sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 10

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer  

Nina's POV

    Dlaczego w ogóle zależało mi na Fabianie?
To pytanie nurtowało mnie, gdy ślepo szłam przez trawy. Kolejne akademiki pojawiały się na horyzoncie. Moje zęby dygotały, ale nie czułam chłodu. Byłam zbyt pochłonięta swoimi zdezorientowanymi myślami.

    On był ja puzzle. Zagadka owinięta w zagadkę. Robiłam złe rzeczy, ale on nie robił nic, by mnie ukarać. Wyglądał na zranionego, gdy się od niego oddaliłam, fizycznie czy psychicznie. Postępował jakby mu zależało. Ale to niemożliwe.

Nikomu na mnie nie zależało.

    Jestem psychicznie zniszczoną, nie mówiącą, płochliwą i brzydką nastolatką, z zewnątrz. Od środka, jestem używanym kawałkiem śmiecia, który nie zasługiwał na miłość, dbałość. Byłam bita, wykorzystywana i głodzona przez tak długi czas, że ledwo rozpoznawałam ból. Zbyt pokryta bliznami by zasługiwać na miłość. Czy sądzisz mnie za moje wnętrze, czy zewnątrz - to i to jest złe. Złącz to razem i jestem  czymś, co ktoś mógłby wsadzić do przytułku dla szurniętych.

Nikomu na mnie nie zależało. Nikomu nie powinno na mnie zależeć. Nikomu kiedykolwiek będzie na mnie zależeć.

Więc dlaczego on zachowywał się jakby mu zależało?

    Nie ważne jak bardzo próbowałam, nie znalazłam na to odpowiedzi. Jedyne moje domysły były takie, że czekał, zdobywał moje zaufanie, zanim mnie zrani. Cichy głos na końcu moich myśli szeptał, że Fabian nie zrobiłby tego, ale ignorowałam to.
    Ledwo co zorientowałam się, że dotarłam do okolic lasu i jakoś skończyłam skulona na ziemi, próbując zatrzymać swoje ciepło. Nie byłam pewna, czy będę w stanie znaleźć drogę powrotną do domu, jeśli spróbowałabym. Jest mi to z resztą obojętne.

    Byłam tak bardzo głupia. W jakiś sposób, pozwoliłam maleńkiej części mnie zacząć rozpoznawać go jako przyjaciela. Kogoś, komu mogłam zaufać. Ale na koniec, zaufanie przynosi ból, nie ważne jak bardzo ktokolwiek chciałby to powstrzymać. Zaufanie komuś, było jak otwarcie się na destrukcję, ufając komuś, dawaliśmy zgodę na destrukcję.

Już byłam wystarczająco zniszczona. Niebiosa wiedziały, że nie potrzebuję więcej bólu.

    Muszę przywrócić wszystko do pierwotnego porządku. Muszę pozostać w dystansie. Muszę być obojętna gdy Fabian na mnie spojrzy, czy Jerome wymyśli o nas żarty. Muszę być tak przestraszona na myśl o nim w moim pokoju, jak byłam gdy stało to się pierwszy raz. Fabian musi stać się następnym mieszkańcem domu Anubisa, nie chłopakiem który się do mnie uśmiechał i rozmawiał ze mną, jakbym była jego przyjaciółką.

I muszę to przywrócić teraz.

    Dziwnym sposobem, cieszyłam się z ostrzeżenia Patrici i Joy o Fabianie. Jestem pewna, że zrobiłabym to wkrótce tak czy inaczej, ale im dużej zatracałam się ufając mu, tym bardziej raniłoby gdybym w końcu się odsunęła. To wszystko ożywiło zostało ożywione wcześniej i mogłabym tylko dziękować tym dwóm dziewczynom za pomoc.

    Większa, silniejsza część mnie powoli zaciemniała istnienie części, która chciała zaprzyjaźnić się z Fabianem. Czułam jak brała ostatni oddech, a potem nic. Nagle poczułam się pusto - bynajmniej bardziej pusto niż zazwyczaj. Ale poczucie pustki, to coś z czym potrafię sobie poradzić. Coś do czego jestem przyzwyczajona.

- Nina? - głos Amber w niespodziance wyrwał mnie z mojej własnej skóry. Byłam tak zatopiona w swoich myślach, że nie usłyszałam jak nadchodzi - Nareszcie, szukałam cię przez wieki... Nina, twoje usta stają się niebieskie. Nie masz kurtki?

Właściwie to nie miałam.

- No wstawaj, idziemy zanim zamarzniesz na śmierć. Nie chcesz tego, tak? - zamilkła, jakby czekała aż rozśmieję się. Nawet nie mrugnęłam okiem - Okay poważnie, wstawaj. Potrzebujesz pomocy?

    Potrzebowałam, ale nie miałam zamiaru o to prosić. Pomoc zaliczała do siebie dotykanie. Chwyciłam gałąź drzewa i użyłam jako dźwignię, by się podnieść. Czułam jak chwieją mi się kolana, ale nie zapadły się pode mną. Uznałam to za wygraną.
    Amber zaczęła zdejmować swój puszysty płaszcz, spoglądając na moją drżącą postać i natychmiast dałam jej znać gestem by przestała. Patrzałyśmy na siebie, walczyłyśmy wzrokiem. Najwidoczniej wygrałam, bo z powrotem założyła go na siebie. Szłyśmy, wszystko było zdecydowanie za cicho.

    Dotarcie do Anubisa zajęło nieco czasu. Nie zorientowałam się, jak daleko powędrowałam. Gdy dom pojawił się w zasięgu wzroku, poczułam zapaść formującą się w moim brzuchu. Musiało to się ujawnić na mojej twarzy, ponieważ Amber zaczęła zapewniać mnie moment później.

- Fabian jest w ogrodzie, rysuje Joy. Bynajmniej było tak, gdy ostatni raz sprawdzałam - jej głos był cierpki - Prawie wyszedł aby cię szukać, ale Joy chciała pozować zaraz po śniadaniu, więc zaproponowałam, że to ja ciebie poszukam - Nie mogłabym być bardziej uradowana obrotem sytuacji.

    Nie byłam w stanie znieść teraz jego widoku. Wciąż budowałam ścianę między sobą, a duszącą się częścią mnie która chciała poznać go lepiej. Budowla zapadłaby się, gdybym ujrzała Fabiana zbyt wcześnie. Potrzebowałam czasu, by ułożyć myśli.

- Idź do swojego pokoju, zrobię dla nas gorącą czekoladę - zaczęłam protestować, ale wskazała na mnie palcem, a gdy znów się odezwała, jej głos był stanowczy - Nie jesteś w stanie mnie przekonać. Zrobię to tak czy inaczej. Na górę. W tym momencie. Wskocz pod kołdrę i ugrzej się jakby nie było jutra.

Westchnęłam, wiedząc, że jest to bitwa nie do wygrania i wspięłam się po schodach.

    Amber przyszła po kilku minutach, trzymając parujące kubki. Brałam łyk co kilka sekund i przyglądałam się napojowi w zastanowieniu. To było takie słodkie i czekoladowe; byłam pod wrażeniem kogokolwiek kto to wymyślił. Amber zaśmiała się z mojej reakcji

- Wyglądasz jakbyś nigdy wcześniej nie próbowała gorącej czekolady - zażartowała. Wtedy zorientowała się, że rzeczywiście nie próbowałam

Zamilkła.

    Po krótkiej chwili wyszła, zabierając ze sobą oba puste kubki. Wtulałam się w kołdrę dopóki na reszcie przestałam się trząść.
    Kiedy tak się stało, usiadłam i wyjęłam pracę, którą przygotowywałam dla Fabiana - ptak. Biały ptak podczas lotu, wzbijający się w nocne niebo, dookoła wirujące kolory.

Moment później, podeszłam do kosza.

    Wtedy wyjęłam szkic, który Fabian zrobił dla mnie, w pełni stanowcza, by wyrzucić to również, ale za drugim razem gdy na to spojrzałam, wiedziałam, że nie mogłabym. Więc w zamian, złożyłam i włożyłam do szuflady stolika nocnego, obiecując sobie, że nigdy więcej tego nie rozłożę.

Wiedziałam co miałam do zrobienia.

    Nie zależy mi na Fabianie. Nie ufam mu. Jego imię nie mogło wywrzeć na mnie żadnej reakcji tak jak Micka. Fabian jest współlokatorem, kimś kogo widuję każdego dnia. Kimś, kto nie doprowadzał mojego serca do galopu za każdym razem, gdy go widziałam. Kimś, komu zależało na innych, w szczególności na Joy i nie zależało mu na mnie. Ponieważ jestem osobą ma której nikomu nie zależy, w szczególności jemu.

Nie zależy mi na Fabianie. Nie ufam mu...

    Powtarzałam sobie to na okrągło w myślach, aż powtarzałam to, kompletnie nie skupiając się na tym. Nabrałam powietrza do płuc. Wypuściłam je. Zeszłam na dół na lunch.

    Gdy Fabian i Joy weszli przez drzwi, śmiejąc się do rozpuku, nie czułam nawet ukłucia bólu. Gdy Fabian zapytał się, czy mogłabym podać masło, nie spojrzałam na niego. Wzdrygnęłam gdy jego dłoń otarła o moją i ignorowałam jego przepełniony bólem wyraz na twarzy. Gdy Fabian zatrzymał mnie w drodze do pokoju po posiłku i zapytał się czy wszystko w porządku, mrugnęłam i przytaknęłam, bez emocji.

    Nie czułam przypływu zdezorientowania, bólu, zazdrości, ponęty czy czegokolwiek, czegokolwiek, czegokolwiek

Nic nie czułam.

***

Wszelkie zażalenia co do rozegrania fabuły nie do mnie, ja tu tylko tłumaczę, oops...
Mamy za sobą prawie 1/6 fanfiction. Razem z epilogiem są 62 rozdziały + po drodze 1 alternatywny, to już od Was będzie zależeć, czy będziecie chcieli go czytać.
Za tydzień będziemy wolnymi ludźmi, yay! Mam nadzieję że pójście na ogłoszenie listy rekrutacyjnej będzie dla mnie tylko formalnością, wyniki egzaminów nie są super mega rewelacyjne, ale łącznie z ocenami 130/200pkt starczy mi by się dostać do technikum :)
Następny rozdział... nie potrafię sobie przypomnieć co tam będzie haha, ale nie mogę się doczekać, aż dodam 12, jest on świetny, jeśli chodzi o fabułę. Jeśli chodzi o tłumaczenie to już inna sprawa bo w końcu jestem tylko człowiekiem, ok

Kolejny rozdział: 27/06/15

Again, ucieszyłabym się, widząc komentarze od każdego, kto przeczytał rozdział :)


Spojler za 7 komentarzy
Potrzebuję motywacji

~Klaudia

PS. Dziękuję za ponad 4 200 wyświetleń, to jest niesamowite! xx

Fanfiction jest tłumaczeniem, prawa autorskie uzyskane od autorki - Definition of a Writer  

8 komentarzy:

  1. "Ale na koniec, zaufanie przynosi ból, nie ważne jak bardzo ktokolwiek chciałby to powstrzymać"-niestety to jest przykra prawda.
    To, jak Nina próbowała sobie wmówić, że nie obchodzi ją Fabian-raniło me serce. Ale było zarazem tak bardzo prawdziwe, wiele z nas bowiem tak niekiedy robi. Bardzo fajny rozdział, dobrze przetłumaczony. Dużo będzie tych rozdziałów, nie ma co. Ja chętnie pod koniec przeczytałabym alternatywny.
    Te nowe piosenki-no dooobrze, tak naprawdę piosenka Brada-na playliście to cud i miód na me uszy. Piękne. Znowu me serce ryczy. Hy.
    No i gratuluję tylu punktów! Chyba wszyscy się cieszymy z bliskiej wolności.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ochotę napisać " Zależy mu na tobie, bo cię kocha, idiotko!". Ale na to zbyt wcześnie. To nie jest serial, gdzie ta iskra pomiędzy nimi była od pierwszego wejrzenia.
    Shoot Me Down to dobry wybór. Poważnie.
    Aleeeeeeee... jest fragment "Kimś, kto nie doprowadzał mojego serca do galopu za każdym razem, gdy go widziałam". Pewnie Ninka gdzieś tam w głębi jej stłuczonego serduszka zaczyna co czuć. Wiadomo, że nie zaufa mu tak od tak - to by było zbyt proste, zbyt sztuczne. Trzeba czasu.
    A ja będę czekać razem z nią.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham goraca czekolade�� Ja wiem ze Ninie zalezy na Fabianie i czekam na rozdzial gdzie zacznie sie miedzy nimi cos dzia���

    OdpowiedzUsuń
  4. Łołołołołoł, pas!
    Czytam sobie elegancko poprzedni rozdział, słoneczko świeci, ptaszki ćwierkają, wszystko elegancko i wgle...
    I nagle jak wiadro wody na głowę wybudziłaś mnie z tego świata ładu i składu.
    Jakie one we dwie są jędzowate! Zupełnie jak na początku TDA :D >>>>>>>>>
    I może Cię tym zaskoczę, ale ja tam się cieszę z obrotu spraw, bo wszystko zapowiada się nader interesująco ^^
    Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja na poczatku chcialam cie bardzo przeprosic ze nie komentowalam, ogolnie bylam kilka rozdzialow do tylu bo nie mialam kiedy czytac :(
    Dopiero dzisiaj nadrobilam zaleglosci i jestem wsciekla na ta Joy czy jak jej tam! Fabiana kocham juz od poczatku i jejku on jest taki kochany! Szkoda mi troszke Niny bo bylo juz tak fajnie a przez ta jedze wszystko sie popsulo :(
    Dziekuje za wytrwale informowanie mnie i czekam z (nie)cierpliwoscia na nastepny rozdzial ;)
    @klaudia_0304 xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Totally wrecking this non-English party by speaking Englisg, but it's all I know besides a little bit of Spanish! Anyway, here's your 7th comment; these people want a preview! ;) Can't wait for the next chapter!
    - Definition of a Writer

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OI. That auto correct. SORRY. *English on both errors. What even is 'Angielski'? Bah, I'm embarrased.
      - Deffy

      Usuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx