sobota, 23 kwietnia 2016

Rozdzial 36

Nina's POV

Obudziłam się następnego ranka z uśmiechem na twarzy i z ciepłym uczuciem w sercu. Mark odszedł. Jestem wolna.

Jestem wolna

- Ktoś ma dzisiaj dobry humor - skomentowała Amber, gdy weszłam do salonu po szkole. Zarumieniłam się i wzięłam ze stołu dunuta, a potem weszłam do kuchni, by się czegoś napić. Był tam Fabian, wyglądający na trochę zdenerwowanego, ale uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył. I tak wyjęłam telefon.
Co jest nie tak?
- Nic szczególnie złego się nie dzieje - odpowiedział po chwili - Po prostu... Za godzinę mam z Eddiem lekcję w Silver String i zastanawiałem się, czy chciałabyś iść - rozpromieniłam się, gdy wspomniał Eddiego.

Oczywiście. Dlaczego miałabym nie chcieć iść?

Wyglądał na zaskoczonego
- Naprawdę? Myślałem, że... no, ostatnio nie lubiłaś przebywać w moim towarzystwie - powiedział cicho. Poczułam się winna. Czy on naprawdę przez cały czas myślał, że to przez niego?
Nie chodziło o ciebie, Fabian. To przez Mark'a. A teraz nie stoi on na drodze... cóż, z chęcią znów będę spędzać z tobą czas. Szczególnie, gdy przy okazji będę mogła spędzić go z Eddiem.
Rozchmurzył się tak bardzo, że aż byłam zdumiona tak szybką zmianą.
- Oh.. naprawdę? To fantastycznie Nino. Tęskniłem za tobą - moje policzki zalały się rumieńcami.
Też za tobą tęskniłam. Nie powinniśmy już iść? Będzie korek na drodze.
- O tak, pewnie.
Wyprostował się i szybkim krokiem wszedł do salonu, by zabrać swoją kurtkę.
-  Eddie też za tobą tęsknił. Mówił o tobie przez całą ostatnią lekcję - przestąpił z nogi na nogę niepewnie - Cóż, mówił też o tym, jak to powinniśmy być razem - zaśmiał się nerwowo - Dzieciaki, prawda?
Szybko przytaknęłam i wymusiłam uśmiech.
Tak. Niedorzeczne.
Napięcie, które natychmiast wdarło się do ciszy w pomieszczeniu, mogłoby być przecięte nożem.
Krótko po tym, wyszliśmy.


X

- NINA! - krzyknął znajomy głos. Po chwili podbiegł do mnie Eddie i wtulił się w moją nogę. Prawie przewróciłam się zaskoczona, ale złapałam równowagę, a nawet uśmiechnęłam się do niego.
Wyszczerzył się do mnie.
- Tęskniłem za tobą! Fabian nauczył mnie ostatnio jak zagrać C Major. Fajnie, co? I dostałem cukierka za robienie postępów! Nie widziałem cię odkąd byłaś z tamtym chłopakiem którego nie lubię. Pozbyłaś się go, Niiino? Był niegrzeczny i przez niego moja mama powiedziała brzydkie słowo. To było zabawne! Mój nauczyciel mówi, że inne słowo to powinno być 'szokujący' ale nie wiem co to. Co znaczy szokujący? Nie jest to gdy dotyka się tego miejsca, gdzie są kable i włosy stoją ci jak irokez? Mama mówi, że nie mogę tak robić. Nie wiem czemu, irokezy są fajne! Też sądzisz, że irokezy są fajne, Niiiiino? - zapytał. Mówi tak szybko, jakby od tego zależało jego życie. Zamrugałam powiekami, niepewna jak odpowiedzieć. Jak dobrze potrafi czytać? Potrafiłby przeczytać to, co napiszę?

Może powinnaś się do niego odezwać. Wyszeptał głos w głowie, ale szybko go zagłuszyłam. Nie. Nie odezwę się, nie tutaj.

Nie przy Fabianie.

    Zamiast tego, przytaknęłam i uśmiechnęłam się szerzej. Wzięłam go na ręce i oparłam na boku. Ucieszył się, gdy wzniosłam go w górę i zaśmiał, bawiąc się moim nosem. Pani Miller przyglądała się nam z uśmiechem na twarzy.
Jak się pani ma? Przy okazji, przepraszam za tamten wieczór.
Napisałam jedną ręką i podałam jej telefon, by mogła przeczytać.
- Nie, nie, wszystko gra. U mnie jest... dobrze - coś w jej oczach zajaśniało i zastanawiała się chwilę, zanim kontynuowała - Wiesz... urodziłam się w Ameryce. Przeprowadziłam się do UK gdy miałam około 20 lat i poznałam pewnego mężczyznę; Eric'a Sweet. Wzięliśmy ślub a potem pojawił się ten mały łobuz, ale nie skończyło się to dobrze... Wróciłam z powrotem do USA z Eddiem. Ale... wróciłam, ponieważ próbujemy odnowić kontakt. Eddie zasługuje mieć ojca przy sobie. Ostatnio więcej rozmawiamy i... idziemy na randkę w piątek za tydzień.
To wspaniała wiadomość! Bardzo się cieszę z pani szczęścia.
- Eric Sweet? - zapytał Fabian, wyraźnie zaskoczony - Czy to nie jest dyrektor The British Arts Academy?

Pani Miller podniosła brew, zdezorientowana jego sugestią.
- Tak. A dlaczego pytasz? - wytrzeszczyła oczy - Wy oboje tam chodzicie? - przytaknęliśmy, a ona uśmiechnęła się - Oh, co za zbieg okoliczności! Tak, jest tam dyrektorem i to od początku powstania. Mamy nawet tam kota nazwanego Anubis, bo to był pierwszy wybudowany dom. Mogliście kiedyś go pewnie widzieć błąkającego się po terenie szkoły. Rude pręgi? Z łatami na uszach?
- Tak, widziałem go kilka razy. Myślałem już, że jest bezpański. I mieszkamy w domu Anubisa - Fabian oznajmił z uśmiechem. Ja za to jeszcze nigdy nie widziałam tego kota - Świat staje się coraz mniejszy

Pani Miller przytaknęła zadumana
- Cóż... miałabym do was prośbę. Nie miałam zamiaru pytać, ale skoro oboje mieszkacie w Akademii, jest to łatwiejsze i bezpieczniejsze...
- O co takiego chodzi?
- Czy moglibyście zająć się Eddiem na czas randki - zapytała niepewnie - Nie mam zbyt dużo znajomych w okolicy, a nie lubię zostawiać Eddiego z obcymi osobami. Wiem, że znacie go tylko od kilku tygodni, ale macie z nim świetny kontakt i to byłoby...
- Oczywiście, że tak, proszę pani. Przynajmniej ja w to wchodzę. Nino? - zapytał, spoglądając na mnie.

Zajmować się dzieckiem. Eddiem. Przez cały wieczór.

Ten pomysł posłał dziwne poczucie strachu wzdłuż mojego ciała, ale dopiero po chwili, zrozumiałam dlaczego. Zaopiekować się dzieckiem; dzieckiem, które nie jest moje (nie żebym kiedyś miała własne), które mi ufa, które mnie adoruje.

Adorowałam go. Ufałam mu. I jak skończyłam?

Bałam się skrzywdzić Eddiego tak, jak on skrzywdził mnie.

    Przed oczami zobaczyłam Eddiego, który musiał przechodzić przez to wszystko co ja. Zamykany w szafie na niekończące się dni, jego żołądek kurczący się każdego dnia tak, że skóra zaczyna zwisać z jego kości, ale nadal woli to, niż moje towarzystwo. Uderzany, kopany aż zacznie błagać o moje wybaczenie. I kulący się w swoim łóżku marząc tylko o tym, abym pozwoliła mu umrzeć. Ten okropny strach, że przyjdę do jego pokoju tuż po zachodzie słońca. Ta katorga, przez którą musiałby przejść. Ból. O Boże, ten ból...

- Nina... Nino. Kochanie, uspokój się - usłyszałam głos. Z opóźnieniem zorientowałam się, że odstawiłam Eddiego na ziemię albo zrobił to ktoś inny i chłopiec przyglądał mi się zdezorientowany. Tak mocno zaciskałam pięści, że paznokcie przebiły skórę i poczułam spływającą krew. Ktoś wziął mnie za rękę, ale panicznie odsunęłam się. Znów usłyszałam kogoś.
- To tylko ja, skarbie. Nie ma go tutaj, nie skrzywdzi cię.

Fabian

    Mimo, że starał się mówić cicho, wiedziałam, że pani Miller to słyszała, bo na jej twarzy wymalowało się przerażenie. Moje własne przerażenie również do mnie dotarło i zaczęłam potrząsać głową tak szybko, że dostałam zawrotów głowy. Znów chwyciła mnie dłoń, ale tym razem nie wyrwałam się. Delikatnie przesunął mnie, aż oparłam się o ścianę. Jego twarz była centymetry od mojej, zasłaniając prawie wszystko, co było dookoła nas.
- Oddychaj Nino, jest dobrze. Jesteś bezpieczna. Po prostu ściśnij moją dłoń najmocniej jak potrafisz.

    Właściciel Silver Strings - Victor, tak, przez chwilę musiałam się zastanowić nad jego imieniem - pojawił się w zasięgu mojego wzroku i skuliłam się sama w sobie. Zdawał się być zdezorientowany i zestresowany - coś, czego wcześniej nie widziałam na jego twarzy.
- Mam po kogoś zadzwonić? Co się dzieje?
- Nie, niech pan po nikogo nie dzwoni. Ona ma atak paniki. Są spowodowane wspomnieniami, stresem lub strachem przed kimś, albo czymś co jest dla niej specyficzne. Nie wiem, co spowodowało ten, ale wiem jak ją uspokoić - Victor chciał podejść bliżej, ale Fabian tylko się oburzył - Proszę, niech pan się cofnie. Mężczyźni tylko pogarszają sprawę. Nic jej nie będzie. Obiecuję.

Fabian znów skupił swoją uwagę na mnie.
- Masz ze sobą Xanax?

W myślach szybko przeszukałam kieszenie i nie, nie miałam ze sobą tabletek. Moja wizja stała się mglista i potrząsnęłam głową. On westchnął
- Okay, damy sobie radę bez tego. Zrób cokolwiek chcesz, dobrze? Dotknij mnie, nie dotykaj, cokolwiek...

    Zawiesiłam ramiona na jego szyi i przytuliłam się. Schowałam twarz w jego ramieniu. Tak jak miałam nadzieję, jego zapach który tak bardzo kochałam, już pomagał, mimo, że nadal się trzęsłam i z trudem łapałam oddech. On na chwilę zamarł, zszokowany, ale potem objął mnie i trzymał mocno.

- Zaczniemy odliczać do 10, w porządku? Jeden. Zdajesz sobie sprawę z tego, gdzie jesteś - powiedział, pozostawiając pauzę między każdą liczbą - Dwa. Zdajesz sobie sprawę z tego, że nic ci nie grozi ani nikomu innemu. Trzy. Zaczynasz wolniej oddychać. Cztery. Przestajesz się trząść. Pięć. Przypominasz sobie, że jestem tutaj i nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził. Sześć. Już przestałaś się trząść. Siedem. Twój uścisk jest łagodniejszy. Osiem. Twój oddech uspokoił się. Dziewięć. To koniec ataku paniki. Dziesięć... - przerwał i staliśmy w ciszy przez kilka niemiłosiernie długich sekund, trzymając siebie w ramionach, jakby nie było jutra.
Otworzyłam oczy i ujrzałam Victor'a i panią Miller w kompletnym szoku; czas się zatrzymał.

Oboje wiedzieli, jaka dziwna jestem.

    Zaszlochałam i wyrwałam się z uścisku Fabiana bez ostrzeżenia. W następnej sekundzie wybiegłam ze sklepu i zaczęłam biec wzdłuż chodnika. Nie wiedziałam gdzie biegnę, albo co robiłam, ale wiedziałam, że musiałam się wydostać. Słyszałam za sobą kroki biegnące za mną. Ktoś chwycił mnie za rękę.
- Dokąd idziesz - zatrzymał mnie delikatnie Fabian. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, westchnął - Nino, wróć do sklepu. Nie będą ciebie oceniać. Nie masz pieniędzy na taksówkę a nie pozwolę ci błąkać się po ulicach. To nie jest bezpieczne.
Wyjęłam telefon
Nie mogę tam wrócić. Nie mogę spojrzeć im w twarz.
- Nie musisz z nimi rozmawiać. Nie musisz nawet na nich patrzeć. Proszę Nino, nie będę w stanie niczego nauczyć Eddiego, gdy ty będziesz gdzieś tutaj sama.
Wzięłam głęboki, drżący wdech.
Dobrze.
    Wróciliśmy do sklepu i gdy tylko przeszłam przez próg, jak najszybciej poszłam usiąść na kanapę w rogu i wbiłam swój wzrok w ulicę za oknem. Nikt nie odezwał się do mnie, a ja wolałam nawet nie spoglądać w ich kierunku.
Tylko Eddie wyszeptał:
- Wszystko z nią dobrze?
- Tak, Eddie - powiedział uspokajająco Fabian - Trochę się przestraszyła, ale teraz jest wszystko dobrze - słyszałam jak westchnął - Z chęcią zajmę się Eddiem. Mam też przyjaciółkę godną zaufania, jestem pewien, że dołączy do mnie. Nie wiem, czy Nina dołączy... Nie jestem pewien, czy temat opieki nad dzieckiem był wyzwalaczem, który to zapoczątkował.

Skuliłam się, słysząc jego słowa. Wyzwalacz. Zapoczątkowanie. Mówił o mnie jak o kruchej zabawce, którą rozpracował, by uratować przed zniszczeniem.

I to nie odbiegało daleko od prawdy.

- Gotowy na lekcję? - Eddie odpowiedział podekscytowanym piskiem, ale był nieco przygaszony, prawdopodobnie przez to, co się ze mną stało. Słyszałam jak Fabian jeszcze coś wyszeptał, ale nie usłyszałam co i nawet nie próbowałam zgadywać. Tak czy inaczej, było to pewnie o mnie. Usłyszałam kroki. Zamknięcie drzwi.

Cisza.

X

Po godzinie, drzwi znów się otworzyły. Nadal gapiłam się na ulicę. Wiem, że pani Miller usiadła na pobliskim krześle, ale nawet nie próbowała ze mną rozmawiać.

Ktoś poklepał mnie w ramię i obróciłam się, by zobaczyć...

Eddiego

    Zrelaksowałam się, mimo, że wymieniłam się niepewnym spojrzeniem z panią Miller. Nadal po tym wszystkim chce, aby jej dziecko przebywało ze mną? Jednak ona uśmiechnęła się smutno. Eddie znów poklepał moje ramię, aby sprowadzić na siebie moją uwagę.

- Dla ciebie - oznajmił, podając mi kwiat. Była to krwisto czerwona róża. Wzięłam ją od niego z uśmiechem - Fabian powiedział wcześniej mojej mamie, że dzisiaj będziesz, więc przyniosłem ci to - zachichotał - Wiem, że Fabian też chciałby ci dać jedną, nawet jeśli tego nie powie, ale on ciebie lubi. A więc, to jest od nas obu. - Z tyłu widziałam Fabiana, którego twarz stała się czerwona.

Nie zastanawiając się co robię, pochyliłam się i przybliżyłam usta do jego ucha.
- Bardzo dziękuję, Eddie - wyszeptałam tak cicho, aby tylko on usłyszał. Wszyscy zamarli na moment.

I Eddie wyeksplodował

- MAMO! MAMO, ONA SIĘ ODEZWAŁA! - krzyknął, biegnąc do niej - POWIEDZIAŁA DZIĘKUJĘ! POWIEDZIAŁA MOJE IMIĘ!
Pani Miller zdawała się być zszokowana, więc dopiero po chwili odpowiedziała
- To bardzo dobrze, Eddie...
- Fabian! Dlaczego nie powiedziałeś mi, że ona może mówić? Zdaje mi się, że mówiłaś, że ona się do ciebie nie odzywa?! - pisnął oskarżycielsko, przerywając swojej mamie. Nadal uśmiechał się szeroko.
Fabian uśmiechnął się do niego, ale w tym uśmiechu był też smutek.
- Ponieważ nie odezwała się do wielu osób. I nie rozmawiała nigdy ze mną, Eddie. Rozmawiała z kilkoma osobami, ale nie ze mną - Nawiązał ze mną kontakt wzrokowy. Jego oczy były przepełnione bólem, ale też dumą. Jak zwykle, dorwało mnie ogromne poczucie winy.

Ta wiadomość zdawała się zszokować Eddiego jeszcze bardziej.

- CO? Ale... Ale... Ale ona ciebie lubi!  A ty lubisz ją! I oboje jesteście mili i fajni i ty jesteś gwiazdą rocka! Dlaczego miałaby z tobą nie rozmawiać?
Fabian wzruszył ramionami
- To dobre pytanie. Nie wiem - rozczochrał jego blond włosy - Musimy z Niną już iść, do zobaczenia w piątek, tak? - wzięłam to za wskazówkę; wstałam i podeszłam do Fabiana. Eddie chwycił moją dłoń i potrząsnął.
- Odezwij się do Fabiana, dobrze? - powiedział z łamiącym serce, pełnym nadziei uśmiechem - Myślę, że to go bardzo ucieszy - nie będąc pewna jak odpowiedzieć, tylko skinęłam. Ty wystarczyło, by go rozweselić. Przytulił moją nogę na kolejną minutę lub dwie. Gdy w końcu mnie puścił, wyszliśmy

- Chcesz porozmawiać o tym, co się wydarzyło? Co wyzwoliło u ciebie ten atak? - zapytał delikatnie Fabian, gdy szliśmy chodnikiem
Nie, jeszcze nie. Nie teraz. Może za dzień lub dwa.
Moja odpowiedź dała mu wystarczającą satysfakcję i przytaknął. Potem stał się bardziej niepewny
- Słuchaj, mam do ciebie... prośbę - Słysząc to, spięłam się, ale on pośpieszył z wyjaśnieniem - To nic wielkiego, naprawdę. Ale wolałbym abyś to była ty, a nie ktoś inny.
W porządku, co takiego?
- Muszę zdjąć bandaż na plecach, zrobić zdjęcia blizn i wysłać do mojego lekarza, tylko, że to jest robota dla dwóch osób. I pomyślałem, że skoro jesteś bardziej przyzwyczajona do widoku blizn niż ktokolwiek kogo znam, to... - przerwał i wytrzeszczył oczy - O Boże, przepraszam, to było okropne, bardzo cię przepraszam.
Ja tylko zaśmiałam się
Nie szkodzi Fabian, masz rację. I oczywiście, że ci pomogę.
Zastanawiał się nad czymś przez chwilę
- Jesteś pewna, że dasz sobie radę, gdy będę bez koszulki? Ostatnim razem, nie skończyło to się dobrze...
Nie, dam sobie radę. Obiecuję. Kiedy chcesz to zrobić?
- Może być jak najszybciej; gdy tyko wrócimy? - wymamrotał niepewnie - To znaczy, przez Mark'a przepadło nam tyle czasu razem i jak powiedziałem, tęskniłem za tobą . Chyba, że masz coś innego zaplanowane na resztę dnia, to oczywiście nie. Nie chcę psuć twoich planów.
Nie. Do końca dnia jestem wolna.
Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale zawahał się i spuścił wzrok
- Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli zdjęcia zrobimy u mnie w pokoju? Jeśli nie, możemy u ciebie, ale nie chcę przeszkadzać Amber. Pewnie odrabia lekcje i nie wiem, jak poradzi sobie z widokiem blizn.
Nad tym musiałam się chwilę zastanowić.
Może być. Tylko nie obraź się, jeśli będę trochę nadwrażliwa.
- Oczywiście Nino - chwycił moją dłoń - Dziękuję.

X

    45 minut później, siedziałam na łóżku Fabiana w czasie gdy zdejmował koszulkę. Jego brzuch i klatka piersiowa również były okryte bandażem.
- Wszystko dobrze? - jego słowa oderwały oczy od lekko wystającej spod jego spodni bielizny. Wyglądał na równie zestresowanego co ja.
    Potrząsnęłam głową i gestem pokazałam, aby usiadł.
- W porządku, więc będzie to tak: na moich plecach jest zakończony bandaż, ale nie mogę tam sięgnąć. Rozwiąż to i pomóż mi zdjąć cały bandaż. Potem zrób zdjęcia.

Przytknęłam, chociaż wiedziałam, że i tak tego nie widział, bo był do mnie tyłem. Powoli zaczęłam zdejmować bandaż, aż w końcu można było zobaczyć jego skórę.

Zaparłam dech w piersiach, gdy w całości zobaczyłam jego plecy.

    Blizny były na całej długości; cienkie, ale większość z nich długie. Gitara naprawdę mocno wszystko poharatała. Na odcinku lędźwiowym, zaczynała się o wiele dłuższa blizna o nietypowym kształcie; zdawała się być głębsza niż pozostałe. Po chwili zorientowałam się, że tam musiał odcisnąć się mostek gitary. W tym samym momencie poczułam również mdłości.

- Nino? - zapytał cicho - Czy to wygląda aż tak źle?
Nie Fabian, oczywiście, że nie. Znów dopadło mnie poczucie winy. Ale to nic takiego, obiecuję. Lepiej niż sobie wyobrażałam.
Słyszałam w jego głosie wstyd
- Już rozumiem, dlaczego czujesz się skrępowana przy temacie swoich blizn. Sam najchętniej zapadłbym się teraz pod ziemię, abyś nie musiała na nie patrzeć.
Pamiętasz co mi powiedziałeś? O moich bliznach?
Nie odpowiedział, więc kontynuowałam.
Powiedziałeś mi, że nie powinnam się wstydzić swoich blizn, bo są oznaką siły; oznaką, że przeżyłam to całe piekło. Dla ciebie nie powinno być inaczej. Więc co jest teraz prawdą? Kłamałeś mi, czy teraz kłamiesz przed samym sobą, pozwalając, by twoje obawy przejęły nad tobą kontrolę?
Czytał notatkę kilka razy a ja w tym czasie zrobiłam zdjęcia
- Wiesz, byłabyś całkiem niezłym terapeutą - powiedział cicho - Przepraszam za to, co powiedziałem. To była hipokryzja.
Nic się nie stało. Masz dużo za sobą.
- Ale nie tyle co ty - obrócił się do mnie i chwycił moje dłonie - Jak sobie z tym wszystkim radzisz? Wiem, że nadal czujesz się odpowiedzialna za mój wypadek, Mark, Amber nalegająca, abyś poszła na bal, to co było w liście a nie chcesz mi powiedzieć... - zesztywniałam, ale on pokręcił głową - Nie chcę cię o to teraz wypytywać. Nie chcę zniszczyć tego, co jest między nami poprzez jakieś naleganie, ale jeśli chcesz się zwierzyć, pamiętaj, że zawsze cię wysłucham.

Uśmiechnęłam się i bez namysłu wyciągnęłam rękę, by dotknąć jego policzek. Zamknął oczy, by lepiej poczuć dotyk.
- Pamiętasz się, gdy byłaś przerażona, aby musnąć moja dłoń palcem? Teraz spójrz na siebie; robisz to w z własnej woli. Wyobraź sobie, jaki będzie twój postęp za 3 miesiące albo 3 lata.

Przestraszyłam się na myśl o przyszłości. Odsunęłam dłoń od jego twarzy.
Za 3 lata, możesz o mnie zapomnieć. Z tego co jest możliwe, za 3 lata mogę być martwa. Nie mamy pojęcia, co czeka nas w przyszłości.
Zdawał się być zakłopotany - nie przez to, że takie coś może się wydarzyć, tylko przez to, że ośmieliłam się o tym pomyśleć.

- Po pierwsze, nie pozwolę ci umrzeć. Jeśli będzie potrzeba oddam za ciebie swoje życie. Po drugie, pozwól mi to wszystko wyjaśnić - zaczekał, aż nawiązałam z nim kontakt wzrokowy - Nigdy cię nie zapomnę. Nawet gdybyś rozpłynęła się jutro w powietrzu; chociaż na to też bym nie pozwolił. Nadal będę ciebie pamiętać mając 90 lat. Będę pamiętać twoje piękne oczy - jego palce pogładziły mnie po skroni - Twoje pismo... Twój uśmiech o który zawsze musiałem walczyć... Wszystko co do mnie powiedziałaś. Nadal będę o tobie śnił i myślał o tym, jak mnie zmieniłaś - uśmiechnął się do mnie ciepło - Odcisnęłaś swój znak na moim sercu, Nino. Odcisnęłaś, wyrzeźbiłaś wyryłaś i znacznie więcej. Nigdy cię nie zapomnę i nigdy nie powinnaś w to wątpić.

Poczułam ścisk w gardle. Jego słowa tak mnie zdumiły, że nie potrafiłam odpowiedzieć. W moich oczach zebrały się łzy, a on zmarszczył brwi tylko je widząc.
- Powiedziałem coś złego?

W odpowiedzi, rzuciłam mu się na szyję i przytuliłam.

Był zszokowany, ale słyszałam, jak lekko się zaśmiał. Objął mnie mocno, a ja oparłam głowę o jego ramię.
- Czyli powiedziałem coś dobrego? - przytaknęłam - No to cieszę się, bo już miałem się zastanawiać, czy nie powinienem przestać się odzywać, jeśli cokolwiek powiem, smuci cię - po tym w ciszy trwaliśmy w uścisku.
- Mówię ci prawdę. Wiesz o tym, prawda? - Znów przytaknęłam - Czy ufasz mi, że nigdy cię nie okłamię?

    Zawahałam się, bo nie spodziewałam się tego pytania. Oczywiście, byłam święcie przekonana, że mu ufam, ale czy ufałam mu w tym aspekcie? Kłamanie, to taka codzienna sprawa... Mężczyźni kłamiący swoim żonom co do tego, gdzie byli na noc, kobiety kłamiące swoim mężom o tym samym. Politycy. Bankierzy. Terapeuci, oh, słyszałam okropne historie o kłamiących terapeutach. I w 99% przypadkach nikt tego nie odkrył, bo nikt ich nie podejrzewał, ponieważ ludzie ufają im, że nie będą kłamać.

Mogę ufać mu w ten sposób?

Ostatecznie, delikatnie westchnęłam i przytuliłam go mocniej, poruszając głową w górę i w dół. Tak, mogę mu zaufać w ten sposób. Ufałam mu.

Wtedy też zdałam sobie sprawę z tego, jak szybko robię postępy.
- Dlaczego się do mnie nie odezwiesz? - wyszeptał mi do ucha, co wywołało ciarki na całym moim ciele. Potem zamarłam, ponieważ przetworzyłam jego słowa. Trafne przypuszczenie Amber wkradło się do moich myśli. Dojdzie on do takiego samego wniosku co ona? Co jeśli tak się stanie? Puściłam go, aby móc napisać odpowiedź na telefonie.
Część tego to poczucie winy o wypadek. Część to stres. A część... nie wiem, Fabian. Nie potrafię tego opisać.
- Ale odezwałaś się do Amber, Mary i kilku innych osób a ja nadal jestem osobą, która chce ciebie usłyszeć najbardziej na tej planecie. Nie chcę zmusić cię do mówienia, obiecuję Nino. Tylko staram się zrozumieć, dlaczego potrafisz odezwać się do innych, ale nie do mnie. Pomóż mi to zrozumieć, proszę.

    Odblokowałam ponownie telefon, gotowa by ubrać w słowa wytłumaczenie, dlaczego nie potrafię się do niego odezwać. Wszystko, prócz przypuszczenia Amber. Jednak coś przerwało mi zanim zaczęłam pisać.

Dzwonek telefonu.
Mojego telefonu.

    Był to numer, który zapisałam od razu gdy kupiłam telefon prawie miesiąc temu. Numer wyryty w mojej pamięci, który zapamiętałam będąc w przedszkolu. Ten, który widnieje na jego wizytówce, którego bałam się odkąd przeczytałam list, który wrzuciłam do ognia.

Numer który należał do mężczyzny którego nienawidzę.

Dzwoni: Ojczym


***
Znów ten gif jest idealny do sytuacji >>>
Nie jestem Polsatem! Ja tutaj tylko odwalam czarną robotę w postaci tłumaczenia, ok? No ale Deffy postarała się, by zakończyć rozdział w idealnym momencie, hah.
Co sądzicie o tym wszystkim? I oczywiście - jakie są Wasze teorie na temat przyszłego rozdziału? Nina odbierze telefon? Jak będzie przebiegać rozmowa? Będzie przy tym Fabian?

Mam dla Was kilka ogłoszeń parafialnych:
1) BARDZO serdecznie zapraszam fanów Fabiny & wszystkich zainteresowanych na fabina-by-karen.blogspot.com (oraz na Wattpadzie). Doprawdy, wspaniałe fanfiction, dużo niespodziewanych zwrotów akcji. Takie dzieło zasługuje na znacznie większą uwagę. Więcej nie zdradzę, musicie sami się przekonać :)
2) Przypominam także o fanfiction "Kruche Serce" (oraz na Wattpadzie) autorstwa Absailer, jeszcze raz gorąco polecam.
3) No i oczywiście zapraszam do mojej kochanej Joylitte na "Alfabet Morse'a" (oraz na Wattpadzie)
4) W przyszłą niedzielę (ewentualnie w poniedziałek 2/05/16 bo w sobotę idę na 18stkę do kuzyna, więc nie wiem, jak będę funkcjonować...), pojawi się post, lecz nie będzie to rozdział. Ci, którzy połączą ze sobą około 2 fakty, domyślą się o co chodzi :)

Trzymajcie kciuki! We wtorek mam sprawdzian z matmy, Jezu...
Nie pogardziłabym też drobną motywacją, albowiem bardzo chciałabym dzisiaj skończyć tłumaczenie 42 rozdziału, a potem 43x2 i już wyjaśniam - rozdział 43 ma dwie wersje. Taką, która powiązana jest z przyszłą fabułą i taką, po której dalsze wydarzenia wyglądałyby całkiem inaczej; nie ma wpływu na dalszą fabułę. Czyli jedna z nich to dodatek, którego pewnie i nie musiałabym nawet publikować, bo zapominalskim może zrobić mały mętlik w głowie, lecz stwierdziłam, że dodam, ponieważ jest tam drobne wprowadzenie do jednej z przyszłych pierwszoplanowych postaci! 
Zastanawiam się tylko, czy najpierw dodać normalną wersję czy dodatek... możecie tak "na oślep" mi podpowiedzieć? 

Bardzo dziękuję za wyświetlenie i po prostu za to, że jesteście.

Następny rozdział: 7/05/16
Notka specjalna wraz z dodatkowym spoilerem - 1/05/16 bądź 2/05/16

Ily, Klaudia x

3 komentarze:

  1. Stwierdzam, że nie wytrzymam równych dwóch tygodni do kolejnej części :) To jest niesamowite! Seriously *.*
    Mam nadzieję, że Nina się za niedługo "bardziej" przełamie i będzie ta nasza Fabinka ;D
    Trzymaj się ciepło .xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytrzymasz! No i... mogę zdradzić, że tak, Nina przełamie się ale jeśli chodzi o Fabinę... tutaj nie mogę raczej nic zdradzić, wszystko w swoim czasie (a tak naprawdę, trzeba jakoś podtrzymywać napięcie) (jakby mało go było XD)

      Dziękuję & wzajemnie! x

      Usuń
  2. Omg! To takie slodkie*-* Momenty Niny i Fabiana sa najlepsze.
    Iiiii.... dotarłam do konca. Czesto olewalam nauke, chodzilam pozno spac ale warto bylo! Jejku kocham to <3
    A teraz.... omg! Ojczym do niej dzwoni! Ciekawe czy Fabian odbierze, czy zrobi to Nina, a moze wybiegnie i wtedy odbierze? Jejku ja nie wytrzymam tak dlugo
    To jest tak genialne ze brakuje mi juz slow;)
    Przekazuje ci mentalnie duuuużo motywacji. Trzymaj sie cieplo:*
    Karen

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla mnie ważną formą motywacji a także wyrazem uznania dla mojej pracy, jak i ogromnej pracy wspaniałej autorki tego fanfiction, która tu zagląda i tłumaczy sobie Wasze komentarze. Obie będziemy bardzo wdzięczne za opinię xx