sobota, 26 marca 2016

Rozdzial 34

Nina's POV

- Po co kupiłaś sobie telefon? - zapytała Mara, siedząca na podłodze w salonie z masą zeszytów dookoła - To znaczy, dlaczego nie coś takiego jak iPod? Jest tańszy niż telefon, a ty przecież nadal ledwo mówisz, więc główna funkcja telefonu jest nieco zbędna - potrząsnęłam ramionami, ignorując podejrzliwe spojrzenie Fabiana; siedział na podłodze razem z nią. Ignorowałam również nagłe poczucie zazdrości, widząc ich razem. Dlaczego nie mogę być z nim tak na co dzień, bez poczucia strachu? Dlaczego na dodatek Mark musi niszczyć ewentualne szanse na to?

- Chwila - odezwał się Fabian, spoglądając na Marę - Co masz na myśli mówiąc, że ledwo mówi? Odezwała się tylko raz...
Amber uśmiechnęła się zadowolona z siebie
- Odezwała się, gdy obcinałam jej włosy. I... - zawahała się, spoglądając na mnie. Obie zbyt dobrze pamiętałyśmy mój przepłakany, sobotni wieczór - Kilka innych razy - wymamrotała
Kilka razy? - powtórzył Fabian. Widziałam, jak w jego oczach pojawił się ból - Dlaczego nic o tym nie wiem?
- Może dlatego, że nie jesteś jej właścicielem - zarzuciła Patricia. Dziwnie jest mieć ją broniącą mnie przed kimś niż kogokolwiek, broniącym mnie przed nią i doceniałam tą przemianę, nawet jeśli nie powinna tego mówić.

Fabian za to, niezbyt dobrze to zaakceptował
- Wiem, że nie jestem, Patricio, ale oboje wiemy, że jestem w połowie odpowiedzialny za to jak daleko zaszła i jestem jedynym powodem, dla którego w ogóle się odezwała. Chciałbym wiedzieć, gdy dziewczyna którą lubię, robi jakieś postępy. Masz z tym problem?

Patricia wyglądała na coraz to bardziej złą z każdym jego słowem
- A nie możesz pozwolić jej być sobą? Nie zawsze będziesz przy niej. Gdzie będzie za 4 lata? - na to, zawahał się, a ona kontynuowała - Dokładnie. Nina będzie w Ameryce, a my nadal na innym kontynencie. Nie będzie miała ciebie, aby przyjść się wypłakać. Nie będzie miała nikogo z nas. Musi stać się niezależna albo zwyczajnie nie przetrwa.

- Ma mnie - wspólnie zgłosili się Fabian i Amber, ale to Fabian kontynuował
- Ona już staje się niezależna. Gdyby 5 miesięcy temu wybrałaby się sama do miasta, nie miałaby zielonego pojęcia gdzie iść i załamałaby się emocjonalnie. Teraz jest w stanie iść do centrum i kupować rzeczy, potrafi komunikować się z ludźmi i....

Wyszłam.

    Nawet nie zauważyli. Byli zbyt zajęci swoją kłótnią i nikt nie dostrzegł mojej frustracji na twarzy czy złości w oczach. Głośno tupałam idąc po schodach a oni nadal się sprzeczali. Joy uśmiechnęła się, gdy się mijałyśmy, ale ja nie odwzajemniłam tego, tylko weszłam prosto do pokoju. Nie żałowałam ani trochę.

Byłam wkurzona.

    Siedziałam tak w pokoju przez dobre pół godziny, próbując uspokoić nerwy poprzez malowanie. Okazało się to klapą; mój humor tylko się pogorszył, gdy nie miałam czystej wizji tego, co chce malować. Płótno pokrywały fioletowe, czerwone, czarne i siwe kleksy. Amber i Fabian przyszli 15 minut po tym, jak poddałam się w malowanie.

- Nino? - zapytała z zawahaniem Amber, była zestresowana. Fabian nie wyglądał wcale lepiej - Możemy z tobą porozmawiać? - westchnęłam i odwróciłam wzrok - Proszę?
W porządku. Co jest?
Oboje usiedli przede mną.
- Możesz powiedzieć, dlaczego szybciej wyszłaś, abyśmy wiedzieli za co przepraszać? Dlaczego jesteś zła?
Nie jestem zła.
Amber spojrzała na mnie spod rzęs
- Nie często widzimy ciebie jak jesteś zła. Chwilę nam zajęło rozgryzienie co czułaś, ale gdy Joy zapytała się nas, dlaczego wyglądałaś jakbyś chciała wywrócić stół na swojej drodze, wiedzieliśmy.
Nie chcę o tym rozmawiać.
- Cóż, nie odpuścimy, dopóki nie powiesz.
Oh, dalej próbujesz kontrolować moje życie, co nie?
Napisałam to zdanie zanim potrafiłam siebie powstrzymać, ale nie było mi przykro, nawet jeśli ból przeszył go jak strzała
- Więc to o to chodzi. To dlatego wyszłaś z równowagi?
Mówiłeś o mnie jak o jakimś psie którego wytrenowałeś. Przykro mi, nie podoba mi się to.
- Co...
Domaganie się, abyś był informowany o moich tak zwanych 'postępach'? Mówienie o moich nowo odkrytych zdolnościach, jakbyś je we mnie wytrenował?. Kłócenie się o mnie, gdy byłam tuż obok, a jakby nie było mnie tam wcale? Jak możesz jeszcze się pytać, co mam na myśli?
Fabian spuścił wzrok, pewnie poczucie winy dorwało jego sumienie. Po raz pierwszy, miałam to gdzieś.
- Przepraszam - westchnął - Nie sądziłem, że tak to na ciebie zadziała i tak czy inaczej, masz rację. I nie miałem zamiaru ciebie obrazić.
Cóż, tak zadziałało. I mam nadzieję, że nie miałeś zamiaru.
W końcu na mnie spojrzał
- Wybaczysz?
Obiecujesz, że nie będziesz domagać się żadnych informacji o moich 'postępach' i będziesz traktował mnie jak normalnego człowieka, gdy rozmawiasz z innymi? I obiecujesz, że nie będziesz się o mnie kłócił, gdy jestem również w pokoju?
- Obiecuję - odpowiedział natychmiast.
Wtedy oczywiście Fabian, wszystko gra.
Na sekundę ulżyło mu, ale gdy moje ponure spojrzenie nie zniknęło, zmarszczył czoło.
- Jest coś jeszcze, prawda? - potrząsnęłam głową, ale nie zwrócił na to uwagi - O co chodzi?
- Męczy cię to, co powiedziała Patricia, prawda? O dalszym życiu i byciu bez nas? - zgadywała Amber i mój ból na twarzy odpowiedział sam za siebie, zanim mogłam to ukryć. Zamknęłam oczy i spuściłam głowę.

    Na swojej dłoni poczułam znajome ciepło dłoni Fabiana i, że ktoś siada na łóżku. Po chwili zaplótł swoje ramiona wokół mnie i na moment znalazłam pocieszenie w jego uścisku. Brakowało mi tego, tego uczucia, jego uścisków.
    Jednak w myślach zobaczyłam twarz Mark'a i odepchnęłam Fabiana tak mocno, że prawie spadł z łóżka. Ta reakcja wszystkich zdumiała, mnie również. Wszyscy na chwilę zamarliśmy. Otrząsnęłam się dopiero wtedy, gdy zdałam sobie sprawę z tego, co zrobiłam; poczułam strach. Popchnęłam go. Popchnęłam. Użyłam przemocy.

Ma prawo, aby zrobić mi to samo.

- Nino - odezwał się delikatnie - Hej. Spokojnie, nie jestem zły - przytaknęłam, nadal w szoku. Skuliłam się na brzegu łóżka. Amber przyglądała się w ciszy, nie przerywając naszej.... Cokolwiek to jest. Fabian który stabilniej usiadł na łóżku, zachowywał się jakby wcale jej tutaj nie było.
- Dlaczego tak zrobiłaś? - zacisnęłam usta i odwróciłam wzrok, dając do zrozumienia, że nie odpowiem na to pytanie - Nino, proszę.
Nie. To nic takiego.
- Nino...
Umawiam się z Mark'em. Nie mogę cię przytulać. Wiodę cie w złym kierunku. Nie możemy. Nie mogę.
Fabian gapił się w kartkę papieru, powoli przetwarzając to, co napisałam i bałam się, co na to powie.
- W...
- Ej, możecie porozmawiać o tym później. Nino, głównym powodem dla którego go tutaj przyprowadziłam, jest twój telefon; pomoże ci go ustawić, skoro nigdy wcześniej nie miałaś telefonu - wtrąciła się Amber. Fabian otworzył usta, aby się sprzeciwić, ale gdy posłałam Amber wdzięczne spojrzenie, zrezygnował.
- W porządku - powiedział, sięgając po pudełko z telefonem, leżące na moim stoliku nocnym. Patrząc na moją własną szufladę, przypomniały mi się rysunki które w sobotę znalazłam u niego, ale wyrzuciłam to wspomnienie z myśli zanim zdążyłam się zarumienić.
- Klawiatura wysuwana z boku, nie najgorzej - Wyjął telefon i trzymał go w przerwie między nami.
- No błagam, usiądźcie bliżej. Nina ledwo widzi ekran - zasugerowała Amber i usiedliśmy bliżej - Bliżej... - Fabian posłał Amber ostrzegawcze spojrzenie, ale zrobił to co powiedziała, przysuwając się wystarczająco blisko, że ocieraliśmy się ramionami. Uśmiechnęła się zwycięsko.
- No dobrze - wymamrotał pod nosem Fabian i mogę przysiąc, że na jego policzku były rumieńce - Najpierw skalibruję ekran

X

Następnego dnia został ogłoszony temat przewodni balu szkolnego - bal maskowy - i był to dzień w którym Amber kompletnie oszalała

    Weszłam do naszego pokoju i natrafiłam na nadzwyczaj uradowaną Amber, a moje łóżko było pokryte przeróżnymi materiałami; jedwab, koronka, aksamit, szyfon, wszystko. I to w każdym kolorze tęczy. Wszędzie były porozrzucane szkice sukienek poczynając od od krótkich, bez ramiączek, po długie, z długim rękawem. Na środku pokoju stały dwa manekiny a na nich z przypięte kawałki materiału.

- Nino! - krzyknęła Amber - Słyszałaś newsy? Bal maskowy! Bal maskowy! Czy to nie jest romantyczne? - nie chciałam psuć jej humoru odpowiadając, że nie, więc uśmiechnęłam się i skinęłam. Mimo to, wiedziała jaka jest moja odpowiedź i zajęczała
- Oh, no daj spokój Nino. To jest romantyczne! Nie wiesz kto kryje się za maską. Nie ma oceniania z góry. Możesz tańczyć z kimkolwiek i ten ktoś może być... Twoją bratnią duszą! - Obróciła się, wprawiając luźne kartki papieru w ruch - To jest romantyczne i nikt nie przekona mnie, że jest inaczej.

To nie jest niespodzianka. Nikt nie był w stanie przekonać Amber do czegokolwiek, chyba, że ona sama chciała, aby była to prawda.
Słusznie. Podobają mi się sukienki. Która będzie twoja?
- Oczywiście, że różowa - wywróciła oczami
Jestem pewna, że ta druga będzie świetnie pasować Joy
- Joy? - powtórzyła zdumiona - Oh, ona nie jest dla niej - widząc moje puste spojrzenie, znów wywróciła oczy - Ta jest dla ciebie, głuptasie

Moja szczęka opadła.
- Nie - wymsknęło mi się. Tym razem, Amber nie była szczególnie wstrząśnięta tym, że się odezwałam
- Co? Dlaczego nie? - odblokowałam telefon i zaczęłam pisać
Nawet nie idę na ten bal.
- Co?! - wrzasnęła - Oczywiście, że idziesz! O czym ty w ogóle mówisz? Nino, idziesz na ten bal. Dlaczego mogłabyś nie chcieć iść? - spojrzałam na nią stanowczo
Głośna muzyka. Tłum. Ciepło. Pot. Ubranie sukienki. Brak partnera do tańca. Dotykanie ludzi. Dlaczego miałabym tam iść?
- Bo... Bo masz powód! - powiedziała surowo. Zaśmiałam się mimo napiętej sytuacji.
- Błagam cię. Dla mnie? Dla Fabiana?
- Nie - wyjąkałam słabym głosem
- Proszę...
- Nie.
- Nino...
- Nie.
- Ale...
- N...

Otworzyły się drzwi w których stał Fabian i zamarłam w połowie słowa. Wyglądał na zdezorientowanego.
- Ja, uh, słyszałem jakieś wrzaski. Co się dzieje? - rzucił krótkie spojrzenie na moje usta, które wciąż były otwarte. Wytrzeszczył oczy.
- Czy ty rozmawiałaś?

Jak najszybciej je zamknęłam.

Nie wiedziałam, dlaczego nie potrafiłam się do niego odezwać. Gdy tylko wszedł, poczułam ścisk w gardle i odezwanie się, było niemożliwe. Amber, Mara, nawet Mick - nie żeby Fabian wiedział o tym ostatnim - słyszeli mnie jak mówię z własnej woli i wszyscy prócz niego słyszeli mnie jak mówiłam przez przypadek. To go męczyło. I to bardzo. Chciałabym móc wytłumaczyć, że to nie jest jego wina.
- Tak, kłóciłyśmy się o bal. Nie chce iść i chcę ją przekonać.
- Powinna podjąć decyzję samodzielnie. Już dobrze wiemy, jak się z tym czuje i ma rację - Amber zamilkła, nie będąca w stanie wszcząć z nim potyczki na słowa, więc wykorzystał moment ciszy, by zwrócić się do mnie
- Jak twoje gardło? I co ważniejsze, jak twój głos? - westchnęłam, unikając jego wzroku i zaczęłam pisać.
Moje gardło jest trochę obolałe, ale to nic. Nadal mówię jak pięciolatek mający ten język jako dodatkowy. To żenujące.
- Idzie ci dobrze, Nino - powiedziała Amber pocieszająco - Jak na kogoś, kto nie mówił przez 12 lat a nawet przed tym, nie był dobrze jeszcze nauczony jak mówić, idzie ci bardzo dobrze. A gdy będziesz ćwiczyć, będzie tylko lepiej. Możemy nawet zorganizować ci jakieś lekcje, gdzie będziesz mówić coś, a my będziemy poprawiać cię w razie błędu. To z pewnością się przyda, gdy będziesz musiała za...- przerażona wytrzeszczyłam oczy, ale ona w ostatniej chwili opamiętała się - ...musiała zagadać do innych.

Fabian podejrzliwie na nas patrzał, ale nie skomentował.
- Mogę również pomóc z tymi 'lekcjami', jeśli chcesz - zaoferował, ale wiedział tak dobrze jak ja, że moja odpowiedź brzmiała nie. Nastała niekomfortowa cisza, a po chwili westchnął.
- W porządku, no to wrócę do odrabiania pracy domowej. Amber, uspokój się trochę z tym balem. Pozwól Ninie wybrać samodzielnie. Nino... - przerwał i czekał, aż nawiążę z nim kontakt wzrokowy - Bądź otwarta na nowości, a może się okazać, że je lubisz. A swoją drogą... - posłał mi gorzki uśmiech - Bardzo chciałbym zobaczyć cię w sukience.

    Po tym wyszedł z pokoju, delikatnie zamykając za sobą drzwi. Osunęłam się na krzesło i schowałam twarz w dłoniach. Amber zaśmiała się.
- No wiesz, dziewczyny zazwyczaj nie potrafią wydusić słowa, gdy chłopak, którego lubią jest w pobliżu, albo przynajmniej jąkają się i zacinają. Nigdy nie miałaś szansy, by napotkać się z tym problemem. Może jesteś po prostu nerwowa.
Nie sądzę, że to tylko o to chodzi.
- Wtedy co?
A co jeśli nie polubi mojego głosu? Co jeśli spodziewa się, że powiem mu rzeczy, na które nie jestem gotowa? Co jeśli dowie się o tym, że muszę zadzwonić do ojczyma? Tak czy inaczej, nie mogę się do niego zbliżyć; nie gdy Mark stoi na drodze i grozi jemu mój ojczym. Na dodatek... Gdy patrzę na niego, mam poczucie winy. Nie potrafię tego znieść i to jest głównym powodem dla którego nie potrafię się do niego odezwać. Nie jestem w stanie rozmawiać z chłopakiem, którego prawie zabiłam.
- Myślę, że on zasługuje na to, abyś powiedziała mu dokładnie to samo co mnie. On myśli, że nie odzywasz się do niego, bo mu nie ufasz. Ranisz go. - zakłopotana, spuściłam wzrok.
Nie sądziłam, że jest aż tak źle. Wiem, że muszę z nim o tym porozmawiać, ale nie wiem, od czego zacząć.
- Będziesz wiedzieć, kiedy nadejdzie odpowiedni czas - Amber nagle uśmiechnęła się szeroko - O. Mój. Boże. Właśnie się przyznałaś do tego! - wrzasnęła
Do czego się przyznałam?
- Lubisz Fabiana!
Co? Nigdy tego nie pow...
- Zasugerowałam, że nie potrafisz się do niego odezwać, ponieważ jesteś zbyt nerwowa w jego towarzystwie i go lubisz i ZGODZIŁAŚ SIĘ Z TYM! - zaczęła śmiać się histerycznie.
- Amber... - wyjąkałam. Nie słyszała mnie.
- Misja Fabina, poziom pierwszy ukończony!
- Co to misja Fabina? - zamarła
- Oh.. Um to nic takiego. Nie ważne, nieistotne. Nic nie powiedziałam. Nic - przygryzła wargę, udając niewiniątko, ale nie udało jej się
- Amber - wydusiłam; moje gardło przeszywał ból od tego mówienia dzisiaj - Mów.

    Przez chwilę wyglądała na spanikowaną, ale potem jej wyraz twarzy rozjaśnił się. Nawet uśmiechnęła się chytrze
- Dobrze, ale tylko jeśli zgodzisz się iść na bal.

Cóż i tak właśnie wszystkie szanse na dowiedzenie się o co chodzi, zniknęły.
Nie ważne.
- Rób jak chcesz - westchnęła melodyjnie - A teraz przepraszam, ale będę wariować, ponieważ lubisz Fabiana! Od jak dawna wiesz? Kiedy zaczęłaś go lubić? Jak bardzo go lubisz? Czułaś się kiedyś zazdrosna? Zaborcza? Miałaś motylki w brzuchu? - zadawała pytania bez oddechu.
Od jakiegoś czasu. Nie wiem. Bardzo. Tak, tak i tak
- Jak bardzo znaczy bardzo? Kiedy czułaś się zazdrosna? Było to dzisiaj? Jak...

Jęknęłam i znów schowałam twarz w dłoniach.
Zapowiada się długie popołudnie.

X

    Nie byłam pewna, czy powinnam być przerażona czy uradowana gdy tego wieczoru szłam na pierwszy trening. Amber zamknęła się na temat Fabiana dopiero, gdy wspomniałam jej o moim bieganiu, a wtedy zaczęła mówić o tym, jakie ubrania sportowe potrzebuję i jaki kolor pasowałby mi najlepiej. To było okropne, ale nadal lepsze niż setki pytań na temat Fabiana. Ostatecznie uratowała mnie Mara, pukając do drzwi i mówiąc, że powinnyśmy już iść.

    Mick już czekał i ustawiał stoper. Pomachał nam, gdy nas zobaczył. Przełknęłam ślinę tak głośno, że Mara usłyszała.
- Nie stresuj się. - oznajmiła zachęcająco - Jeśli chodzi o Micka, to nie masz powodu do obaw. Będę tuż obok, a nawet jeśli nie, to ona ma na prawdę tylko dobre intencje.
    Zmarszczyłam brwi
- Nie słyszałaś, że droga do piekła usłana jest dobrymi intencjami? - wymamrotałam, ignorując jej zszokowaną reakcję. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy nadejdzie dzień, w którym coś powiem, a nikt nie będzie tym zaskoczony.

Zaczęłam się zastanawiać, kiedy to mówienie przeszło z jednorazowego incydentu na coś bardziej codziennego.

- Będę przy tobie - zapewniła - A jeśli boisz się o bieganie, to zaczniemy od rozgrzewki a na koniec rozciąganie. Zmniejszy to szanse na zakwasy. Z każdym treningiem będzie łatwiej. Jeszcze trochę i przebiegniesz cały tor bez zwalniania.
- Ta, za kilka miesięcy - Mara westchnęła i odpuściła sobie. W końcu dołączyłyśmy do Micka. Uśmiechnął się radośnie i puścił mi oczko

Jego gest zadziałał na mnie inaczej niż pewnie przypuszczał - zamiast zrelaksować się, zesztywniałam.

On wiedział.
On słyszał.

    Fabian jest jego najlepszym przyjacielem i dzielą ze sobą pokój. Musiał kłamać, zapewniając w sobotę, że nikomu nie powie. Ledwo się znamy, niczego nie jest mi winien i najprawdopodobniej mało co go obchodzę. To było totalne przeciwieństwo do Fabiana.

Musiał kłamać i ja muszę być przygotowana na moment, w którym złamie swoją obietnicę.
To nie skończy się dobrze.

- Zanim zaczniemy z rozgrzewką - zaczął, widząc, że i tak się nie zrelaksuję bardziej - W czym jesteś dobra co mogłoby pomóc w ćwiczeniach?
Wyjęłam telefon z kieszeni.
Jestem giętka. Bardzo giętka.
Przez to, jak musiałam mieścić się w szafkach tak wiele razy, przybierać różne pozycje aby ograniczyć ból zadawanych mi ciosów.

- Jak giętka znaczy bardzo giętka? - zapytał pełen wątpliwości. Westchnęłam i cofnęłam się o krok a po tym zrobiłam szpagat z taką łatwością jak Amber. Wstałam, chwyciłam stopę, zgięłam i przekręciłam nogę i podciągnęłam do głowy. Mara była zdumiona.

- Coś jeszcze?
Mam dobry refleks?
Tego nie musiałam demonstrować. Moje reakcje na jakikolwiek ruch w moim kierunku zawsze były natychmiastowe. To dzięki życiu z obelżywym gwałcicielem. To i coś jeszcze.
Mam wysoki próg tolerancji bólu.

Tego też nie trzeba tłumaczyć, skoro oboje nieco skrzywili się na twarzy.
- Co dokładniej to ozna...
Możesz zadać mi takie ćwiczenia, aż zemdleję. Nic mi nie będzie.
- Nie będziemy doprowadzać się do mdlenia - zapewniał mnie - Nie będzie nawet tak ciężko jak pierwszego dnia. Teraz znam twój limit wysiłkowy. Będziemy go wydłużać, ale to później, a nawet wtedy, nie będzie to zbyt dużo. Nie jestem pewien, czy Fabian wybaczyłby mi gdybym doprowadził jego ukochaną crush girl do takiego stanu, nawet gdybym nie dotknął cię - mrugnął okiem, a ja zaczerwieniłam się. Tym razem nie mogłam ukryć delikatnego uśmiechu. Wyglądał na zadowolonego z siebie a Mara tylko wywróciła oczami.

- Okej - powiedziała - Czas wziąć się do pracy.

xxx

Jestem! Jak sami widzicie, rozdział jest w zasadzie mało interesujący, nie dzieję się zbyt dużo, ale bardzo ucieszyłabym się, gdybyście napisali w komentarzach swoje odczucia :)
ALE przyszły rozdział.... okej, wrócę do tego za chwilę.

Chciałabym życzyć Wam...
Kolorowych jajeczek,
rozczochranych owieczek,
rozkicanych króliczków,
pyszności w koszyczku,
a przede wszystkim
mokrego ubrania
w dniu wielkiego lania!

I to w takim skrócie :)

A wracając do następnego rozdziału - będzie się działo. Chcecie zgadywać o co mniej więcej chodzi? Mogę zrobić tak, że gdy ktoś zgadnie, otrzyma dedykację + dodam spoiler?

Podpowiedź: Wydarzenie które było wspomniane w 33 rozdziale z udziałem, kogoś, kogo wszyscy wręcz kochają ponad życie, hah.

Jeszcze jeden punkt do ogłoszeń parafialnych.
Pamiętacie, gdy podałam swojego snapa pisząc, że będą pojawiać się tam spoilery itp? No a więc hm, mam tam trochę za dużo znajomych i co tu dużo mówić - nie czuję się z tym swobodnie, więc już od jakiegoś czasu zastanawiam się nad nowym dla Was i ogólnie tak jakby twitterowy snap. Co sądzicie? Dajcie znać :)

Aaaa jeszcze coś. Ci którzy czytają to na komputerze/w wersji na komputer, mogą dostrzec, że w lewym menu pojawiła się rozpiska rozdziałów już do samego epilogu! Tak, tak, dobrze widzicie, epilog dopiero za rok. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale mam nadzieję, że mnie tutaj nie opuścicie i zostaniecie do końca :)

Bardzo poprosiłabym o motywację w postaci komentarzy a...

Następny rozdział: 9/04/16

Jeszcze raz - wspaniałych świąt Wielkanocnych, kochani
Klaudia xx


4 komentarze:

  1. Dzieje się o kuźwa dzieje się :D świetne tłumaczenie, cudowny rozdział :D tobie rownież wesołych świąt! :*
    -Rybka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziać będzie się dopiero za jakiś czas! Na razie radzę cieszyć się błogim spokojem w tym rozdziale... Dziękuję! ❤

      Usuń
  2. Nareszcie nadrobiłam u ciebie zaległości!
    Może i w rozdziale nic się nie dzieje, ale uwielbiam momenty Amber i Niny <3 Ich przyjaźń jest kochana <333 Amber wspiera Ninę tak często i dochowuje jej sekretów - cudowna przyjaciółka. Nie mogę doczekać się balu maskowego ^^ Jestem pewna, że Nina w końcu pójdzie, ale to chyba jak każdy haha xD
    Myślę, że w kolejnym rozdziale będzie randka Niny z Markiem. Idk czy mam rację i czy to było w 33 rozdziale haha. A co do epilogu, to możesz być pewna, że ja cię nie opuszczę <3
    Również życzę wesołych świąt,
    Absailer <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, poddaję się, zgadłaś. za chwilę muszę dodać spoiler 😂
      Ten rozdział to taka cisza przed burzą i zdaje mi się, że niewiele takich spokojnych będzie w przyszłości... Jesteśmy prawie na szczycie duzej góry. Zatrzymany się tam na chwilę, a potem zacznie się jazda z górki bez trzymanki... Jak artystycznie to napisałam hahahahaha, okej, nie powinnam tak spoilerowac, kilka minut temu usłyszałam, że ja mam z tym zaciesz, a innym niszczę psychikę. W zasadzie to prawda....

      Dziękuję, miłego dnia! x

      Usuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx