sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 17

TEN ROZDZIAŁ CZYTACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Nina's POV

    To śmieszne, jak szybko zamarł mój świat. To śmieszne, jak szybko twarz Amber zmieniła swój wyraz z pełnej radości, do wypełnionej zmartwieniem. Ale co najważniejsze, to śmieszne, jak szybko się ubrałam i zeszłam na dół, by go zobaczyć, nawet jeśli przepełniał mnie strach.

Fabian był przy samych schodach, uśmiechając się.
- Hej Nina, moich rodziców jeszcze nie ma, ale możesz przedstawić mnie swojemu ojczymowi. To znaczy, jeśli chcesz... -
Przechodząc obok, nawet na niego nie spojrzałam. Moje oczy byłby skupione na czymś innym.

Na nim

Zamarłam

    Nawet gdy Amber powiedziała mi, że on tu jest, połowa mnie, zaryzykowała by w to uwierzyć. Druga połowa, myślała, że to jakiś chory, okropny żart. Ale to nie było to. On tutaj jest, stał kilka kroków ode mnie i patrzył się prosto na mnie.

Nie potrafiłam się ruszyć.

    To on podszedł do mnie, z znajomym uśmiechem na jego twarzy, który posyłał ciarki wzdłuż całego ciała. Podszedł wystarczająco blisko, bym mogła poczuć ten stary odór alkoholu, ten który prześladował mnie w koszmarach przez lata.
- Cześć Nino, jak się ma moja dobra dziewczynka?
W tym właśnie momencie, każda pozytywna rzecz na tym świecie, w moim życiu i moich myślach - wszystko zniknęło.
- Tęskniłaś? - Jego chytry uśmiech się poszerzał - Nie sądziłaś, że przyjadę, prawda? Myślałaś, że będę zbyt zajęty. Ale nie, nigdy nie przepuściłbym szansy, by cię zobaczyć - Dla wszystkich, te słowa brzmią normalnie.

Pociągnęłam nosem.

- Co brak odpowiedzi? Nadal nie przezwyciężyłaś tej dziwacznej sprawy z niemówieniem, jak widzę - wyglądał na znudzonego. Chciałam natychmiast paść przed nim na kolana i przepraszać, jak zrobiłabym to w domu, ale były tu obecne inne osoby. To był jedyny powód, powstrzymujący mnie od tego.
- Dzień dobry, panie Martin - Głos Fabiana zatrzymał moje serce.

O. Boże. Nie.

- Dzień dobry, młody mężczyzno. A kimże mógłbyś być? - Był wkurzony za przerwanie, ale tylko ja byłam w stanie to dostrzec. Był wyśmienitym kłamcą - to dlatego jestem tak utalentowana w odróżnianiu kłamstwa od prawdy. Miałam lata ćwiczeń.

Fabian wyciągnął rękę

- Jestem Fabian Rutter, bliski przyjaciel Niny. Miło pana poznać - Potrząsnął jego rękę i uśmiechnął się.
- Bliski przyjaciel, eh? - posłał mi rozbawione spojrzenie - Dobrze wiedzieć, że Nina zdobyła przyjaciół. Będąc przy temacie, Nino, może przedstawisz mnie pozostałym znajomym? Z całą pewnością masz więcej niż jednego, prawda?

    Przytaknęłam i podążyłam w stronę gdzie stała Amber, ale Fabian sięgnął by chwycić mnie za ramię i zatrzymać. Skwasiłam minę, orientując się, że on teraz mógłby wiedzieć jak blisko jesteśmy. Fakt, że Fabian mógł mnie dotknąć, mówił więcej niż jakiekolwiek słowa. Czując kolejny nawał strachu gromadzący się w moim brzuchu na samą myśl, więc skupiłam się tylko na Fabianie.
- Wszystko w porządku? - zapytał delikatnie - Wyglądasz jakbyś miała stracić z nami kontakt lub była bliska ataku paniki - Przyglądał mi się z bliska. Przytaknęłam nieświadomie i lekko się uśmiechnęłam, śpiesząc, by ukryć cokolwiek było wymalowane na mojej twarzy. Podejrzliwy Fabian to nic dobrego. Nieco się zrelaksował, mimo, że nadal wyglądał na zmartwionego.
- Okay, przepraszam. W takim razie idź przedstawić pozostałych, pogadamy później.

Puścił mnie i pośpiesznie obróciłam się - próbując - ale bez sukcesu, omijając wzroku mojego ojczyma. Tak, widział wszystko, a jego oczy wędrowały między mną a Fabianem z podniesioną brwią.

Obeszłam dookoła pokój, przedstawiając go każdemu

Normalnie, obecność tylu mężczyzn doprowadziłaby mnie do lekkiej paniki, ale strach przed nim utrzymywał mnie przy nim cichą. Nie tęskniłam również za zmartwionymi spojrzeniami Amber, Mary i z wielką niespodzianką - Joy

    Kiedy przyjechali rodzice Fabiana, zauważyłam, że on zaczął zwracać większą uwagę na to, co działo się przed jego oczami. Ledwo pamiętam jak wyglądali, to on tak bardzo mnie rozpraszał. Wiem tyle, że głos pani Rutter był bardzo delikatny, miała różowe policzki, jasne oczy z iskierką szczęścia. Pan Rutter był niesamowicie uprzejmy; jego przeszywający wzrok, ukryty za okularami, sprawiał że czułam się, jakby mógł przejrzeć mnie na wylot. Teraz już wiem po kim Fabian jest jaki jest.

Fabian za to, nie mógł przestać się uśmiechać i sposób w jaki objął swoją mamę i nie wypuścił przez kilka minut, mówił dużo o ich relacjach. Te normalne, przepełnione miłością.

Poczułam ścisk w sercu, gdy w końcu ją puścił, ale nadal pozostawił rękę zawieszoną na jej ramieniu.
Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu, zamarzyłam o przytulaniu, tak bardzo, że raniła mnie sama myśl.

Moja tęsknota została przerwana, gdy on się odezwał.
- Przepraszam, że przerywam, ale myślę, że pokój jest trochę zbyt zatłoczony, a chciałbym porozmawiać z moją pasierbicą w bardziej spokojnych okolicznościach.

Moja krew zamarzła, na jego następne słowa

- Nino, chcesz wyjść na spacer?

Fabian prawdopodobnie zauważył jak zbledłam na twarzy. Wbiłam wzrok w swoje buty i przytaknęłam, walcząc ze strachem, który paraliżował moje ciało. Alarmujące objawy ataku paniki były już widoczne - moje ręce się trzęsły, mój oddech był nierówny.

Nie mogłam dostać ataku, nie teraz.

- Dobrze. Jestem pewien, że jeszcze się zobaczymy panie Rutter. A teraz, prowadź Nino - Powędrowałam do drzwi i wyszłam czując chłodny, jesienny klimat i słysząc jego kroki za mną.

Zachowaj spokój. Zachowaj spokój...

    Mając świadomość tego, co może wydarzyć się w każdej minucie, wybrałam ścieżkę znacznie oddaloną od innych, by nie ryzykować interwencji kogokolwiek. Wiedziałam, że jeśli ktoś się wtrąci, będzie jeszcze gorzej, a kara będzie bardziej bolesna.

Zatrzymał mnie, gdy akademik był wystarczająco poza zasięgiem wzroku.

- Tęskniłem za tobą - jego głos był sadystyczny - Tęskniłem za byciem w twoim łóżku w nocy. Tęskniłem za twoimi ustami, zapachem, oczami - Poszedł bliżej - Ale ty, najwidoczniej za mną nie tęskniłaś.
    Byłam zdezorientowana jego ostatnim zdaniem. Miał rację, ale miałam wrażenie, że coś jeszcze kryło się za tymi słowami. Uśmiechnął się z kpiną, widząc moją reakcję.

- Błagam dziewczyno. Ukrywanie sprawi tylko, że konsekwencje będą gorsze. Bliski przyjaciel? Dorosłaś, by go polubić? Pokochać? Dotknął cię, dotknął cię na oczach wszystkich, tyle, że tylko ja to widziałem. Dorosłaś na tyle, by przywiązać się do jakiegoś chłopaka.

    Serce podchodziło mi do gardła. Wiedziałam, dokąd to zmierza. Zaczęłam niekontrolowanie trząść głową, moje oczy były szerokie i błagające. Zdawało się to rozbawiać i denerwować go w tym samym czasie. Obrócił mnie, więc teraz byłam do niego plecami, przeraziło mnie to bardziej o ile jest to możliwe. Wzdrygnęłam, gdy jego gorący oddech wszedł w kontakt z moją skórą.

- Zawrócił ci głowę tymi małymi kłamstewkami? Powiedział ci, że jesteś piękna, lub silna, a może warta jego czasu? - Swoją ręką zaczął przeczesywać moje włosy, potem powędrowała ona wzdłuż mojego karku, zadrżałam
- Mam nadzieję, że masz świadomość, iż on kłamie. On próbuje tylko wskoczyć ci w spodnie. Bo nie jesteś piękna, nie jesteś silna ani nie jesteś warta kogokolwiek czasu. Widzi cię jako podbój, jako niewinną dziewicę, która nie pozwala nikomu się zbliżyć. Kto by pomyślał, że nie jesteś dziewicą i wcale nie jesteś taka niewinna. Wyobrażasz sobie jego twarz, gdy pozna prawdę? Będzie się na ciebie gapił, aż w jego oczach wygaśnie światło, aż jedyną pozostałą rzeczą w jego spojrzeniu będzie obrzydzenie tą prawdą.

    Kątem oka widziałam jego dłoń; chwycił moją i zaczął podwijać rękaw, aż w końcu doszedł do punktu, gdzie nie maskuje blizn. Zaczął dotykać każdą po kolei, prawie czułam jego mroczny uśmiech.

Sposób jakim mnie dotykał, był zbliżony do tego co robił Fabian, ale wciąż było to coś innego. Nawet gdy w tym momencie dotyk był delikatny, czułam narastającą w nim złość, Wiedziałam, że to nie potrwa długo.
- Lubisz go? - wyszeptał mi do ucha, jakby był to sekret - Chciałabyś pocałować go, nie załamując się psychicznie?
Zaczęłam potrząsać głową przecząco. Jego delikatny uścisk na moim przedramieniu zmienił się w tak silny, że jęknęłam z bólu.

- Przestań. Kłamać! - Jego głos był ostry, czysty. Stanął przede mną. Wpatrywał się z lodowatym spojrzeniem
- Zdradziłaś mnie. Należysz tylko do mnie i nikogo innego. Byłaś bardzo. Złą, Dziewczynką. A złe dziewczynki zasługują na karę, prawda?
    To już koniec ciszy przed burzą. Ona właśnie się zaczyna. I potrafiłam dostrzec to w jego oczach.

Wypełnił mnie strach.

W sumie to wydałam z siebie odgłos spanikowanego protestu, ale było za późno. Wiedziałam, że bierze zamach, sekundę zanim na prawdę to się stało.


Pierwsze uderzenie, posłało mnie na ziemię.


- Byłaś złą dziewczynką gdy poznałem twoją matkę, a potem ona umarła i to z twojej winy. To z twojej winy jej nie ma. Mogłem wyrzucić cię za to na ulicę, ale nie zrobiłem tego. Okazałem ci litość, tak teraz się odwdzięczasz?

Kopnięcie w brzuch.

    Zagwarantowałem ci dach nad głową, gdy zmarła. Jedzenie, schronienie, ubrania. Beze mnie, byłabyś w sierocińcu bez przyszłości, przyjaciół i rodziny. Wszystko o co prosiłem w zamian, była twoja dyspozycja. A ty śmiesz mnie w tym zawieść?

Gdy jego noga z zamachem mnie uderzyła, ugryzłam się w język, by powstrzymać płacz

- Byłaś złą dziewczynką. Postarasz się bardziej, by być dobrą? - Nie zrobiłam nic w odpowiedzi, byłam zbyt rozproszona bólem. Znów kopnął mnie w brzuch
- POSTARASZ SIĘ?

Zaczęłam histerycznie trząść głową w zgodzie, ale nie zatrzymało to kolejnego uderzenie z jego strony.

Jestem dobrą dziewczynką.

Upewniał się, że uderza mnie tylko w miejsca, które da się ukryć ubiorem.

Dobre dziewczynki nie krzyczą.

Po kolejnym uderzeniu, obróciłam się, sprawiając sobie głęboką otwartą ranę na podbrzuszu, poprzez gałąź, która najwidoczniej była na ścieżce.

Dobre dziewczynki nie płaczą.

Krew sączyła się z rany, On, nagle wzniósł mnie na moje giętkie nogi i przycisnął swoje usta do moich.

Dobre dziewczynki nie walczą w obronie.

Nagły zawrót przeciążył mnie i przed oczami zapanowała ciemność.

Jestem dobrą dziewczynką.

X

Gdy się obudziłam, on stał nade mną.
- 5 minut i straciłaś przytomność. Stałaś się mniej odporna, moja dobra dziewczynko.

Wypełniło mnie chorobliwe poczucie szczęścia. Dobra dziewczynko. Znów nią jestem, mimo, że straciłam przytomność szybciej niż zwykle.

- Pamiętasz, gdy pobiłaś swój rekord? Nie byłaś wtedy dobrą dziewczynką, byłaś perfekcyjną.

    Dobrze to pamiętałam. Dostałam dodatkowe jedzenie - puree z ziemniaków i stek. Coś co widziałam jak on je, nawet przyrządzałam, ale nigdy nie dostałam. Po tym dostałam kawałek czekolady i nie przyszedł tamtej nocy do mojego pokoju. To była najlepsza nocka jaką miałam od miesięcy.

- Tutaj - powiedział, podając mi swój płaszcz - Zakryje krew na spodniach i rany które mogą ewentualnie prześwitywać. Nadal masz podkład? - przytaknęłam - To dobrze. Przebierz się i nałóż go, gdy tylko wrócisz. Zostawię cię przy drzwiach. Droga tutaj i z powrotem zajmuje nieco czasu, więc gdy dojdziemy, wizytacja dobiegnie końca i nie będę już mile widziany.

    Wstanie kosztowało mnie kilka prób, ale nie chwyciłam jego dłoni, która oferowała pomoc w podniesieniu. Doszłam do domu, całą drogę nawet nie spoglądając na mojego towarzysza. Gdy doszliśmy do drzwi, chwycił mnie za ramię - i świeżą ranę - by mnie zatrzymać.
- Jeśli ktokolwiek zobaczy twoje sińce, powiedz, że to przez upadek. Jeśli ktoś zobaczy twoje nacięcia, powiedz prawdę - upadłaś na jakieś ciernie. Jasne? - przytaknęłam.

    Wtedy, miły, pełen uprzejmości uśmiech, zajaśniał na jego twarzy. Wzdrygnęłam - to coś normalnego. Był perfekcyjnym ojcem przy innych ludziach. Prywatnie, dobijał mnie psychicznie, aż w końcu fizycznie. Gdy to się kończyło, znów stawał się perfekcyjnym ojcem. To co zrobi, nie było niespodzianką.
    Pocałował mnie delikatnie w czoło i potargał lekko włosy, jakbym była małym dzieckiem. To raniło najbardziej. To jest twarz mężczyzny, który codziennie przynosił mi słodycze, miesiące przed śmiercią mamy. Twarz mężczyzny który nosił mnie na rękach, gdy płakałam jako dziecko.

Ta twarz była maską i ten fakt zawsze mocno mnie uderzał.

- Już za tobą tęsknię - wymamrotał - Wielka szkoda, że nie mogę zostać dłużej. Ale gdy nadejdzie lato, wrócisz do Ameryki i będziemy mogli pobyć samemu. Mając przy tym trochę zabawy. Fajnie brzmi, prawda?

Wymusiłam uśmiech i powstrzymałam łzy, ponieważ właśnie tego ode mnie oczekiwał.
- Do zobaczenia moja dobra dziewczynko. Bądź grzeczna. - dodał, w jego oczach widniało ostrzeżenie. Zrozumiałam perfekcyjnie.

Nie zdradź mnie, lub nastaną konsekwencje.

Zszedł ze schodów i powędrował wzdłuż ścieżki, aż zniknął z zasięgu mojego wzroku.
Jeszcze się nie łam, jeszcze się nie łam. Powtarzałam sobie i weszłam do Anubisa z niestabilnym krokiem i wirującym obrazem przed oczyma. Muszę wymusić utratę przytomności, bo inaczej dostanę ataku paniki. Ale teraz jeszcze nie mogę...

    Na moje szczęście, przedpokój był kompletnie pusty, w domu panowała cisza. Wtedy przypomniałam sobie, co powiedziała Amber, zanim wyszłam - wszyscy planowali wyjście z swoimi rodzinami na kolację. Muszę podziękować niebiosom za moje szczęście i za to, że utrzymywałam oddech w naturalnym tempie.

Natychmiast pośpieszyłam na górę.

X

    Rany były całkiem płytkie, mimo ilości krwi, jaką utraciłam. Zeschła ona w czasie, gdy byłam nieprzytomna. Niestety, para nowych spodni jest raczej do wyrzucenia.
    Na moim poobijanym ciele, już pojawiały się sińce. Jestem pewna, że jutro będzie wyglądać to o wiele gorzej. Zakluczyłam drzwi przed zdjęciem ubrań, więc nie musiałam się bać, że ktoś wejdzie. Oczyszczając rany, utrzymywałam oddech na tyle spokojnie, na ile było to możliwe, podtrzymując siebie przytomną przez chociaż jeszcze kilka minut.

Z westchnieniem, wyciągnęłam jedną z bluzek, z którą tu przybyłam. Jej szerokość, pozwalała unikać dotyku z zadrapaniami. Zdążyłam już nałożyć podkład w miejsca, które byłby najbardziej bolesne, prawdopodobnie oznaczając, że najgorsze jeszcze przede mną. Jutro będę musiała nałożyć kolejną warstwę.

Skuliłam na w łóżku i pozwoliłam odpłynąć myślom do błogiej nicości.

X
Fabian's POV

Amber cicho zeszła na dół po schodach i usiadła obok mnie na kanapie.
- I co? - zapytałem cicho, nie chcąc, by ktoś inny usłyszał naszą rozmowę.
- Śpi... ale płacze. I cała się trzęsie - poczułem zapaść w brzuchu.
- Nie miała takiego koszmaru, przez tygodnie. Może powinienem pójść ją obudzić... - zaczęła potrząsać głową.
- Najpierw daj jej trochę czasu. Możesz sprawdzić co u niej, ale później i jeśli nadal tak będzie, będziesz mógł ją obudzić. Wiesz jak zwykle panikuje, gdy jesteś u niej w pokoju.

Chciałem ją poprawić i powiedzieć, że wcale już tak nie jest, ale nie miałem teraz ochoty wdawać się w tą rozmowę.
- Masz pomysł, co może być powodem?
Potrząsnąłem głową.
- Nie mam zielonego pojęcia. Zdawała się być popołudniu trochę nieswoja, ale myślę, że zobaczenie ojczyma, przywiało wspomnienia z Ameryki o osobie, która ją skrzywdziła - rzuciłem wzrokiem, na każdego w pomieszczeniu, by upewnić się, że nikt nie podsłuchuje.
- Też o tym pomyślałam. Kto wie, może jej ojczym wziął ze sobą tą osobę, która ją sponiewierała, jeśli nie wiedział o tym. Wydawał się być okay. Było czuć nieco alkoholem, ale nie był pijany i był bardzo miły. Lubię go - przytaknąłem na jej słowa.

    Szkoda, że nie miałem szansy dłużej z nim porozmawiać, mimo, że nie mam pojęcia, o czym mogłaby być nasza rozmowa. Wiem tylko, że chciałbym dowiedzieć się więcej o jej przeszłości - kiedy zaczęła bać się dotyku, kiedy przestała mówić, jakim była dzieckiem. I o Boże, tak bardzo chciałbym zobaczyć jej zdjęcie jako dziecko. Musiała być najbardziej uroczym dzieckiem w historii, z tymi dużymi, szmaragdowymi oczyma i różowymi policzkami. Zanim poznała życiowe problemy.

Siedzieliśmy w ciszy przez kilka minut, aż w końcu straciłem cierpliwość.
- Okay, dłużej nie wytrzymam. Idę na górę ją sprawdzić.
    Ruszyłem na górę, nie czekając nawet na odpowiedź i minutę później, byłem w jej pokoju. Jej cichy płacz, wypełniał ciemne pomieszczenie.
- Nina? - Podszedłem do jej łóżka. Księżyc oświetlał łzy spływające po jej policzku - Nina, śni ci się koszmar. Obudź się.

Na moje słowa otworzyła oczy; spanikowana

- Nic nie zrobię, tylko chciałem cię obudzić. Miałaś koszmar - zamknęła oczy i przytaknęła. Nadal płakała - Chcesz mi opowiedzieć o czym on był?

    Na te słowa, znów szeroko otworzyła oczy. Zaczęła panicznie potrząsać głową. Zauważyłem jej dłoń, wystającą spod kołdry i położyłem na niej moją, bez namysłu.
Sposób jakim wyrwała się z przerażeniem, tak jak było to na samym początku, sprawił, że to ja chciałem płakać.

- Zrobiłem coś? Powiedziałem coś, co cię obraziło? Przysięgam, jeśli tak, to nie chciałem tego.. - zaczęła trząść głową jeszcze bardziej - To dlaczego tak nagle się mnie boisz? Myślałem, że stajemy się... przyjaciółmi.

Ona tylko obróciła się do mnie plecami. Mimo, że jej głos był stłumiony przez kołdrę, słyszałem jak szlochała.

Ból wbijał się we mnie, bardziej niż sądziłem, że jest to możliwe.

- Myślę, że będzie lepiej jak sobie pójdę, chyba, że chcesz abym został...?
Brak odpowiedzi.
- W porządku, w takim razie wyjdę - wstałem i podszedłem do drzwi, ale zatrzymałem się przed wyjściem.
- I proszę, nie myśl, że nienawidzę cię czy coś. Nadal uważam cię za moją przyjaciółkę. Nie będzie żadnych... konsekwencji - wzdrygnąłem na użyte określenie - Zawsze jestem tutaj, jeśli chcesz porozmawiać. A nawet i jeśli nie chcesz. Okay?

Szloch, jeszcze głośniejszy niż wcześniej.

Pomimo uczucia, że powinienem z nią zostać, wiedziałem, że moja obecność może tylko pogorszyć sytuacje.
Więc wyszedłem.

***

*wychodzi z ukrycia*
Na ile w skali 1-10 ten gif opisuje Waszą reakcję, huh?
Nie wiem co napisać... liczę, że Wy macie więcej do opowiedzenia w komentarzach :)
Ten rozdział był trochę skomplikowany do tłumaczenia, ale chyba powinnam się przyzwyczaić do takich haha. Obecnie pracuję nad 21, aw 2/3 rozdziału to miód, malina, reszta to...  uh.
Tak sobie myślę, jeśli ktoś chciałby zobaczyć chociaż najmniejszy urywek tego 21 rozdziału, może dodać mnie na snapie httpsluvu, może będzie pojawiać się coś częściej, mam nudne życie, więc co innego mam tam dodawać? Tak na marginesie, to ten "spojler" będzie na My Story jeszcze tylko przez jakieś 1,5 godziny, bo dodawałam wczoraj :)
Tyle z ogłoszeń parafialnych

Liczę na komentarze, proszę, to motywuje ♥,
6/7 komentarzy = spojler 

Klaudia x

5 komentarzy:

  1. "Musiała być najbardziej uroczym dzieckiem w historii, z tymi dużymi, szmaragdowymi oczyma i różowymi policzkami." Ryczę i to nie dlatego, że parę razy z rzędu śniła mi się szkoła *ok, m,in. przez to również* To było okrutne i wspaniałe. Fabian taki wspaniały. Kocham go. Kocham Ciebie, że to tłumaczysz! Nie wiem, jak wyrazić moje odczucia, dlatego ten komentarz jest krótki.
    Rozdział bardzo przyjemnie się czytało-pod względem tłumaczenia oczywiście-ale ten jej ojczym...Okrutne jest właśnie to, że gdyby nie to, co jej robi, byłby wspaniałym ojcem. To było takie wspaniałe z perspektywy Fabiana, nie mówiłam już tego? Chyba nie. No więc to było wspaniałe, Fabianek jest wspaniały.
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś dostanę zawału przez to ff. Na serio, ilość emocji, które miałam podczas czytania tego rozdziału jest niepoliczalna. Fejbs, zawiodłeś mnie tym, że polubiłeś jej ojczyma, jak mogłeś. :( Okropne jest to, że osoby takie jak ojczym Niny istnieją w rzeczywistości.
    Fabian na tym gifie to ja, przez cały czas gdy czytałam ten rozdział. Świetnie to przetłumaczyłaś, oby tak dalej! Eh, nie mam snapa. Jasne, że mogłabym założyć, ale może już poczekam ten tydzień, do następnego, bez spoilerów.
    Nie mogę się doczekać kolejnej soboty. (tylko proszę, niech będzie więcej Fabsa bo umrę) No cóż, życzę siły do dalszego tłumaczenia i pozdrawiam! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Najchętniej zepchnęłabym tego jej ojczyma z jakiejś wysokiej wieży i patrzyła jak spada. Aktualnie jest on na drugim miejscu na liście 'najbardziej znienawidzonych postaci little A'. Wyżej jest tylko Umbridge z Harry'ego Pottera, ale nie o niej teraz mowa. Ugh, nienawidzę tego kolesia całym sercem.
    Przez cały rozdział byłam jak: http://auto.img.v4.skyrock.net/3298/76513298/pics/3065202579_1_11_sq8oI5LH.gif
    Tłumaczenie świetne. Czytając nalazłam jeden błąd, ale teraz nie chce mi się go szukać.
    Potrzebuje nowego rozdziału TERAZ! Uwielbiam cię za to, że tłumaczysz to ff.
    Jak zawsze czekam na kolejny.
    xx little A

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże. Byłam tak zajęta w wakacje i zupełnie zapomniałam o tym blogu. I dziś tak zaczełam czytać... i takie T^T
    Po prostu... kocham tę historię. Kocham to co się tu dzieje. Kocham Fabiana za to jaki jest słodki. Kocham Ninę za to jaka jest popaprana..
    Dlaczego ten jej głupi ojczym musiał przyjechać? Dlaczego musiał wszystko zepsuć? Teraz Fabian będzie musiał zaczynać od początku, a pewnie będzie jeszcze trudniej T^T
    BOŻE!
    Pisz szybciej bo normalnie ja tu już jakichś konwulsji dostaje :c

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu tu jestem!
    Tęskniłam za tym ff i to bardzo. <3
    Ale z drugiej strony wybranie momentu, kiedy byłam prawie nieżywa do czytania taaaakich rzeczy też nie było dobrym pomysłem ._.
    Siedzę elegancko, nadrabiam poprzednie spokojne rozdzialiki, wszystko piknie ładnie, a tu nagle BUM!
    To, co zapowiadałaś już tak długo, w końcu wcieliło się w życie. Nie powiem, tak trochę doznałam szoku.
    Tak trochę mocno.
    Bardzo mocno.
    Ale nie mogę powiedzieć, że obrót spraw mi się nie podoba. Jestem tym typem człowieka, który lubi komplikować życie bohaterom, soł wbrew większość osób jestem na tak :D
    Cieszę się, że mimo trudności, dlaej tu jesteś i dalej nam to tłumaczysz i dalej mi przypominasz na tt, choć przez ostatnie braki rezultatów mogło Ci to już po prostu ubrzydnąć. Jestem Ci za to wszystko wdzięczna.
    Dużo weny i miłego ostatniego już tygodnia wolnego xx

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx