod tym rozdziałem również mnie nie zawiedziecie, więc podzielcie się opiniami i przemyśleniami :)
Zbliżamy się także do 20 000 wyświetleń bloga, dziękuję!
Pamiętajcie, że możecie też używać hashtagu #ScarredPL na Twitterze. Byłabym też wdzięczna za jakiekolwiek polecenia Scarred innym x
Właśnie chwilę temu wyjęłam jabłecznik z piekarnika, yasss, zrobione samemu zawsze lepiej smakuje!
Wszystkim, którzy wracają po feriach do szkoły, życzę powodzenia, tym, którzy właśnie zaczynają ferie - jak najlepszego wypoczynku, no i w końcu tym, którzy tak jak ja, muszą jeszcze trochę zaczekać - duuużo wytrwałości x
8 komentarzy = spojler!
Następny rozdział: 13/02/16
Tuż przed walentynkami, a tak mało walentynkowo.... przynajmniej pierwsza połowa rozdziału. Później Eddie (tak!) i nasza Królowa Amber zrobią swoje, albo raczej dadzą iskrę, która kiedyś przemieni się w duży płomień. Nie mówię o niczym wielkim, just... lepiej się zamknę, ok.
Miłego wieczoru. Love, Klaudia x
PS
Przypominam o ankiecie w prawym menu :)