sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 24

Nina's POV

    Może to się potoczyć na dwa sposoby.
Jeden dobry a drugi zły. I z całego serca, wolałabym to pierwsze.
    Usiadłam na drugim końcu łóżka, przy zagłówku i przybrałam swoją typową pozycję obronną - kolana przyciśnięte do klatki piersiowej, nogi objęte rękoma, podbródek oparty o kolana. Patricia rozejrzała się po pokoju.

- Ostatnio byłam tutaj, aby cię przeprosić. Zwróciłam uwagę na to, jak twoja część pokoju jest bezwyrazowa - powiedziała cicho - W szczególności, porównując do części Amber; ma wywieszone malunki, zdjęcia rodzinne, wszędzie kosmetyki i ubrania. Lusterka, torebki, perfumy, przybory artystyczne. I wtedy spoglądam na twoją część... i masz 2 torby w rogu, trochę ubrań schowane głęboko w szafce i wywieszony jeden obrazek. Zero zdjęć, dekoracji, żadnego błysku, który dużo powiedziałby o tobie. Dopiero 5 minut temu, zdałam sobie sprawę z tego, że brak tego błysku mówi mi o tobie więcej niż cokolwiek innego.

    Wkułam w nią swój wzrok bez skruchy. Szepcąca, niepewna Patricia to kompletnie przeciwieństwo do wszystkiego, co przypisałam do jej osobowości
- Różnica między moimi myślami przed tym jak wylałam na ciebie cały dzbanek wody a kilka chwil później, jest niewyobrażalna. Jak to zrobiłam, tylko śmiałam się zwycięsko myśląc zadarła z bykiem, teraz dostała swój cios rogami.  Byłam wściekła. Miałam wrażenie, że ukradniesz wszystkich moich przyjaciół i że staniesz się kolejną Eleanor, jestem pewna, że Joy wspomniała ci o niej.

Uśmiechnęła się gorzko

- Wtedy Fabian zapytał, co jest z twoimi ramionami, ponownie spojrzałam na dziewczynę, którą przed chwilą zmoczyłam do suchej nitki i zdałam sobie sprawę z tego, że zrujnowałam jej życie. Twoje życie. Ujawniłam twój największy sekret przed wszystkimi w domu. Wyglądałaś, jakbyś była w swoim największym koszmarze i zorientowałaś się, że to w zasadzie nie jest koszmar z którego można się wybudzić. Świat stracił swój blask. Przez cały czas miałam cię jako wroga, który chce zniszczyć moje życie. I jestem pewna, że już to zauważyłaś, ale jestem nadopiekuńcza jeśli chodzi o przyjaciół. Jestem nadzwyczaj opiekuńcza jeśli chodzi o nich. Rzuciłabym się pod pociąg zamiast nich bez zawahania. Więc jeśli widzę nadchodzące zagrożenie w ich stronę; psychiczne czy fizyczne, zniszczę je bez poczucia winy. Widziałam cię jako pociąg pędzący w ich stronę. Ale zamiast rzucić się na tory przed nimi, starałam się ciebie wykoleić. Nie zdałam sobie z tego sprawy, dopóki nie zobaczyłam twoich ran - to ty byłaś dziewczyną potrąconą przez pociąg zbyt wiele razy by to zliczyć.

Wzdrygnęłam po usłyszeniu tego porównania, nie do końca go lubiąc. Patricia posłała mi przepraszające spojrzenie.

- Byłam zbyt zawstydzona by przyjść i przeprosić, co jest moim błędem, ponieważ zasługujesz na przeprosiny. Moje drugie imię to pycha i to często kieruje moją przyjaźnią. Więc w skrócie. Przepraszam za wszystko co zrobiłam. Grożenie ci, bycie tak niemiłą, próbowanie odepchnąć wszystkich od ciebie i w szczególności wylanie tej wody na twoją głowę. Już dłużej nie myślę, że jesteś fałszywa i chcesz zdobyć uwagę i obiecuję, że od teraz postaram się być nieco milsza dla nowych.

W porządku. Podziwiam twoją opiekuńczość wobec przyjaciół i nie mam ci tego za złe. I ta cała sprawa z wodą.... wydałoby się to kiedyś tak czy inaczej. Jednak sprawy po tym wszystkim mają się zaskakująco dobrze, więc rozwiało to kilka moich zmartwień.

    No, to może było drobne kłamstwo. W czasie gdy rozwiało kilka zmartwień, stworzyło też kilka innych. Ale moja odpowiedź wywołała uśmiech na twarzy Patrici, więc to najważniejsze.
- Wiesz Nino, wcale nie jesteś taka zła - powiedziała, przechylając na bok głowę. Zarumieniłam się i wbiłam swój wzrok w stopy - Mogłabym nawet porozmawiać z tobą od czasu do czasu.
Nie mogłam ukryć uśmiechu który zajaśniał na mojej twarzy. Niestety zniknął wraz z kolejnym podjętym tematem.

- Pomyślałam, że możemy zacząć teraz. Słyszałam, że ty i Stutter Rutter macie dzisiaj nocny piknik. Będzie jakiś romans? Wyznania miłosne w blasku księżyca? - uśmiechnęła się chytrze, a ja nie wiedziałam jak na to odpowiedzieć.

To nie tak. Nie lubimy się w ten sposób. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. I wiesz, jak jest u mnie z dotykiem, nie byłabym w stanie kogoś pocałować czy coś w tym stylu.

- Ale wszyscy też wiemy, że czujesz się bardziej komfortowo w jego otoczeniu niż nawet z własną współlokatorka. Skąd mogę mieć pewność, czy nie czujesz się przypadkiem wystarczająco komfortowo, by go pocałować? I proszę, nie wciskaj mi tego 'jesteśmy tylko przyjaciółmi'. Przegryzasz wargę, to jedna z oznak kłamstwa - wskazała.

Moje zęby szybko wypuściły dolną wargę z uścisku.

    On mnie nie lubi w ten sposób, i ja nie jestem w stanie polubić tak kogokolwiek. Nawet jeszcze go nie przytuliłam, a co dopiero pocałować.

- Jeszcze? Brzmi jakbyś planowała to w przyszłości - powiedziała, uśmiechając się coraz szerzej -  I błagam, on ciebie lubi. Mogę się założyć, że ten mały nerd piszę o tobie w tym swoim pamiętniku. Myślisz, że dlaczego spędza z tobą tak dużo czasu? Wszyscy to widzą. Jerome to widzi i to od tygodni. I każdy, nawet ty, może się zakochać. Wypierasz się tego. Im prędzej to zaakceptujesz, tym szybciej będziecie razem i przestaniecie dusić to seksualne napięcie jakie jest między wami od tygodni.

Mogłam spodziewać się tego po Amber, ale nie po Patrici. Jest dzisiaj pełna niespodzianek.
Duszenie napięcia seksualnego?


Robisz z igły widły. Spędza ze mną czas, ponieważ jesteśmy przyjaciółmi i lubimy swoje towarzystwo. I jesteś w błędzie, jest to dla mnie niemożliwe, by lubić kogoś w ten seksualny sposób.

Patricia podniosła ręce do góry.
- Hej, hej, to nie musi być tak. To może być wzajemne przyciąganie bratniej duszy - powiedziała, dramatyzując swoją wypowiedź - Możesz być w związku, bez kontaktu fizycznego. Zdaje mi się, że istnieją kultury, w których nie pozwala się nic więcej oprócz przytulania przed ślubem - potrząsnęła ramionami - Zastanów się. Ale dopóki nie przestaniesz się wypierać, odczepię się na ten moment. Przepraszam, że zabrałam ci tyle czasu. Niedługo będzie kolacja, więc się zobaczymy. Bez dzbanka wody lejącej się po tobie. Obiecuję.

Doceniam to

    Doceniałam również fakt, że wychodziła mimo, że lubiłam tą miłą Patricię. Jeśli miałabym jeszcze raz napisać, że nie lubię Fabiana, wybuchnęłabym.

I miałam dziwne przeczucie, że w pewien sposób, ta rozmowa wkrótce dotrze do uszu Amber. Co oznacza, że nigdy nie doczekam się jej końca.
Fantastycznie.

X

    Gdy wszyscy inni brali dokładkę puree z ziemniaków, Fabian i ja, jedliśmy w ciszy jabłka ignorując mlaskanie i westchnienia nad wyśmienitym jedzeniem.
Myśl o grillowanym serze. Myśl o grillowanym serze...

- A więc, Fabianie i Nino, macie ochotę powiadomić nas, dlaczego nie jecie z nami? - zapytał Jerome między kęsami.
- Mamy swoją kolację później - odpowiedział spokojnie Fabian - Urządzamy nocny piknik przed domem. Nie twój interes.
- Ooh, dostanie nam się dzisiaj trochę Fabiny, więc może Amber przestanie w końcu o tym mówić? - zapytał. Amber pogroziła mu nożem, który miała właśnie w ręce, Fabian zakrztusił się kawałkiem jabłka.

Fabina? Co to do diabła jest?

- Rozmawiałaś o tym? - syknął cicho Fabian, po tym niewinnie uśmiechnął się w moją stronę i dostrzegł pytający wyraz twarzy - To nic takiego. Tylko gra którą ekscytuje się Amber. I nie Jerome, nie będziemy grać w tą grę dzisiaj, a nawet jeśli, to nie twoja sprawa. Koniec dyskusji.

    Patricia była bliska wlania mleka, do nie tego naczynia co powinna. Amber przewróciła oczami, Jerome wyglądał na zadowolonego z siebie, a Fabian był zwyczajnie wkurzony. Reszta nie miała pojęcia co się dzieje, tak jak ja.
    Poddałam się i wróciłam do jedzenia mojego jabłka.

X

- Ufasz mi?
Takie pytanie padło z ust Fabiana i jestem pewna, że uderzyło we mnie bardziej niż powinno. Widząc moje spustoszałe spojrzenie westchnął.
- Czy ufasz mi wystarczająco, abym mógł zakryć twoje oczy moimi dłońmi i pokierować cię na zewnątrz bez ataku paniki? - poprawił się.

Oh, przytaknęłam.

- Dobrze. Więc nie panikuj, ponieważ właśnie to robię - Stanął z tyłu mnie i ułożył swoje dłonie, zasłaniając mi oczy. Wzięłam głęboki, drżący oddech, próbując dostosować się do tej sytuacji.
    Nigdy nie byłam tak blisko Fabiana. Jego klatka piersiowa prawie dotykała moje plecy. Czułam jego oddech we włosach. Ale to nie było najbardziej szokujące - miał zasłonięte mi oczy i nic nie widziałam. Jednym prostym ruchem, mógł przesunąć swoje ręce niżej i chwycić mnie za gardło. Albo mógł przesunąć je niżej i zapleść je wokół pasa, by uwięzić mnie w swoich ramionach.

Mimo to, nie czułam strachu.

    Słyszałam, jak otwierają się frontowe drzwi. Uprzedził mnie, gdy mieliśmy zejść po schodach i poprowadził, kierując się dźwiękiem pluskającej wody. Lekki podmuch wiatru posłał ciarki wzdłuż całego mojego ciała.

Wtedy odkrył mi oczy i jego dłoń spoczęła na moim ramieniu.
- Otwórz oczy.

Zrobiłam to
Zaparłam dech w piersiach.

    Rozłożył koc obok sadzawki, która odbijała światło księżyca padające na taflę wody. Ciche pluskanie uspokajało mnie. Na kocu był położony koszyk piknikowy i wszystko inne, a gdy znów zawiał wiatr, poczułam aromat czegoś, co rozpoznałam jako grillowany ser. Obok leżała gitara Fabiana mieniąca się w blasku nocy.

To wszystko wydawało się tak magiczne.

- Podoba ci się? - zapytał Fabian, słyszałam w jego głosie odrobinę niezdecydowania. Mój szeroki uśmiech odpowiedział za mnie, on również się uśmiechnął.
- Przyniosłem kanapki z grillowanym serem, trochę ogórków na słodko, jabłka i gorącą czekoladę - wskazał na termosy, których wcześniej nie dostrzegłam - Jest to praktycznie nasz znak rozpoznawczy.
    Usiadł na kocu i poklepał miejsce obok siebie. Zajęłam je, znów czując jak powracają wątpliwości. Nie ze strachu, tylko zwyczajnie z obawy przed nieznanym - dzisiejszy wieczór jest czymś nieznanym. Dzisiejszy wieczór, to coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczałam, nawet nic podobnego do tego. To nowe terytorium

A ja nie jestem największą fanką nowych terytoriów.

- Grillowany ser, moja damo - powiedział z uśmiechem podając talerz szykownym gestem lokaja. Zachichotałam cicho, próbując zmniejszyć wszelkie obawy i dumnie wzięłam do ręki naczynie. Wzięłam mały kęs na próbę.

Rzeczywiście robi najlepsze kanapki z grillowanym serem.
Przez kilka minut jedliśmy w ciszy, ciesząc się chwilą spokoju.

- Chociaż raz wyglądasz, jakbyś czuła się komfortowo, ale jeśli jest coś jeszcze co mógłbym zrobić, aby było jeszcze lepiej, po prostu powiedz. To ma być noc relaksu - powiedział między kęsami. Przechylił głowę, przyglądając się mi. Zarumieniłam się z niejasnego powodu.
- Bardzo ładnie wyglądasz w blasku księżyca. Twoje oczy całe lśnią.
Teraz zarumieniłam się z oczywistego powodu. Zaczęłam sięgać po notes, ale Fabian podał mi swój telefon.
- Trudno będzie coś napisać i przeczytać, nawet podczas pełni. Napisz na moim telefonie - Gdy nie wzięłam od niego urządzenia, potrząsnął nim lekko - No dalej, nie ugryzie.
Ostatecznie, powoli wzięłam od niego telefon, pisząc to, co chciałam

Nie musisz mówić takich rzeczy. Nie oczekuję tego od ciebie. Wiem, że nie jestem ładna.

- Dlaczego sądzisz, że nie jesteś ładna?

Jestem tak chuda, że wystają moje wszystkie kości i to nie wygląda atrakcyjnie. Jestem bardzo blada. Moje włosy są zniszczone. Już nie wspominając o moich bliznach.

- Nino - powiedział powoli, chwytając jedną z moich dłoni w swoje obie - Nie jesteś ładna - I z pewnego powodu, mimo, że właśnie to samo mu powiedziałam, poczułam lekki ścisk w żołądku.
- Jesteś piękna.

Moje serce zaczęło bić szybciej z zaskoczenia.
- Nie kłamię. Masz wysokie kości policzkowe, co sprawia, że wyglądasz wyjątkowo. Twoje oczy są w jasnym, szmaragdowym kolorze, które są samą radością do malowania na płótnie. A blizny nie niszczą twojej osobowości, one je wzbogacają. Każda blizna, jest oznaką siły. Każda blizna, pokazuje każdy moment który zniosłaś, mimo że nie zasługiwałaś na to - powiedział, nakładając większy nacisk na ostatnie słowa. Wiem, że miał na myśli naszą wcześniejszą rozmowę.

Każda blizna, jest oznaką siły

    Ha. Dobry żart, powiedział to na odwrót. Każda blizna, jest oznaką słabości, nie nic innego. On musi poukładać sobie nieco w głowie. Ale z drugiej strony, gdyby to zrobił, zobaczyłby mnie jak on. I nie ważne jak dobrze wiedziałam iż na to zasługuję... to ostatnia rzecz jaką chcę.
- Przestań tyle rozmyślać - polecił, zmarszczyłam brwi - Widać to w twoich oczach. Przeszywasz wzrokiem cokolwiek jest przed tobą. Tak jakby wychodzisz z siebie, ale nie tracisz kompletnie kontaktu ze światem - uśmiechnął się - Koniec z tym, to ma być beztroski piknik, nie jak przepełniony wyznawaniem sekretów spacer, który mieliśmy.

Przepraszam. Zagrasz na gitarze? Jak idzie ta piosenka dla tej dziewczyny?

Wytrzeszczył oczy
- Oh. Um, nadal stoję w miejscu. Ale mogę zagrać ci coś innego...? - uśmiechnęłam się i przytaknęłam  - W porządku, Tą piosenkę znam od lat...

Zaczął grać, a ja położyłam się, pozwalając pięknym dźwiękom, wypełnić moją duszę.

X

    Siedzieliśmy obok siebie, przyglądając się zmarszczonej przez podmuchy wiatru tafli wody. Zaczęła padać mżawka.

    Westchnęłam ze smutkiem i wstałam by móc pozbierać wszystko. Nie chciałam wchodzić do środka. Miałam wrażenie, jakby w sekundzie w której przekroczę próg, wszystkie problemy które przestały istnieć w połowie tego pikniku, znów do mnie wrócą. Nie chciałam tego. Na prawdę tego nie chciałam.

Ale wszystkie bajki kiedyś się kończą. A ta noc była właśnie tym - bajką.

    Krople deszczu zaczęły spadać na ziemię coraz gęściej, więc wrzuciłam większość rzeczy do koszyka. Fabian pomógł, ale gdy podniosłam go i zaczęłam iść w kierunku domu, wyrwał mi ten koszyk z rąk i znów odłożył. Zanim zdążyłam zapytać, co wyprawia, zdążył przykryć gitarę kocem i wyciągnął na otwarte trawy.

- Tańczyłaś kiedykolwiek w deszczu? - zapytał, uśmiechając się tajemniczo. Potrząsnęłam głową, zastanawiając się, dlaczego ktoś mógłby robić takie coś - A więc zrobisz to. Dosłownie za moment.
    Odsunął się ode mnie i zaczął pokazywać najdziwniejsze ruchy taneczne, jakie kiedykolwiek widziałam. Zdezorientowana i lekko rozbawiona, przyglądałam się jak dokańczał swój układ. Deszcz przemoczył moje ubrania.

Przez moment, martwiłam się o mój podkład, ale zorientowałam się, że nic nie widać - byłam ubrana na czarno, nic nie może prześwitywać. Pewnie będę musiała prać bluzkę dwa razy, jak było to z białą, ale nie szkodzi.
- Dalej Nino, nie bądź nieśmiała! - zawołał - Pokaż swoje ruchy taneczne albo to ja zaciągnę cię do tańca ze mną!
Jeden problem, potencjalnie duży - nie umiem tańczyć. A więc, gdy odmówiłam, dotrzymał swojego słowa.
    Chwycił moje dłonie i zaczął nimi kołysać na boki dopóki złapałam jego rytm. Miał na twarzy wymalowany największy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałam i nie mogłam się powstrzymać, by zrobić to samo.
- Chcę czegoś spróbować - powiedział cicho - Widziałaś kiedyś taniec towarzyski? Pamiętasz, jak to wyglądało?

Ponownie, uśmiechnął się lekko, widząc moją niepewność.
- Tradycyjnie, mężczyzna kładzie dłoń na biodrze kobiety, a ona swoją układa na ramionach partnera. Wolne dłonie, łączą ze sobą. Ale myślę, że my zamienimy się i będziemy w nieco większej odległości od siebie niż powinno to być. Nie chcę tym przeciążać twoich mentalnych wytrzymałości. Ale też nie pozwolę wejść ci do środka, jeśli nie zatańczymy - powiedział z szerzącym się uśmiechem - Ułóż swoją dłoń na moim biodrze, a ja położę swoją, na twoim ramieniu. Zostaniemy w takiej odległości, w porządku?

    Przełknęłam ślinę i delikatnie położyłam swoją dłoń nieco wyżej jego biodra. Jego dłoń spoczęła na moim ramieniu i tak jak powiedział, nie byliśmy nawet na tyle blisko by móc się dotknąć. Zaplótł palce drugiej dłoni wokół moich i podniósł wyżej.
- W porządku, no to jedziemy. Raz, dwa, trzy... Raz, dwa, trzy... Raz, dwa, trzy, obrót...

Po tym tańczyliśmy płynnie wśród traw, jego kierujący mną głos zdawał się zanikać w szumie deszczu, ale nawet następujący po tym grzmot, nie był w stanie zagłuszyć mojego beztroskiego śmiechu

*********

Aww, świetne zakończenie. 
Późno, tak, wiem. Niestety nawet w sobotę mam trudności z wyrobieniem się...
Sprawa z komentarzami troszkę się polepszyła, dziękuję. Wiem też, że stać Was na więcej, hm? ♥
Jakie wrażenia po ujawnieniu się 'miłej' Patrici? Mi jak najbardziej się ona podoba, bo i tak  nie straciła tego swojego pazura. No i piknik. P-E-R-F-E-C-T
Wczoraj, po miesiącu skończyłam 30 rozdział. W końcu znalazłam trochę motywacji i czasu, bałam już się, że to nie wróci, bo szkoła ssie. 
Trzymajcie kciuki abym zdała matmę, poważnie mówię. Na szczęście to, że mam oceny jakie mam, to nie do końca moja wina bo 1) większość klasy tak ma 2) rozumiecie, że facet z którym mam matmę, uczy matematyki pierwszy rok? (ma około 50 lat) I drugi rok uczy z przedmiotów zawodowych ekonomicznych. No cholera jasna, moja ciocia go zna i z ręką na sercu - ten gość jeszcze 5 lat temu nie miał pedagogiki zrobionej a co dopiero tu matma. Był jakimś prezesem zarządu czy Bóg wie czym. Nie wyrobię, jak taki ktoś może uczyć w szkole średniej? Przygotowywać do matury?
Whatever, dosyć o mnie. Z reszty jestem w miarę zadowolona, szczególnie z biologi bo w gimnazjum zbierałam 3 i 4 a teraz mam dwie 5 z kartkówek, z polskiego podobnie. Fizyka tak jak w gimnazjum na 4 jadę. Z chemii jestem zadowolona bo dostałam 6 z kartkówki, a na koniec gimnazjum miałam wystawione 2, hah
Ok, serio koniec. Możecie też się pochwalić co u Was

Następny rozdział - 21/11/15
25. Oj, będzie się działo już na samym początku. A później też, powitamy ponownie Mark'a, tym razem bardziej na stałe! Oh, już widzę Wasz entuzjazm....

5 komentarzy = spojler

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ


Ily, Klaudia
Ps
Ponowne Happy Birthday ode mnie dla solenizantek mijającego tygodnia - Patrycji i Oli :)

7 komentarzy:

  1. Wspaniałe tłumaczenie ! Szczerze ? Myślę że Patricia coś jeszcze może odstawić .. Fabian jest naprawdę słodki *,* i gdzie moja Amber ? Dłużej chce ja dłużej xD i cierpliwie czekam aż ono zaczną oglądać Harrego Pottera ! XD ..
    -Rybka

    OdpowiedzUsuń
  2. (...) ten mały nerd (...)" Ryyczę, to jest genialne.
    Mały nerd. Patricia, mój geniuszu!
    Ten piknik był taki...Taki...Och, nie umiem tego określić. Taki...
    FANTASTIC! Dobrze to napisałam? Och, nieważne. Zawsze mi się podobał motyw z tańcem, na dachu, gdziekolwiek. W deszczu już najbardziej. To było wspaniałe.
    I jeszcze to "duszenie napięcia seksualnego". To na pewno nie tekst Jerome'a?
    Rozdział dobrze przetłumaczony. Było parę potknięć ale ledwo dostrzegalnych. Zatraciłam się w tym opowiadaniu bezpowrotnie.
    Gratuluję tak dobrych ocen! Z matmą na pewno będzie lepiej. I dziękuję za życzenia na fejsbukach i tutaj! (miałam zamiar na fb odpowiedzieć, ale musiałam coś tam zrobić w innym pokoju i zapomniałam...Przepraszam, ale wiedz, że życzonka widziałam! ♥_♥)
    Pozdrawiam serdecznie, weny życzę i powodzenia w szkole! ♥
    Ps. Tak patrzę na liczbę rozdziałów i takie moje: to już 24? Woow.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział! już nie mogę się doczekać następnego❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww, dziękuję za życzenia ♥
    Rozmowa Pati z Niną jest GENIALNA! Kocham ją, serio. A ten piknik Fabiny... Brak mi słów. Wszystko jest genialne. Świetne tłumaczenie. 'Mały nerd' wyje z tego cały czas xd i jeszcze to 'duszenie napięcia seksualnego' hahahaha
    Gratuluję ocen. Ja mam problem z fizyką. Nie dość, że facet nie potrafi tłumaczyć, to jeszcze nie umie ogarnąć chłopaków i wychodzi na to, że każdy się drze na lekcji i nic nie robimy.
    Czekam na następny.
    ily little A

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział i na prawde świetnie tłumaczysz. Ja ciagle czekam az Fabian zrobi krok dalej. Czekam az beda razem, bo beda razem prawda? Oni musza byc ze saba ugh pasuja do siebie idealnie. Nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu, szczegolnie ze napisalas ze bedzie sie dzialo./nxcrde

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam już kilka dni temu, a komentarz dopiero teraz, ale ciii :D
    No więc po pierwsze taniec w deszczu-OH MY GOD, to takie cudowne! Takie supersłodkie noo!
    "Każda blizna, jest oznaką siły" - jak już pisałam, uwielbiam Fabiana, jest wspaniały.
    Rozmowa z Paricią też była super, świetnie napisane.
    I tak serio-po co tu Mark? ;-; Ehhh :c
    Życzę powodzenia w dalszym tłumaczeniu! :D
    -Karolina

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, "Tajemnice domu Anubisa"... szalałam za tym :-) Tyle fanfików, które napisałam, o rany, nawet nie wiesz jak miło wrócić do bohaterów, na których punkcie miało się kiedyś obsesję, zwłaszcza, że występują w tak niesamowitej historii.
    Po pierwsze, Patricia, czyli moja ulubiona postać (no i Jerome:-)), w takiej miłej odsłonie, no no. Nie powiem, podoba mi się, cieszę się też, że nie straciła przy okazji tego swojego charakterku i nie stała się od razu potulnym barankiem, który zrobi dla Niny wszystko. Fragment o pociągu i w ogóle.. wow, niesamowity.
    Później ten przesłodki taniec w deszczu Fabiny, aww.
    Jest dla niej taki delikatny, czuły, słodki..
    Poza tym kocham to fanfiction, taka okrutna historia Niny, bardzo mi się podoba.
    Obie macie niezwykły talent - autorka, oczywiste, oraz Ty, wspaniale tłumaczysz.
    Ta historia jest niesamowita i nie zdziwiłabym się, gdyby podzieliła los "After" i już wkrótce ukazałaby się jako książka, na pewno bym ją kupiła.:-)
    Pozdrawiam, całuję, wracam 21;-)
    itisnotourloveaiff.blogspot.com
    x

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx