sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdzial 15

Nina's POV

    Podczas śniadania następnego poranka, panowała ekstremalna cisza i dziwna atmosfera. Wiedziałam, że wszyscy spoglądali na miejsce za moim krzesłem i przypominali sobie mnie, próbującą złapać oddech. Bawiłam się jedzeniem na talerzu, dopóki Fabian tego nie zauważył i podniósł brew. Westchnęłam i zmusiłam się do kilku kęsów, co go uspokoiło.

    W szkole było jeszcze gorzej. Nie byłam w stanie się skupić, a pan Winkler musiał wołać mnie trzy razy bym zwróciła na niego uwagę. Zdarzało mi się też potknąć o nic.
Za 4 razem gdy się potknęłam, to Fabian był tu by mnie złapać.

Nie wzdrygnęłam.

Świadomość tego, uderzyła nas oboje w tym samym czasie, ale on nie powiedział nic głośno. Po prostu podtrzymywał mnie za ramię aż złapałam równowagę.

Nie przestał się uśmiechać przez co najmniej pół godziny.

Gdy wracałam z podstaw teatralnych, dołączył do mnie Jerome. Spojrzałam na niego speszona, przegryzł wargę.
- Nigdy wcześniej tego nie robiłem, więc jest to dziwne uczucie i pewnie to zawalę, ale... przepraszam za to co powiedziałem - wymamrotał - Nie jestem pewien, czy to ja byłem powodem twojego ataku paniki, ale tak czy inaczej, to nie było w porządku wobec ciebie, w szczególności po tym, jak pomogłaś mi z akwarelami i wszystkim, więc... tak, przepraszam.

Gapiłam się na niego w zdumieniu.
W końcu wyciągnęłam notes i długopis, po czym nabazgrałam szybko swoją odpowiedź.

Nie byłeś powodem mojego ataku, wszystko w porządku. Wybaczam ci. W sumie, tak czy inaczej, nie był to trafny komentarz.

- Co masz na myśli? - zapytał i podniósł brew.

Fabian mnie nie lubi a ja jego.

- Okay, wiem, że dopiero co przeprosiłem za nieco bardziej niegrzeczną wersję tego, ale Fabian zdecydowanie cię lubi. Gdybyś nie wariowała tak na punkcie wszystkiego, jestem pewien że zrobiłby jakiś krok. - parsknął - Bylibyście razem, a Joy tonęłaby w zazdrości, kartowałby twój zgon. Ten chłopak stanąłby dla ciebie na głowie. Nie jestem w stanie powiedzieć czegokolwiek na temat twoich uczuć w stosunku do niego, ale myślę że jesteś w błędzie, jeśli naprawdę sądzisz, że go nie lubisz.

Nie. Nie, on się myli. Musi. Fabian nie może mnie lubić.
Lubienie mnie oznacza oczekiwania. Oczekiwania których nie chcę.

- Tak czy inaczej - kontynuował Jerome, nie będąc świadomy mojej wewnętrznej walki - Przyszedłem przeprosić a teraz już skończyłem, więc... narazie - pomachał i odszedł nie czekając na odpowiedź

Oddychaj. Oddychaj. Jerome kłamie.

    Minęło nieco czasu zanim doszłam do domu, ale ucieszyłam się, że cała gromada miała już swoje zajęcie. Nie chciałam więcej niekomfortowej ciszy.
Wszystkie dziewczyny rozmawiały w salonie i tylko Amber zwróciła uwagę, gdy weszłam. Jej ciało wyglądało na napięte, spojrzałam na nią dużymi oczyma, zmartwiona. Coś zrobiłam?
- Mogę z tobą porozmawiać? - wymamrotała - W cztery oczy?
Coś schrzaniłam. Wiedziałam to. Coś się wydarzyło, a teraz przez to wpadnę w kłopoty. Ale przytaknęłam i poszłyśmy na górę.

Gdy zatrzymałyśmy się na środku naszego pokoju, wzięła głęboki oddech. Wyjęła Xanax i podała mi.
- Zostawiłaś to na dole - wytłumaczyła - W sensie, zapomniałam ci oddać zeszłego wieczoru - wzięłam od niej buteleczkę i odstawiłam na stolik nocny, wciąż zdezorientowana. Dlaczego wygląda na tak zestresowaną?
Coś złego się wydarzy, czuję to. I nienawidzę gdy mam rację.

- Musiałam przejrzeć twoje torby szukając Xanax i... natknęłam się na to - powiedziała, wyciągając bardzo znajomą, niebieską torbę. Moje serce się zatrzymało, zanim ją otworzyła.

Moje wszystkie korektory i podkłady.

Miałam wiele, dużych butelek jak i kieszonkowych flakoników. Taka ilość normalnie wystarczyłaby dla dziewczyny na rok, prawdopodobnie prawie dwa lata.

Mieszkając z nim, wystarczało na 2 miesiące.

Teraz używałam to na moje przedramiona, w razie gdyby przypadkiem podciągnęły się mi rękawy, talię (szczególnie po incydencie z Fabianem), stopy i górną część pleców. Reszta blizn była zwyczajnie zakryta ubraniami.
- Dlaczego masz tyle tego? - spytała powoli - I do czego używasz?
Szybko chwyciłam notes z stolika nocnego, próbując powstrzymać dłonie od trzęsienia się. Musiałam wymyślić wymówkę i musiałam zrobić to szybko.

Gdy byłam mała, uczestniczyłam w wypadku i mam po tym blizny. Na dodatek, szybko pojawiają się na moim ciele siniaki i biorąc pod uwagę fakt, że jestem niezdarna, siniaki mam bardzo często. Nie lubię chodzić do sklepów, więc kupiłam na zapas.

- Jaki wypadek? - Nie wyglądała na przekonaną. Cholera, cholera, cholera, cholera

Wypadek samochodowy. Miałam 4 lata.

    Tak. Gdyby ktoś widział moją kartotekę, znalazłby informację, że moja mama zmarła gdy miałam 4 lata, że zginęła  w wypadku samochodowym. Pasuje, jestem bezpieczna w razie gdyby znalazła sposób na potwierdzenie wiarygodności tego.

- Oh... okay - Coś w jej oczach, mówiło mi, że nie jest przekonana. Ale zbiłam ją z tropu na jakiś czas -  Skoro o tym mowa, jutro idziemy kupić nowe ubrania. Bez żadnych ale. Potrzebujesz płaszcza, kilka nowych bluzek i zapewne buty zimowe. Masz coś innego prócz tych tenisówek?

Nie, nie miałam. Były one już zdecydowanie za małe. Musiałam ściskać palce by pasowały.

    Strach na myśl o pójściu na zakupy w publicznym miejscu i rozebraniu się, by przymierzyć nowe, przytłoczył zdrowy rozsądek. Amber natychmiast zauważyła, że coś się dzieje.
- Nina, będzie dobrze. Nikt ciebie nie dotknie, obiecuję. Potrzebujesz nowych ubrań, jeśli masz zamiar przetrwać tą zimę, prawda? - przytaknęłam, poddając się. Nikt nie mógł się jej sprzeciwić i wiedziała o tym
- Dobrze, jutro po południu, zaraz po szkole. Poszłabym tak czy inaczej, chcę kupić nowy ubiór na rodzinną wizytę pojutrze.
Rodzinna wizyta? Byłam ciekawa, ale nie zapytałam się.

    Wtedy ona wyszła i jedyne co byłam w stanie zrobić, to pozwolić obawie zjeść mnie do końca. Musiałam znaleźć coś na rozproszenie uwagi.
    W tamtym momencie, w drzwiach pojawił się Fabian trzymając dwa kubki w ręce i po raz pierwszy byłam wdzięczna niebiosom, że się pojawił.
- Przyniosłem ci gorącą czekoladę... zdaje mi się, że polubiłaś moją, więc pomyślałem, że chciałabyś trochę... - wyglądał na zestresowanego i samo to wysyłało mnie na skraj. Szybko przytaknęłam, a on westchnął z ulgą, podchodząc i siadając na moim łóżku, nawet nie pytając.
Tym razem nie odsunęłam się od niego i zauważył to, ale nie skomentował.
- Chciałbym więcej o tobie wiedzieć - powiedział, podając mi kubek - Mam wrażenie, że cię znam, ale zorientowałem się, że nie wiem podstawowych rzeczy na twój temat. Jak zaczęła się twoja przygoda ze sztuką? Lubisz czytać? Jaka jest twoja ulubiona pora roku? Takie przypadkowe fakty. Pomyślałem, że mogę tu przyjść i lepiej cię poznać.

Tak, teraz to ja byłam zestresowana.

Moją ulubioną porą roku jest zima. Kocham czytać, ale nigdy nie miałam żadnych książek, więc nie mogłam. Zajęcia artystyczne miałam obowiązkowe, ale zakochałam sie w tym. Stało się to moją ucieczką gdy sprawy się komplikowały. Jako przypadkowy fakt... Zawsze chciałam mieć zwierze. Kota czy coś w tym stylu. Nie chcę dzieci. Nienawidzę szybkiej lub głośnej muzyki. Nie wiem, nie ma wiele rzeczy o których warto wiedzieć.

Na prawdę. Nie było.

- Nie chcesz dzieci? - zapytał, przechylając głowę na bok - Dlaczego nie? - W odpowiedzi, zwyczajnie pokręciłam głową.
    Nie mogłam wytłumaczyć, jak bardzo byłam przerażona na myśl o dziecku żyjącym tak jak ja. I to wcale nie jest tak, że planuje seks z kimkolwiek w najbliższej przyszłości. A nawet jeśli, to jestem na środkach antykoncepcyjnych odkąd zaczęłam dojrzewać, by mieć pewność, że nie zajdę w ciąże przez jego nocne wizyty.

O mnie wystarczy. Ja również nie wiem o tobie więcej.

Wszystko by wydostać się z centrum uwagi.

- Um... moją ulubioną porą jest jesień, jestem totalnym molem książkowym, a jeśli chodzi o zajęcia artystyczne, najpierw to moi rodzice namówili do tego, a po tym pokochałem to. Hmmmm... Umiem grać na gitarze i to od kilku lat oraz tak jakby piszę piosenki, ale nikt nigdy ich nie słyszał, więc nie wiem, czy są dobre czy nie - powiedział, śmiejąc się - Zawsze chciałem polecieć do Ameryki, ale nigdy nie miałem okazji. Kiedyś byłem tak nieśmiały, że gdy miałem stanąć przed całą moją 2 klasą podstawówki z przemówieniem, zanim zdążyłem zacząć, zwymiotowałem na podłogę. A moja girl crush już nigdy nie spojrzała na mnie w ten sam sposób.

Usłyszałam jakiś dziwny dźwięk, jak chichot albo coś podobne do tego. Nagle, Fabian wbił we mnie swój wzrok.
Wtedy zorientowałam się, że to byłam ja.

- Zaśmiałaś się - powiedział, jakby powiedzenie tego głośno, miało sprawić, że zostanie to wyryte w skale - Nigdy wcześniej nie słyszałem jak się śmiejesz - zarumieniłam się i wbiłam wzrok w wzór na pościeli który nagle stał się bardzo interesujący, dopóki nie przypomniałam sobie, co chciałam powiedzieć.

Powinieneś podzielić się swoją muzyką. Nigdy nie będziesz wiedział, jeśli nie spróbujesz, prawda?

- Nie jestem pewien... - powiedział, przegryzając wargę, tak jak ja to często robię. Z niewyjaśnionego powodu, uznałam to za zabawny widok
- Uczyłem się sam, mój głos nie jest nawet przeciętny. Każdy przed kim bym zaśpiewał, wybuchłby śmiechem.

Ja nie

    Fabian podniósł na mnie wzrok, znów przechylając głowę, studiując mnie jakbym była puzzlami do ułożenia - Nie. Nie sądzę abyś to zrobiła. Jesteś w tym wyjątkowa - na jego ustach zajaśniał lekki uśmiech - Może mógłbym ci pokazać? - Moja odpowiedź była natychmiastowa

Z chęcią

- To... może za kilka dni. Najpierw chciałbym poćwiczyć. Już zapowiada się beznadziejnie, ale nie chce tego zepsuć całkowicie - pocierał nerwowo dłonie, a ja przytaknęłam, zadowolona z takiego kompromisu - Już i tak jestem wystarczająco zestresowany przez rodzinną wizytę. Myślę, że będzie lepiej jak zaczekam trochę
Ah, znowu.

O co chodzi z tą rodzinną wizytą?

- Oh, nie wiedziałaś o tym? Są dwa dni. Jeden pojutrze i jeden wiosną, gdy rodzina może nas odwiedzić na kilka godzin i sprawdzić jak leci. Przychodzą moi rodzice i myślę, że do każdego przychodzi rodzeństwo czy co najmniej jedno z rodziców. A twoi rodzice będą? Masz siostrę lub brata? - pokręciłam nosem

Moi rodzice nie żyją. Nie mam rodzeństwa. Mieszkam z ojczymem.

Uśmiech zmył się z jego twarzy. Rzucił mi krótkie spojrzenie. Nie jestem pewna, co sobie pomyślał.

- Oh - wyszeptał - przykro mi.

To wydarzyło się bardzo dawno temu. Ledwo jestem w stanie pamiętać mamę, a taty nie pamiętam kompletnie.

- No, ale na szczęście masz ojczyma, tak? - powiedział, lekki uśmiech malujący się na jego ustach - przytaknęłam. Tak, na szczęście mam jego. Ugh. Ta ironia.

    Na jego twarzy pojawiły się nagle inne emocje. Jedno rozpoznałam ponieważ czułam to wiele razy. Niezdecydowana nadzieja. Przechyliłam głowę z ciekawością, podnosząc pytająco brew. Na moment odwrócił ode mnie wzrok.
- Przepraszam, po prostu... zastanawiałem się... czy moglibyśmy coś spróbować
Nie brzmiało to dla mnie dobrze i najwidoczniej, było to widać na mojej twarzy, ponieważ gdy na mnie spojrzał, pospiesznie kontynuował.
- Nienawidzisz dotyku, albo się tego boisz czy coś w tym stylu. Prawda? - przytaknęłam ostrożnie - Co jeśli popracowalibyśmy nad tym?

Yep, yep. Nie podoba mi się to. Nie podoba mi...

- Mam na myśli drobne rzeczy - pośpieszył się ze słowami, po raz kolejny widząc moją reakcję - Nawet nie tak duże jak trzymanie za dłonie zeszłego wieczoru, przysięgam. Zastanów się nad tym. Niosłem cię całą drogę tu na górę i nie straciłaś świadomości, ani nie miałaś kolejnego ataku paniki. Nawet przestałaś się trząść. A niosłem cię. W jaki sposób, coś takiego jak muśnięcie palcem może cię skrzywdzić?
    Patrzałam się na niego, pełna niepewności. Wykręciłam dłonie, często tak zdarzało się na myśl o dotyku. Fabian dostrzegł ten gest.
- Widzisz? To twoja podświadomość mówi, że chcesz spróbować. Blokujesz sama siebie poprzez strach - Można powiedzieć, że w desperacji szukał każdego sposobu by na mnie wpłynąć
- Nie dotknę cię, jeśli nie powiesz że jest to w porządku. Za to ty mnie dotkniesz. Ja nie położę na tobie ani palca
Spojrzałam w dół na swoje dłonie, wir emocji zjadał mnie od środka. Sięgnęłam po notes.

Dlaczego chcesz to zrobić?

- Ponieważ chcę pomóc - powiedział delikatnie - Ponieważ myślę, że dotyk, oznacza dla ciebie ból. Ale to nie oznacza bólu. I chce ci to udowodnić w każdy sposób w jaki mogę.

Ponieważ myślę że dotyk, oznacza dla ciebie ból
Tak, oznacza. Przez bardzo długi czas.
Nie mogę sobie przypomnieć żadnego ciepła z miłosnego uścisku.
Nie mogę sobie przypomnieć łaskotania czy pocałunku w czoło na dobranoc, albo trzymanej ręki w komforcie.
    Bardzo mało pamiętam o swojej mamie - Wiem, że była miła i kochana dla każdego. Wiem, że była niesamowicie cierpliwa i pomocna. Ale to pamiętam z opowieści z drugiej ręki, nie z własnych wspomnień. Miałam tylko 4 lata gdy zmarła, co oznacza, że zapomniałam o niej prawie wszystko poprzez te wszystkie, ciemne, pełne bólu lata.

Prawie.

    Są dwie rzeczy które pamiętam - pamiętam jej głos. Szczególnie, pamiętam jak śpiewała mi do snu, tego samego wieczoru, w którym wyszła z przyjaciółmi i zginęła kilka godzin później. Pamiętam jej rytmiczny w najpiękniejszy sposób głos. Pamiętam jak klaskałam i pytałam o więcej, więc została i śpiewała dalej, nawet jeśli oznaczało to, że ma się spóźnić by spotkać się z innymi.
    Drugą rzecz jaką pamiętam, to kojący sposób jakim gładziła mnie po włosach. Ilekroć się skaleczyłam czy się złościłam, zawsze gładziła po włosach, by mnie uspokoić. Jakby to grzebień zsuwał się po nich i sprawiało to, że znów czułam spokój. To było najwspanialsze uczucie na świecie.

 To był jedyny rodzaj dotyku który pamiętałam i nie oznaczał dla mnie bólu.

- Nina?
Moje myśli powróciły na ziemię gdy usłyszałam jak Fabian wypowiada moje imię, a patrząc na niego, mogłam stwierdzić, że nie wołał mnie tylko jeden raz. Odetchnął z ulgą
- Myślałem, że straciłaś kontakt z rzeczywistością, nie reagowałaś na nic - powiedział i uśmiechnął się smutno - Nina, nie musimy próbować. To była zwykła propozycja.

Chcę spróbować.

    Spojrzał z nad notatki którą mu podałam. Niezdecydowana nadzieja znów przejawiała się w jego oczach gdy odłożył brudnopis i ułożył swoją otwartą dłoń na łóżku przede mną - Tak? Jesteś pewna?
Podniosłam rękę w odpowiedzi i zatrzymałam ją centymetr nad jego dłonią. Strach znów mnie uderzył i sprawił, że się powstrzymałam. Fabian nie poruszył się ani nie powiedział słowa. Tylko patrzył i czekał.

Palec wskazujący musnął jego otwartą dłoń. Fabian zadrżał przez moment, ale ledwo zwróciłam na to uwagę. Byłam sparaliżowana widokiem który był przed moimi oczyma.

Dotykałam Fabiana. Z własnej woli. Na dodatek, on nie robił nic w zamian. Pozwolił mi to kontrolować. Nigdy nie miałam kontroli nad tym kto mnie dotykał, albo kogo ja dotykałam. Kontrola była czymś o czym zawsze marzyłam, ale nigdy nie miałam okazji doświadczyć.

Kontrola była czymś co Fabian mi podarował i nie mogłabym być mu bardziej za to wdzięczna.

Jeden palec zamienił się w wszystkie pięć. wodząc po nieznanych kształtach jego dłoni. Uśmiechnął się, po czym zorientowałam się, że ja również to robię. Moje palce powędrowały wzdłuż nadgarstka, przedramienia...

Dotykałam kogoś.
Dotykałam kogoś o płci przeciwnej.
Dotykałam Fabiana.
I to uczucie było wspaniałe.

    W jakiś sposób, z jego ramienia, dotarłam do jego twarzy. Moja ręka gładziła po jego policzku, wzdłuż szczęki, a on tylko znów zadrżał. Patrzył się na mnie, ale ja byłam zbyt skupiona na dotykaniu jego twarzy by czuć się zawstydzona.

Byłam w transie i kompletnie mi to nie przeszkadzało.

Jego skóra była gładka, o wiele gładsza niż jego, ale wciąż bardziej szorstka od mojej. Tyle razy byłam zmuszana go dotykać, tyle razy zamykałam oczy by ukryć wstręt, tyle razy zmuszał mnie bym tak czy inaczej je otworzyła. Tyle razy marzyłam, aby ten moment, ten świat, to życie - moje życie - się zakończyło, by nie mógł nigdy więcej mnie dotknąć.
A teraz dotykałam Fabiana i cieszyło mnie to. Tak magiczny moment sprawiał wrażenie jakbym śniła.

- Płaczesz - powiedział delikatnie, spoglądając na mnie. Szybko odsunęłam swoją rękę od niego, wyrywając się z.... czymkolwiek to było... i rzuciłam mu spojrzenie pełne zdezorientowania - Płaczesz - powtórzył.
Drugą ręką, sięgnęłam do policzka. Zdecydowanie, były to łzy. Płakałam, ale nie było to z bólu czy ze strachu.

To było ze szczęścia.

Fabian podniósł dłoń i zatrzymał ją przed moją twarzą. Spojrzał mi w oczy.
- Mogę? - zapytał cicho. Przytaknęłam, nie będąc pewna co zamierza zrobić. Po prostu nie wydawało mi się, że będzie to co złego.

Ale wtedy jego kciuk dotknął mojego policzka, otarł łzy i zrozumiałam.

- Dziękuję - powiedział po chwili - Dziękuję za zaufanie mi. Ale nie chcę cię przytłaczać natłokiem zdarzeń - wstał z łóżka znów się uśmiechając - Do zobaczenia później.
Wyszedł, delikatnie zamykając za sobą drzwi. Dopiero wtedy znalazłam odpowiedź na jego słowa. Odpowiedź, którą z całego serca chciałabym móc powiedzieć mu głośno. Odpowiedź o której myślałam, że może kiedyś będę w stanie nadać głos.

Nie, to ja dziękuję. Dziękuję za danie mi kogoś komu mogę zaufać.
Dziękuję ci za ciebie.

****

Here we are. 
Szczerze, to nie wiedziałam jaki gif dodać haha, ayyy jakie wrażenia??? Mówiłam, że będzie nie do opisania, aw. 
Jestem strasznie ciekawa Waszych reakcji i opinii. Jednak jeszcze bardziej jestem ciekawa Waszych reakcji po przeczytaniu 17 i w sumie to też zakończenia 16 rozdziału, mwhahaha...
Anyway, w prawej kolumnie dodałam sondę no i... haha, tak jestem upierdliwa, ale może w końcu dojdę do liczby osób, które czytają moje wypociny. No więc - prawa kolumna, wiecie co robić :)
Następny rozdział (o ile dobrze pamiętam) będzie w miarę spokojny, takie odstresowanie przed totalnym sztormem w 17, yeah, tyle wystarczy.

A no właśnie, co do kolejnego rozdziału... nie wiem kiedy będzie dokładnie, na 99% nie w sobotę, bo wyjeżdżam na weekend. Prawdopodobnie dodam w piątek przed południem, ale nie mam pewności.

Więc, mam nadzieję, że wspaniała fabuła tego rozdziału wymyślona przez autorkę w połączeniu z moim średniej jakości tłumaczeniem, zasługuje na komentarze motywacyjne.

7 komentarzy = spojler

Kocham Was
Klaudia x

PS. Pamiętajcie o hasztagu #ScarredPL na Twitterze, chętnie również i tam poczytam Wasze opinie :)

EDIT: ROZDZIAŁ BĘDZIE W PONIEDZIAŁEK! 


6 komentarzy:

  1. To było takie piękne.
    Jerome przeprosił i gadał normalnie, wyczuwam koniec świata. To było piękne. Piękne, naprawdę. Wspaniale się czytało i nie umiem nic więcej napisać na ten temat.
    Cudne, rozpływam się. Jesteś fantastyczną tłumaczką.
    Pozdrawiam, życzę miłego wyjazdu i czekam na następny rozdział z niecierpliwością! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest wspaniały. Chyba najlepszy jaki może być. Na początku myślałam, że on chcę ją pocałować no ale.... Czekam na kolejny rozdział x

    OdpowiedzUsuń
  3. "Kontrola była czymś co Fabian mi podarował i nie mogłabym być mu bardziej za to wdzięczna."

    Ten cytat>>>>>
    Moje Between the Bars pasuje idealnie do rozdziału. Jestem z siebie dumna, choć sama nie wiem dlaczego.
    Jeśli miałbym zgadywać, to pewnie ten sztorm oznacza, że na ten dzień otwarty dla rodzin przyleci jej ojczym i będzie próbował ją zabrać.
    Czytałam z otwartymi ustami, jak zaczarowana. Czułam taką jakąś pustkę, którą tylko słowa mogą zapewnić. I ten ostatni fragment... Nina chce się przełamać i się odezwać? Wow.
    I to że popłakała się to było... Ok, brak mi słów.
    Czekam na ten sztorm i mam nadzieje, ze to nie będzie aż takie wielkie wow.

    Ps. zmieniłam okładkę na wattpad :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To było piękne. Po prostu brak mi słów.
    Czekam na następny.
    xx little A

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest świetnie naprawdę mogła bym powiedzieć że wręcz genialne x
    "Nie, to ja dziękuję. Dziękuję za danie mi kogoś komu mogę zaufać.
    Dziękuję ci za ciebie"
    The best x

    OdpowiedzUsuń
  6. O jejku. To było takie piękne. Płakałam razem z Niną ze szczęścia. Czytam to po 23, olałam dziś naukę i uważam że było warto.
    Chciałabym napisać ci wiele więcej, ale nie jestem w stanie. Te emocje... czytając to... jejku nie wiem jak opisać to co w tej chwili czuję. Po prostu zakończę tak. Kocham :*

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx